3 września 2020

I am WHO~cz.2 [Felix&Changbin]

 


                      Te kilka dni bez członków Stray Kids minęły mi wręcz koszmarnie. Nie przypuszczałem, że jestem tak mocno do nich przywiązany i że będę tęsknić za nimi tak bardzo, mimo iż rozjechali się w swoje strony zaledwie na 2-3 dni. Nie robiłem w tym czasie praktycznie nic... Posprzątałem dorm, zrobiłem wszystkim pranie, raz wyszedłem na zakupy, by zaopatrzyć nam lodówkę. W głównej mierze leżałem przed telewizorem oglądając horrory, po których nie mogłem potem zmrużyć oka. Dodam, że byłem w dormie całkowicie sam. Powiedziałem menadżerom, by się o mnie nie martwili i pojechali do swoich rodzin. Raz dziennie jeden z nich dzwonił do mnie pytając jak sobie radzę i czy czegoś potrzebuję. Całymi nocami patrzyłem w sufit, mieląc w dłoniach świeżo zmienioną pościel... strasznie się bałem. Obecność moich przyjaciół byłaby wtedy czymś, co całkowicie by mnie uspokoiło. Ostatniej, ponownie nieprzespanej nocy, sięgnąłem po telefon. Miałem dość ciągłego patrzenia w ciemny sufit. Stwierdziłem więc, że lepszą opcją będzie zabawa telefonem. Liczyłem na to, że zmęczy mnie na tyle, że uda mi się szybko zasnąć. Nie miałem pojęcia, co w zasadzie powinienem włączyć. Długo wpatrywałem się w jasny ekran iphona, nim wpadłem na swój najgorszy pomysł w życiu. Chciałem sprawdzić, czy rzeczywiście bycie gejem jest w porządku i czy zbliżenia takich osób są czymś, co faktycznie mi się podoba. Wszedłem więc na jedną "z tych stron", włączając pierwszy lepszy film jakiejś koreańskiej pary. Z każdą kolejną minutą czułem się coraz gorzej. Fakt, kocham Changbina i bardzo chciałbym być jeszcze bliżej niego, ale nigdy dotąd nie myślałem o nim w takim kontekście. Przecież w znacznej mierze pociąga mnie jego charakter i to, jakim cudownym jest człowiekiem, a nie ze względu na to, co ma między nogami. Przecież to mój mały, kochany Binnie.... jak mogłem obejrzeć coś takiego, myśląc przy tym o nim? Wrzasnąłem ile miałem sił w płucach, rzucając telefonem wgłąb ciemnego pokoju. Trząsłem się przy tym jak zranione zwierzę, które nie wie, gdzie szukać pomocy. Co ja wyprawiam do cholery? Naprawdę w tej całej sytuacji nie poznaję już samego siebie. 


*


                    Usłyszałem dźwięk zwiastujący odblokowanie drzwi wejściowych. Uśmiechnąłem się szeroko, idąc do przedpokoju, by przywitać pierwsze osoby, które wróciły ze swojego wypoczynku.

 - Achh wreszcie w domu! - Changbin i Chan.. Moje serce biło niesamowicie szybko. Z jednej strony bardzo cieszyłem się, że w końcu ich widzę. Z drugiej natomiast miałem tak ogromne wyrzuty sumienia, że oglądałem tak ohydny film myśląc przy tym o Binnim... jestem obrzydliwy - Yongbokie! - Changbin podszedł do mnie, mocno mnie przytulając. Wtuliłem się więc w niego, szeroko się przy tym uśmiechając.

- Nareszcie jesteście.

- Ooo tęskniłeś?

- Bardzo.

- Zobacz, jak Felix posprzątał. W końcu tu pachnie, a nie śmierdzi dziewięcioma chłopami. - zaśmiał się Chan, czochrając mi włosy - Cześć dzieciaku.

- Cześć hyung. - lider zmarszczył brwi, uważnie mi się przyglądając.

