Po wejściu do samochodu spojrzałem na uśmiechniętą twarz Sunggyu. Nie wiedziałem jak mam się zachować i co powiedzieć, żeby sobie nie zaszkodzić. W pewnym momencie chłopak pocałował mnie w policzek i odpalił samochód.
- Denerwujesz się?
- Trochę...
- Czym?
- Sam nie wiem.- hm... tym, że wywieziesz mnie Bóg wie gdzie i zgwałcisz?...Nie, to chyba nie w twoim stylu... przynajmniej tak mi się wydaje. Westchnąłem i wbiłem oczy w widok znajdujący się za oknem. Kocham Seoul nocą. Jak dla mnie, dzień mógłby w ogóle tu nie przychodzić. Nocą to miasto żyje zupełnie inaczej niż za dnia. Podczas dnia stolica Korei widzi setki ludzi biegnących do pracy, szkoły czy na uczelnie... nic specjalnego. A gdy tylko miasto spowija noc, rozpoczyna się prawdziwe, seoulskie życie, które tak bardzo uwielbiam i podziwiam z ogromnym zachwytem. Na ulice Seoulu wychodzi masa młodych ludzi, począwszy od zwyczajnych nastolatków, przez ulzzangi, do gwiazd k-pop'u. Od stoisk przepełnionych jedzeniem unosi się cudowny zapach smażonych, gotowanych czy grillowanych przysmaków. Do tego muzyka dochodząca z klubów, w których młodzi ludzie odreagowują codzienny stres... kocham to miasto.
- O czym tak myślisz?
- Hm?- przeniosłem oczy na chłopaka i mrugnąłem kilkakrotnie - Zastanawiam się dokąd mnie zabierasz.
- Mówiłem, że to niespodzianka. Cierpliwości Sungjong.
Burknąłem i ponownie wbiłem wzrok w Seoul. Nie wiem dlaczego zachowywałem się przy nim jak rozkapryszone dziecko. Może było to coś w rodzaju obrony?...ale obrony przed czym? Może w ten sposób zakrywałem ogromny stres i zdenerwowanie? Niektórzy chichoczą jak chorzy, a ja się zachowuję jakbym miał okres... no cóż. Wyjechaliśmy z Seoulu. Bałem się. Wiedziałem, że Sunggyu mieszka w stolicy więc dlaczego wyjechaliśmy poza miasto? Gdzie on mnie do cholery jasnej wywozi? Spojrzałem na chłopaka, który z opanowaniem prowadził auto. Moja ręka powoli wędrowała na klamkę. Chciałem wyskoczyć? Sam nie wiem... nie myślałem w tej chwili.(włączamy)
- Co ty robisz?
- Gdzie my jedziemy?
- Sungjong...- chłopak zatrzymał samochód i złapał mnie za ręce - Nie ufasz mi?- milczałem. Znałem go zaledwie dwa tygodnie i nie wiedziałem czego mam się po nim spodziewać. Chłopak pogłaskał mnie po policzku i pocałował w czoło - Sungjong, odpowiedz.
- Ufam...
- To czemu tak się zachowujesz?
- W ten sposób ukrywam stres.- podniosłem niepewnie oczy i spojrzałem na Gyu. Chłopak uśmiechał się ciepło i głaskał kciukiem mój rozgrzany policzek.
- Boisz się, że coś ci zrobię?... Nie jestem gwałcicielem ani mordercą, spokojnie.
- Bardzo śmieszne...
- Odpowiadam na twoje niezadane jeszcze pytania.
- Jesteś pierwszą osobą, z którą się spotykam... chyba mam prawo się stresować...
Sunggyu zachichotał i delikatnie mnie pocałował.
- Słodki jesteś.- po tych słowach odpalił samochód i ruszyliśmy w dalszą drogę. Stres trochę ze mnie zszedł. Mimo że nadal znajdowałem się w środku ciemnego lasu i nie wiedziałem co się ze mną stanie, postanowiłem zaufać szefowi. Po kilku minutach samochód zatrzymał się. Gyu wyciągnął chustkę i skierował ją w moją stronę.
- Zakryj oczy.
- Co... czemu?
