26 września 2020

I am WHO~cz.7 [Felix&Changbin]





                                  Stałem pod drzwiami wejściowymi dormu, jak ten pies.... Czekałem na Changbina, który mimo dochodzącej czwartej nad ranem, nadal nie wracał do mieszkania. Bardzo się o niego bałem. Nie odbierał ode mnie telefonów ani nie odpisywał na wiadomości, a ja już całkowicie odchodziłem od zmysłów. Do tego panująca na dworze paskudna pogoda nie ułatwiała mi sprawy. Chodziłem przed drzwiami w tą i z powrotem, czując jak z nerwów coraz bardziej boli mnie brzuch. W pewnym momencie usłyszałem dźwięk charakterystyczny dla otwieranych drzwi. Zalany łzami podszedłem do przemoczonego Changbina, uważnie mu się przyglądając.

- Wróciłeś. - szepnąłem, dotykając ostrożnie jego mokrej buzi.

- Dlaczego nie śpisz? 

- Martwiłem się.. - pociągnąłem nosem, wbijając wzrok w podłogę - Przebierz się... zrobię ci herbatę. - zgodnie z obietnicą poszedłem do kuchni, nastawiając czajnik. Nie wiedziałem jak z nim rozmawiać, czy w ogóle jest sens. Boję się jego odpowiedzi, boję się, że uznał, że bycie z chłopakiem to jednak nie jego bajka. Bo jak niby inaczej wytłumaczyć jego zachowanie? Wbiłem spuchnięte od płaczu oczy w ulubiony kubek hyunga. Sięgnąłem po niego, po czym wsypałem do niego herbatę i odrobinę miodu. Gdy zalałem wszystko wrzątkiem odczekałem moment, dodając do kubka plasterek cytryny. Gdy sięgnąłem po kubek, usłyszałem za sobą oddech Changbina - Przebrałeś się w suche rzeczy? 

- Tak. 

- Twoja herbata. - odwróciłem się niechętnie, wręczając chłopakowi kubek - Wypij póki jest gorąca... mogłeś się przeziębić.

- Yongbok, popatrz na mnie. - uniosłem wzrok, wbijając go w idealną twarz mojego... chyba jeszcze chłopaka. 

- Nie wiem, o co mam cię zapytać.. - szepnąłem, czując ponownie spływającą po policzku łzę - Dlaczego się tak zachowałeś? 

- Nie płacz. - hyung odłożył herbatę, łapiąc moją twarz w obie dłonie - Błagam cię, nie płacz. 

- Dlaczego tak się zachowujesz? - szeptałem dławiąc się przy tym łzami - Hyung, co się dzieje? 

- Daj mi wytłumaczyć.. tylko proszę, przestań płakać. - chłopak zetknął nasze czoła, jednak po chwili pocałował mnie w nie, wzdychając - Chodźmy do pokoju... nie powinniśmy rozmawiać tutaj. 

- Chcesz się rozstać? 

- Co? 

- Changbin, co się z tobą dzieje? - byłem już tak zmęczony, że nie wiedziałem, co wygaduję. Chciałem otrzymać jakiekolwiek wytłumaczenie, ale z drugiej strony tak bardzo się go bałem, że wolałem co chwilę wchodzić mu w słowo, niż dowiedzieć się, że ze mną zrywa. 

- Chodź. - chłopak chwycił mnie za nadgarstek, prowadząc mnie do naszego pokoju. Byłem tak bardzo zmęczony płaczem i zestresowany, że bałem się, że za moment zemdleję. Gdy weszliśmy do sypialni, stanąłem z hyungiem twarzą w twarz, czując jak ten dotyka moich policzków, zdejmując z nich łzy.

- Co się dzieje? 

- Lixie, przepraszam... nie miałem pojęcia, że przejmiesz się tym tak bardzo..

- Żartujesz? Pierwszy raz się do siebie zbliżyliśmy, a potem wybiegłeś z dormu jakbym wyrządził ci jakąś krzywdę.. - zatrzymałem się, biorąc głęboki oddech - Może o to chodzi? Czujesz, że zmusiłem cię do tego? 

- Nie, absolutnie... sam tego chciałem. - wbiłem wzrok w podłogę, nie mogąc się uspokoić. Changbin przyciągnął mnie do siebie jednym, zwinnym ruchem, chowając mnie w swoich ramionach - Nienawidzę jak płaczesz.. przepraszam.

- Hyung, nie przepraszaj mnie... przestań mnie przepraszać. Powiedz mi po prostu prawdę. 

- Prawdę? - chłopak parsknął śmiechem, wzmacniając uścisk - Prawda jest taka, że jestem pieprzonym tchórzem i spanikowałem... Zrobiło mi się potwornie głupio, jak zostaliśmy przyłapani. 

- Wstydzisz... wstydzisz się mnie? - uniosłem wzrok na Changbina, czując buziaka na swoim nosie.

- Nie Yongbokie..

- Wstydzisz się tego, że możesz być gejem? Nie dopuszczasz do siebie takiej myśli? - chłopak westchnął, co sprawiło, że zacząłem płakać jeszcze bardziej.

- Felix, przestań płakać. 

- To powiedz mi w końcu prawdę! - krzyknąłem, trzęsąc się z nadmiaru emocji. Hyung wtulił mnie w siebie raz jeszcze, trzymając mnie niesamowicie kurczowo, bym nigdzie się nie ruszył.

- Prawda jest taka, że niesamowicie mocno cię kocham, a nigdy nie dopuściłbym do siebie myśli, że zakocham się w chłopaku.. Mimo że jesteśmy ze sobą kilka miesięcy, nie potrafię nadal zaakceptować tego, kim jestem... Wstydzę się.. ale nie wstydzę się związku z tobą.. Jesteś najwspanialszą osobą na świecie... czułą, kochaną, wyrozumiałą, opiekuńczą.. jesteś idealny. Po prostu... po prostu przez ten pieprzony hamulec, który stworzyłem w głowie, nie mogę się w pełni na ciebie otworzyć, a uwierz mi, że chciałbym dać ci wszystko, co najlepsze i być dla ciebie takim dobrym facetem, jakim ty jesteś dla mnie.. po prostu potrzebuję czasu, żeby w tym wszystkim zaakceptować siebie.. - uniosłem powoli głowę, czując jak ciepłe wargi Changbina przywierają do moich - Kocham cię... naprawdę, szczerze cię kocham... Wierzysz mi? - skinąłem jedynie głową, oblizując lekko usta. 

- Może.. może powinienem się trochę od ciebie odsunąć i dać ci więcej przestrzeni? Żebyś mógł pomyśleć.. 

- Nie... nie wytrzymałbym bez ciebie. - zarzuciłem ręce na szyję chłopaka, mocno się do niego przytulając.

- Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem.

- Lixie.. - chłopak zaśmiał się, jednak wciąłem mu się w dalszą część zdania.

- Po prostu się przestraszyłem, że cię stracę... Hyung, jeśli potrzebujesz być sam... jeśli nie będziesz mieć ochoty na to, żebym się do ciebie kleił, to mi o tym wprost powiedz, dobrze? - złożyłem na jego szyi czuły pocałunek, po czym znów spojrzałem mu w oczy - Mów mi o tym, jeśli nie masz na coś ochoty..

- A jeśli będę mieć na coś ochotę, też mam ci o tym mówić? - skinąłem jedynie głową, czując jak chłopak muska delikatnie moje wargi - Chcę.. - szepnął, ponownie mnie całując - Bardzo chcę całować się z moim cudownym, wyrozumiałym chłopakiem. 

- Całuj mnie hyung tak długo, jak chcesz. - powiedziałem cichutko w pełni oddając się jego pieszczotom. Chłopak zaprowadził mnie w kierunku łóżka, po czym położył mnie na nim ostrożnie. Zacisnąłem dłonie na jego koszulce, ciągnąc go na siebie. Changbin zawisł nade mną, pieszcząc moje usta w niemal niewyczuwalny wręcz sposób. Chciałem pogłębić pocałunek, ale nie mogę narzucać nic Changbinowi... niech robi ze mną to, na co ma ochotę. W pewnym momencie chłopak oderwał się od moich ust, po czym zdjął z siebie koszulkę, prezentując swoje piękne, idealnie wyrzeźbione ciało. Zaczerwieniłem się lekko, uciekając przy tym wzrokiem... jest zbyt piękny, by móc na niego tak bezwstydnie patrzeć. Changbin złapał mnie za dłoń, po czym przyłożył ją do swojego bardzo mocno bijącego serca - Ale ci serduszko bije.  

- Wiesz dlaczego? - uśmiechnąłem się zaprzeczając skinieniem głowy - Z miłości do ciebie.. naprawdę oszalałem na twoim punkcie. - mój uśmiech urósł jeszcze bardziej. 

- Daj łapkę. - Changbin podał mi swoją dłoń, patrząc na mnie z zaciekawieniem. Ułożyłem ją na swojej klatce piersiowej w miejscu serca, posyłając mu ponownie uśmiech - Kocham cię najbardziej na świecie... I jeśli nie czujesz się komfortowo w tej sytuacji, między nami może w ogóle nie dochodzić do zbliżeń.. Kocham cię i zniosę wszystko, bylebyś ty był szczęśliwy.

- Skarbku. - mruknął mój chłopak, przez co moje oczy zaświeciły się jak brylanciki. To pierwszy raz, gdy Changbin nazwał mnie w taki pieszczotliwy sposób. Hyung położył się na mnie, całując mnie w czoło - Będziemy robić wszystko... wszystko, rozumiesz? Tylko pomału, proszę. 

- Dobrze, rozumiem. - wtuliłem go w siebie, po czym złożyłem pocałunek na jego lekko jeszcze wilgotnych od deszczu włosach - Rozumiem Binnie. - zacząłem drapać go po nagich plecach. Chłopak mruknął jedynie, mocniej wtulając się w moje ciało. Bałem się... tak bardzo bałem się, że powie mi, że jednak związek z facetem to nie jego bajka. Bałem się, że ma kogoś na boku, do kogo uciekł, by pomyśleć.. ale ze mnie idiota. Muszę mu w końcu bardziej zaufać.. Sięgnąłem po kołdrę, nakrywając nią mojego faceta. Hyung uśmiechnął się jedynie, głaszcząc mnie po klatce piersiowej - Hyung..

- Słucham.

- Zrobiłem ci herbatę... pamiętasz? 

- Grzejesz lepiej, jak herbata. - zaśmiałem się, całując ponownie głowę Changbina. 

- Mogę cię dzisiaj przytulać?

- Całą noc?

- Całą noc. 

- No nie wiem.

- Dobra... w tej kwestii nie będę cię pytać o zdanie. - zaśmiałem się, przytulając go tak mocno, jakby był pluszową maskotką - Kocham cię hyung... śpij dobrze. 


*


                           Minęły kolejne cztery miesiące. Między mną a Changbinem układa się naprawdę dobrze, ale ja, jak to ja, mam swoje "ale". Bardzo niepokoi mnie jego relacja z Hyunjinem. Wszyscy jesteśmy przyjaciółmi, ale mój facet ostatnimi czasy poświęca stanowczo za dużo czasu naszemu visualowi. Wychodzą razem jeść, dużo ze sobą rozmawiają, chodzą razem na siłownię... w ciągu dnia spędzałem z Changbinem czas sam na sam jedynie wieczorami, kiedy drzwi naszego pokoju w końcu się zamykały. Nawet wczoraj, gdy zaprosiłem mojego chłopaka na obiad, ten powiedział, że jest już umówiony z Hyunjinem, ale mogę pójść z nimi. Zrobiło mi się tak cholernie przykro, że od wczoraj ze sobą nie rozmawiamy. 

                      Nagrywaliśmy dziś kolejną edycję naszego programu Two Kids Room +1. Pech chciał, że wchodziłem do studia z Changbinem i Hyunjinem. Mimo złości i ogromnego żalu, jaki czułem, przykleiłem do twarzy uśmiech, robiąc swoje. Całą czarę goryczy przelały właśnie te nagrywki, podczas których padło hasło, że we trójkę tworzymy trójkąt miłosny.. co ciekawe, słowa te wypowiedział Hyunjin. Changbin natomiast powiedział "dla żartów", że gdy go przytulam, ten czuje, jakbym miał na jego punkcie obsesję. Gdy potwierdziłem jego słowa, ten powiedział, że ma obsesję na punkcie kogoś innego... wskazał wtedy Hyunjina. W pewnym momencie poczułem, jak do moich oczu napływają łzy, ale wiedziałem, że muszę być twardy. Gdybym się rozpłakał, musielibyśmy nagrywać wszystko jeszcze raz, a tego bym nie przeżył. 

- Dobra panowie, mamy to!

- Brawo, dobra robota! - wstaliśmy, kłaniając się producentom i dziękując im za pracę. Gdy to zrobiliśmy, zniknąłem z planu tak szybko, jak to możliwe. Za kamerami stała pozostała piątka chłopaków. Wyminąłem ich bez słowa, czując, jak do moich oczu cisną się łzy. 

- Felix.. - Chan złapał mnie za ramię, jednak odtrąciłem go, udając się jak najszybciej do łazienki - Lix, poczekaj! - gdy się w niej znalazłem, zamknąłem się pospiesznie w jednej z kabin wybuchając płaczem - Felix. - lider zapukał do drzwi, głęboko przy tym wzdychając - Proszę cię, otwórz... Porozmawiajmy, nie płacz. 

- Sły.. słyszałeś ich? 

- Słyszałem. - westchnął ponownie, poruszając klamką drzwi - Otwórz, proszę. - otworzyłem drzwi, lądując w ramionach Chana - Nie płacz.... już ja ich solidnie ochrzanię. 

- To... to miało być zabawne? - chlipałem, pociągając przy tym co chwilę nosem - Mnie to.. mnie to nie bawi... Hyung, ja.. ja go naprawdę kocham..

- On ciebie też, uwierz mi.. To wszystko miało być zabawne.. nagrane pod fanów. Przecież Changbin nie mógł mówić o was w samych superlatywach, żeby to wszystko nie wyszło na jaw. 

- Trójkąt? Miłosny trójkąt? Może... może ja o czymś nie wiem?

- Uspokój się dzieciaku. - lider westchnął, wzmacniając uścisk. 

- Jak? - spojrzałem na przyjaciela, czując jak ten wyciera moje policzki - Oni non stop spędzają ze sobą czas... ciągle gdzieś razem wychodzą.. I... i dzisiaj jeszcze to.. 

- Lixie.. - oderwaliśmy od siebie wzrok, wbijając oczy w drzwi, w których stanęli roześmiani Changbin z Hyunjinem. 

- O... Bokkie, co się stało? - Changbin od razu spoważniał, podchodząc bliżej mnie - Dlaczego płaczesz? O co chodzi? 

- Pogadamy o tym w dormie.. 

- Ale coś cię boli? Źle się czujesz? 

- Tak.. źle się czuję... od jakiś dwóch miesięcy. - pociągnąłem znów nosem, czując jak Chan obejmuje mnie w talii - Cieszę się, że w końcu to zauważyłeś. 

- Co? Yongbok, o czym ty mówisz?

- Porozmawiacie o tym, jak wrócimy do domu. - wtrącił Chan, prowadząc mnie do wyjścia.

- Do cholery jasnej, mam prawo wiedzieć, co się stało. - zdenerwował się Changbin, łapiąc lidera za ramię. 

- I chcesz rozmawiać o tym tutaj? W łazience? 

- Dość. - Changbin chwycił mnie nadgarstek, ciągnąc mnie w swoim kierunku - Proszę was, wyjdźcie. 

- Nie szarp mnie.

- Przepraszam. - odpowiedział zdenerwowany, całując mój nadgarstek - Chan.. dajcie nam porozmawiać.

- W porządku... chodź Hyunjinnie. - gdy nasi przyjaciele opuścili łazienkę, Changbin złapał mnie za policzki, głaszcząc je ostrożnie kciukami. 

- Lixie, o co chodzi? Powiedz mi, dlaczego znowu płaczesz.. 

- Podoba ci się? - chłopak zmarszczył brwi, puszczając moją twarz. 

- Kto?

- Hyunjin... podoba ci się?

- Boże, co ty znowu wygadujesz? 

- Ja już nie mogę tego wytrzymać, rozumiesz?

- Uspokój się.. - hyung złapał mnie za ramiona, wtulając mnie w siebie, jednak skutecznie go odepchnąłem, dając mu wyraźnie do zrozumienia, że nie mam ochoty na jego bliskość - Felix.. proszę cię, uspokój się i powiedz mi, o co ci chodzi. 

- Od.. od kilku miesięcy.. - zacisnąłem dłonie w pięści, starając się unormować oddech.

- Spokojnie..

- Od kilku miesięcy mnie nie zauważasz... jest tylko Hyunjin, Hyunjin i jeszcze raz Hyunjin. - spuściłem głowę, czując spływające po policzkach łzy - Wspólne wyjścia... obiady... treningi.. a to, co powiedzieliście dzisiaj? - spojrzałem na chłopaka, widząc ogromne zdziwienie w jego oczach - Nie wiedziałem, że żyjemy w trójkącie i że masz obsesję na punkcie Hyunjina.. 

- Bokkie.. 

- Hyung, ja tego nie zniosę, rozumiesz? 

- Wydaje mi się, że przesadzasz... nagrywaliśmy tylko program... to były żarty..

- Ale mnie te żarty nie bawią, rozumiesz?! Tak! Mam obsesję na twoim punkcie i bardzo cię kocham! A ty nawet przez chwilę nie potrafisz potraktować mnie poważnie! - brunet postawił mnie pod ścianą, zakrywając mi usta dłonią, w obawie, że ktoś nas usłyszy. Z bezsilności zamknąłem jedynie oczy płacząc jeszcze bardziej. 

- Nie płacz... Lixie, błagam cię, porozmawiajmy spokojnie. - po tych słowach opuścił rękę, całując mnie delikatnie w czoło - Przepraszam, że tak zareagowałem.. 

- Proszę cię, puść mnie. - czułem, że dłużej nie wytrzymam. Nienawidzę kłótni, zwłaszcza z bliskimi mi osobami. A kłótnia z Changbinem to największe piekło, jakie mnie dosięgnęło - Proszę.. - hyung wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę, jednak w końcu odpuścił. Gdy tylko mnie puścił, nachyliłem się nad umywalką płucząc twarz zimną wodą. Zaraz po tym narzuciłem kaptur na głowę, podchodząc do drzwi.

- Yongbok, naprawdę cię kocham... przepraszam. - nie zareagowałem. Wyszedłem z łazienki, szukając w pośpiechu Chana. Tylko on potrafił mnie zrozumieć i pomóc mi w tej sytuacji, a Changbin? Kocham go najbardziej na świecie i już mu wybaczyłem... nie zmienia to jednak faktu, że jest mi niesamowicie przykro i nie mam zamiaru się z tym kryć. 

                                  Przez cały dzień nie zamieniłem z Changbinem ani słowa. Po powrocie do dormu wziąłem od razu prysznic, po czym zaparzyłem sobie herbatę, siadając z nią w ciemnej kuchni. Chciałem pomyśleć... znowu. Czy przesadziłem? Wydaje mi się, że nie. Widzę co się dzieje i wiem, że podejrzanie ciągnie Changbina do Hyunjina. Widzę ile czasu poświęcał ostatnio jemu, a ile mi. Do tego to brutalne uciszenie mnie... wstydzi się mnie, to widać. 

- Hej.. mogę? - uniosłem wzrok, widząc stojącego w drzwiach Hyunjina. Nie odezwałem się. Chłopak westchnął, po czym zasunął za sobą drewniane drzwi. Podszedł niepewnie do stołu, przy którym siedziałem, po czym zajął jedno z miejsc na przeciwko mnie - Rozmawiałem z chłopakami.. Felix.. ja nie miałem pojęcia, że tak się z tym czujesz. - chłopak oblizał nerwowo wargi, bawiąc się przy tym palcami - Changbin to mój bardzo dobry przyjaciel, ale nic więcej, przysięgam... Nigdy nie chciałem sprawić ci przykrości Lixie.. nigdy nie chciałem, by mój przyjaciel przeze mnie płakał i... i kłócił się z osobą, którą kocha. - poczułem potworny ból serca. Zacisnąłem dłonie na gorącym kubku, czując jak do moich oczu znów napływają łzy - Przepraszam. - skinąłem jedynie głową, wycierając pospiesznie spływającą po policzku łzę - Błagam cię, nie płacz. - przyjaciel kucnął przede mną, po czym zaczął głaskać mój policzek - To, co dzisiaj nagrywaliśmy... Boże, tak mi głupio, ale to miały być tylko żarty.. nie miałem pojęcia, że tak się tym przejmiesz. - Hyunjin pociągnął nosem, co zmusiło mnie do uniesienia wzroku.. płakał, dlaczego? 

- Hyunjinnie..

- Jeśli chcesz, to odsunę się od Changbina, tylko powiedz... naprawdę nie chcę żebyście się kłócili... Boże, Lix, tak bardzo cię kocham, przepraszam.. - zsunąłem się z krzesła, mocno wtulając się w przyjaciela. Chłopak objął mnie, drapiąc mnie przy tym po głowie - Przepraszam.

- Nie płacz. 

- Jest mi strasznie głupio... nie miałem pojęcia, że tak cierpisz. - odkleiłem się od jego ciała, wbijając wzrok w jego duże, zapłakane oczy.

- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem, ale..

- Nie, nie przepraszaj. Miałeś do tego pełne prawo, to ja spieprzyłem całą sprawę i wciąłem się nie tam, gdzie trzeba.

- Nie... jesteście przyjaciółmi.. to normalne, że spędzacie razem czas..

- Właśnie, razem... i w tym wszystkim nie zwracaliśmy uwagi na ciebie.. przepraszam. - skinąłem jedynie głową, opierając się o krzesło, na którym siedziałem chwilę wcześniej - Nic mnie z nim nie łączy i nigdy nie będzie łączyć.. błagam cię, wybacz nam.

- Wybaczyłem.. - odchrząknąłem, przecierając twarz rękoma - Wybaczyłem już wtedy, jak rozmawiałem z Changbinem w łazience, ale... nie wiem, powiedz mi.. może to we mnie tkwi problem? 

- Jaki problem? Felix, jesteś najlepszym chłopakiem, jakiego można sobie wymarzyć.. najlepszym. Dbasz o tego głupka, kochasz go, pilnujesz żeby wszystko miał, rozpieszczasz go... o jakim problemie mówisz?

- Może... może jestem przewrażliwiony? Chory na jego punkcie?

- Bardzo go kochasz.. to normalne, że jesteś o niego zazdrosny. Lixie, porozmawiaj z nim.. proszę cię, to wszystko musi wrócić do normy. 

- Porozmawiam... tylko nie mam pojęcia, jak. 

- Ty nie wiesz jak? Na pewno masz swoje sposoby. - Hyunjin puścił mi oczko, uśmiechając się. Skinąłem jedynie głową, wzdychając - Chodź, pomogę ci wstać. - chłopak chwycił mnie w pasie, unosząc mnie do góry - Em... Bokkie?

- Tak?

- A.. tak ogólnie.. dobrze się czujesz?

- Tak. Dlaczego pytasz?

 - Jesteś... jesteś bardzo chudy.. 

- Mam ostatnio za dużo nerwów... nie śpię, nie jem, dużo wymiotuję... no i mamy to, co mamy.. 

- A Changbin..

- To jest mój najmniejszy problem, nie rozmawiajmy o tym. - westchnąłem, przytulając przyjaciela - Dziękuję za rozmowę.. cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. - wymusiłem uśmiech, idąc w kierunku sypialni. Bardzo się denerwowałem. Moje serce biło niesamowicie mocno, a żołądek wywracał się co chwilę na wszystkie strony świata. Przed wejściem do pokoju wziąłem głęboki oddech, po czym pociągnąłem za klamkę. Moim oczom ukazał się hyung, który za wszelką cenę starał się zakroplić sobie krople do oczu. Podszedłem do niego, po czym chwyciłem go za twarz, odchylając tym samym lekko jego głowę - Daj to. - szepnąłem, biorąc od niego krople, które już po chwili znalazły się w jego oczach. Gdy chłopak mrugnął kilkakrotnie mając pewność, że krople są na swoim miejscu, nachyliłem się do niego, składając delikatne buziaki na jego powiekach - Bolą cię?

- Już nie.. dziękuję. - usiadłem obok Changbina, wpatrując się uważnie w jego zaczerwienione oczy. 

- Miałeś dzisiaj soczewki? - gdy ten skinął głową, westchnąłem ponownie całując oczy, w których tak bardzo się zakochałem - Mówiłem ci setki razy żebyś ich nie nosił. - składając ponowne pocałunki na jego powiekach, poczułem na wargach słony posmak jego łez - Hyung..

- Nie zasługuję na ciebie. - szepnął, rozklejając się. 

- Nie płacz głupku. - wtuliłem go w siebie, czując rozdzierający mnie ból - Błagam, nie płacz. 

- Przepraszam, że cię zaniedbałem.. przepraszam za Hyunjina... - musnąłem wargi bruneta, jednak po chwili pogłębiłem pocałunek, całując go przez chwilę bardzo, bardzo namiętnie... nie miałem nawet pojęcia, że tak potrafię.

