1 kwietnia 2014

Hansol & B-joo



              Za 5 minut miał zadzwonić dzwonek na pierwszą lekcje. W zeszłym roku wpadłem w złe towarzystwo i zawaliłem szkołę, efektem czego było przeniesienie do innej placówki i powtarzanie klasy. W okół mnie roiło się od idealnie ułożonych i wychowanych dzieciaków w mundurkach poprasowanych w kant. Każdy wyglądał tak samo. Czarne włosy, te same mundurki...porażka. Jedynie ja wyróżniałem się tlenionymi włosami i ostrym makijażem. Miałem ochotę zapalić, ale już nie było czasu. Wolałem nie robić sobie problemów pierwszego dnia. Spojrzałem w książkę. Chciałem chociaż sprawiać wrażenie zainteresowanego i pilnego ucznia. Gdy ją położyłem z powrotem na ławce zobaczyłem siedzącego przed sobą ucznia o fioletowych włosach.
- Hej.- odwrócił się do mnie uśmiechnięty i podał mi rękę. -Jestem Kim Byungjoo....ale mówią na mnie B-joo. 
- Hansol...- podałem mu rękę i spojrzałem na jego delikatnie zarumienioną twarz. Słodki dzieciak...ale kompletnie nie dla mnie.
- Musisz mieć wielkie ambicje, że przeniosłeś się do tej szkoły.
- Nie miałem nic do gadania...
- Aaa no tak.... rodzice z zawyżonymi ambicjami...pewnie później masz iść na studia medyczne, hm ? Jak połowa tej szkoły..
- O czym ty do mnie mówisz człowieku ? Nie zdałem w poprzedniej szkole i przenieśli mnie tutaj, koniec tematu...
- A... no to przepraszam, nie wiedziałem.
- Dobrze się uczysz ?
- No tak...jak każdy w tej szkole.
- Yhym...
- Rozumiem,że mam ci pomóc.- chłopak uśmiechnął się i przygryzł wargę.
- Nie napalaj się tak... pomyślę nad tym.
- Dobrze, dobrze.. spokoj...
W rozmowie przeszkodził nam nauczyciel, który właśnie wszedł do sali. Na jego widok B-joo automatycznie ucichł i odwrócił się do swojej ławki. Chryste co za dyscyplina... W klasie panowała głucha cisza. Nikt szczególnie nie zwracał na mnie uwagi...i dobrze. Nawet nauczyciel nie przedstawił mnie pozostałym uczniom. Ale znałem Byungjoo...póki co to mi wystarczyło.
Przez cały dzień...a dokładniej przez 9 lekcji nie myślałem o niczym innym,tylko o tym nieszczęsnym dzieciaku. Rozmawialiśmy na każdej przerwie. Wiem, że mieszka w wieżowcu nad rzeką Han, że jego rodzice są prawnikami i sam wybiera się na studia prawnicze. Gra w szkolnej drużynie w kosza, po lekcjach nie robi nic innego tylko się uczy, kocha podróżować i nigdy jeszcze nikogo nie miał. Właśnie....zostaje tylko pytanie czy jest gejem czy hetero.
Właśnie wyszliśmy ze szkoły. Na dworze było już ciemno, a w dodatku wiał lekki, ciepły wiaterek. Już miałem iść w swoją stronę, gdy nagle B-joo złapał mnie za ramię.
- Odprowadzę cię. Gdzie mieszkasz ?
- Na pewno nie w centrum, w apartamentowcu jak ty. 
- Hansol, po co już te złośliwości...powiedz mi gdzie mieszkasz...chętnie cię odprowadzę.
Westchnąłem i odwróciłem od niego głowę. Wstyd mi było przyznać się do tego gdzie i z kim mieszkam.
- A ty nie powinieneś się uczyć ?
- Powinienem...ale mi się nie chcę. Też czasami potrzebuje gdzieś z kimś wyjść.
- Niech ci będzie...- spojrzałem na chłopaka i ruszyłem w stronę domu. Ten jak ten piesek pobiegł za mną.
- Kim są twoi rodzice ?- zapytał i złapał mnie za rękę.
- Co za różnica...
- Oj no powiedz...ja ci powiedziałem o sobie..chyba wszystko.
- No tak... mama....mama robi na kasie, a ojciec jest alkoholikiem i ciągle siedzi w domu.
Czułem jak coś we mnie pęka. Zrobiło mi się strasznie wstyd. Żeby odreagować wyciągnąłem z plecaka papierosa i go zapaliłem. B-joo szedł obok mnie w milczeniu.
- Hansol...
- Spoko, nie musisz nic mówić...- odszedłem trochę od niego żeby nie zatruwać go dymem.
- Nie musisz się tego wstydzić, naprawdę.
- A ty byś się chwalił czymś takim ?
- Hansol on coś ci robi ?
Nic nie odpowiedziałem. Po drodze chłopak zadawał jeszcze wiele pytań i na żadne z nich nie dostał odpowiedzi. Zaszliśmy pod stary blok znajdujący się na obrzeżach Seoulu.
- Przystanek jest po drugiej stronie ulicy...dojedziesz stąd do centrum...
- Mogę wejść ?
- Co..
- No czy mogę do ciebie wejść.
- Po co...nic tam ciekawego nie mam...
- No proszę cię.
- Jak chcesz...- ruszyłem schodami na górę. B-joo szedł za mną i krzywił się od zapachu wilgoci. Wszedłem do mieszkania znajdującego się na 1 piętrze.
- Stara to ty ?!- był to jak zwykle spity ojciec. Popatrzyłem na zdezorientowanego chłopaka.
- Lepiej już idź... 
- Han...-do przedpokoju wparował ojciec w porwanych bokserkach i podkoszulku.
- B-joo idź już stąd, proszę cię... 
- Hansolek już po szkole ? -ojciec podszedł do mnie i objął mnie w pasie. - To teraz do pokoiku zająć się tatusiem.
- Do jutra... - spojrzałem na kolegę, który wpatrywał się na mnie wielkimi oczyma.
- Hansol mamy na jutro projekt do zrobienia...
- Jaki projekt ?
- No...ten na historię...chodź już.
Zrozumiałem o co mu chodzi. Zabrałem rękę ojca i ruszyłem do pokoju po rzeczy. Wziąłem kilka najpotrzebniejszych szmatek i wróciłem do przedpokoju.
- Idę tato do kolegi...
- Uczyć się zachciało gnojowi...a loda kto mi zrobi ?
- Tato przestań... - spuściłem głowę, a do oczu napłynęły mi łzy. Boże,co za wstyd. B-joo złapał mnie za rękę i wyciągnął z mieszkania.
- Dlaczego mi nic nie powiedziałeś ?
- A ty byś się chwalił tym,że dogadzasz własnemu ojcu żeby tylko nie dostać wciry ?!
- Nie krzycz, proszę cię... dzisiaj zostaniesz na noc u mnie...a jutro pomyślimy co dalej. 
Po 20 minutach spaceru spędzonego w totalnej ciszy weszliśmy do jego mieszkania. Wszystko nowe, błyszczące, w kuchni nawet krzątała się pomoc domowa.
- Chodź do pokoju.- B-joo wziął mnie za rękę, przeprowadził przez ogromny salon i już po chwili byliśmy w jego małym królestwie. No...nie takim małym. Był wielkości mieszkania moich rodziców. Usiadłem na łóżku i wbiłem oczy w podłogę. B-joo usiadł za mną i wtulił mnie w swoją klatkę piersiową. Poczułem na karku jego ciepły oddech. Jego dłonie delikatnie głaskały mnie po brzuchu. Pierwszy raz poczułem się tak dobrze i spokojnie. Jego usta zaczęły całować mnie po karku i szyi, a dłonie zjeżdżały coraz niżej. Nie był to taki okropny dotyk jak w przypadku ojca, wręcz przeciwnie... miałem ochotę na więcej i więcej. Jego dłonie rozpięły mi spodnie, a usta całowały mnie po uchu.
- Mogę ? Czy mam przestać ?- zapytał i ugryzł moje ucho.
- Nie krępuj się. -odwróciłem do niego głowę i zacząłem go całować. On w tym czasie wyciągnął ze spodni mojego penisa i zaczął mi dogadzać. Wystarczyły dwa ruchy jego zgrabnych dłoni,a ja już czułem,że odpływam. B-joo pogłębił pocałunek i mruczał mi w usta jak kot. Mój penis stwardniał i wyskoczyły na nim żyłki, które od razu przykuły uwagę chłopaka. Uśmiechnął się i zaczął jeździć po nich opuszkami palców. Aish jakie to było przyjemne. Zacząłem całować go po szyi, w zamian za co otrzymywałem ciche jęki i westchnięcia. Czułem, że jestem bliski dojścia, ale chciałem żeby ta chwila trwała jak najdłużej. Wtedy jednak Byung zacisnął dłoń na penisie i zaczął jeździć kciukiem po główce. Zrobiło mi się tak dobrze, że z wielkim krzykiem doszedłem na jego rękę. B-joo pocałował mnie w policzek i wstał.
- Zaraz wrócę.- wyszeptał i opuścił pokój. Ja natomiast w błogim stanie rozebrałem się i położyłem się na łóżku. Miałem ochotę na więcej i więcej i więcej....


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------





------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny oneshot o Kidohu i Nakcie.
Następny Himchan i JongUp.

Buziaki ;*


4 komentarze:

  1. Dziękuję, unnie ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. o wow! HanJoo <3
    chyba polubię ten pairing! ;)
    No to ja czekam na kolejne ciągle cudowne <3
    buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. super ^^
    aż się prosi o kontynuację, jak w przypadku ostatniego Kaisoo :3

    loff♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie piszesz, mówiłam Ci już? Jak czytam twory na większości blogów to czuję odruch wymiotny widząc te ochydne opisy czego to sobie nie robili, a u Ciebie... To jest takie subtelne, urocze... Aż chce się czytać. Przerobiłam już prawie wszystkie Twoje wpisy i nie natknęłam się na żaden błąd ortograficzny czy interpunkcyjny. Oby tak dalej. Jeśli miałabym ocenić Twoją pracę, to dałabym na sto procent 9,5/10.
    Nie 10, bo mam tylko jedno malutkie zastrzeżenie- niektóre wydarzenia są zbyt chaotyczne, następują baaardzo szybko po sobie. Ale to zdarzyło się dosłownie 3, może 4 razy.
    Jestem bardzo miło zaskoczona Twoim blogiem. Życzę powodzenia i duuuuużo weny.

    OdpowiedzUsuń