31 sierpnia 2020

I am WHO~cz.1 [Felix&Changbin]

 




                          Opowiem Wam historię. Historię z pozoru zwyczajną, choć w stu procentach nie do końca. Historię zwykłego zauroczenia, jednak w dość otwartym, "celebryckim" wręcz świecie. Historię, która kryje za sobą mnóstwo radosnych, jak i cholernie nieprzyjemnych i podłych momentów. Ciekawi? No to startujemy.. Cofnijmy się do początków 2019 roku, gdy dopiero pomału zaczęło docierać do mnie kim jestem i z jakim wyzwaniem przyjdzie mi się zmierzyć. 
- Yongbokie.. - w głowie miałem tylko jego obraz. Obraz, który znam już na wylot, jednak mimo wszystko obraz, który fascynował mnie coraz bardziej z każdą kolejną minutą. Nie potrafiłem skupić się na niczym. Nie umiałem skupić się na treningach, lekcjach koreańskiego, pogawędkach z przyjaciółmi, czy czymkolwiek innym, czego wymagało ode mnie życie zawodowe - Hej. - poczułem szarpnięcie za ramię, po którym mrugnąłem kilkakrotnie, spoglądając na zaniepokojonego lidera - Chana - W porządku? - skinąłem jedynie głową, widząc wpatrujący się we mnie zespół. 
- Budzimy się Yongbokie. - zaśmiał się Minho.
- Mamy chorełkę do przećwiczenia, także bierzmy się za robotę. - dodał Woojin.
- Tak... tak, pewnie. - uśmiechnąłem się nerwowo, widząc wpatrującego się we mnie Changbina, popijającego spokojnie wodę. Pospiesznie odwróciłem wzrok, lekko się przy tym spinając.
- Yongbok.. chcesz pójść na krótką przerwę? - zapytał Chan, klepiąc mnie przy tym po ramieniu. 
- Mógłbym? 
- Jasne, chodź. - lider pchnął mnie lekko w stronę drzwi, spoglądając na resztę grupy - Zatańczcie MIROH jeszcze dwa razy, my zaraz wrócimy.
- Dobra!
- Okej! - po wyjściu z dusznej sali, usiadłem na jednej z ławek znajdujących się w zagłębieniu korytarza. Chan w tym czasie nalał mi wody z dozownika, wręczając mi plastikowy kubeczek.
- Dziękuję. 
- Stary, co się dzieje? 
- Nic.. Nic, naprawdę. - upiłem łyk wody, wzdychając - Jestem po prostu trochę zestresowany comebackiem.
- Ty? No coś ty. 
- Chcę wypaść jak najlepiej.
- Wypadniesz. Pamiętaj, że jesteś wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. - skinąłem głową, lekko się przy tym uśmiechając. Chan westchnął, poklepując lekko moje ramię - Widzę, że coś cię gryzie i że nie jest to comeback. Chodzisz taki od miesięcy. - spiąłem się, zerkając niepewnie na przyjaciela.
- Nie wiem o czym mówisz, hyung.
- Pamiętaj, że jestem twoim przyjacielem.. Jak zdecydujesz się mi zaufać, to pamiętaj, że możesz do mnie z tym przyjść w każdej chwili.
- Dzięki hyung. - ma rację. Chodzę taki struty i zamyślony od miesięcy, a wszystko zaczęło się w 2017 roku, gdy podczas naszego survivalu, Changbin pocałował mnie w policzek. Głupota, co? Jednak wtedy moje serce zabiło do niego nieco mocniej. Był to jednak dość ciężki okres walki o debiut, więc starałem się to wyprzeć z głowy za wszelką cenę i skupić się na tym, by utrzymać swoją pozycję w zespole. Zauroczyłem się, byłem pewien, że to chwilowe i że za kilka dni emocje związane z buziakiem ze mnie zejdą. Myliłem się. To uczucie męczy mnie od końca 2017 roku i nie potrafię niczego z nim zrobić. Wstydzę się o tym z kimkolwiek rozmawiać, boję się tym bardziej powiedzieć o tym Changbinowi, bo boję się, że stracę naprawdę bliskiego mi przyjaciela. Jeśli nie odwzajemniłby moich uczuć, a na pewno by tak było, musielibyśmy dusić się w jednym pokoju i pracować razem, czując się potwornie niezręcznie w swoim towarzystwie. Wolę oszczędzić tego nam obu. Z jednej strony jestem bardzo skrępowany, gdy przebywam z nim w większej grupie. Staram się z tym kryć i zachowywać się normalnie, ale jak widzę, nie do końca mi to chyba wychodzi. Gdy Changbin mnie dotknie, opowie jakiś żart, zaproponuje wspólne wyjście czy kupi głupiego loda w sklepie, czuję jakbym latał. Ciągle chciałbym przebywać w jego towarzystwie, sprawdzać czy aby na pewno jest zdrowy i szczęśliwy, czy zjadł, wypił wystarczająco dużo wody, czy wziął suplementy, czy nie doznał jakiejś kontuzji... Chcę przyjmować na siebie wszelkie jego troski i smutek. Czy to właśnie jest miłość? Tak... śmiało mogę powiedzieć, że kocham Changbina. Pytanie tylko, co z tego? Muszę dusić emocje w sobie tak długo, jak to możliwe. Może po rozwiązaniu kontraktów do wszystkiego mu się przyznam? Hm.. tylko co to zmieni? A może powinienem zaczerpnąć rady od Minho? On jawnie mówi o tym, że będąc w liceum poczuł, że może jednak być gejem i nie uważa tego za wstyd i koniec świata. Twierdzi, że dobrze żyje mu się w taki sposób. Dla mnie chyba jest to zbyt świeża sprawa, by czuć się komfortowo z tym faktem. Może z czasem też do tego przywyknę... 


*


- Yongbokie. - uniosłem wzrok, widząc wpatrującego się we mnie z przeciwnej strony stołu, Changbina. Promocja z MIROH zakończyła się sukcesem i dziś po porządnym śnie udaliśmy się całą grupą na pyszną kolację. 
- Tak? 
- Otwieraj dzioba.
- Hm? - hyung wycelował w moim kierunku pałeczkami trzymającymi pysznie wyglądający kawałek grillowanego mięska. 
- Aaaa. - zachichotałem otwierając usta zgodnie z jego prośbą - Nasz Yongbokie musi dużo jeść. 
- Słodziaki. - zaśmiał się Minho, co spotkało się z "zabójczym" spojrzeniem Changbina - No co?
- Nic ośle. Jedz. - burknął, układając na jego talerzu kawałek mięsa. 
- Hyung. - spojrzałem na Changbina, gryząc pospiesznie dane mi przez niego mięso.
- Tak?
- Podasz mi pić?
- Jasne. - jak widać, nasza relacja jest czysto przyjacielska. Hyung martwi się o mnie, jak o młodszego brata. Trochę w podobny sposób zachowuje się w stosunku do Jeongina czy Seungmina... sam nie wiem, co o tym myśleć. 
- Mi też dasz mięska, hyung? - zaszczebiotał Jisung, podchodząc do Changbina. Ten jedynie parsknął śmiechem, wkładając ostentacyjnie do ust kawałek mięsa.
- Pf... zasłużyłeś?
- A nie? 
- Sam nie wiem. 
- Chodź. Hyung Minho ci da. - przyglądałem się tej scence z zaciekawieniem i jednoczesnym rozczuleniem. Uwielbiam ich wszystkich. Jedna, wielka, kochająca się rodzina. Byłbym w stanie za nich umrzeć, byleby im wiodło się dobrze. 
- Felix. - odstawiłem napój, spoglądając na Chana.
- Tak?
- Mógłbyś potem podejść ze mną do wytwórni? Zapomniałem zabrać laptopa. 
- No pewnie, nie ma sprawy. - po kolacji, którą zafundowali nam nasi menadżerowie, chłopaki ruszyli na spacer i na lody, podczas gdy ja z Chanem poszliśmy do wytwórni. 
- Ale pojadłem.
- Mmm ja też. Ledwo się ruszam. - chłopak spojrzał na mnie, lekko się przy tym uśmiechając.
- No nie dziwię się. Po takiej porcji jedzenia, Changbin zaczął ładować w ciebie jak w świnkę. - zaśmiałem się, przytakując.
- Dobrze się mną opiekuje... jest najlepszy.
- Lubisz go?
- Oczywiście. Jest moim jednym z ulubionych hyungów. - chłopak zaśmiał się, przytakując.
- Powinienem się obrazić, ale w tym wypadku ci wybaczę. - spojrzałem na przyjaciela, unosząc przy tym brew.
- Czemu w zasadzie o niego pytasz?
- Widzę jak na niego patrzysz. - zatrzymałem się, czując jak tym zdaniem całkowicie wybił mnie z rytmu - Lubisz go.. on ciebie też.
- Nie wiem o czym mówisz, hyung. 
- Yongbokie.. znam was na wylot, obserwuję was codziennie, niemalże 24 godziny na dobę... Pamiętasz jak rozmawialiśmy przed promocją MIROH? - skinąłem jedynie głową, robiąc przy tym jeszcze większe oczy - Przepraszam, że jestem tak bezpośredni, ale widzimy z chłopakami, co się dzieje. Pogadaj o tym ze mną.. może ci jakoś doradzę? Przecież wiesz, że chcę dla was jak najlepiej. - z moich ust wydobyło się nerwowe parsknięcie, a oczy zeszkliły się pod wpływem zbyt silnych emocji - Felix..
