3 lipca 2015

Bang & Zelo ~cz.3 [Witaj w moim świecie]



- Zelo, o czym ty mówisz?- nastolatek uśmiechnął się lekko i niepewnie wtulił się w ramię zdziwionego i lekko poddenerwowanego mężczyzny - Zelo...
- Taka jest moja misja...zginął wszyscy, którzy na to zasłużyli...
Widać było po mężczyźnie, że cała ta sprawa z Zelo go przerasta i nie do końca był pewien co ma robić i jak się zachowywać. 
- Zelo... otworzysz się przede mną i porozmawiamy?...Tylko tak szczerze i na spokojnie, hm?
- Zasłuż sobie na to...- mimo opryskliwego tonu, nastolatek kurczowo trzymał się ramienia psychiatry. Traktował go jak tarczę, która miała go chronić podczas jego wyimaginowanej wojny. 
- Powiesz mi, jak?- chłopak zatrzymał się przed drzwiami do swojego pokoju i półprzytomnym wzrokiem spojrzał na Banga - Zelo nie odpływaj, proszę cię.
- Co chcesz wiedzieć?- Youngguk potrząsnął nastolatkiem i wprowadził go do pokoju, zamykając pospiesznie masywne drzwi. Następnie posadził go na łóżku i siadając na przeciwko niego, złapał go za dłonie i lekko się uśmiechnął.
- Opowiesz mi o swoim świecie i o tym skąd się wziął?
- Obiecujesz, że nikomu nic nie powiesz?- jednym ruchem nastolatek zabrał dłonie z rąk mężczyzny. W tym momencie na myśl nasunął się Bangowi jeden wniosek.... czyżby Zelo był ofiarą molestowania? Zwykle takie osoby nie lubią gdy się je dotyka bądź też przebywa za blisko nich. 
- Obiecuję...to zostanie tylko między nami. - chłopak wziął głęboki oddech i podkulił nogi siadając tym samym pod lodowatą ścianą.
- Nie mam rodziców... po ich śmierci chciałem uciec w lepsze miejsce pozbawione bólu i ciągłego cierpienia... 
- Przecież w twoim świecie ginął ludzie...tak mi powiedziałeś.
- Tak.... ale tylko ci źli...a moi rodzice byli dobrzy...nie rozumiem dlaczego już ich nie ma...- po bladej twarzy chłopaka spłynęła łza, która momentalnie rozczuliła twardego do tej pory Banga. W jego zawodzie stalowe nerwy to podstawa, a w tym wypadku wystarczyła jedna łza, by zapomniał o obowiązujących go zasadach - Później....mój brat...- chłopak urwał i bardziej się skulił. Youngguk doskonale wiedział o co chodzi i mimo ogromnej ciekawości, nie chciał naciskać na przestraszonego 18-latka. Jedynie usiadł bliżej niego i delikatnie pogłaskał go po głowie - Nie dotykaj!! - chłopak wrzasnął tak głośno, że przestraszył samego Banga.
- Nie chciałem... przepraszam...
- Nie jesteś taki jak on, prawda?
- Jak... jak twój brat?- nastolatek jedynie lekko kiwnął głową - Nie jestem... możesz mi zaufać.- mężczyzna widział, że 18-latek potrzebuje kontaktu i bliskości z drugim człowiekiem. Chciał mu to dać, ale bardzo powoli... Zelo bowiem potrzebował masy czasu, by wyjść z depresji i otworzyć się na ludzi i otaczający go, realny świat. Rzeczywiście...nie był on idealny, wręcz przeciwnie... świat, w którym się obracamy jest zakłamany i paskudny...ale takie jest życie i trzeba je przyjąć takim jakie jest... nawet jeśli nie do końca tego chcemy.
Bang ponownie spojrzał na przestraszonego i zagubionego chłopaka, który na pierwszy rzut oka toczył ze sobą wewnętrzną walkę. Pytanie tylko, czego ta walka dotyczyła? Po chwili jednak Zelo przytulił się do psychiatry i zamknął oczy, wydając tym samym z siebie ciche westchnięcie. Zupełnie tak, jakby odetchnął z ulgą i w jednej chwili poczuł się całkowicie bezpieczny.
- Co się dzieje?- Youngguk niepewnie i bardzo delikatnie przytulił chłopaka, który tym razem przyjął to z pokorą i w żaden sposób nie protestował.
- Przenieś się tam ze mną.
- Jak mam to zrobić?- Zelo podniósł głowę z ramienia mężczyzny i patrząc mu prosto w oczy szepnął:
- Wystarczy odrobina chęci i wyobraźni... ten kto nie ma marzeń, nie ma po co żyć, nie uważasz? To dzięki marzeniom i fantazji jestem jeszcze na tym świecie. - Bang otworzył szeroko oczy. Nie miał pojęcia jak ma odpowiedzieć na te słowa. W tym momencie z pozoru zamknięty w sobie i niekontaktujący z realnym światem nastolatek zaskoczył doświadczonego psychiatrę, intrygując go tym samym jeszcze bardziej - A ty?...o czym marzysz?
- Hm... zawsze marzyłem o tym, by pomagać ludziom takim jak ty.
- Nikt raczej nie marzył o tym, by siedzieć w takim gównie... zastanów się czego tak naprawdę chcesz.
- Zelo, nie mów tak...
- Taka.. jest...- nastolatek uśmiechnął się lekko i zamknął oczy.
- Zelo.... Zelo, popatrz na mnie.
W jednej chwili chłopak uciekł do swojego świata. Jednak co było powodem tej ucieczki? Wydawałoby się, że przy Bangu czuje się dobrze i nie ma potrzeby dezercji do świata fantazji. Mimo wszystko mężczyzna postanowił zostać w pokoju pacjenta i bacznie go obserwować.

