11 czerwca 2015

Sungjong & Sunggyu ~cz.5 [Nowa praca]




           Cała nasza sielanka trwała już dość długi czas, jednak od ostatnich kilku tygodni widziałem, że Gyu się ode mnie odsuwa. Stał się szorstki i poświęcał mi coraz mniej czasu. Z początku wydawało mi się, że jest to spowodowane wizytacją bardzo ważnego krytyka, ale kontrola odbyła się dobre dwa tygodnie temu, a on wciąż tak się zachowuje. Może coś się stało o czym nie chce mi powiedzieć? Hmm... a może ma kogoś na boku? Albo ma kogoś od dłuższego czasu, a ja jestem jedynie jego przelotnym romansem? Takiej opcji nie zakładałem. Samo myślenie o tym przyprawiało mnie o gęsią skórkę, drżenie rąk i łzy w oczach. Chciałem z nim o tym porozmawiać, ale nie miałem pojęcia jak to rozegrać, by tego jeszcze bardziej nie pogorszyć. Ostatnio widywaliśmy się jedynie w pracy... poza nią nie było na to czasu, a wydaje mi się, że rozmawianie na takie tematy w hotelu to nie jest dobry pomysł. Nie mam pojęcia co mam zrobić żeby było między nami jak dawniej. Przejażdżki nocą za miasto, chodzenie do kina, na spacery, spotykanie się w jego mieszkaniu...hm.. to zdecydowanie lubiłem najbardziej. Butelka wina i mógł robić ze mną co chciał. Oczywiście nigdy nie wykorzystywał tego w brutalny i namolny sposób, a ja nigdy nie byłem aż tak pijany, by nie wiedzieć, co się ze mną dzieje. Zwykle lekko kręciło mi się w głowie, Sunggyu pytał czy może tym razem coś porobić, na co ja zawsze się zgadzałem i na drugi dzień rozpaleni i w moim przypadku skacowani szliśmy do pracy. Wieszając firanki w pokoju jednego z gości ciągle o tym myślałem...o tym jak mnie dotykał, całował, mówił jak bardzo mu na mnie zależy...dlaczego teraz stał się tak oschły? W ogóle go nie poznaję. Słuchałem właśnie nowej piosenki Big Bang. Jej słowa opisywały idealnie nasze pożycie sprzed kilku miesięcy. Nie wiem czemu, ale z każdym jej słowem czułem jak się czerwienię. Brakuje mi tego... mam nadzieję, że to tylko chwilowe i niedługo wszystko wróci do poprzedniego stanu. W pewnym momencie poczułem zimne dłonie odkrywające mój brzuch. Przestraszyłem się i zachwiałem się na drabinie mało co z niej nie spadając. 
- Nie bój się głupku.- Gyu? Odetchnąłem z ulgą i spojrzałem na chłopaka - Wracaj do swoich obowiązków... zaraz tu przyjdzie gość.- kiwnąłem twierdząco głową i powróciłem do wieszania wspomnianej wcześniej zasłony. Dłonie Sunggyu delikatnie dotykały mnie po wrażliwym, nagim brzuchu. Co chwilę przygryzałem wargi i cicho jęczałem. Wiedziałem, że to podkręci Gyu, a o to mi właśnie w tej chwili chodziło. Ten jednak stanął wyżej na drabinie i delikatnie pocałował mnie w plecy. Odwróciłem się w jego stronę i siadając na niższym szczebelku wbiłem się w jego usta. Tak dawno ich nie smakowałem... bardzo mi tego brakowało. Po dosłownie kilkusekundowym pocałunku chłopak spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Nienawidziłem, kiedy tak robił. Uwielbiał wręcz zostawiać mnie w momencie, w którym zaczynałem tracić nad sobą kontrolę. Strasznie mnie to wkurzało, ale jak widać był to jego fetysz.... dureń. Zawsze gdy mi dogadzał i byłem bliski dojścia odrywał się ode mnie i patrzył na mój zbolały i podniecony wyraz twarzy. No jak tak można do cholery? Miałem ochotę mu za to porządnie przywalić, ale chyba nie byłbym w stanie uderzyć kogoś, kogo tak bardzo kocham. 
- Znowu to robisz?....wiesz,że mnie to denerwuje...
- Wiem... a ty wiesz, że cholernie mnie to kręci. 
- Kręci cię znęcanie się nade mną?
- Ja bym skarbie tak tego nie nazwał.
- Pf...dupek z ciebie...
- Uważaj na słowa, bo wieczorem pożałujesz.
- Wiesz, że możesz robić ze mną wszystko.
- Na trzeźwo też?- spojrzałem na uśmiechniętego chłopaka i wymierzyłem mu porządny cios w ramię. 
- Wal się.... albo zanim zaczniesz...- zszedłem z drabiny i spojrzałem Gyu w oczy - Czy dzisiaj wieczorem postanowiłeś znaleźć dla mnie czas?
- Nooo....to jest dość prawdopodobne.
- Czyli to nie jest pewniak?
- Misiek no... wiesz, że ostatnio mam coraz więcej pracy i nie mam na nic czasu.
- Zauważyłem... ale mógłbyś chociaż dwa wieczory w tygodniu poświęcić mi.
- Tobie?...czy twojej ogromnej chcicy?
Tupnąłem nogą w ziemię i pchnąłem roześmianego Sunggyu na łóżko.
- A spadaj.
- Oj żartuję... chodź do mnie.
- Przecież zaraz ma tu być gość.
- Walić go, chodź. - no cóż.... skoro mój szef mówi, żebym nie przejmował się jakąś bogatą szychą to chyba rzeczywiście możemy się troszkę zapomnieć. Usiadłem na chłopaku okrakiem i nachyliłem się do niego delikatnie cmokając go w nos. Wiem, że Gyu uwielbia ten gest i zawsze się przy nim rozczula. Zaczesując mi włosy za ucho uśmiechnął się lekko i przytulił mnie do swojej klatki piersiowej. 
- Sunggyu?
- Hm?- chłodne dłonie chłopaka delikatnie i powoli głaskały mnie po plecach.
- Ty mnie jeszcze kochasz?
- Oczywiście, że cię kocham... czemu o to pytasz?
- Sam widzisz, że nie jest między nami jak dawniej...
Gyu westchnął i mocniej mnie przytulił.
- Wiem... ale to nie zależy ode mnie Sungjong... Uwierz mi, że najchętniej rzuciłbym tą pracę w cholerę, ale nie mogę...
Wiem o tym. Mimo młodego wieku, mój chłopak odciął się od rodziców i chce utrzymywać się sam. Chce im udowodnić, że jest wartościowym, pracowitym i dojrzałym człowiekiem. Jestem z niego strasznie dumny i staram się mu w tym pomagać, ale nie zawsze daję radę. Czasem moja tęsknota za nim jest silniejsza i wtedy zamiast pomocy otrzymuje ode mnie kłótnie i bluzgi. 
- Jestem złym chłopakiem, prawda?
- Dlaczego tak uważasz?
- Nie masz we mnie w ogóle wsparcia. Jeśli chcesz, daj mi nadgodziny i razem to jakoś udźwigniemy...
- Pracujesz wystarczająco długo i ciężko... nie mogę dać ci dodatkowych godzin. 
- No to kiedy mamy mieć dla siebie chociaż chwilę?- czułem jak do oczu napływają mi łzy. Zawisłem nad chłopakiem, który w mgnieniu oka pogłaskał mnie po głowie i obdarował ciepłym uśmiechem. Wiedział, że to zwykle potrafiło mnie uspokoić. 
- Może nie gadajmy tyle i cieszmy się chwilą, którą mamy teraz.- Sunggyu zbliżył mnie do siebie i delikatnie całował mnie po twarzy... uwielbiam to. Nawet tak proste gesty sprawiały, że moje serce biło szybciej. 
- Nikt tu nie wejdzie?- jęknąłem, gdyż Gyu zaczął dobierać się do moich spodni. 
- Nie przejmuj się tym.- usiedliśmy... Sunggyu na skraju łóżka, ja okrakiem na nim. Całując mnie po nagiej klatce piersiowej dogadzał mi jak nigdy dotąd. Czyżby też mu tego brakowało? W sumie ostatni raz robiliśmy to dobre dwa miesiące temu. Szarpałem go za włosy i jęczałem wprost do ucha. Było mi tak cholernie dobrze... do tego jeszcze dochodziła myśl, że ktoś w każdej chwili może nas przyłapać, co kręciło mnie w sumie jeszcze bardziej. 
- Zróbmy to.
- Poczekaj do wieczora.
Starałem się cieszyć chwilą, ale nie mogłem. Pragnąłem tego wieczornego spotkania jak niczego innego. Dłoń chłopaka zaczęła poruszać się coraz szybciej. Oparłem głowę na ramieniu Sunggyu i zacisnąłem rękę na jego włosach. Czując jego zęby podgryzające moją szyję nie wytrzymałem i z głośnym sapnięciem doszedłem na jego garnitur. Zadowolony ze swojej roboty chłopak położył mnie na łóżku i poszedł do łazienki, by doprowadzić się do porządku. Drżącymi z emocji dłońmi zapiąłem z trudem spodnie i zamglonym wzrokiem wpatrywałem się w sufit. Po przyłożeniu dłoni do nagiej jeszcze klatki piersiowej czułem jak mocno i szybko bije mi serce. Jego rytm był dokładnie taki sam, za każdym razem jak byłem blisko z Sunggyu. Uśmiechnąłem się lekko i przetarłem oczy. W tym czasie usłyszałem trzaśnięcie drzwi i byłem święcie przekonany, że był to mój chłopak. 
- Oho... czy to jakiś gratis do tego apartamentu?- o cholera. Zerwałem się na równe nogi i pospiesznie zacząłem zapinać uniform. Zapomniałem, że w tym pokoju miał dzisiaj ktoś zamieszkać. Gyu z lekkim uśmiechem przeprosił gościa i pomógł mi dojść do siebie. Na szczęście mężczyzna był wyrozumiały i zapewnił nas, że nikomu tego nie zgłosi. Chowając się za Gyu, który prowadził z nim rozmowę widziałem jak biznesmen bez przerwy na mnie zerka. Czułem się tym okropnie zażenowany i zawstydzony. 
- A ten chłopiec to..?- hm? Spojrzałem szybko na Gyu, który wytłumaczył mężczyźnie, że pracuje w tym hotelu i jestem boy'em hotelowym...inaczej mówiąc- pieskiem na posyłki. Po cholere o mnie wypytuje... nic mu do tego kim jestem. Chociaż jakby nie patrzeć też chyba chciałbym wiedzieć, kogo zastałem w półnagiej postaci w swoim pokoju. Kij z nim... mam nadzieję, że nie będzie mnie o nic prosił. Po kilku minutach opuściliśmy apartament.
- Ale wstyd... - Gyu zachichotał i szybko cmoknął mnie w czoło - Leć do domu... wpadnę po ciebie wieczorem.
- Obiecujesz?
- Skarbie... na pewno się o to postaram.- przytaknąłem i ruszyłem do pracowniczej szatni. Miałem nadzieję, że Sunggyu urwie się z pracy i spędzimy ten wieczór jak dawniej.


~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------

4 komentarze:

  1. Ostatnie zdanie SungJong'a opisuje moje radosne przewidywania <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, mogłabyś mi powiedzieć, kto jest na tym zdjęciu w górnym prawym rogu?^^

    OdpowiedzUsuń