11 października 2014

Baro & Jinyoung [Dokąd to?]



     SunWoo- wiecznie uśmiechnięty chłopak pochodzący z dobrego domu. Rodzice, przyjaciele oraz fani nazywali go Baro. Odkąd zadebiutował z B1A4 jego życie obróciło się o 180 stopni. Nie za sprawą fanów, koncertów, wywiadów i ogólnie wielkiej popularności, tylko dzięki swojemu liderowi Jinyoungowi. Baro zauroczył się słodkim liderem odkąd tylko go ujrzał.
    Jinyoung- skryty lider zespołu B1A4. Mało mówi, izoluje się od reszty zespołu, nigdy niepotrzebnie się nie udziela. Każdego wieczoru wychodzi gdzieś, mówiąc,że idzie odwiedzić chorą mamę...każdy jednak doskonale wie,że matka Jinyounga zmarła dwa lata temu. Został mu jedynie ojciec, który po śmierci ukochanej żony wpadł w poważną depresje i zachorował na nowotwór.
      Jinyoung jak to codziennie bywało stał właśnie przed lustrem i szykował się do wyjścia. Ubrany w bardzo obcisłe rurki, stonowany t-shirt, w makijażu i wypachniony całą buteleczką perfum. Czy aby na pewno tak się stroił na spotkanie z rodzicem...
- Gdzie się tak wystroiłeś ?- zapytał Baro i usiadł na łóżku Gongchana,z którym Jinyoung dzielił pokój.
- To chyba nie twoja sprawa...- odpowiedział cicho i spokojnie lider, po czym nałożył buty.
- Moja, nie moja, ale będę się martwił....no to gdzie idziesz ?
- SunWoo odwal się...okej ?
- Czemu się tak zachowujesz ? Kiedyś taki nie byłeś....tryskałeś energią, chodziłeś wiecznie uśmiechnięty, a teraz ?...Codziennie wieczorami szlajasz się bóg wie gdzie,a później wracasz zapłakany i z siniakami na całym ciele...- na ostatnie słowa rapera chłopak zamarł.
- Skąd wiesz o siniakach ?
- Ślepy nawet by je zauważył...nie zakryjesz ich tapetą i masą ubrań.
- To jest moja sprawa...a ty lepiej zajmij się swoją dupą, jasne ?
- Jinyoung... wiem,że jest ci cięż...
- Gówno wiesz....narazie...- po tych słowach lider wyszedł z mieszkania trzaskając dość głośno drzwiami.
Zdezorientowany i zmartwiony Baro westchnął i podszedł do Gongchana, który udając,że czyta filozoficzną powieść uważnie przysłuchiwał się rozmowie kolegów.
- Co się z nim dzieje ?- zapytał ponuro i usiadł obok bruneta.
- Nie mam pojęcia...moim zdaniem powinieneś za nim pójść i sprawdzić gdzie tak codziennie łazi.
- A jeśli rzeczywiście chodzi do ojca ?
- Na pewno nie...jego ojciec kocha go ponad wszystko...nigdy nie narobiłby mu takich siniaków...ba...krwiaków...jego całe uda są w krwiakach...widziałem jak się przebierał...
Baro wstał i przetarł twarz rękoma.
- No idź, bo później go już nie znajdziesz...- chłopak jeszcze chwilę się wahał, po czym jak poparzony wyleciał z mieszkania za przyjacielem. Chwilę zajęło mu namierzenie wzrokiem lidera, jednak jego farbowane włosy skutecznie wyróżniały go z tłumu czarnowłosych Koreańczyków. Baro bez namysłu ruszył za Jinyoungiem. Po kilkunastu minutach oboje weszli go ogromnej, seoulskiej galerii handlowej.
- Pewnie się tu z kimś umówił...- westchnął Baro i bezustannie śledził wzrokiem chudego chłopaka. Nie mylił się...w pewnym momencie do Jinyounga podszedł biznesmen w idealnym garniturze i papierosem w ustach. Na oko miał koło 50-tki. Objął chłopaka i przybliżył do jego warg swoje, wypuszczając z nich ohydny, papierosowy dym. Jinyoung przygryzł wargi i pocałował delikatnie mężczyznę.
- Kto to jest....jak Jinyoung może spotykać się z takim staruchem...- Baro miał ochotę podejść do lidera i zabrać go do dormu, jednak musiał się powstrzymywać, by się nie zdradzić. Nagle biznesmen zgasił papierosa na szyi chłopaka. Po jego delikatnej twarzy spłynęły grube łzy, jednak mimo to wciąż łasił się do starego oblecha.
- Chodź skarbie.- szepnął mężczyzna i pociągnął za sobą chłopaka.
- Dzisiaj gdzie mnie zabierasz ?
- Dzisiaj nie mam czasu,to zrobimy to na parkingu w samochodzie.
- Co ?...a mój wizerunek ?...Co będzie jak ktoś mnie zobaczy ?
- Myszko, nie kryjesz się z tym,że jesteś dziwką i szlajasz się po galeriach. Twoi fani co mieli widzieć, to już pewnie widzieli, także wyluzuj. 
- Ale...
- Nie ma ale Jinyoung...a właśnie...mam dzisiaj ochotę na porządny seks, także będziesz mieć na leki dla tatusia. 
- Tylko mnie nie tłucz jak ostatnio. - powiedział chłopak i został pchnięty na tylne siedzenia samochodu biznesmena.
- Czemu ?...Nie pamiętasz ile kasy za to dostałeś ?- mężczyzna usiadł na Jinyoungu i zaczął go gryźć i całować po szyi.
- Pamiętam...ale mnie to okropnie bolało.
- Chyba chcemy żeby tatuś żył,co ?
- Nie wspominaj o nim...
- Uuu a to dlaczego ? Pewnie zabolałoby go to, jakby widział,że jego jedyny syn pracuje na niego własną, rozciągniętą do granic możliwości dupą, co ?
- Proszę cię, przestań...- w tym momencie lider został uderzony w twarz. - Rób co chcesz, tylko mnie nie bij...błagam cię...- kolejny cios...tym razem w klatkę piersiową. Jinyoung poczuł jak robi mu się ciemno przed oczami, mimo to starał się zachować przytomność. Podniecony biznesmen rozebrał chłopaka i zaczął go gryźć po całym ciele. Na jego "pieszczoty" lider reagował krzykiem i płaczem, jednak mężczyzna skutecznie uciszał go kolejnymi, mocniejszymi uderzeniami.
W tym samym momencie obserwujący to Baro kompletnie nie wiedział jak ma się zachować. Był przerażony i sparaliżowany ze strachu. Nie potrafił pomóc osobie, którą kochał najbardziej na świecie. W jego głowie kotłowało się tysiące myśli o Jinyoungu i jego ogromnej miłości do schorowanego ojca. Rzeczywiście od dłuższego czasu wytwórnia nie wypłacała im pieniędzy,ale żeby posuwać się do czegoś takiego...?
Z rozmyśleń wyrwał go wrzask lidera. Chłopak podbiegł do samochodu i zaczął walić rękoma w szyby. Sam nie wiedział dlaczego to robi...liczył na to,że mężczyzna wystraszy się, wyrzuci z auta Jinyounga i odjedzie. Tak też było...drzwi do samochodu otworzyły się. Wytoczył się z nich nagi, pobity i półprzytomny chłopak. Za nim wyfrunęły ubrania i kilka papierowych banknotów. Następnie drzwi zamknęły się i samochód odjechał. Baro od razu rzucił się na pomoc koledze, który mimo ogromnego bólu i zażenowania zbierał porozrzucane pieniądze. Chłopak kucnął przed kolegą i mocno go do siebie przytulił.
- Ubiorę cię i zabiorę do domu...- wyszeptał i pocałował delikatnie przypaloną papierosem skórę przyjaciela. Jinyoung nie miał już siły udawać twardziela, którego nic nie rusza. Wtulił się w ciało Baro i zaczął płakać jak dziecko. Z jego dłoni wyleciały pieniądze i zacisnęły się na koszulce kolegi.
- Błagam cię, nie mów o tym nikomu...
- Nikt się o tym nie dowie...- chłopak wytarł twarz lidera i delikatnie go pocałował - Robisz to dla taty ?
- Tak...mam tylko jego, a jest z nim coraz gorzej....nie chcę go po prostu stracić !
- Ciii...rozumiem cię...nie płacz...- Baro ubrał kolegę i wziął go na ręce.
- Zalegają nam z wypłatą już pół roku...nie mam za co kupować dla niego leków, płacić za pielęgniarkę, potrzebne sprzęty, psychologa....skąd mam wziąć na to pieniądze ? 
- Jinyoung proszę cię uspokój się... w dormie na spokojnie coś wymyślimy...tylko musisz mi coś obiecać.
- Co takiego ?
- Skończysz z tym raz na zawsze...
- Mam jeszcze dzisiaj trzy spotkania...
- Jinyoung....obiecaj mi to...
- A dlaczego ci tak bardzo na tym zależy ?
- Bo mi się podobasz...i nienawidzę patrzeć jak cierpisz...
- Jak to ci się podobam ?
- Normalnie...zakochałem się w tobie jak tylko cię poznałem...nic ci nie mówiłem, bo zawsze wszystkich odtrącałeś...teraz już po części wiem dlaczego...
- Baro ja nie wiedziałem....przepraszam...
- Spokojnie, nic się nie stało, przecież cię rozumiem.
- Ale...
- Jinyoung...czekałem na ciebie ponad 4 lata, poczekam kolejne tyle jeśli trzeba będzie.
Jinyoung nic nie powiedział...wpatrywał się chwilę w przyjaciela, po czym po przytuleniu się do jego ciepłej klatki piersiowej usnął ze zmęczenia...


~Koniec.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------




3 komentarze:

  1. To już kolejny fanfic w którym robisz z jakiegoś chłopaka dziwkę, zarabia tak bo to jedyny sposób na zdobycie pieniędzy, ma on przyjaciela, który zakochuje się w nim i chce mu pomóc... Widzę że kiepsko z weną :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny pomysł, podoba mi się, tylko jak dla mnie znowu akcja rozegrała się za szybko i można ją było też pociągnąć ciutkę dalej. No ale idę czytać dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podobał mi się początek, wszystko szło dobrym tempem... I tu nagle zakończenie. Ten jest w opresji a tu nagle wyznanie, że tamten go kocha. Popracowałabym jeszcze troszkę nad końcówkami opowiadań, bo za szybko się kończą. Ale reszta- ♡

    OdpowiedzUsuń