19 lipca 2017

Loneliness~cz.2[V&Jungkook]



- Jak się bawisz?!
- Jest okej!- upiłem łyk piwa wymuszając uśmiech w kierunku przyjaciela. Wyjście na imprezę było jednak dobrym pomysłem... tak mi się wydaje.
- Wiesz co?!- spojrzałem jedynie pytająco na Taehyunga - Zgłodniałem!
- Ja też!- zaśmiałem się odstawiając szklankę z alkoholem - Idziemy?!- ten skinął jedynie głową łapiąc mnie za rękę, po czym pociągnął mnie w stronę wyjścia. Gdy tylko przekroczyliśmy próg klubu poczułem uderzające we mnie chłodne powietrze... idealne po ciężkim, klubowym zaduchu.
- Co byś zjadł?- zamyśliłem się idąc leniwie za kolegą.
- Hm... ojingeo twigim?
- Może być.- weszliśmy do nocnego autobusu udając się do Myeongdong. Wbiłem wzrok w Taehyunga, który wyraźnie wyglądał na smutnego... pytanie tylko dlaczego.
- Coś się stało?
- Nieee... jestem tylko zmęczony.
- To co? Bierzemy na wynos i jedziemy do mnie?
- W sumie to niedaleko. 
- No to postanowione.- uśmiechnąłem się sięgając po telefon, na którym czekała na mnie wiadomość od ojca.
- Kto to?
- Ojciec... pisze, że ponoć pogodzili się z mamą.
- No to super.
- Ta... jutro będzie znowu to samo.- westchnąłem wkładając telefon do kieszeni.
- Przestań do cholery.... na pewno nie będzie tak źle.
- Mm... nie znasz ich.
- Może i nie, ale skoro ci pisze, że jest między nimi okej znaczy, że sobie wytłumaczyli kilka spraw i doszli do jakiegoś porozumienia... nie przejmuj się nimi. 
- Może masz rację.
- Znajdziemy ci dziewczynę i zapomnisz o takich rzeczach jak sprzeczki rodziców.- uśmiechnąłem się pod nosem wyglądając przez okno na pokryte deszczem ulice Seoulu - Dzisiaj się jakaś koło ciebie kręciła... czemu nie rwałeś?
- Była okropna.- zaśmiałem się.
- Też urodą nie grzeszysz... nie bądź wymagający.- spojrzałem na chichoczącego pod nosem przyjaciela.
- Jestem przystojny, spadaj.
- No... jakbym był narwaną 14-latką to bym się za tobą oglądał.
- Czemu 14-latką? Liczę na jakąś noonę.
- Ta... ja miałem pracować w korporacji a wylądowałem w kawiarni... bierz rzeczywistość taką jaka jest. Nie wymagaj zbyt wiele.- prychnąłem wbijając ponownie wzrok w szybę. Nie lubię tego, że Tae jest mądrzejszy ode mnie... wkurza mnie to - Nie obrażaj się młody.
- Wysiadamy.- wstałem z krzesła podchodząc do drzwi. Gdy autobus się zatrzymał wysiadłem pospiesznie narzucając kaptur na głowę.
- Kookie.
- Nie obraziłem się głupku. 
- W sumie racja... Ty nawet nie potrafisz się obrazić.
- Taehyung...- chłopak spojrzał na mnie otwierając szerzej oczy.
- Okej... tu już powiało grozą.
- Aishh... irytujesz mnie.- złapałem kolegę pod ramię udając się z nim do stoisk z jedzeniem. Po wykupieniu wszystkich resztek i odciążeniu osób handlujących tymi przysmakami, ruszyliśmy spacerem do mojego mieszkania.
- Już nie pada.- spojrzałem w niebo biorąc głęboki oddech. Powietrze po deszczu zrobiło się przyjemnie chłodne i rześkie. Zdjąłem więc kaptur z głowy zerkając na przyjaciela - Co jest?
- Spać mi się chce.- odpowiedziałem sięgając do kieszeni po paczkę papierosów.
- Mm... to nie chodzi o to.- poczęstowałem przyjaciela fajką, po czym po odpaleniu ich zaczęliśmy wchodzić schodkami prowadzącymi do mojego mieszkania.
- A niby o co?
- A bo ja wiem... nie chcesz mi nic mówić.
- Co ty pieprzysz? Przecież mówię ci o wszystkim.
- Na pewno?
- Oczywiście, że tak.
- No dobrze, niech tak będzie.- zgasiłem papierosa wchodząc do mieszkania - Skończę i zaraz przyjdę.
- Okej.- wreszcie w domu. Rzuciłem się na łóżko sięgając do torby po tteokbokki. Nie zdążyłem nawet otworzyć paczki gdy usłyszałem wchodzącego do środka Taehyunga.
- Jesz beze mnie?
- Nie śmiałbym. 
- No ja myślę.- chłopak położył się obok mnie otwierając paczkę z innym daniem. Spojrzałem na niego głęboko wzdychając. Tak sobie myślę, że dobrze się stało, że nie ma teraz w Seoulu jego dziewczyny... nie miałbym wtedy takiej swobody spotykania się z nim - Co jest?- westchnąłem ponownie kładąc głowę na jego klatce piersiowej. Wsłuchałem się w jego szybko bijące serce wywołane nadmiernym spożyciem alkoholu. Zamknąłem oczy czując błogi spokój... chyba naprawdę byłem poważnie zmęczony - Zjedz coś przed spaniem. 
- Mm... nie mam ochoty.
- Byłeś głodny.- chłopak spuścił trochę z tonu głaszcząc mnie po ramieniu - Może za dużo wypiłeś, że tak cię ścięło?
- Mało wypiłem.
- A nie jest ci niedobrze?
- Y y.- Tae narzucił na mnie kołdrę głaszcząc mnie po głowie.
- Śpij. 
- A ty?
- Najpierw zjem.- zaśmiał się ładując drugą ręką jedzenie do swoich ust. Mruknąłem coś pod nosem czując jak odpływam... naprawdę nie mam pojęcia co mi się stało.