- Ile... jak długo to widzicie? 
- Od kilku miesięcy. - skinąłem głową, przeszukując nerwowo kieszenie bluzy, z których wyjąłem maskę na twarz - Felix, to naprawdę nic złego, pogadajmy.
- Idź po laptopa, hyung.. Ja wrócę metrem.
- Co? Nie wygłupiaj się. - nałożyłem maskę oraz kaptur na głowę, czując, że z nerwów za moment wybuchnę - Nie, poczekaj.. Obiecuję, że skończę ten temat. Chodź do wytwórni, menadżer nas potem zgarnie. 
- Uważaj na siebie, dobrze? - rzuciłem, idąc pospiesznie w kierunku najbliższej stacji metra.
- Yongbok! - co ja mam teraz zrobić? Jak teraz pokażę im się na oczy? Boże, chyba w życiu nie czułem takiego upokorzenia. Sądziłem, że wszyscy postrzegają nas jako bliskich przyjaciół. Nie wiedziałem, że jawnie widać po mnie, że Changbin mi się podoba. A on? Może te wszystkie miłe gesty z jego strony, to tylko gra, która ma sprawić, bym poczuł się z tym odrobinę lepiej, a w rzeczywistości jestem dla niego nikim? Całą drogę powrotną czułem na sobie spojrzenia młodych osób. Słyszałem jak szepczą i chichoczą, robiąc mi przy tym zdjęcia. Wtedy jednak nie patrzyłem na siebie, jako idola... byłem pewien, że śmieją się ze mnie, bo dziś na jaw wyszedł mój największy sekret. Lee Yongbok, członek zespołu Stray Kids jest gejem. W Korei jest się spalonym na całej linii przy takiej informacji. Co zrobiłem nie tak, że wszyscy się domyślili? A Changbin? Wie o tym? Widzi to? Czy plotkują o tym wszyscy z wyjątkiem niego? Parszywe uczucie... jest mi wstyd, wracać do dormu. Gdy wszedłem do bloku, w którym znajduje się nasz dorm odetchnąłem z ulgą. Usiadłem na schodach, zastanawiając się co dalej. W momencie, w którym ukryłem twarz w dłoniach, usłyszałem dźwięk kakaotalka. Nasza grupowa konwersacja dała o sobie znać...
Hyunjin: Gdzie jesteście?
Minho: Tęsknimy ><
Chan: Niedługo będę, jadę już z menadżerem
Jisung: A Yongbokie? 
Minho: Kupiliśmy dla was lody, grubasy 
Seungmin: Bokkie, gdzie jesteś? 
Felix: Niedługo wrócę.
Changbin: Czemu nie wracacie razem? Coś się stało?
Odłożyłem wyciszony telefon na jeden ze schodków, czując jak uderza we mnie fala wstydu. Co ja im powiem? A Chan? Jego też postawiłem w dość niekomfortowej sytuacji.. Najgorsze jest to, że jutro wraz z Chanem i Changbinem miałem pojechać na dwa dni w góry, by zregenerować się po pracowitym comebacku. Wydaje mi się, że lepiej będzie, jak zostanę w Seoulu. Nie będę psuć im wyjazdu i dodatkowo się stresować. Czułbym się źle w towarzystwie Changbina, wiedząc, że Chan już o wszystkim wie. Wstydziłbym się cokolwiek przy nim zrobić, żeby tylko nie spotkało się to z jakąś uwagą mojego australijskiego brata. 
