21 sierpnia 2017

Loneliness~cz.6[V&Jungkook-Koniec]



- Dlaczego to robisz?- Hyung spojrzał na mnie z lekkim niesmakiem. Czułem, że chce się wycofać... że nie chce tego kontynuować. Nie chcę czuć się samotny do końca życia... Nie odpuszczę.
- Zależy mi na tobie...- oczy Taehyunga zrobiły się nagle dwa razy większe. Wiem... nie spodziewał się tego. Też się nie spodziewałem, że w końcu się do tego przyznam - Wiem, że cię obrzydzam...- czułem jak moje oczy robią się szklane od łez - Ale proszę cię... nie odtrącaj mnie.- dodałem szeptem pieszcząc opuszkami palców idealną twarz przyjaciela.
- O czym... o czym ty mówisz Kookie?
- Jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjacielem... Wiem, że miałeś dziewczynę, ale... spróbuj być ze mną. Postaram się być dla ciebie najlepszą osobą na świecie...- po twarzy Tae popłynęła łza, którą pospiesznie wytarłem kciukiem - Chcę obdarzyć cię miłością i... chciałbym poczuć to samo... Daj nam szansę.- chłopak milczał... dlaczego? Dlaczego nic nie mówi? Jego oczy wbite są w moją twarz, serce bije jak szalone, ale co ze słowami? Czemu nic nie mówisz?! - Proszę cię, powiedz coś.- szepnąłem czując, że za moment bardzo pożałuję swojej szczerości.
- Ja... Kookie... nie wiem co powiedzieć...
- Powiedz to co czujesz.- chwyciłem go za koszulkę czując jak w gardle narasta mi potworna gula, której cholernie nienawidzę.
- Zaskoczyłeś mnie.
- Tyle razem dawałem ci znać.... Taehyung... 
- Wiesz, że jestem niedomyślnym idiotą.
- Potwornym idiotą.- po moim policzku spłynęła łza. Westchnąłem puszczając materiał narzucony na chłopaka, po czym otarłem słoną łzę - Pójdę już spać...- chłopak wstał uważnie mi się przyglądając. Mogłem się domyślić, że tak to się skończy - Nie gap się tak.
- Przepraszam...- po tych słowach pospiesznie opuścił mieszkanie. Czułem, że nie poszedł daleko... pewnie tylko na taras po to by zapalić i o wszystkim pomyśleć. Zamknąłem oczy biorąc głęboki oddech. Czuję, że niedługo pożegnam się z Tae, Seoulem, rodzicami... najwyższa pora, by ode mnie odetchnęli...

