29 czerwca 2014

Joon & Mir




         Siedziałem w ogrodzie z pamiętnikiem Mira w rękach. Od dłuższego czasu zastanawiałem się czy aby na pewno powinienem do niego zaglądać i czytać,co jest w nim zapisane. Jednak bardzo ciekawiła mnie przeszłość ukochanego...chciałem wiedzieć,co chodziło mu po głowie. Otworzyłem pamiętnik na pierwszej stronie...rysunki pokazujące nasz przydomowy ogródek, nasz ulubiony hamak i kawałek basenu, w którym uwielbialiśmy się kąpać.

20.01.2014 r.
" Kochany pamiętniczku :) to rysunek przedstawiający nasz ogród, hamak i basen, do którego uwielbiamy skakać z dachu domu haha. Tak wiem, to głupie i niebezpieczne,ale tacy już jesteśmy...młodzi i szaleni...nikt nas nie zatrzyma :D "

Uśmiechnąłem się lekko pod nosem. Spojrzałem na dach garażu,z którego zawsze skakaliśmy,następnie na basen,w którym woda delikatnie falowała od wiejącego, letniego wiatru. Westchnąłem i przekartkowałem pamiętnik kilka stron dalej.

06.02.2014 r.
" Dzisiejszy dzień jest najlepszym dniem w moim życiu...zaraz po tym dniu,kiedy poznałem Joon'a oczywiście. Pojechaliśmy dzisiaj do Tokio. Taka jednodniowa wycieczka. Joon zabrał mnie na mecz kosza mojej ulubionej drużyny. Cieszyłem się jak małe dziecko kiedy po całym wydarzeniu zabrał mnie do ich szatni i załatwił kilku minutową rozmowę połączoną z autografami i robieniem zdjęć. 
Teraz moje słoneczko sobie koło mnie śpi....i chrapie jak niedźwiedź <3 "

Cicho zachichotałem,a do oczu napłynęły mi łzy. Oddałbym wszystko żeby móc znowu zobaczyć uśmiech Mira... taki jak 6 lutego,gdy dowiedział się,że zobaczy wypociny swojej ukochanej drużyny. Wytarłem oczy i czytałem dalej.

17.02.2014 r.
" Pamiętniczku....jestem tak podniecony i nabuzowany jak nigdy. A wiesz dlaczego ? Joon zabrał mnie dzisiaj do najlepszej Seoul'skiej restauracji połączonej oczywiście z winkiem,świeczkami, skrzypkiem itd. Później, gdy z niej wyszliśmy powiedział,że zabiera mnie do hotelu. Czułem co się święci :) No i właśnie tego dnia pierwszy raz się kochaliśmy. Joon był niesamowicie namiętny, czuły i delikatny. Aish, chcę to przeżyć jeszcze raz. Chyba nie ma słów jakimi mógłbym wyrazić moją wielką miłość do niego. "

Zamknąłem na chwilę pamiętnik i popatrzyłem na kwiecisty ogródek Mira, o który zawsze troszczył się z wielką miłością i czułością. Wróciłem w myślach do wydarzeń z 17 lutego. Pamiętam cały czas jego zapach...delikatne i drżące od emocji ciało...słodkie usta i niesamowicie słodkie jęki i pomruki. Bardzo chciałbym znów to z nim zrobić...czuć jego szybko bijące serce i słuchać ciężkiego, głębokiego oddechu. Podmuch ciepłego wiatru rozwiał kosmyki moich włosów. Związałem je gumką i wróciłem do lektury.

04.03.2014 r.
" Piszę dość późno, wiem... niestety ostatnimi czasy bez przerwy przesiaduję w szpitalu. Teraz z resztą też. Leżę pod kroplówką i czekam na Joon'a. Moje misiątko poszło do barku coś zjeść i chwilę odpocząć. Odkąd wylądowałem w szpitalu, bez przerwy siedzi przy moim łóżku...nie śpi, nie je, tylko czuwa... Lekarze powiedzieli,że mam prawdopodobnie raka mózgu,ale póki co nie przejmuję się tym. Mam przy sobie zdrowego Joon'a i to jest dla mnie najważniejsze :) "

Nie wytrzymałem. Z moich oczu zaczęły spływać na kartki pamiętnika grube, słone łzy, które ciężko było mi powstrzymać na samą myśl o wspomnieniu wyniszczonego lekami Mira. Leżał w szpitalnej sali blady, wychudzony, podłączony do mnóstwa urządzeń podtrzymujących go przy życiu. A mimo to był szczęśliwy...każdego dnia budził się z uśmiechem na twarzy i dziękował Bogu za to,że ma mnie i przy nim jestem. Wytarłem łzy i spojrzałem na wpis z 23 marca.

23.03.2014 r.
" Jestem strasznie zmęczony....wypadły mi włosy i wyglądam okropnie...Mimo to Joon mówi,że jestem jego słodką księżniczką i jak zwykle wyglądam ślicznie. Powtarza mi to co kilka minut i ciągle głaszcze mnie po tej bladej łysinie. Strasznie go kocham i mam ochotę się teraz do niego przytulić,ale przysnęło mu się na fotelu...nic dziwnego...nie spał w końcu od ponad tygodnia..."

Pamiętam moment gdy Mir poprosił mnie bym go uczesał. Jak zacząłem to robić włosy z jego głowy można było wyciągać garściami. Widziałem w jego oczach strach i przerażenie,ale on powtarzał,że to tylko włosy i jak się wyleczy to na pewno odrosną. Co by się nie działo Mir zawsze starał się być szczęśliwy i zachować optymizm.

