Stałem pod drzwiami wejściowymi dormu, jak ten pies.... Czekałem na Changbina, który mimo dochodzącej czwartej nad ranem, nadal nie wracał do mieszkania. Bardzo się o niego bałem. Nie odbierał ode mnie telefonów ani nie odpisywał na wiadomości, a ja już całkowicie odchodziłem od zmysłów. Do tego panująca na dworze paskudna pogoda nie ułatwiała mi sprawy. Chodziłem przed drzwiami w tą i z powrotem, czując jak z nerwów coraz bardziej boli mnie brzuch. W pewnym momencie usłyszałem dźwięk charakterystyczny dla otwieranych drzwi. Zalany łzami podszedłem do przemoczonego Changbina, uważnie mu się przyglądając.
- Wróciłeś. - szepnąłem, dotykając ostrożnie jego mokrej buzi.
- Dlaczego nie śpisz?
- Martwiłem się.. - pociągnąłem nosem, wbijając wzrok w podłogę - Przebierz się... zrobię ci herbatę. - zgodnie z obietnicą poszedłem do kuchni, nastawiając czajnik. Nie wiedziałem jak z nim rozmawiać, czy w ogóle jest sens. Boję się jego odpowiedzi, boję się, że uznał, że bycie z chłopakiem to jednak nie jego bajka. Bo jak niby inaczej wytłumaczyć jego zachowanie? Wbiłem spuchnięte od płaczu oczy w ulubiony kubek hyunga. Sięgnąłem po niego, po czym wsypałem do niego herbatę i odrobinę miodu. Gdy zalałem wszystko wrzątkiem odczekałem moment, dodając do kubka plasterek cytryny. Gdy sięgnąłem po kubek, usłyszałem za sobą oddech Changbina - Przebrałeś się w suche rzeczy?
- Tak.
- Twoja herbata. - odwróciłem się niechętnie, wręczając chłopakowi kubek - Wypij póki jest gorąca... mogłeś się przeziębić.
- Yongbok, popatrz na mnie. - uniosłem wzrok, wbijając go w idealną twarz mojego... chyba jeszcze chłopaka.
- Nie wiem, o co mam cię zapytać.. - szepnąłem, czując ponownie spływającą po policzku łzę - Dlaczego się tak zachowałeś?
- Nie płacz. - hyung odłożył herbatę, łapiąc moją twarz w obie dłonie - Błagam cię, nie płacz.
- Dlaczego tak się zachowujesz? - szeptałem dławiąc się przy tym łzami - Hyung, co się dzieje?
- Daj mi wytłumaczyć.. tylko proszę, przestań płakać. - chłopak zetknął nasze czoła, jednak po chwili pocałował mnie w nie, wzdychając - Chodźmy do pokoju... nie powinniśmy rozmawiać tutaj.
- Chcesz się rozstać?
- Co?
- Changbin, co się z tobą dzieje? - byłem już tak zmęczony, że nie wiedziałem, co wygaduję. Chciałem otrzymać jakiekolwiek wytłumaczenie, ale z drugiej strony tak bardzo się go bałem, że wolałem co chwilę wchodzić mu w słowo, niż dowiedzieć się, że ze mną zrywa.
- Chodź. - chłopak chwycił mnie za nadgarstek, prowadząc mnie do naszego pokoju. Byłem tak bardzo zmęczony płaczem i zestresowany, że bałem się, że za moment zemdleję. Gdy weszliśmy do sypialni, stanąłem z hyungiem twarzą w twarz, czując jak ten dotyka moich policzków, zdejmując z nich łzy.
- Co się dzieje?
- Lixie, przepraszam... nie miałem pojęcia, że przejmiesz się tym tak bardzo..
- Żartujesz? Pierwszy raz się do siebie zbliżyliśmy, a potem wybiegłeś z dormu jakbym wyrządził ci jakąś krzywdę.. - zatrzymałem się, biorąc głęboki oddech - Może o to chodzi? Czujesz, że zmusiłem cię do tego?
- Nie, absolutnie... sam tego chciałem. - wbiłem wzrok w podłogę, nie mogąc się uspokoić. Changbin przyciągnął mnie do siebie jednym, zwinnym ruchem, chowając mnie w swoich ramionach - Nienawidzę jak płaczesz.. przepraszam.
- Hyung, nie przepraszaj mnie... przestań mnie przepraszać. Powiedz mi po prostu prawdę.
- Prawdę? - chłopak parsknął śmiechem, wzmacniając uścisk - Prawda jest taka, że jestem pieprzonym tchórzem i spanikowałem... Zrobiło mi się potwornie głupio, jak zostaliśmy przyłapani.
- Wstydzisz... wstydzisz się mnie? - uniosłem wzrok na Changbina, czując buziaka na swoim nosie.
- Nie Yongbokie..
- Wstydzisz się tego, że możesz być gejem? Nie dopuszczasz do siebie takiej myśli? - chłopak westchnął, co sprawiło, że zacząłem płakać jeszcze bardziej.
- Felix, przestań płakać.
- To powiedz mi w końcu prawdę! - krzyknąłem, trzęsąc się z nadmiaru emocji. Hyung wtulił mnie w siebie raz jeszcze, trzymając mnie niesamowicie kurczowo, bym nigdzie się nie ruszył.
- Prawda jest taka, że niesamowicie mocno cię kocham, a nigdy nie dopuściłbym do siebie myśli, że zakocham się w chłopaku.. Mimo że jesteśmy ze sobą kilka miesięcy, nie potrafię nadal zaakceptować tego, kim jestem... Wstydzę się.. ale nie wstydzę się związku z tobą.. Jesteś najwspanialszą osobą na świecie... czułą, kochaną, wyrozumiałą, opiekuńczą.. jesteś idealny. Po prostu... po prostu przez ten pieprzony hamulec, który stworzyłem w głowie, nie mogę się w pełni na ciebie otworzyć, a uwierz mi, że chciałbym dać ci wszystko, co najlepsze i być dla ciebie takim dobrym facetem, jakim ty jesteś dla mnie.. po prostu potrzebuję czasu, żeby w tym wszystkim zaakceptować siebie.. - uniosłem powoli głowę, czując jak ciepłe wargi Changbina przywierają do moich - Kocham cię... naprawdę, szczerze cię kocham... Wierzysz mi? - skinąłem jedynie głową, oblizując lekko usta.