- Obiecaj mi, że poświęcisz mi choć trochę czasu.. ja wiem, że jesteś zapracowany i zmęczony, ale... ale 10-minutowa rozmowa przed snem jest mi bardzo potrzebna.. - powiedziałem niezwykle cicho, ponownie smakując jego warg - Rozmawiałem z Hyunjinem... naskoczyłem na was jak idiota, przepraszam.

- Poczekaj.. - Changbin złapał moją twarz w obie dłonie, uważnie mi się przyglądając - Przestań brać ciągle winę na siebie... Spieprzyłem sprawę po całości... ja... nie ty Yongbokie.. To ja byłem tak pochłonięty przyjaźnią z Hyunjinem, że zaniedbałem ciebie.. To ja nie zauważyłem, że dzieje się z tobą coś niedobrego.. Naprawię to, przysięgam. 

- Ja też nie jestem bez winy, hyung.. Ale co ja na to poradzę, że tak bardzo cię kocham i że tak bardzo mi na tobie zależy.. Stałem się zbyt zaborczy i... najchętniej trzymałbym cię cały czas przy sobie, ale wiem, że nie mogę. Też masz swoje życie i swoje prywatne sprawy.. - wziąłem głęboki oddech, całując go - Proszę.. popracujmy nad nami.. Chcę być z tobą do końca życia Changbin. - chłopak skinął głową, po czym zetknął nasze czoła, zamykając przy tym przekrwione oczy - Powiedz... powiedz mi tylko szczerze.. twoim zdaniem Hyunjin jest atrakcyjnym chłopakiem? 

- Lix..

- Odpowiedz mi.

- Tak, jest bardzo atrakcyjny, tylko pytanie, co z tego? To ty mi się podobasz, nie on. 

- Chciałbyś żebym wyglądał tak, jak on?

- Nie.. jesteś najprzystojniejszym i jednocześnie najsłodszym chłopakiem na świecie. Nie chciałbym mieć innego chłopaka... 

- Na pewno?

- Na pewno. - szepnął, przywierając do moich warg. Wspiąłem się na jego kolana, siadając na nim okrakiem. Czułem jak ciepłe dłonie hyunga lądują pod moją koszulką, pieszcząc delikatnie moje plecy i talię. Całowaliśmy się wyjątkowo zachłannie. Tak bardzo brakowało mi go przez ostatnie tygodnie. Wprawdzie zamienialiśmy ze sobą kilka zdań i dawaliśmy sobie buziaka przed spaniem, ale to miało się nijak do obecnej sytuacji. Dochodzi jeszcze do tego fakt, że jesteśmy coraz śmielsi w stosunku do siebie i chyba powoli oboje pragniemy czegoś więcej - Bokkie.. - chłopak przekręcił mnie na plecy, układając mnie na łóżku. Zarzuciłem jedynie ręce na jego kark, nie mogąc odkleić się od jego warg - Pojedźmy gdzieś... na weekend, tylko ty i ja. - oblizałem usta, spoglądając w zapuchnięte oczy chłopaka.

- A gdzie?

- Hm.. byłeś kiedyś na Jeju? - pokręciłem przecząco głową, uśmiechając się - W takim razie zabiorę cię tam... i spędzimy całe dwa dni tylko we dwoje. 

- Myślisz, że pozwolą nam jechać?

- Tak, ja to załatwię. Obiecuję ci, że niedługo cię tam zabiorę. 

- Byłoby super. - szepnąłem, po czym złapałem jego twarz w obie dłonie, składając ponowne pocałunki na jego powiekach - Zamknij oczka.. są strasznie przekrwione. - chłopak wtulił się we mnie, chowając twarz w mojej szyi - Nie bolą cię?

- Nie, nie martw się. - ależ cieszę się na tę propozycję Changbina. Byłoby rewelacyjnie, gdyby udało nam się gdzieś pojechać tylko we dwoje. Myślę, że Chan zgodzi się bez najmniejszego problemu.. gorzej z menadżerami, ale myślę, że też się ugną. Musimy pobyć w końcu sami. To poczucie, że cały czas jesteśmy na celowniku fanów, znajomych, przypadkowych ludzi czy wytwórni też wpływa na nasze samopoczucie i nasze relacje.. dwa dni z dala od wszystkich powinny nam dobrze zrobić. 



*


                       Po wielu rozmowach z menadżerami i staffem, ci w końcu zgodzili się dać nam wszystkim dwa dni wolnego. I.N zabrał do siebie do Busan Hyunjina, Chan, Minho i Han zostali w Seoulu, by popracować, Seungmin ma odwiedzić swoich rodziców, a ja z Changbinem zgodnie z obietnicą hyunga wyjechaliśmy z menadżerem na Jeju. Ten jednak obiecał, że weźmie pokój na drugim końcu hostelu i że nie będzie nam wchodzić w drogę, byśmy mogli w spokoju wypocząć. Już pierwszego dnia po przyjeździe, poszliśmy na pyszny obiad, na którym zjedliśmy grillowane owoce morza. Następnie hyung kupił mi kawę i zabrał mnie na długi spacer po dziewiczym i pięknym Jeju. Chcieliśmy złapać się za rękę, dać sobie buziaka, ale nie mogliśmy. Musieliśmy bardzo nad sobą panować, by ludzie nie przyłapali nas na tym, że jesteśmy razem. Gdy wróciliśmy na wieczór do hostelu, menadżer zaproponował nam grilla, na którym dużo rozmawialiśmy, żartowaliśmy i generalnie rzecz biorąc spędziliśmy miło czas. Po jedzeniu rozeszliśmy się do swoich pokoi, gdzie w końcu mogłem zbliżyć się do mojego faceta. 

                    Dochodziła północ. Leżeliśmy razem w łóżku, spędzając czas w telefonach. Ja oglądałem film animowany, a Changbin rozmawiał z Chanem o piosence, którą skomponował i podesłał mojemu chłopakowi do wglądu. 

- Binnie.. - spauzowałem film, wtulając się bardziej w chłopaka. Ten objął mnie ramieniem, kontynuując rozmowę z liderem.

- No tak, jak ci mówiłem.. jakbyś podłubał jeszcze przy drugiej zwrotce... jakoś tekstowo coś tam nie gra. 

- Hyung.. - odłożyłem telefon, całując delikatnie jego szyję. Changbin spiął się lekko, posyłając mi przy tym uśmiech - Zajmij się mną. - szepnąłem pieszcząc jego szyję. 

- Chan... muszę kończyć.. Mmm, chcę się zająć Felixem. - zaśmiał się, drapiąc mnie po głowie - Tak, wiem... no.. jutro się odezwiemy, na razie. - chłopak odłożył telefon chichocząc - Co maluchu? 

- Nie możesz żyć bez pracy, co? 

- Lubię ją.

- Ale..

- Ale masz rację... przyjechałem tu spędzić czas z tobą. Chan poczeka. - mówiąc to nachylił się nade mną, smakując moich warg. Zaśmiałem się, odwzajemniając jego pocałunki. W międzyczasie owinąłem nogi wokół jego pośladków - Co ty wyprawiasz?

- Tak mi wygodniej. - śmialiśmy się wymieniając się pocałunkami, jednak po chwili sielanka ta przerodziła się w coś poważniejszego. Uśmiechy z naszych ust zniknęły, a na ich miejsce wkroczyła ogromna namiętność i pożądanie. Zacisnąłem dłonie na koszulce chłopaka, niezdarnie ją z niego zdejmując. Gdy ujrzałem jego klatkę piersiową, ułożyłem na niej dłonie, głęboko przy tym oddychając. Changbin zawisł nade mną, uważnie mi się przyglądając - Nie każ mi tego mówić. - szepnąłem, czując jak chłopak nachyla się nade mną, po czym niesamowicie subtelnie pieści moją szyję.

- Powiedz co ci się kotłuje w główce. 

- Hyung.. 

- Słucham. - wziąłem głęboki oddech, dotykając nieśmiało ciała Changbina. 

- Wykorzystajmy ten wyjazd. - hyung posłał mi ciepły uśmiech, po czym po ucałowaniu mojego czoła wstał z łóżka - Przepraszam... przepraszam, nie...

- Uspokój się. - mówiąc to kucnął przy swojej walizce, czegoś w niej szukając. Po chwili wyciągnął z niej paczkę prezerwatyw i lubrykant. Oparłem się na łokciach czując jak moja twarz robi się purpurowa ze wstydu.

- Ty zwyrolu. - zaśmiałem się, po czym sięgnąłem po poduszkę, zakrywając nią twarz - Aaaa! Mój hyung oszalał! - krzyknąłem w nią, wierzgając nogami przez nadmiar emocji. Po chwili poczułem jak łóżko zapada się lekko pod ciężarem mojego faceta. Changbin ułożył dłoń na moim brzuchu ostrożnie mnie po nim głaszcząc.

- Jeśli nie masz ochoty, nie musimy tego robić. Wiesz, że mogę czekać na to latami. 

- Wiem. - odsłoniłem twarz, szeroko się przy tym uśmiechając - Ale nie pozwolę ci tyle czekać. - usiadłem, przywierając od razu do jego ust - Kocham cię i ci ufam.. wiem, że to będzie najlepsza noc w moim życiu. 

- Zestresowałem się.- zaśmiał się, mieląc w dłoniach paczkę prezerwatyw. Usiadłem za nim pospiesznie, wtulając się w jego nagie plecy. Moje dłonie powędrowały na jego klatkę piersiową, delikatnie ją głaszcząc.

- Nie chcę żebyś czuł presję, hyung. 

- Nie, to nie to Lixie... boję się.. boję się, że zrobię ci krzywdę.

- Co ty wygadujesz, hm? - złożyłem pocałunek na jego plecach, mocniej się w niego wtulając - Jak poczujemy się niekomfortowo, to przerwiemy.

- Obiecujesz, że jak poczujesz się źle, to od razu mi o tym powiesz?

- Obiecuję... ale to samo też tyczy się ciebie. 

- W porządku. - spojrzeliśmy na siebie w absolutnej ciszy. Nasz wzrok błądził co chwilę między naszymi oczami a ustami. Po chwili przywarliśmy do siebie wargami, całując się niesamowicie ostrożnie i nieśmiało. Wiem, że oboje cholernie pragnęliśmy się do siebie zbliżyć, ale stres przed pierwszym zbliżeniem robił jednak swoje. Changbin ściągnął ze mnie koszulkę, rzucając ją na podłogę. Po chwili położył mnie ostrożnie na łóżku, dotykając subtelnie mojej klatki piersiowej i brzucha - Powinienem cię ochrzanić, ale zrobię to jutro. - szepnął, przenosząc wargi na moją szyję i klatkę piersiową. Jęknąłem cichutko, zaciskając dłonie na pościeli.

- Dla.. dlaczego? 

- Jesteś tak chudy, że czuję każdą twoją kość.

- Y y... nie.. nie prawda. - byłem zbyt podekscytowany naszym zbliżeniem i zbyt zaślepiony miłością do niego, by zwracać mu uwagę, że miło że w końcu zauważył, że mam prawdopodobnie problemy z odżywianiem. Odkąd zaczął żyć bliżej z Hyunjinem w ogóle mnie nie zauważał. Ja z nerwów praktycznie w ogóle nie jadłem, nie spałem, non stop wymiotowałem ze zmęczenia, a do tego rzuciłem się w wir treningów, by tylko zająć czymś myśli, a on? Nawet nie zauważył, że spadło mi ponad 10 kg... 

- Jutro o tym porozmawiamy.. nie odpuszczę ci. 

- Hyung... proszę cię, nie rozmawiajmy o tym teraz.. zajmij się mną.

- Jaki ty jesteś niecierpliwy. - zaśmiał się, przywierając wargami do mojego zapadniętego brzucha. Jęknąłem, lekko się przy tym wyginając. Hyung usiadł między moimi nogami, po czym przytrzymując moją miednicę, pieścił językiem i wargami mój brzuch oraz podbrzusze. Otworzyłem usta, głęboko przy tym oddychając. Nie miałem pojęcia, że tak z pozoru nic nieznaczący gest jest tak niesamowicie przyjemny. Gdy dłonie mojego chłopaka znalazły się na moich bokserkach, jęknąłem cichutko, a moja twarz nabrała wyrazu lekkiego grymasu - Mogę? - skinąłem jedynie głową, leżąc po chwili absolutnie nagusieńki. Czy się krępowałem? Tylko trochę, a byłem święcie przekonany, że będzie gorzej. Changbin ułożył głowę na moim brzuchu, biorąc głęboki oddech - Strasznie cię kocham Lixie. - nie zdążyłem nic odpowiedzieć, bo już po chwili wisiał nade mną, namiętnie mnie całując. Byłem w niebo wzięty. Jak można być tak cholernie pociągającym i delikatnym jednocześnie? Nie mam pojęcia, jak długo pieściliśmy nasze ciała w ten sposób. W końcu Changbin położył się obok mnie, składając czułego buziaka na moim czole - Na pewno tego chcesz?

- Tak.. czemu o to pytasz?

- Chcę żebyś był pewien.

- Jestem w stu procentach, hyung. - ułożyłem dłoń na jego policzku, dokładnie wpatrując się w jego oczy - A ty masz jakieś wątpliwości? 

- Nie, absolutnie nie.. Po prostu.. trochę się denerwuję, przepraszam. 

- Binnie. - zetknąłem nasze czoła, głaszcząc jego policzek - Nie musimy się kochać.. nie chcę żebyś czuł się niekomfortowo. Oboje musimy tego chcieć, tak?

- Felix, ja tego bardzo chcę... bardzo, bardzo mocno tego chcę. Boję się tylko, że cię skrzywdzę.. 

- Hyung... na pewno ten pierwszy raz do przyjemnych należeć nie będzie. - powiedziałem, lekko się czerwieniąc - Ale ufam ci bezgranicznie i wiem, że dobrze to rozegrasz. - chłopak zachichotał, delikatnie mnie całując.

- Jesteś uroczy, wiesz o tym? 

- A ty jesteś najwspanialszym facetem na świecie... i niezależnie od tego, jak nam dzisiaj pójdzie, będę cię kochać tak samo mocno i będę chciał być przy tobie do końca życia. 

- Do końca życia..

- I jeden dzień dłużej. - dodałem smakując jego warg. Moja dłoń powędrowała nieśmiało na członka chłopaka, ostrożnie go pieszcząc. 

- Lixie..

- Ja chcę się tym zająć. - chwyciłem go niepewnie w dłoń, starając się mu dogodzić w najlepszy, możliwy sposób. Ciche jęki Changbina skierowane w moje usta wyraźnie pokazywały mi, że chyba dobrze się spisałem. Gdy członek hyunga był już odpowiednio przygotowany, ten chwycił mnie za dłoń, całując mnie przy tym w czoło.

- W porządku. - po chwili usiadł, sięgając po przywiezione przez siebie rzeczy. Widząc jak jego trzęsące się dłonie nie są w stanie poradzić sobie z paczką prezerwatyw, usiadłem wyjmując małe pudełeczko z jego rąk.

- One nie będą nam potrzebne. - odłożyłem je na szafkę nocną, sięgając po lubrykant. Po chwili wylałem trochę na dłoń, rozprowadzając maź na członku chłopaka. Changbin pojękiwał cicho, drapiąc mnie przy tym po głowie - Już. - uśmiechnąłem się, układając się wygodnie na łóżku. Stres bił od niego na kilometr, ale sam przyznał, że jest gotowy pójść ze mną do łóżka.. Mam tylko nadzieję, że nie będzie potem tego żałować. Changbin zbliżył się do mnie, nabierając dużo powietrza do płuc - Binnie..

- Tak?

- Bardzo mocno cię kocham.. pamiętaj o tym. 

- Też cię kocham Yongbokie. - zaraz po tych słowach poczułem napierającego na mnie członka chłopaka. Zagryzłem jedynie wargę, starając się nie wydobyć z siebie nawet najmniejszego dźwięku. Czułem jakby tysiące igieł rozrywało mnie od środka. Do moich oczu napłynęły łzy, ale czego ja się spodziewałem po pierwszym razie.. - Bokkie..

- Przytul. - szepnąłem, czując jak hyung przywiera do mnie swoim ciałem, mocno mnie przytulając - Już? 

- Jeszcze trochę. - brunet wzmocnił uścisk, wchodząc we mnie do samego końca. Pisnąłem wbijając paznokcie w umięśnione plecy chłopaka - Lixie, popatrz na mnie. - uchyliłem powieki wbijając wzrok w czarne, zatroskane oczy hyunga - Oddychaj głęboko. - skinąłem głową, robiąc to, co mi nakazał - Dobrze... jeszcze moment. - Changbin pocałował mnie w czoło, znów chowając mnie w swoich ramionach - Już dobrze, nie płacz.

- Nie.. nie przejmuj się tym. To normalne..

- Tak staram się to sobie tłumaczyć. - westchnął głęboko, całując mnie po głowie - Jesteś taki delikatny... bałem się, że coś będzie nie tak.

- Hyung... to mój.. to mój pierwszy raz. - uśmiechnąłem się delikatnie go całując - To normalne, że mnie boli. 

- Chciałbyś przerwać? 

- Nie.. a ty? 

- Ja też nie. 

- To zacznijmy. - wziąłem głęboki oddech, łapiąc twarz hyunga w obie dłonie - Kocham cię. - Changbin połączył nasze wargi, poruszając się we mnie niesamowicie powoli. Ta noc była najpiękniejszym i najbardziej magicznym doznaniem w moim życiu. Nie była idealna, co jest całkowicie zrozumiałe... ale to, ile podczas tej nocy hyung dał mi ciepła, miłości, troski i zrozumienia, tego nie da się opisać słowami. Przerywaliśmy co jakiś czas, bo albo Changbina za bardzo ponosiły emocje i nie chciał mnie skrzywdzić, albo mnie co chwilę coś musiało pobolewać, przez co hyung wpadał od razu w panikę i przerywał. Było cudownie... absolutnie tego nie żałuję i najchętniej powtórzyłbym to najszybciej, jak to tylko możliwe. Po wszystkim przytulaliśmy się do samego świtu. Dużo ze sobą rozmawialiśmy, co też w znacznym stopniu nas uspokajało. Zdecydowanie mogę zaliczyć to doświadczenie, jako najlepsze w moim życiu.


*


                                     Obudziliśmy się na drugi dzień koło południa. Leżałem plecami do chłopaka, czując jak ten mocno mnie przytula i co chwilę całuje moje plecy i kark. Przytulał mnie tak mocno, jakby bał się, że za moment od niego ucieknę. 

- Wyspałeś się? - mruknął, całując mnie w ucho.

- Mhmm.. tak mnie wymęczyłeś, że dzisiaj wyjątkowo spałem. - chłopak zaśmiał się, obracając mnie na plecy. Po chwili zatopił się w moich wargach, wymieniając ze mną kilka pocałunków. 

- Jak się czujesz?

- Bardzo dobrze.

- Nic cię nie boli?

- Sam sobie odpowiedz na to pytanie. - zaśmiałem się, dając mu buziaka w policzek - A ty jak się czujesz?

- Ja? Hm... dziwnie.

- To znaczy?

- Przespałem się ze swoim najlepszym przyjacielem, który jest moim chłopakiem... dziwnie. 

- Żałujesz?

- Nie, absolutnie nie. Jak mam być szczery, to była najlepsza noc w moim życiu.

- Naprawdę?

- Naprawdę. - Changbin pocałował mnie w czoło i w nos, po czym wstał leniwie z łóżka.

- Ale golas. - zaśmiałem się, ciesząc oczy jego widokiem.

- Ale przystojny golas.

- Najprzystojniejszy na świecie. - uśmiechnąłem się, przekręcając się na brzuch. 

- Zbieraj się Lixie... golas zabiera cię na porządne śniadanie.

- Mmm nie jestem głodny. 

- Mamy do pogadania, pamiętasz? - westchnąłem czując jak uśmiech z mojej buzi znika.

- I chcesz o tym rozmawiać przy ludziach? - hyung zmarszczył brwi, po czym usiadł obok mnie na łóżku, głaszcząc mnie po plecach.

- Bokkie, co jest? 

- Musimy o tym rozmawiać?

- Chciałbym żeby mój chłopak rozmawiał ze mną o wszystkim i był ze mną szczery. - westchnąłem jedynie, oblizując nerwowo wargi - Martwię się o ciebie... jesteś bardzo chudy.

- Chodzi o to, że jakbym nie ugryzł tego tematu, to będziesz czuć się winny, a chcę tego uniknąć..

- O czym ty mówisz? 

- Obiecaj mi tylko, że się przez to nie pokłócimy. 

- Yongbok.. 

- Obiecaj mi to. - usiadłem, zakrywając przy tym swoje nagie ciało kołdrą. 

- Dobrze... obiecuję.

- Hyung, ja tak wyglądam od kilku miesięcy, tylko ty tego nie zauważałeś.

- Słucham?

- Byłeś tak zajęty znajomością z Hyunjinem, że nie zauważyłeś nawet tego, że praktycznie nic nie jadłem i ciągle ćwiczyłem, byleby tylko zająć czymś myśli... I nie widziałeś tego, że prawie w ogóle nie spałem i ciągle wymiotowałem z nerwów i ze zmęczenia.. Spadło mi ponad 10 kg..

- Chyba sobie żartujesz.

- Przepraszam. - klęknąłem, czując jak spada ze mnie materiał, którym byłem okryty, jednak zupełnie mi to nie przeszkadzało. Wtuliłem się w Changbina, całując go przy tym w ucho - To nic... przepraszam. 

- Jak mogłem cię tak zaniedbać..

- Nie, hyung. - spojrzałem na niego, czując jak serce rozsadza moją klatkę piersiową. Czułem, że za moment poczuje się tak winny, że znów się pokłócimy, a kolejnej kłótni z nim, w dodatku po naszym pierwszym, poważnym zbliżeniu, bym nie zniósł - Przytyję, obiecuję... chodźmy na śniadanie.

- Yongbok, ty siebie słyszysz?

- Błagam cię, nie kłóćmy się.. nie dzisiaj. 

- Kurwa mać..

- Changbin, błagam cię.. To moja wina. Moja, rozumiesz? - skuliłem się nie mogąc znów zapanować nad emocjami. Ukryłem twarz w dłoniach płacząc jak dziecko.

- Boże, nie płacz. - hyung usiadł przede mną, mocno mnie przytulając - Nie płacz, słyszysz?

- Nie kłóćmy się, błagam cię. Zmienię się, tylko przestańmy się kłócić, błagam.. 



~c.d.n.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



21 września 2020

I am WHO~cz.6 [Felix&Changbin]

 





                           Ten dzień był wyjątkowo dziwny. Changbin i Chan byli strasznie przybici i żaden z nich nie chciał mi powiedzieć, co właściwie się stało. W okolicach 16-tej, gdy mieliśmy przerwę, poszedłem do sklepu po chipsy, które uwielbiam, po czym napisałem do Changbina, by przyszedł na dach. Pogoda była dziś bardzo przyjemna. Świeciło lekkie słońce, któremu towarzyszył delikatny wiatr. Wizja spędzenia przerwy w takich okolicznościach bardzo mi się podobała. Usiadłem na naszej ławce, czekając aż zjawi się mój chłopak. Stwierdziłem, że nie będę go już o nic wypytywać. Jak uzna, że to odpowiedni moment, to na pewno sam powie mi, co się stało, że nie ma humoru. W pewnym momencie usłyszałem dźwięk metalowych drzwi. Uśmiechnąłem się szeroko, widząc zmierzającego w moim kierunku hyunga, z dwoma lemoniadami w rękach.

- Mam coś dla ciebie. 

- Ja też. - zaśmiałem się, wymachując naszymi ulubionymi chipsami. Chłopak podał mi napój, uśmiechając się - Dziękuję. - gdy brunet zajął miejsce siadając okrakiem na ławce, oparłem się o jego klatkę piersiową, czując jak na moją buzię ciśnie się szeroki uśmiech. 

- W porządku?

- Mhm.. a ty jak się czujesz?

- Dobrze. - mówiąc to pocałował mnie w głowę. Otworzyłem chipsy, dając jednego z nich mojemu chłopakowi - Ale dzisiaj dawałeś na siłowni. 

- Chcę być taki jak mój hyung.

- Czyli jaki?

- Najprzystojniejszy na świecie i dobrze zbudowany. - zachichotałem, sięgając po chipsa. 

- Od zawsze taki jesteś. - mruknął chłopak, opierając brodę na mojej głowie.

- Tak mówisz?

- Mhm. - znów sięgnąłem po kawałek ziemniaka, uśmiechając się.

- To otwórz dzioba... masz chipsa w nagrodę. - gdy chłopak go zjadł, odłożyłem paczkę, po czym oparłem się o niego wygodniej, czując jak ten mnie obejmuje. 

- Bokkie..

- Tak? - Changbin wziął głęboki oddech, wzmacniając uścisk.

- Pogadamy szczerze? - spiąłem się, mając w tej sekundzie w głowie tylko jedną myśl... zerwie ze mną. Myślałem, że już szczere do bólu rozmowy i wyznania mamy za sobą.. 

- A...ale.. coś się stało, tak? Zrobiłem coś nie tak? - poderwałem się, widząc na jego twarzy ogromne zdziwienie wymieszane z troską.

- Nie Lix.. chodź, przytul się.

- Zabrzmiałeś dość poważnie..

- Bo wydaje mi się, że sprawa jest poważna. - usiadłem bliżej hyunga, otwierając przy tym szeroko oczy - Yongbokie... bądź ze mną szczery.. U ciebie wszystko w porządku? 

