11 listopada 2018

W tajemnicy~cz.4 [Minho&Chan]




                    Siedziałem od dobrej godziny na łóżku Chana, wpatrując się w okno znajdujące się na wprost mnie. Wpatrywałem się w zachmurzone, ciemne niebo, z którego prószył delikatny śnieg. Wiem, że powinienem już stąd iść, ale nie potrafiłem ruszyć się z miejsca. Spowodowane to było strachem przed powrotem do mieszkania i ogromnymi wyrzutami sumienia. Spędziłem tą noc w łóżku Chana.. przytulał mnie, całował, dotykał.. a ja godziłem się na to wszystko. Ba! Strasznie mi się to podobało, jednak w nocy zupełnie o tym nie myślałem. Dopiero rano, gdy się obudziłem, uderzyły we mnie tak ogromne wyrzuty sumienia, jak jeszcze nigdy dotąd.
Po jakimś czasie, usłyszałem za plecami mruknięcie zaspanego chłopaka. Przeciągnął się, po czym objął mnie w pasie, wtulając twarz w moje plecy. Spuściłem jedynie głowę, czując napływające do oczu łzy. Jak ja mogłem zrobić coś takiego Dongwanowi..
- Wyspałeś się, Minho?
- Powiedzmy.. 
- Strasznie mocno bije ci serce.
- Źle zrobiliśmy Hyung. - blondyn usiadł za mną, po czym złożył delikatny pocałunek na moim karku. Wypuściłem ciężkie powietrze z płuc, rozkoszując się kilkoma sekundami tej przyjemności.
- Ja się cieszę, że do tego doszło.
- Bo nie jesteś z nikim związany. 
- Minho.. - Chan usiadł za mną okrakiem, przywierając kurczowo do moich pleców - Spójrz jak on cię traktuje..
- On jest inny, kiedy nie pije.. To dobry człowiek..
- Ja nie twierdzę, że nie.. Ale ma ewidentny problem z alkoholem i kiedy przesadzi, traktuje cię jak psa.. Nie możesz się ciągle na to godzić. 
- Chan, ja go kocham.. mimo wszystko go kocham, zrozum. - Hyung westchnął, lekko się ode mnie odsuwając.
- Nie potrafię tego zrozumieć.. Jak długo chcesz znosić takie rzeczy?
- Do końca życia.
- Minho, nie żartuj.. zależy mi na tobie. - zamknąłem jedynie oczy, starając się pozbierać myśli do kupy - Może nie mam kupy kasy i swojego apartamentu, ale staram się.. i na pewno bym cię nigdy nie skrzywdził..
- Nie jestem z nim dla pieniędzy..
- No tak.. źle to zabrzmiało, przepraszam.
- Bardzo źle.. nie jestem dziwką.
- Co? Minho, nie pomyślałem tak, przepraszam.. Po prostu widzę w jakim luksusie żyjesz, a ja.. ja nie mam praktycznie nic.. 
- Ja w zasadzie niczego nie potrzebuję.. Chcę tylko być kochany i.. czuć się bezpiecznie i dobrze.. to wszystko, czego potrzebuję. - odwróciłem się przodem do chłopaka, głęboko przy tym wzdychając - Dongwan myśli, że załatwi wszystko pieniędzmi. Są potrzebne, ale nie najważniejsze.. 
- Minho.. dam ci wszystko, czego chcesz..
- My się praktycznie nie znamy.. Zjedliśmy razem kilka razy..
- Ale szczerze przy tym ze sobą rozmawialiśmy. I nie mów mi, że tak nie jest.. Widziałem, jak z każdym spotkaniem otwierasz się przede mną.. Czułem bijącą od ciebie szczerość.
- Po prostu dobrze się przy tobie czuję.. - poczułem ciepłą dłoń na policzku. Blondyn zbliżył się do mnie, zatapiając się w moich wargach. Odwzajemniłem kilka jego pocałunków, jednak po chwili oprzytomniałem, przypominając sobie, że w domu czeka na mnie skacowany Dongwan, z którym jestem od pięciu lat.. pięciu, pieprzonych lat - Nie mogę. 
- Minho..
- Powinienem już pójść. - wstałem niechętnie z łóżka, narzucając na siebie rozrzucone po pokoju ubrania - Dziękuję ci za wszystko.
- Nie ma sprawy.. - burknął, odwracając przy tym wzrok. Jestem skończonym idiotą.. skoro sam nie wiem, czego chcę, powinienem darować sobie te czułości z nim i nie dawać mu nadziei.
- Przepraszam Chan.. nie chciałem cię skrzywdzić. - dodałem, opuszczając jego pokój. Jestem złą osobą. Jak mogłem w tak podły sposób zdradzić osobę, którą kocham, z osobą, która.. chyba kocha mnie.. Co za beznadziejna sytuacja.