16.04.2014 r.
" Tyle czasu nie pisałem...ale zrozum...chemia, ciągłe badania i zabiegi...mam dość. Mam ochotę płakać i krzyczeć, ale nie chcę martwić Joon'a. Przy nim udaję,że wszystko jest w porządku...ale nie jest... 
Dzisiaj powiedział,że musi na chwilę wyjść. Gdy wrócił klęknął przed łóżkiem i mi się oświadczył :) Obiecał, że gdy wyzdrowieję polecimy na Hawaje i tam weźmiemy ślub. Zawsze o tym marzyłem. Moje kochanie czyta mi w myślach :D " 

Przed oczami pojawiła mi się blada, wyniszczona chemią twarz Mira. Gdy zapytałem czy za mnie wyjdzie pojawił się na niej szeroki, szczery jak zawsze uśmiech. Później do końca dnia ustalaliśmy to, gdzie i kiedy się pobierzemy. Widziałem,że to dawało mu jeszcze siłę by walczyć z tym gównem...

27.04.2014 r.
" Tydzień temu lekarze powiedzieli,że mój stan nieco się poprawił. Joon postanowił to wykorzystać i załatwił mi "przepustkę" :D i nie zgadniesz co ten głupek zrobił. Zabrał mnie na Hawaje, gdzie pobraliśmy się na plaży, przy zachodzie słońca. Wtedy poczułem,że mogę już zrobić dosłownie wszystko. Joon daje mi bardzo dużą siłę do życia i walki z rakiem. Joonnie kocham Cię najbardziej na świecie !!! <3 " 

Ta.... "Stan pańskiego przyjaciela się poprawił....jeśli pan chce, może go pan zabrać na kilka dni do domu żeby odpoczął od szpitala"....tak też zrobiłem. Wynająłem nam domek na plaży, a gdy nadchodził wieczór ubrałem Mira w garnitur i poszliśmy na klif, z którego widać było ocean i cudowne, zachodzące słońce. Następnie przyszedł ksiądz i powiedzieliśmy sobie "tak". Kilka dni później niestety musieliśmy wrócić i Mir znów wylądował w szpitalu.

11.05.2014 r.
" Jest ze mną coraz gorzej. Bardzo się boję...ale nie o siebie,tylko o Joon'a. Przecież on sobie beze mnie nie poradzi. Boję się,że zrobi coś głupiego i pójdzie do piachu ze mną. A ja bardzo bym chciał, by po pewnym czasie sobie kogoś znalazł i żył z tą osobą równie szczęśliwie jak ze mną....chociaż nie... niech ta osoba nie choruje i nie przysparza mu ciągłych zmartwień...zasługuje na lepsze, szczęśliwsze życie. "

Ty idioto...z nikim nie będę równie szczęśliwy jak z tobą. Nikt mnie tak nie nakręcał na życie, nie był dla mnie jak narkotyk...to przez ciebie budziłem się każdego dnia z myślą,że mam dla kogo żyć i jestem komuś potrzebny. Przy nikim innym już tego nie poczuję...za bardzo cię kocham księżniczko.

17.05.2014 r.
" Dzisiaj odłączają mnie od respiratora i tych innych bzdetów, których nazw nawet nie znam. W sumie od dłuższego czasu byłem przygotowany na śmierć. Próbowałem również oswoić z nią Joon'a,ale on nie może pogodzić się z tym,że wkrótce mnie zabraknie. Bez przerwy płacze i krzyczy,że poświęci swoje życie bylebym tylko przeżył...oj matołku...to niestety już nie jest możliwe,ale bardzo Ci za to dziękuję...w sumie...dziękuję Ci za wszystko. Za to,że zawsze przy mnie byłeś, wspierałeś mnie, kochałeś... Nawet gdy byłem przeziębiony rzucałeś pracę i czuwałeś przy mnie 24 godziny na dobę...to naprawdę musi być miłość. Tak...z pewnością nasz związek jest wyjątkowy. Ale gdy już mnie nie będzie nie załamuj się i nie płacz....żyj dalej tak, jakby mnie nigdy nie było. Chcę po prostu byś był szczęśliwym człowiekiem,bo naprawdę na to zasługujesz skarbie. 
Możesz zlikwidować mój ogródek...wiem,że zawsze Cię wnerwiał :D zamiast zajmować się Tobą, ja wolałem sadzić petunie i forsycje haha. Nigdy nie zapomnę myszko tego,co robiłeś dla mnie przez 11 miesięcy naszego związku. Szkoda,że nie zacząłem pisać pamiętnika wcześniej...byłoby więcej wspomnień. Ale cóż...głupi jestem i nie pomyślałem o tym haha. 
Hm...masz już za zadanie zlikwidowanie ogródka...moje rzeczy oddaj biednym, rower jakiemuś dzieciakowi....a pierścionek...zakop go pod wierzbą i o nim zapomnij. Kończę, bo już nie mam siły pisać. Jeszcze raz bardzo Ci za wszystko dziękuję i pamiętaj,że zawsze,ale to zawsze będę Cię kochał i będziesz dla mnie najważniejszą osobą na świecie...i w niebie. Teraz będę Twoim aniołkiem stróżem, także niczego się nie bój skarbie ;* "

Kilka minut po tym jak odłożył pamiętnik zmarł... Dlaczego życie musi być tak trudne...ciągle musimy się z czymś mierzyć, pokonywać przeszkody i cierpieć.... szczęśliwe chwile są tak naprawdę bardzo krótkie i zdarzają się rzadko...to tak jakbyśmy musieli najpierw przejść naprawdę koszmarne chwile, by zasłużyć na odrobinę szczęścia... to niesprawiedliwe...


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------






17 czerwca 2014

L.joe & Chunji



          Byung,dla przyjaciół L.joe- wysoki, brązowowłosy chłopak siedział w bibliotece znajdującej się przy uczelni i czytał książkę, która będzie mu potrzebna następnego dnia na zajęciach. Chłopak studiował psychologię połączoną z pedagogiką i był w stu procentach oddany nauce. Zajrzał do spisu rozdziałów znajdującego się na końcu książki i przewrócił kartki na dział o uzależnieniach. Bardzo interesowały go te tematy. Gdy pochłonięty myślami czytał wątek o narkomanii ktoś poklepał go w ramię. L.joe odwrócił głowę i spojrzał na profesora.
- Dzień dobry. - chłopak wstał i ukłonił się wykładowcy.
- Dzień dobry Byung. Mam dla ciebie propozycję. 
- Jaką ? 
- Jutro idę do ośrodka leczenia uzależnień....liczę na to,że zechcesz mi towarzyszyć.
- Naprawdę ? Mógłbym tam z panem pójść ? 
- Oczywiście. Jesteś jednym z niewielu studentów, którzy są tak zaangażowani w naukę i myślę,że zasługujesz na to, by tam ze mną pójść. 
- Jeju ja...bardzo panu dziękuję.
- Mam nadzieję,że to co tam zobaczysz nie zniechęci cię do dalszej pracy.
- Wręcz przeciwnie panie profesorze. 
- Świetnie...to widzimy się tutaj jutro o 8 rano.