*

                       Otworzyłem oczy. Do mieszkania docierały już dość intensywne promienie słoneczne, a co za tym idzie... znów długo pospałem. No cóż... w zasadzie to nie mam nic innego do roboty. Wskoczyłem niezdarnie na wózek przecierając zaspaną twarz lekko sparaliżowaną po śnie dłonią. Miałem ochotę na kawę... czułem, że będzie to dość ciężki dzień.
- Dzień dobry.- po wjechaniu wózkiem do niewielkiej kuchni przywitał mnie przybity Tahyung przygotowujący dwa kubki kawy. 
- Hej.- burknąłem uważnie mu się przyglądając - Mógłbyś się przesunąć? Chcę zrobię sobie kawę.
- Już robię.- Tae spojrzał na mnie wzdychając - Chcę z tobą porozmawiać.
- Nie...
- Hm?
- Zapomnij o tym... nie chcę o tym rozmawiać. 
- Daj mi pięć minut.
- Po co?
- Jungkook...- odwróciłem wzrok, po czym skinąłem głową.
- Pójdę zapalić.- wyjechałem na taras wystawiając twarz w kierunku palącego już słońca. Nie mam ochoty z nim rozmawiać. Czuję, że przez to wszystko nasza przyjaźń się posypie... nie zniósłbym tego.
- Trzymaj.- po chwili stanął przede mną przyjaciel wręczając mi kubek.
- Dzięki.- upiłem łyk uważnie mu się przyglądając. Nie pamiętam kiedy ostatnio było między nami tak drętwo...
- Jungkook... jest coś co potwornie mnie gryzie i... chcę w końcu z tobą o tym pogadać.
- Słucham.
- Ten wypadek... to moja wina.- zmarszczyłem brwi odstawiając gorącą kawę na stolik.
- O czym ty mówisz?
- Gdybym nie załatwił ci tej pracy i nie wyciągnął cię wtedy z domu...
- Tae, błagam cię...
- Cały czas żyję z poczuciem winy, rozumiesz to? Gdybym wtedy do ciebie nie zadzwonił wszystko byłoby dobrze...- to prawda... ale z drugiej strony to nie jest jego wina, że z własnej głupoty i nieuwagi wpieprzyłem się pod pociąg - Nie potrafię na ciebie normalnie patrzeć. Nie chodzi absolutnie o to, że mnie odpychasz... Ja... serce mi pęka jak cię widzę. Kiedy cię dotykam, rozmawiam z tobą... nie wiem jak mam cię przepraszać Kookie...- podjechałem bliżej przyjaciela wtulając twarz w jego brzuch, po czym objąłem go ręką głaszcząc go po plecach.
- Nie obwiniaj się. To nawet w jednym procencie nie jest twoja wina Tae.- uniosłem niepewnie wzrok widząc jego zapłakaną twarz... ten widok łamał mi serce... - Hej... nie płacz.
- Jungkook...- Tae upadł na kolana wtulając się w mój brzuch - Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem twój uśmiech.
- Spójrz na mnie.
- Nie mam na tyle odwagi.
- Nie wygłupiaj się.- gdy chłopak uniósł głowę uśmiechnąłem się głaszcząc go po policzku. Dziwne uczucie, ale jednocześnie niezwykle przyjemne po tak długiej przerwie.
- Nie przestawaj.
- Mam tylko jeden warunek.
- Jaki?
- Weź się w garść i też się uśmiechnij... mi też tego brakuje.
- To dwa warunki.- zachichotał głaszcząc mnie niepewnie po talii - Przepraszam za wczoraj.- oblizałem wargi biorąc głęboki oddech.
- Nie... rozumiem cię. Też bałbym się być z kimś... kimś takim... Poza tym jesteś hetero więc nie miałem prawa w ogóle mówić ci czegoś takiego. 
- Nigdy nie określiłem swojej orientacji Kookie... Ja... boję się, że zrobię coś nie tak. Nie chcę cię bardziej ranić. Nie wiem czy potrafiłbym się tobą odpowiednio zająć.
- Póki co idzie ci świetnie.
- Naprawdę tak myślisz?
- Oczywiście... Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego można mieć.- Tae uśmiechnął się całując mnie w brzuch. Jęknąłem czując jak zalewa mnie rumieniec.
- Ouuuu...
- Świnia.- odepchnąłem go lekko się uśmiechając.
- Ale i tak mnie lubisz.
- Oczywiście.- zawiesiłem się zerkając w stronę słońca - Chociaż teraz w zasadzie muszę się nad tym zastanowić.- Taehyung westchnął kręcąc głową, po czym upił kilka łyków kawy.
- Muszę iść do pracy... poradzisz sobie?
- Jasne.
- Jakby coś było nie tak to dzwoń.
- Dobra, luz.- zmierzyłem przyjaciela wzrokiem lekko się uśmiechając - Pożegnasz się ze mną?
- Mhm.- chłopak podszedł do mnie uśmiechając się - Pa pa.- prychnąłem udając obrażonego. Serio nie domyślił się, że chodzi mi o głupiego buziaka? - Oj Jungkook.- po chwili przywarł do moich warg mrucząc. Zamknąłem oczy lekko się uśmiechając, po czym ułożyłem delikatnie dłoń na jego policzku oddając tą pieszczotę - Muszę spadać.
- Jeszcze chwila.- mruknąłem przedzierając się językiem przez wargi chłopaka.
- Mmm... ale jesteś niecierpliwy.- wysapał w moje usta starając się przejąć dominację. Uśmiechnąłem się jedynie głaszcząc go po ciepłym już policzku oraz szyi.
- Ekhem... dzień dobry panom.- otworzyłem szeroko oczy odpychając od siebie równie zdziwionego jak ja Taehyunga. Naszym oczom ukazał się uśmiechnięty Jimin - Widzę, że przerwałem. Musisz mi wybaczyć Kookie, ale zabieram tego obiboka do roboty. 
- Właśnie miałem iść.- zachichotał Tae zerkając na swojego kolegę.
- Mhm... rwałeś się do pracy jak dziki. 
- Jak widzisz są rzeczy ważne i ważniejsze.- przyjaciel przeniósł na mnie wzrok obdarowując mnie przy tym cudnym, ciepłym uśmiechem - Dzwoń Kookie.
- Poradzę sobie Hyung.- odpowiedziałem z lekkim rumieńcem chcąc jak najszybciej uciec do domu.
- Kookie...
- Hm?- poczułem jak Taehyung ponownie łączy nasze usta delikatnym, subtelnym buziakiem - Przestań...- Jimin zaśmiał się kręcąc głową.
- Słodcy jesteście, ale naprawdę musimy już lecieć.
- Asihh... zaczynamy pracę za godzinę.
- Tak? Widzę, że przez te swoje miłosne przygody zapomniałeś o tym, że szef robi nam dzisiaj przed pracą zebranie.
- Fuck... zapomniałem. Pa Kookiś.
- Pa... miłego dnia.