                        Wróciłem do domu wczesnym popołudniem. Gdy wszedłem do mieszkania, uderzyła we mnie fala okrutnego smrodu, wywołanego lejącym się u nas wczoraj alkoholem. Po otworzeniu wszystkich okien, ruszyłem do sypialni, w której zastałem śpiącego jeszcze Hyunga. Jego widok był żałosny... spity, śmierdzący, w pół nagi.. okropny, przerażający widok. Stwierdziłem, że posprzątam, póki ten śpi. Chwyciłem za największy worek na śmieci, jaki tylko mieliśmy w domu, zbierając puste butelki po soju i opakowania po zamówionym jedzeniu. W głowie miałem tylko jedno.. noc spędzona z Chanem. Jak mogłem zdradzić Dongwana?! Momentami jest dla mnie okropny, ale to mnie nie usprawiedliwia. Nie miałem prawa tak go zranić..
- Gdzie wczoraj poszedłeś? - zdębiałem. Moje ciało wyprostowało się jak struna, będąc wbitym w podłogę jak słup - Czekałem na ciebie do rana. 
- Musiałem się przejść.. - odłożyłem pełny już worek, przełykając z trudem zalegającą w gardle gulę.
- Siwon powiedział mi, co zrobiłem.. - poczułem jak ten łapie mnie za ramiona, odwracając mnie w swoją stronę.
- Nic się nie stało. 
- Masz siniaka na policzku. - zagryzłem wargę, spuszczając przy tym wzrok - Boże, Minho..
- Wiem.. jest ci przykro i przepraszasz. Przeprosiny przyjęte. 
- Kurwa mać! - warknął, uderzając ręką o stół. Przestraszyłem się. Kucnąłem, kuląc się przy tym, jak spłoszone zwierzę - Boisz się mnie.. - uniosłem na niego wzrok, widząc przerażenie w jego oczach - Skarbie, nie bój się.. Boże, nie bój się mnie. - wstałem powoli, nie odrywając od niego wzroku.
- Przepraszam Hyung.
- Chodź, przytulę cię.
- Nie chcę. - szepnąłem, czując spływającą po policzku łzę - Przepraszam, ale nie chcę. 
- Minho.. 
- Uderzyłeś mnie przy swoich znajomych i znowu się spiłeś..
- Wiem, co zrobiłem do cholery jasnej! Wiem! - krzyknął, rozklejając się - I nienawidzę siebie za to, co ci robię! 
- Prosiłem cię setki razy żebyś nie pił! Ile razy cię prosiłem, co?! No ile?!
- Ja nie chcę pić! Nie chcę! To jest silniejsze ode mnie! 
- Bo masz problem Dongwan! Jesteś alkoholikiem, rozumiesz?! - wydarłem się, ile miałem sił w płucach, zalewając się przy tym łzami - Jesteś alkoholikiem.. - chłopak osunął się na ziemię, płacząc przy tym jak dziecko. Zawsze gdy się kłócimy, ten wybucha, przez co jest nie do poznania..
- Pomóż mi... Nie chcę taki być. - klęknąłem przed nim, mocno go przytulając. Jest dla mnie całym światem.. Jak mogłem go zdradzić i zostawić w momencie, w którym mnie najbardziej potrzebował?
- Pomogę ci Hyung.. zawsze ci pomogę. - szepnąłem, całując go w głowę - Bardzo cię kocham. 
- Jest mi tak wstyd.. Czuję się okropnie, rozumiesz? Jak potwór. 
- Hyung. - chwyciłem jego zapłakaną twarz w obie dłonie, wpatrując mu się w oczy - Jak nie pijesz, jesteś najwspanialszym facetem na świecie. Nie mogłem wymarzyć sobie lepszego chłopaka.
- Zasługujesz na kogoś znacznie lepszego..
- Nie, nie chcę nikogo innego. Nie pozwalam ci tak mówić. 
- Co ja mam zrobić? - szepnął, unosząc na mnie wzrok.
- Musisz zgodzić się na odwyk.
- Nie chcę.
- Proszę cię Hyung.. Zrób to przede wszystkim dla siebie. 
- Nie mam na tyle siły.
- Dongwan.. jesteś bardzo silnym i inteligentnym facetem. Wiesz, że musisz to zrobić, jeśli wszystko ma być między nami dobrze. 
- Wiem..
- To proszę cię.. chociaż spróbuj. - chłopak uniósł na mnie wzrok, dotykając ostrożnie mojego obitego policzka. Po jego twarzy spływały łzy, które rozrywały moje serce na setki kawałków.
- Zrobię to dla ciebie. 
- Naprawdę? - gdy ten potwierdził swoje słowa skinieniem głowy, wtuliłem się w niego, oddychając z ulgą. Wiem, że dużo pracy przed nim i wiem też, że będzie nam potwornie ciężko, ale wierzę w to, że w końcu oprzytomnieje i upora się z tym cholerstwem raz na zawsze...


