- Zelo...- Bang spojrzał na nastolatka by dokładnie przyjrzeć się jego twarzy. Jej wyraz był nieobecny. Zupełnie tak jakby chłopiec znajdował się ciałem w szpitalu psychiatrycznym, a myślami w najpiękniejszej krainie na świecie. Zapewne tak było - Zelo, słyszysz mnie? ...Pójdziesz ze mną do grupy chłopców, którzy mają podobny problem jak ty...
- Słyszysz mnie gnoju?!- znów się mnie przyczepił. Nigdy nie był zadowolony z mojej pracy...dlaczego? Staram się przecież jak mogę, a i tak dzień w dzień dostaję za wszystko po dupie. Dobrze, że nie wie o moim drugim życiu. Tylko dzięki niemu mogę choć na chwilę zapomnieć o pracy tutaj. Trafiłem tu po tym, jak moi rodzice zostali zabici na wojnie, a brat poszedł walczyć po stronie przeciwnika. Ja natomiast codziennie po kilka godzin wyrabiam broń dla żołnierzy. Poznałem tu Dae i Brain'a, z którymi prowadzę nocne życie, o którym nie wie nikt poza nami.
- Słyszę.- spojrzałem na szefa i lekko się uśmiechnąłem. Ten natomiast pchnął mnie na taśmę i syknął - Bierz się do roboty, bo cię stąd wypieprzę.
- Może to i lepiej...
- Pewny jesteś? Pamiętaj, że nie masz dokąd wracać.
Nienawidzę go. Za każdym razem gdy go widzę stara się mi dogryźć i mnie poniżyć. Najchętniej zatłukłbym go dawno temu, ale Dae mówi, że szefa zostawimy sobie na koniec. Właśnie... prowadzę z kolegami tajną grupę. Dzięki nam słusznie giną winni. Przed każdą akcją przygotowujemy plan, którego trzymamy się od A do Z. Dzisiaj planujemy zaatakować strażnika pilnującego magazynu z bronią. Potrzebujemy nowego sprzętu, a problem tkwi w tym, że nie mamy go skąd wziąć. Jako że ochroniarz ma słabość do chłopców z anielską twarzą, moim zadaniem będzie odwrócenie jego uwagi. Dae w tym czasie poderżnie mu gardło, a Brain rozszyfruje kod zabezpieczający drzwi. Dlaczego chcemy zabić strażnika? To proste... facet wielokrotnie gwałcił i molestował nowych chłopców trafiających do tej fabryki. Wielu z nich popełniło samobójstwo, bo nie umiało sobie poradzić z tak ogromnym bólem i poniżeniem. Dzisiaj zemścimy się za nich wszystkich.
- Koniec pracy na dzisiaj! Spadajcie do siebie!- do siebie? Tutaj szef miał na myśli jeden, ogromny pokój, w którym spała większość pracowników. Spojrzałem na przyjciół. Wszystkim malował się na twarzach uśmiech, mówiący o tym, że jesteśmy niesamowicie podekscytowani tą akcją i wierzymy w to, że nam się uda. W końcu każde kolejne zadanie zbliżało nas do ostatecznego zwycięstwa, a tym samym do wolności, której tak bardzo pragnęliśmy. Wychodząc z sali wraz z tłumem liczącym około trzystu osób, chwyciliśmy się za ręce i zniknęliśmy w jednym z korytarzy. W końcu nikt nie mógł słyszeć co planujemy zrobić, bo zapłacilibyśmy za to największą karę.
- Zgaszą światła za jakieś 5 minut... pamiętacie co macie zrobić?
- Tak... w końcu planujemy to nie od dzisiaj.
- Wiem, ale wolę się upewnić, że nie dacie plamy.- cały Brain. Wiem, że bardzo zależy mu na ucieczce stąd i stworzeniu nowego, lepszego świata. Tkwi tu dłużej niż ja i szczerze ma już dosyć tego miejsca. Nie dziwię mu się. Codzienne bicie i psychiczne znęcanie się może wykończyć człowieka- Wierzę w was... nie zawiedźcie mnie i przede wszystkim siebie... rozumiecie?
- Tak jest!- czułem się niesamowicie podekscytowany. Wiedziałem, że z nową bronią próba wskrzeszenia umarłego świata będzie łatwiejsza do zrealizowania. Tak... świat, w którym żyjemy umiera, a naszym zadaniem jest stworzenie go nowym, lepszym miejscem.
- Zelo... zaczynaj.-kiwnąłem głową i pewnym krokiem wyszedłem na spotkanie z ochroniarzem. Jest on kolejną osobą w fabryce, której tak bardzo nienawidzę. Jest obleśną, spasioną świnią, z brudem pod paznokciami i wiecznym smrodem wydobywającym się spod jego pach. Do tego skrzywdził dziesiątki chłopców w moim wieku... teraz za to zapłaci.
- Co ty tu robisz? Nie powinieneś już spać gnojku?- niski, charczący głos dobiegł do moich uszu. Na sam jego dźwięk miałem ochotę zwymiotować, ale wiedziałem, że przed tym mam zadanie do wykonania.