*

                  Nudzę się jak jasna cholera, a Tae przecież sam powiedział żebym dzwonił gdyby coś się działo, prawda? Leżałem od kilku godzin na łóżku wpatrując się w sufit. Chciało mi się siku, musiałem coś zjeść... ale tak bardzo nie mam siły podnosić się z łóżka. Sięgnąłem po telefon wybierając numer do chłopaka. Jak wyrwę go z pracy te trzy godziny wcześniej to przecież nic się nie stanie. 
- Słucham?- uśmiechnąłem się pod nosem słysząc jego głos.
- Tae... wróć do domu.
- Coś się stało?- tęsknię... to się stało.
- Trochę źle się czuję.
- Jimin, wychodzę... powiedz szefowi... Kookie, coś cię boli?
- Mm... trochę głowa i... niedobrze mi.
- Będę za kilka minut.
- Uważaj na siebie.- rozłączyłem się głęboko wzdychając. Świnia ze mnie... ale co ja na to poradzę, że tak bardzo chcę się z nim teraz zobaczyć? Odłożyłem telefon zamykając oczy... muszę chyba trochę poudawać żeby nie był na mnie zły. 
              Po około dwudziestu minutach usłyszałem dźwięk przekręcanego w zamku klucza. Moje serce automatycznie zaczęło bić kilka razy szybciej. 
- Jestem Kookie.- Tae wszedł do pokoju kucając obok łóżka - Jungkook... Hej!
- Tęskniłem.- otworzyłem oczy przykładając dłoń do jego policzka.
- Co... dlatego zadzwoniłeś?!
- Przepraszam... 
- Myślałem, że coś się stało!
- Nie krzycz.- szepnąłem całując go w kącik ust - Tęskniłem... chciałem po prostu z tobą być.
- Boże Kookie.... mogłeś od razu powiedzieć. Myślałem, że mi serce wyskoczy jak zadzwoniłeś.
- Naprawdę nie chciałem... przepraszam. 
- No już już.- Taehyung westchnął kładąc się obok mnie, po czym wtulił mnie w siebie całując mnie w głowę - Nie strasz mnie tak nigdy więcej.
- Tae...
- Hm?
- Powiem ci coś tylko się nie śmiej.
- No dobrze.
- Skup się, bo powiem to tylko raz.
- No dawaj Kookie.- zaśmiał się głaszcząc mnie po policzku.
- Kocham cię... tak cholernie szczerze. Bardzo mi na tobie zależy i... dziękuję, że jesteś...

~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Skarby, czy ktoś z Was tu jeszcze został?
Macie jakieś propozycje co do paringu na kolejne opowiadanie?

4 komentarze:

  1. ��
    Może Hanjoo na następny paring?

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne opowiadanie. Proponuje I.M i Jooheon

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie się czytało. Co do paringu, proponuję Hanjoo.

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu udało mi sie nadrobić ten ficzek!
    Genialny jak zawsze i pierwszy raz aż poczułam dreszcz gdy czytałam o kończynach Kookiego... To pewnie przez ten pobyt w szpitalu ehh
    Czekam na kolejne tak emocjonujące historie! <3

    OdpowiedzUsuń