- Tak, ale nie rozumiem o..

- Z rodzicami też? Rzadko chyba z nimi rozmawiasz. - o czym on mówi? Dlaczego nagle zainteresował go temat moich rodziców?

- Nie rozumiem.. 

- Yongbok, przepraszam... Przepraszam, wiem, że nie powinienem ingerować w twoje prywatne sprawy, ale bardzo się o ciebie martwię. 

- Hyung, o czym ty mówisz?

- Dzisiaj rano Chan przeszukał twój telefon.

- Słucham.. - wstałem gwałtownie, rozlewając przy tym przyniesioną przez chłopaka lemoniadę.

- Felix.. zrobiliśmy to, bo się o ciebie martwimy. 

- Nie... zrobiłeś to, bo mi nie ufasz. 

- Zwariowałeś? Nikomu nie ufam tak, jak tobie.

- Dlatego przeszukałeś mój telefon? Czytałeś moje wiadomości?

- Tylko te z twoją mamą..

- Jak mogłeś? - poczułem, jak uderza we mnie fala gorąca wywołana wstydem. Pisałem do mamy o tym, że zakochałem się w Changbinie, a ona zamiast mi pomóc, wyzwała mnie od najgorszych, mówiąc, że nas nie zaakceptuje.. Dlaczego musiał to przeczytać.. 

- Wiem, nie powinienem tego robić, ale bardzo się o ciebie boję... o ciebie, o te twoje przeklęte sny..

- A może tobie chodzi o to, że ten telefon jest od ciebie i masz w sumie do niego pełne prawo?

- Co? - wyjąłem telefon z kieszeni dresowych spodni, wręczając go chłopakowi.

- Masz rację, ty za niego zapłaciłeś..

- Felix, przestań się wygłupiać.

- Sam zapracuję na nowy. - burknąłem, idąc w kierunku drzwi. 

- Yongbok, zatrzymaj się! - trzasnąłem drzwiami, słysząc jedynie za sobą stłumiony głos hyunga, krzyczący moje imię. Zabolało mnie to. Doceniam to, że się o mnie martwi, ale nie podoba mi się to, że przeszukiwał mój telefon i że czytał moje wiadomości... zwłaszcza te z mamą. Wchodząc do windy zauważyłem wybiegającego na korytarz Changbina. Nacisnąłem pospiesznie drugie piętro, ciesząc się, że drzwi windy zamknęły się idealnie przed nosem chłopaka. Nie chcę teraz na niego patrzeć... muszę sobie to wszystko przemyśleć, choć wiem, że nie będzie to łatwe, bo lada moment rozpoczniemy trening, na którym będziemy wszyscy razem. Wszedłem do sali treningowej, po czym podszedłem do szafki, na której stoi komputer, uderzając w nią ręką. 

- Hej, co jest? - zapytał Seungmin, głaszcząc mnie po plecach - Co się stało?

- Gdzie Chan? 

- Poszedł do łazienki... za moment powinien wrócić... Co jest? 

- Nic Seungie... nie przejmuj się. - odwróciłem się widząc wchodzącego do sali lidera. 

- Chan. - podszedłem do chłopaka, celując w niego palcem - Ufałem ci... jak mogłeś zrobić coś takiego?

- O czym ty mówisz? - oczy wszystkich przyjaciół zostały skierowane na nas, a na sali zapanowała absolutna cisza. 

- Dlaczego grzebaliście z Changbinem w moim telefonie? Nie chciałem żeby ktoś przeczytał te wiadomości.. - spuściłem głowę, czując napływające do oczu łzy - Nawet nie wiesz, jak mi wstyd.. 

- Czyżby nasz święty Yongbok zdradzał Changbina? - parsknął śmiechem Woojin.

- Przymknij się. - warknął Hyunjin, obejmując przestraszonego Jeongina. 

- Nie powinniście tego robić. - dodałem, łapiąc za klamkę.

- Wiem.. wiem Lixie, przepraszam. Ale zrozum, że się o ciebie martwimy.

- Mogliście ze mną porozmawiać, a nie czytać moje prywatne wiadomości. - burknąłem, wychodząc z sali. Nie mogłem być z nimi w jednym miejscu. Wiem też, że nie powinienem naskakiwać na Chana przy wszystkich i jest mi głupio z tego powodu, ale emocje znów wzięły nade mną górę. By je nieco rozładować, poszedłem ponownie na siłownię, by choć na chwilę mój umysł zajął się czymś innym. Cieszę się, że moi przyjaciele się o mnie martwią, ale naprawdę szczera rozmowa byłaby znacznie lepsza niż szpiegowanie mnie.
                        Ćwiczyłem na siłowni od dobrych dwóch godzin. Byłem zmęczony, ale nie chciałem przerywać.. przynajmniej mój mózg skupiony był na tym, by wykonać odpowiednio ćwiczenia, a nie na kłótni z moim chłopakiem i przyjacielem. Podciągałem się na drążku, czując jak po moich skroniach spływa pot. Zamknąłem oczy, zacisnąłem zęby i wykonałem kilka kolejnych podciągnięć. Wtedy jednak poczułem, jak ktoś obejmuje mnie w pasie, wtulając się w mój brzuch. Zacisnąłem mocniej dłonie na drążku, widząc stojącego pode mną Changbina. 

- Szukałem cię.. - mruknął, całując mnie w brzuch. Jęknąłem cichutko, bardzo mocno walcząc z samym sobą, by nie puścić drążka - Dużo myślałem o tym, co mi powiedziałeś i tak, masz rację... nie miałem prawa grzebać w twoim telefonie. Powinienem był z tobą porozmawiać. I to nie jest tak, że ci nie ufam... ufam ci najbardziej na świecie i wiem, że nigdy byś mnie nie skrzywdził... Po prostu bardzo mi na tobie zależy i się o ciebie martwię. Chciałbym cię uchronić przed wszystkim co złe, Lixie.. 

- Hyung.. puszczam. - chłopak chwycił mnie mocniej w pasie nie pozwalając mi na upadek. Gdy stanąłem z nim twarzą w twarz, ten pocałował mnie w mokre czoło, wzdychając.

- Przepraszam. - nie mówiąc absolutnie nic, wtuliłem się w chłopaka, czując ponownego całusa w głowę - Przysięgam, że nigdy więcej nie zrobię nic podobnego. 

- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem. 

- Za nic mnie nie przepraszaj. - brunet wyjął z bluzy mój telefon, chowając go do kieszeni moich spodni - Załóż sobie hasło.

- Y y... nie mam przed tobą nic do ukrycia, tylko.. - westchnąłem, spoglądając w oczy hyuga - Jest mi po prostu głupio, że pisałem o tobie mojej mamie i... i ta jej reakcja.. Gdyby nie wy, to byłbym zupełnie sam.. To też nie jest łatwe, żeby przyznać się do takich rzeczy. 

- Już dobrze. - chłopak zaczesał moje mokre od potu włosy, posyłając mi przy tym lekki uśmiech - Ja z chłopakami zawsze będziemy przy tobie... zawsze. Nigdy cię nie zostawimy, rozumiesz? - skinąłem głową, wbijając wzrok w podłogę - Nie jesteś sam Lixie.. - hyung pocałował mnie w czoło, ponownie wtulając mnie w swoje ciało - Zastanowimy się nad tym, co dalej... pomogę ci dojść do porozumienia z mamą. Daj mi tylko trochę czasu, dobrze? 

- Dobrze... dziękuję Changbin.. i.. i jeszcze raz przepraszam, że tak zareagowałem. 

- No już. - szepnął mój chłopak, głaszcząc mnie po plecach.

- A... coś jeszcze nie daje mi spokoju.

- Co takiego?

- Dostałem od ciebie lemoniadę... wylałem ją ze złości, przepraszam. - Changbin zaśmiał się, klepiąc mnie po pośladku.

- Nie wygłupiaj się dzieciaku. 

- Odkupię ją.

- Felix, no co ty... trąciłeś ją niechcący, nic się przecież nie stało. - spuściłem wzrok, czując jak hyung podszczypuje lekko mój policzek - Jesteś uroczy... cholernie uroczy. 



*


                             Dochodziła trzecia w nocy. Siedziałem na swoim łóżku wpatrując się w ciemną przestrzeń. Gdy tylko Changbin zasnął, wyślizgnąłem się z jego ramion idąc na swoje łóżko. Nie chciałem go obudzić swoim kręceniem się. Ciągle myślałem o tym, co się stało. Po treningach Changbin zabrał mnie na kolację, gdzie dużo rozmawialiśmy. O nas, naszej przyszłości, o tym, co nas smuci, o mojej rodzinie.. Potrzebowałem takiej szczerej rozmowy z nim, ale to i tak niestety nie zmienia faktu, że moja głowa czuje się naprawdę źle. Sięgnąłem po swojego pluszowego Ryana, wpatrując się w niego z lekkim uśmiechem.

- Słodziak. - szepnąłem, wtulając się w niego - Powinniśmy chyba zmienić ci imię na Binnie. - westchnąłem, czując, że jestem niesamowicie zmęczony... bardzo.. bardzo zmęczony. Mimo to jednak mój strach przed zamknięciem oczu był silniejszy. Bałem się położyć do łóżka i zasnąć, mimo że bardzo tego chciałem i potrzebowałem. By nie dać zmęczeniu za wygraną, zszedłem po cichu z łóżka, po czym poszedłem do kuchni, by zrobić sobie coś do picia. Gdy do niej wchodziłem, ujrzałem siedzącego przy stole Chana pijącego jego ulubioną herbatę - Channie..

- Felix.. nie śpisz? 

- Nie mogę spać.. - sięgnąłem po wodę oraz cytrynę, siadając obok przyjaciela - Dlaczego nie śpisz?

- Mam za dużo myśli w głowie. - westchnąłem, wyciskając dość niezdarnie sok z cytryny do szklanki.

- Hyung... chcę cię przeprosić za swoje dzisiejsze zachowanie.

- Nie ma o czym mówić... miałeś całkowitą rację.

- Nie.. zrobiliście to z troski o mnie, a ja się rzuciłem, jakbyście mnie szpiegowali.. przepraszam.

- W porządku. - szepnął, głaszcząc mnie delikatnie po głowie - Którą noc z rzędu już nie śpisz?

- Dopiero drugą.

- Lix... o tym też myślałem i.. doszedłem do wniosku, że powinieneś chodzić regularnie do psychiatry. Nie tylko po recepty na leki. 

- Nie, nie chcę.

- Może to by ci pomogło? Choć trochę.. 

- Chan, ja nie jestem czubkiem... mam po prostu gorszy okres.

- Nie miałem absolutnie tego na myśli.. ale skoro żaden z nas nie jest w stanie ci pomóc..

- Channie, poradzę sobie... dajcie mi tylko trochę czasu. - upiłem łyk wody, spoglądając na przyjaciela - A ty?

- Ja?

- Co się dzieje, hyung? 

- Nic.. myślę po prostu o naszej karierze, comebackach..

- Kłamiesz.

- Hm?

- Za dobrze cię znam. Co się dzieje? - lider westchnął, upijając łyk gorącej herbaty.

- Niedługo z wami o tym porozmawiam, obiecuję.

- Słyszałem to miesiąc temu.

- Lixie... bo to wszystko nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. Muszę pomyśleć, co dalej.

- Chan, masz mi powiedzieć co się dzieje... coś ci jest, tak? 

- Nie, przecież ci mówiłem. - oblizałem nerwowo wargi, kiwając przy tym głową.

- Jasne.. nie chcesz mówić, to nie... Nie będę naciskać.

- Nie bądź zły.

- Nie jestem... po prostu się o ciebie boję. 

- Lix... mówiłem ci, że dopóki trzymamy się razem, to wszystko będzie dobrze, tak? - skinąłem głową, czując jak ten mnie po niej głaszcze - Nie martw się. Wszystko się w końcu ułoży. 

- Obyś miał rację, hyung. - dopiłem wodę, po czym odstawiłem szklankę do zlewu, wzdychając.

- Lecisz spać? 

- Nie.. mam ochotę się przejść.

- Słucham? Jest już po trzeciej.. 

- Pokręcę się po osiedlu.

- Felix, jest stanowczo za późno..

- A ja i tak nie zasnę... nie zasnę, rozumiesz hyung? Muszę się przejść i pomyśleć. 

- Mam iść z tobą?

- Przepraszam, ale chcę pobyć sam. 

- Uważaj na siebie. - skinąłem głową, po czym ruszyłem w stronę przedpokoju, gdzie narzuciłem na siebie buty i cienką kurtkę. Czułem, że jeśli zostanę w dormie choć sekundę dłużej, to zwariuję. Martwię się o Chana, o zespół, relacje z chłopakami, mój związek z Changbinem i moje problemy ze snem. Czemu wszystko musiało się złożyć w jedno pasmo nieszczęść w jednym czasie? W sumie... nie powinienem być zdziwiony. Zawsze tak jest. Po zrobieniu kilku rundek wokół bloku, poszedłem do czynnego całą dobę 7-eleven, by kupić coś mojemu chłopakowi. Chciałem, by rano po przebudzeniu miał koło siebie małą niespodziankę. Zakupiłem więc jego ulubiony napój, batonika i ciasteczka, po czym po około godzinie wróciłem do dormu. Wchodząc do przedpokoju, usłyszałem od razu cichy szept lidera - Jesteś Lixie? - otworzyłem szerzej oczy. Byłem pewien, że dawno poszedł spać.

- Tak, wróciłem. - chłopak skinął głową, posyłając mi przy tym lekki uśmiech - Czekałeś specjalnie na mnie? 

- Mhm... chciałem mieć pewność, że nic ci się nie stało. - zdjąłem buty i kurtkę, po czym podszedłem do Chana, dając mu buziaka w policzek - O wow... a to za co?

- Za to, że jesteś najlepszym przyjacielem na świecie. - lider zaśmiał się, czochrając mi włosy.

- Urocze... obiecaj mi, że położysz się do łóżka i spróbujesz się chociaż zdrzemnąć.

- Obiecuję. - uśmiechnąłem się, klepiąc chłopaka po pośladku - Też powinieneś się położyć.

- Idę.. spróbuję chociaż pospać te dwie godziny. Dobranoc Bokkie.

- Dobranoc hyung.. słodkich snów. - posłałem w jego kierunku słodki uśmiech, po czym zniknąłem za drzwiami sypialni. Changbin spał w najlepsze, przytulając się do jednej z poduszek. Uśmiechnąłem się pod nosem, po czym kucnąłem przy łóżku rozpakowując kupione przekąski. Gdy to zrobiłem, złapałem niepewnie za dłoń chłopaka, głaszcząc ją ostrożnie kciukiem. Niby jest silnym, dobrze zbudowanym facetem, ale w moich oczach jest tak kruchy i delikatny.. Mam ochotę chronić go przed całym światem, ciągle trzymać go w ramionach i powtarzać, jak bardzo jest dla mnie ważny i jak mocno go kocham. Jest dla mnie tak dobry i dał mi tak wiele ciepła, mimo że nie zawsze na to zasługiwałem.. najlepszy facet na świecie. 
                             Wpatrywałem się w hyunga aż do momentu, gdy zadzwonił jego budzik. Wyłączyłem go pospiesznie, po czym znów oparłem brodę na materacu. Ułożyłem dłoń na jego głowie, delikatnie go po niej drapiąc... mój kochany skarb. 

- Mmm... słyszałem budzik.. - klęknąłem, po czym złożyłem delikatny pocałunek na jego uszku.

- Możesz jeszcze pospać. - szepnąłem, ponownie go całując. 

- Chyba wolę przytulić mojego chłopaka. - zaśmiałem się, po czym wskoczyłem do łóżka, układając się na moim chłopaku - Jesteś tak leciutki, że w ogóle cię na sobie nie czuję. - zachichotałem, obdarowując pocałunkami jego zaspaną twarz.

- Wyspałeś się, hyung? 

- Mmmm nawet, nawet. - mruknął, wtulając mnie w siebie - A ty? Spałeś coś dzisiaj? 

- Tak.. wyjątkowo dobrze mi się dzisiaj spało. - skłamałem, przygryzając przy tym wargę. 

- Cieszę się, Bokkie. - uniosłem głowę z klatki piersiowej chłopaka, po czym musnąłem jego wargi.

- Kocham cię, hyung. 

- Ja ciebie też. - uśmiechnąłem się, pieszcząc palcami jego buzię - Zabiorę cię dzisiaj na obiad, co ty na to?

- Taka mini randka? - Changbin zaśmiał się, przytakując.

- Skoro tak chcesz to nazywać, to tak może być. 

- Ale fajnie... lubię chodzić z tobą na randki. - podsunąłem się nieco wyżej, wtulając się w mojego faceta. Owinąłem ręce wokół jego karku, po czym ukryłem twarz w jego szyi - Uwielbiam twój zapach. 

- Aishh no co ty... dopiero wstałem. 

- No właśnie... słodko pachniesz. - chłopak uśmiechnął się, drapiąc mnie po plecach i głowie - Mam dla ciebie niespodziankę, wiesz? 

- Dla mnie? Jaką? 

- Zerknij pod łóżko.

- Będę musiał cię wtedy puścić.

- No tak... to masz tylko 10 sekund... będę liczyć. - zaśmiałem się, siadając - Raz... - hyung wychylił głowę, uśmiechając się.

- Wooo, moje ulubione. Skąd to wytrzasnąłeś? 

- Wstałem troszkę wcześniej, żeby je kupić. 

- Jesteś najlepszy. - na mojej buzi non stop gości uśmiech, gdy jestem blisko niego. Kocham takie poranki - Dziękuję. 

- Ale zjesz je dopiero wieczorem... najpierw zrobię ci jakieś dobre śniadanie. 

- Ty mi zrobisz śniadanie?

- Mhm.

- Wow... czym sobie zasłużyłem na to wszystko? 

- Jesteś moim chłopakiem, którego chcę rozpieszczać. - szepnąłem, po czym nachyliłem się do niego muskając jego wargi. Po chwili jednak pogłębiłem pocałunek, wykonując tę pieszczotę niesamowicie delikatnie i nieśmiało. Changbin bawił się moimi włosami, całując mnie z ogromnym wyczuciem i ostrożnością. Czuł chyba, że nadal troszkę mnie to krępuje, mimo, że bardzo pragnę jego bliskości i czułości, to jednak mam w głowie pewien hamulec, który mnie przed tym powstrzymuje - Hyung..

- Hm?

- Idź pod prysznic, zbierz się, a ja zrobię ci coś dobrego. 

- Tak mówisz? - skinąłem głową, po czym pocałowałem go szybko w czoło, schodząc z łóżka.

- Masz 20 minut, więc startuj. - zachichotałem, udając się do kuchni. Gdy wyszedłem z pokoju uśmiech na mojej twarzy od razu zniknął. Jestem tak niesamowicie zmęczony.. Muszę bardzo mocno starać się przy Changbinie, by nie zauważył, że go okłamuję i szlajam się po nocach zamiast spać. Mimo to zgodnie z obietnicą zacząłem przygotowywać po cichu śniadanie. Nie chciałem nikogo obudzić i chciałem by moment jedzenia śniadania był tylko nasz, a nie całego zespołu. Zaparzyłem chłopakowi kawę, zrobiłem omleta i dwa tosty, a do tego wszystkiego pokroiłem mu bardzo dużo warzyw. W momencie stawiania wszystkiego na stole, do kuchni wszedł uśmiechnięty Changbin, wycierający mokre po prysznicu włosy. 

- Ale pachnie. 

- Podano do stołu. - uśmiechnąłem się, odsuwając przy tym chłopakowi krzesło. Gdy ten zajął miejsce, przytuliłem go od tyłu, całując go przy tym w policzek.

- A gdzie twoje śniadanie?

- Nie jestem głodny. 

- Lixie, nie wygłupiaj się... musisz coś zjeść.

- Może potem. Dopiero wstałem i nie mam jeszcze ochoty na jedzenie. - skłamałem, ponownie go całując. 

- Widzę, że jako twój hyung muszę też zadbać o twoje śniadanie. - uśmiechnąłem się jedynie, mocniej go przytulając. W momencie gdy brunet sięgnął po kawę, do kuchni wszedł niewyspany Chan, witając się z nami skinieniem głowy.

- Cześć dzieciaki.

- Dzień dobry hyung.

- Hej.

- Woooow, ale ci dobrze... już masz podane śniadanie?

- Zrobię ci. - oderwałem się od Changbina, podchodząc do lodówki.

- Nie no coś ty... sam o to zadbam, nie przejmuj się. 

- Y y... powiedz na co masz ochotę. 

- Hmm... tościk? 

- To tościk i jajecznica. Nasz lider musi dużo jeść. - koniec końców skończyło się na tym, że przygotowałem śniadanie całemu zespołowi i menadżerom, których obudził kuszący zapach jedzenia. Strasznie się cieszyłem, że mogłem zrobić coś dobrego dla ludzi, których kocham najbardziej na świecie. Bardzo przyjemne rozpoczęcie dnia..


*

                                      Dużo się ostatnio dzieje.... stanowczo za dużo. Nie mogę spać. Może inaczej... bardzo chętnie bym zasnął, ale się boję. Drzemię po kilka minut w ciągu nocy, jednak bardzo szybko się budzę, bo boję się, że przyśni mi się coś złego. Moje złe sny nasiliły się w momencie, gdy Woojin odszedł z zespołu. Pamiętacie, jak kilka miesięcy temu mówiłem o tym, że Chan zarywa noce, dużo myśli i generalnie rzecz biorąc jest bardzo przybity? Już wtedy wiedział, co się szykuje i trzymał nas wszystkich w niepewności do samego końca. Wraz z Woojinem zdecydowali się z nami porozmawiać na tydzień przed jego odejściem. Był to dla nas potężny cios, ale jak to mówią, czas goi rany i powoli dochodziliśmy do siebie. Nie znamy prawdziwego powodu odejścia... cóż, widocznie coś musiało się stać, ale nie powiem Wam co, bo sam nie wiem.. Zaczęliśmy przygotowania do comebacku z piosenką "Levanter"... bardzo dużo ćwiczymy zarówno na sali treningowej, jak i na siłowni. Przez brak snu nie mam już kompletnie na to siły.. 
                                Skończyliśmy po raz kolejny wykonywać choreografię. Czułem się jak trup... byłem blady, a moje oczy były aż sine ze zmęczenia.. Changbin bardzo stara się mi pomóc, ale to wszystko na nic. Usiadłem na drewnianej podłodze starając się złapać oddech. Chłopcy śmiali się i dużo rozmawiali o tym, co zamówimy sobie dziś na kolację. Mieliśmy w planach wieczorne leniuchowanie przed telewizorem i obżarstwo... brzmi super. W pewnym momencie poczułem jednak dziwny ścisk w żołądku, który doprowadził do odruchu wymiotnego. Poderwałem się na równe nogi, idąc pospiesznie w kierunku drzwi.

- Bokkie, co jest? - wyszedłem na korytarz, udając się do najbliższej łazienki. Gdy się w końcu w niej znalazłem, zacząłem wymiotować jak kot.. Mam dość. To wszystko wina stresu, ciągłej presji, mojej sytuacji z rodzicami, tych przeklętych snów i ciągłego zmęczenia. Niedługo oszaleję. 

- Lixie... - Changbin.. spuściłem pospiesznie wodę, po czym zacząłem szukać po omacku papieru - Tu jesteś. - chłopak kucnął obok mnie, po czym sięgnął po papier, wycierając mi usta.

- Nie patrz. - szepnąłem, odwracając przy tym głowę. Byłem strasznie zawstydzony tym, że hyung widzi mnie w takim stanie.. 

- Pokaż się. - chłopak złapał za moją twarz, wycierając delikatnie moje usta - Felix..

- Jestem zmęczony, hyung. - zacisnąłem kurczowo powieki, czując jak się rozklejam - Strasznie... strasznie zmęczony. - pociągnąłem nosem, będąc tym samym wtulanym w ciało chłopaka - Nie mogę... nie mam już siły. 

- Nie ma opcji żebyś wrócił na trening... Dasz radę wstać? - skinąłem jedynie głową. Changbin pomógł mi się podnieść, po czym umył moją twarz, prowadząc mnie w kierunku sali - Poczekaj tu na mnie, dobrze? 

- Dobrze. - chłopak wszedł do środka, po czym wyszedł po chwili z zaniepokojonym Chanem. 

- Sam zobacz. 

- Felix, co się dzieje? - zapytał lider, wycierając moje mokre policzki. 

- Spać... ja już nie mogę.. 

- Sam widzisz.... a nie puszczę go przecież samego.

- Jasne, rozumiem. Changbin.. poszukaj wolnej sali i dopilnuj żeby Felix się wyspał.. w razie czego dzwoń po mnie, okej? 

- Jasne.. dzięki, obiecuję, że będę ćwiczyć w nocy.

- Zapomnij, w nocy to ty masz spać.. I tak ci dobrze idzie, możesz już na dzisiaj odpuścić. - mój chłopak jedynie się uśmiechnął, po czym chwycił mnie w pasie, prowadząc mnie pustym korytarzem. 

- Nie dam rady.. 

- Chwila Lixie.. za moment coś znajdziemy. - mówiąc to otworzył drzwi do małego studia, w którym znajdował się komputer, mikrofon, pianino i duży, skórzany fotel - Wskakuj.. obiecuję, że cały czas przy tobie będę. 

- Usiądź hyung... chcę się przytulić. 

- W porządku. - gdy chłopak zajął miejsce, usiadłem na nim okrakiem, kurczowo wtulając się w jego ciało. Changbin objął mnie rękoma, głaszcząc mnie po głowie i plecach. 

- Dziękuję. - szepnąłem, czując jak automatycznie odpływam. Ostatnią rzeczą jaką pamiętam to ciepły buziak w czoło, po którym od razu zasnąłem. 
                                   Otworzyłem oczy, widząc panującą wokół mnie absolutną ciemność. Ziewnąłem jedynie, po czym zorientowałem się, że jestem w dormie... jestem w dormie, a obok mnie leży Changbin. 

- Hyung..

- Cii... tak twardo spałeś, że nawet jazda do domu cię nie obudziła.

- Jak to? 

- Spałeś w wytwórni kilka godzin.. wtedy zadzwonił Chan i powiedział, że jedziemy do dormu. Wziąłem cię na ręce i przywiozłem tutaj.

- Binnie..

- No już.. jak się czujesz? 

- Lepiej... znacznie lepiej.

- To zamykaj oczka.. dopiero dochodzi pierwsza. - usiadłem okrakiem na chłopaku, narzucając na nas kołdrę. 

- Nie oglądasz filmów z chłopakami? - zapytałem, słysząc, że wszyscy za drzwiami naprawdę dobrze się bawią.

- Y y... zjadłem tylko kimbap, wziąłem prysznic i przyszedłem od razu do ciebie. 

- Jesteś najlepszy, wiesz o tym? - nachyliłem się nad hyungiem, delikatnie muskając jego wargi - Mmm... muszę iść pod prysznic. 

- Y y... zrobisz to rano. 

- Hyuuuung.

- Coooo? - zaśmialiśmy się, wymieniając się kilkoma czułymi pocałunkami - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że czujesz się lepiej.. Wyglądasz też zupełnie inaczej.

- Tak mówisz? - brunet skinął głową, głaszcząc mnie po policzku.

- A jak brzuszek? - uśmiechnąłem się szeroko, unosząc przy tym brew.

- Sam sprawdź. 

- Mhmmm.. więc tak chcesz się bawić. - Changbin chwycił mnie za plecy, po czym położył mnie na łóżku. Uśmiechałem się, zagryzając przy tym co chwilę wargę. Byłem tak podekscytowany i czułem się tak dobrze, że w tym momencie miałem ochotę na wszystko. Chłopak usiadł między moimi nogami, po czym zanurkował pod moją koszulką, całując mój brzuch. Otworzyłem jedynie nieco szerzej usta, głęboko przy tym oddychając. Było mi w tym momencie tak cholernie dobrze, że żadne słowa nie były w stanie tego opisać - Hm.. wydaje mi się, że jest w porządku. 

- Y y... całuj. - Changbin zaśmiał się, po czym chwycił mnie delikatnie za biodra. Jego wargi pieściły niesamowicie delikatnie mój brzuch, przez co z moim ust co chwilę wydobywały się cichutkie, nieśmiałe jęki. Strasznie mnie to krępowało, ale z drugiej strony było to tak miłe, że byłem w stanie stłumić w sobie cały wstyd - Binnie.. - chwyciłem mocno za kołdrę, wyginając swoje ciało, gdy tylko język mojego chłopaka wylądował w okolicach mojego pępka - Achhh..

- Ciiii. - zachichotał, spoglądając na mnie - Cichutko, bo chłopaki usłyszą. 

- Całuj. - jęknąłem, wystawiając mu się jak na tacy. 

- Lixie, co z tobą? 

- Nigdy nie byliśmy ze sobą tak blisko. 

- Nie spieszmy się tak. - usiadłem gwałtownie, wbijając się w jego wargi. Chłopak odwzajemniał pocałunki, głaszcząc mnie po tyle głowy - Dojdź do siebie w pełni, dobrze? I potem wszystko nadrobimy. 

- Binnie..

- Zdążymy... obiecuję. - skinąłem jedynie głową, czując jak zalewa mnie fala wstydu. Chyba rzeczywiście za bardzo się rozpędziłem, ale co ja na to poradzę, że tak bardzo mi się to podobało.. - Felix..

- Pójdę pod prysznic.

- Nie idź... poprzytulajmy się. 

- Będę się lepiej czuć.

- Chyba nie jesteś na mnie zły.. 

- Nie.. bardziej na siebie. - wstałem gwałtownie z łóżka, po czym podszedłem po omacku do szafy w poszukiwaniu piżamy.

- Dlaczego? Cieszę się, że ci się to podobało.

- Nie rozmawiajmy o tym. - wziąłem rzeczy, po czym wyszedłem do przedpokoju, w którym przywitało mnie światło dobiegające z salonu. Przechodząc obok niego zostałem zaczepiony przez Jisunga, który przywitał mnie z entuzjastycznym okrzykiem.

- Yongbokie! Jak się czujesz? 

- Ach... w porządku. Znacznie lepiej. 

- Wyspałeś się? - zapytał Hyunjin, drapiąc po głowie przysypiającego maknae. 

- Tak... czuję się naprawdę dobrze. 

- Gdzie lecisz?

- Do łazienki.. Chciałbym wziąć prysznic.

- Leć szybko i wracaj do łóżka. - skinąłem jedynie głową, znikając za drzwiami łazienki. Jest mi tak wstyd. Jak mogłem tak dać się ponieść emocjom i nie zapanować nad sobą podczas zbliżenia z Changbinem? Czuję się z tym okropnie... nie wiem, jak spojrzę mu w oczy. Po wzięciu dość długiego prysznica wróciłem do pokoju z nadzieją, że mój hyung już śpi. Gdy otworzyłem drzwi ujrzałem jednak siedzącego na łóżku chłopaka, przeglądającego coś w swoim telefonie.

- Jesteś. 

- Myślałem, że śpisz.. 

- Y y... czekałem na ciebie. - skinąłem jedynie głową, czując jak moje usta formują się w cienką kreskę.

- Położę się u siebie.

- Co? Dlaczego?

- Hyung.. 

- Jest ci głupio, że tak się do siebie zbliżyliśmy, a potem powiedziałem ci żebyśmy zwolnili, tak? - zaczerwieniłem się, przytakując - Felix.. masz dopiero 19 lat, ja 20... mamy całe życie przed sobą, a... to, że dzisiaj spróbowaliśmy czegoś nowego, uważam za piękne.. Cieszę się, że wszystko idzie tak powoli... Pomyśl Bokkie.. jakbyśmy oddali się sobie od razu, to nie mielibyśmy potem o co się starać, dążyć do czegoś, nie poznawalibyśmy się z każdym dniem... - skinąłem ponownie głową, łapiąc za drabinkę piętrowego łóżka - Felix. - hyung wtulił się w moje plecy, po czym złożył na moim karku delikatny pocałunek - Dobrze, śpij dzisiaj na górze.. Ale wiedz, że będę za tobą bardzo tęsknić. - dlaczego muszę być tak wrażliwy i czemu wszystko musi mnie tak zawstydzać? Pociągnąłem nosem, czując spływającą po policzku łzę - Dzieciaku.. - chłopak odwrócił mnie przodem do siebie, łapiąc mnie za buzię - Nie chciałem cię zranić.. Bardzo cię przepraszam.

- Nie, to moja wina. 

- Poczekaj, porozmawiajmy... dasz radę? Czy wolałbyś się położyć? 

- Dam radę... porozmawiajmy. - Changbin posadził mnie na swoim łóżku, po czym usiadł za mną, mocno mnie przytulając. 

- Poczułeś się zraniony tym, co powiedziałem? 

- Bardziej zawstydzony. - szepnąłem, wycierając niezdarnie policzki.

- Zawstydzony? Ale czym?

- Nie wiem.. pomyślałem, że coś musi być ze mną nie tak, skoro oczekuję już od ciebie jakiegoś... nie wiem... bardziej intymnego zbliżenia.. Po prostu bardzo mi się to spodobało i... bardzo mocno ci ufam. - nabrałem dużo powietrza na płuc, czując jak moje policzki płoną - Pociągasz mnie hyung.. chciałbym czasami spróbować czegoś odważniejszego. Ale rozumiem, że nie może być tak, że mamy coś robić wbrew woli któregoś z nas.. Skoro tego nie chcesz to poczekam.. tyle, ile będzie trzeba. 

- Lixie... musisz mówić mi wprost o swoich pragnieniach. Musimy jakoś wspólnie dojść do porozumienia.

- Y y.... chcesz, żeby wszystko szło powoli. Tak będzie, obiecuję. - pocałowałem go w policzek, chcąc uwolnić się z jego objęć, jednak hyung nie chciał tak łatwo dać za wygraną. 

- Powiedziałeś, że nie możemy działać wbrew woli któregoś z nas.. skoro oczekujesz ode mnie bardziej intymnej relacji, to mi o tym powiedz. - westchnąłem, czując jak znów ogromna fala stresu uderza w mój organizm. 

- Może... a może ty się boisz bliskiego kontaktu z chłopakiem? - spiął się, dlaczego? Przełknąłem z trudem ślinę, bojąc się, że za moment wybuchnę - Puść mnie.. muszę się położyć. 

- Felix..

- Hyung, ja nie żartuję... puść. - w końcu odpuścił. Wspiąłem się na swoje łóżko, po czym wtuliłem się w pluszowego Ryana, zalewając się łzami. Więc to o to chodzi... barierą i największą przeszkodą jest fakt, że jestem chłopakiem. Dlaczego więc ze mną jest? Może to zwykła litość? Boże, znowu za dużo myślę, nienawidzę tego. A co jeśli on kogoś ma, a ze mną jest z czystego, przyjacielskiego przywiązania i litości? Nie... chyba by się tak nie zachowywał, sam nie wiem. 
                                      Ta noc była dla mnie wyjątkowo ciężka. Znów nie mogłem zmrużyć oka nawet na sekundę. Cały czas myślałem o tym, co stało się między mną a hyungiem. Na drugi dzień zwlokłem się wcześnie z łóżka, po czym po wykonaniu porannej toalety stanąłem przy blacie kuchennym, przygotowując śniadanie dla przyjaciół. Gdy kończyłem robić pierwszą porcję kanapek, do kuchni wszedł zaspany Jeongin w szkolnym mundurku.

- Dzień dobry.

- Cześć Jeonginie... lecisz do szkoły? - chłopak skinął głową, przecierając przy tym oko zaciśniętą piąstką - Siadaj.. już ci daje śniadanie.

- Naprawdę zrobiłeś śniadanie?

- Dla naszego maknae? Zawsze.

- Waaa super. Dzięki hyung. - uśmiechnąłem się delikatnie, przygotowując kolejną porcję jedzenia. Wtedy też usłyszałem zaspany głos mojego faceta, witającego się z maknae.

- Cześć młody.

- Cześć Binnie. Siadaj, Lix robi śniadanie. 

- Za moment usiądę. - moje serce biło jak szalone. Bardzo się stresowałem konfrontacją z nim. Hyung jednak jak gdyby nigdy nic stanął za mną, mocno mnie przytulając. Po chwili jego wargi przywarły do mojego karku i szyi, a z jego ust wydobyło się cichutkie westchnięcie - Źle mi się bez ciebie spało. - mruknął, po czym włożył dłonie pod moją koszulkę, pieszcząc ostrożnie mój brzuch. 

- Siadaj.. - wydusiłem przez zaciśnięte gardło - Zaraz dam ci śniadanie. 

- Daj mi buziaka. 

- Fuuuu... weźcie. - skrzywił się Jeongin, zasłaniając przy tym oczy. 

- Nie podglądaj młody, jak coś ci się nie podoba. - zaśmiał się Changbin, odwracając mnie przodem do siebie. Po chwili zbliżył się do mnie, jednak odwróciłem głowę, dając mu wyraźnie do zrozumienia, że nie mam ochoty na żadne czułości z jego strony - Yongbok..

- Smacznego. - burknąłem, idąc do naszego pokoju. 

- Co się dzieje? - zapytał zaskoczony I.N - Pokłóciliście się?

- Nie... nie, nie przejmuj się. Miłego dnia w szkole. - rzucił mój hyung, udając się za mną do sypialni. Stanąłem przy parapecie, opierając się o niego rękoma. Czułem się okropnie. Sam w tym momencie nie wiedziałem czy jestem zły na siebie, czy na niego. Co jeśli rzeczywiście bardziej pociągają go dziewczyny? Nie przeżyłbym tego.. - Felix, co ty wyprawiasz?

- Powiedz mi prawdę. 

- Jaką prawdę? 

- O sobie... kim tak naprawdę jesteś?

- Nie rozumiem.. - brunet podszedł do mnie, łapiąc moją twarz w obie dłonie - Lixie.. 

- Posłuchaj.. jeśli to moja płeć jest problemem..