- Sungjong...- westchnąłem, po czym sięgnąłem po opaskę. Po chwili miałem ją już na oczach. Hm.. więc Gyu nie lubi patrzeć swoim ofiarom w oczy. W sumie nic dziwnego... gdybym kogoś gwałcił czy mordował też nie mógłbym patrzeć tej osobie w oczy... bałbym się, że później będzie mnie nawiedzać czy coś. Chłopak wysiadł z samochodu, po czym otworzył mi drzwi i pomógł wyjść. Bałem się. Nie chciałem by moje ciało zostało znalezione kilka dni po tym incydencie. Gnijące, podrapane, zbroczone krwią ciało... coś okropnego. I pomyśleć, że właśnie tak mam skończyć...
- Gyu, dokąd mnie prowadzisz?
- Za chwilę się dowiesz.- czułem pod nogami trawę. Od czasu do czasu słyszałem trzask łamanych gałązek. Nie chciałem w tej chwili się rozklejać, ale to było silniejsze ode mnie. Spod opaski zaczęły wypływać łzy.
- Sunggyu, chcę wracać...
- Hm?- zatrzymaliśmy się. Czułem jak dłonie Gyu wycierają moją twarz - Boisz się mnie?
- Powiedz, po co tak naprawdę mnie tutaj przywiozłeś...- chłopak westchnął, po czym stanął za mną i delikatnie odwiązał opaskę.
- Po to...- ujrzałem przed sobą panoramę Seoulu. Miasto z tej perspektywy wyglądało nieziemsko. Zrobiło mi się okropnie głupio i czułem się jak skończony idiota. Mimo to odwróciłem się w stronę chłopaka i niepewnie się do niego przytuliłem. Po chwili poczułem na plecach dłonie Gyu.
- Przepraszam...
- Co ty sobie dzieciaku myślałeś? Że wiozę cię tutaj, po to żeby cię zgwałcić?- nic nie odpowiedziałem... to chyba była wystarczająca odpowiedź, która raczej nie satysfakcjonowała chłopaka - W takim razie przykro mi...
- Gyu przepraszam...
Chłopak spojrzał na mnie i z lekkim uśmiechem pocałował mnie w nos. Nie wiedziałem jak wynagrodzę Sunggyu te podłe z mojej strony oszczerstwa.
- Nie przejmuj się tym.- chłopak złapał mnie za rękę i poprowadził praktycznie na sam skraj leśnej skarpy, gdzie znajdował się przygotowany koc, wino i o dziwo moje ulubione jedzenie. Widzę, że sporo się wysilił żeby się czegoś o mnie dowiedzieć. Gdy usiadłem, Gyu usiadł za mną okrakiem i mocno mnie przytulił. Czułem się cudownie. Mogłem podziwiać miasto, które tak bardzo uwielbiam, w ramionach osoby, którą kocham. Czułem jak nos Sunggyu pociera o tył mojej głowy. Co chwilę na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Nasze złączone dłonie tworzyły jedną, idealną całość. Można chyba powiedzieć, że jesteśmy parą... przynajmniej tak to odczuwam z mojej perspektywy. W pewnym momencie poczułem na karku ciepłe usta chłopaka. Jęknąłem cicho i odruchowo skuliłem się, czym wywołałem śmiech u tego durnia.
- Przestaaaań.
- To ty przestań się mnie wstydzić.
- Aishhh... nie denerwuj mnie.- uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem na chłopaka. Ten jednak w przeciągu sekundy wbił się w moje usta. Niech się dzieje, co ma się dziać.... nie będę protestował. Odwróciłem się bokiem do Sunggyu i włączyłem się do zabawy. Gyu był niesamowicie czuły. Czułem się... tego nawet nie da się opisać słowami. Był to jeden z najpiękniejszych momentów w moim życiu. Pragnąłem czegoś więcej, ale moja nieśmiałość mi na to niestety nie pozwoliła. Poza tym sądząc po zachowaniu chłopaka widziałem, że nie zależało mu wyłącznie na tym, by mnie przelecieć. Widziałem, że do wszystkiego dojdziemy, ale małymi kroczkami... może to i lepiej.