*

                               Siedziałem w mieszkaniu, odrabiając zadania na uczelnię. Hyung wyjechał poprzedniego dnia na kolejne szkolenie, przez co nudziłem się jak diabli i chciałem zająć czymś myśli. Non stop jednak siedział mi w głowie Chan.. Nie mogłem przestać myśleć o jego słodkich, pełnych i ciepłych wargach, które tamtej nieszczęsnej nocy, pieściły moje usta i ciało, doprowadzając mnie do obłędu i sprawiając, że zapominałem o Bożym świecie. Robił to z taką delikatnością, wyczuciem i zachowaniem dystansu i pewnych granic między nami.. nie robił niczego, na co nie miałbym ochoty, o wszystko pytał, a ja, jak ten skończony pajac, na wszystko się zgadzałem.
- Cholera jasna.. - warknąłem, zamykając gwałtownie książkę. Nigdy nie wybaczę sobie tego, co zrobiłem, ale tamtej nocy miałem moment słabości.. moment, w którym potrzebowałem czyjejś bliskości i bijącego od kogoś poczucia bezpieczeństwa. Gdy wstałem od biurka z zamysłem pójścia do kuchni i zrobienia sobie herbaty, usłyszałem dzwonek do drzwi - Znowu ktoś będzie dupę zawracać.. - burknąłem do samego siebie, otwierając niechętnie drzwi, w których ujrzałem uśmiechniętego Chana - Co ty..
- Dongwan prosił żebym przyniósł mu dokumenty.
- Ale on..
- Tak wiem.. pojechał na szkolenie. - blondyn westchnął, opierając się o futrynę - Mógłbym wejść? 
- Właściwie to.. jestem trochę zajęty.
- Minho, zachowujmy się jak dorośli. - spuściłem wzrok, po czym z ciężkim westchnięciem otworzyłem szerzej drzwi - Dzięki. 
- Co to za dokumenty?
- A tak. - Hyung wręczył mi dwie solidne teczki, rozbierając się - Tabelki, wykresy.. generalnie rzecz biorąc, statystyki firmy z zeszłego miesiąca.
- Czyli coś, czego nigdy nie zrozumiem. - wymusiłem uśmiech, kładąc teczki w salonie na stoliku - Kawy, herbaty?
- Mógłbyś mi zrobić kawkę.
- Chodź do kuchni. - przygotowując mu kawę czułem, że ten nie odrywa ode mnie wzroku. Czułem się z tym strasznie niekomfortowo, ale z drugiej strony czułem lekkie podekscytowanie faktem, że robię coś, co jest totalnie nie wskazane, zważywszy na fakt, że jestem w związku. 
- Nie dawałeś znaku życia przez ostatnie dwa tygodnie. - przerwał w końcu ciszę, przyprawiając mnie o szybsze bicie serca - Do firmy też już nie przychodzisz..
- Nie uważasz, że tak było lepiej? - podałem mu kawę, siadając na przeciwko niego.
- Lepiej? Dla kogo?
- Dla nas.. Zrobiłem coś, czego cholernie żałuję i nie chcę do tego wracać. - Chan wpatrywał się we mnie z uwagą, grzejąc dłonie na ciepłym kubku.
- Żałujesz tego?
- Mam chłopaka.. 
- Nie chcę być brutalny, ale jakbyś go szczerze kochał, nie całowałbyś się ze mną.. Ba! Pozwoliłeś mi się rozebrać i całować całe twoje ciało.. dlaczego?
- Przestań. - szepnąłem, czując jak moja twarz zaczyna płonąć na samo wspomnienie tamtej nocy.
- Minho, nie byłeś pijany czy pod wpływem jakiegoś gówna.. doskonale wiedziałeś, co robisz.
- Miałem moment słabości.. Każdy czasami ma..
- Słaba wymówka. - wstałem od stołu, biorąc przy tym głęboki oddech. Chan mnie bardzo pociąga, ale mimo to muszę zapanować nad emocjami i zapewne chwilowym popędem. Kocham Dongwana najbardziej na świecie.. dlaczego więc tak bardzo ciągnie mnie w stronę Chana? - Minho.. daj mi szansę, proszę cię. 
- Nie mogę. Przestań mącić mi w głowie. 
- Nie możesz, ale chcesz... wiem, że chcesz. - chłopak podszedł do mnie, całując mnie ostrożnie w czoło. Zadrżałem na ten gest, czując jak ląduję w jego ramionach - Nie bój się. - szepnął, głaszcząc mnie po plecach. Nie potrafię opisać swoich emocji, kiedy jestem blisko niego. Czuję strach pomieszany z podekscytowaniem i ogromnym szczęściem. 
- Chan, nie powinniśmy.. Ja nie powinienem. - uniosłem wzrok na chłopaka, czując na ustach jego cudowne wargi, pod wpływem których automatycznie się rozpłynąłem. Z moich ust wyrwało się ciche westchnięcie, a dłonie mimowolnie powędrowały na jego talię. 