- Jasne, tylko zaniosę laptopa na górę. - poderwałem gwałtownie głowę, słysząc wchodzącego do klatki Chana w towarzystwie jednego z menadżerów - Felix..
- Oo cześć dzieciaku. Czemu tutaj siedzisz?
- Chciałem pomyśleć. - wymusiłem uśmiech, chowając telefon do kieszeni bluzy. 
- A coś się stało?
- Nieee... wszystko jest w porządku.
- Na pewno? - skinąłem głową, widząc jak mężczyzna robi kilka kroków po schodach - No dobrze... chodźcie, chłopaki kupili wam lody. Minho wybierał.
- Oho.. to pewnie wziął najgorsze. - zaśmiał się Chan zerkając na mnie kątem oka.
- Cóż... nie da się ukryć. 
- Za moment przyjdziemy, okej?
- Jasne. Tylko już nigdzie nie idźcie.
- W porządku. - gdy menadżer zniknął na krętych schodach, lider usiadł obok mnie, wzdychając - Martwiłem się. 
- Wciąż żyję... niestety. - burknąłem błądząc palcami po chłodnym schodku, na którym siedziałem. 
- Nie mów takich rzeczy. - skinąłem jedynie głową, będąc niesamowicie skrępowanym jego obecnością, co nigdy wcześniej mi się nie zdarzało - Felix... zauroczyłeś się, to nic złego.. 
- W facecie. - parsknąłem śmiechem, czując napływające do oczu łzy.
- Tak... w facecie i co z tego? - ukryłem twarz w dłoniach, czując jak się rozklejam - Hej, co z tobą? - Chan objął mnie, mocno mnie przytulając - Nie płacz. Nie lubię patrzeć na wasz smutek... nie płacz. - zacisnąłem dłoń na jego bluzie, starając się unormować oddech - Męczy cię to?
- Bardzo. 
- Dlaczego o tym nie porozmawiacie?
- A on wie? - oderwałem się od chłopaka, wbijając w niego wielkie oczy.
- Nie... a jak wie, to na pewno nie od nas. 
- To dobrze.. - wytarłem policzki, wzdychając - Nie mogę mu o niczym powiedzieć.. Changbin jest moim przyjacielem... nie mogę go stracić.
- Myślisz, że wyznanie mu swoich uczuć równałoby się z utratą go?
- Znasz go lepiej jak ja, hyung. Powinieneś to wiedzieć najlepiej. - Chan skinął jedynie głową, wzdychając - Hyung... nigdy nie czułem się tak paskudnie. 
- Dlaczego ze mną o tym nie porozmawiałeś? Wiesz, że jestem tu dla ciebie o każdej porze dnia i nocy. Możesz do mnie przyjść z każdą sprawą.
- Wiem. Po prostu... po prostu jest mi cholernie wstyd. - nabrałem dużo powietrza do płuc, wycierając policzki - Hyung.. mógłbyś mi coś obiecać?
- Pewnie.
- Nie wracajmy nigdy więcej do tej rozmowy.
- Ale..
- Proszę cię.. zamknijmy ten temat. Odsunę się na jakiś czas od Changbina, żeby chłopaki przestali plotkować.. w końcu jakoś samo się rozejdzie. - wstałem niechętnie, robiąc kilka kroków do góry. 
