25 listopada 2018

W tajemnicy~cz.7 [Minho&Chan] KONIEC




                         Spędzałem dzisiejszy dzień z Siwonem. Chłopak przyjechał do mnie późnym popołudniem, by pomóc mi w sprzątaniu mieszkania. Chciał zabrać istotne dla firmy papiery, pomóc mi z odkurzaniem i przede wszystkim, namówił mnie do tego, bym w końcu zmienił pościel i wyprał wszystkie rzeczy Dongwana. Z pozoru głupia, prosta rzecz - zmiana pościeli.. a ja za nic w świecie nie potrafiłem tego zrobić. Siwon zrobił to niemalże siłą, ale wiem, że to było konieczne.. Na początku naszej znajomości był dla mnie dość surowy. Myślał, że jestem z Dongwanem tylko i wyłącznie dla pieniędzy.. że lecę na jego mieszkanie, samochody i że imponuje mi jego wysokie stanowisko w pracy. Gdy mnie bliżej poznał i zobaczył, jak bardzo jestem zapatrzony w Dongwana, odpuścił i chyba nawet mnie polubił. Od śmierci mojego chłopaka mogę na niego liczyć w każdej sytuacji.
- Nastawiłem ostatnie pranie.. Jakoś za godzinę powinno się zrobić. - oderwałem się od kuchennego blatu, spoglądając na zmęczonego 28-latka.
- Usiądź.. dam ci coś do picia. 
- A co dobrego robisz?
- Gamjatang.. mam nadzieję, że lubisz. - postawiłem na stole szklankę z sokiem, widząc jak ten wpatruje się we mnie przemęczonym wzrokiem.
- Bardzo lubię. 
- A.. dobrze się czujesz?
- Tak.. jestem tylko zmęczony. - westchnąłem, stając za chłopakiem, po czym zacząłem robić mu masaż. Zawsze, gdy mój Hyung był zmęczony, starałem się tak go odstresować.. znów zrobiłem to odruchowo - O wow.. masz wprawę.
- Zawsze robiłem taki masaż Dongwanowi. 
- Mmm słyszałem.. Dongwan wielokrotnie mi o tym mówił. 
- Lubił je? - wydusiłem przez ściśnięte gardło, czując napływające do oczu łzy.
- Uwielbiał.. - westchnął, łapiąc mnie za dłoń - Nie rób tego.. Nie chcę żebyś cierpiał.
- W porządku Hyung.. Ciężko dzisiaj pracowałeś. - po półgodzinnym masażu, wróciłem do przygotowywania kolacji. Znów miałem namiastkę normalnego, bajkowego niemalże życia, do którego przywykłem. Momentami zatracałem się w tym wszystkim, mając wrażenie, że jestem znów z Dongwanem. Na moje usta cisnął się uśmiech, o którym dawno zdążyłem już zapomnieć. Gdy znów wróciłem do krojenia warzyw, poczułem jak ręce Siwona owijają się wokół mojej talii. Zamknąłem jedynie oczy, czując jak lekko się spinam - Co robisz?
- Ciii.. - chłopak przywarł wargami do mojego ucha, czule je całując.
- Przestań. 
- Wiem jak bardzo tęsknisz za Dongwanem. - mruknął, wkładając dłonie pod moją koszulkę - Mogę dać ci jego namiastkę jeśli chcesz.
- Nie.. puść mnie, proszę. - szarpnąłem się, czując jak ten napiera na mnie coraz bardziej swoim ciałem - Siwon, przestań..
- Minho, obaj tego potrzebujemy.
- Puszczaj! - chłopak złapał za moje spodnie dresowe, ściągając je ze mnie jednym, zwinnym ruchem - Przestań! Błagam cię, przestań! 
- Minho..
- Co z tobą?! - odepchnąłem go najmocniej jak umiałem, naciągając pospiesznie spodnie. Byłem przerażony.. Byłem święcie przekonany, że mam w nim wsparcie, że mogę na niego liczyć, a on? Chodziło mu tylko o to, by mnie wykorzystać? - Zwariowałeś? 
- Tylko ty mi po nim zostałeś..