- Rób po prostu to, co podpowiada ci serce. - szepnął, pogłębiając pocałunek. Wylądowałem na stole. W przypływie emocji trąciłem ręką kubek z gorącą kawą, który wylądował z hukiem na podłodze. Chan jednak nie przerywał. Stanął między moimi nogami, błądząc dłońmi pod moją koszulką. 
- Zdejmij ją. - chłopak zrzucił ze mnie bluzkę, przywierając wargami do mojej szyi i obojczyków. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz moje serce biło tak mocno. Cała ta "zakazana" sytuacja, niesamowicie mnie podniecała - Hyung. - jęknąłem, czując jego dłonie na swoich udach. Chan spojrzał na mnie, lekko się przy tym uśmiechając. Jego oczy aż błyszczały. Widać było w nich ogromne zauroczenie moją osobą, a ja? Nie wiem, co do niego czuję. Jedynie pociąga mnie fizycznie i.. może też podoba mi się w nim to, że jest niesamowicie czuły i opiekuńczy. Potrafi słuchać i dobrze doradzić.. facet idealny. Aishh!
- Jesteś śliczny. - uśmiechnął się, głaszcząc mnie po policzku.
- Przestań Hyung. - moja twarz zaczerwieniła się. Blondyn przywarł do mnie ciałem, ponownie zatapiając się w moich wargach. Trwaliśmy w tej pozycji przez bardzo długi czas. Ciągle się całowaliśmy, Chan mnie komplementował, a ja prosiłem, by przestał.. Mimo to czułem się cudownie i chciałem, by ta chwila trwała jak najdłużej.
- Późno już. - oblizałem wargi, wyglądając zza chłopaka na wiszący na ścianie zegar - Powinienem się zbierać.
- Może.. może zostaniesz na noc? - złapałem go za nagi tułów, spoglądając mu przy tym głęboko w oczy.
- Nie chcę cię do niczego zmuszać.
- Nie zmuszasz.. Sam tego chcę. - zeskoczyłem ze stołu, stając bliżej chłopaka - Ktoś musi zagłuszyć moje wyrzuty sumienia. 
- Uważasz, że jestem odpowiednią osobą?
- Myślę, że tak. Poza tym strasznie nie lubię być sam. - został.. Zrobiliśmy wspólnie kolację, Chan skoczył po wino.. dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się.. Poczułem, jakbym zakochał się na nowo. Znów te same motylki w brzuchu i towarzyszący temu lekki ścisk. Już zapomniałem jakie to uczucie.
                  Leżałem z Chanem w łóżku, całując się i chichocząc. Hyung łaskotał moją talię i brzuch, przez co, co chwilę dostawał w klatkę piersiową. Starałem się wyprzeć myśl, że na miejscu mojego chłopaka, leży zupełnie inna osoba, ale Chan nie potrafił mi tego w żaden sposób ułatwić.
- Przestań mnie łaskotać. - szepnąłem, dotykając niemalże niewyczuwalnie jego ust.
- Nie lubisz tego?
- Chyba nikt nie lubi. - uśmiechnąłem się, otwierając oczy. Wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższą chwilę, badając opuszkami palców swoje twarze. Z każdą, kolejną sekundą czułem się coraz lżej. Znów dawałem się ponieść emocjom, zupełnie nie myśląc o konsekwencjach. Ciężko jest mi wytłumaczyć, co dzieje się ze mną, gdy jestem w pobliżu Chana.
- Minho..
- Tak?
- Chyba się w tobie zakochałem. - nie zaskoczył mnie tą informacją. Czułem to od bardzo długiego czasu, jednak za wszelką cenę starałem się wypierać te myśli. Dawno już nikt nie był dla mnie tak dobry, jak Chan. Przybliżyłem się do niego, po czym bez słowa wbiłem się w jego wargi. Nie wiem nawet kiedy, namiętny pocałunek przeistoczył się w nasze pierwsze, poważne zbliżenie. Do tej pory, moim jedynym, łóżkowym partnerem był Dongwan. Dziś jednak dostałem czegoś w rodzaju olśnienia. Nigdy w życiu nie było mi z kimś tak dobrze. Chan traktował mnie jak porcelanową, kruchą laleczkę, która przy mocniejszym dotknięciu może rozpaść się na tysiące kawałków. Był zdecydowany, ale w całej tej pewności siebie zachowywał ogromne wyczucie, trzymając na wodzy towarzyszące mu emocje. Ciągle dopytywał, czy wszystko ze mną w porządku, czy ma przerwać, czy mam dość... czułem się przy nim naprawdę niesamowicie. Czar prysł jednak rano, gdy po przebudzeniu ujrzałem w łóżku nagiego Chana. Uderzyły we mnie tak ogromne wyrzuty sumienia, że nie potrafiłem pohamować łez. Zachowywałem się przy tym jak skończony wariat i cham. Kazałem mu wyjść z mojego mieszkania i nigdy więcej nie pokazywać mi się na oczy. Czułem, że tak będzie.. Czułem, że wyrzuty sumienia względem Dongwana, zabiją mnie od środka. Gdy Chan wyszedł z mieszkania, wykonałem od razu telefon do Jisunga. Czułem, że jeśli się nie wygadam, to palnę coś przy moim chłopaku, a wcześniej oszaleję przez to wszystko.