- Może.. może powinienem się trochę od ciebie odsunąć i dać ci więcej przestrzeni? Żebyś mógł pomyśleć..
- Nie... nie wytrzymałbym bez ciebie. - zarzuciłem ręce na szyję chłopaka, mocno się do niego przytulając.
- Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem.
- Lixie.. - chłopak zaśmiał się, jednak wciąłem mu się w dalszą część zdania.
- Po prostu się przestraszyłem, że cię stracę... Hyung, jeśli potrzebujesz być sam... jeśli nie będziesz mieć ochoty na to, żebym się do ciebie kleił, to mi o tym wprost powiedz, dobrze? - złożyłem na jego szyi czuły pocałunek, po czym znów spojrzałem mu w oczy - Mów mi o tym, jeśli nie masz na coś ochoty..
- A jeśli będę mieć na coś ochotę, też mam ci o tym mówić? - skinąłem jedynie głową, czując jak chłopak muska delikatnie moje wargi - Chcę.. - szepnął, ponownie mnie całując - Bardzo chcę całować się z moim cudownym, wyrozumiałym chłopakiem.
- Całuj mnie hyung tak długo, jak chcesz. - powiedziałem cichutko w pełni oddając się jego pieszczotom. Chłopak zaprowadził mnie w kierunku łóżka, po czym położył mnie na nim ostrożnie. Zacisnąłem dłonie na jego koszulce, ciągnąc go na siebie. Changbin zawisł nade mną, pieszcząc moje usta w niemal niewyczuwalny wręcz sposób. Chciałem pogłębić pocałunek, ale nie mogę narzucać nic Changbinowi... niech robi ze mną to, na co ma ochotę. W pewnym momencie chłopak oderwał się od moich ust, po czym zdjął z siebie koszulkę, prezentując swoje piękne, idealnie wyrzeźbione ciało. Zaczerwieniłem się lekko, uciekając przy tym wzrokiem... jest zbyt piękny, by móc na niego tak bezwstydnie patrzeć. Changbin złapał mnie za dłoń, po czym przyłożył ją do swojego bardzo mocno bijącego serca - Ale ci serduszko bije.
- Wiesz dlaczego? - uśmiechnąłem się zaprzeczając skinieniem głowy - Z miłości do ciebie.. naprawdę oszalałem na twoim punkcie. - mój uśmiech urósł jeszcze bardziej.
- Daj łapkę. - Changbin podał mi swoją dłoń, patrząc na mnie z zaciekawieniem. Ułożyłem ją na swojej klatce piersiowej w miejscu serca, posyłając mu ponownie uśmiech - Kocham cię najbardziej na świecie... I jeśli nie czujesz się komfortowo w tej sytuacji, między nami może w ogóle nie dochodzić do zbliżeń.. Kocham cię i zniosę wszystko, bylebyś ty był szczęśliwy.
- Skarbku. - mruknął mój chłopak, przez co moje oczy zaświeciły się jak brylanciki. To pierwszy raz, gdy Changbin nazwał mnie w taki pieszczotliwy sposób. Hyung położył się na mnie, całując mnie w czoło - Będziemy robić wszystko... wszystko, rozumiesz? Tylko pomału, proszę.
- Dobrze, rozumiem. - wtuliłem go w siebie, po czym złożyłem pocałunek na jego lekko jeszcze wilgotnych od deszczu włosach - Rozumiem Binnie. - zacząłem drapać go po nagich plecach. Chłopak mruknął jedynie, mocniej wtulając się w moje ciało. Bałem się... tak bardzo bałem się, że powie mi, że jednak związek z facetem to nie jego bajka. Bałem się, że ma kogoś na boku, do kogo uciekł, by pomyśleć.. ale ze mnie idiota. Muszę mu w końcu bardziej zaufać.. Sięgnąłem po kołdrę, nakrywając nią mojego faceta. Hyung uśmiechnął się jedynie, głaszcząc mnie po klatce piersiowej - Hyung..
- Słucham.
- Zrobiłem ci herbatę... pamiętasz?
- Grzejesz lepiej, jak herbata. - zaśmiałem się, całując ponownie głowę Changbina.
- Mogę cię dzisiaj przytulać?
- Całą noc?
- Całą noc.
- No nie wiem.
- Dobra... w tej kwestii nie będę cię pytać o zdanie. - zaśmiałem się, przytulając go tak mocno, jakby był pluszową maskotką - Kocham cię hyung... śpij dobrze.
*
Minęły kolejne cztery miesiące. Między mną a Changbinem układa się naprawdę dobrze, ale ja, jak to ja, mam swoje "ale". Bardzo niepokoi mnie jego relacja z Hyunjinem. Wszyscy jesteśmy przyjaciółmi, ale mój facet ostatnimi czasy poświęca stanowczo za dużo czasu naszemu visualowi. Wychodzą razem jeść, dużo ze sobą rozmawiają, chodzą razem na siłownię... w ciągu dnia spędzałem z Changbinem czas sam na sam jedynie wieczorami, kiedy drzwi naszego pokoju w końcu się zamykały. Nawet wczoraj, gdy zaprosiłem mojego chłopaka na obiad, ten powiedział, że jest już umówiony z Hyunjinem, ale mogę pójść z nimi. Zrobiło mi się tak cholernie przykro, że od wczoraj ze sobą nie rozmawiamy.