- I dlatego chciałeś mnie wykorzystać?! - owinąłem się rękoma, trzęsąc się przy tym z emocji.
- Nie płacz..
- Zaufałem ci. - Siwon podszedł do mnie, chcąc złapać mnie za ramiona, jednak od razu go odepchnąłem - Nie dotykaj mnie. 
- Przepraszam.. przepraszam, nie wiem, co mi się stało. 
- Wyjdź stąd.
- Minho, proszę..
- Wyjdź.. nie chcę cię znać. - 28-latek westchnął, całując mnie przy tym w głowę - Wyjdź.
- Przepraszam. - szepnął, idąc w kierunku drzwi. Usiadłem przy stole, starając się uspokoić. Mam już dość tego wszystkiego. Jedna z niewielu osób, którym ufałem, potraktowała mnie jak łatwą okazję na seks.. Pieprzony dupek.. a tak się starał.. tak mi pomagał, rozmawiał ze mną.. A prawda jest taka, że chciał w zamian za to seksu. Gdy usłyszałem trzask zamykanych drzwi, sięgnąłem po leżący na stole telefon, wybierając numer Chana. Strasznie się denerwowałem, widząc brak jakiejkolwiek reakcji z jego strony. W momencie, w którym miałem się rozłączać, usłyszałem jego ciepły głos.
- Słucham.
- Hyung..
- Hej.. wszystko w porządku?
- Przyjedź do mnie. - pociągnąłem nosem, przykładając wolną dłoń do ponownie rozpalonej twarzy.
- Płaczesz? Co się dzieje?
- Proszę cię.
- Minho, powiedz mi o co chodzi..
- Myślałem, że mogę na ciebie liczyć. - rozłączyłem się. Byłem tak rozżalony całą tą sytuacją, że nie myślałem racjonalnie. W głowie nie mieściło mi się to, co chciał zrobić Siwon. Wiem, że tęskni za Dongwanem, ale ja nie jestem nagrodą pocieszenia po nim.. to chore i obrzydliwe. Gdyby Dongwan to zobaczył, pewnie byłby wściekły. Chyba że coś łączyło mojego chłopaka z jego najlepszym przyjacielem. Nie... nie, nie, nie, to niemożliwe. Za dużo chyba o tym wszystkim myślę. Stanowczo za dużo..
Posprzątałem w kuchni, po czym owinięty w za dużą bluzę mojego Hyunga, ruszyłem do sypialni. Dochodziła 22. Chciałem położyć się do łóżka, pomyśleć i ochłonąć po dzisiejszym dniu. W momencie wejścia do łóżka, usłyszałem dzwonek do drzwi. Chciałem go zignorować, ale po kilku sekundach zadzwonił ponownie, ze zdwojoną siłą. Trochę się przestraszyłem faktem, że ktoś odwiedza mnie o tej porze. Bałem się, że może to być Siwon.. bałem się, że coś mi zrobi.
- Kto.. kto tam? 
- Chan.. proszę cię, otwórz. - jednak przyjechał.. Otworzyłem pospiesznie drzwi, chowając się w jego ramionach. Zdziwiony chłopak objął mnie, wchodząc ze mną do środka - Już jestem. - szepnął, całując mnie w głowę - Znowu masz gorączkę. - pociągnąłem jedynie nosem, nie mogąc się od niego odkleić. Blondyn pchnął drzwi, zamykając je - Poczekaj, rozbiorę się. 
- Cieszę się, że przyjechałeś. 
- Minho. - Chan chwycił moją twarz w obie dłonie, zmuszając mnie tym samym do spojrzenia na niego - Masz rozpaloną twarz. 
- Zdenerwowałem się. 
- Opowiesz mi wszystko, okej? - skinąłem głową, przyglądając się temu, jak się rozbiera - Zrobisz mi herbatę?
- Tak. - wytarłem policzki, biorąc przy tym głęboki oddech - Mam Gamjatang.. masz ochotę? 