- Nie czujesz się samotny stojąc tu całymi dniami?- mówiąc to uśmiechnąłem się i lekko przygryzłem wargi. W tym momencie zauważyłem zainteresowanie ochroniarza moją osobą.
- Co masz na myśli?- teraz tylko podejść do niego i chwilę się z nim pomizdrzyć. Dlaczego takie zadanie przypadło akurat mi? Wolałbym już zajść go od tyłu i z zimną krwią poderżnąć mu ten brak szyi, no ale cóż...
- Szkoda mi ciebie.- mówiąc to podszedłem do mężczyzny i pocałowałem go w policzek - Może jakoś przerwiemy tą samotność, hm?- mam cię grubasie. Oparłem się plecami o drzwi i złapałem ochroniarza za biodra, tak, by stanął na przeciwko mnie.
- Co ty wyprawiasz?- znam ten uśmiech. Jakim trzeba być idiotą żeby pomyśleć, że 18-latek spojrzy na takiego starego spaślaka?
- Zrób ze mną co chcesz.- szepnąłem i zacząłem rozpinać mu spodnie. Widziałem jak Dae zakrada się za plecami mężczyzny. Po chwili uniósł w górę skradziony z kuchni nóż i bez chwili zastanowienia poderżnął mężczyźnie gardło - Fu... nie mogłeś zrobić tego szybciej? Jeszcze chwila i musiałbym przed nim klękać.
- Nie marudź. Pomóż mi lepiej zamknąć go w schowku.- westchnąłem i razem z przyjacielem zaciągnęliśmy tonowe cielsko do schowka na miotły.
- Chodźcie tu do cholery.- Brain... jak zwykle przestraszony i niemiły. Dość szybko rozprawił się z kodem zabiezpieczającym magazyn. Nie sądziłem, że pójdzie mu tak szybko - Bierzcie ile się da i uciekamy do pokoju.
- Do pokoju? I gdzie to schowasz geniuszu... pod łóżko czy pod poduszkę?
- Wal się...
- No właśnie.- po zabraniu broni ruszyliśmy krętymi schodami do piwnicy. To tam trzymaliśmy wszelkie skradzione rzeczy i dzięki niedomkniętymi okienku mieliśmy kontakt ze światem - Kolejna akcja zakończona sukcesem... oby tak dalej.
- Dla nas nie ma rzeczy niemożliwych.
- Dokładnie - zgodził się ze mną Dae, po czym narzucił koc na stertę broni - No panowie... jutro czeka nas ciekawy dzień.- uśmiechnęliśmy się, po czym wszyscy zgodnie przytaknęliśmy. Kolejna bitwa przed nami... nie mogę się doczekać.
- Zelo... Zelo do cholery, popatrz na mnie!- Bang nie wytrzymał i mimo wszelkim zakazom dość mocno potrząsnął nastolatkiem. Chłopiec spojrzał na psychiatrę, a następnie na tłum ochroniarzy. Czuł się zdezorientowany i nie do końca wiedział o co chodzi.
- Youngguk, nie rób tak...- wtrącił się Kim Himchan, ceniony psychiatra, który pół roku temu zdecydował się wrócić do Korei i tu podjąć się pracy lekarza. Wcześniej wraz z rodziną mieszkał w Ameryce, jednak chęć pomagania rodakom była silniejsza niż dobro i wszelkie wygody czekające na niego w Stanach. Bang za radą kolegi wziął głęboki oddech i starał się uspokoić.
- Z zimną krwią zabił jednego z ochroniarzy... nigdy w tym ośrodku nie było takiego incydentu...
- Zabierz go stąd... lepiej żeby na to nie patrzył.
- Chodź...- mężczyzna złapał nastolatka za nadgarstek, jednak ten bez większego poruszenia wpatrywał się w zakrwawione ciało ochroniarza - Zelo...
- Ciekawe kto będzie następny.- szepnął Junhong i z lekkim uśmiechem ruszył za dyrektorem ośrodka...
~c.d.n.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Wae widzę sucker punch w bardziej pedalskiej wersji? xd
OdpowiedzUsuńCiekawie to wymyśliłaś :o
OdpowiedzUsuńNo nieźle xD. Okazało się, że mam przypadek taki jak Zelo, tylko ja jeszcze jako tako kontaktuję ze światem xD
OdpowiedzUsuńJestem pierwszy raz na blogu i muszę przyznać, że świetnie piszesz, naprawdę przyjemnie się czyta Twoje ficzki ^-^ zastanawiam się czy można składać u Ciebie jakieś zamówienia czy coś bo strasznie marzy mi się jakiś fic z SEVENTEEN, obojętnie jaki parring, bo szukałam wszędzie, ale nigdzie nie ma polskich fanfic'ów, więc jakby Ci się nudziło i nie miałabyś pomysłu na parring to to jest taka propozycja z mojej strony c: powodzenia w dalszym pisaniu! <3
OdpowiedzUsuńPopieram pomysł z Seventeen !
UsuńP.S Uwielbiam czytać twoje opowiadania ^.^