Nagrywaliśmy dziś kolejną edycję naszego programu Two Kids Room +1. Pech chciał, że wchodziłem do studia z Changbinem i Hyunjinem. Mimo złości i ogromnego żalu, jaki czułem, przykleiłem do twarzy uśmiech, robiąc swoje. Całą czarę goryczy przelały właśnie te nagrywki, podczas których padło hasło, że we trójkę tworzymy trójkąt miłosny.. co ciekawe, słowa te wypowiedział Hyunjin. Changbin natomiast powiedział "dla żartów", że gdy go przytulam, ten czuje, jakbym miał na jego punkcie obsesję. Gdy potwierdziłem jego słowa, ten powiedział, że ma obsesję na punkcie kogoś innego... wskazał wtedy Hyunjina. W pewnym momencie poczułem, jak do moich oczu napływają łzy, ale wiedziałem, że muszę być twardy. Gdybym się rozpłakał, musielibyśmy nagrywać wszystko jeszcze raz, a tego bym nie przeżył.
- Dobra panowie, mamy to!
- Brawo, dobra robota! - wstaliśmy, kłaniając się producentom i dziękując im za pracę. Gdy to zrobiliśmy, zniknąłem z planu tak szybko, jak to możliwe. Za kamerami stała pozostała piątka chłopaków. Wyminąłem ich bez słowa, czując, jak do moich oczu cisną się łzy.
- Felix.. - Chan złapał mnie za ramię, jednak odtrąciłem go, udając się jak najszybciej do łazienki - Lix, poczekaj! - gdy się w niej znalazłem, zamknąłem się pospiesznie w jednej z kabin wybuchając płaczem - Felix. - lider zapukał do drzwi, głęboko przy tym wzdychając - Proszę cię, otwórz... Porozmawiajmy, nie płacz.
- Sły.. słyszałeś ich?
- Słyszałem. - westchnął ponownie, poruszając klamką drzwi - Otwórz, proszę. - otworzyłem drzwi, lądując w ramionach Chana - Nie płacz.... już ja ich solidnie ochrzanię.
- To... to miało być zabawne? - chlipałem, pociągając przy tym co chwilę nosem - Mnie to.. mnie to nie bawi... Hyung, ja.. ja go naprawdę kocham..
- On ciebie też, uwierz mi.. To wszystko miało być zabawne.. nagrane pod fanów. Przecież Changbin nie mógł mówić o was w samych superlatywach, żeby to wszystko nie wyszło na jaw.
- Trójkąt? Miłosny trójkąt? Może... może ja o czymś nie wiem?
- Uspokój się dzieciaku. - lider westchnął, wzmacniając uścisk.
- Jak? - spojrzałem na przyjaciela, czując jak ten wyciera moje policzki - Oni non stop spędzają ze sobą czas... ciągle gdzieś razem wychodzą.. I... i dzisiaj jeszcze to..
- Lixie.. - oderwaliśmy od siebie wzrok, wbijając oczy w drzwi, w których stanęli roześmiani Changbin z Hyunjinem.
- O... Bokkie, co się stało? - Changbin od razu spoważniał, podchodząc bliżej mnie - Dlaczego płaczesz? O co chodzi?
- Pogadamy o tym w dormie..
- Ale coś cię boli? Źle się czujesz?
- Tak.. źle się czuję... od jakiś dwóch miesięcy. - pociągnąłem znów nosem, czując jak Chan obejmuje mnie w talii - Cieszę się, że w końcu to zauważyłeś.
- Co? Yongbok, o czym ty mówisz?
- Porozmawiacie o tym, jak wrócimy do domu. - wtrącił Chan, prowadząc mnie do wyjścia.
- Do cholery jasnej, mam prawo wiedzieć, co się stało. - zdenerwował się Changbin, łapiąc lidera za ramię.
- I chcesz rozmawiać o tym tutaj? W łazience?
- Dość. - Changbin chwycił mnie nadgarstek, ciągnąc mnie w swoim kierunku - Proszę was, wyjdźcie.
- Nie szarp mnie.
- Przepraszam. - odpowiedział zdenerwowany, całując mój nadgarstek - Chan.. dajcie nam porozmawiać.
- W porządku... chodź Hyunjinnie. - gdy nasi przyjaciele opuścili łazienkę, Changbin złapał mnie za policzki, głaszcząc je ostrożnie kciukami.
- Lixie, o co chodzi? Powiedz mi, dlaczego znowu płaczesz..
- Podoba ci się? - chłopak zmarszczył brwi, puszczając moją twarz.
- Kto?
- Hyunjin... podoba ci się?
- Boże, co ty znowu wygadujesz?
- Ja już nie mogę tego wytrzymać, rozumiesz?
- Uspokój się.. - hyung złapał mnie za ramiona, wtulając mnie w siebie, jednak skutecznie go odepchnąłem, dając mu wyraźnie do zrozumienia, że nie mam ochoty na jego bliskość - Felix.. proszę cię, uspokój się i powiedz mi, o co ci chodzi.
- Od.. od kilku miesięcy.. - zacisnąłem dłonie w pięści, starając się unormować oddech.
- Spokojnie..
- Od kilku miesięcy mnie nie zauważasz... jest tylko Hyunjin, Hyunjin i jeszcze raz Hyunjin. - spuściłem głowę, czując spływające po policzkach łzy - Wspólne wyjścia... obiady... treningi.. a to, co powiedzieliście dzisiaj? - spojrzałem na chłopaka, widząc ogromne zdziwienie w jego oczach - Nie wiedziałem, że żyjemy w trójkącie i że masz obsesję na punkcie Hyunjina..
- Bokkie..
- Hyung, ja tego nie zniosę, rozumiesz?
- Wydaje mi się, że przesadzasz... nagrywaliśmy tylko program... to były żarty..
- Ale mnie te żarty nie bawią, rozumiesz?! Tak! Mam obsesję na twoim punkcie i bardzo cię kocham! A ty nawet przez chwilę nie potrafisz potraktować mnie poważnie! - brunet postawił mnie pod ścianą, zakrywając mi usta dłonią, w obawie, że ktoś nas usłyszy. Z bezsilności zamknąłem jedynie oczy płacząc jeszcze bardziej.
- Nie płacz... Lixie, błagam cię, porozmawiajmy spokojnie. - po tych słowach opuścił rękę, całując mnie delikatnie w czoło - Przepraszam, że tak zareagowałem..
