20 czerwca 2015

Bang & Zelo ~cz.1 [Witaj w moim świecie]



                      (włączamy)   Myśleliście kiedyś o życiu w miejscu, które sami stworzyliście? W miejscu gdzie to Ty ustalasz zasady gry i w którym Ty dyktujesz warunki? W którym czujesz się bezpiecznie, zmieniasz miejsca akcji, a wszystko co zrobisz zostaje zapomniane? Może życie w wyimaginowanym świecie rzeczywiście jest łatwiejsze, a wszelkie przeciwności są do zaakceptowania? W końcu nie ma nic złego w marzeniach i posiadaniu własnej, osobistej sfery, prawda? Czemu więc ludzie posiadający niesamowitą wyobraźnię, żyjący we własnym świecie, mający marzenia.... nazywa się wariatami? Zamyka w ośrodkach i za wszelką cenę stara się pozbawić ich najcenniejszego daru? Czy próby oderwania się od przerażającej, szarej rzeczywistości faktycznie można nazwać szaleństwem? Nie... to ludzie, którzy nie potrafią marzyć są dziwakami, opętanymi przez nudną, codzienną rutynę, do której przywykli. Ludzie posiadający marzenia starają się od tego oderwać, uciekając do własnych światów, w których czują się dobrze i w których są numerem jeden. Światów, w których każdy dzień jest nową, niesamowitą przygodą...
- Sam pan rozumie, że muszę go tutaj zostawić...- 30-letni mężczyzna westchnął i spojrzał jeszcze raz na nieobecnego nastolatka, o bujnych bląd loczkach. Psychiatra w wieku 18- stu lat? Czy to naprawdę jest konieczne? Co pchnęło brata Junhong'a do tak drastycznego kroku?
- Proszę pana, to bardzo poważny krok, który może jeszcze bardziej mu zaszkodzić...
- Ja już nie mam do niego siły... Nie wiem co mam robić, kiedy co noc budzi się z wrzaskiem i woła rodziców... Zginęli pół roku temu...i od pół roku, dzień w dzień przeżywam z nim koszmar. Jestem pewien, że oboje się przez to męczymy... Musi mu pan pomóc.
Psychiatra westchnął i wskazał mężczyźnie krzesło. Gdy oboje usiedli Bang Youngguk wyciągnął stertę papierów do podpisania.
- Rozumiem... jakie ma jeszcze objawy?
- Jest nieobecny... Są momenty kiedy naprawdę się go boję. Jednego dnia potrafi przyjść do mnie i bez słowa się przytulić, a na drugi dzień dostaje napadu szału i rzuca się na mnie... 
- Przepraszam, że przerywam... powiedział pan, że Junhong jest nieobecny, tak? Co dokładnie ma pan na myśli?
- Zamyka się w sobie... Nie słyszałem ani jednego słowa z jego ust od śmierci rodziców. Czasami potrafi przesiedzieć na łóżku cały dzień... patrzy wtedy w jeden punkt i dziwnie się uśmiecha. Kiedy próbuję zwrócić na siebie jego uwagę, on w ogóle nie reaguje...
Wiemy już jakie mogą być przyczyny ucieczek do własnych krain. Osobiste tragedie... śmierć bliskiej osoby... depresja... lub zwyczajna chęć oderwania się od rzeczywistości.
- Rozumiem... proszę podpisać te dokumenty i pożegnać się z bratem.
Widać było strach w oczach mężczyzny. Bał się zostawiać młodszego brata w ośrodku psychiatrycznym, ale nie miał wyjścia. Obawiał się każdego dnia spędzonego w jego towarzystwie. Bał się o niego i o samego siebie.
- Już.... Junhong... chodź się pożegnać...- w tym momencie lekarz mógł dokładnie przyjrzeć się dolegliwości nastolatka. Nie reagował... Jego oczy wbite były w zegar znajdujący się na ścianie. Wyrażały pustkę, ale Bang jako psychiatra i dyrektor ośrodka mógł dostrzec w nich coś więcej... Tęsknotę, potrzebę kochania, ogromny ból i cierpienie. Czuł, że Junhong nie jest teraz w realnym świecie.... myślami błądził po swoim własnym, który stworzył po utracie rodziców. Może czuł się w nim dobrze, ale przecież nie mógł zostać w nim na stałe... taka była główna myśl ośrodka.
- Niech pan już idzie... może to i lepiej, że Junhong jest teraz myślami gdzie indziej.- mężczyzna przytaknął i po spojrzeniu na nieobecnego nastolatka wyszedł z sali. Po zamknięciu drzwi poczuł, jak coś żre go od środka. Poczucie winy i strach o swój najcenniejszy skarb.
- Junhong...- mężczyzna kucnął między nogami chłopaka i pogłaskał go po policzku - Junhong, słyszysz mnie?- po pewnym czasie chłopak mrugnął kilkakrotnie i spojrzał na lekarza. Można by powiedzieć, że zobaczył go dopiero pierwszy raz, a mimo to nie przestraszył się.... w sumie nie wyrażał żadnych emocji... jedynie patrzył -Junhongie... powiesz mi, o czym tak ciągle myślisz?
- Zelo...- cichy i spokojny głos niesamowicie zdziwił psychiatrę. Skoro jego brat mówił prawdę, było to właśnie pierwsze słowo wypowiedziane przez 18-latka od śmierci jego rodziców.
- Zelo... tak nazywa się świat, w którym żyjesz?
- Ja.... ja się tak nazywam...
- Rozumiem.... Zelo... wiesz, gdzie teraz jesteś? - nastolatek rozejrzał się po pomieszczeniu i przecząco pokiwał głową - Znajdujesz się w ośrodku psychiatrycznym.... jak ośrodek nazywałby się w twoim świecie?
- Nazwałbym go piekłem...
W tym momencie wkraczamy w wyimaginowany, stworzony przez osieroconego nastolatka świat. Jak realny świat jest postrzegany przez niego? A może stracił poczucie rzeczywistości i to, co widzi każdy szary człowiek, on postrzega przez pryzmat własnej krainy? Może Youngguk jest tylko pionkiem w jego grze? Nic nie wartą postacią? Nikt nie wie, o czym myślą osoby samotne, starające się zmienić otaczający je świat...Całą tę historię przedstawi nam Junhong...


~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------

4 komentarze:

  1. Ooo jej.
    Taki wątek jest o stokroć lepszy niż współlokatorzy! He!
    Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów!

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialnie sie zapowiada *-* Chce szybko kolejną część bo mam niedosyt D:

    OdpowiedzUsuń
  3. To bardziej nadaje się na prolog, a nie już rozdział, ale zapowiada fajną historię z moim kochanym wątkiem psychiatryka <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojoj.
    Zaciekawiłaś mnie, szczerze mówiąc.
    Weny!

    OdpowiedzUsuń