- Felix, dobrze się czujesz? - Changbin odsunął mnie lekko od siebie, wbijając we mnie wzrok. 

- Tak, a..

- Wyglądasz na bardzo zmęczonego.

- Achh... miałem małe problemy ze snem. - wymusiłem uśmiech, idąc w stronę kuchni - Zrobię wam coś jeść. 

- Jedliśmy po drodze, Bokkie. - Changbin podszedł do mnie, przykładając dłoń do mojego czoła. Wzdrygnąłem się na ten gest, co mocno zdziwiło mojego hyunga - Spokojnie, chcę tylko sprawdzić, czy nie jesteś chory... Hm... wydaje się w porządku.

- To... to wina tego, że oglądałem horrory. Po prostu bałem się spać. - na buzi chłopaka pojawił się lekki, szczery uśmiech, który tak bardzo uwielbiam i który potrafi zaleczyć absolutnie wszelkie rany. 

- Czemu do nas nie zadzwoniłeś? Wróciłbym wcześniej i pozwolił ci ze mną spać.

- Naprawdę mógłbym z tobą spać? 

- No jasne. 

- Dzięki hyung. - wtedy też do kuchni wszedł Chan, witając nas z uśmiechem. 

- Opowiadaj, co robiłeś.

- Sprzątałem.. zmieniłem wszystkim pościel, zrobiłem pranie, zakupy.. - zaśmiałem się, drapiąc się nerwowo po głowie - Oglądałem horrory i.. no.. dobrze, że już jesteś hyung. - wtuliłem się z uśmiechem w Changbina, czując jak rozpływam się pod wpływem jego bliskości. Obiecałem sobie, że się od niego odsunę na jakiś czas, ale nie potrafię. Za bardzo mi na nim zależy.

- Aż tak się bałeś?

- A nie widzisz, jak wygląda? Jak zombie. 

- Opowiadajcie lepiej jak było. - odkleiłem się od chłopaka, sięgając po napój pomarańczowy. 

- Nudno. 

- Co? Dlaczego? - byłem szczerze zaskoczony tą odpowiedzią. Myślałem, że bawili się świetnie. 

- Bo nie było z nami ciebie.

- Ale..

- Właśnie.. twoja głowa trochę odpoczęła? - zapytał Changbin, wpatrując się we mnie z uwagą. 

- Powiedzmy. - westchnąłem, słysząc rozchodzący się po kuchni dźwięk kakaotalka ze wszystkich, trzech telefonów.

- Pewnie Minho. 

Minnho: Czy Changbinnie i Channie są już w domu? Tęsknię ><

Chan zaśmiał się, podczas gdy obiekt moich westchnień podszedł do mnie, łapiąc za mój telefon.

- Rozbiłeś telefon? Coś ty zrobił? 

- Zbił ci się telefon? - spuściłem głowę, chowają iphona do kieszeni bluzy.

- Yongbok... czy coś się stało, jak nas nie było? - przełknąłem z trudem tkwiącą w moim gardle bolesną gulę, unosząc niepewnie wzrok na przyjaciół.

- Nie róbcie mi przesłuchania... proszę. - wyminąłem ich, idąc do pokoju. Słyszałem za sobą kroki... wiedziałem nawet do kogo należą, jednak nie miałem ochoty na żadną rozmowę. 

- Yongbokie.. - Chan zamknął za nami drzwi, uważnie mi się przyglądając - Co się z tobą dzieje? Nie poznaję cię. 

- Wiesz... doskonale wiesz hyung, co się ze mną dzieje. 

- Przez to też rozbiłeś swój telefon? Przez to nie możesz spać? - skinąłem głową, będąc bliski rozpłakania się. 

- Ja.. - machnąłem ręką, przeczesując nerwowo włosy - Chan, mnie to tak męczy.. Proszę, nie naciskajcie tak na mnie, bo ja... ja nie panuję nad emocjami, rozumiesz? To.. - mówiąc to, pokazałem gwałtownie na swoją głowę - To, co się dzieje tutaj jest tak zachwiane.. 

- Rozumiem. - hyung podszedł do mnie, chowając mnie w swoich ramionach - Już jest dobrze, spokojnie. 

- Kiedy to wreszcie minie?

- Nie umiem odpowiedzieć ci na to pytanie. Jedyne, co mogę ci doradzić to.. - chłopak westchnął, wzmacniając uścisk - Wyłącz głowę i kieruj się sercem i tym, co czujesz. Masz być szczęśliwy, a nie nieszczęśliwie rozsądny, rozumiesz? - skinąłem głową, starając się przeanalizować jeszcze raz jego słowa - Żyj tak jak Felix, którego znamy i kochamy, a nie jak przestraszony i smutny Felix, który kieruje się dobrem grupy, a nie własnym szczęściem... Bokkie.. daj sobie czas.. pomyśl.. i jeśli będziesz mieć stu procentową pewność, że to jest to.. to nie miej żadnych skrupułów i działaj. 

- Niczym się nie zadręczać i być po prostu sobą?

- Dokładnie. A z czasem wszystko w końcu się ułoży. - uniosłem głowę, wbijając zmęczone oczy w Chana. 

- Dziękuję hyung... zawsze potrafisz mnie zrozumieć.. 

- Kocham cię jak brata Felix... zrobię wszystko żebyś był szczęśliwy. 

- Przepraszam. - przenieśliśmy wzrok w kierunku drzwi, z których wyłoniła się głowa Changbina - Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałem sprawdzić czy wszystko jest okej. - Chan zerknął na mnie z uśmiechem, dodając mi nieco więcej otuchy.

- Tak.. tak, wszystko jest okej. Po prostu zdenerwował mnie ten telefon.

- Aishh.. pokaż go. - Changbin wyjął go z mojej kieszeni, uważnie mu się przyglądając - Nie przejmuj się. Hyung kupi ci jutro nowy. 

- C.. co..

- Siądziemy rano z laptopem i pokażesz mi, który chcesz.

- Nie.. hyung, to ogromne pieniądze.

- Które zarabiam i stać mnie na to, żeby kupić mojemu kochanemu Yongbokowi nowy telefon.

- Ale..

- I jak? Ulżyło ci trochę?

- Ja... hyung, jak ja się odwdzięczę za coś takiego..

- Bądź zawsze przy swoich przyjaciołach i dodawaj nam otuchy, tak, jak tylko ty potrafisz to robić.

                                  Ulżyło mi. I nie.. nie jest to kwestia nowego telefonu, który mam dostać od Changbina, a fakt, że porozmawiałem z Chanem i emocje w końcu postanowiły mi odpuścić choć trochę. Jeszcze tego samego wieczoru do dormu wrócił Minho, Hyunjin i Jisung. Zjedliśmy wspólnie zamówione przez menadżera pizze, pośmialiśmy się i zaplanowaliśmy kolejny dzień. Dopiero teraz zrozumiałem, że członkowie Stray Kids są wszystkim, czego chcę. Te dni, które spędziłem samotnie uświadomiły mi, jak bardzo ich potrzebuję. Leżałem w łóżku wsłuchując się w tykający zegar, który z każdym kolejnym tyknięciem irytował mnie coraz bardziej. Mimo iż na łóżku pode mną leżał Changbin, przez co czułem się cholernie bezpiecznie, za nic w świecie nie potrafiłem zmrużyć oka. Zszedłem więc po cichu po metalowej drabince, słysząc zaspany, zachrypnięty głos hyunga.

- Gdzie się wybierasz?

- Obudziłem cię?

- Nie.. dopiero zasypiałem. 

- Hyung. - kucnąłem obok jego łóżka, ściskając w dłoniach pluszowego Ryana z serii kakaotalk - Mógłbym się koło ciebie położyć? Nie mogę znowu spać..

- Wskakuj. Tylko tego kawalera zostaw na górze. - uśmiechnąłem się szeroko odkładając misia na swoje łóżko, po czym wpełzłem do łóżka Changbina - Zgaduję, że chcesz się przytulić. - skinąłem pospiesznie głową, lądując w jego ramionach - Grzejesz jak kaloryfer.. zaraz nas ugotujesz. 

- Przynajmniej nie zmarzniesz w nocy. - szepnąłem, uśmiechając się jak wariat. Jestem zespołową przytulanką. Kocham się do kogoś przytulać i uwielbiam, jak ktoś przytula mnie. Bardzo lubię bliski kontakt z drugim człowiekiem.. czuję się wtedy znacznie bezpieczniejszy i spokojniejszy. 

                                Na drugi dzień zgodnie z obietnicą Changbina, usiedliśmy rano przed laptopem w poszukiwaniu nowego telefonu. Za dwie godziny mieliśmy być w wytwórni, więc jakby nie patrzeć, mieliśmy jeszcze trochę czasu.

- Może ten? - hyung wskazał na iphona 11 pro max. Otworzyłem szeroko usta, nie mogąc oderwać wzroku od tego cacka, ale jego cena skutecznie sprowadziła mnie na ziemię.

- Co? Nie, hyung..

- Nie podoba ci się?

- Oczywiście, że mi się podoba, ale zobacz na jego cenę. 

- Ojeju, nie patrz na cenę... Hmmm... sprawdźmy jeszcze parametry... Kurcze, wydaje się być wręcz idealny.

- Ale..

- Na pewno ci się podoba?

- Tak, ale..

- No to zamawiam. - było mi koszmarnie głupio. Ten telefon to marzenie, ale jego cena to jakiś nieśmieszny żart. Jak Changbin mógł wydać na mnie tyle pieniędzy? I to z jakiej racji? To ja rozbiłem ten telefon z własnej głupoty, więc ja powinienem zadbać o nowy... - Ooo zobacz. Jutro już będzie twój.

- Hyung..

- Tak? - chłopak zamknął laptopa, zerkając na mnie. Rzuciłem mu się na szyję, przytulając go najmocniej, jak tylko mogłem - Aaaa udusisz mnie!

- Jesteś wspaniały. Bardzo ci dziękuję, hyung. - brunet objął mnie, uśmiechając się - Bardzo, bardzo dziękuję. 

- Nie ma za co, naprawdę. Cieszę się, że ty się cieszysz. - brunet wskazał palcem na swój policzek, uśmiechając się - Poproszę buziaka. - moje serce znów zabiło mocniej, jednak cały czas starałem się trzymać w głowie wczorajsze słowa Chana. Ułożyłem dłoń na jednym z jego policzków, podczas gdy moje wargi przywarły do drugiego. Po moim ciele przeszedł ciepły, niesamowicie przyjemny dreszcz. Miałem ochotę pozostać w tej pozycji już na zawsze. Jego policzek jest tak ciepły i słodki... 

- Ekhem. - oderwałem się od chłopaka, słysząc, jak ktoś zwraca nam uwagę. Był to Woojin, który dziś rano wrócił dopiero ze swojego rodzinnego domu.

- Cześć stary.

- Cześć hyung..

- No cześć... widzę, że ładnie się bawicie, jak mnie nie ma. - zaśmiał się, rzucając torbę na swoje łóżko.

- No już już. Nie dopowiadaj sobie. - Changbin rzucił laptopa na łóżko, wstając - Bokkie po prostu mi się odwdzięczył.

- Mmmm okej... za co?

- Hyung kupił mi nowy telefon. - powiedziałem lekko zmieszany, wstając z łóżka. 

- O wow. A co zrobiłeś ze swoim telefonem? - wyjąłem go z kieszeni bluzy, wzdychając.

- Rozbił się i trochę szwankuje. 

- Pokaż go. - wręczyłem hyungowi telefon, widząc jak ten zaczyna się nim "bawić" - Hm.. faktycznie zmiana szybki by nie pomogła.. chodzi, jak chce.

- No właśnie. - westchnąłem, słysząc nagle, jak z mojego telefonu wydobywa się dźwięk filmu, który oglądałem, gdy zdecydowałem się zniszczyć swojego iphona... - Co ty.. - wyrwałem mu telefon, czując jak moja twarz robi się purpurowa ze wstydu.

- Przepraszam... samo się włączyło. - moje ręce trzęsły się tak bardzo, że nie byłem w stanie zatrzymać tego przeklętego obrzydlistwa - Spokojnie, przecież to..

- Ja nie oglądam takich rzeczy! - wrzasnąłem, wychodząc z pokoju. Idąc do łazienki czułem na sobie spojrzenia wszystkich domowników. 

- Bokkie, co jest? - zaczepił mnie Hyunjin, jednak wyminąłem go, zamykając się w łazience. Nie wytrzymam. Przerosła mnie ta sytuacja. Myślałem, że po rozmowie z Chanem trochę się uspokoiłem, ale wypadek z tym filmem uświadomił mi, że nadal nie panuję nad emocjami, a temat zbliżeń między dwoma facetami to dla mnie absolutny kosmos. Najgorsze jest to, że dla moich przyjaciół to nic takiego, jednak we mnie to wszystko uderza ze zdwojoną siłą, której nie jestem w stanie odepchnąć. 

- Co się stało? - pociągnąłem nosem, słysząc rozmowę chłopaków. 

- Co się z nim ostatnio dzieje?

- Woojin, co jest?

- Nic.. po prostu wziąłem jego telefon i... no niechcący otworzyłem jego ostatnią kartę, na której.. na której było gejowskie porno. Skąd miałem wiedzieć. Przecież nie zrobiłem tego celowo.. 

- Nie musiałeś tego mówić. - burknął Changbin - Niech ogląda, co chce, to nie jest nasza sprawa.

- Gejowskie? - zaśmiał się Lee Know - Nice. 

- Koniec tematu, czy to jest jasne? - warknął Chan, uciszając ich - Nie chcę słyszeć o tym ani słowa. Nie przy Felixie. - zaraz po tym usłyszałem czyjeś kroki i pukanie do drzwi - Otwórz, proszę cię. - sięgnąłem w kierunku zamka oraz klamki, otwierając niechętnie drzwi. Chan wszedł do środka, kucając tuż przede mną - Lixie.. 

- Nie mogę tego wyłączyć. - szepnąłem, dławiąc się łzami. 

- Daj, ja to zrobię. - lider wyjął telefon z moich dłoni, po czym całkowicie go wyłączył - Już jest dobrze.

- Przepraszam. - hyung jedynie mocno mnie przytulił. Nic nie mówił, może to i lepiej. Jest mi tak potwornie wstyd. Domyślam się, że oni również oglądają takie rzeczy, ale nie w dormie. A nawet jeśli robią to tutaj, to w takim sposób, że nikt o tym nie wie. Dlaczego musiałem zostać przyłapany na oglądaniu tak sprośnych rzeczy i to w dodatku homoseksualnych rzeczy? - Nie każe ci ze mną siedzieć, hyung.. Możesz się zacząć śmiać jak Minho.. 

- Nie mam zamiaru. - szepnął, wycierając ostrożnie moje policzki - Obiecuję ci, że nikt o tym nie wspomni. 

- Ale wszyscy już wiedzą. - zacisnąłem dłonie na dresowych spodniach, ponownie wybuchając - Nie wyjdę stąd, umrę ze wstydu. 

- Posłuchaj... wiem, że musisz teraz czuć się źle, bo wydaje ci się, że zrobiłeś coś złego, ale tak nie jest. Bokkie, dojrzewamy... wydaje mi się, że ciekawość w tym wieku to normalna sprawa.. 

- Było już dobrze... dlaczego znowu coś musiało się wydarzyć? - chlipałem jak dziecko, ale kiedy ból w postaci łez opuszczał moje ciało, czułem się odrobinkę lepiej - Hyung... przeze mnie psuje się atmosfera w grupie.. Ja... uwierz mi, że naprawdę nie chcę, by tak było. 