- Proszę cię, puść mnie. - czułem, że dłużej nie wytrzymam. Nienawidzę kłótni, zwłaszcza z bliskimi mi osobami. A kłótnia z Changbinem to największe piekło, jakie mnie dosięgnęło - Proszę.. - hyung wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę, jednak w końcu odpuścił. Gdy tylko mnie puścił, nachyliłem się nad umywalką płucząc twarz zimną wodą. Zaraz po tym narzuciłem kaptur na głowę, podchodząc do drzwi.
- Yongbok, naprawdę cię kocham... przepraszam. - nie zareagowałem. Wyszedłem z łazienki, szukając w pośpiechu Chana. Tylko on potrafił mnie zrozumieć i pomóc mi w tej sytuacji, a Changbin? Kocham go najbardziej na świecie i już mu wybaczyłem... nie zmienia to jednak faktu, że jest mi niesamowicie przykro i nie mam zamiaru się z tym kryć.
Przez cały dzień nie zamieniłem z Changbinem ani słowa. Po powrocie do dormu wziąłem od razu prysznic, po czym zaparzyłem sobie herbatę, siadając z nią w ciemnej kuchni. Chciałem pomyśleć... znowu. Czy przesadziłem? Wydaje mi się, że nie. Widzę co się dzieje i wiem, że podejrzanie ciągnie Changbina do Hyunjina. Widzę ile czasu poświęcał ostatnio jemu, a ile mi. Do tego to brutalne uciszenie mnie... wstydzi się mnie, to widać.
- Hej.. mogę? - uniosłem wzrok, widząc stojącego w drzwiach Hyunjina. Nie odezwałem się. Chłopak westchnął, po czym zasunął za sobą drewniane drzwi. Podszedł niepewnie do stołu, przy którym siedziałem, po czym zajął jedno z miejsc na przeciwko mnie - Rozmawiałem z chłopakami.. Felix.. ja nie miałem pojęcia, że tak się z tym czujesz. - chłopak oblizał nerwowo wargi, bawiąc się przy tym palcami - Changbin to mój bardzo dobry przyjaciel, ale nic więcej, przysięgam... Nigdy nie chciałem sprawić ci przykrości Lixie.. nigdy nie chciałem, by mój przyjaciel przeze mnie płakał i... i kłócił się z osobą, którą kocha. - poczułem potworny ból serca. Zacisnąłem dłonie na gorącym kubku, czując jak do moich oczu znów napływają łzy - Przepraszam. - skinąłem jedynie głową, wycierając pospiesznie spływającą po policzku łzę - Błagam cię, nie płacz. - przyjaciel kucnął przede mną, po czym zaczął głaskać mój policzek - To, co dzisiaj nagrywaliśmy... Boże, tak mi głupio, ale to miały być tylko żarty.. nie miałem pojęcia, że tak się tym przejmiesz. - Hyunjin pociągnął nosem, co zmusiło mnie do uniesienia wzroku.. płakał, dlaczego?
- Hyunjinnie..
- Jeśli chcesz, to odsunę się od Changbina, tylko powiedz... naprawdę nie chcę żebyście się kłócili... Boże, Lix, tak bardzo cię kocham, przepraszam.. - zsunąłem się z krzesła, mocno wtulając się w przyjaciela. Chłopak objął mnie, drapiąc mnie przy tym po głowie - Przepraszam.
- Nie płacz.
- Jest mi strasznie głupio... nie miałem pojęcia, że tak cierpisz. - odkleiłem się od jego ciała, wbijając wzrok w jego duże, zapłakane oczy.
- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem, ale..
- Nie, nie przepraszaj. Miałeś do tego pełne prawo, to ja spieprzyłem całą sprawę i wciąłem się nie tam, gdzie trzeba.
- Nie... jesteście przyjaciółmi.. to normalne, że spędzacie razem czas..
- Właśnie, razem... i w tym wszystkim nie zwracaliśmy uwagi na ciebie.. przepraszam. - skinąłem jedynie głową, opierając się o krzesło, na którym siedziałem chwilę wcześniej - Nic mnie z nim nie łączy i nigdy nie będzie łączyć.. błagam cię, wybacz nam.
- Wybaczyłem.. - odchrząknąłem, przecierając twarz rękoma - Wybaczyłem już wtedy, jak rozmawiałem z Changbinem w łazience, ale... nie wiem, powiedz mi.. może to we mnie tkwi problem?
- Jaki problem? Felix, jesteś najlepszym chłopakiem, jakiego można sobie wymarzyć.. najlepszym. Dbasz o tego głupka, kochasz go, pilnujesz żeby wszystko miał, rozpieszczasz go... o jakim problemie mówisz?
- Może... może jestem przewrażliwiony? Chory na jego punkcie?
- Bardzo go kochasz.. to normalne, że jesteś o niego zazdrosny. Lixie, porozmawiaj z nim.. proszę cię, to wszystko musi wrócić do normy.
- Porozmawiam... tylko nie mam pojęcia, jak.
- Ty nie wiesz jak? Na pewno masz swoje sposoby. - Hyunjin puścił mi oczko, uśmiechając się. Skinąłem jedynie głową, wzdychając - Chodź, pomogę ci wstać. - chłopak chwycił mnie w pasie, unosząc mnie do góry - Em... Bokkie?
- Tak?
- A.. tak ogólnie.. dobrze się czujesz?
- Tak. Dlaczego pytasz?
- Jesteś... jesteś bardzo chudy..
- Mam ostatnio za dużo nerwów... nie śpię, nie jem, dużo wymiotuję... no i mamy to, co mamy..
- A Changbin..
- To jest mój najmniejszy problem, nie rozmawiajmy o tym. - westchnąłem, przytulając przyjaciela - Dziękuję za rozmowę.. cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. - wymusiłem uśmiech, idąc w kierunku sypialni. Bardzo się denerwowałem. Moje serce biło niesamowicie mocno, a żołądek wywracał się co chwilę na wszystkie strony świata. Przed wejściem do pokoju wziąłem głęboki oddech, po czym pociągnąłem za klamkę. Moim oczom ukazał się hyung, który za wszelką cenę starał się zakroplić sobie krople do oczu. Podszedłem do niego, po czym chwyciłem go za twarz, odchylając tym samym lekko jego głowę - Daj to. - szepnąłem, biorąc od niego krople, które już po chwili znalazły się w jego oczach. Gdy chłopak mrugnął kilkakrotnie mając pewność, że krople są na swoim miejscu, nachyliłem się do niego, składając delikatne buziaki na jego powiekach - Bolą cię?