- Pewnie.. chętnie zjem. - skinąłem jedynie głową, znikając za drzwiami kuchni. Niesamowicie się cieszę, że do mnie przyjechał. Czuję, że z każdym dniem potrzebuję go coraz bardziej. Chcę przy nim być, rozmawiać z nim, mówić mu o tym, co mnie cieszy, a co sprawia mi przykrość. Pragnę mieć przy sobie kogoś zaufanego. Kogoś, komu będę mógł powiedzieć o wszystkim.. kogoś, kto mnie zrozumie i wesprze dobrym słowem. Kogoś, kto sprawi, że poczuję się bezpiecznie i najzwyczajniej w świecie dobrze. Taką właśnie osobą jest Chan - Masz melisę?
- Chyba tak. 
- Gdzie?
- W tamtej szafce. - mówiąc to wskazałem na narożną szafkę, z której Hyung wyciągnął interesujące go rzeczy.
- Usiądź.. ja się wszystkim zajmę. 
- Nie, nie.. ja powinienem to zrobić..
- Minho.. usiądź, proszę. - zignorowałem to. Wyjąłem z lodówki garnek z Gamjatang, stawiając go na blacie - Hej.. - Chan chwycił mnie za nadgarstki, tym samym przyciągając mnie do siebie - Usiądź. - szepnął, obdarowując moje czoło delikatnym buziakiem.
- Nie poparzysz się? - chłopak zmierzył mnie wzrokiem, głęboko przy tym wzdychając.
- Nic mi się nie stanie.. nic, obiecuję. - przewraca mi się w głowie od tego wszystkiego. Od zawsze byłem typem człowieka, który martwił się o innych. Będąc z Dongwanem nawyk ten uderzył we mnie ze zdwojoną siłą. Mimo że był ode mnie dużo starszy, martwiłem się o niego, jak o bezbronne dziecko. Dbałem o niego jak o szklaną figurkę i robiłem wszystko, by nie stała mu się krzywda... teraz pragnę przelać te emocje na Chana.. Gdy w końcu usiedliśmy przy stole, blondyn upił łyk herbaty, wbijając we mnie wzrok - Coś się stało, prawda?
- Siwon u mnie był.. - ułożyłem dłonie na ciepłym kubku, wpatrując się w jego parującą zawartość - Pomógł mi w porządkach.. wyprałem wszystkie rzeczy Dongwana.. Siwon zabrał wszystkie jego dokumenty do pracy.. 
- Rozumiem, że nie chciałeś pozbywać się zapachu Dongwana.. - zaprzeczyłem skinieniem głowy, czując spływającą po buzi łzę.
- To było ciężkie, ale nie chodzi o to.. 
- Minho..
- Dobierał się do mnie. - oczy Chana dwukrotnie urosły. Było mi bardzo głupio. Coraz częściej zaczynam myśleć o tym, że coś jest ze mną nie tak, skoro jestem tak traktowany przez ludzi.. na raz i do widzenia.. - Przestraszyłem się. 
- Poczekaj.. jak to się do ciebie dobierał? Może coś źle odebrałeś?
- Nie Hyung, nie jestem ani głupi.. ani ślepy.. - zacisnąłem dłonie na kubku, wpatrując się w jego zawartość - Przycisnął mnie do blatu i zdjął ze mnie spodnie.. na co ci to wygląda? - uniosłem na niego wzrok, widząc, jak ewidentnie się w nim gotuje - Nadal będziesz go bronił?
- Nie, absolutnie.. ja nikogo nie bronię. - Chan usiadł bliżej mnie, łapiąc mnie za ręce - Obiecuję ci, że Siwon za to zapłaci..
- Nie.. to najlepszy przyjaciel Dongwana. Przeprosił mnie..
- A jakby cię zgwałcił i przeprosił, też byś mu wybaczył i tłumaczył to tym, że to najlepszy przyjaciel Dongwana? - zamilkłem. Chłopak wtulił mnie w siebie, całując mnie przy tym w głowę - Na szczęście nic ci się nie stało. 
- Najbardziej zabolało mnie to, że mu ufałem, a on chciał mnie tylko wykorzystać..
- Nie myśl o tym.. Ja się tym zajmę.
- Nie.. nic z tym nie rób, proszę cię. 
- Minho, on chciał cię skrzywdzić.. 