Na drugi dzień chłopak przybył w wyznaczone miejsce pół godziny przed ustalonym wcześniej czasem. Był bardzo przejęty, bo nie wiedział tak naprawdę co może go czekać w ośrodku. Całą noc przygotowywał się psychicznie na tą "wycieczkę". Po przyjściu wykładowcy obaj ruszyli na koniec Seoulu, gdzie znajdowała się klinika.
- Jeśli ktoś będzie cię zaczepiał, nie reaguj...chyba że będziesz ze mną albo jakimś opiekunem, jasne ?- zapytał wykładowca wysiadając z samochodu.
- Dlaczego ? Bardzo chętnie porozmawiam z tymi ludźmi. 
- Byung...uwierz mi,że oni nie będą mieli nic ciekawego do powiedzenia...wręcz przeciwnie...
Chłopak zamilkł i ruszył za profesorem. Wnętrze ośrodka nie należało do przyjemnych miejsc. Przypominało szpitalną poczekalnię.
- Byung idę porozmawiać z dyrektorem ośrodka...nigdzie się stąd nie ruszaj.
- Tak jest.
Ciekawość jednak była silniejsza. Niepewnym i chwiejnym krokiem nogi L.joe zaczęły kroczyć przez korytarze ośrodka. Ciekawy zaglądał przez szybki do każdej z sal. W większości pomieszczeń znajdowali się chłopcy. Było ich po 2-3 w pokojach. Gdy zaszedł na koniec korytarza zobaczył podrapane drzwi...bez szybki...z pogryzioną i w pół złamaną klamką. Złapał za nią i przełknął głośno ślinę. W pomieszczeniu, do którego wszedł panowała głucha cisza. Ściany pokryte były białą farbą, na której w rogu narysowane były pionowe kreski, skreślone poziomą. Do tego obskurne łóżko i nic więcej. Mimo,że było to 5 piętro w oknach były masywne kraty, które zabierały większość dopływu światła. L.joe podszedł do łóżka. Usiadł na nim i zaczął przyglądać się narysowanym kreskom. Było ich łącznie 1200,z czego skreślonych tylko 400.
- O co w tym chodzi ?- zapytał siebie cicho. W tym momencie drzwi do sali głośno trzasnęły, a przed nimi stał wysoki,szczupły brunet w obdartych ubraniach.
- Kim jesteś ?- zapytał nieco przestraszony Byung i wstał z łóżka. Chłopak jednak milczał i uważnie przyglądał się gościowi. - Mieszkasz w tym pokoju ? 
Znów odpowiedziała mu jedynie głucha cisza. L.joe przejechał wzrokiem po sylwetce chłopaka. Na jego rękach, zwłaszcza w zgięciach przy łokciach znajdowały się ogromne, fioletowe krwiaki, na widok których wrażliwego studenta skręcało i zbierało się na płacz.
- Chyba już powinienem iść... puścisz mnie ?
Brunet pokręcił przecząco głową i pokazał mu na łóżko. Byung usiadł i wskazał kreski znajdujące się na ścianie.
- Co one oznaczają ? Powiesz mi ?
Chłopak skinął twierdząco głową i usiadł na ziemi przed L.joe.
- Zamknęli mnie tu na 1200 dni....z czego odsiedziałem już 400...- głos chłopaka był niesamowicie spokojny i cichy. - A kim ty jesteś ?
- Jestem Byung...przyjaciele mówią do mnie L.joe. Przyjechałem tu z profesorem z uczelni. Studiuję psychologię i zaproponował mi przyjazd tutaj...
- Ja jestem Chan....mów mi Chunji...- wyszeptał niemalże i podał chłopakowi rękę.
- Miło mi...- L.joe westchnął i przetarł oczy, by nie popłynęły z nich łzy. -Jak się czujesz ?
- Źle...
- A co się dzieje ?
- Boję się każdego dnia tutaj...traktują mnie jak zwierzę lub jakiegoś zwyrodnialca...- brudne i sine dłonie chłopaka spoczęły na kolanach studenta.
- Obrażają cię ? Czy stosują przemoc wobec ciebie ?
- Mówią, że jestem nikim...- brunet wziął głęboki oddech i spojrzał w oczy L.joe. - ...że niczego w życiu nie osiągnę....że byłem ćpunem, jestem i będę już do końca życia... nie dają mi jeść,ani nie mam dostępu do łazienki....podczas terapii biją mnie...najczęściej prętem...to bardzo boli...
Byung nie mogąc słuchać tego co mówi chłopak, spuścił głowę,a po jego policzku popłynęła łza. Chunji miał jednak wielką chęć wygadania się, dlatego nadal kontynuował.
- Te ręce mnie bardzo bolą... wiesz dlaczego zacząłem ćpać ?
Byung wytarł oczy i spojrzał na chłopaka.
- Dlaczego ?
- Moi rodzice zostawili mnie z babcią gdy miałem 17 lat...po prostu wyjechali...kilka tygodni po tym babcia umarła. Żeby nie być samym znalazłem chłopaka... jednak gdy wracał ze sklepu...do którego sam go wysłałem...miał wypadek...potrącił go samochód i zabił go na miejscu... a to wszystko przeze mnie....bo zachciało mi się w środku nocy ciastek....przez te zasrane ciastka go straciłem...- po twarzy chłopaka zaczęły płynąć łzy - Bardzo to przeżyłem...żeby o tym nie myśleć zacząłem ćpać... 
- Chunji...powiedziałeś o tym psychologowi ?
- Temu tutaj ?...nie...do nikogo się tu nie odzywam bo się boję...boję się, rozumiesz ?
- Doskonale cię rozumiem...- Byung westchnął, kucnął przed chłopakiem i mocno go przytulił. - Moim zdaniem powinieneś być z nimi szczery...może wtedy będą potrafili ci pomóc...
- L.joe ?
- Słucham cię.
- A możesz ty do mnie przychodzić na terapię ?....proszę...
- Wiesz....jestem tylko studentem...sam nie wiem...
- Proszę cię, nie zostawiaj mnie tutaj...błagam...
- Porozmawiam z prof....- rozmowę chłopców przerwał profesor, dyrektor i psychiatra.
- Byung, odsuń się od niego...- powiedział wykładowca.
- Nie... co chcecie mu zrobić ?- zapytał patrząc na psychiatrę trzymającego kaftan i torbę, prawdopodobnie ze środkami na uspokojenie.
- Chan pójdzie z panami na terapię... zostaw go.
L.joe poczuł jak chłopak w jego ramionach zaczyna się trząść.
- Na terapię ? Proszę pana oni go tu biją i głodzą...niech pan zobaczy jak on wygląda... nie pozwolę mu to zostać. 
- Tak ci powiedział ?- zapytał dyrektor - Ciągle kłamie... każdemu wciska taką bajeczkę...
- Komu ?....Komu jak nikt do niego nie przychodzi ? Traktujecie go jak zwierzę...jesteście od tego żeby mu pomóc,a nie pogrążać jeszcze bardziej... 
- Sam się kaleczy, nie chce jeść, a jak go prowadzimy do łazienki to ucieka bóg wie gdzie.
- Niech pan nie kłamie...zabieram go stąd...
- Byung...wychodzimy stąd....w tej chwili...
- Nie...
- Wylecisz z uczelni ! Proszę cię, wyjdź stąd !

Następne dni mijały chłopakowi bardzo wolno. Ciągle myślał o Chunjim i o tym, co się z nim dzieje. Przestał chodzić na uczelnię. Nie miał póki co do tego głowy. Zawalił przez to trzy egzaminy,a jego byt na uczelni wisiał na włosku. Mimo to, nie przejmował się tym. Całymi dniami siedział na kanapie, wpatrując się w ścianę i rozmyślając o brunecie. Nagle do jego uszu dotarł dźwięk otwierających się drzwi. Stał w nich jego oddany przyjaciel MinSoo.
- Cześć matołku...- przywitał się i usiadł na kanapie obok chłopaka.- Jak się czujesz ?
- Okropnie...czuję jak coś we mnie pęka...że się sypię...boże, to uczucie mnie niszczy..
- Wszystko przez tego chłopaka ?
- Tak... strasznie się o niego martwię i chcę mu pomóc choćby nie wiem co...
- L.joe....on jest ćpunem....jest chory...wiesz z czym to się wiąże ?
- Wiem...z wielką odpowiedzialnością, cierpliwością i zaangażowaniem...a ja to wszystko mam...muszę go tylko stamtąd wyciągnąć.
- Po co ?
- Zamieszka ze mną...
- Co ?...gadasz teraz totalne bzdury...możesz chodzić do niego do ośrodka,ale on tutaj ? Zastanów się nad tym...
- Myślę o tym od ponad miesiąca... i jestem gotowy by się nim zająć...
- Byung ty się w nim...
- Tak zakochałem się...- dokończył za niego chłopak - Jest tak naprawdę niesamowicie wrażliwą osobą, której życie dało porządnie po dupie...nie zasłużył sobie na to...
- Tylko raz z nim rozmawiałeś...nic o nim nie wiesz...
- Piszemy do siebie listy...wiem o nim wszystko....i jestem jedyną osobą, której ufa i z którą rozmawia...
- No dobrze...skoro taka jest twoja decyzja to ja jako przyjaciel muszę ci pomóc...
- Naprawdę to zrobisz ?
- Oczywiście...z bólem serca, bo się cholernie o ciebie martwię,ale skoro tego chcesz to ci pomogę. 
- Dziękuję.- szepnął L.joe i wtulił się w silne ramiona przyjaciela.

Na drugi dzień chłopcy wdrążyli swój plan w życie. Obaj udali się pod ośrodek, jednak Byung nie wchodził na jego teren. MinSoo natomiast udał się do środka, wmawiając dyrektorowi, że Chunji to jego brat i chce go stąd zabrać do domu. Niezbyt bystry dyrektor łyknął haczyk i pozwolił zabrać chłopaka. Gdy wyszli z ośrodka Chunji stanął jak wryty i spojrzał na zestresowanego Byunga. Na jego twarzy pojawił się niesamowicie szczery i szeroki uśmiech.
- L.joe !- krzyknął wesoło i rzucił się w ramiona chłopaka. - Czułem,że po mnie wrócisz.
- Jak się czujesz ?- chłopak wziął w ręce twarz Chana i spojrzał w jego błyszczące ze szczęścia oczy.
- Teraz cudownie. 
- Zamieszkasz ze mną....cieszysz się ?
- Bardzo.- chłopak pisnął i wtulił się w ramiona szatyna.
- Chłopaki chodźcie już, bo jeszcze ktoś was zobaczy i go zabiorą z powrotem do ośrodka.- powiedział MinSoo siadając za kierownicą. Chłopcy pośpiesznie siedli do samochodu i ruszyli do domu.

*

Po wejściu do mieszkania Chunji rozejrzał się po nim i usiadł grzecznie na kanapie.
- Usiądź koło mnie.
Gdy L.joe wykonał jego polecenie chłopak mocno wtulił się w jego ramiona.
- Bardzo ci dziękuję... postaram się zrobić wszystko żeby nie przysporzyć ci problemów. I zrobię wszystko żeby się jakoś odwdzięczyć..
- Przestań ćpać i bądź po prostu szczęśliwym człowiekiem...to będzie dla mnie najlepsza nagroda. 
- Przy tobie na pewno z tym skończę.
- Będę cię wspierał i ci pomagał...ale pamiętaj, że bardzo dużo zależy od ciebie.
- Tak,wiem o tym. - przytaknął brunet i pocałował delikatne wargi Byunga - Dziękuję...


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------




------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W następnym ff Taemin i Minho.

13 czerwca 2014

Favourite k-pop bands

Hej kochani ;*
Dzisiaj chciałam powiedzieć trochę o swoich ulubionych k-pop'owych zespołach. Mam ich baaardzo dużo i ciężko mi powiedzieć,który lubię najbardziej, ale postaram się to streścić i przedstawić Wam w jak najlepszy sposób :)

1. EXO
Jestem z nimi od debiutu i kocham ich ponad wszystko i wszystkich. Śledzę ich na każdym kroku i znam wszystkie piosenki na pamięć, mimo że zapamiętanie chińskich wersji nie należało do najłatwiejszych. W EXO biasuję...właśnie...mam dużo biasów jak na jeden zespół. Jednak na pierwszym miejscu stoi Luhan, następnie Kai, Sehun, Chanyeol i Baekhyun.



2. Topp Dogg
Podobnie jak w przypadku EXO śledzę ich od samego debiutu. Wiem o nich wszystko, przeglądam twittera tysiąc razy dziennie, by nie przeoczyć jakiejś informacji o chłopakach. Ulubionym paringiem jest oczywiście HanJoo (Hansol i B-joo), a biasami są wspominany wcześniej B-joo i Kidoh.


3. VIXX
Ahh VIXX'y...kto ich nie kocha :D Z VIXX'ami jestem całym serduchem dopiero od początku tego roku i szczerze żałuję,że nie poznałam ich wcześniej. Z początku ich piosenki nie podchodziły pod mój gust, jednak z czasem pościągałam ich albumy i zakochałam się w nich na zabój. Uwielbiam oglądać VIXX tv, bo dzięki temu lepiej poznaję chłopaków,a dodatkowo bardzo poprawia mi to mój często smutny humor.Szczerze mówiąc dużo czasu zajęło mi znalezienie biasa w tym zespole, jednak ostatecznie padło na Hyuka i Raviego.

                                       

4. Super Junior
Eh, kto pamięta o naszych kochanych staruszkach z SuJu ? To dzięki nim poznałam k-pop,a moją pierwszą piosenką było "Sorry Sorry". Moja cała ściana nad łóżkiem zapełniona jest ich zdjęciami i tak naprawdę bardzo dużo im zawdzięczam. Dzięki nim 1 klasa liceum była czymś przyjemnym i tak naprawdę to oni podtrzymywali mnie wtedy przy życiu. Moim najukochańszym biasem jest Siwon,z którym mam mentalnie piękny dom i gromadkę dzieci. 

                                        

5. B1A4
W porównaniu z wymienionymi wcześniej zespołami chłopaki z B1A4 tworzą muzykę dość skoczną, wesołą, a ich teledyski są przepełnione słodyczą i pstrokatymi kolorami. Jednak mają w sobie coś, co mnie urzekło i zachęciło do ich słuchania. Moimi biasami są ShinWoo (CNU) i Jinyoung. 

                                      


6. GOT7
Poznałam ich niedawno i oszalałam na ich punkcie. Muzyka, którą tworzą jest niesamowita i świetnie wpada w ucho. Wszyscy są tak cudowni,że ciężko wybrać w tym zespole biasa, jednak u mnie ten zaszczyt dopadł Marka ;)

                                       





Poza wymienionymi wcześniej zespołami lubię jeszcze BTS, B.A.P, Cn Blue, B2ST, BTOB i wiele wiele więcej. Jednak w tej notce przedstawiłam najmocniejszą 6 w mojej k-pop'owej hierarchii. 
A Wy jakie zespoły lubicie najbardziej ? :)



12 czerwca 2014

SungJong & KyuHyun



   
         Dwie różne osobowości. Jeden sportowiec, drugi dusza artysty. Mimo to ich drogi zeszły się i żyli już od 3 lat w szczęśliwym związku.

<- SungJoooong, melduj jak tam zawody. - Kyu mimo ogromu pracy i ciągłego biegu zawsze pamiętał o ważnych wydarzeniach w życiu swojego chłopaka.
-> Zgaduj :)
<- Wiedziałem....kolejny puchar wieziesz do domu ?
-> Zgadza się, mam 1 miejsce :D 
<- Gratuluję skarbie ;* 
-> Dziękuję :* o której zaczynasz musical ?
<- o 20. Ale jedź już do domu i odpocznij.
-> Zwariowałeś ? Lecę wziąć prysznic i do ciebie jadę.
<- Myszko nalegam...cały dzień jeździłeś po tym żwirze 
-> grrr to żużel małpo. Niedługo będę ;*

KyuHyun uśmiechnął się pod nosem i odłożył telefon. W tym samym momencie podszedł do niego jego przyjaciel -Sungmin.
- I co ? Zrobisz to dzisiaj ?- zapytał wystawiając rząd śnieżnobiałych zębów.
- Myślę, że tak...ale strasznie się stresuję.
- Rozumiem cię doskonale...pamiętam jak ja to robiłem z RyeoWookiem...myślałem,że serce wyskoczy mi z piersi.
- No właśnie...i teraz zamiast myśleć o musicalu myślę o tym jak to zrobić, żeby wyszło perfekcyjnie. 
- Uwierz mi,że jakbyś tego nie zrobił, SungJong i tak będzie bardzo szczęśliwy. 
- Pewnie masz racje... - chłopak westchnął i spojrzał na przyjaciela - Słyszysz ?
Sungmin nastawił uszy i po chwili zachichotał.
- Ale ci serce wali...wyluzuj troszkę.
- Łatwo ci mówić.
- Ooo cicho...SungJong przyjechał.
Do garderoby wszedł nieśmiałym krokiem wysoki,szczupły chłopak. Kłaniał się każdemu kogo spotkał i obdarowywał ich swoim czarującym uśmiechem. W końcu podszedł do Kyu i go pocałował.
- Hej skarbie.
KyuHyun uśmiechnął się i wziął swojego chłopaka na ręce.
- Gratuluję pierwszego miejsca...jestem z ciebie bardzo dumny.
- Przestań...to nic takiego.
- Oj już nie kokietuj. 
Sung zachichotał i cmoknął chłopaka w nos.
- Puszczaj mnie misiek.- brunet spełnił prośbę ukochanego. Następnie wręczył mu bilet i założył włosy za ucho.
- Idź już usiąść, bo zaraz zaczynamy.
- Dobrze...powodzenia. - Jong uśmiechnął się i poszedł zająć wskazane miejsce w pierwszym rzędzie.

Po 4 godzinach musicalu gdy aktorzy się kłaniali, na scenę wyszedł dyrektor teatru i spojrzał na spiętego do granic możliwości Kyu. Następnie wręczył mu mikrofon i poklepał po ramieniu.
- Powodzenia...dasz rade. 
Brunet wziął głęboki oddech i przyłożył mikrofon do ust.
- Dobry wieczór...przepraszam, że państwa zatrzymuję,ale jest to dla mnie bardzo ważny wieczór i chcę by wypadł jak najlepiej. Do tego właśnie potrzebuję wsparcia dużej ilości ludzi. - gdy chłopak zobaczył uśmiech na twarzach publiczności odetchnął i zaczął kontynuować - Jest wśród was osoba, która jest dla mnie bardzo ważna, wspiera mnie od ponad 3 lat, jest cały czas u mojego boku i wiem,że zawsze mogę na tą osobę liczyć. Tym kimś jest mój ukochany chłopak SungJong. - gdy Kyu wymawiał te słowa, Sungmin zeszedł ze sceny i wciągnął na nią zdziwionego chłopaka. KyuHyun klęknął przed nim i mówił dalej - Skarbie...jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Bardzo mocno cię kocham i chciałem cię o coś zapytać. - chłopak wyciągnął pudełeczko z pierścionkiem i wystawił je w stronę ukochanego - Lee SungJong...wyjdziesz za mnie ?
Na sali zapanowała głucha cisza. Słychać było jedynie głośne bicie serca Kyu i szepty Sungmina mówiące "Chłopie,na co czekasz ? Powiedz tak". Zszokowany SungJong spojrzał na twarz ukochanego i szeroko się uśmiechnął.
- Oczywiście, że tak.- publiczność oszalała. Rozległy się głośne brawa i gwizdy. KyuHyun przytulił chłopaka,a z jego oczu popłynęły łzy.
- Bardzo cię kocham.
- Uwierz mi,że ja ciebie bardziej.- Sung połączył ich usta w namiętnym pocałunku. Oboje zatracili się w tej wyjątkowej dla nich chwili, która mogłaby tak trwać bez końca.


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------






------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W następnym ff Minho i Taemin.
Później L.joe i Chunji :)

Buziaki ;*

10 czerwca 2014

Hojoon & Suho



       
            - Skarbie chodź już !- zawołał Suho siedząc wygodnie na kanapie z paczką czipsów i colą w ręku.- Hojoooon !
- Muszę wyjść.
- Dokąd ?- brunet podniósł się i spojrzał na swojego narzeczonego stojącego w przedpokoju.
- Mam wieczorne zajęcia w szkole...
- A....no dobrze...podwieźć cię ?
- Nie nie, nie trzeba... będę koło 23...
- Dobrze to...- chłopak nie dokończył, ponieważ Hojoon zniknął już za drzwiami. Od dłuższego czasu widział, że jest z nim coś nie tak. Często wychodził z domu, późno wracał, dziwnie się zachowywał, wylewał na siebie litry perfum i za każdym razem stroił się tak jakby szedł na randkę. Mimo to ufał mu bezgranicznie. W końcu za miesiąc miał odbyć się ich ślub. Hojoon wziął na świadka swojego najlepszego przyjaciela Kidoha, natomiast ze strony Suho był to D.O.
Brunet usiadł z powrotem na kanapie, włączył film i zatopił myśli w telewizorze i paczce czipsów. Nagle zadzwonił do niego telefon. Był to KyungSoo.
- Słucham ?
- Hej...co robisz ?
- Oglądam w samotności film, bo moje cudo poszło do szkoły. 
- Cudo ?....mowa o Hojoonie ?
- No a niby o kim ?
- No właśnie dzwonie w jego sprawie.... chyba go widziałem jak szlaja się po mieście z Kidohem...
- Pewnie idą razem do szkoły.
- Za rękę ?- chłopak westchnął i zrobił krótką pauzę. - Suho on cię chyba z nim zdradza...
- Gadasz bzdury....kochamy się, za miesiąc mamy ślub,a oni są przyjaciółmi. Nic w tym dziwnego,że idą za rękę.
- Dla mnie to wygląda troszeczkę inaczej....tylko cię ostrzegam.
- Za bardzo to wyolbrzymiasz D.O...
- Może i tak....kończę, bo mój Kai ma chcice i trzeba go zadowolić. 
- Miłej zabawy panom życzę.- chłopak zachichotał i odłożył telefon.

W tym samym czasie Hojoon wraz z najlepszym przyjacielem spacerował uliczkami Seoulu.
- Kiedy chcesz mu o nas powiedzieć ?- zapytał Kidoh odgarniając chłopakowi grzywkę z czoła.
- Nie wiem...nie myślałem jeszcze o tym...
- W ogóle cię nie rozumiem...miesiąc po tym jak się z nim zszedłeś zacząłeś kręcić ze mną...i to trwa już ponad rok...nie mogłeś z nim od razu zerwać ?
- To jest trochę skomplikowane... Suho jest strasznie wrażliwy i boję się, że jakby poznał prawdę coś by sobie zrobił...
- No to co z tego ?....to już chyba nie twoje zmartwienie....no chyba że go jeszcze kochasz...
- Ciebie kocham durniu...- chłopak zatrzymał się i pocałował gorące wargi kochanka. - I już nie mogę się doczekać kiedy z tobą zamieszkam.
- Niedługo skarbie...i będziesz tylko mój. Nikomu nie dam cię tknąć, co noc będziesz krzyczał moje imię i wił się pod moim gorącym ciałem, a ja będę ci dogadzał najlepiej jak tylko mogę.
- Wiesz,że mnie tym strasznie podnieciłeś...
- Yhymmm...to co ? Idziemy do mnie ?
- A która godzina ?
- Hmm..- chłopak spojrzał na zegarek - 22:45.
- Jezu muszę spadać.
- Dlaczego ?
- Powiedziałem Suho,że będę o 23. Nie mogę się spóźnić, bo zacznie coś podejrzewać.
- No dobrze...dawaj dzióbka. 
Hojoon pocałował Kidoha i ruszył pędem do domu. Po wejściu do niego zastał siedzącego na kanapie Suho.
- Jestem misiu. 
- Dobrze...jak było w szkole ?
- Super...dostałem 5 z chemii...
- Ooo no to gratuluję. - brunet uśmiechnął się i cmoknął chłopaka. - Śmigaj do wanny. Kolację masz zrobioną, wystarczy podgrzać. 
- Yhymm...- Hojoon usiadł okrakiem na partnerze i zaczął pieścić jego szyję.- Mam ochotę na seks. 
- To zapraszam pana do sypialni.
Po wejściu do pokoju rozebrali się i padli na łóżko całując się i dopieszczając się wzajemnie. Gdy miało dojść do stosunku Suho zatrzymał się i spojrzał na narzeczonego.
- Widzę, że nie muszę cię rozciągać. 
- To dobrze czy źle ?
- Raczej dziwnie....za każdym razem byłeś taki ciasny,że bałem się, że ci zrobię krzywdę.
- Aish no tak....ostatnio byłem tak napalony,że dogadzałem sobie sam.- mówiąc to Hojoon miał przed oczami wyrzeźbione, spocone ciało Kidoha penetrujące każdy milimetr jego ciała. Zamknął oczy i cicho jęknął przywołując to wspomnienie.
- Aż tak ci było dobrze ?
- Idealnie...
- Hojoon...- chłopak otworzył oczy i spojrzał na Suho.- Ale ty to robisz miśku lepiej.
Kilka minut później ich ciała pocierały się o siebie wydając przy tym specyficzny dźwięk. Z ich ust uciekały głośne jęki i westchnięcia, a dłonie błądziły po ciele partnera nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca. Po stosunku Suho wstał chwiejnym krokiem i cmoknął rozgrzanego Hojoona.
- Idę myszko pod prysznic...- chłopak jedynie skinął głową i już po chwili brunet zniknął za drzwiami. Blondyn chwycił za telefon i napisał do Kidoha.
<- Właśnie kochałem się z Suho.
-> łał....i jak było ?
<- wyobrażałem sobie,że to ty ;*
-> jestem aż tak słaby w łóżku ?
<- właśnie dzisiaj działał tak jak trzeba haha
-> i tak jestem lepszy
<- to jest skarbie oczywiste... wiesz,że cię bardzo kocham ?
-> wiem
<- i wiesz,że mam ochotę się z tobą pieprzyć ?....teraz w tej sekundzie...
-> zapraszam do siebie kotku ;*
<- aish,wiesz,że nie dam rady...ta pierdoła mnie już nie wypuści z domu ;/
-> powiedz mu jutro, że idziesz załatwić jakieś pierdoły związane ze ślubem...przyjdziesz do mnie i zabawię się z tobą tak jak należy ;*
<- dobrze skarbie ;* kończę, bo Suho wrócił spod prysznica ;)
Chłopak odłożył telefon i ziewnął.
- Idę spać...jestem strasznie zmęczony.
- Śpij dobrze myszko.- Suho pocałował partnera w ucho. Po tym geście chłopak odpłynął i zasnął. Brunet spojrzał na telefon Hojoona. Nie chciał go sprawdzać, bo mu ufał. Mimo to tego dnia postanowił przeczytać sms'y chłopaka. Wziął telefon i zaczął czytać rozmowy z Kidohem.
- Suho połóż się ze mną...- wymruczał zaspany chłopak i zrobił partnerowi miejsce w łóżku.
- Zbieraj swoje rzeczy i wypierdalaj....
- Słucham...
- Bierz swoje rzeczy i spieprzaj do Kidoha !! 
- Suho ja...
- Wypad !!
Blondyn wstał i pośpiesznie zaczął zbierać swoje rzeczy.
- Suho chciałem ci powiedzieć, ale nie wiedziałem jak...
- Nie wierzę !....po prostu nie wierzę ! Jak mogłeś ?!- twarz Suho zalana była łzami, które co chwilę wypływały z jego brązowych oczu.
- Przepraszam...
- Wyjdź stąd !! Nie chcę cię znać !- mówiąc to rzucił w Hojoona pierścionkiem zaręczynowym i zniknął za drzwiami balkonu. Blondyn chwilę nie wiedząc co robić, podniósł go i wyszedł z mieszkania.

Mijały dni, tygodnie, miesiące, a nawet lata...dokładnie dwa. Po tym okresie czasu do skrzynki pocztowej Suho przyszło zaproszenie na ślub Hojoona i Kidoha. Ponieważ długo na nie nie odpowiadał Hojoon postanowił zadzwonić do swojego byłego chłopaka, by potwierdził swoją obecność. Po długim oczekiwaniu telefon odebrał KyungSoo.
- Telefon Suho, słucham...- powiedział to smutnym i cichym głosem.
- Z tej strony Hojoon....chciałem się tylko zapytać czy Suho pojawi się na moim ślubie.
D.O chwilę milczał...po chwili jednak dało się usłyszeć jego cichy płacz.
- Halo...
- Dwa dni po tym jak go zostawiłeś popełnił samobójstwo...także nie zagości na twoim ślubie dupku...mam nadzieję,że Kidoh potraktuje cię tak samo jak ty Suho...- D.O rozłączył się. Hojoon momentalnie poczuł w duszy pustkę, a oczy napełniły się łzami, które po chwili przerodziły się w histerię i tęsknotę za byłym narzeczonym...


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------


7 czerwca 2014

N & Leo




    Letnia, gorąca noc. Chłopcy z VIXX wypoczywali właśnie w chatce na Hawajach. Odpoczynek po tak intensywnej pracy był jak najbardziej wskazany.
Leo leżał w swoim łóżku i wpatrywał się w sufit. Nie mógł zasnąć, ponieważ za oknem szalała burza, której chłopak panicznie się bał. Spojrzał na śpiącego na łóżku obok lidera i westchnął. Chciałby teraz koło niego leżeć i się do niego przytulić. N podobał mu się od ponad roku, ale nigdy nie miał odwagi by mu o tym powiedzieć. Liczył na to, że Yeon się domyśli i sam do niego zagada pod tym kątem. Pogoda za oknami robiła się coraz bardziej niebezpieczna i groźna. Palmy wyginane były we wszystkie strony, a chatka stojąca na balach w ocenie sprawiała wrażenie, jakby miała się zaraz przewrócić. Brunet wstał i powoli wsunął się pod kołdrę lidera. Już miał się przytulić do jego ciała, gdy nagle N otworzył oczy.
- Leo...co ty robisz ? 
- Mogę z tobą spać ?
- Co ?- chłopak zachichotał i przetarł oczy.
- Wiesz, że się boję....zobacz co się dzieje ze oknem.
Yeon usiadł i spojrzał przez okno. Rzeczywiście to co się działo wyglądało dość strasznie.
- Dobrze to śpij ze mną. 
- Dziękuję....a przytulisz ?
Lider uśmiechnął się i wtulił w siebie umięśnione ciało Leo.
- Ale ci wali serce.
- Em....to ze strachu.- odpowiedział brunet i lekko odsunął się od Yeona.
- Leoś...popatrz na mnie.
Chłopak podniósł wzrok i spojrzał w oczy lidera. N wyczuł o co chodzi. Widział w oczach przyjaciela miłość, zakłopotanie, wstyd i lekkie podniecenie. Uśmiechnął się i delikatnie pocałował usta chłopaka. Na ten gest Leo westchnął i chwycił lidera za koszulkę.
- Ze strachu ?- Yeon uśmiechnął się i usiadł na brunecie. Twarz Leo zalała się gorącym rumieńcem. Yeon złapał przyjaciela za nadgarstki i położył je koło jego głowy. Następnie nachylił się do jego twarzy i dotknął ustami warg przyjaciela.
- Ile to trwa ?- szepnął muskając drżących warg Leo.
- Ponad rok...
- Nie mogłeś mi powiedzieć ?
- Myślałem, że kręcisz z Ravim...
- Oj Leoś Leoś...to tylko mój przyjaciel.- po tych słowach połączył ich usta w namiętnym, z początku nieśmiałym ze strony bruneta pocałunku. Miednica Yeona pocierała delikatnie o pobudzonego członka przyjaciela. Leo skrzywił się i gardłowo jęknął.
- Yeon przestań.
- Wiem, że tego chcesz.- N przeniósł pocałunki na szyję bruneta, a jego dłonie głaskały jego klatkę piersiową. Nieśmiały chłopak wił się pod ciałem lidera, szarpiąc za pościel i jęcząc. Gdy N doszedł do bokserek chłopaka, Leo usiadł i spojrzał na podnieconego kochanka.
- Nie rób tego..
- Dlaczego ?
Leo spuścił głowę, a jego twarz automatycznie zrobiła się czerwona.
- Leoś o co chodzi ?
- Oj... wstydzę się...
N uśmiechnął się i przytulił bruneta.
- Mnie nie musisz się wstydzić...ale jeśli nie chcesz nie musimy teraz tego robić...
- Chcę... 
- Na pewno ?
- Tak...- Leo położył się i zakrył twarz poduszką. Yeon zsunął z chłopaka bieliznę i delikatnie całował jego wewnętrzną stronę ud. Jego opuszki palców delikatnie pieściły członka Leo. Z ust bruneta wydobywały się ciche, nieśmiałe jęki i westchnięcia. Przy każdym najmniejszym dotknięciu penisa przez lidera, ten podnosił się i coraz bardziej twardniał. W końcu wsunął go do ust i zaczął delikatnie pieścić. Leo usiadł i zacisnął dłoń na włosach kochanka. To podniecało Yeona jeszcze bardziej. Wsunął członka po samo gardło, a jego palce pieściły jądra chłopaka. Po reakcji chłopaka widać było, że był to jego pierwszy lód w życiu. Niewiele potrzebował. Po około 5 minutach doszedł w gardło lidera i opadł na łóżko głęboko oddychając. N połknął lepką spermę chłopaka i nałożył mu bokserki. Następnie położył się obok niego i pogłaskał jego gorący policzek.
- Le...
- Śpijcie do cholery....jutro będziecie się pieprzyć.- N podniósł głowę. Wpatrywał się w nich zaspany maknae wtulony w ciało Hongbina.
- Dobrze...śpij już.- odpowiedział Yeon i mocno przytulił Leo. - I jak ?- szepnął i pocałował czoło chłopaka.
- Dobrze....ale dziwnie...
- To znaczy ?
- Jutro nie spojrzę ci w oczy.- Leo wtulił twarz w szyję chłopaka i mocno wtulił się w jego drobne ciało.
- Oj Leoś... nie możesz się mnie wstydzić...przecież mnie kochasz, tak ?
- I to bardzo...
- Właśnie...jeśli mamy ze sobą być musisz się bardziej przede mną otworzyć, okej ?
- Yhym.- chłopak kiwnął twierdząco głową i pocałował kochanka w szyję.
- Śpij wstydziochu...jutro porozmawiamy.
Po tych słowach brunet od razu usnął. Była to dla niego niezwykle emocjonująca i pełna wrażeń noc. N, wiedząc, że jego chłopak boi się burzy mocno go tulił i czuwał nad nim aż do rana...


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------







------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W następnym opowiadaniu Hojoon i Suho. :)