- Już nie.. dziękuję. - usiadłem obok Changbina, wpatrując się uważnie w jego zaczerwienione oczy.
- Miałeś dzisiaj soczewki? - gdy ten skinął głową, westchnąłem ponownie całując oczy, w których tak bardzo się zakochałem - Mówiłem ci setki razy żebyś ich nie nosił. - składając ponowne pocałunki na jego powiekach, poczułem na wargach słony posmak jego łez - Hyung..
- Nie zasługuję na ciebie. - szepnął, rozklejając się.
- Nie płacz głupku. - wtuliłem go w siebie, czując rozdzierający mnie ból - Błagam, nie płacz.
- Przepraszam, że cię zaniedbałem.. przepraszam za Hyunjina... - musnąłem wargi bruneta, jednak po chwili pogłębiłem pocałunek, całując go przez chwilę bardzo, bardzo namiętnie... nie miałem nawet pojęcia, że tak potrafię.
- Obiecaj mi, że poświęcisz mi choć trochę czasu.. ja wiem, że jesteś zapracowany i zmęczony, ale... ale 10-minutowa rozmowa przed snem jest mi bardzo potrzebna.. - powiedziałem niezwykle cicho, ponownie smakując jego warg - Rozmawiałem z Hyunjinem... naskoczyłem na was jak idiota, przepraszam.
- Poczekaj.. - Changbin złapał moją twarz w obie dłonie, uważnie mi się przyglądając - Przestań brać ciągle winę na siebie... Spieprzyłem sprawę po całości... ja... nie ty Yongbokie.. To ja byłem tak pochłonięty przyjaźnią z Hyunjinem, że zaniedbałem ciebie.. To ja nie zauważyłem, że dzieje się z tobą coś niedobrego.. Naprawię to, przysięgam.
- Ja też nie jestem bez winy, hyung.. Ale co ja na to poradzę, że tak bardzo cię kocham i że tak bardzo mi na tobie zależy.. Stałem się zbyt zaborczy i... najchętniej trzymałbym cię cały czas przy sobie, ale wiem, że nie mogę. Też masz swoje życie i swoje prywatne sprawy.. - wziąłem głęboki oddech, całując go - Proszę.. popracujmy nad nami.. Chcę być z tobą do końca życia Changbin. - chłopak skinął głową, po czym zetknął nasze czoła, zamykając przy tym przekrwione oczy - Powiedz... powiedz mi tylko szczerze.. twoim zdaniem Hyunjin jest atrakcyjnym chłopakiem?
- Lix..
- Odpowiedz mi.
- Tak, jest bardzo atrakcyjny, tylko pytanie, co z tego? To ty mi się podobasz, nie on.
- Chciałbyś żebym wyglądał tak, jak on?
- Nie.. jesteś najprzystojniejszym i jednocześnie najsłodszym chłopakiem na świecie. Nie chciałbym mieć innego chłopaka...
- Na pewno?
- Na pewno. - szepnął, przywierając do moich warg. Wspiąłem się na jego kolana, siadając na nim okrakiem. Czułem jak ciepłe dłonie hyunga lądują pod moją koszulką, pieszcząc delikatnie moje plecy i talię. Całowaliśmy się wyjątkowo zachłannie. Tak bardzo brakowało mi go przez ostatnie tygodnie. Wprawdzie zamienialiśmy ze sobą kilka zdań i dawaliśmy sobie buziaka przed spaniem, ale to miało się nijak do obecnej sytuacji. Dochodzi jeszcze do tego fakt, że jesteśmy coraz śmielsi w stosunku do siebie i chyba powoli oboje pragniemy czegoś więcej - Bokkie.. - chłopak przekręcił mnie na plecy, układając mnie na łóżku. Zarzuciłem jedynie ręce na jego kark, nie mogąc odkleić się od jego warg - Pojedźmy gdzieś... na weekend, tylko ty i ja. - oblizałem usta, spoglądając w zapuchnięte oczy chłopaka.
- A gdzie?
- Hm.. byłeś kiedyś na Jeju? - pokręciłem przecząco głową, uśmiechając się - W takim razie zabiorę cię tam... i spędzimy całe dwa dni tylko we dwoje.
- Myślisz, że pozwolą nam jechać?
- Tak, ja to załatwię. Obiecuję ci, że niedługo cię tam zabiorę.
- Byłoby super. - szepnąłem, po czym złapałem jego twarz w obie dłonie, składając ponowne pocałunki na jego powiekach - Zamknij oczka.. są strasznie przekrwione. - chłopak wtulił się we mnie, chowając twarz w mojej szyi - Nie bolą cię?
- Nie, nie martw się. - ależ cieszę się na tę propozycję Changbina. Byłoby rewelacyjnie, gdyby udało nam się gdzieś pojechać tylko we dwoje. Myślę, że Chan zgodzi się bez najmniejszego problemu.. gorzej z menadżerami, ale myślę, że też się ugną. Musimy pobyć w końcu sami. To poczucie, że cały czas jesteśmy na celowniku fanów, znajomych, przypadkowych ludzi czy wytwórni też wpływa na nasze samopoczucie i nasze relacje.. dwa dni z dala od wszystkich powinny nam dobrze zrobić.
*
Po wielu rozmowach z menadżerami i staffem, ci w końcu zgodzili się dać nam wszystkim dwa dni wolnego. I.N zabrał do siebie do Busan Hyunjina, Chan, Minho i Han zostali w Seoulu, by popracować, Seungmin ma odwiedzić swoich rodziców, a ja z Changbinem zgodnie z obietnicą hyunga wyjechaliśmy z menadżerem na Jeju. Ten jednak obiecał, że weźmie pokój na drugim końcu hostelu i że nie będzie nam wchodzić w drogę, byśmy mogli w spokoju wypocząć. Już pierwszego dnia po przyjeździe, poszliśmy na pyszny obiad, na którym zjedliśmy grillowane owoce morza. Następnie hyung kupił mi kawę i zabrał mnie na długi spacer po dziewiczym i pięknym Jeju. Chcieliśmy złapać się za rękę, dać sobie buziaka, ale nie mogliśmy. Musieliśmy bardzo nad sobą panować, by ludzie nie przyłapali nas na tym, że jesteśmy razem. Gdy wróciliśmy na wieczór do hostelu, menadżer zaproponował nam grilla, na którym dużo rozmawialiśmy, żartowaliśmy i generalnie rzecz biorąc spędziliśmy miło czas. Po jedzeniu rozeszliśmy się do swoich pokoi, gdzie w końcu mogłem zbliżyć się do mojego faceta.
Dochodziła północ. Leżeliśmy razem w łóżku, spędzając czas w telefonach. Ja oglądałem film animowany, a Changbin rozmawiał z Chanem o piosence, którą skomponował i podesłał mojemu chłopakowi do wglądu.
- Binnie.. - spauzowałem film, wtulając się bardziej w chłopaka. Ten objął mnie ramieniem, kontynuując rozmowę z liderem.
- No tak, jak ci mówiłem.. jakbyś podłubał jeszcze przy drugiej zwrotce... jakoś tekstowo coś tam nie gra.
- Hyung.. - odłożyłem telefon, całując delikatnie jego szyję. Changbin spiął się lekko, posyłając mi przy tym uśmiech - Zajmij się mną. - szepnąłem pieszcząc jego szyję.
- Chan... muszę kończyć.. Mmm, chcę się zająć Felixem. - zaśmiał się, drapiąc mnie po głowie - Tak, wiem... no.. jutro się odezwiemy, na razie. - chłopak odłożył telefon chichocząc - Co maluchu?
- Nie możesz żyć bez pracy, co?
- Lubię ją.
- Ale..
- Ale masz rację... przyjechałem tu spędzić czas z tobą. Chan poczeka. - mówiąc to nachylił się nade mną, smakując moich warg. Zaśmiałem się, odwzajemniając jego pocałunki. W międzyczasie owinąłem nogi wokół jego pośladków - Co ty wyprawiasz?
- Tak mi wygodniej. - śmialiśmy się wymieniając się pocałunkami, jednak po chwili sielanka ta przerodziła się w coś poważniejszego. Uśmiechy z naszych ust zniknęły, a na ich miejsce wkroczyła ogromna namiętność i pożądanie. Zacisnąłem dłonie na koszulce chłopaka, niezdarnie ją z niego zdejmując. Gdy ujrzałem jego klatkę piersiową, ułożyłem na niej dłonie, głęboko przy tym oddychając. Changbin zawisł nade mną, uważnie mi się przyglądając - Nie każ mi tego mówić. - szepnąłem, czując jak chłopak nachyla się nade mną, po czym niesamowicie subtelnie pieści moją szyję.
- Powiedz co ci się kotłuje w główce.
- Hyung..
- Słucham. - wziąłem głęboki oddech, dotykając nieśmiało ciała Changbina.
- Wykorzystajmy ten wyjazd. - hyung posłał mi ciepły uśmiech, po czym po ucałowaniu mojego czoła wstał z łóżka - Przepraszam... przepraszam, nie...
- Uspokój się. - mówiąc to kucnął przy swojej walizce, czegoś w niej szukając. Po chwili wyciągnął z niej paczkę prezerwatyw i lubrykant. Oparłem się na łokciach czując jak moja twarz robi się purpurowa ze wstydu.
- Ty zwyrolu. - zaśmiałem się, po czym sięgnąłem po poduszkę, zakrywając nią twarz - Aaaa! Mój hyung oszalał! - krzyknąłem w nią, wierzgając nogami przez nadmiar emocji. Po chwili poczułem jak łóżko zapada się lekko pod ciężarem mojego faceta. Changbin ułożył dłoń na moim brzuchu ostrożnie mnie po nim głaszcząc.
- Jeśli nie masz ochoty, nie musimy tego robić. Wiesz, że mogę czekać na to latami.
- Wiem. - odsłoniłem twarz, szeroko się przy tym uśmiechając - Ale nie pozwolę ci tyle czekać. - usiadłem, przywierając od razu do jego ust - Kocham cię i ci ufam.. wiem, że to będzie najlepsza noc w moim życiu.
- Zestresowałem się.- zaśmiał się, mieląc w dłoniach paczkę prezerwatyw. Usiadłem za nim pospiesznie, wtulając się w jego nagie plecy. Moje dłonie powędrowały na jego klatkę piersiową, delikatnie ją głaszcząc.
- Nie chcę żebyś czuł presję, hyung.
- Nie, to nie to Lixie... boję się.. boję się, że zrobię ci krzywdę.
- Co ty wygadujesz, hm? - złożyłem pocałunek na jego plecach, mocniej się w niego wtulając - Jak poczujemy się niekomfortowo, to przerwiemy.
- Obiecujesz, że jak poczujesz się źle, to od razu mi o tym powiesz?
- Obiecuję... ale to samo też tyczy się ciebie.
- W porządku. - spojrzeliśmy na siebie w absolutnej ciszy. Nasz wzrok błądził co chwilę między naszymi oczami a ustami. Po chwili przywarliśmy do siebie wargami, całując się niesamowicie ostrożnie i nieśmiało. Wiem, że oboje cholernie pragnęliśmy się do siebie zbliżyć, ale stres przed pierwszym zbliżeniem robił jednak swoje. Changbin ściągnął ze mnie koszulkę, rzucając ją na podłogę. Po chwili położył mnie ostrożnie na łóżku, dotykając subtelnie mojej klatki piersiowej i brzucha - Powinienem cię ochrzanić, ale zrobię to jutro. - szepnął, przenosząc wargi na moją szyję i klatkę piersiową. Jęknąłem cichutko, zaciskając dłonie na pościeli.