- Felix... ja ci nie chcę mówić, co powinieneś zrobić i jaka opcja będzie dla ciebie lepsza.. Proszę cię tylko, żebyś się zastanowił jeszcze raz. - skinąłem jedynie głową, idąc do dormu. Słyszałem jak Chan podąża za mną w kompletnej ciszy. Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę zmuszony przeprowadzić taką rozmowę i nie miałem pojęcia, że zniosę ją tak źle. Po wejściu do dormu przywitało mnie kilka par oczu, które do tej pory wbite były w telewizor. 
- Yongbokkie! - w moim kierunku wyrwał Changbin, witając mnie naszym specyficznym, "dziecięcym" głosem, który tak bardzo lubimy udawać - Leć do pokoju, pakować się na wyjazd. - oblizałem nerwowo wargi, słysząc trzask zamykanych przez Chana drzwi. 
- Czemu po drodze się rozstaliście? - zapytał Jisung, przegryzając przy tym jakieś słone rzeczy. 
- A daj spokój. - wtrącił Changbin - Najważniejsze, że już wrócili.
- Spakowany? - zapytał Chan.
- Oczywiście! Teraz wasza kolej.
- Ja nie jadę. - burknąłem, co spotkało się z absolutną ciszą. Wyminąłem hyunga, udając się do pokoju, który dzielę z nim oraz Woojinem. Słyszałem jedynie za sobą szepty i pytania w kierunku Chana, jednak chłopak uspokoił ich, że wszystko jest w porządku i żeby się nie martwili. Po chwili jednak poczułem wibrację telefonu w kieszeni bluzy. 
Hyung Channie: Jesteś pewien?
Felix: Tak. Przepraszam, nie mam ochoty na ten wyjazd. 
Rzuciłem telefon na łóżko, słysząc jak drzwi pokoju otwierają się. Zaraz po tym do środka wszedł Changbin, uważnie mi się przyglądając.
- Felix.. - słysząc jego głos, moje serce dwukrotnie przyspieszyło - Co to znaczy, że nie jedziesz?
- Mam inne plany.
- Niby jakie?
- Ja... mam do zrobienia kilka rzeczy.
- Jakich? Yongbok, co się dzieje? 
- Nic. Nic się nie dzieje. - spojrzałem na chłopaka, mając wrażenie, że wpatruję się w swój cały świat. Tak bardzo mi na nim zależy, dlaczego to wszystko musi być tak skomplikowane? - Muszę pobyć sam ze sobą.
- Dobrze, rozumiem to... tylko.. wiesz, jakbyś chciał pogadać..
- Jasne. - wymusiłem uśmiech, zbierając się pod prysznic - Dzięki hyung. 




~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


1 komentarz:

  1. Jej! Czyli jednak wybrałaś Changlixa ♡.♡ Biedny Lixie, musi czuć się przytłoczony tymi emocjami :(
    W ogóle to stwierdziłam, że powinnam się jakoś podpisywać pod swoimi komentarzami, bo pisze z anonima, więc jestem Ari, miło mi :) I od teraz każdy mój komentarz będzie tak podpisywany, mam nadzieję, że nikt się nie będzie podemnie podszywał xd Chociaż kim ja tam jestem, żeby ktoś chciał to robić XD
    ~Ari <3

    OdpowiedzUsuń