- Ale tego nie zrobił.. a ja chcę o tym zapomnieć. - oblizałem wargi, wpatrując się w jego łagodne oczy - Obiecaj mi, że to zostanie tylko i wyłącznie między nami. 
- Obiecuję. - szepnął, unosząc przy tym mój podbródek. Mój wzrok nie mógł ustać w miejscu. Ciągle błądził między jego oczami a wargami. Zdążyłem już zapomnieć o tym, czym jest czuła bliskość drugiej osoby. Od śmierci Dongwana odsunąłem się absolutnie od wszystkich, zapominając przy tym o zwykłych, prostych odczuciach, które towarzyszą na co dzień każdemu z nas. Mimo że chciałem pocałować chłopaka, czułem, że nie mogę jeszcze tego zrobić.. że to stanowczo za wcześnie.
- Dziękuję. - odsunąłem się od blondyna, widząc lekkie rozczarowanie na jego twarzy - I.. dziękuję, że tu przyjechałeś. To dla mnie bardzo dużo znaczy. 
- Przepraszam za pytanie, ale.. ile czasu minęło od śmierci Dongwana?
- Dokładnie 52 dni.. - szepnąłem, unosząc na niego wzrok - Nie rozumiem dlaczego o to pytasz.
- Z ciekawości.. przepraszam.
- Jeśli uważasz, że to moje "nowe życie" powinno się już zacząć, to jesteś w błędzie..
- Co? Minho nie powiedziałem czegoś takiego.
- To po co o to pytasz? To dla mnie cholernie drażliwy temat..
- Wiem.. wiem, przepraszam. - Chan nachylił się do mnie, całując mnie przy tym w czoło - Przepraszam, nie chciałem cię zdenerwować. 
- To po co o to pytasz? - byłem bardzo blisko jego twarzy. Blondyn nachylił się do mnie bardzo niepewnie, łącząc ostrożnie nasze wargi. Przez moje ciało przebiegł ciepły dreszcz, topiąc we mnie tym samym wszelkie złe emocje.
- Momentami nie mogę się przed tym powstrzymać. - szepnął, pieszcząc opuszkami palców mój policzek - Wiem, że to zdecydowanie za wcześnie i nie mam zamiaru na ciebie naciskać.. nie śmiałbym wręcz tego robić. Powinieneś żyć tak, jak czujesz Minho.. robić to, na co masz ochotę.. bez żadnego pośpiechu. - odwróciłem wzrok, zagryzając przy tym wargę.
- Ja.. to dla mnie stanowczo za wcześnie, tylko.. tylko boję się, że przez to stracę też ciebie. Ile można czekać.. 
- Minho, ja nie chcę żebyś czuł jakąś presję z mojej strony.
- Nie.. mam jakieś wewnętrzne poczucie, że cię na każdym kroku zawodzę.. 
- Ale tak nie jest, przysięgam. Uwielbiam z tobą być, bez względu na to, co robimy, o czym rozmawiamy.. czy chcesz się ze mną pośmiać, pomilczeć czy wypłakać. Jeśli będziesz gotowy komuś zaufać i zechcesz znów z kimś być.. ja tu będę Minho. Będę cały czas obok ciebie, bez względu na wszystko. - złapałem go za ciepłe dłonie, spoglądając znów w jego pełne miłości oczy. Do tej pory tylko Dongwan potrafił obdarować mnie takim spojrzeniem..
- A jeśli zdecyduję się być sam do końca życia?
- Jeśli zdecydujesz się być sam do końca życia, to będę twoim wiernym, oddanym do granic możliwości przyjacielem.. co ty na to? - uśmiechnąłem się lekko, czując jak po moim policzku spływa chłodna łza.
- Dziękuję Hyung. 
- Wreszcie się uśmiechnąłeś. - Chan wytarł mój policzek, uśmiechając się - Bardzo przyjemny widok. 
- Może niedługo zacznę się częściej uśmiechać. 
- Bardzo bym tego chciał.
- Ja też.. bycie w ciągłym dołku jest nie w moim stylu. 
- Tak.. jeszcze nie tak dawno uśmiechałeś się praktycznie cały czas. Jak przychodziłeś do firmy, to wnosiłeś coś.. coś, dzięki czemu każdemu robiło się lepiej. 
- Nie przesadzaj Hyung.
- Nie przesadzam. Nie tylko ja to widziałem. - blondyn westchnął, drapiąc mnie przy tym delikatnie za uchem - Jesteś takim małym słoneczkiem. 
- Już nie takim małym. - zaczerwieniłem się, czując ponownie cisnący się na moje usta uśmiech.
- Malutkim, bezbronnym.. najukochańszym na świecie słońcem..



*

                        Chłodne, wiosenne powietrze, uderzyło we mnie dość intensywnie, gdy tylko wysiadłem z samochodu. Stojąc pierwszy raz przed cmentarną bramą, poczułem ogarniające mnie przygnębienie i potworny ból. Mimo to wiedziałem, że muszę tu przyjechać. Chan od dłuższego czasu namawiał mnie, bym to zrobił.. Należałoby w końcu pobyć z moim chłopakiem sam na sam, choć wiem, że to nie będzie łatwe spotkanie.. Od jego śmierci minęły cztery miesiące, a ja dopiero teraz zdecydowałem się na przyjście tutaj.. Czy to świadczy o tym, że byłem złym chłopakiem? Sam nie wiem.. Po prostu nie miałem na tyle siły i odwagi, by stanąć oko w oko z kawałkiem betonu, pod którym leży jego ciało.. 
Gdy przeszedłem szereg wąskich alejek, zauważyłem stojącego przy grobie Dongwana mężczyznę, jednak znajdowałem się w takiej odległości, gdzie nie mogłem go jeszcze rozpoznać. Dopiero gdy podszedłem bliżej, moim oczom ukazała się sylwetka Siwona. Kucnąłem przy nim bez słowa, kładąc na grobie ulubione kwiaty mojego Hyunga.
- Minho.. 
- Potrzebuję ciszy. - szepnąłem, czując jak wszystkie negatywne emocje rozszarpują mnie od środka. Modliłem się, przeklinałem w duszy swoje życie i ten nieszczęsny wypadek, prosiłem, by wrócił.. To na nic.. Najwyższa pora zamknąć ten rozdział swojego życia i zacząć żyć od nowa. Mimo że zawsze w moim sercu pozostanie Dongwan i miłość do niego.. 
- Chciałbym z tobą porozmawiać. - powiedział w końcu, przerywając okropną, przeszywającą mnie od stóp do głów, ciszę. 
- Jeśli chodzi o to, co wtedy zrobiłeś, to nie ma o czym mówić.. - wytarłem policzki, odrywając w końcu wzrok od nagrobka.
- Minho.. - chłopak westchnął, uciekając przy tym ewidentnie zmieszanym wzrokiem - Dongwan zabrał ze sobą tą tajemnicę do grobu, ale ja już tak dłużej nie mogę.. 
- O czym ty mówisz?
- To nie jest odpowiednie miejsce, wiem.. 
- Hyung.. mów.
- Ja... ja i Dongwan sypialiśmy ze sobą.. od ponad roku.. - usiadłem na niewielkiej ławce, łapiąc się za klatkę piersiową - Przegraliśmy zakład na jednym ze szkoleń, gdzie musieliśmy się całować. - zaśmiał się, spoglądając na grób - Jak w przedszkolu.. - z każdym jego kolejnym słowem, robiło mi się coraz bardziej słabo. To kłamstwo.. to musi być kłamstwo. Przecież byłem oczkiem w głowie Dongwana.. nie mógł mnie tak podle oszukiwać i to od ponad roku.. - Wiesz.. jak to na szkoleniu.. Dongwan za dużo wypił, a ja to wykorzystałem. Później bardzo tego żałował i chciał zakończyć naszą znajomość, ale ja znowu postawiłem na swoim, mimo że wiedziałem, że Dongwan wcale tego nie chce.. Obiecaliśmy sobie, że nigdy ci o tym nie powiemy, żeby cię nie krzywdzić, ale ja już tak dłużej nie mogę. Musisz wiedzieć, że kochałem Dongwana.. mimo że wiedziałem, że to ty jesteś dla niego absolutnie wszystkim.. - Siwon kucnął przede mną, uważnie mi się przyglądając. Nie miałem odwagi na niego spojrzeć.. brzydziłem się nim - W dniu wypadku był u mnie. Mówił, że jest na siebie wściekły za to, jak cię traktuje.. że to, że poszedłeś do łóżka z Chanem to kara, która go w końcu dopadła.. Przyjechał powiedzieć mi o tym, że to ty jesteś najważniejszą osobą w jego życiu i skoro chce zacząć z tobą wszystko od początku, musi zakończyć znajomość ze mną.. i zrobił to. Jakoś się z tym pogodziłem.. a on odszedł.. - zamachnąłem się, uderzając z całej siły twarz chłopaka. Nie myślałem o tym, co robię. Gotowało się we mnie i gdybym tylko mógł, najchętniej bym go zabił. O dziwo, nie poczułem żalu do Dongwana. Mimo że ta wiadomość bardzo mnie zabolała, nie potrafiłem winić o to niego.. za bardzo go kocham, by go obarczać jakąkolwiek winą - Minho..