- Dla.. dlaczego?
- Jesteś tak chudy, że czuję każdą twoją kość.
- Y y... nie.. nie prawda. - byłem zbyt podekscytowany naszym zbliżeniem i zbyt zaślepiony miłością do niego, by zwracać mu uwagę, że miło że w końcu zauważył, że mam prawdopodobnie problemy z odżywianiem. Odkąd zaczął żyć bliżej z Hyunjinem w ogóle mnie nie zauważał. Ja z nerwów praktycznie w ogóle nie jadłem, nie spałem, non stop wymiotowałem ze zmęczenia, a do tego rzuciłem się w wir treningów, by tylko zająć czymś myśli, a on? Nawet nie zauważył, że spadło mi ponad 10 kg...
- Jutro o tym porozmawiamy.. nie odpuszczę ci.
- Hyung... proszę cię, nie rozmawiajmy o tym teraz.. zajmij się mną.
- Jaki ty jesteś niecierpliwy. - zaśmiał się, przywierając wargami do mojego zapadniętego brzucha. Jęknąłem, lekko się przy tym wyginając. Hyung usiadł między moimi nogami, po czym przytrzymując moją miednicę, pieścił językiem i wargami mój brzuch oraz podbrzusze. Otworzyłem usta, głęboko przy tym oddychając. Nie miałem pojęcia, że tak z pozoru nic nieznaczący gest jest tak niesamowicie przyjemny. Gdy dłonie mojego chłopaka znalazły się na moich bokserkach, jęknąłem cichutko, a moja twarz nabrała wyrazu lekkiego grymasu - Mogę? - skinąłem jedynie głową, leżąc po chwili absolutnie nagusieńki. Czy się krępowałem? Tylko trochę, a byłem święcie przekonany, że będzie gorzej. Changbin ułożył głowę na moim brzuchu, biorąc głęboki oddech - Strasznie cię kocham Lixie. - nie zdążyłem nic odpowiedzieć, bo już po chwili wisiał nade mną, namiętnie mnie całując. Byłem w niebo wzięty. Jak można być tak cholernie pociągającym i delikatnym jednocześnie? Nie mam pojęcia, jak długo pieściliśmy nasze ciała w ten sposób. W końcu Changbin położył się obok mnie, składając czułego buziaka na moim czole - Na pewno tego chcesz?
- Tak.. czemu o to pytasz?
- Chcę żebyś był pewien.
- Jestem w stu procentach, hyung. - ułożyłem dłoń na jego policzku, dokładnie wpatrując się w jego oczy - A ty masz jakieś wątpliwości?
- Nie, absolutnie nie.. Po prostu.. trochę się denerwuję, przepraszam.
- Binnie. - zetknąłem nasze czoła, głaszcząc jego policzek - Nie musimy się kochać.. nie chcę żebyś czuł się niekomfortowo. Oboje musimy tego chcieć, tak?
- Felix, ja tego bardzo chcę... bardzo, bardzo mocno tego chcę. Boję się tylko, że cię skrzywdzę..
- Hyung... na pewno ten pierwszy raz do przyjemnych należeć nie będzie. - powiedziałem, lekko się czerwieniąc - Ale ufam ci bezgranicznie i wiem, że dobrze to rozegrasz. - chłopak zachichotał, delikatnie mnie całując.
- Jesteś uroczy, wiesz o tym?
- A ty jesteś najwspanialszym facetem na świecie... i niezależnie od tego, jak nam dzisiaj pójdzie, będę cię kochać tak samo mocno i będę chciał być przy tobie do końca życia.
- Do końca życia..
- I jeden dzień dłużej. - dodałem smakując jego warg. Moja dłoń powędrowała nieśmiało na członka chłopaka, ostrożnie go pieszcząc.
- Lixie..
- Ja chcę się tym zająć. - chwyciłem go niepewnie w dłoń, starając się mu dogodzić w najlepszy, możliwy sposób. Ciche jęki Changbina skierowane w moje usta wyraźnie pokazywały mi, że chyba dobrze się spisałem. Gdy członek hyunga był już odpowiednio przygotowany, ten chwycił mnie za dłoń, całując mnie przy tym w czoło.
- W porządku. - po chwili usiadł, sięgając po przywiezione przez siebie rzeczy. Widząc jak jego trzęsące się dłonie nie są w stanie poradzić sobie z paczką prezerwatyw, usiadłem wyjmując małe pudełeczko z jego rąk.
- One nie będą nam potrzebne. - odłożyłem je na szafkę nocną, sięgając po lubrykant. Po chwili wylałem trochę na dłoń, rozprowadzając maź na członku chłopaka. Changbin pojękiwał cicho, drapiąc mnie przy tym po głowie - Już. - uśmiechnąłem się, układając się wygodnie na łóżku. Stres bił od niego na kilometr, ale sam przyznał, że jest gotowy pójść ze mną do łóżka.. Mam tylko nadzieję, że nie będzie potem tego żałować. Changbin zbliżył się do mnie, nabierając dużo powietrza do płuc - Binnie..
- Tak?
- Bardzo mocno cię kocham.. pamiętaj o tym.
- Też cię kocham Yongbokie. - zaraz po tych słowach poczułem napierającego na mnie członka chłopaka. Zagryzłem jedynie wargę, starając się nie wydobyć z siebie nawet najmniejszego dźwięku. Czułem jakby tysiące igieł rozrywało mnie od środka. Do moich oczu napłynęły łzy, ale czego ja się spodziewałem po pierwszym razie.. - Bokkie..
- Przytul. - szepnąłem, czując jak hyung przywiera do mnie swoim ciałem, mocno mnie przytulając - Już?
- Jeszcze trochę. - brunet wzmocnił uścisk, wchodząc we mnie do samego końca. Pisnąłem wbijając paznokcie w umięśnione plecy chłopaka - Lixie, popatrz na mnie. - uchyliłem powieki wbijając wzrok w czarne, zatroskane oczy hyunga - Oddychaj głęboko. - skinąłem głową, robiąc to, co mi nakazał - Dobrze... jeszcze moment. - Changbin pocałował mnie w czoło, znów chowając mnie w swoich ramionach - Już dobrze, nie płacz.