*

- Wróciłeś!- podbiegłem do Taehyunga rzucając mu się na szyję, po czym namiętnie go pocałowałem. Chłopak zachichotał obejmując mnie w talii.
- Tęskniłeś?
- Bardzo.- uśmiechnąłem się rozpinając kurtkę partnera. Ten jedynie odwzajemnił uśmiech zrzucając ją z siebie na ziemię, prowadząc mnie w stronę łóżka - Nie odświeżysz się po uczelni?
- Brzydzisz się mnie?
- Nie to miałem na myśli.- chwyciłem chłopaka za kark ciągnąc go w stronę miękkiego łóżka. 
- Uwielbiam cię Kookie.- mruknął całując mnie po szyi, podczas gdy jego lekko chłodne dłonie błądziły po moim nagim ciele. Moja drżąca z emocji dłoń chwyciła go za gęste, brązowe włosy, a ciało wygięło się lekko czując coraz to śmielszy dotyk Taehyunga - Chcę się z tobą kochać.
- Jestem twój Tae.- szepnąłem oddając się w pełni swojemu chłopakowi. 
       W pewnym momencie poczułem jakby ktoś w brutalny, jednak mimo to powolny sposób wyciągał mnie z tego świata i bliskości z Tae. Zupełnie tak jakby bawił się mną i napawał się radością czerpaną z tego, że jestem odciągany od kochanka. 
- Jungkook, słyszysz?- poderwałem się z łóżka widząc klęczącego obok mnie przyjaciela. Sen?! Serio?! Matko jedyna, czemu śniło mi się coś tak obrzydliwego?! - Wszystko okej?- owinąłem się kołdrą starając się unormować oddech. Nie mogę po sobie pokazać, że coś jest nie tak - Kookie...
- Okej... jest okej.- wstałem z łóżka udając się szybkim krokiem w kierunku łazienki.
- Jung... hej, co jest?- Tae ruszył za mną jednak skutecznie udało mi się zamknąć drzwi przed jego nosem - Jungkook, martwię się. Wymiotujesz?- co? Czemu? Jezus, no tak...byliśmy przecież na imprezie.
- Nie... jest okej.
- Otwórz drzwi.
- Mm... muszę się wykąpać.- chłopak zamilkł, po czym ciężko westchnął.
- Dobrze... to ja spadam do roboty.
- Mhm.
- Widzimy się wieczorem?
- Ta... przyjdź po pracy.
- Zgadamy się jeszcze... jakby coś się działo to dzwoń. 
- Okej.- oparłem się o drzwi biorąc głęboki oddech. Cholera jasna... ten sen był chory... chory i obrzydliwy. Z drugiej jednak strony nie powinienem się nim przejmować...w końcu do tylko sen, który przecież nic nie oznacza, prawda? Byłem pijany, mogły mi się śnić takie głupoty. A może lepiej będzie jak nie będę widywał się teraz z Taehyungiem? Może zimny prysznic, kawa i papieros znów przywrócą mi jasność myślenia...

~c.d.n.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Skarby jest sprawa :D 
Jadę we wrześniu na koncert Drug Restaurant i prawdopodobnie będę miała okazję przeprowadzić wywiad z wokalistą- Jung Joon Youngiem. 
Jeśli macie propozycje pytań to proszę, zostawcie je w komentarzach lub napiszcie mi na fp na fb. Za każde pytanie będę bardzo wdzięczna. :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz