13 kwietnia 2014

Himchan & JongUp



          Stałem przy automacie i parzyłem kawę. Znów...czynność, którą wykonywałem kilkanaście razy dziennie. Wszystko dla Himchana, który traktował mnie jak służącego. A ja idiota, byłem w nim zakochany po uszy i nie widziałem poza nim świata. Wziąłem kubek i podałem go chłopakowi.
- Proszę.
- Dzięki...masaż mi zrób.
Westchnąłem, stanąłem za kolegą i zacząłem masować mu ramiona.
- Co miało oznaczać to westchnięcie ?
- Jakie westchnięcie ?
Himchan wstał i złapał mnie za włosy.
- Nie rób ze mnie idioty !
- Himchan o co ci chodzi ?- czułem jak do oczu napływały mi łzy. Dlaczego człowiek, którego tak kocham traktuje mnie jak psa ? Chłopak nic nie odpowiedział. Pchnął mnie na ziemię i kopnął z całej siły w brzuch. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, a z ust wypłynęła strużka krwi. Mimo to podniosłem się ostatkiem sił i usiadłem na krześle.
- Dalej będziesz robił mi we wszystkim łaskę ?!
- Nie...przepraszam.
- Trochę szacunku gnoju...
Wstałem i poszedłem w stronę łazienki, w której przemyłem zimną wodą twarz, żeby się trochę obudzić. Było mi tak cholernie słabo. Może gdybym mu powiedział,że go kocham zmieniłby do mnie podejście ? Chociaż nie...z nim lepiej nie ryzykować. Chwilę jeszcze patrzyłem na moje żałosne, lustrzane odbicie. Nienawidziłem siebie. Nienawidziłem tego jak traktował mnie Himchan. Kurwa, co ja mu takiego zrobiłem ?!
W emocjach uderzyłem ręką w lustro rozbijając je na tysiące kawałeczków. Nawet nie zwróciłem uwagi na to,że z dłoni leje mi się krew. Ten ból był niczym w porównaniu z bólem psychicznym jaki zadawał mi "kolega" z zespołu. Przemyłem rękę i wróciłem do pokoju. Himchan leżał na łóżku i przeglądał coś w telefonie. Gdy mnie zobaczył usiadł i spojrzał na moją rękę.
- Co ci ?
- Nic..
- Jak pytam, to odpowiadaj...
- Uderzyłem w lustro..
- Idiota...-chłopak parsknął śmiechem, wstał i wyrzucił z szafy ubrania. -Poprasuj mi to wszystko.
- Przecież są poprasowane...
- JongUp...
- No już...- zebrałem stos ubrań i zabrałem się za prasowanie. Po policzkach zaczęły mi spływał słone łzy. Miałem już tego serdecznie dosyć. Dlaczego nie moglibyśmy być szczęśliwą parką jak Zelo i Bang ? Byłem tylko dla niego kimś w rodzaju chłopca na posyłki.
- JongUp kawa !- po jego kolejnej komendzie pobiegłem do kuchni zostawiając włączone żelazko na jego ulubionej koszulce. Wręczając mu kubek chłopak spojrzał na mnie i pociągnął nosem.
- Jara ci się coś...
- O boże.- szybko pobiegłem do salonu. Na desce do prasowania leżała ulubiona koszulka chłopaka. Gdy podniosłem żelazko zobaczyłem czarną, wypaloną dziurę....zamarłem. Przecież jak Himchan się o tym dowie, to mnie zabije. Podniosłem spalony kawałek materiału, a do oczu napłynęły mi łzy.
- Co ty zrobiłeś....- jego głos był jeszcze groźniejszy niż zwykle. Popatrzyłem w jego wściekłe oczy. Wiedziałem co mnie czeka.
- Przepraszam...Himchan odkupię ci ją...
Chłopak załapał mnie za ubrania i rzucił mną o ziemię. Jego dłonie i nogi waliły na oślep. Dostawałem jak nie w twarz, to w brzuch, klatkę piersiową, ręce, nogi, plecy...
- Himchan to boli !!!! Przestań !!!- wrzasnąłem i rozpłakałem się jak bezbronne dziecko. Chłopak popatrzył na mnie wielkimi oczyma i przestał mnie tłuc. - Co ja ci takiego zrobiłem...- wyszeptałem i skuliłem się starając się bronić przed kolejnymi ciosami. Ten jednak nic nie odpowiedział tylko usiadł na fotelu.
- Robię dla ciebie wszystko... zasuwam dla ciebie jak parobek,a wiesz dlaczego ?...bo jestem idiotą zakochanym w tobie bezgranicznie. Znoszę te twoje humory i napady agresji z miłości... ale ty jesteś nieczułym dupkiem, który ma wszytko i wszystkich w dupie...Potrafiłbyś mnie teraz zatłuc za koszulkę... - miałem już dość. Resztkami sił wstałem i poszedłem do pokoju, w którym opadłem bezwładnie na łóżko. Całe ciało tak mnie bolało, że jedyne na co miałem ochotę to śmierć. Nic teraz nie ukoiłoby tego bólu. Sięgnąłem do szuflady z nadzieją,że będą w niej jakieś środki przeciwbólowe. Niestety...przede mną długie godziny męki i cierpienia. Drzwi do pokoju otworzyły się. Miałem nadzieję, że będzie to Bang. On zawsze wiedział co robić w takich sytuacjach. Niestety...do środka wszedł Himchan z bukietem kwiatów ?....okej trochę się zdziwiłem. Stanął nade mną i głośno przełknął ślinę.
- JongUp ja...ja chciałem...no...przeprosić cię...
- Co takiego ?
- Przepraszam...- po tym szczerym słowie wręczył mi kwiaty i usiadł na swoim łóżku.
- Himchan...dlaczego się tak zachowujesz ?
- Sam nie wiem....nie umiem po prostu panować nad emocjami... 
- A dlaczego wyżywałeś się akurat na mnie ?
- Nie wiem...JongUp na prawdę nie wiem...przepraszam cię za wszystko...
- W porządku...
- Na prawdę ?...Tak po prostu mi wybaczasz ?
- Tak... bo cię kocham...
Na twarzy chłopaka pojawił się lekki uśmiech. Usiadł koło mnie i wtulił mnie w swoje ciało. Mimo wyrządzonego wcześniej bólu czułem się teraz niesamowicie dobrze i o dziwo bezpiecznie. Bardzo chciałbym żeby te wydarzenia nauczyły czegoś Himchana....chciałbym żeby się zmienił na lepsze...


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------



5 komentarzy:

  1. Himchan nie pasuje mi na takiego bad boya.
    I biedny Up ;____; tyle się wycierpiał przez miłości do niego </3
    czekam na następne ;*

    loff ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. nie komentowałam, ale nie mogłam się powstrzymać po tym shocie...

    kiepskie i słabe stylistycznie jak zwykle, daję okejkę (y)

    OdpowiedzUsuń
  3. genialne! nie moge doczekac sie nastepnego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawe opowiadania ^^
    mogłabym prosić o jakiegoś GTOPa? :)

    OdpowiedzUsuń