- Nie.. nie przejmuj się tym. To normalne..
- Tak staram się to sobie tłumaczyć. - westchnął głęboko, całując mnie po głowie - Jesteś taki delikatny... bałem się, że coś będzie nie tak.
- Hyung... to mój.. to mój pierwszy raz. - uśmiechnąłem się delikatnie go całując - To normalne, że mnie boli.
- Chciałbyś przerwać?
- Nie.. a ty?
- Ja też nie.
- To zacznijmy. - wziąłem głęboki oddech, łapiąc twarz hyunga w obie dłonie - Kocham cię. - Changbin połączył nasze wargi, poruszając się we mnie niesamowicie powoli. Ta noc była najpiękniejszym i najbardziej magicznym doznaniem w moim życiu. Nie była idealna, co jest całkowicie zrozumiałe... ale to, ile podczas tej nocy hyung dał mi ciepła, miłości, troski i zrozumienia, tego nie da się opisać słowami. Przerywaliśmy co jakiś czas, bo albo Changbina za bardzo ponosiły emocje i nie chciał mnie skrzywdzić, albo mnie co chwilę coś musiało pobolewać, przez co hyung wpadał od razu w panikę i przerywał. Było cudownie... absolutnie tego nie żałuję i najchętniej powtórzyłbym to najszybciej, jak to tylko możliwe. Po wszystkim przytulaliśmy się do samego świtu. Dużo ze sobą rozmawialiśmy, co też w znacznym stopniu nas uspokajało. Zdecydowanie mogę zaliczyć to doświadczenie, jako najlepsze w moim życiu.
*
Obudziliśmy się na drugi dzień koło południa. Leżałem plecami do chłopaka, czując jak ten mocno mnie przytula i co chwilę całuje moje plecy i kark. Przytulał mnie tak mocno, jakby bał się, że za moment od niego ucieknę.
- Wyspałeś się? - mruknął, całując mnie w ucho.
- Mhmm.. tak mnie wymęczyłeś, że dzisiaj wyjątkowo spałem. - chłopak zaśmiał się, obracając mnie na plecy. Po chwili zatopił się w moich wargach, wymieniając ze mną kilka pocałunków.
- Jak się czujesz?
- Bardzo dobrze.
- Nic cię nie boli?
- Sam sobie odpowiedz na to pytanie. - zaśmiałem się, dając mu buziaka w policzek - A ty jak się czujesz?
- Ja? Hm... dziwnie.
- To znaczy?
- Przespałem się ze swoim najlepszym przyjacielem, który jest moim chłopakiem... dziwnie.
- Żałujesz?
- Nie, absolutnie nie. Jak mam być szczery, to była najlepsza noc w moim życiu.
- Naprawdę?
- Naprawdę. - Changbin pocałował mnie w czoło i w nos, po czym wstał leniwie z łóżka.
- Ale golas. - zaśmiałem się, ciesząc oczy jego widokiem.
- Ale przystojny golas.
- Najprzystojniejszy na świecie. - uśmiechnąłem się, przekręcając się na brzuch.
- Zbieraj się Lixie... golas zabiera cię na porządne śniadanie.
- Mmm nie jestem głodny.
- Mamy do pogadania, pamiętasz? - westchnąłem czując jak uśmiech z mojej buzi znika.
- I chcesz o tym rozmawiać przy ludziach? - hyung zmarszczył brwi, po czym usiadł obok mnie na łóżku, głaszcząc mnie po plecach.
- Bokkie, co jest?
- Musimy o tym rozmawiać?
- Chciałbym żeby mój chłopak rozmawiał ze mną o wszystkim i był ze mną szczery. - westchnąłem jedynie, oblizując nerwowo wargi - Martwię się o ciebie... jesteś bardzo chudy.
- Chodzi o to, że jakbym nie ugryzł tego tematu, to będziesz czuć się winny, a chcę tego uniknąć..
- O czym ty mówisz?
- Obiecaj mi tylko, że się przez to nie pokłócimy.
- Yongbok..
- Obiecaj mi to. - usiadłem, zakrywając przy tym swoje nagie ciało kołdrą.
- Dobrze... obiecuję.
- Hyung, ja tak wyglądam od kilku miesięcy, tylko ty tego nie zauważałeś.
- Słucham?
- Byłeś tak zajęty znajomością z Hyunjinem, że nie zauważyłeś nawet tego, że praktycznie nic nie jadłem i ciągle ćwiczyłem, byleby tylko zająć czymś myśli... I nie widziałeś tego, że prawie w ogóle nie spałem i ciągle wymiotowałem z nerwów i ze zmęczenia.. Spadło mi ponad 10 kg..
- Chyba sobie żartujesz.
- Przepraszam. - klęknąłem, czując jak spada ze mnie materiał, którym byłem okryty, jednak zupełnie mi to nie przeszkadzało. Wtuliłem się w Changbina, całując go przy tym w ucho - To nic... przepraszam.
- Jak mogłem cię tak zaniedbać..
- Nie, hyung. - spojrzałem na niego, czując jak serce rozsadza moją klatkę piersiową. Czułem, że za moment poczuje się tak winny, że znów się pokłócimy, a kolejnej kłótni z nim, w dodatku po naszym pierwszym, poważnym zbliżeniu, bym nie zniósł - Przytyję, obiecuję... chodźmy na śniadanie.
- Yongbok, ty siebie słyszysz?
- Błagam cię, nie kłóćmy się.. nie dzisiaj.
- Kurwa mać..
- Changbin, błagam cię.. To moja wina. Moja, rozumiesz? - skuliłem się nie mogąc znów zapanować nad emocjami. Ukryłem twarz w dłoniach płacząc jak dziecko.
- Boże, nie płacz. - hyung usiadł przede mną, mocno mnie przytulając - Nie płacz, słyszysz?
- Nie kłóćmy się, błagam cię. Zmienię się, tylko przestańmy się kłócić, błagam..
~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------