- Nie pozwalam ci tak mówić. Twoje złe samopoczucie niczego nie psuje. Pamiętasz, jak jakiś czas temu Hyunjin miał gorszy okres? Jak nie było z nim kontaktu, chciał ciągle słuchać smętnych piosenek i siedzieć w pokoju? - skinąłem jedynie głową, trąc piąstką lewe oko -  Właśnie... dopiero potem przyznał się, że gdy był sam, czuł się jeszcze gorzej i że jest wdzięczny, że wszyscy wtedy się tak nim zajmowaliśmy.. Nie odtrącaj nas Felix. Poradzimy sobie z tym, ale tylko wtedy, jak będziemy wszyscy razem. 

- Rozumiem. - nabrałem powietrza do płuc, pociągając zaraz po tym nosem - Ja... Nie chcę po prostu żeby wszyscy mówili o tym, że oglądam pornole... to obrzydliwe, brzydzę się tym, co zrobiłem. 

- Lix..

- Ale to był pierwszy raz, przysięgam. Nie wiem, co mnie podkusiło.

- Czy właśnie wtedy rozbiłeś swój telefon? - skinąłem głową, unosząc wzrok na chłopaka.

- Poczułem do siebie taki niesmak, że nie wytrzymałem.. - wtedy też dość mocno zadrżałem, słysząc pukanie do drzwi.

- Chłopaki, menadżer dzwonił żebyśmy schodzili już na dół. 

- W porządku. Idźcie już, my zaraz do was dojdziemy. 

- Dobrze. - podsumował Seungmin, oddalając się. 

- Lixie... mamy dzisiaj fansign. Dasz radę w nim uczestniczyć? - skinąłem pospiesznie głową, starając się uspokoić - Na pewno? Zawsze można wcisnąć, że jesteś chory czy coś..

- Y y... nie mogę zawieść was i STAY. Dam radę. 

- Dzielny z ciebie dzieciak.

- Bo uczę się od najlepszych. - lider posłał mi ciepły uśmiech, pomagając mi wstać. Gdy opłukałem twarz zimną wodą i wziąłem swoje rzeczy, ruszyliśmy do wytwórni, w której styliści mieli przygotować nas na fansign. W momencie, w którym wchodziliśmy z Chanem do vana, zapanowała w nim absolutna cisza przyprawiająca mnie o szybsze bicie serca. 

- Lixie.. - Minho pomachał w moim kierunku, bym obok niego usiadł, jednak nie miałem na to ochoty. Odmówiłem mu grzecznie, siadając z samego przodu. Chan usiadł obok mnie, łapiąc mnie przy tym za rękę.

- Wszystko jest okej, nie martw się. - szepnął, dodając mi otuchy. Zaraz po tym ruszyliśmy w kierunku JYP. Miałem nadzieję, że dzięki STAY zapomnę choć na moment o tym porannym incydencie. 


*


                              Spotkanie z fanami było dla mnie naprawdę ogromnym odpoczynkiem. Wszyscy członkowie byli mocno pochłonięci pracą i STAY, więc nikt w tym wszystkim nie myślał o mnie. Dopiero gdy po całym wydarzeniu wsiedliśmy do vana, menadżer odwrócił się w naszym kierunku, szeroko się uśmiechając.

- Świetna robota, dzieciaki. 

- Dziękujemy! - krzyknęliśmy chórem, po czym każdy wrócił do swojego zajęcia w postaci przeglądania tego, co znajduje się w ich telefonie. Ja natomiast wbiłem wzrok w okno, wzdychając. 

- A ty co, Yongbokie? Nie w świecie internetu? - zaśmiał się mężczyzna. Zaraz po jego pytaniu, wszystkie oczy zostały skierowane na mnie. Nabrałem dużo powietrza do płuc, oblizując przy tym spierzchnięte z nerwów wargi.

- Ja... nie muszę tego robić.. I tak pewnie nie ma tam nic ciekawego.

