15 września 2020

I am WHO~cz.5 [Felix&Changbin]





 * Ta część zawiera drastyczny opis snu Felixa. Ostrzegam osoby wrażliwe na takie rzeczy *



                 Na drugi dzień wstałem z samego rana, udając się do łazienki. Nie mogłem spać z emocji przez całą noc. Całowałem Changbina do wczesnych godzin porannych. Nie były to jednak prawdziwe, głębokie pocałunki.. bardziej nieśmiała wymiana buziakami, ale to nie zmienia faktu, że czułem się przy tym niesamowicie. Hyung ciągle mnie dotykał, głaskał po głowie, ramieniu, plecach.. dotykał moich bioder i dłoni.. czułem się jak w bajce. Changbin zasnął, jak tylko na dworze zaczęło świtać, jednak ja byłem tak podekscytowany, że nie mogłem zmrużyć oka nawet na sekundę. Wysunąłem się z jego silnych ramion około szóstej nad ranem, idąc po cichu do łazienki. Gdy tylko się w niej znalazłem, osunąłem się na podłogę szeroko się przy tym uśmiechając.
 
- Lixie.. - poderwałem się na równe nogi, widząc stojącego w kabinie prysznicowej nagiego Hyunjina.
 
- Przepraszam! - zasłoniłem dłonią oczy, szukając po omacku klamki od drzwi - Przepraszam, nie chciałem! 

- Lixie, spokojnie. - zaśmiał się, odkręcając wodę - Nie ma sprawy, możesz tu być. 

- Przepraszam, nie miałem pojęcia, że tu jesteś. - znalazłem w końcu klamkę, przekręcając ją - Już uciekam, przepraszam. - wyszedłem z pomieszczenia, czując jak się czerwienię... co za wstyd.

- Bokkie! W ramach tych twoich uroczych przeprosin, poproszę czarną kawkę! - usłyszałem zza drzwi roześmiany głos Hyunjina.

- Już się robi hyung! - tak... wprawdzie jesteśmy z tego samego rocznika, jednak dzieli nas kilka miesięcy różnicy, dlatego też czasami zwracam się do Hyunjina w taki sposób. Poszedłem więc do kuchni, po czym wyjąłem osiem kubków, w których zacząłem przygotowywać kawę. W dziewiątym natomiast zrobiłem herbatę dla Chana, który najzwyczajniej w świecie za kawą nie przepada. 

- Hej. - odwróciłem się w kierunku drzwi, widząc zaspanego Seungmina.

- Dzień dobry. - przywitałem go szerokim uśmiechem, wręczając mu kawę.

- Oo dziękuję. A co to za dobry humorek z samego rana?

- Mm nie wiem. - wzruszyłem ramionami, nie mogąc przestać się uśmiechać - Tak jakoś. 

- I dobrze.. niech tak już zostanie. 

- Cześć dzieciaki. - do kuchni wszedł ledwo żywy Chan. Westchnąłem wręczając mu jego ulubioną herbatę - Oo dziękuję Lix. 

- Spałeś coś?

- Tak.. trochę pospałem. - uśmiechnął się siadając przy stole - A wy co już na nogach? 

- Ja mam na siódmą lekcje wokalu. - burknął Seungmin, siadając obok lidera - A nasz Yongbokie fruwa dzisiaj zadowolony od samego świtu. 

- Jaka miła odmiana. - zaśmiał się Chan, jednak po chwili wbił wzrok w wejście do kuchni, w którym stał zadowolony Hyunjin, przecierający ręcznikiem mokre włosy - Hej.

- Cześć wszystkim. - zachichotał - Felix, łazienka jest już wolna.

- Twoja kawa. - powiedziałem lekko speszony, wręczając mu kubek - Przepraszam. 

- No przestań wreszcie, nic się przecież nie stało.

- O co chodzi?

- Felix jest dzisiaj tak w niebo wzięty, że po wparowaniu do łazienki nie zauważył nawet, że stoję na golasa pod prysznicem. - po kuchni rozszedł się śmiech chłopaków. Jedynie Chan uniósł zainteresowany brew, wpatrując się we mnie z zadziornym uśmiechem.

- Coś się stało Felix?

- Nie.. po prostu... po prostu wyjątkowo dobrze mi się dzisiaj spało. - wydusiłem speszony, po czym wziąłem swoją kawę, idąc z nią do łazienki. Gdy się w niej znalazłem, odstawiłem ją na umywalkę, po czym spojrzałem na siebie w lustrze, szeroko się uśmiechając. Nie chciałem mówić chłopakom o tym, że w końcu coś drgnęło między mną a Changbinem.. nawet Chanowi. Jest to zbyt świeża sprawa, by trąbić nią na prawo i lewo. Przemyłem twarz zimną wodą, umyłem zęby i już miałem sięgać po kawę, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.

- Bokkie, jesteś w łazience? - kąciki moich ust znów uniosły się ku górze. Uśmiechnąłem się, słysząc za drzwiami głos Changbina - Mogę wejść?

- Tak, śmiało. - chłopak wszedł do środka, witając mnie uśmiechem - Cześć hyung.

- Cześć dzieciaku. - podeszliśmy do siebie nieśmiało, nie do końca wiedząc, jak się zachować - Spałeś coś dzisiaj?

- Y y.. nie mogłem zasnąć. - oblizałem nerwowo wargi, nie mogąc przestać szczerzyć się jak wariat - Ty za to zasnąłeś bardzo szybko... za szybko.

- Za szybko? - chłopak zaśmiał się, po czym ułożył jedną z dłoni na moim biodrze. Drugą natomiast przyłożył do mojego policzka. Oparłem się o pralkę, przełykając z trudem ślinę. Niech w końcu to się stanie.. już zdążyłem zatęsknić za jego wargami - Całowaliśmy się całą noc. - zaczerwieniłem się, uciekając wzrokiem.

- No wiesz hyung... w zasadzie to mnie nie pocałowałeś..

- Hm?

- Wymieniliśmy się kilkoma buziakami..

- Mhmm. - Changbin zbliżył się do mnie, muskając ostrożnie moje usta. Zadrżałem, czując jak przez moje ciało przebiega ciepły dreszcz - Musisz przyznać, że to mało romantyczne miejsce.
- Niestety nie mamy innej opcji. - zamknąłem oczy z zamiarem zatopienia się w jego wargach, jednak wtedy usłyszeliśmy donośne pukanie do drzwi i szarpnięcie za klamkę.

- Długo jeszcze?! - Woojin... Changbin cmoknął mnie pospiesznie w czoło, odsuwając się ode mnie.