- To co? - otworzyłem szerzej oczy, przełykając ze sporym trudem zalegającą w gardle gulę. 

- To ja się zmienię, tylko powiedz mi na czym stoję, bo tego nie zniosę.. - zamknąłem oczy, czując jak po moich policzkach spływają pojedyncze łzy. Hyung objął mnie ramieniem, po czym wtulił mnie w swoje ciało. 

- Nie ma dla mnie znaczenia jakiej jesteś płci... Jesteś dla mnie najlepszym człowiekiem na świecie i to jest dla mnie najważniejsze. 

- I to, że nie chcesz wchodzić ze mną w bliższe relacje jest oznaką ciekawości i chęci ciągłego poznawania? Czy brzydzi cię w pewien sposób to, że mam penisa między nogami? - Changbin zaśmiał się, jednak gdy zobaczył moją rozżaloną i poważną minę, od razu spoważniał - Hyung, mnie to bardzo boli... nie żartuję.. 

- Nie wiem jak mam cię przepraszać... nigdy nie chciałem sprawiać bólu komuś, kogo kocham.. 

- Czyli jednak... 

- Nie, nie, nie, absolutnie.. daj mi proszę dokończyć. - skinąłem głową, pociągając przy tym nosem - Lixie... to nie jest tak, że ja nie chcę być z tobą blisko. Chcę... cholernie chcę, dlatego to jest tak trudne i dlatego chcę to wszystko jakoś dawkować i dochodzić do wszystkiego pomału.. 

- Nie rozumiem. - chłopak westchnął, oblizując przy tym nerwowo wargi.

- Boję się... boję się, że mógłbym swoim zachowaniem wyrządzić ci krzywdę.. a bardzo tego nie chcę. - widząc wymalowany na mojej buzi znak zapytania, kontynuował - Boję się, że nie zapanuję nad swoimi emocjami, a... bardzo mi się podoba to, że nasza relacja jest taka... taka delikatna i niewinna i...

- Mógłbyś pójść o krok za daleko i wyrządzić mi tym krzywdę?

- Dokładnie... tego się boję. 

- Hyung... głupoty opowiadasz. - Changbin uniósł brwi, przyglądając mi się ze zdziwieniem - Za dobrze cię znam... ufam ci... wiem, że w życiu byś mi niczego nie zrobił. 

- Lixie.. 

- Spróbujmy. - wskoczyłem na parapet, stawiając Changbina między swoimi nogami. Trzymałem go kurczowo za biodra, wpatrując się ze spokojem w jego piękne oczy. Chłopak wyglądał na dość zmieszanego... chyba nie do końca wiedział, co zrobić. Postawiłem go pod ścianą bez wyjścia, ale musiałem to sprawdzić. Nie wierzę w to, że pociągam go aż tak bardzo, że byłby w stanie wyrządzić mi krzywdę. Nie odrywając wzroku od jego oczu, oblizałem zalotnie, ale nie wyzywająco i wulgarnie wargi, widząc jak ten pospiesznie przełyka ślinę - Pocałuj mnie hyung. - szepnąłem nachylając się do jego twarzy. Gdy nasze wargi się połączyły, owinąłem lekko nogi wokół jego bioder, dociskając go tym samym do swojej miednicy. Krępowało mnie to, ale strasznie pragnąłem jego bliskości i czułości. Changbin chwycił mnie za tył głowy, delikatnie mnie po niej drapiąc. Pomijając towarzyszący mi stres, czułem się cudownie... bliskość z Changbinem jest czymś bezcennym. Po kilku minutach delikatnego całowania, chwyciłem za dłonie chłopaka. Jedną z nich ułożyłem na swoim udzie, a drugą włożyłem pod znajdującą się na moim ciele, koszulkę. To jeszcze nie zatrzymało mojego chłopaka. Pieścił moją skórę opuszkami palców niesamowicie ostrożnie, doprowadzając mnie tym samym do szaleństwa, nad którym mocno musiałem panować. Wtedy jednak zdecydowałem się na kolejny, śmielszy krok. Złapałem za jego dłoń spoczywającą na moim udzie, po czym zacząłem nią sunąć w kierunku swojego członka. Czułem się strasznie... myślałem, że jestem gotowy na takie zbliżenie, ale myliłem się.. nie byłem na to psychicznie przygotowany. Hyung w pewnym momencie zacisnął dłoń na materiale moich dresowych spodni, odrywając się od moich ust. 

- Nie mogę.. - niewiele myśląc złapałem go obiema rękoma za twarz, po czym zetknąłem ze sobą nasze czoła. 

- Bardzo mocno cię kocham Changbin. - szepnąłem, pieszcząc palcami jego rozgrzane policzki - Poczekamy... tak długo, ile będzie trzeba.

- A ty Lixie? 

- Ja?

- Jak się teraz poczułeś? Szczerze..

- Bardzo skrępowany.. Nie rozumiem... Z jednej strony chcę tego, a.. a z drugiej czuję bardzo duży wstyd. 

- Nie dojrzałeś do takiej bliskości. 

- Hyung..

- Nie chciałem cię obrazić Lixie... po prostu niektórzy potrzebują więcej czasu, by się przełamać i zacząć takie rzeczy.

- Ale nie rozumiem.... naprawdę ci ufam i tego chcę...

- Wiem, że mi ufasz, czuję to... ale obiecuję, że ze wszystkim zdążymy. Wszystko w swoim czasie. 



*


                                    Środek nocy. Leżałem wtulony w Changbina, głaszcząc go delikatnie po klatce piersiowej. Hyung czekał aż zasnę, jednak w mojej głowie znów kotłowało się zbyt wiele myśli, które nie pozwalały mi na zamknięcie oczu. 

- Hyung..

- Co tam? - szepnął, całując mnie przy tym w czoło. 

- Uważasz, że nasz związek jest udany? 

- Myślę, że tak. 

- A jesteś ze mną szczęśliwy?

- Jestem przy tobie najszczęśliwszą osobą na świecie.. Dlaczego zadajesz mi takie pytania? 

- Zastanawiałem się... może... może chciałbyś spróbować być kiedyś z dziewczyną?

- Co ty znowu opowiadasz?

- Tylko głośno myślę. 

- Jesteś pierwszą osobą, z którą jestem, ale nie potrzebuję żadnego porównania.. Jestem z tobą naprawdę cholernie szczęśliwy. - westchnąłem jedynie, czując jak ten ponownie całuje mnie w głowę. 

- A... chciałbyś się ze mną zestarzeć?

- I oglądać twoje pomarszczone ciało i buzię pełną zmarszczek? - gdy skinąłem głową chłopak zachichotał, unosząc delikatnie mój podbródek - Marzę o tym najbardziej na świecie. - szepnął, przywierając do moich ust. Ułożyłem dłoń na jego policzku, odwzajemniając jego czułe pocałunki. Cały czas jednak miałem z tyłu głowy złe myśli... boję się, że kiedyś ta sielanka się skończy, a tego bym nie przeżył.. 

- Binnie.. - spojrzałem na chłopaka, całując kącik jego ust - Jest późno... powinieneś już spać. 

- To samo tyczy się ciebie mądralo. - wiedziałem, że nie odpuści i nie pójdzie spać dopóki nie będzie mieć pewności, że zasnąłem. Zamknąłem więc oczy, posyłając mu przy tym lekki uśmiech.

- Śpię.

- Dobra, dobra... poczekam jeszcze trochę dopóki nie zaśniesz.

- Ale potem od razu zaśniesz, tak? 

- Obiecuję... dobranoc słodziaku. 


*


                                Leżałem na brzuchu na łóżku Changbina. Oglądałem coś w telefonie, czekając na powrót mojego chłopaka z łazienki. Jesteśmy w trakcie promocji z piosenką "Levanter", przez co mamy teraz dla siebie troszkę mniej czasu. Wychodzimy z dormu wcześnie rano i wracamy dosłownie tylko po to, by się przespać. Chwile kiedy mogę poprzytulać się do niego przed spaniem są dla mnie bezcenne. Słysząc jak chłopak wchodzi do pokoju uśmiechnąłem się pod nosem, kontynuując oglądanie filmu animowanego. 

- Co robisz? 

- Oglądam film.

- Beze mnie? - hyung położył się na mnie, całując mnie przy tym w ucho. Zadrżałem, szeroko się przy tym uśmiechając - Aishhh... to jakieś bajki, nie film. 

- Wiesz, że takie lubię najbardziej. 

- Wiem dzieciaku, wiem. - Changbin wtulił się w moje plecy. Nie mogłem skupić się na oglądaniu, gdyż jego pokryty jedynie bokserkami członek, wbijał się w moje pośladki. Mimo wstydu miałem ochotę na więcej, ale nie miałem pojęcia, jak mu to zasugerować. Odłożyłem więc telefon, unosząc delikatnie biodra ku górze - Mam zejść? 

- Nie, nie... poleżmy tak. 

- Co ty kombinujesz? - mruknął mi do ucha, ponownie je całując. 

- Hyung..

- Hmm? 

- Podotykaj mnie troszkę. - chłopak zachichotał, przesuwając dłonią pod moją koszulką, dotykając mojej nagiej talii i klatki piersiowej. 

- Tyle panu wystarczy?

- Nie żartuj. - szepnąłem, czując jak jego wargi pieszczą zachłannie moje ucho, szyję i kark. Z moich ust wydobywały się dość wyraźne jęki, a drobne dłonie zacisnęły się na kołdrze. W pewnym momencie hyung położył się na boku obok mnie, przywierając ponownie klatką piersiową do moich pleców. Jego usta pieściły mój kark, a prawa dłoń błądziła pod moją koszulką, dotykając mojej klatki piersiowej oraz brzucha. 

- W porządku? - skinąłem jedynie głową, wydobywając z siebie kolejny jęk. Gdy poczułem jak dłoń chłopaka dotyka mojego podbrzusza, chwyciłem go za nią, kierując ją powoli na swojego zakrytego bokserkami, członka - Felix..

- Tylko chwilkę. - gdy dłoń chłopaka spoczęła na mojej męskości, wykonując bardzo nieśmiałe i ostrożne ruchy, zarzuciłem rękę na kark Changbina, przekręcając się tym samym niezdarnie na plecy. Ułożyłem ją na ciepłym policzku mojego skarba, wpatrując się w niego maślanymi oczyma.

- Wszystko dobrze? 

- Bardzo dobrze. - jęknąłem cichutko, smakując jego warg. Changbin odwzajemniał moje pocałunki, masując mojego członka coraz śmielej. Było mi w tym momencie tak cholernie dobrze, że całkowicie zapomniałem o tym, co to wstyd. 

- Lixie..

- Jeszcze chwilkę. - wypiąłem biodra ku górze, czując jak cała dłoń mojego chłopaka przywiera do mojej męskości. Jęknąłem ponownie przygryzając wargę Changbina. 

- Ile można was woł.... Jezu, przepraszam. - Jisung... Hyung oderwał się ode mnie, gwałtownie siadając - Przepraszam, nie chciałem! - zbolały i podniecony do granic możliwości, usiadłem na łóżku, rozmasowując podbrzusze. 

- Hyung.. 

- Przepraszam. - szepnął, wstając z łóżka. 

- Cha... Binnie, co się stało? - chłopak ruszył w kierunku drzwi. Otworzyłem szerzej oczy, czując jak napływają do nich łzy. Sam nie wiedziałem czy z emocji przez to, co przed chwilą się stało, czy przez to, że po tak intymnym zbliżeniu Changbin ode mnie ucieka - Changbin.. - chłopak opuścił sypialnię zostawiając mnie w absolutnym osłupieniu. Mimo bólu dolnej partii ciała, wstałem najszybciej jak mogłem, udając się za nim. Gdy wyszedłem do przedpokoju ujrzałem zmieszanego Jisunga i mojego chłopaka, który w pośpiechu zbierał się do wyjścia - Hyung, co ty robisz? - zapytałem, czując spływającą po policzku łzę. Ten jednak narzucił na siebie kurtkę przeciwdeszczową, łapiąc za klamkę - Changbin.. - wyszedł. Zagryzłem dolną wargę, czując jak po moich policzkach płyną łzy. Czułem na sobie spojrzenia wszystkich członków grupy, którzy siedzieli w kuchni przy późnej kolacji. 

- Lixie, przepraszam.. - szepnął zmieszany Jisung, uciekając przy tym wzrokiem - Nie miałem pojęcia, przepraszam.. Porozmawiam z nim, tylko...

- Nie przejmuj się tym. - skinąłem jedynie głową, znikając za drzwiami pokoju. Nie mam pojęcia co się stało, ale czuję się z tym okropnie... Ba! Okropnie, to stanowczo za mało powiedziane. Czuję się jak rzucony na ziemię śmieć... pytanie tylko, co takiego się stało, że mój chłopak zareagował właśnie w taki sposób... 






~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------