- Widzicie gnojki? Bierzcie z niego przykład. - menadżer odpalił samochód, wyjeżdżając powoli z parkingu - Stawiam kolację. Na co macie ochotę? - po chwili po samochodzie rozległy się wrzaski przekrzykujących się chłopaków. Każdy miał ochotę na coś innego, więc ciężko było nam jednoznacznie dogodzić. Po chwili poczułem, jak ktoś siada obok mnie. Będąc święcie przekonanym, że to Chan, odwróciłem głowę, jednak to, co zobaczyłem, od razu odebrało mi pewność siebie. 

- W porządku? - Changbin wpatrywał się we mnie zatroskanym wzrokiem, rozgrzewającym moje serce. Skinąłem jedynie głową, bawiąc się nerwowo pierścionkiem znajdującym się na moim kciuku - Jakbyś chciał skorzystać z telefonu to śmiało... trzymaj mój. 

- Dziękuję. - zaprzeczyłem skinieniem głowy, wbijając wzrok w siedzenie znajdujące się przede mną - Nie czuję takiej potrzeby. - chciałbym wyjaśnić z nią tą sprawę, w końcu przy tym był.. Jest mi jednak tak cholernie wstyd, że nie potrafię nawet spojrzeć mu w oczy, by nie spalić przy tym buraka. 

- Bokkie.. jakbyś chciał o tym pogadać..

- Przepraszam. - szepnąłem, czując cisnące się do oczu łzy. Bałem się rozpłakać w vanie pełnym ludzi, ale panował w nim taki gwar, że i tak nikt nie zwracał na nas uwagi. Przynajmniej tak mi się wydawało - Przepraszam, że oglądałem takie rzeczy i że narobiłem przy tym rano takiego szumu... przepraszam hyung. Przysięgam, że to był pierwszy raz, kiedy coś takiego obejrzałem..

- Nie musisz mi się tłumaczyć. Masz 19-ście lat, kieruje tobą ciekawość.. naprawdę nie zrobiłeś niczego złego. Nie czuj się winny.

- Nie jesteś na mnie zły?

- Za co? Absolutnie nie.

- I nie czujesz do mnie obrzydzenia?

- Zwariowałeś? Lix, w życiu bym nie zmienił o tobie zdania. Jesteś naszym kochanym słoneczkiem i nic tego nie zmieni. - słysząc te słowa, uśmiechnąłem się pod nosem, wycierając pospiesznie spływającą po policzku łzę - Nie płacz. Zaraz zjesz coś pysznego i od razu poczujesz się lepiej. - skinąłem pospiesznie głową, starając się doprowadzić do ładu - Jest coś, na co miałbyś teraz ochotę? 

- Mhm. - spojrzałem na hyunga, lekko się uśmiechając - Gogigui i lody. 

- Załatwię to. - Changbin wstał, zwracając na siebie uwagę wszystkich - Cisza! Bokkie ma ochotę na gogigui o lody, więc myślę, że sprawa kolacji jest już załatwiona.

- Oooo jestem za!

- Dla mnie super!

- Felix zawsze wie, co wybrać! 

- No to załatwione. - zaśmiał się menadżer, jednak po chwili odchrząknął teatralnie, grając groźnego - Siadaj Changbin, bo cię wysadzę za moment za nieprzestrzeganie zasad ruchu drogowego!

- Tak jest szefie! Już siadam! - jestem mu bardzo wdzięczny i widzę, że chłopaki nie mają chyba zamiaru poruszać tematu tego, co wydarzyło się dziś rano. Nie zmienia to jednak faktu, że jest mi okropnie wstyd i ciężko będzie mi się przebywało w ich towarzystwie, mimo że kocham ich najbardziej na świecie. Mam nadzieję, że nadciągająca praca zajmie nasze myśli i że wszyscy wkrótce o tym zapomną...



~c.d.n.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



1 komentarz:

  1. Ojeju, jak mi żal było Felixa w tym rozdziale:(( Biedaczek

    ~Ari <3

    OdpowiedzUsuń