- Zejdź mi z oczu sukinsynie.. 
- Wysłuchaj mnie do końca.
- Wypad! - rzuciłem się na niego jak zwierzę... dzikie, pozbawione jakichkolwiek norm i zahamowań, zwierzę - Nie życzę sobie, żebyś tu przychodził, rozumiesz?! 
- Opanuj się! - warknął, łapiąc mnie za nadgarstki - Przepraszam.. Nie wiem, co mi wtedy odbiło, przepraszam.
- Wtedy?! To trwało rok! - brakowało mi tchu. Niech jeszcze mi powie, że to on stoi za śmiercią mojego chłopaka, to przysięgam, że go rozszarpię - Ja przespałem się z Chanem raz! Jeden jedyny raz! A ty mi to wypominałeś, jak najgorszej szmacie! 
- Obaj jesteśmy winni..
- Nie! To ty jesteś wszystkiemu winien! Tylko i wyłącznie ty! - wyrwałem ręce z jego uścisku, ponownie go uderzając - Nie przychodź tu, dobrze ci radzę.. 
- Minho, do cholery..
- Zapłacisz mi za to.. - wydusiłem, osuwając się na chłodną ziemię.
- Jak? Prawda jest taka, że bez Dongwana jesteś nikim.. Bezbronnym chłopcem, który boi się życia i wszystkiego, co go otacza. 
- Ale ma mnie. - uniosłem zapuchnięte oczy, widząc stojącego nad nami, wściekłego Chana. Wiedział, że dzisiaj będę na cmentarzu.. jak dobrze, że zjawił się właśnie teraz.. - A ze mną jest w stanie zrobić absolutnie wszystko.. 
- Hyung..
- Słyszałem Minho. - blondyn podszedł do Siwona, mierząc go uważnie wzrokiem - Zachowałeś się okropnie i mam nadzieję, że niedługo to wszystko obróci się przeciwko tobie. 
- Nie pouczaj mnie dzieciaku..
- Nie pouczam, bo wiem, że i tak niczego cię nie nauczę. Zabrałeś mu najważniejszą osobę, rozumiesz to? Manipulowałeś Dongwanem jak chciałeś.. a do tego próbowałeś później dobrać się do Minho. Jesteś chory.. 
- A ty zwolniony.
- Szczerze mówiąc, wisi mi to.. bez Dongwana ta firma i tak nie ma racji bytu.. - Chan podszedł do mnie, pomagając mi wstać - Zabiorę cię do domu. 
- Minho.. - Siwon wyciągnął rękę w moją stronę, jednak Chan pospiesznie ją odtrącił.
- Odwal się od niego.. wyrządziłeś mu wystarczająco krzywdy. 
- Daj mi z nim porozmawiać..
- Ale ja nie chcę z tobą rozmawiać. - pociągnąłem nosem, chowając się za Chanem - Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
- Minho, wiem, że zawiniłem.. Wiem to, ale chcę ci wszystko wytłumaczyć. 
- Zabrałeś mi Dongwana.. 
- Nikogo ci nie zabrałem.. Jego już nie ma, a ty musiałeś poznać prawdę.
