Od ostatniego wydarzenia minęły trzy dni. Bang Yongguk przez ten czas bił się z myślami i rozważał wszystkie możliwe opcje wyleczenia nastolatka. Czuł, że młody chłopak zamknął się w sobie na dobre i już nikogo do siebie nie dopuści. Najbardziej przerażała go wizja Zelo siedzącego w izolatce.. to pomieszczenie widziało mnóstwo chorych dzieciaków, nawet kilka śmierci w wyniku wyczerpania bądź też napadu szału, co doprowadzało młode osoby do samobójstwa. Bał się o Zelo, ale wiedział, że takie są zasady panujące w szpitalu i te trzy dni musowo musi spędzić w izolatce.
- Yongguk... można już go zabrać.- jeden z lekarzy wszedł do gabinetu dyrektora. Bang wstał i pospiesznie udał się do pokoju, w którym znajdował się 18-latek. Nie wiedział jaki widok go zastanie. Po raz pierwszy odczuwał niepokój i ojcowską wręcz troskę o swojego podopiecznego.
- Idźcie już stąd...- burknął, gdy zobaczył stojących przed wejściem do izolatki ochroniarzy.
- Pan Kim kazał nam go pilnować.
Yongguk zacisnął pięści i spojrzał mężczyźnie w oczy.
- A kto tu jest dyrektorem i jednocześnie waszym szefem?....Pan Kim czy ja?!- pracownicy spojrzeli po sobie, po czym zgodnie opuścili obszar izolatki. Bang drżącymi rękoma otworzył drzwi i niepewnie wszedł do środka. Ujrzał siedzącego pod ścianą bladego chłopaka. Na jego rękach wypalone były drobne rany po paralizatorach. Mimo głośnego trzaśnięcia drzwiami nastolatek nawet nie zadrżał, a jego oczy wciąż były zamknięte. Mężczyzna powoli klęknął przed chłopakiem i delikatnie pogłaskał go po policzku.
- Zelo... słyszysz mnie?.... Zelo...- chłopiec skrzywił się lekko i niepewnie otworzył oczy. Gdy zobaczył przed sobą Banga, rzucił mu się na szyję i wtulił się w niego jak dziecko - Jak się czujesz?
- Zostawiłeś mnie tu...
- Przepraszam...- po raz pierwszy w swojej lekarskiej karierze Bang uronił łzy. Trzymając w ramionach przestraszonego nastolatka czuł, że nie jest on dla niego kolejnym, zwykłym pacjentem, którego postawi na nogi i puści w świat. Na dzień dzisiejszy nie wyobrażał sobie dnia bez Zelo.
- Płaczesz?- chłopiec spojrzał na psychiatrę i delikatnie wytarł mu łzy - Co się stało?- Yongguk złapał ręce Zelo i dokładnie im się przyjrzał.
- Kto ci to zrobił?
- Nie wiem...
- Zelo, nie bój się i mi powiedz.
- Nie wiem... musiałem...być wtedy u siebie...
- Nadal tam uciekasz?...czujesz się tam szczęśliwy?- mówiąc to palce Banga delikatnie pieściły skórę 18-latka.
- Nie.... przez ostatnie dni nie...
- Dlaczego?
- Bo nie było tam ciebie...- Yongguk otworzył szeroko oczy i lekko odsunął się od chłopca. Faktycznie..czuł do niego coś więcej, ale nie sądził, że któregoś dnia Zelo poczuje to samo. Czuł się w tym momencie zagubiony i nie do końca wiedział jak ma odpowiedzieć - Nie uciekaj ode mnie...- po twarzy 18-latka spłynęły łzy, które momentalnie zostały wytarte przez jego opiekuna - Nie możesz zostawić mnie samego...
- Już dobrze.- po dłuższym wpatrywaniu się w chłopaka, Yongguk zbliżył się do niego i musnął jego usta. Wbrew wszelkim zasadom panującym w ośrodku pragnął być z Zelo. Nie pożądał go w sposób seksualny... wręcz przeciwnie. Chciał być dla niego opiekunem i tarczą chroniącą go przed wszelkim złem panującym na tym świecie. Pragnął go codziennie przytulać i mówić jak bardzo jest dla niego ważny... chciał po prostu dać mu szczęście.
- Możemy tak?- chłopiec szepcząc odsunął się od lekarza.
- Zelo....to twój świat... zrobimy w nim wszystko co zechcesz.
~c.d.n.
----------------------------------------------------------------------------------------------
~
Przepraszam, że takie krótkie, ale jestem dzisiaj padnięta ;;
Krótkie ale genialne ;; Odpoczywaj po ciężkim dniu
OdpowiedzUsuńTrochę za szybko się zakochali, bo co, dwa razy się widzieli, ale to i tak strasznie słodkie ♥
OdpowiedzUsuńBanglo *.* piszesz bosko, nie wiem co powiedzieć, oby tak dalej :3 myślałaś nad tym aby umieścić to na wattpadzie?? Wenyy ❤
OdpowiedzUsuń