- Już wychodzę hyung. - spojrzałem na bruneta, wymuszając uśmiech - Chyba póki co nic nikomu nie powiemy, co?

- Tak będzie lepiej Lixie... skupmy się na pracy. - skinąłem jedynie głową, po czym sięgnąłem po kawę, wychodząc.

- Byliście razem w łazience?

- Tak, żeby było szybciej. 

- A śpicie razem, bo co? Żeby zaoszczędzić miejsce? - spiąłem się, widząc kątem oka przyglądającego się nam Chana. 

- Nie, ja... po prostu.. 

- Yongbok ma koszmary, doskonale o tym wiesz... dlatego śpi ze mną. - burknął Changbin, łapiąc za klamkę drzwi. 

- Ej, co jest? Ja miałem iść do łazienki.

- Będziesz musiał jeszcze trochę poczekać. - warknął mój... mój hyung, po czym zamknął za sobą drzwi. Westchnąłem głęboko, widząc przyglądającego mi się Woojina.

- Co was łączy? - zrobiłem odruchowo krok w tył, mieląc w dłoniach rękawy za dużej bluzy.

- Przyjaźń..

- Ta... z pewnością. 

- Bokkie, chodź do mnie na moment! - odwróciłem głowę, słysząc nawołujący mnie głos Chana. Z przyjemnością do niego podszedłem, czując jak ten klepie mnie po pośladku.

- Co tam?

- Co tam? Pogadamy?

- Jasne.. a coś się stało? - lider posłał mi delikatny uśmiech, po czym złapał mnie za nadgarstek, ciągnąc mnie do swojego pokoju - Hyung..

- W końcu coś między wami ruszyło.

- Słucham..

- Bokkie, nie udawaj. Opowiadaj, bo umieram z ciekawości. - wyglądał na naprawdę podekscytowanego i nie chciałem ostudzać jego entuzjazmu, ale nie miałem wyjścia.. 

- Ale.. ale ja nie rozumiem o czym mówisz. 

- O tobie i Changbinie. 

- Między nami nic nie ma... i pewnie nie będzie.

- Lix przyjacielu. - lider zachichotał, odstawiając swoją herbatę na szafkę nocną - Zapomniałeś chyba, że do rana siedziałem w kuchni, a tak się składa, że twój pokój jest tuż obok kuchni.. Mało tego. Mamy dość cieniutkie ściany, a wasz chichot i wymiana buziaków była tak intensywna i radosna, że nie dało się tego nie słyszeć. 

- Hyung.. - otworzyłem szeroko oczy, po czym podszedłem do niego zakrywając mu usta - Ciiii, proszę cię. - moja twarz płonęła, a oczy aż zaszkliły się od łez. Byłem wściekły na siebie za to, że nie potrafiłem utrzymać obietnicy danej Changbinowi i tego, że już pierwsza osoba wiedziała o tym, co zaszło między nami zeszłej nocy - Proszę... nikt nie powinien o tym wiedzieć. - szepnąłem, widząc ogromne zdziwienie wymalowane na jego twarzy. 

- Moment, bo chyba nie rozumiem. Chcecie się z tym kryć? - skinąłem jedynie głową, bawiąc się przy tym nerwowo palcami - Ale dlaczego? Przecież to świetna wiadomość. - spuściłem głowę, nabierając dużo powietrza do płuc - Lixie..

- Nie wiem, czy robimy dobrze... boję się. 

- Skąd nagle takie obawy?

- Sam nie wiem... to dla mnie nowa sytuacja, ja... ja nigdy... nigdy nikogo.. no wiesz..

- Nigdy nikogo nie całowałeś. - skinąłem głową, czerwieniąc się jeszcze bardziej.

- I to na dodatek mojego przyjaciela, z którym jestem w jednym zespole, w jednej wytwórni, z którym dzielę pokój... My... hyung, co my wyprawiamy..

- Yongbok, co z tobą? - przyjaciel potrząsnął mną, uważnie mnie obserwując - Co ty dzieciaku wygadujesz? Przecież go kochasz tak? - skinąłem głową, zagryzając przy tym dolną wargę - Zależy ci na nim?

- Bardzo.

- To wytłumacz mi, o co chodzi.

- Boję się, że... a co jak menadżerowie będą chcieli nas rozdzielić? 

- Moment, poczekaj... usiądź, okej? - usiadłem na łóżku Chana, chowając twarz w dłoniach. Skąd nagle w mojej głowie narodziły się takie obawy? Przecież zaledwie 15 minut temu wszystko było w porządku.. Lider wyszedł do przedpokoju nawołując stojącego już w kuchni Changbina - No chodź, chodź.

- Coś się stało?

- Y y... śmiało, zapraszam. - Changbin wszedł do sypialni, zamykając za sobą drzwi.

- Bokkie... a ja się zastanawiam gdzie poszedłeś.

- Nie ukradnę ci go, nie bój się.

- Słucham? - mój hyung otworzył szerzej oczy, podchodząc bliżej mnie - Nie... Yongbok nie mów, że już się wygadałeś.

- Nie, ja..

- Mieliśmy umowę, tak?

- Tak, ale...

- Hej, hej, hej, chwila.. - Chan stanął między nami, wzdychając - Siadaj Changbin. - gdy chłopak to zrobił, lider kucnął przed nami, układając dłonie na naszych kolanach - Binnie... Felix mi o niczym nie powiedział. Po prostu pracowałem do rana w kuchni i wszystko słyszałem. 

- Chan, to nie tak.. - spojrzałem gwałtownie na Changbina, czując jak moje oczy zachodzą łzami.

- A jak? - wydusiłem przez ściśnięte gardło. 

- Nie płacz. - szepnął chłopak, wtulając mnie w siebie - To nie miało tak zabrzmieć, przepraszam. Po prostu się zdenerwowałem.. - mówiąc to pocałował mnie w czoło, wzdychając - Nie płacz. 

- Changbin... nikomu nic nie powiem. Jeśli chcecie się z tym kryć, nie ma problemu..

- To dla mnie zbyt świeża sprawa... nie wiem, jak się zachować. - burknął brunet, drapiąc mnie delikatnie po głowie. 

- Jak to jak? - uśmiechnął się Chan, czochrając jego lekko wilgotne po prysznicu włosy - Być szczęśliwym... chyba o to w tym wszystkim chodzi, tak? 

- Hyung.. - spojrzałem na lidera, oblizując nerwowo wargi - A... a chłopaki.. staff.. co ludzie powiedzą..

- Nie no nie rozumiem, co z wami panowie? Chłopaki będą was wspierać najmocniej, jak to możliwe... Menadżerowie z pewnością też, a staff... nawet jak coś się komuś nie spodoba, to chcąc nadal pracować w JYP, będą musieli być cicho.

- Jesteś okropny. - zaśmiał się Changbin. 

- Rozchmurzcie się... wszystko będzie dobrze. - uniosłem głowę, przyglądając się przez chwilę Changbinowi. Po chwili jednak odważyłem się, dając mu buziaka w policzek na oczach naszego lidera. 

- Damy radę, hyung. - szepnąłem, widząc pojawiający się na jego buzi uśmiech.

- Tak mówisz? - skinąłem głową, czując ponownego całusa w czoło - Jak ty tak mówisz, to na pewno tak będzie. 



*


                     Minęły kolejne dwa tygodnie, jednak ani ja, ani mój chłopak, nie przyznaliśmy się do tego, że jesteśmy razem. Domyślam się, że chłopaki coś podejrzewają, ale pewnie czekają aż my w końcu się przełamiemy i o wszystkim im powiemy. Póki co staramy się skupić na pracy, a sobą cieszymy się nocami lub podczas przerw. Ponadto Chan chodzi coraz bardziej przybity, co też bardzo mnie martwi. Obiecał, że porozmawia z nami wszystkimi, ale póki co nie zaproponował nam takiej rozmowy. 
- Hyung. - zajrzałem do małego studia, w którym pracował Changbin - Mam coś dla ciebie.

- Co takiego? - wyjąłem zza pleców iced americano i ulubione ciastko chłopaka, po czym postawiłem je na małym stoliku - Chyba mam najlepszego chłopaka na świecie... dziękuję. 

- Chyba? - zachichotałem, zamykając za sobą drzwi.

- Cofam... mam najlepszego chłopaka na świecie. - uśmiechnąłem się, czując jak ten łapie mnie za biodra, po czym przyciąga mnie do siebie, wtulając się w mój brzuch. Ułożyłem dłoń na jego głowie, ostrożnie go po niej drapiąc - Co tam porabiasz maluchu?

- Skończyłem koreański i pomyślałem, że w przerwie coś ci kupię. 

- Mmmm dziękuję. - mruknął całując mnie w brzuch.

- Będę mógł z tobą tutaj posiedzieć? Stęskniłem się.

- Yongbok.. - spiąłem się, słysząc swoje pełne imię. Odkąd oficjalnie jesteśmy razem, nie powiedział tak do mnie ani razu.

- Tak?

- Czemu musisz być tak cholernie uroczym chłopakiem, co?

- Jeju, nie strasz mnie. - Changbin zaśmiał się, ciągnąc mnie na swoje kolana. Gdy na nich usiadłem, ten objął mnie w pasie bym nie spadł, po czym pocałował mnie w klatkę piersiową.

- Siedź ze mną tak długo, jak chcesz. 

- A nie będę ci przeszkadzać?

- Oczywiście, że nie. - z ogromnym uśmiechem na buzi, wtuliłem się w hyunga, ciesząc się jego bliskością - Zjemy ciacho, które przyniosłeś?

- Jest twoje hyung. - chłopak sięgnął po nie, podsuwając mi je pod nos.

- Weź chociaż gryzka. 

- Y y.

- Jak ty lubisz prowokować. - zaśmiał się, gryząc mnie w ucho. Zachichotałem, wtulając się w mojego skarba jeszcze mocniej - Gryź, bo ja pogryzę ciebie.

- Gryź. 

- Hmm, pomyślmy... Yongbokkie czy moje ukochane ciasto.. 

- Wiadomo, że wybierzesz ciasto, grubasie. - wyprostowałem się, biorąc gryza słodyczy.

- Pożałujesz tego grubasa, jak tylko wrócimy do dormu. 

- Nie mogę się doczekać. - szepnąłem, muskając jego wargi - Hyung.. odłóż na moment to ciastko.

- Dlaczego? 

- Wiesz, że jeszcze ani razu mnie nie pocałowałeś? Ale tak... pocałowałeś, pocałowałeś... 

- Pocałowałeś, pocałowałeś? - zaśmiał się, spełniając moją prośbę - Myślisz, że to dobry moment? 

- A kiedy twoim zdaniem będzie lepszy? - owinąłem ręce wokół szyi chłopaka, po czym zetknąłem nasze czoła uśmiechając się - Binnie..

- Hm?

- Kocham cię, wiesz? 

- Wiem dzieciaku. 

- A ty?

- Ja?

- Kochasz mnie? - hyung lekko się spiął. Wiedziałem, że mi tego nie powie, ale mimo to chciałem spróbować... Boli mnie to, ale rozumiem, że nie jest gotowy mówić otwarcie o swoich uczuciach - W porządku..

- Felix, mówiłem ci..

- Wiem hyung, rozumiem. - westchnąłem, oblizując wargi - A dostanę chociaż buzi? 

- Felix, bardzo cię przepraszam..

- Hyung, ja to rozumiem. Pocałuj mnie, dobrze? - uniosłem wzrok na chłopaka, czując jak moje serce przyspiesza. Bardzo się denerwowałem, bo miał to być nasz pierwszy, prawdziwy pocałunek, na który tak długo czekałem. Changbin musnął moje wargi w tak delikatny sposób, że prawie się rozpłynąłem - Jeszcze.

- Cierpliwości dzieciaku. - mówiąc to przechylił lekko głowę, po czym dotknął moich warg. Mruknąłem cicho, wysuwając nieśmiało język, który już po chwili spotkał się z językiem hyunga. Moje ciało zadrżało. Nie miałem pojęcia co robić, mój mózg całkowicie się wyłączył. Changbin objął mnie mocniej, pogłębiając tym samym pocałunek. Moje dłonie błądziły ostrożnie po twarzy chłopaka, a język wykonywał powolne, ostrożne ruchy.. chciałem wypaść jak najlepiej, ale czuję, że mi to nie wyszło. 

- Binnie..

- Jeszcze chwilkę. - szepnął, cmokając mnie w kącik ust - Lixie... jesteś tu tylko ty i ja... spokojnie. - skinąłem głową, zagryzając lekko dolną wargę.

- Przepraszam... trochę się denerwuję. 

- Czym? - szepnął, ponownie smakując moich warg - Nikt na ciebie nie patrzy i cię nie ocenia.. a mi spodoba się wszystko, co zrobisz. - uśmiechnąłem się, czując, że stres lekko ze mnie schodzi. Nachyliłem się ponownie do chłopaka, wbijając się w jego wargi. Nasze języki przepychały się nieśmiało, a z naszych ust co chwilę wydobywały się ciche westchnięcia i moje jęki. Ta ostatnia rzecz zawstydziła mnie tak bardzo, że przerwałem pocałunek, wtulając się kurczowo w Changbina. Ten jedynie uśmiechnął się, mocno mnie przytulając - Uwielbiam cię. - szepnął, całując mnie w głowę. Zaśmiałem się, oddając jego całusa, jednak ja swojego umiejscowiłem na jego szyi. 

- Powtórzymy to?

- Oczywiście! I to nie raz. 

- Dzisiaj w nocy? Jak Woojin już zaśnie. 

- A może teraz? - nadal nie mogę uwierzyć w to, że jestem w związku ze swoim najlepszym przyjacielem. Ze swoją inspiracją, wzorem do naśladowania, największym aniołkiem na świecie... Jakim muszę być szczęściarzem, by być tak blisko niego? Nadal nie dociera do mnie fakt, że jesteśmy razem i że spełniam w tym momencie swój największy sen. 
            Siedzieliśmy tak od dobrych dwóch godzin. Nie czułem już pośladków i nóg przez pozycję w jakiej się znajdowaliśmy, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało. Byłem wtulony w hyunga. Moja głowa spoczywała na jego ramieniu.. Co chwilę wymienialiśmy się buziakami i miłymi słówkami. Czułem się jak w niebie i chciałem, by ta chwila trwała jak najdłużej. W pewnym momencie znów naszła mnie ochota, by go pocałować. Oblizałem wargi, dając chłopakowi do zrozumienia o co mi chodzi. Gdy złączyliśmy nasze wargi pocałunkiem, hyung ułożył dłoń na moim brzuchu, delikatnie mnie po nim pieszcząc. Nie przerywałem jednak wcześniej rozpoczętej czynności, tylko kontynuowałem ją z ogromnym uśmiechem na buzi.

- O wow. - oderwaliśmy się od siebie, wbijając wzrok w drzwi, w których stał roześmiany Jisung - No po prostu wow! 

- Han-ah.. - otworzyłem szeroko oczy, spadając z hukiem na ziemię - Auć.

- Uważaj. - Changbin pospiesznie przy mnie kucnął, pomagając mi usiąść - Nie uderzyłeś się? 

- Nie.. 

- Zamknij te drzwi durniu.

- No już, już. - chłopak wszedł do małego studia, chichocząc - Dlaczego się nie chwalicie?!

- Ciszej, zwariowałeś? - syknął mój hyung, głaszcząc mnie po głowie - Lixie..

- Nie boli mnie, hyung. 

- Długo już jesteście razem? 

- Han, to nie ma znaczenia... błagam cię, nie...

- Chłopaki muszą się dowiedzieć, przecież to niesamowite. - chłopak złapał za klamkę, wychodząc na korytarz. 

- Co? Nie, Jisungie! - uderzyłem rękoma o podłogę, wiedząc, że za moment nasza największa tajemnica wyjdzie na jaw.

- Spokojnie, nie przejmujmy się tym.

- To moja wina, przepraszam.

- O czym ty mówisz?

- Gdybym do ciebie nie przyszedł, to wszystko by się nie wydało.

- Lixie.. - Changbin chwycił moją twarz w obie dłonie, uważnie mnie obserwując - To prędzej czy później wyszłoby na jaw, nie obwiniaj się. 

- Tak bardzo nie chciałeś się do tego przyznawać... przepraszam. 

- Felix. - uniosłem wzrok, wbijając go w czarne oczy mojego chłopaka - Cieszę się, że to się wydało... w końcu będę mógł cię przytulać i całować podczas treningów..

- Co?

- Nie żałuję wcale tego, że Jisung tu wparował... kocham cię i chcę żeby nasi przyjaciele o tym wiedzieli. - otworzyłem szerzej oczy nie mogąc uwierzyć w to, co słyszę.

- Co ty mnie?

- Kocham cię... wow... nie wiedziałem, że to mi przyjdzie z taką łatwością. - chłopak uśmiechnął się jakby do siebie. Uśmiechnąłem się szeroko, po czym klęknąłem, rzucając mu się na szyję.

- Hyuuuuung. - po pomieszczeniu rozległ się dźwięk naszych telefonów - Aishhh, nie teraz. - jęknąłem sięgając po swój. Wiadomość została wysłana przez Chana na naszym grupowym kakaotalku.

Chan: Gołąbki, chodźcie do sali nr 5... Jisung Was wydał

- Jak myślisz? Jak zareagowali?

- Wydaje mi się, że mogli coś podejrzewać. - westchnąłem, wstając z podłogi.

- Lix..

- Tak?

- Naprawdę się cieszę, że to się wydało. - złapałem hyunga za rękę, posyłając mu przy tym ciepły uśmiech. 

- Poradzimy sobie, zobaczysz... Obiecuję, że wszystko będzie dobrze. - po wyznaniu Changbina nie byłem zdenerwowany ani trochę konfrontacją z chłopakami. Miałem trochę żal do Jisunga, że nie potrafił zachować tak delikatnej sprawy dla siebie, ale to Han... uroczy i kochany, ale głupek. Gdy dotarliśmy do sali, złapaliśmy się mocniej za ręce, wchodząc do środka. Przywitał nas jedynie krzyk przyjaciół, brawa i wiwaty. Byłem trochę zawstydzony, ale to strasznie miłe, że tak zareagowali. Widzę, że mamy w nich wsparcie i zrozumienie i to jest dla mnie najważniejsze. 
                            Głównym tematem dzisiejszego dnia był mój związek z Changbinem. Chłopaki pytali nas o wszystko. Kiedy mu się do wszystkiego przyznałem, kto kogo pocałował jako pierwszy, kiedy to się stało, czy chcemy powiedzieć o nas wytwórni, czy z czasem będziemy chcieli przyznać się do tego fanom, czy mamy już jakieś plany na naszą przyszłość, gdy nasze kontrakty wygasną... zadawali nam tyle pytań, że na połowę z nich nie byliśmy w stanie odpowiedzieć. Żyję tym co jest tu i teraz, nie zastanawiałem się nigdy nad tym, co będzie gdy nasze kontrakty wygasną.. Widzę, że mamy przed sobą naprawdę długą drogę, by zbudować coś trwałego i poważnego. Po powrocie do dormu zjedliśmy zapewnioną nam przez menadżerów kolację, wzięliśmy prysznic, omówiliśmy plan na następny dzień, po czym każdy zaczął rozchodzić się do swoich pokoi. Problem nastąpił w momencie, gdy jako ostatni wyszedłem spod prysznica i wszedłem do sypialni, którą dzielę z Woojinem i moim chłopakiem. 

- Chodź maluchu. - powiedział uśmiechnięty Changbin, robiąc mi obok siebie miejsce. 

- Pedały... obrzydliwe. - zatrzymałem się w połowie pokoju, spoglądając na wyraźnie zniesmaczonego współlokatora. 

- Coś ty powiedział? - warknął Changbin, wstając z łóżka.

- Hyung, co ty...

- Felix, nie dyskutuj z nim. - Changbin schował mnie za swoimi plecami, mierząc się z Woojinem - W czym masz problem? 

- W tym, że dwóch facetów razem jest obrzydliwe... obrzydliwe, rozumiesz?! - przestraszyłem się, ściskając odruchowo koszulkę Changbina - To nieludzkie, co wyprawiacie. Jak tak można? 

- Woojin.. my ci do łóżka nie zaglądamy i nie ingerujemy w twoje preferencje, więc zejdź z nas. 

- Hej, co to za krzyki? - w drzwiach naszego pokoju stanął Chan wraz z Minho - O co chodzi?

- Żądam zmiany pokoju. - warknął Woojin, zabierając swoją kołdrę i poduszkę.

- Poczekaj, spokojnie... o co poszło?

- Hyungowi nie podoba się to, że... że jesteśmy razem..

- Nie podoba mi się to, że jesteście pedałami.. nazywaj rzeczy po imieniu.

- Woojin, opanuj się. - pouczył go Chan - To są twoi przyjaciele, powinieneś okazać im szacunek i wsparcie.

- Nie pouczaj mnie, dobrze? I nie mów mi, co powinienem, a czego nie powinienem robić... zwłaszcza względem nich. 

 - Dobrze, masz rację.. nie mam prawa ci niczego narzucać. Ale nawet jeśli nie popierasz takich rzeczy, przez wzgląd na to, że są twoimi przyjaciółmi, powinieneś zacisnąć zęby i okazać im odrobinę szacunku. 

- Nie musisz ich wychwalać pod niebiosa. - dodał Minho - Wiem, jak ciężkie to jest i wiem, że wsparcie bliskich zawsze pomoże w takiej sytuacji.. 

- Mówiłem ci miesiące temu, żebyś się do mnie nie odzywał, tak? 

- Dość tego. - warknął Chan, otwierając szerzej drzwi - Minho, uciekaj do pokoju, okej? Potem pogadamy. 

- W porządku.

- A ty Woojin chodź ze mną... myślałem, że od naszej ostatniej rozmowy zmądrzałeś. - chłopak warknął coś pod nosem, opuszczając nasz pokój. Chan spojrzał na nas, posyłając nam przy tym delikatny uśmiech - Głowa do góry, będzie dobrze. - dodał szeptem, zamykając drzwi. Uniosłem wzrok na Changbina, czując na czole czułego buziaka z jego strony.

- W porządku? - skinąłem jedynie głową, przytulając go - Chodź, położymy się.. nie przejmuj się nim.

- Nigdy się nie kłóciliśmy.

- Sam widzisz, że od dłuższego czasu coś jest z nim nie tak. - usiadłem na łóżku Changbina, wzdychając - Lixie, nie przejmuj się. 

- W porządku.. postaram się. 

- Chodź... przytul się do swojego hyunga i spróbuj zasnąć. - wymusiłem uśmiech, po czym wtuliłem się w ramiona chłopaka.

- A... jak myślisz... co Chan miał na myśli mówiąc, że już raz z nim rozmawiał? 

- Nie mam pojęcia Felix... Chan nie zwierzał mi się z tego, że ma jakieś problemy z Woojinem.. Ale nie przejmuj się, dobrze? Jutro postaram się go o to zapytać. - skinąłem głową, dając chłopakowi buziaka w policzek - Zamykaj oczka.

- Dobrze... dobranoc Binnie... Kocham cię. - wtuliłem się w jego ciało jeszcze mocniej, zamykając przy tym oczy - Bardzo.. bardzo cię kocham. 

                                        Znów spędzaliśmy miło czas. Ciągle obcowałem z ciałem mojego hyunga, dotykając go, całując, pieszcząc i mówiąc mu, jak bardzo jest dla mnie ważny. Ciągle miałem wrażenie, że nie jesteśmy sami, że ktoś nas obserwuje. Miałem dziwne przeczucie, że stanie się coś złego... Gdy już miałem objąć nogami leżącego na mnie chłopaka, znów coś szarpnęło brutalnie za jego ciało. Chciałem mu pomóc, jednak ponownie coś zaczęło mnie dusić. Z trudem łapałem oddech, patrząc jak kilku ubranych na czarno i zamaskowanych osiłków wykańcza mojego chłopaka. Był bity... płakał i błagał, by ktoś mu pomógł, a ja? Nie mogłem zrobić absolutnie nic. W pewnym momencie po ciemnym pomieszczeniu, w którym się znajdowaliśmy zaczęła lecieć krew... wszystkie ściany, sufit i podłoga pobrudzone były krwią. Słyszałem jedynie okropny wrzask Changbina, który przeszywał moją głowę na wylot. Napastnicy wyrywali mu kończyny.. zupełnie tak, jakby był płócienną kukiełką, a nie człowiekiem. Jeden z nich złapał za jego rękę, rzucając nią we mnie. 

- Felix! - poderwałem się gwałtownie do siadu... to sen... to znowu był sen. Roztrzęsiony do granic możliwości trzymałem się klatki piersiowej, starając się złapać oddech - Lixie... Yongbok, oddychaj, słyszysz? - Changbin... nic mu nie jest. Chłopak klepał mnie po twarzy, a drugą dłonią głaskał mnie po plecach - Oddychaj, proszę cię... nic ci nie grozi. Felix. - w jego oczach stały łzy, a mój oddech był tak płytki i niespokojny, że czułem, jak robi mi się coraz bardziej słabo - Lixie, już dobrze... Spokojnie, wdech i wydech. - chłopak pieścił ostrożnie moje policzki, uspokajając mnie. Z każdą kolejną sekundą oddychało mi się coraz swobodniej - Dobrze.. wdech i wydech. 

- Hyung.. 

- Ciii... jestem przy tobie, spokojnie. - przełknąłem z trudem ślinę, po czym zarzuciłem drżące ręce na jego kark. Ulżyło mi... spadł ze mnie ogromny ciężar. Tak się cieszę, że to był tylko przeklęty sen, a Changbin jest cały i zdrowy - Już dobrze... miałeś zły sen. To tylko sen Lixie. - zacisnąłem dłonie na jego czarnej koszulce, czując jak się rozklejam. Pociągnąłem nosem, szlochając po chwili jak dziecko - Ciiii, nie płacz. 

- Binnie.. 

- Poczekaj. - chłopak uniósł moje ciało, otwierając szerzej oczy - Boże, krew ci leci. - dotknąłem nosa, widząc po chwili na palcach kilka czerwonych plam. Wystraszyłem się do tego stopnia, że w akcie paniki ponownie wrócił mi atak duszności - Yongbok... cholera jasna. - Changbin zerwał się z łóżka, wybiegając z pokoju - Chan! - wstałem dość chwiejnie, nie wiedząc do końca, co się dzieje. Po kilku sekundach mój chłopak wrócił do sypialni, po czym chwycił mnie mocno w pasie - Felix, co się dzieje? 

- Chodźcie szybko do łazienki. - Chan oraz Minho stanęli w drzwiach, pomagając Changbinowi. Co się do cholery jasnej dzieje? 

- Hyung.. 

- Jestem, spokojnie.

- Zwymiotuję. 

- Cholera, co jest? - lider chwycił mnie w pasie, po czym wprowadził mnie do łazienki, kucając ze mną przy ubikacji - Śmiało Lixie. - niewiele myśląc, zacząłem wymiotować, jak kot. Nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje. Wydaje mi się, że może być to wina ciągłego stresu... do tego jeszcze te przeklęte sny, które mimo bliskości Changbina i silnych leków, nie chcą dać mi spokoju. 

- Co się właściwie stało? - zapytał przestraszony Minho.

- Znowu... znowu miał jakiś zły sen.. płakał i zaczął się dusić, a... a potem zaczęła lecieć mu krew.. - wysapał przerażony Changbin - Co ja mam zrobić? 

- Changbin, spokojnie. - starał się uspokoić go Chan - Przynieś coś zimnego żeby położyć mu na kark. Trzeba zahamować jakoś to krwawienie.

- T.. tak.. już... już idę. - lider urwał solidny kawałek papieru, wycierając moje usta. 

- Będziesz jeszcze wymiotować? - zaprzeczyłem skinieniem głowy, dotykając odruchowo nosa - Zostaw Lix, nie ruszaj tego. 

- Changbinnie.. 

- Za moment do ciebie przyjdzie. - zacisnąłem dłonie na koszulce lidera, czując jak ten mocno mnie przytula. Nie przeszkadzał mu nawet fakt, że na jego szyję spływa krew z mojego nosa - Ciii... już jest wszystko dobrze. 

- Jestem. - na moim karku wylądował lodowaty pakunek. Wzdrygnąłem się, starając się pozbierać myśli i zebrać się w końcu do kupy... czuję się idiotycznie, gdy wokół mnie skacze tyle osób - Lixie.. już dobrze, nie bój się. - wtuliłem się w mojego chłopaka, czując spływającą po policzku łzę. Minho namoczył niewielki ręczniczek, po czym kucnął obok nas, wycierając ostrożnie mój nos. 

- Przepraszam was.

- Nie ma o czym mówić. - uspokoił mnie Minho, uśmiechając się - Najważniejsze, że sytuacja jest już opanowana..

- Dokładnie. Jak się czujesz? 

- Już lepiej... ale.. ale przez chwilę nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. - mój chłopak wzmocnił uścisk, całując mnie przy tym w głowę. 

- Pokaż nosek. - uniosłem głowę, spotykając się z przestraszonym spojrzeniem Changbina - Okej... już jest dobrze. - Minho przetarł ręcznikiem także moje pokryte krwią palce, po czym wrzucił materiał do pralki - Lixie... co się dzieje?

- Minho, nie teraz. - Chan poklepał go po ramieniu, uśmiechając się - Dobrze się spisałeś, ale niech chłopaki idą teraz do łóżka.

- W sumie racja.

- Rano porozmawiamy.. - lider westchnął, drapiąc się nerwowo po głowie - Changbin, jeśli chcesz to Lix może spać ze mną.. też powinieneś wypocząć. 

- Dziękuję, ale nie mogę go teraz zostawić. Chcę mieć na niego oko.

- Jasne, rozumiem.. Jakby coś się znowu stało, to od razu po nas przyjdź, okej? - mój chłopak skinął głową, wymuszając przy tym uśmiech.

- Jasne... przepraszam, że po was przyszedłem, ale się przestraszyłem i..

- Hej.. nie ma o czym mówić. Bardzo dobrze, że nas obudziłeś. - nachyliłem się nad zlewem, po czym wypłukałem dokładnie usta wodą oraz płynem. 

- Dziękuję wam. - szepnąłem, lądując ponownie w ramionach Changbina.

- Zabieraj go stary... niech odpoczywa, wystarczy mu wrażeń. 

- Chodź Bokkie.. już wszystko w porządku. - po chwili znaleźliśmy się w naszym ciemnym pokoju. Hyung położył mnie do łóżka, po czym usiadł obok mnie, głaszcząc mnie po policzku - Spróbuj zasnąć... obiecuję, że będę cały czas nad tobą czuwał. - zaprzeczyłem skinieniem głowy, czując cisnące się do oczu łzy - Lixie.. - chłopak położył się obok mnie, chowając mnie w swojej klatce piersiowej. 

- Już nigdy nie pójdę spać. - szepnąłem zaciskając dłoń na jego bluzce. 

- Co ty opowiadasz? 

- Nigdy nie zamknę oczu... i nigdy już nie pójdę spać. 

- Felix... proszę cię, popatrz na mnie. - uniosłem wzrok, czując jak hyung całuje mnie w czoło - Chcesz o tym porozmawiać? 

- Dlaczego to jest tak okropne? Straszne, rozumiesz?

- Yongbok, musisz mi powiedzieć o..

- Te sny... ja już nie mam siły, hyung. 

- Czujesz się na siłach, żeby mi o nich opowiedzieć? - skinąłem głową, oblizując spierzchnięte wargi - Co ci się dzisiaj śniło?

- Ty... - zamarłem, przełykając z trudem ślinę - Znowu... znowu ktoś się nad tobą znęcał.. bili cię.. strasznie cierpiałeś. Błagałeś o pomoc, a... a mnie znowu ktoś dusił.. Hyung, ja w tych snach czuję, jakby ktoś trzymał mnie za szyję i trzymał coś ciężkiego na mojej klatce piersiowej... Nie potrafię ci pomóc..

- Felix..

- A... a potem w pokoju było pełno krwi.. te potwory wyrywały ci ręce i nogi.. 

- Cii, w porządku. 

- I rzucali nimi we mnie..

- Felix, już.. wystarczy. - Changbin przytulił mnie tak mocno, że wyraźnie czułem jego mocno bijące serce i ciężki oddech - Nigdy nic takiego się nie wydarzy, nie bój się. 

- Changbin, ja w życiu nie pozwoliłbym żeby ktoś cię skrzywdził..

- Wiem to.. naprawdę nie powinieneś o tym myśleć. - ułożyłem dłonie na twarzy chłopaka, uważnie mu się przyglądając - Dobrze się czujesz?

- Troszkę boli mnie żołądek.. ale to nic. - westchnąłem, przejeżdżając kciukiem po jego wargach - Bardzo mocno cię kocham... Boję się.. boję się, że stanie ci się coś złego. 

- Bokkie, nie opowiadaj takich rzeczy. Błagam cię, przestań. - hyung cmoknął mój kciuk, wpatrując się we mnie z ogromną troską - Będziemy się sobą opiekować i o siebie dbać, tak? 

- Tak.

- To teraz ja zadbam o ciebie i będę patrzeć, jak śpisz.. Musisz wypocząć.

- Nie.

- Felix.. 

- Nie... nie pójdę spać. - chłopak westchnął ciężko, przytakując. Po chwili zetknął nasze czoła, zamykając przy tym oczy.

- Zrobię co w mojej mocy, żeby te koszmary dały ci spokój.. daj mi tylko troszkę czasu, dobrze? Postaram się coś wymyślić.. 



*


/ Changbin /
                      Zmęczony po nieprzespanej nocy brunet siedział w kuchni nad kubkiem parującej kawy. Intensywnie nad czymś rozmyślał, będąc wyraźnie zmartwionym całą tą sytuacją.

- Cześć. - Changbin skinął jedynie głową, nie reagując jakoś wylewnie na powitanie lidera - Jak się czujesz? 

- Okej.

- A Bbokie? Co z nim? - chłopak westchnął, opuszczając na stół ręce,w których do tej pory chował swoją twarz. 

- Bał się zasnąć... przesiedział całą noc na łóżku.

- Bał się? A powiedział ci, co mu się śniło? - Changbin skinął jedynie głową, nabierając dużo powietrza do płuc - Mów, bo oszaleję.

- Nie mam pojęcia skąd on to wziął, ale śni mu się po nocach taka rzeź... nie wiem, o co chodzi.. 

- Changbin..

- Wszystkie jego sny są związane ze mną... ze mną, rozumiesz? Że ktoś mnie katuje, bije, morduje, wyrywa mi ręce, nogi, wszystko... a Felix nie może nic zrobić. Dostaje jakiegoś paraliżu i zaczyna się dusić. 

- Boże... ale.. ale nie rozumiem. Przecież dobrze wam się układa. Skąd on to bierze?

- Dobre pytanie..

- A... wiesz... może jest inny powód? Nie skarżył ci się na nic? 

- Nie... wydaje mi się, że wszystko jest w porządku. 

- A jego telefon? - chłopak zmarszczył brwi, przyglądając się uważniej swojemu przyjacielowi.

- Chcesz żebym go sprawdzał? 

- Nie dlatego, że mu nie ufasz... zrobisz to z troski.

- I niby co tam znajdę?

- Nie wiem... sprawdź wiadomości, historię... może ktoś go zastrasza, nie wiem. Też się o niego boję... coś jest nie tak..

- W porządku. - brunet wstał powoli z krzesła, wzdychając.

- Gdzie on jest?

- Siedzi w pokoju... powiedział, że musi pobyć sam. 

- Okej... wyciągnij go do łazienki. Powiedz, że pomożesz mu się oporządzić, bo niedługo będziemy jechać do wytwórni..

- A telefon?

- Ja się tym zajmę, skoro ty będziesz czuć się z tym źle.

- Okej.. dzięki stary. Naprawdę dziękuję.

- Nie ma o czym mówić. Jakoś to ogarniemy, nie martw się. - usta Changbina przyjęły postać cienkiej kreski, mającej być czymś na wzór uśmiechu. Zaraz jednak postanowił przejść do działania i zacząć wdrażać plan swojego lidera. 
                               Po dopilnowaniu swojego chłopaka, by ten poprawnie zebrał się do wyjścia, Changbin odprowadził go do pokoju, po czym w pośpiechu ruszył do sypialni Bang Chana. 

- Jestem. 

- Wszystko z nim okej?

- Tak... wziął prysznic, ogarnął się... dostał buziaka i poszedł do pokoju. - Chan uśmiechnął się lekko, wręczając przyjacielowi swój telefon.

- Zrobiłem zdjęcia jego rozmów... historia jest w porządku, słucha głównie muzyki i ogląda filmy animowane. 

- Wiem... nie musieliśmy tego sprawdzać, ufam mu.

- Tłumaczę ci, że nie chodzi o zaufanie. Wiem, że mu ufasz Binnie... Chodziło mi bardziej o to, że może przez przypadek wszedł na jakieś nieodpowiednie strony, albo... nie wiem.. dobra nieważne, przeczytaj to. - brunet westchnął, przeglądając po kolei zrobione przez Chana zdjęcia. 

- Ale to wiadomości do jego mamy.

- To nic.. przeczytaj je. 

Felix: "Mamuś, co u was słychać? Wszystko w porządku? Jak praca? U mnie wszystko dobrze. Ciężko trenuję, ale potem spędzam miło czas z przyjaciółmi:)"

Felix: "Mamo, jak zdrowie? Wszystko dobrze? Tęsknię za wami, ale mam nadzieję, że niedługo będziemy mogli się spotkać.. My ostatnio bardzo dużo trenujemy, bo przygotowujemy się do comebacku. Nie zawiodę was."

Felix: "Skończyliśmy dziś promocję. Mam nadzieję, że u was wszystko dobrze i że kiedyś będziecie ze mnie dumni. Bardzo ciężko pracuję, by być dla was dumą"

Felix: "Cześć mamuś. Ostatni czas jest dla mnie dość trudny... Chyba się zakochałem, ale nie wiem, czy to dobrze czy źle... Changbin jest dla mnie taki dobry i chyba zacząłem darzyć go głębszym uczuciem. Powiedz mi proszę, co mam zrobić, gubię się w tym wszystkim. To dla mnie bardzo trudne"

- Te wszystkie wiadomości są bez odpowiedzi.. - Chan nachylił się nad telefonem, przerzucając na kolejne zdjęcie.

- Czytaj dalej.

Felix: "Dawno do ciebie nie pisałem. Myślałem, że zrobiłem coś złego, skoro w ogóle się do mnie nie odzywacie. Jestem z Changbinem... tak, jestem gejem. Czułem to od dawna, ale nie chciałem mówić wam o tym wprost, żeby was nie martwić. Przepraszam... Bardzo was przepraszam, ale nic z tym nie zrobię, taki już jestem. Changbin bardzo o mnie dba. Naprawdę mi na nim zależy i chciałbym żebyście nas zaakceptowali. Kocham was, dbajcie o siebie"

Mama: "Jest nam za ciebie bardzo wstyd i proszę cię, nie pisz do mnie o takich rzeczach. Najpierw zabawa w piosenkarza, zamiast zająć się nauką i wykształceniem, a teraz to? Mój syn pedałem? To obrzydliwe i nieludzkie Felix. Nie wiem co ty wyprawiasz dzieciaku, ale to wszystko idzie w bardzo złym kierunku. Bardzo cię proszę, nie zawracaj mi głowy takimi rzeczami. Zniszczyła cię ta Korea. Od samego początku mówiłam ojcu żebyś został w Australii i poszedł na studia, ale nie... tradycyjnie musiałeś zrobić po swojemu, czego skutki teraz widać. Idol nastolatek i do tego gej... wstyd i jeszcze raz wstyd."

Felix: "Proszę cię, nie mów takich rzeczy, to mnie rani. To dla mnie też nie jest proste. Wyjechałem spełniać marzenia... chcę spełniać swoje marzenia, a nie wasze. Nigdy nie chciałem być lekarzem i nie będę, pogódź się z tym, proszę cię. To muzyka od zawsze była moja największą pasją, nie medycyna. 
A jeśli chodzi o mój związek... mamuś dla mnie nie ma znaczenia, czy pokocha mnie chłopak czy dziewczyna. Dla mnie liczy się charakter i stosunek tej osoby do mnie, a nie jej płeć... Changbin hyung traktuje mnie jak swój największy skarb, kocha mnie.. Błagam cię, zaakceptuj nas.. bardzo mi zależy na twoim zdaniu."

Mama: "Moje zdanie znasz i prędko go nie zmienię. Nie chcę mieć syna geja i NIGDY nie zaakceptuje tego, jaką ścieżkę wybrałeś. Powodzenia Felix" 

Felix: "Mamuś, nie rób mi tego. Przepraszam... bardzo cię przepraszam, ale nie zmienię tego, kim jestem"

Felix: "Mamo, proszę daj znać co u was... mnie męczą potworne koszmary. Boję się wszystkiego"

Felix: "Nie wiem już co mam robić, proszę cię, pomóż mi. Odezwij się do mnie"

Changbin przeczytał ostatnią wiadomość, oddając telefon przyjacielowi. Zastygli tak w bezruchu, nie do końca wiedząc, jak się zachować i jak właściwie skomentować sprawę...


/Felix/
                      Wstałem leniwie z łóżka chcąc zapytać Chana, kiedy w zasadzie będziemy jechać do wytwórni. Changbin tak mnie pospieszył z tym zbieraniem się, że byłem pewien, że będziemy wyjeżdżać lada moment, a z tego co widzę, część członków zespołu nie otworzyła nawet jeszcze oczu. Wyszedłem z pokoju, kierując się w pierwszej kolejności do kuchni, jednak tam nikogo nie było. Przechodząc przez salon ujrzałem jedynie śpiącego na kanapie Woojina... gdzie mój hyung? W końcu zapukałem do sypialni Chana, w której zastałem mojego chłopaka w towarzystwie lidera i śpiącego jeszcze Minho.

- Hej. - uśmiechnąłem się, po czym podszedłem do Changbina, wtulając się w jego silne ramiona - Myślałem, że zaraz będziemy wyjeżdżać, a chłopaki jeszcze śpią. - szepnąłem, by nie obudzić śpiącego przyjaciela. 

- Chodźcie do kuchni. - Chan otworzył nam drzwi, zachęcając nas tym samym do wyjścia. Gdy znaleźliśmy się w kuchni, a Changbin zajął jedno z miejsc, władowałem się na jego kolana, mocno go przytulając.

- Piłeś kawkę? - zapytałem, całując go w policzek.

- Mhm... zrobić ci?

- Y y... nie mam ochoty, ale dziękuję. 

- A może chcesz herbatę, żeby rozruszać żołądek? - zapytał lider.

- Nieee, dziękuję. Dzisiaj czuję się już znacznie lepiej. - uniosłem wzrok na mojego chłopaka, widząc ogromny smutek wymalowany na jego buzi - Hyung... coś się stało?

- Nie Bokkie.. wszystko jest w porządku.

- Na pewno?

- Na pewno. - szepnął, głaszcząc mnie po policzku. Cóż... widzę, że kłamie, ale wiem też, że z czasem powie mi, o co chodziło. Może po prostu się przeze mnie nie wyspał.. W końcu dałem im równo popalić, a po wszystkim hyung nie spał, tylko patrzył, co robię. Mam wyrzuty sumienia, że ich wykorzystuję i wiem, że z czasem będę musiał z nimi o tym porozmawiać. Póki co jednak wolę poprzytulać się z moim chłopakiem. Za moment wszyscy wstaną i będę musiał się od niego odkleić... 





~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


3 komentarze:

  1. ,,Wiadomo, że wybierzesz ciasto, grubasie. - wyprostowałem się, biorąc gryza słodyczy" — XD - wyraża więcej, niż tysiąc słów
    Mimo ostrzeżenia myślałam, że dam radę, ale straszne napięcie poczułam czytając opis tego snu 〜(><)〜
    Rozdział jakiś taki dłuższy chyba, ale to nawet lepiej (*ノ∀`*)

    ~Ari <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AA☆*:.。.o(≧▽≦)o.。.:*☆ muszę to dopisać. Przed spaniem czytałam ten rozdział i przez to śnił mi się Felix \(≧▽≦)/ niestety ten sen nie był dobry, bo działa mu się tam krzywda, topił się w jakiejś rzecze, był nieprzytomny, wymiotował czymś dziwnym (jakby kamienie z krwią) i nikt nie potrafił mu pomóc, a on nie chciał udać się do szpitala (。•́︿•̀。) dziwnie to wygląda, że cieszę się z tego snu, nawet jeśli ten nie był miły, ale to nie tak. Jestem po prostu w szoku, że potrafił przyśnić mi się motyw czegoś co przeczytałam (☆▽☆)

      ~Ari <3

      Usuń
  2. Kiedy nowy rozdział?(°◡°♡)

    ~Ari <3

    OdpowiedzUsuń