- Hej.
- Cześć.. wejdź. - Jisung wszedł do mieszkania, nie odrywając przy tym ode mnie wzroku. Rozebrał się jednak w ciszy, po czym ruszył za mną do kuchni - Kawy?
- Może soku.. - skinąłem jedynie głową. Czuję się jak wrak człowieka. Wczorajszej nocy czułem się niesamowicie, a teraz? Czuję się, jakby ktoś pięć razy przemielił mnie przez maszynkę.
- Trzymaj. - usiadłem obok przyjaciela, czując napływające do oczu łzy. Nie powiedziałem mu przez telefon o co chodzi. Poprosiłem tylko żeby do mnie przyjechał, bo się fatalnie czuję.
- Minho.. co się stało?
- Zrobiłem coś złego, Jisung. 
- Brzmisz, jakbyś kogoś zamordował. - zaśmiał się, jednak gdy zobaczył moją kamienną twarz, od razu spoważniał - Naprawdę zaczynam się martwić... co jest?
- To musi zostać między nami.
- No raczej.. Mów o co chodzi, bo zwariuję..
- Zdradziłem Dongwana.
- Co? - szklanka trzymana przez drobną dłoń blondyna, upadła na podłogę. Chłopak otworzył szeroko oczy, wpatrując się we mnie z niedowierzaniem. Tak, jak kiedyś mówiłem. Jisung myśli, że Dongwan jest najlepszym facetem na świecie i uwielbia go, jak nikogo innego. Nie wie o tym, że mnie bije i zmusza do kochania się z nim. Ma przed oczami jego idealną wręcz wersje i trzyma się niej, jak rzep - Powiedz, że żartujesz.
- Zdradziłem Dongwana. - powtórzyłem, rozklejając się.
- Nie, nie wierzę.. z kim? 
- Z Chanem.
- Tym jego stażystą? - skinąłem głową, wycierając policzki, rękawami bluzy. Mój przyjaciel parsknął śmiechem, kręcąc głową z niedowierzaniem - Minho.. jesteś moim najlepszym kumplem, ale.. kurwa mać, jak mogłeś? Na łeb upadłeś? Znudził ci się?
- Nie, to nie tak..
- A jak? Jak? No wytłumacz mi to. Jak mogłeś go zdradzić? 
- On.. Chan daje mi coś innego niż Dongwan..
- Co? Co on ci może dać? Wynajęty pokój w mieszkaniu studenckim i totalną, życiową niepewność?
- Zapewnia mi bezpieczeństwo.. czuję, że nic mi się przy nim nie stanie..
- Co ty pieprzysz? - zaśmiał się z pogardą, przecierając twarz dłonią - A Dongwan? Nie zapewnia ci bezpieczeństwa?
- Już nie.
- Chyba nie rozumiem.. Jest dla ciebie idealnym facetem. Idealnym, Minho. Masz wszystko, czego chcesz.. gadżety, wyjazdy, wyjścia na zakupy, opłacone studia, świetne mieszkanie w Gangnam i do tego masz u boku kochającego cię mężczyznę. Mężczyznę, a nie studenciaka. 
- Jisung.. Dongwan był idealny.. Był, ale do czasu. - widząc jego pytającą twarz, wziąłem głęboki oddech, zaciskając dłonie na dresowych spodniach - Zaczął mieć problemy z alkoholem.
- Co? Pije?
- Nie codziennie.. Ale jak już zacznie, to chleje jak świnia i w ogóle się nie kontroluje. Nie raz od niego dostałem..
- Dongwan cię uderzył? Nie wierzę..
- Pamiętasz moją rozbitą brew? - chłopak skinął jedynie głową - Nie uderzyłem wtedy w szafkę.. on to zrobił. Tego siniaka z resztą też. - pociągnąłem nosem, pokazując na policzek.
- Ale..
- Potem oczywiście żałował, ale co z tego? Takich rzeczy nie da się zapomnieć.
- Minho..
- Wiele razy zmuszał mnie do seksu... Był okres, kiedy kochaliśmy się codziennie. Był wtedy bardzo brutalny i w ogóle nie liczył się z moim zdaniem, a.. ciało bolało mnie do tego stopnia, że momentami nie mogłem usiąść.. - spojrzałem na Jisunga, wpatrującego się we mnie wielkimi oczyma. Czułem, że może mi nie wierzyć. Uwielbia Dongwana. Sam wielokrotnie mi mówił, że gdyby był gejem, na pewno by mi go sprzątnął sprzed nosa - Wierzysz mi?
- Ciężko jest mi w to uwierzyć.. On zawsze traktował cię przy mnie tak dobrze..
- Właśnie.. przy tobie. - przyjaciel usiadł bliżej mnie, łapiąc mnie pospiesznie za dłoń.
- Dlaczego od razu mi o tym nie powiedziałeś?
- Bo było mi wstyd.. wstydziłem się tego, że mam faceta alkoholika.. że mnie leje i.. i robi ze mną w łóżku, co chce. To upokarzające.. 
- Poszedłeś z Chanem do łóżka żeby się zemścić?
- Nie.. żeby znowu poczuć się w łóżku dobrze i bezpiecznie. - spuściłem głowę, zanosząc się przy tym łzami - Wiem... wiem, że zrobiłem źle, ale Chan jest dla mnie taki dobry. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja kocham Dongwana.. kocham go i tylko z nim chcę być..
- Boże.. może to była chwilowa słabość? 
- Znowu tego chcę.. - szepnąłem, wycierając policzki - Nie wiem co mam robić, Jisung.. 
- Kochasz Dongwana..
- Najbardziej na świecie..
- To skup się tylko i wyłącznie na nim. Nie mów mu o Chanie, bo źle to się może skończyć.. Postaraj się wyprzeć tego chłopaka z pamięci.. Przecież ty go w ogóle nie znasz..
- Znam.. znam go bardzo dobrze. 
- I co o nim wiesz?
- Że przyleciał tutaj na studia z Australii.. jak był mały, miał wypadek samochodowy ze swoją mamą i.. po jej śmierci obiecał sobie, że wróci do Korei, żeby się tutaj uczyć. Kocha muzykę, jest bardzo pracowity, wrażliwy, czuły, ma świetne poczucie humoru, że w przyszłości chciałby zwiedzić cały świat z ukochaną osobą.. że nie chce stałej pracy, dlatego idzie w informatykę. Chce pracować i jeździć po świecie.. Chciałby, by na całym świecie zapanował absolutny spokój. Żeby nikt nie był dyskryminowany i poniżany.. - wyrecytowałem, unosząc wzrok na zdziwionego przyjaciela - Jest niesamowitym człowiekiem.. 
- Wierzę.. ale to nie jest jeszcze powód do tego, by ryzykować swój pięcioletni związek dla seksu z kimś takim. Zwłaszcza, że sam mówisz, że bardzo kochasz Dongwana..
- Tak, ale momentami się go boję.. 
- Musisz go wysłać do jakiegoś specjalisty. 
- To nie jest takie proste. Raz chce się zmieniać, a chwilę po tym uważa, że nie ma żadnego problemu. 
- Może postaw mu ultimatum? Albo ty albo alkohol.. 
- Boję się, że wybierze alkohol.
- Oszalałeś? Na pewno nie.. Przecież on cię kocha najbardziej na świecie.
- Alkohol też.
- Minho, nie przesadzaj.. Wierzę w to, co mi mówisz, ale w to, że butelka soju jest dla niego ważniejsza jak ty, nigdy nie uwierzę. 
- Jisung, ja go zdradziłem.. to jest mój największy problem. - wstałem od stołu, po czym podszedłem do okna, otwierając je, by pooddychać świeżym powietrzem.
- On pije, znęca się nad tobą, a ty go zdradzasz.. To się składa na jeden, wielki problem..
- Raz poszedłem z Chanem do łóżka.. tylko raz. Nie zdradzam go regularnie.
- Minho, a jakie to ma znaczenie? Zdrada to zdrada, przykro mi.. - oparłem się o kuchenny blat, płacząc przy tym jak dziecko. Jestem dupkiem. To, co robi Dongwan jest niczym w porównaniu z moją zdradą - Przepraszam.. nie chciałem powiedzieć tego tak wprost.
- Nie wiem, co mam zrobić.. nie powiem mu tego, bo go stracę, a.. nie potrafię też go okłamywać. Nie jesteśmy świeżym związkiem, tylko ludźmi, którzy myślą o sobie poważnie.. na całe życie. Jak ja teraz spojrzę mu w oczy.. 
- Chodź tu. - chłopak podszedł do mnie, mocno mnie przytulając - Idź do łóżka, prześpij się.. Przede wszystkim ochłoń i pomyśl o tym na spokojnie. Moim zdaniem powinieneś zapomnieć o Chanie i zawalczyć o Dongwana. Zobacz, ile dobrego on ci dał.. 
- Wiem to..
- Właśnie.. to proszę cię, skup się na Dongwanie. Nie mogę pozwolić na to, żebyście się rozstali. 
- Przeraża mnie to, że każde kłamstwo wyjdzie kiedyś na jaw.. Hyung się w końcu dowie. 
- O niczym się nie dowie, Minho. Nie dowie się, obiecuję ci to. - skinąłem głową, czując, jak przyjaciel łapie mnie w pasie - Chodź.. zaprowadzę cię do łóżka.
- A ty?
- Jak chcesz, mogę cały czas przy tobie siedzieć.
- Nie.. szkoda twojego czasu.
- Boję się zostawiać cię samego.
- Przecież nic sobie nie zrobię. - wymusiłem uśmiech, siadając na łóżku - Zadzwoń do mnie potem, okej? Nie lubię być sam... nienawidzę tej ciszy..