Ten facet, mimo że jest dupkiem jest tak niesamowicie pociągający. Zawsze myślałem, że nie kręcą mnie mężczyźni... do tego będący totalnymi świniami terroryzującymi mnie na każdym kroku,a tu proszę. Wystarczyło by szef się trochę przy mnie pokręcił i od razu zmienił się mój pogląd na moją orientację. 
- Zelo wracaj do roboty!
Uśmiechnąłem się jedynie pod nosem i stanąłem bliżej wściekłego szefa. 
- Niech pan się tak nie denerwuje.
- To nie dawaj mi powodów szczylu...
- Wydaje mi się, że wiem, jak poprawić panu humor.
- Poprawisz mi humor jak wrócisz do roboty.
- Hm... mógłbym zamienić z panem słówko?...na osobności.- rozejrzałem się po fabryce. Widziałem jak oczy pracowników skierowane są w naszą stronę, a przy flircie nie potrzebowałem tłumu gapiów. 
- Byle szybko...- warknął szef i wyciągnął mnie na korytarz. 
(włączamy)
Poczułem jak cała pewność siebie uciekła ze mnie w mgnieniu oka. W jednej chwili chciałem stamtąd uciec i zostawić całą tą sprawę z szefem daleko w tyle. Mimo to przyciskając mężczyzne do ściany starałem się patrzeć mu głęboko w oczy i kokietować go jak tylko się da, ale nie potrafiłem... czułem bardzo silne hamulce. 
- No i czego chciałeś?
- Bo... pan...- przełknąłem głośno ślinę i zbliżyłem się do niego, ale nie potrafiłem niczego zrobić. 

- Zelo, wszystko okej?
Chłopak czuł się teraz bardzo zagubiony... tułał się między dwoma światami. Z jednego słyszał głosy...w drugim widział nieodpowiadający im obraz. 
- Co się dzieje?! - Bang właśnie tego się obawiał... histeryczny głos nastolatka rozległ się po całym ośrodku. 
- Zelo, uspokój się i popatrz na mnie.
Pierwszy raz Youngguk spotkał się z czymś takim. 18-latek nie wiadomo z jakich przyczyn stracił kontrolę nad własnym światem i historię przypisaną mu, przeniósł do świata realnego. Do pokoju chłopaka wbiegło kilku mężczyzn z kaftanem bezpieczeństwa i silnymi lekami uspokajającymi.
- Połóżcie go, bo inaczej się do niego nie dobiorę!- za rozkazem jednego z mężczyzn, dwójka ochroniarzy powaliła przerażonego i zapłakanego chłopaka na ziemię. 
- Zostawcie go! Nie macie prawa robić niczego bez mojego polecenia!- Bang nie wytrzymał... poczuł dość silną więź z tym dzieciakiem i chciał mu pomóc za wszelką cenę. 
- Zabił już jednego ochroniarza... ma to teraz spotkać pana?! 
- Nie powinniście się wtrącać do cholery!- zapięty w kaftan nastolatek przeraźliwie błagał o pomoc... nie wiedział co się właściwie dzieje. Wyrwany z własnego świata był teraz na poziomie niczego nieświadomego, 2-letniego dziecka. Jeden z lekarzy nakłuł kilka miejsc na ciele chłopaka, podając mu tym samym silne leki na uspokojenie. 
- Zabierzcie go do izolatki...- mężczyzna podszedł do Youngguka i spojrzał mu w buchające z wściekłości oczy - A ty lepiej zastanów się co robisz...
- Przypominam ci, że to ja jestem tutaj dyrektorem...nie macie prawa podważać moich decyzji...
- Dopóki się nie ogarniesz, nie będziemy mieli wyjścia... za bardzo spoufalasz się z tym dzieciakiem, a przypominam ci, że jest to jedynie kolejny pieprznięty bachor, którego wyleczysz i pogonisz...- Bang wziął zamach i uderzył mężczyzne w twarz. 
- Nie potrzebuję tu takiego pracownika jak ty...
- O... zwalniasz mnie za kilka słów prawdy?
- Zejdź mi z oczu...- dyrektor szpitala pchnął mężczyzne i pospiesznie udał się do swojego biura. Po trzaśnięciu drzwiami kopnął z całej siły w biurko... czuł się bezsilny. Mimo wieloletniego doświadczenia nie wiedział jaką metodą ma leczyć 18-latka... jak do niego trafić i jak mu pomóc. Wiedział jedynie, że przez dzisiejsze zajście stracił zupełnie jego zaufanie...

~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------


3 komentarze:

  1. Bidny Zelo.Aż mam niedosyt po tych trzech rozdziałach

    OdpowiedzUsuń
  2. Łooo jaaa, ale to świetne.! Biedny Zelo, biedny biedny biedny! Ale wierzę, że wszystko będzie dobrze ;'D
    Aj, jestem w sumie ciekawa jak to wszystko się potoczy, bo w sumie nawet nie wiem czego się spodziewać!!

    Przepraszam za chamską reklamę :C
    Zapraszam do siebie na bloga na ff Finezja Bieli, tam też będzie BangLo ^^
    http://wajletwords.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń