21 września 2020

I am WHO~cz.6 [Felix&Changbin]

 





                           Ten dzień był wyjątkowo dziwny. Changbin i Chan byli strasznie przybici i żaden z nich nie chciał mi powiedzieć, co właściwie się stało. W okolicach 16-tej, gdy mieliśmy przerwę, poszedłem do sklepu po chipsy, które uwielbiam, po czym napisałem do Changbina, by przyszedł na dach. Pogoda była dziś bardzo przyjemna. Świeciło lekkie słońce, któremu towarzyszył delikatny wiatr. Wizja spędzenia przerwy w takich okolicznościach bardzo mi się podobała. Usiadłem na naszej ławce, czekając aż zjawi się mój chłopak. Stwierdziłem, że nie będę go już o nic wypytywać. Jak uzna, że to odpowiedni moment, to na pewno sam powie mi, co się stało, że nie ma humoru. W pewnym momencie usłyszałem dźwięk metalowych drzwi. Uśmiechnąłem się szeroko, widząc zmierzającego w moim kierunku hyunga, z dwoma lemoniadami w rękach.

- Mam coś dla ciebie. 

- Ja też. - zaśmiałem się, wymachując naszymi ulubionymi chipsami. Chłopak podał mi napój, uśmiechając się - Dziękuję. - gdy brunet zajął miejsce siadając okrakiem na ławce, oparłem się o jego klatkę piersiową, czując jak na moją buzię ciśnie się szeroki uśmiech. 

- W porządku?

- Mhm.. a ty jak się czujesz?

- Dobrze. - mówiąc to pocałował mnie w głowę. Otworzyłem chipsy, dając jednego z nich mojemu chłopakowi - Ale dzisiaj dawałeś na siłowni. 

- Chcę być taki jak mój hyung.

- Czyli jaki?

- Najprzystojniejszy na świecie i dobrze zbudowany. - zachichotałem, sięgając po chipsa. 

- Od zawsze taki jesteś. - mruknął chłopak, opierając brodę na mojej głowie.

- Tak mówisz?

- Mhm. - znów sięgnąłem po kawałek ziemniaka, uśmiechając się.

- To otwórz dzioba... masz chipsa w nagrodę. - gdy chłopak go zjadł, odłożyłem paczkę, po czym oparłem się o niego wygodniej, czując jak ten mnie obejmuje. 

- Bokkie..

- Tak? - Changbin wziął głęboki oddech, wzmacniając uścisk.

- Pogadamy szczerze? - spiąłem się, mając w tej sekundzie w głowie tylko jedną myśl... zerwie ze mną. Myślałem, że już szczere do bólu rozmowy i wyznania mamy za sobą.. 

- A...ale.. coś się stało, tak? Zrobiłem coś nie tak? - poderwałem się, widząc na jego twarzy ogromne zdziwienie wymieszane z troską.

- Nie Lix.. chodź, przytul się.

- Zabrzmiałeś dość poważnie..

- Bo wydaje mi się, że sprawa jest poważna. - usiadłem bliżej hyunga, otwierając przy tym szeroko oczy - Yongbokie... bądź ze mną szczery.. U ciebie wszystko w porządku? 

- Tak, ale nie rozumiem o..

- Z rodzicami też? Rzadko chyba z nimi rozmawiasz. - o czym on mówi? Dlaczego nagle zainteresował go temat moich rodziców?

- Nie rozumiem.. 

- Yongbok, przepraszam... Przepraszam, wiem, że nie powinienem ingerować w twoje prywatne sprawy, ale bardzo się o ciebie martwię. 

- Hyung, o czym ty mówisz?

- Dzisiaj rano Chan przeszukał twój telefon.

- Słucham.. - wstałem gwałtownie, rozlewając przy tym przyniesioną przez chłopaka lemoniadę.

- Felix.. zrobiliśmy to, bo się o ciebie martwimy. 

- Nie... zrobiłeś to, bo mi nie ufasz. 

- Zwariowałeś? Nikomu nie ufam tak, jak tobie.

- Dlatego przeszukałeś mój telefon? Czytałeś moje wiadomości?

- Tylko te z twoją mamą..

- Jak mogłeś? - poczułem, jak uderza we mnie fala gorąca wywołana wstydem. Pisałem do mamy o tym, że zakochałem się w Changbinie, a ona zamiast mi pomóc, wyzwała mnie od najgorszych, mówiąc, że nas nie zaakceptuje.. Dlaczego musiał to przeczytać.. 

- Wiem, nie powinienem tego robić, ale bardzo się o ciebie boję... o ciebie, o te twoje przeklęte sny..

- A może tobie chodzi o to, że ten telefon jest od ciebie i masz w sumie do niego pełne prawo?

- Co? - wyjąłem telefon z kieszeni dresowych spodni, wręczając go chłopakowi.

- Masz rację, ty za niego zapłaciłeś..

- Felix, przestań się wygłupiać.

- Sam zapracuję na nowy. - burknąłem, idąc w kierunku drzwi. 

- Yongbok, zatrzymaj się! - trzasnąłem drzwiami, słysząc jedynie za sobą stłumiony głos hyunga, krzyczący moje imię. Zabolało mnie to. Doceniam to, że się o mnie martwi, ale nie podoba mi się to, że przeszukiwał mój telefon i że czytał moje wiadomości... zwłaszcza te z mamą. Wchodząc do windy zauważyłem wybiegającego na korytarz Changbina. Nacisnąłem pospiesznie drugie piętro, ciesząc się, że drzwi windy zamknęły się idealnie przed nosem chłopaka. Nie chcę teraz na niego patrzeć... muszę sobie to wszystko przemyśleć, choć wiem, że nie będzie to łatwe, bo lada moment rozpoczniemy trening, na którym będziemy wszyscy razem. Wszedłem do sali treningowej, po czym podszedłem do szafki, na której stoi komputer, uderzając w nią ręką. 

- Hej, co jest? - zapytał Seungmin, głaszcząc mnie po plecach - Co się stało?

- Gdzie Chan? 

- Poszedł do łazienki... za moment powinien wrócić... Co jest? 

- Nic Seungie... nie przejmuj się. - odwróciłem się widząc wchodzącego do sali lidera. 

- Chan. - podszedłem do chłopaka, celując w niego palcem - Ufałem ci... jak mogłeś zrobić coś takiego?

- O czym ty mówisz? - oczy wszystkich przyjaciół zostały skierowane na nas, a na sali zapanowała absolutna cisza. 

- Dlaczego grzebaliście z Changbinem w moim telefonie? Nie chciałem żeby ktoś przeczytał te wiadomości.. - spuściłem głowę, czując napływające do oczu łzy - Nawet nie wiesz, jak mi wstyd.. 

- Czyżby nasz święty Yongbok zdradzał Changbina? - parsknął śmiechem Woojin.

- Przymknij się. - warknął Hyunjin, obejmując przestraszonego Jeongina. 

- Nie powinniście tego robić. - dodałem, łapiąc za klamkę.

- Wiem.. wiem Lixie, przepraszam. Ale zrozum, że się o ciebie martwimy.

- Mogliście ze mną porozmawiać, a nie czytać moje prywatne wiadomości. - burknąłem, wychodząc z sali. Nie mogłem być z nimi w jednym miejscu. Wiem też, że nie powinienem naskakiwać na Chana przy wszystkich i jest mi głupio z tego powodu, ale emocje znów wzięły nade mną górę. By je nieco rozładować, poszedłem ponownie na siłownię, by choć na chwilę mój umysł zajął się czymś innym. Cieszę się, że moi przyjaciele się o mnie martwią, ale naprawdę szczera rozmowa byłaby znacznie lepsza niż szpiegowanie mnie.
                        Ćwiczyłem na siłowni od dobrych dwóch godzin. Byłem zmęczony, ale nie chciałem przerywać.. przynajmniej mój mózg skupiony był na tym, by wykonać odpowiednio ćwiczenia, a nie na kłótni z moim chłopakiem i przyjacielem. Podciągałem się na drążku, czując jak po moich skroniach spływa pot. Zamknąłem oczy, zacisnąłem zęby i wykonałem kilka kolejnych podciągnięć. Wtedy jednak poczułem, jak ktoś obejmuje mnie w pasie, wtulając się w mój brzuch. Zacisnąłem mocniej dłonie na drążku, widząc stojącego pode mną Changbina. 

- Szukałem cię.. - mruknął, całując mnie w brzuch. Jęknąłem cichutko, bardzo mocno walcząc z samym sobą, by nie puścić drążka - Dużo myślałem o tym, co mi powiedziałeś i tak, masz rację... nie miałem prawa grzebać w twoim telefonie. Powinienem był z tobą porozmawiać. I to nie jest tak, że ci nie ufam... ufam ci najbardziej na świecie i wiem, że nigdy byś mnie nie skrzywdził... Po prostu bardzo mi na tobie zależy i się o ciebie martwię. Chciałbym cię uchronić przed wszystkim co złe, Lixie.. 

- Hyung.. puszczam. - chłopak chwycił mnie mocniej w pasie nie pozwalając mi na upadek. Gdy stanąłem z nim twarzą w twarz, ten pocałował mnie w mokre czoło, wzdychając.

- Przepraszam. - nie mówiąc absolutnie nic, wtuliłem się w chłopaka, czując ponownego całusa w głowę - Przysięgam, że nigdy więcej nie zrobię nic podobnego. 

- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem. 

- Za nic mnie nie przepraszaj. - brunet wyjął z bluzy mój telefon, chowając go do kieszeni moich spodni - Załóż sobie hasło.

- Y y... nie mam przed tobą nic do ukrycia, tylko.. - westchnąłem, spoglądając w oczy hyuga - Jest mi po prostu głupio, że pisałem o tobie mojej mamie i... i ta jej reakcja.. Gdyby nie wy, to byłbym zupełnie sam.. To też nie jest łatwe, żeby przyznać się do takich rzeczy. 

- Już dobrze. - chłopak zaczesał moje mokre od potu włosy, posyłając mi przy tym lekki uśmiech - Ja z chłopakami zawsze będziemy przy tobie... zawsze. Nigdy cię nie zostawimy, rozumiesz? - skinąłem głową, wbijając wzrok w podłogę - Nie jesteś sam Lixie.. - hyung pocałował mnie w czoło, ponownie wtulając mnie w swoje ciało - Zastanowimy się nad tym, co dalej... pomogę ci dojść do porozumienia z mamą. Daj mi tylko trochę czasu, dobrze? 

- Dobrze... dziękuję Changbin.. i.. i jeszcze raz przepraszam, że tak zareagowałem. 

- No już. - szepnął mój chłopak, głaszcząc mnie po plecach.

- A... coś jeszcze nie daje mi spokoju.

- Co takiego?

- Dostałem od ciebie lemoniadę... wylałem ją ze złości, przepraszam. - Changbin zaśmiał się, klepiąc mnie po pośladku.

- Nie wygłupiaj się dzieciaku. 

- Odkupię ją.

- Felix, no co ty... trąciłeś ją niechcący, nic się przecież nie stało. - spuściłem wzrok, czując jak hyung podszczypuje lekko mój policzek - Jesteś uroczy... cholernie uroczy. 



*


                             Dochodziła trzecia w nocy. Siedziałem na swoim łóżku wpatrując się w ciemną przestrzeń. Gdy tylko Changbin zasnął, wyślizgnąłem się z jego ramion idąc na swoje łóżko. Nie chciałem go obudzić swoim kręceniem się. Ciągle myślałem o tym, co się stało. Po treningach Changbin zabrał mnie na kolację, gdzie dużo rozmawialiśmy. O nas, naszej przyszłości, o tym, co nas smuci, o mojej rodzinie.. Potrzebowałem takiej szczerej rozmowy z nim, ale to i tak niestety nie zmienia faktu, że moja głowa czuje się naprawdę źle. Sięgnąłem po swojego pluszowego Ryana, wpatrując się w niego z lekkim uśmiechem.

- Słodziak. - szepnąłem, wtulając się w niego - Powinniśmy chyba zmienić ci imię na Binnie. - westchnąłem, czując, że jestem niesamowicie zmęczony... bardzo.. bardzo zmęczony. Mimo to jednak mój strach przed zamknięciem oczu był silniejszy. Bałem się położyć do łóżka i zasnąć, mimo że bardzo tego chciałem i potrzebowałem. By nie dać zmęczeniu za wygraną, zszedłem po cichu z łóżka, po czym poszedłem do kuchni, by zrobić sobie coś do picia. Gdy do niej wchodziłem, ujrzałem siedzącego przy stole Chana pijącego jego ulubioną herbatę - Channie..

- Felix.. nie śpisz? 

- Nie mogę spać.. - sięgnąłem po wodę oraz cytrynę, siadając obok przyjaciela - Dlaczego nie śpisz?

- Mam za dużo myśli w głowie. - westchnąłem, wyciskając dość niezdarnie sok z cytryny do szklanki.

- Hyung... chcę cię przeprosić za swoje dzisiejsze zachowanie.

- Nie ma o czym mówić... miałeś całkowitą rację.

- Nie.. zrobiliście to z troski o mnie, a ja się rzuciłem, jakbyście mnie szpiegowali.. przepraszam.

- W porządku. - szepnął, głaszcząc mnie delikatnie po głowie - Którą noc z rzędu już nie śpisz?

- Dopiero drugą.

- Lix... o tym też myślałem i.. doszedłem do wniosku, że powinieneś chodzić regularnie do psychiatry. Nie tylko po recepty na leki. 

- Nie, nie chcę.

- Może to by ci pomogło? Choć trochę.. 

- Chan, ja nie jestem czubkiem... mam po prostu gorszy okres.

- Nie miałem absolutnie tego na myśli.. ale skoro żaden z nas nie jest w stanie ci pomóc..

- Channie, poradzę sobie... dajcie mi tylko trochę czasu. - upiłem łyk wody, spoglądając na przyjaciela - A ty?

- Ja?

- Co się dzieje, hyung? 

- Nic.. myślę po prostu o naszej karierze, comebackach..

- Kłamiesz.

- Hm?

- Za dobrze cię znam. Co się dzieje? - lider westchnął, upijając łyk gorącej herbaty.

- Niedługo z wami o tym porozmawiam, obiecuję.

- Słyszałem to miesiąc temu.

- Lixie... bo to wszystko nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. Muszę pomyśleć, co dalej.

- Chan, masz mi powiedzieć co się dzieje... coś ci jest, tak? 

- Nie, przecież ci mówiłem. - oblizałem nerwowo wargi, kiwając przy tym głową.

- Jasne.. nie chcesz mówić, to nie... Nie będę naciskać.

- Nie bądź zły.

- Nie jestem... po prostu się o ciebie boję. 

- Lix... mówiłem ci, że dopóki trzymamy się razem, to wszystko będzie dobrze, tak? - skinąłem głową, czując jak ten mnie po niej głaszcze - Nie martw się. Wszystko się w końcu ułoży. 

- Obyś miał rację, hyung. - dopiłem wodę, po czym odstawiłem szklankę do zlewu, wzdychając.

- Lecisz spać? 

- Nie.. mam ochotę się przejść.

- Słucham? Jest już po trzeciej.. 

- Pokręcę się po osiedlu.

- Felix, jest stanowczo za późno..

- A ja i tak nie zasnę... nie zasnę, rozumiesz hyung? Muszę się przejść i pomyśleć. 

- Mam iść z tobą?

- Przepraszam, ale chcę pobyć sam. 

- Uważaj na siebie. - skinąłem głową, po czym ruszyłem w stronę przedpokoju, gdzie narzuciłem na siebie buty i cienką kurtkę. Czułem, że jeśli zostanę w dormie choć sekundę dłużej, to zwariuję. Martwię się o Chana, o zespół, relacje z chłopakami, mój związek z Changbinem i moje problemy ze snem. Czemu wszystko musiało się złożyć w jedno pasmo nieszczęść w jednym czasie? W sumie... nie powinienem być zdziwiony. Zawsze tak jest. Po zrobieniu kilku rundek wokół bloku, poszedłem do czynnego całą dobę 7-eleven, by kupić coś mojemu chłopakowi. Chciałem, by rano po przebudzeniu miał koło siebie małą niespodziankę. Zakupiłem więc jego ulubiony napój, batonika i ciasteczka, po czym po około godzinie wróciłem do dormu. Wchodząc do przedpokoju, usłyszałem od razu cichy szept lidera - Jesteś Lixie? - otworzyłem szerzej oczy. Byłem pewien, że dawno poszedł spać.

- Tak, wróciłem. - chłopak skinął głową, posyłając mi przy tym lekki uśmiech - Czekałeś specjalnie na mnie? 

- Mhm... chciałem mieć pewność, że nic ci się nie stało. - zdjąłem buty i kurtkę, po czym podszedłem do Chana, dając mu buziaka w policzek - O wow... a to za co?

- Za to, że jesteś najlepszym przyjacielem na świecie. - lider zaśmiał się, czochrając mi włosy.

- Urocze... obiecaj mi, że położysz się do łóżka i spróbujesz się chociaż zdrzemnąć.

- Obiecuję. - uśmiechnąłem się, klepiąc chłopaka po pośladku - Też powinieneś się położyć.

- Idę.. spróbuję chociaż pospać te dwie godziny. Dobranoc Bokkie.

- Dobranoc hyung.. słodkich snów. - posłałem w jego kierunku słodki uśmiech, po czym zniknąłem za drzwiami sypialni. Changbin spał w najlepsze, przytulając się do jednej z poduszek. Uśmiechnąłem się pod nosem, po czym kucnąłem przy łóżku rozpakowując kupione przekąski. Gdy to zrobiłem, złapałem niepewnie za dłoń chłopaka, głaszcząc ją ostrożnie kciukiem. Niby jest silnym, dobrze zbudowanym facetem, ale w moich oczach jest tak kruchy i delikatny.. Mam ochotę chronić go przed całym światem, ciągle trzymać go w ramionach i powtarzać, jak bardzo jest dla mnie ważny i jak mocno go kocham. Jest dla mnie tak dobry i dał mi tak wiele ciepła, mimo że nie zawsze na to zasługiwałem.. najlepszy facet na świecie. 
                             Wpatrywałem się w hyunga aż do momentu, gdy zadzwonił jego budzik. Wyłączyłem go pospiesznie, po czym znów oparłem brodę na materacu. Ułożyłem dłoń na jego głowie, delikatnie go po niej drapiąc... mój kochany skarb. 

- Mmm... słyszałem budzik.. - klęknąłem, po czym złożyłem delikatny pocałunek na jego uszku.

- Możesz jeszcze pospać. - szepnąłem, ponownie go całując. 

- Chyba wolę przytulić mojego chłopaka. - zaśmiałem się, po czym wskoczyłem do łóżka, układając się na moim chłopaku - Jesteś tak leciutki, że w ogóle cię na sobie nie czuję. - zachichotałem, obdarowując pocałunkami jego zaspaną twarz.

- Wyspałeś się, hyung? 

- Mmmm nawet, nawet. - mruknął, wtulając mnie w siebie - A ty? Spałeś coś dzisiaj? 

- Tak.. wyjątkowo dobrze mi się dzisiaj spało. - skłamałem, przygryzając przy tym wargę. 

- Cieszę się, Bokkie. - uniosłem głowę z klatki piersiowej chłopaka, po czym musnąłem jego wargi.

- Kocham cię, hyung. 

- Ja ciebie też. - uśmiechnąłem się, pieszcząc palcami jego buzię - Zabiorę cię dzisiaj na obiad, co ty na to?

- Taka mini randka? - Changbin zaśmiał się, przytakując.

- Skoro tak chcesz to nazywać, to tak może być. 

- Ale fajnie... lubię chodzić z tobą na randki. - podsunąłem się nieco wyżej, wtulając się w mojego faceta. Owinąłem ręce wokół jego karku, po czym ukryłem twarz w jego szyi - Uwielbiam twój zapach. 

- Aishh no co ty... dopiero wstałem. 

- No właśnie... słodko pachniesz. - chłopak uśmiechnął się, drapiąc mnie po plecach i głowie - Mam dla ciebie niespodziankę, wiesz? 

- Dla mnie? Jaką? 

- Zerknij pod łóżko.

- Będę musiał cię wtedy puścić.

- No tak... to masz tylko 10 sekund... będę liczyć. - zaśmiałem się, siadając - Raz... - hyung wychylił głowę, uśmiechając się.

- Wooo, moje ulubione. Skąd to wytrzasnąłeś? 

- Wstałem troszkę wcześniej, żeby je kupić. 

- Jesteś najlepszy. - na mojej buzi non stop gości uśmiech, gdy jestem blisko niego. Kocham takie poranki - Dziękuję. 