- Wiem Minho.. Jak wstaniesz to zadzwoń do mnie. Mogę nawet przyjść wieczorem, jak chcesz.
- Dzięki. - przytuliłem go, kładąc się do łóżka. Jisung wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę, jednak w końcu przykrył mnie kołdrą, wzdychając.
- Jakby coś się działo, to daj znać.
- W porządku. - gdy zostałem sam, wsłuchując się w kompletną, przeszywającą mnie od stóp do głów ciszę, poczułem narastające we mnie wyrzuty sumienia. Ogarniająca nasze mieszkanie cisza, pozwala w spokoju myśleć, a to nie zawsze jest dobre. Nie w tym wypadku. Sięgnąłem po telefon, wybierając pod wpływem impulsu numer mojego faceta. Chciałem chociaż grać przed nim grzecznego, wiernego chłopaka..
- No halo.. w końcu dzwonisz. - zacisnąłem dłoń na kołdrze, biorąc przy tym głęboki oddech.
- Nie chciałem ci przeszkadzać.
- Hm? A co ty masz taki głos? Przeziębiłeś się?
- Tak.. trochę drapie mnie w gardle.
- Znowu? Minho, powiedz mi, ile razy prosiłem cię że..
- Hyung, kocham cię.
- Co?
- Strasznie cię kocham. - po mojej twarzy spływały lekko łaskoczące mnie łzy, a serce biło tak mocno, jakbym oczekiwał w tym momencie najważniejszej rzeczy w moim życiu.
- Myszko, co się dzieje? 
- Tęsknię za tobą. 
- Za dwa dni przecież wrócę.. a coś się stało?
- Nie, wszystko jest okej. - wziąłem głęboki oddech, zamykając przy tym oczy - Jak tam szkolenie?
- Nudne, jak cholera. Wolałbym być teraz z tobą w domu. 
- Tak? I co byśmy robili?
- Bym cię mocno przytulał.. cały czas. - pociągnąłem nosem, starając się nie rozkleić. Czuję się paskudnie i naprawdę nie wiem co zrobić, by zabić wszystkie swoje złe myśli - Kocham cię sirotko.. Weź leki, na pewno są w domu. 
- Właśnie wziąłem.. leżę teraz w łóżku. 
- To dobrze. Może zadzwonię do Jisunga, żeby ci z czymś pomógł?
- Był dzisiaj u mnie, wiesz? Niedawno poszedł. 
- To dużo teraz odpoczywaj. Ja niestety muszę wracać do roboty.
- Wróć już do domu.
- Minho.. będę za dwa dni. Obiecuję, że ci jakoś wynagrodzę moją nieobecność. 
- Mogę coś zaplanować na ten dzień, kiedy wrócisz?
- Oczywiście, że tak, tylko się nie przemęczaj, okej? 
- Obiecuję.. kocham cię Hyung.
- Też cię kocham.. wieczorem jeszcze zadzwonię, pa.
- Pa.. - jest taki dobry, jak nie pije i kocham go najbardziej na świecie. Z drugiej strony, tak bardzo ciągnie mnie do Chana, że najchętniej sypiałbym z nim codziennie. Kochał się z nim, rozmawiał, dzielił swoimi troskami.. Wplątałem się w niezłe bagno i ciężko teraz będzie mi się z niego wyplątać.


*

                            Dzień, w którym Dongwan wrócił do domu. Gdy tylko przekroczył próg mieszkania, moje wszelkie obawy i złe myśli zniknęły. Gdy zasiadłem z nim do kolacji, całkowicie zapomniałem o Chanie. Hyung opowiadał mi o szkoleniu, o podróży i o pięknym Dadohae, gdzie odbyło się jego szkolenie. Słuchając go zapominałem o Bożym świecie, a gdy w końcu wylądowałem z nim w łóżku, wszystko inne przestało mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie. 
- Dongwan.. - jęknąłem, czując jak skręca mnie na wszystkie strony. Chłopak trzymał mnie kurczowo za biodra, całując przy tym moje podbrzusze, członka oraz wewnętrzną stronę ud. Praktycznie za każdym razem, gdy chodzimy ze sobą do łóżka, dogadza mi w ten sposób, a ja od pięciu lat wciąż nie mogę przywyknąć i ciągle podnieca mnie to, jak przy pierwszym razie. 
- Co tam żabko? - westchnąłem, łapiąc przy tym chłopaka za włosy. Gdy ten w końcu przeszedł do rzeczy, zagryzłem wargę, czując ogarniającą mnie błogość. Owinąłem nogi wokół jego ciała, zatapiając się z każdą kolejną sekundą w miękkiej pościeli. W głowie miałem tylko jedną myśl: "Zrób wszystko Hyung, żebym zapomniał o tym przeklętym Chanie". Po kilku minutach, gdy byłem już bliski dojścia, po pokoju rozległ się dźwięk telefonu mojego Dongwana.
- Nie.. nie odbieraj.
- Mm.. poradzę sobie. - mruknął, zamieniając swoje ciepłe, pełne wargi na dłoń - Słucham... jestem troszkę zajęty. - chłopak spojrzał na moją zbolałą twarz, lekko się przy tym uśmiechając - Nie no, bez jaj.. dopiero wróciłem ze szkolenia... Dobrze, ale chciałbym pobyć teraz w domu. Jutro się tym zajmę. - usiadłem gwałtownie, po czym wtuliłem się kurczowo w Hyunga, finalizując to, co zaczął - Nie może to poczekać do jutra? - mówiąc to objął mnie, głaszcząc mnie przy tym po plecach. Trzęsło mną z emocji. Uniosłem wzrok na Dongwana, wpatrując się w niego lekko zamglonymi oczyma - Dobra, będę... Nie, dopiero za jakąś godzinę... No na razie. - chłopak rzucił telefon, całując mnie przy tym w czoło.
- Co chcieli?
- Muszę jechać do pracy. - szepnął, kładąc się na mnie. 
- Co? Dopiero wróciłeś do domu..
- Spokojnieee... mamy jeszcze godzinkę.
- Nigdzie cię nie puszczę. - Dongwan zaśmiał się, całując mnie po szyi i obojczykach.
- Muszę jechać skarbie.
- A mogę z tobą? Nie chcę być znowu sam. 
- Możesz.. ale będziesz się tam nudzić. 
- Nie będę. - zarzuciłem ręce na jego szyję, wpatrując się w jego duże, błyszczące oczka - Mówisz, że mamy jeszcze godzinę, tak?
- Może wrócimy do tego na spokojnie, jak wrócimy do domku, hm?
- Możemy się kochać teraz i później.
- Jak tak dalej pójdzie, to nie siądziesz na tym suchym tyłku. - zaśmiał się, całując mnie po twarzy.
- Wtedy się zamienimy. Ja będę dominować.
- Ha ha ha... zapomnij skarbie. 
- No ale Hyuuuung..
- Zapomnij cholero. 
                           Pojechałem z Dongwanem do pracy. Ponoć miał przejrzeć tylko jakieś papiery i wracać, więc stwierdziłem, że pojechanie z nim do firmy będzie miłym urozmaiceniem. 
- Daj łapkę. - gdy tylko weszliśmy do budynku, Hyung złapał mnie za rękę, uśmiechając się.
- Chcesz chodzić ze mną za rękę w miejscu pracy?
- Mhm.. muszę się pochwalić swoim chłopakiem. 
- Jesteś niemożliwy. - zaśmiałem się, wtulając się w jego ramię. Gdy czekaliśmy na windę, Dongwan spojrzał na mnie, uśmiechając się - Co tam?
- Wyglądasz jak cukierek. 
- No co ty..
- Zaraz będziesz mieć 20 lat, a wyglądasz tak samo, jak wtedy, kiedy cię poznałem. 
- Będziesz mieć wiecznie młodego chłopaka. 
- Szczęściarz ze mnie. - przyjechała winda. Gdy drzwi otworzyły się, ujrzałem w niej trzech stażystów mojego chłopaka, w tym oczywiście Chana. Wryło mnie w ziemię. Ten jedynie przywitał się z Dongwanem, odwracając pospiesznie wzrok - Was też ściągnęli?
- Mhm.
- Niestety.
- Spoko.. szybko to załatwimy i spadamy do domu.
- A co szef dzisiaj taki miły? - zapytał jeden z nich, jednak zaraz po tym został skarcony przez wzrok Dongwana.
- Wróciłem do mojego chłopaka, to jestem zadowolony. - Chan jedynie odchrząknął, przyprawiając mnie o szybsze bicie serca - A właśnie. Dzięki Chan za te papiery.
- Hm? - chłopak uniósł głowę. Widziałem stojące w jego oczach łzy, z którymi bardzo musiał walczyć.
- Przywiozłeś Minho papiery, jak mnie nie było..
- A tak.. Mam nadzieję, że wszystko się w nich zgadza.
- Jeszcze nie miałem okazji do nich zajrzeć, ale ufam ci. 
- Sprawdź je szefie.. czasem samo zaufanie nie wystarczy. - burknął, rzucając mi przy tym pełne bólu i rozczarowania, spojrzenie, po którym pospiesznie wyszedł z windy. Lada moment, cała ta sprawa wyjdzie na jaw. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Może nie powie wprost, o co chodzi, ale Dongwan to inteligentny człowiek i prędzej czy później domyśli się o co chodzi, przez to jego dogryzanie i podteksty. Nie zniosę tego, przysięgam. Popełniłem największy błąd w życiu i w każdej chwili mogę zapłacić za niego ogromną cenę..







~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

1 komentarz:

  1. oby nie skończyło się jak 'Stypendium', bo nie ręczę za siebie

    OdpowiedzUsuń