Tak upłynęła nam cała noc. Na drugi dzień oboje dotarliśmy do pracy z małym kacem i niesamowitym zmęczeniem. Najlepsze w tym wszystkim było to, że okropnie bolała mnie szczęka i język... za dużo całowania jak na pierwszy raz. Sunggyu prosił mnie, by nasz związek pozostał póki co tajemnicą. Ponoć podczas jakiegoś zebrania to ogłosi, ale póki co mam milczeć. Niech tak będzie. Może rzeczywiście lepiej nie mówić o takich sprawach w miejscu pracy. Po odświeżeniu się w pracowniczej łazience, wskoczyłem w uniform i z ogromnym uśmiechem na twarzy zabrałem się do pracy.
~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani, mam propozycję i tym samym pytanie do Was. Co Wy na to żebym założyła na fb coś w rodzaju fanpage'a mojego bloga? Tam pisałabym o nowo napisanym rozdzialne, prosiłabym Was o propozycje paringów itp. żeby nie robić bałaganu na blogu. Co Wy na to? Jeśli jesteście za tym, to proszę Was o propozycje nazwy...niestety nie mam na to pomysłu ;)
Buziaki ;*
- Co ty robisz?
- Gdzie my jedziemy?
- Sungjong...- chłopak zatrzymał samochód i złapał mnie za ręce - Nie ufasz mi?- milczałem. Znałem go zaledwie dwa tygodnie i nie wiedziałem czego mam się po nim spodziewać. Chłopak pogłaskał mnie po policzku i pocałował w czoło - Sungjong, odpowiedz.
- Ufam...
- To czemu tak się zachowujesz?
- W ten sposób ukrywam stres.- podniosłem niepewnie oczy i spojrzałem na Gyu. Chłopak uśmiechał się ciepło i głaskał kciukiem mój rozgrzany policzek.
- Boisz się, że coś ci zrobię?... Nie jestem gwałcicielem ani mordercą, spokojnie.
- Bardzo śmieszne...
- Odpowiadam na twoje niezadane jeszcze pytania.
- Jesteś pierwszą osobą, z którą się spotykam... chyba mam prawo się stresować...
Sunggyu zachichotał i delikatnie mnie pocałował.
- Słodki jesteś.- po tych słowach odpalił samochód i ruszyliśmy w dalszą drogę. Stres trochę ze mnie zszedł. Mimo że nadal znajdowałem się w środku ciemnego lasu i nie wiedziałem co się ze mną stanie, postanowiłem zaufać szefowi. Po kilku minutach samochód zatrzymał się. Gyu wyciągnął chustkę i skierował ją w moją stronę.
- Zakryj oczy.
- Co... czemu?
- Sungjong...- westchnąłem, po czym sięgnąłem po opaskę. Po chwili miałem ją już na oczach. Hm.. więc Gyu nie lubi patrzeć swoim ofiarom w oczy. W sumie nic dziwnego... gdybym kogoś gwałcił czy mordował też nie mógłbym patrzeć tej osobie w oczy... bałbym się, że później będzie mnie nawiedzać czy coś. Chłopak wysiadł z samochodu, po czym otworzył mi drzwi i pomógł wyjść. Bałem się. Nie chciałem by moje ciało zostało znalezione kilka dni po tym incydencie. Gnijące, podrapane, zbroczone krwią ciało... coś okropnego. I pomyśleć, że właśnie tak mam skończyć...
- Gyu, dokąd mnie prowadzisz?
- Za chwilę się dowiesz.- czułem pod nogami trawę. Od czasu do czasu słyszałem trzask łamanych gałązek. Nie chciałem w tej chwili się rozklejać, ale to było silniejsze ode mnie. Spod opaski zaczęły wypływać łzy.
- Sunggyu, chcę wracać...
- Hm?- zatrzymaliśmy się. Czułem jak dłonie Gyu wycierają moją twarz - Boisz się mnie?
- Powiedz, po co tak naprawdę mnie tutaj przywiozłeś...- chłopak westchnął, po czym stanął za mną i delikatnie odwiązał opaskę.
- Po to...- ujrzałem przed sobą panoramę Seoulu. Miasto z tej perspektywy wyglądało nieziemsko. Zrobiło mi się okropnie głupio i czułem się jak skończony idiota. Mimo to odwróciłem się w stronę chłopaka i niepewnie się do niego przytuliłem. Po chwili poczułem na plecach dłonie Gyu.
- Przepraszam...
- Co ty sobie dzieciaku myślałeś? Że wiozę cię tutaj, po to żeby cię zgwałcić?- nic nie odpowiedziałem... to chyba była wystarczająca odpowiedź, która raczej nie satysfakcjonowała chłopaka - W takim razie przykro mi...
- Gyu przepraszam...
Chłopak spojrzał na mnie i z lekkim uśmiechem pocałował mnie w nos. Nie wiedziałem jak wynagrodzę Sunggyu te podłe z mojej strony oszczerstwa.
- Nie przejmuj się tym.- chłopak złapał mnie za rękę i poprowadził praktycznie na sam skraj leśnej skarpy, gdzie znajdował się przygotowany koc, wino i o dziwo moje ulubione jedzenie. Widzę, że sporo się wysilił żeby się czegoś o mnie dowiedzieć. Gdy usiadłem, Gyu usiadł za mną okrakiem i mocno mnie przytulił. Czułem się cudownie. Mogłem podziwiać miasto, które tak bardzo uwielbiam, w ramionach osoby, którą kocham. Czułem jak nos Sunggyu pociera o tył mojej głowy. Co chwilę na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Nasze złączone dłonie tworzyły jedną, idealną całość. Można chyba powiedzieć, że jesteśmy parą... przynajmniej tak to odczuwam z mojej perspektywy. W pewnym momencie poczułem na karku ciepłe usta chłopaka. Jęknąłem cicho i odruchowo skuliłem się, czym wywołałem śmiech u tego durnia.
- Przestaaaań.
- To ty przestań się mnie wstydzić.
- Aishhh... nie denerwuj mnie.- uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem na chłopaka. Ten jednak w przeciągu sekundy wbił się w moje usta. Niech się dzieje, co ma się dziać.... nie będę protestował. Odwróciłem się bokiem do Sunggyu i włączyłem się do zabawy. Gyu był niesamowicie czuły. Czułem się... tego nawet nie da się opisać słowami. Był to jeden z najpiękniejszych momentów w moim życiu. Pragnąłem czegoś więcej, ale moja nieśmiałość mi na to niestety nie pozwoliła. Poza tym sądząc po zachowaniu chłopaka widziałem, że nie zależało mu wyłącznie na tym, by mnie przelecieć. Widziałem, że do wszystkiego dojdziemy, ale małymi kroczkami... może to i lepiej.
Tak upłynęła nam cała noc. Na drugi dzień oboje dotarliśmy do pracy z małym kacem i niesamowitym zmęczeniem. Najlepsze w tym wszystkim było to, że okropnie bolała mnie szczęka i język... za dużo całowania jak na pierwszy raz. Sunggyu prosił mnie, by nasz związek pozostał póki co tajemnicą. Ponoć podczas jakiegoś zebrania to ogłosi, ale póki co mam milczeć. Niech tak będzie. Może rzeczywiście lepiej nie mówić o takich sprawach w miejscu pracy. Po odświeżeniu się w pracowniczej łazience, wskoczyłem w uniform i z ogromnym uśmiechem na twarzy zabrałem się do pracy.
~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani, mam propozycję i tym samym pytanie do Was. Co Wy na to żebym założyła na fb coś w rodzaju fanpage'a mojego bloga? Tam pisałabym o nowo napisanym rozdzialne, prosiłabym Was o propozycje paringów itp. żeby nie robić bałaganu na blogu. Co Wy na to? Jeśli jesteście za tym, to proszę Was o propozycje nazwy...niestety nie mam na to pomysłu ;)
Buziaki ;*
No i w sumie dobrze, że go nie zgwałcił, to by było głupie xD. Z tym fanpagem to dobry pomysł ^^
OdpowiedzUsuńDobry pomysł z fanpagem. Co do opowiadania mam nadzieję na happy end <3
OdpowiedzUsuńOjaa, ta mjuzyka to niezły sposób na to, żeby ukryć prawdziwy wątek xD Już myślałam, że serjo coś ten teges, ale jak nie, to nie, I BARDZO DOBRZE!
OdpowiedzUsuńNio, załóż fp, myślę, że będzie to lepsze niż codzienne odwiedzanie bloga po trylion razy, bo może a nóż miałaś trochę wolnego czasu i coś naskrobałaś :D
Niech to się dobrze skończy, błagam.
OdpowiedzUsuńPotrzebuję fluffu.
Weny!
H.
Dobrze by było jakbyś założyła takie cuś
OdpowiedzUsuńMyślałam, że go zgwałci i bedzie nudno xD
/Nawn