- Ale zjesz je dopiero wieczorem... najpierw zrobię ci jakieś dobre śniadanie. 

- Ty mi zrobisz śniadanie?

- Mhm.

- Wow... czym sobie zasłużyłem na to wszystko? 

- Jesteś moim chłopakiem, którego chcę rozpieszczać. - szepnąłem, po czym nachyliłem się do niego muskając jego wargi. Po chwili jednak pogłębiłem pocałunek, wykonując tę pieszczotę niesamowicie delikatnie i nieśmiało. Changbin bawił się moimi włosami, całując mnie z ogromnym wyczuciem i ostrożnością. Czuł chyba, że nadal troszkę mnie to krępuje, mimo, że bardzo pragnę jego bliskości i czułości, to jednak mam w głowie pewien hamulec, który mnie przed tym powstrzymuje - Hyung..

- Hm?

- Idź pod prysznic, zbierz się, a ja zrobię ci coś dobrego. 

- Tak mówisz? - skinąłem głową, po czym pocałowałem go szybko w czoło, schodząc z łóżka.

- Masz 20 minut, więc startuj. - zachichotałem, udając się do kuchni. Gdy wyszedłem z pokoju uśmiech na mojej twarzy od razu zniknął. Jestem tak niesamowicie zmęczony.. Muszę bardzo mocno starać się przy Changbinie, by nie zauważył, że go okłamuję i szlajam się po nocach zamiast spać. Mimo to zgodnie z obietnicą zacząłem przygotowywać po cichu śniadanie. Nie chciałem nikogo obudzić i chciałem by moment jedzenia śniadania był tylko nasz, a nie całego zespołu. Zaparzyłem chłopakowi kawę, zrobiłem omleta i dwa tosty, a do tego wszystkiego pokroiłem mu bardzo dużo warzyw. W momencie stawiania wszystkiego na stole, do kuchni wszedł uśmiechnięty Changbin, wycierający mokre po prysznicu włosy. 

- Ale pachnie. 

- Podano do stołu. - uśmiechnąłem się, odsuwając przy tym chłopakowi krzesło. Gdy ten zajął miejsce, przytuliłem go od tyłu, całując go przy tym w policzek.

- A gdzie twoje śniadanie?

- Nie jestem głodny. 

- Lixie, nie wygłupiaj się... musisz coś zjeść.

- Może potem. Dopiero wstałem i nie mam jeszcze ochoty na jedzenie. - skłamałem, ponownie go całując. 

- Widzę, że jako twój hyung muszę też zadbać o twoje śniadanie. - uśmiechnąłem się jedynie, mocniej go przytulając. W momencie gdy brunet sięgnął po kawę, do kuchni wszedł niewyspany Chan, witając się z nami skinieniem głowy.

- Cześć dzieciaki.

- Dzień dobry hyung.

- Hej.

- Woooow, ale ci dobrze... już masz podane śniadanie?

- Zrobię ci. - oderwałem się od Changbina, podchodząc do lodówki.

- Nie no coś ty... sam o to zadbam, nie przejmuj się. 

- Y y... powiedz na co masz ochotę. 

- Hmm... tościk? 

- To tościk i jajecznica. Nasz lider musi dużo jeść. - koniec końców skończyło się na tym, że przygotowałem śniadanie całemu zespołowi i menadżerom, których obudził kuszący zapach jedzenia. Strasznie się cieszyłem, że mogłem zrobić coś dobrego dla ludzi, których kocham najbardziej na świecie. Bardzo przyjemne rozpoczęcie dnia..


*

                                      Dużo się ostatnio dzieje.... stanowczo za dużo. Nie mogę spać. Może inaczej... bardzo chętnie bym zasnął, ale się boję. Drzemię po kilka minut w ciągu nocy, jednak bardzo szybko się budzę, bo boję się, że przyśni mi się coś złego. Moje złe sny nasiliły się w momencie, gdy Woojin odszedł z zespołu. Pamiętacie, jak kilka miesięcy temu mówiłem o tym, że Chan zarywa noce, dużo myśli i generalnie rzecz biorąc jest bardzo przybity? Już wtedy wiedział, co się szykuje i trzymał nas wszystkich w niepewności do samego końca. Wraz z Woojinem zdecydowali się z nami porozmawiać na tydzień przed jego odejściem. Był to dla nas potężny cios, ale jak to mówią, czas goi rany i powoli dochodziliśmy do siebie. Nie znamy prawdziwego powodu odejścia... cóż, widocznie coś musiało się stać, ale nie powiem Wam co, bo sam nie wiem.. Zaczęliśmy przygotowania do comebacku z piosenką "Levanter"... bardzo dużo ćwiczymy zarówno na sali treningowej, jak i na siłowni. Przez brak snu nie mam już kompletnie na to siły.. 
                                Skończyliśmy po raz kolejny wykonywać choreografię. Czułem się jak trup... byłem blady, a moje oczy były aż sine ze zmęczenia.. Changbin bardzo stara się mi pomóc, ale to wszystko na nic. Usiadłem na drewnianej podłodze starając się złapać oddech. Chłopcy śmiali się i dużo rozmawiali o tym, co zamówimy sobie dziś na kolację. Mieliśmy w planach wieczorne leniuchowanie przed telewizorem i obżarstwo... brzmi super. W pewnym momencie poczułem jednak dziwny ścisk w żołądku, który doprowadził do odruchu wymiotnego. Poderwałem się na równe nogi, idąc pospiesznie w kierunku drzwi.

- Bokkie, co jest? - wyszedłem na korytarz, udając się do najbliższej łazienki. Gdy się w końcu w niej znalazłem, zacząłem wymiotować jak kot.. Mam dość. To wszystko wina stresu, ciągłej presji, mojej sytuacji z rodzicami, tych przeklętych snów i ciągłego zmęczenia. Niedługo oszaleję. 

- Lixie... - Changbin.. spuściłem pospiesznie wodę, po czym zacząłem szukać po omacku papieru - Tu jesteś. - chłopak kucnął obok mnie, po czym sięgnął po papier, wycierając mi usta.

- Nie patrz. - szepnąłem, odwracając przy tym głowę. Byłem strasznie zawstydzony tym, że hyung widzi mnie w takim stanie.. 

- Pokaż się. - chłopak złapał za moją twarz, wycierając delikatnie moje usta - Felix..

- Jestem zmęczony, hyung. - zacisnąłem kurczowo powieki, czując jak się rozklejam - Strasznie... strasznie zmęczony. - pociągnąłem nosem, będąc tym samym wtulanym w ciało chłopaka - Nie mogę... nie mam już siły. 

- Nie ma opcji żebyś wrócił na trening... Dasz radę wstać? - skinąłem jedynie głową. Changbin pomógł mi się podnieść, po czym umył moją twarz, prowadząc mnie w kierunku sali - Poczekaj tu na mnie, dobrze? 

- Dobrze. - chłopak wszedł do środka, po czym wyszedł po chwili z zaniepokojonym Chanem. 

- Sam zobacz. 

- Felix, co się dzieje? - zapytał lider, wycierając moje mokre policzki. 

- Spać... ja już nie mogę.. 

- Sam widzisz.... a nie puszczę go przecież samego.

- Jasne, rozumiem. Changbin.. poszukaj wolnej sali i dopilnuj żeby Felix się wyspał.. w razie czego dzwoń po mnie, okej? 

- Jasne.. dzięki, obiecuję, że będę ćwiczyć w nocy.

- Zapomnij, w nocy to ty masz spać.. I tak ci dobrze idzie, możesz już na dzisiaj odpuścić. - mój chłopak jedynie się uśmiechnął, po czym chwycił mnie w pasie, prowadząc mnie pustym korytarzem. 

- Nie dam rady.. 

- Chwila Lixie.. za moment coś znajdziemy. - mówiąc to otworzył drzwi do małego studia, w którym znajdował się komputer, mikrofon, pianino i duży, skórzany fotel - Wskakuj.. obiecuję, że cały czas przy tobie będę. 

- Usiądź hyung... chcę się przytulić. 

- W porządku. - gdy chłopak zajął miejsce, usiadłem na nim okrakiem, kurczowo wtulając się w jego ciało. Changbin objął mnie rękoma, głaszcząc mnie po głowie i plecach. 

- Dziękuję. - szepnąłem, czując jak automatycznie odpływam. Ostatnią rzeczą jaką pamiętam to ciepły buziak w czoło, po którym od razu zasnąłem. 
                                   Otworzyłem oczy, widząc panującą wokół mnie absolutną ciemność. Ziewnąłem jedynie, po czym zorientowałem się, że jestem w dormie... jestem w dormie, a obok mnie leży Changbin. 

- Hyung..

- Cii... tak twardo spałeś, że nawet jazda do domu cię nie obudziła.

- Jak to? 

- Spałeś w wytwórni kilka godzin.. wtedy zadzwonił Chan i powiedział, że jedziemy do dormu. Wziąłem cię na ręce i przywiozłem tutaj.

- Binnie..

- No już.. jak się czujesz? 

- Lepiej... znacznie lepiej.

- To zamykaj oczka.. dopiero dochodzi pierwsza. - usiadłem okrakiem na chłopaku, narzucając na nas kołdrę. 

- Nie oglądasz filmów z chłopakami? - zapytałem, słysząc, że wszyscy za drzwiami naprawdę dobrze się bawią.

- Y y... zjadłem tylko kimbap, wziąłem prysznic i przyszedłem od razu do ciebie. 

- Jesteś najlepszy, wiesz o tym? - nachyliłem się nad hyungiem, delikatnie muskając jego wargi - Mmm... muszę iść pod prysznic. 

- Y y... zrobisz to rano. 

- Hyuuuung.

- Coooo? - zaśmialiśmy się, wymieniając się kilkoma czułymi pocałunkami - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że czujesz się lepiej.. Wyglądasz też zupełnie inaczej.

- Tak mówisz? - brunet skinął głową, głaszcząc mnie po policzku.

- A jak brzuszek? - uśmiechnąłem się szeroko, unosząc przy tym brew.

- Sam sprawdź. 

- Mhmmm.. więc tak chcesz się bawić. - Changbin chwycił mnie za plecy, po czym położył mnie na łóżku. Uśmiechałem się, zagryzając przy tym co chwilę wargę. Byłem tak podekscytowany i czułem się tak dobrze, że w tym momencie miałem ochotę na wszystko. Chłopak usiadł między moimi nogami, po czym zanurkował pod moją koszulką, całując mój brzuch. Otworzyłem jedynie nieco szerzej usta, głęboko przy tym oddychając. Było mi w tym momencie tak cholernie dobrze, że żadne słowa nie były w stanie tego opisać - Hm.. wydaje mi się, że jest w porządku. 

- Y y... całuj. - Changbin zaśmiał się, po czym chwycił mnie delikatnie za biodra. Jego wargi pieściły niesamowicie delikatnie mój brzuch, przez co z moim ust co chwilę wydobywały się cichutkie, nieśmiałe jęki. Strasznie mnie to krępowało, ale z drugiej strony było to tak miłe, że byłem w stanie stłumić w sobie cały wstyd - Binnie.. - chwyciłem mocno za kołdrę, wyginając swoje ciało, gdy tylko język mojego chłopaka wylądował w okolicach mojego pępka - Achhh..

- Ciiii. - zachichotał, spoglądając na mnie - Cichutko, bo chłopaki usłyszą. 

- Całuj. - jęknąłem, wystawiając mu się jak na tacy. 

- Lixie, co z tobą? 

- Nigdy nie byliśmy ze sobą tak blisko. 

- Nie spieszmy się tak. - usiadłem gwałtownie, wbijając się w jego wargi. Chłopak odwzajemniał pocałunki, głaszcząc mnie po tyle głowy - Dojdź do siebie w pełni, dobrze? I potem wszystko nadrobimy. 

- Binnie..

- Zdążymy... obiecuję. - skinąłem jedynie głową, czując jak zalewa mnie fala wstydu. Chyba rzeczywiście za bardzo się rozpędziłem, ale co ja na to poradzę, że tak bardzo mi się to podobało.. - Felix..

- Pójdę pod prysznic.

- Nie idź... poprzytulajmy się. 

- Będę się lepiej czuć.

- Chyba nie jesteś na mnie zły.. 

- Nie.. bardziej na siebie. - wstałem gwałtownie z łóżka, po czym podszedłem po omacku do szafy w poszukiwaniu piżamy.

- Dlaczego? Cieszę się, że ci się to podobało.

- Nie rozmawiajmy o tym. - wziąłem rzeczy, po czym wyszedłem do przedpokoju, w którym przywitało mnie światło dobiegające z salonu. Przechodząc obok niego zostałem zaczepiony przez Jisunga, który przywitał mnie z entuzjastycznym okrzykiem.

- Yongbokie! Jak się czujesz? 

- Ach... w porządku. Znacznie lepiej. 

- Wyspałeś się? - zapytał Hyunjin, drapiąc po głowie przysypiającego maknae. 

- Tak... czuję się naprawdę dobrze. 

- Gdzie lecisz?

- Do łazienki.. Chciałbym wziąć prysznic.

- Leć szybko i wracaj do łóżka. - skinąłem jedynie głową, znikając za drzwiami łazienki. Jest mi tak wstyd. Jak mogłem tak dać się ponieść emocjom i nie zapanować nad sobą podczas zbliżenia z Changbinem? Czuję się z tym okropnie... nie wiem, jak spojrzę mu w oczy. Po wzięciu dość długiego prysznica wróciłem do pokoju z nadzieją, że mój hyung już śpi. Gdy otworzyłem drzwi ujrzałem jednak siedzącego na łóżku chłopaka, przeglądającego coś w swoim telefonie.

- Jesteś. 

- Myślałem, że śpisz.. 

- Y y... czekałem na ciebie. - skinąłem jedynie głową, czując jak moje usta formują się w cienką kreskę.

- Położę się u siebie.

- Co? Dlaczego?

- Hyung.. 

- Jest ci głupio, że tak się do siebie zbliżyliśmy, a potem powiedziałem ci żebyśmy zwolnili, tak? - zaczerwieniłem się, przytakując - Felix.. masz dopiero 19 lat, ja 20... mamy całe życie przed sobą, a... to, że dzisiaj spróbowaliśmy czegoś nowego, uważam za piękne.. Cieszę się, że wszystko idzie tak powoli... Pomyśl Bokkie.. jakbyśmy oddali się sobie od razu, to nie mielibyśmy potem o co się starać, dążyć do czegoś, nie poznawalibyśmy się z każdym dniem... - skinąłem ponownie głową, łapiąc za drabinkę piętrowego łóżka - Felix. - hyung wtulił się w moje plecy, po czym złożył na moim karku delikatny pocałunek - Dobrze, śpij dzisiaj na górze.. Ale wiedz, że będę za tobą bardzo tęsknić. - dlaczego muszę być tak wrażliwy i czemu wszystko musi mnie tak zawstydzać? Pociągnąłem nosem, czując spływającą po policzku łzę - Dzieciaku.. - chłopak odwrócił mnie przodem do siebie, łapiąc mnie za buzię - Nie chciałem cię zranić.. Bardzo cię przepraszam.

- Nie, to moja wina. 

- Poczekaj, porozmawiajmy... dasz radę? Czy wolałbyś się położyć? 

- Dam radę... porozmawiajmy. - Changbin posadził mnie na swoim łóżku, po czym usiadł za mną, mocno mnie przytulając. 

- Poczułeś się zraniony tym, co powiedziałem? 

- Bardziej zawstydzony. - szepnąłem, wycierając niezdarnie policzki.

- Zawstydzony? Ale czym?

- Nie wiem.. pomyślałem, że coś musi być ze mną nie tak, skoro oczekuję już od ciebie jakiegoś... nie wiem... bardziej intymnego zbliżenia.. Po prostu bardzo mi się to spodobało i... bardzo mocno ci ufam. - nabrałem dużo powietrza na płuc, czując jak moje policzki płoną - Pociągasz mnie hyung.. chciałbym czasami spróbować czegoś odważniejszego. Ale rozumiem, że nie może być tak, że mamy coś robić wbrew woli któregoś z nas.. Skoro tego nie chcesz to poczekam.. tyle, ile będzie trzeba. 

- Lixie... musisz mówić mi wprost o swoich pragnieniach. Musimy jakoś wspólnie dojść do porozumienia.

- Y y.... chcesz, żeby wszystko szło powoli. Tak będzie, obiecuję. - pocałowałem go w policzek, chcąc uwolnić się z jego objęć, jednak hyung nie chciał tak łatwo dać za wygraną. 

- Powiedziałeś, że nie możemy działać wbrew woli któregoś z nas.. skoro oczekujesz ode mnie bardziej intymnej relacji, to mi o tym powiedz. - westchnąłem, czując jak znów ogromna fala stresu uderza w mój organizm. 

- Może... a może ty się boisz bliskiego kontaktu z chłopakiem? - spiął się, dlaczego? Przełknąłem z trudem ślinę, bojąc się, że za moment wybuchnę - Puść mnie.. muszę się położyć. 

- Felix..

- Hyung, ja nie żartuję... puść. - w końcu odpuścił. Wspiąłem się na swoje łóżko, po czym wtuliłem się w pluszowego Ryana, zalewając się łzami. Więc to o to chodzi... barierą i największą przeszkodą jest fakt, że jestem chłopakiem. Dlaczego więc ze mną jest? Może to zwykła litość? Boże, znowu za dużo myślę, nienawidzę tego. A co jeśli on kogoś ma, a ze mną jest z czystego, przyjacielskiego przywiązania i litości? Nie... chyba by się tak nie zachowywał, sam nie wiem. 
                                      Ta noc była dla mnie wyjątkowo ciężka. Znów nie mogłem zmrużyć oka nawet na sekundę. Cały czas myślałem o tym, co stało się między mną a hyungiem. Na drugi dzień zwlokłem się wcześnie z łóżka, po czym po wykonaniu porannej toalety stanąłem przy blacie kuchennym, przygotowując śniadanie dla przyjaciół. Gdy kończyłem robić pierwszą porcję kanapek, do kuchni wszedł zaspany Jeongin w szkolnym mundurku.

- Dzień dobry.

- Cześć Jeonginie... lecisz do szkoły? - chłopak skinął głową, przecierając przy tym oko zaciśniętą piąstką - Siadaj.. już ci daje śniadanie.

- Naprawdę zrobiłeś śniadanie?

- Dla naszego maknae? Zawsze.

- Waaa super. Dzięki hyung. - uśmiechnąłem się delikatnie, przygotowując kolejną porcję jedzenia. Wtedy też usłyszałem zaspany głos mojego faceta, witającego się z maknae.

- Cześć młody.

- Cześć Binnie. Siadaj, Lix robi śniadanie. 

- Za moment usiądę. - moje serce biło jak szalone. Bardzo się stresowałem konfrontacją z nim. Hyung jednak jak gdyby nigdy nic stanął za mną, mocno mnie przytulając. Po chwili jego wargi przywarły do mojego karku i szyi, a z jego ust wydobyło się cichutkie westchnięcie - Źle mi się bez ciebie spało. - mruknął, po czym włożył dłonie pod moją koszulkę, pieszcząc ostrożnie mój brzuch. 

- Siadaj.. - wydusiłem przez zaciśnięte gardło - Zaraz dam ci śniadanie. 

- Daj mi buziaka. 

- Fuuuu... weźcie. - skrzywił się Jeongin, zasłaniając przy tym oczy. 

- Nie podglądaj młody, jak coś ci się nie podoba. - zaśmiał się Changbin, odwracając mnie przodem do siebie. Po chwili zbliżył się do mnie, jednak odwróciłem głowę, dając mu wyraźnie do zrozumienia, że nie mam ochoty na żadne czułości z jego strony - Yongbok..

- Smacznego. - burknąłem, idąc do naszego pokoju. 

- Co się dzieje? - zapytał zaskoczony I.N - Pokłóciliście się?

- Nie... nie, nie przejmuj się. Miłego dnia w szkole. - rzucił mój hyung, udając się za mną do sypialni. Stanąłem przy parapecie, opierając się o niego rękoma. Czułem się okropnie. Sam w tym momencie nie wiedziałem czy jestem zły na siebie, czy na niego. Co jeśli rzeczywiście bardziej pociągają go dziewczyny? Nie przeżyłbym tego.. - Felix, co ty wyprawiasz?

- Powiedz mi prawdę. 

- Jaką prawdę? 

- O sobie... kim tak naprawdę jesteś?

- Nie rozumiem.. - brunet podszedł do mnie, łapiąc moją twarz w obie dłonie - Lixie.. 

- Posłuchaj.. jeśli to moja płeć jest problemem..

- To co? - otworzyłem szerzej oczy, przełykając ze sporym trudem zalegającą w gardle gulę. 

- To ja się zmienię, tylko powiedz mi na czym stoję, bo tego nie zniosę.. - zamknąłem oczy, czując jak po moich policzkach spływają pojedyncze łzy. Hyung objął mnie ramieniem, po czym wtulił mnie w swoje ciało. 

- Nie ma dla mnie znaczenia jakiej jesteś płci... Jesteś dla mnie najlepszym człowiekiem na świecie i to jest dla mnie najważniejsze. 

- I to, że nie chcesz wchodzić ze mną w bliższe relacje jest oznaką ciekawości i chęci ciągłego poznawania? Czy brzydzi cię w pewien sposób to, że mam penisa między nogami? - Changbin zaśmiał się, jednak gdy zobaczył moją rozżaloną i poważną minę, od razu spoważniał - Hyung, mnie to bardzo boli... nie żartuję.. 

- Nie wiem jak mam cię przepraszać... nigdy nie chciałem sprawiać bólu komuś, kogo kocham.. 

- Czyli jednak... 

- Nie, nie, nie, absolutnie.. daj mi proszę dokończyć. - skinąłem głową, pociągając przy tym nosem - Lixie... to nie jest tak, że ja nie chcę być z tobą blisko. Chcę... cholernie chcę, dlatego to jest tak trudne i dlatego chcę to wszystko jakoś dawkować i dochodzić do wszystkiego pomału.. 

- Nie rozumiem. - chłopak westchnął, oblizując przy tym nerwowo wargi.

- Boję się... boję się, że mógłbym swoim zachowaniem wyrządzić ci krzywdę.. a bardzo tego nie chcę. - widząc wymalowany na mojej buzi znak zapytania, kontynuował - Boję się, że nie zapanuję nad swoimi emocjami, a... bardzo mi się podoba to, że nasza relacja jest taka... taka delikatna i niewinna i...

- Mógłbyś pójść o krok za daleko i wyrządzić mi tym krzywdę?

- Dokładnie... tego się boję. 

- Hyung... głupoty opowiadasz. - Changbin uniósł brwi, przyglądając mi się ze zdziwieniem - Za dobrze cię znam... ufam ci... wiem, że w życiu byś mi niczego nie zrobił. 

- Lixie.. 

- Spróbujmy. - wskoczyłem na parapet, stawiając Changbina między swoimi nogami. Trzymałem go kurczowo za biodra, wpatrując się ze spokojem w jego piękne oczy. Chłopak wyglądał na dość zmieszanego... chyba nie do końca wiedział, co zrobić. Postawiłem go pod ścianą bez wyjścia, ale musiałem to sprawdzić. Nie wierzę w to, że pociągam go aż tak bardzo, że byłby w stanie wyrządzić mi krzywdę. Nie odrywając wzroku od jego oczu, oblizałem zalotnie, ale nie wyzywająco i wulgarnie wargi, widząc jak ten pospiesznie przełyka ślinę - Pocałuj mnie hyung. - szepnąłem nachylając się do jego twarzy. Gdy nasze wargi się połączyły, owinąłem lekko nogi wokół jego bioder, dociskając go tym samym do swojej miednicy. Krępowało mnie to, ale strasznie pragnąłem jego bliskości i czułości. Changbin chwycił mnie za tył głowy, delikatnie mnie po niej drapiąc. Pomijając towarzyszący mi stres, czułem się cudownie... bliskość z Changbinem jest czymś bezcennym. Po kilku minutach delikatnego całowania, chwyciłem za dłonie chłopaka. Jedną z nich ułożyłem na swoim udzie, a drugą włożyłem pod znajdującą się na moim ciele, koszulkę. To jeszcze nie zatrzymało mojego chłopaka. Pieścił moją skórę opuszkami palców niesamowicie ostrożnie, doprowadzając mnie tym samym do szaleństwa, nad którym mocno musiałem panować. Wtedy jednak zdecydowałem się na kolejny, śmielszy krok. Złapałem za jego dłoń spoczywającą na moim udzie, po czym zacząłem nią sunąć w kierunku swojego członka. Czułem się strasznie... myślałem, że jestem gotowy na takie zbliżenie, ale myliłem się.. nie byłem na to psychicznie przygotowany. Hyung w pewnym momencie zacisnął dłoń na materiale moich dresowych spodni, odrywając się od moich ust. 

- Nie mogę.. - niewiele myśląc złapałem go obiema rękoma za twarz, po czym zetknąłem ze sobą nasze czoła. 

- Bardzo mocno cię kocham Changbin. - szepnąłem, pieszcząc palcami jego rozgrzane policzki - Poczekamy... tak długo, ile będzie trzeba.

- A ty Lixie? 

- Ja?

- Jak się teraz poczułeś? Szczerze..

- Bardzo skrępowany.. Nie rozumiem... Z jednej strony chcę tego, a.. a z drugiej czuję bardzo duży wstyd. 

- Nie dojrzałeś do takiej bliskości. 

- Hyung..

- Nie chciałem cię obrazić Lixie... po prostu niektórzy potrzebują więcej czasu, by się przełamać i zacząć takie rzeczy.

- Ale nie rozumiem.... naprawdę ci ufam i tego chcę...

- Wiem, że mi ufasz, czuję to... ale obiecuję, że ze wszystkim zdążymy. Wszystko w swoim czasie. 



*


                                    Środek nocy. Leżałem wtulony w Changbina, głaszcząc go delikatnie po klatce piersiowej. Hyung czekał aż zasnę, jednak w mojej głowie znów kotłowało się zbyt wiele myśli, które nie pozwalały mi na zamknięcie oczu. 

- Hyung..

- Co tam? - szepnął, całując mnie przy tym w czoło. 

- Uważasz, że nasz związek jest udany? 

- Myślę, że tak. 

- A jesteś ze mną szczęśliwy?

- Jestem przy tobie najszczęśliwszą osobą na świecie.. Dlaczego zadajesz mi takie pytania? 

- Zastanawiałem się... może... może chciałbyś spróbować być kiedyś z dziewczyną?

- Co ty znowu opowiadasz?

- Tylko głośno myślę. 

- Jesteś pierwszą osobą, z którą jestem, ale nie potrzebuję żadnego porównania.. Jestem z tobą naprawdę cholernie szczęśliwy. - westchnąłem jedynie, czując jak ten ponownie całuje mnie w głowę. 

- A... chciałbyś się ze mną zestarzeć?

- I oglądać twoje pomarszczone ciało i buzię pełną zmarszczek? - gdy skinąłem głową chłopak zachichotał, unosząc delikatnie mój podbródek - Marzę o tym najbardziej na świecie. - szepnął, przywierając do moich ust. Ułożyłem dłoń na jego policzku, odwzajemniając jego czułe pocałunki. Cały czas jednak miałem z tyłu głowy złe myśli... boję się, że kiedyś ta sielanka się skończy, a tego bym nie przeżył.. 

- Binnie.. - spojrzałem na chłopaka, całując kącik jego ust - Jest późno... powinieneś już spać. 

- To samo tyczy się ciebie mądralo. - wiedziałem, że nie odpuści i nie pójdzie spać dopóki nie będzie mieć pewności, że zasnąłem. Zamknąłem więc oczy, posyłając mu przy tym lekki uśmiech.

- Śpię.

- Dobra, dobra... poczekam jeszcze trochę dopóki nie zaśniesz.

- Ale potem od razu zaśniesz, tak? 

- Obiecuję... dobranoc słodziaku. 


*


                                Leżałem na brzuchu na łóżku Changbina. Oglądałem coś w telefonie, czekając na powrót mojego chłopaka z łazienki. Jesteśmy w trakcie promocji z piosenką "Levanter", przez co mamy teraz dla siebie troszkę mniej czasu. Wychodzimy z dormu wcześnie rano i wracamy dosłownie tylko po to, by się przespać. Chwile kiedy mogę poprzytulać się do niego przed spaniem są dla mnie bezcenne. Słysząc jak chłopak wchodzi do pokoju uśmiechnąłem się pod nosem, kontynuując oglądanie filmu animowanego. 

- Co robisz? 

- Oglądam film.

- Beze mnie? - hyung położył się na mnie, całując mnie przy tym w ucho. Zadrżałem, szeroko się przy tym uśmiechając - Aishhh... to jakieś bajki, nie film. 

- Wiesz, że takie lubię najbardziej. 

- Wiem dzieciaku, wiem. - Changbin wtulił się w moje plecy. Nie mogłem skupić się na oglądaniu, gdyż jego pokryty jedynie bokserkami członek, wbijał się w moje pośladki. Mimo wstydu miałem ochotę na więcej, ale nie miałem pojęcia, jak mu to zasugerować. Odłożyłem więc telefon, unosząc delikatnie biodra ku górze - Mam zejść? 

- Nie, nie... poleżmy tak. 

- Co ty kombinujesz? - mruknął mi do ucha, ponownie je całując. 

- Hyung..

- Hmm? 

- Podotykaj mnie troszkę. - chłopak zachichotał, przesuwając dłonią pod moją koszulką, dotykając mojej nagiej talii i klatki piersiowej. 

- Tyle panu wystarczy?

- Nie żartuj. - szepnąłem, czując jak jego wargi pieszczą zachłannie moje ucho, szyję i kark. Z moich ust wydobywały się dość wyraźne jęki, a drobne dłonie zacisnęły się na kołdrze. W pewnym momencie hyung położył się na boku obok mnie, przywierając ponownie klatką piersiową do moich pleców. Jego usta pieściły mój kark, a prawa dłoń błądziła pod moją koszulką, dotykając mojej klatki piersiowej oraz brzucha. 

- W porządku? - skinąłem jedynie głową, wydobywając z siebie kolejny jęk. Gdy poczułem jak dłoń chłopaka dotyka mojego podbrzusza, chwyciłem go za nią, kierując ją powoli na swojego zakrytego bokserkami, członka - Felix..

- Tylko chwilkę. - gdy dłoń chłopaka spoczęła na mojej męskości, wykonując bardzo nieśmiałe i ostrożne ruchy, zarzuciłem rękę na kark Changbina, przekręcając się tym samym niezdarnie na plecy. Ułożyłem ją na ciepłym policzku mojego skarba, wpatrując się w niego maślanymi oczyma.

- Wszystko dobrze? 

- Bardzo dobrze. - jęknąłem cichutko, smakując jego warg. Changbin odwzajemniał moje pocałunki, masując mojego członka coraz śmielej. Było mi w tym momencie tak cholernie dobrze, że całkowicie zapomniałem o tym, co to wstyd. 

- Lixie..

- Jeszcze chwilkę. - wypiąłem biodra ku górze, czując jak cała dłoń mojego chłopaka przywiera do mojej męskości. Jęknąłem ponownie przygryzając wargę Changbina. 

- Ile można was woł.... Jezu, przepraszam. - Jisung... Hyung oderwał się ode mnie, gwałtownie siadając - Przepraszam, nie chciałem! - zbolały i podniecony do granic możliwości, usiadłem na łóżku, rozmasowując podbrzusze. 

- Hyung.. 

- Przepraszam. - szepnął, wstając z łóżka. 

- Cha... Binnie, co się stało? - chłopak ruszył w kierunku drzwi. Otworzyłem szerzej oczy, czując jak napływają do nich łzy. Sam nie wiedziałem czy z emocji przez to, co przed chwilą się stało, czy przez to, że po tak intymnym zbliżeniu Changbin ode mnie ucieka - Changbin.. - chłopak opuścił sypialnię zostawiając mnie w absolutnym osłupieniu. Mimo bólu dolnej partii ciała, wstałem najszybciej jak mogłem, udając się za nim. Gdy wyszedłem do przedpokoju ujrzałem zmieszanego Jisunga i mojego chłopaka, który w pośpiechu zbierał się do wyjścia - Hyung, co ty robisz? - zapytałem, czując spływającą po policzku łzę. Ten jednak narzucił na siebie kurtkę przeciwdeszczową, łapiąc za klamkę - Changbin.. - wyszedł. Zagryzłem dolną wargę, czując jak po moich policzkach płyną łzy. Czułem na sobie spojrzenia wszystkich członków grupy, którzy siedzieli w kuchni przy późnej kolacji. 

- Lixie, przepraszam.. - szepnął zmieszany Jisung, uciekając przy tym wzrokiem - Nie miałem pojęcia, przepraszam.. Porozmawiam z nim, tylko...

- Nie przejmuj się tym. - skinąłem jedynie głową, znikając za drzwiami pokoju. Nie mam pojęcia co się stało, ale czuję się z tym okropnie... Ba! Okropnie, to stanowczo za mało powiedziane. Czuję się jak rzucony na ziemię śmieć... pytanie tylko, co takiego się stało, że mój chłopak zareagował właśnie w taki sposób... 






~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



1 komentarz:

  1. Jesus, zupełnie zapomniałam, że ten telefon kupił mu Changbin (´ ∀ ` *)

    Coś czuje, że Woojin jest tutaj tym złym charakterem przez to co ostatnio wyszło, ale... tak się tylko zastanawiam, czy te wszystkie rzeczy są prawdą? Tak, jest dużo "dowodów" na dziwne zachowanie Woojina, ale i tak przykro mi, że tak go świat znienawidził (/。\)

    ,,nabrałem dużo powietrza na płuc" — co to za zdanie XDD ?

    ,,Czy brzydzi Cię w pewien sposób to, że mam penisa między nogami" — Felix, on ma tam to samo (*ノ∀`*)

    Jak mogłaś skończyć w takim momencie?! Tak się nie robi ( ̄︿ ̄) Ty Polsacie ☆o(><;)○

    ~Ari <3

    OdpowiedzUsuń