- Idź już stąd. Tak będzie lepiej. - warknął Chan, chowając mnie w swoich ramionach - Po prostu zniknij z życia Minho..



*

- Skarbie, wróciłem! - poprawiłem pospiesznie włosy, biegnąc w kierunku przedpokoju. Na wejściu do mieszkania zauważyłem Chana, trzymającego w rękach ogromny bukiet kwiatów. 
- Hej. - uśmiechnąłem się, dając mu porządnego buziaka.
- To dla ciebie. - mruknął, wręczając mi kwiaty.
- Śliczne.. dziękuję Hyung. 
- Bardzo ładnie wyglądasz. - zachichotałem, czując jak moje policzki nabierają rumieńców.
- W końcu dzisiaj jest nasz dzień. - znam Chana od ponad trzech lat, a od roku jesteśmy oficjalnie parą. Dziś właśnie obchodziliśmy naszą pierwszą rocznicę, która wzbudzała we mnie masę przeróżnych emocji. Od wyrzutów sumienia i koszmarnego smutku, do przepełniającej mnie, niesamowitej radości, motylków w brzuchu i ogromnej miłości, którą przelałem na Chana. Długo dojrzewałem do nowego związku. Nie potrafiłem przekonać się do Chana.. każde spojrzenie na jego osobę przypominało mi o tym, co zrobiłem. Każda chwila spędzona z nim, wzbudzała we mnie pewnego rodzaju nienawiść. Nie do niego.. do samego siebie i świata, który mnie otaczał. Dopóki nie zacząłem być z Chanem, nie było dnia, kiedy bym nie płakał. Przez otaczającą mnie ciszę i pustkę, czułem się niesamowicie samotnie i źle. Rok temu jednak, coś we mnie pękło. Siedziałem z Chanem w moim.. teraz już naszym mieszkaniu.. rozmawiając z nim o przyszłości, planach, marzeniach i obawach. Słuchając jego słów, wiedziałem, że jest to człowiek, którego bardzo potrzebuję.. który rozumie mnie w absolutnie każdej kwestii.. która lubi mnie słuchać i zawsze odpowiednio doradzić. Zaczęliśmy dotykać nieśmiało swoich dłoni, chichocząc przy tym jak dzieciaki podczas pierwszej randki. Od ostrożnych gestów przeszliśmy w końcu do czynów. Chan zaczął mnie całować, a ja oddałem mu się w stu procentach. Wiedziałem, że jeśli teraz się na niego nie otworzę, będę już sam do końca życia. Ten jeden wieczór zaważył na moim obecnym życiu. Dzięki Hyungowi znów się uśmiecham i patrzę optymistycznie w przyszłość. Znowu mam odwagę marzyć i robić szalone rzeczy. Wiem po prostu, że mogę wszystko, gdy mam przy sobie osobę, którą kocham i która kocha mnie.
- Kocham cię najbardziej na świecie. - ułożyłem dłonie na chłodnej buzi chłopaka, wpatrując się w jego łagodne, błyszczące oczy. 
- Też cię kocham Hyung.. i już teraz chcę ci podziękować za wszystko. - blondyn pocałował mnie w czoło, ciepło się przy tym uśmiechając - Niech tak będzie już zawsze... proszę.
- Będzie tylko lepiej Minho. Pamiętaj, że to dopiero początek twojego, nowego życia. 
- Naszego Chan.. naszego życia. - nie żałuję żadnej swojej życiowej decyzji. Pamiętajcie, że jeśli jakakolwiek chwila w życiu czy osoba, przyniosła wam odrobinę radości, to niosące się za tym nieraz przykre konsekwencje nie powinny nieść za sobą bólu, a życiową lekcję. Marzcie, kochajcie, otwierajcie się na ludzi. Najgorszą opcją w chwili bólu i ogromnego smutku, jest zamknięcie się w sobie. Właśnie wtedy człowiek potrzebuje kogoś, kto go wysłucha, zrozumie i doradzi, a kto wie? Może będzie to osoba, na którą czekaliście całe swoje życie?








~Koniec.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Yuta&WinWin? :) Czy macie ochotę na coś innego?

5 komentarzy: