4 sierpnia 2014

ChanYeol & BaekHyun




        Gorący, letni poranek. W Seoulskim szpitalu roiło się od chorych, a lekarze mieli przy nich pełne ręce roboty. W jednej z sal leżał chory na guza mózgu BaekHyun. Chłopak był strasznie szczupły i blady,a jego głowa pokryta była bandażami. Jego kolegą z sali był chorujący na raka wątroby ChanYeol. Mimo choroby chłopak był wiecznie uśmiechnięty i pozytywnie nastawiony do życia. Miał powody by się cieszyć. Lekarze powiedzieli, że nie jest to poważne i chłopak ma bardzo duże szanse na przeżycie.
Mimo że obaj chłopcy leżeli w jednej sali od ponad czterech miesięcy nie zamienili ze sobą ani słowa. Do ChanYeol'a co chwilę ktoś przychodził...jak nie rodzice, to przyjaciele i znajomi. Miał cały czas przy sobie najbliższych, co dawało mu siłę do walki z chorobą. Baek natomiast był sam....leżał całymi dniami w łóżku znajdującym się pod oknem i wpatrywał się w park umiejscowiony przy szpitalu. Chan często widział jak jego "współlokator" płacze i przeklina pod nosem swoje życie. Widać,że miał już dość... Z dnia na dzień był coraz bledszy i słabszy.
- To my już lecimy uszatku. -zachichotał jeden z kolegów ChanYeol'a. - Wpadniemy jutro po zajęciach. 
- Dobrze...wracajcie bezpiecznie do domu. 
Chłopcy uśmiechnęli się i opuścili salę. Chan spojrzał na chłopaka leżącego obok niego. Tradycyjnie jego oczy wbite były w park, z których kapały słone łzy. Chłopak westchnął i przysiadł się do kolegi.
- Mogę ?- Baek spojrzał na "uszatka" i skinął twierdząco głową. - Jestem ChanYeol...pomyślałem,że dobrze by było jakbyśmy się wreszcie poznali.
- BaekHyun....miło mi.- szepnął chłopak i starał się usiąść, jednak jego ręce odmówiły mu posłuszeństwa "łamiąc" się pod nim.
- Nie musisz siadać. -chłopak położył kolegę i przykrył go kołdrą - Jak się dzisiaj czujesz ?
- Coraz gorzej...a ty ?
- Mi zostały ostatnie dwa tygodnie chemii i wracam do domu.
- Oo...to cieszę się...naprawdę.
- Też z tego wyjdziesz. Jesteś pod okiem najlepszego lekarza...nie ma opcji żeby coś poszło nie tak. 
- Nie oszukujmy się....spójrz na mnie jak ja wyglądam. Został mi góra miesiąc....w sumie to dobrze, bo już nie mam siły tu leżeć. 
- Baek nie mów tak...musisz uwierzyć w to,że wyzdrowiejesz...dlaczego chcesz się tak łatwo poddać ?
- Nie mam dla kogo walczyć z tym gównem...Ty masz rodzinę, przyjaciół....a ja jak widzisz jestem zupełnie sam. Trochę się o tobie nasłuchałem. Jak stąd wyjdziesz dokończysz studia prawnicze...fajna sprawa. W 2016 masz lecieć do Europy z przyjaciółmi...nawet twoi rodzice kupili ci mieszkanie w centrum Seoulu żebyś się usamodzielnił...
- Rzeczywiście sporo o mnie wiesz. - chłopak lekko się uśmiechnął i westchnął - A ty ?....powiesz mi coś o sobie ?
- W sumie nie ma co...nie mam tak ciekawego życia jak ty.
- Nie szkodzi....i tak chętnie cię bliżej poznam.
- Moi rodzice zapomnieli o mnie gdy skończyłem 17 lat. Wtedy podejrzewano u mnie raka, a oni nie mieli pieniędzy ani chęci by mnie leczyć. Wyprowadziłem się z domu...mieszkałem i pracowałem w magazynie. - chłopak westchnął i wytarł łzy napływające do jego oczu - Przyjaciół też nigdy nie miałem,bo nikt nie chciał zadawać się z biedotą. Jeśli chodzi o szkołę, to moja edukacja zakończyła się po gimnazjum...z resztą...jakie to ma teraz znaczenie jak i tak umrę...
ChanYeol był widocznie zszokowany tym, co usłyszał. Posadził chłopaka i delikatnie go przytulił, by nie zrobić mu krzywdy.
- Możesz trochę mocniej ?- zapytał cicho brunet i wtulił się w ciepłe ciało kolegi. Chan spełnił prośbę chorego i przytulił go najmocniej jak mógł.
  Kolejne dni mijały chłopcom bardzo przyjemnie. Przyjaciele ChanYeol'a stali się przyjaciółmi Baeka, a jego rodzice taktowali chłopaka jak własnego syna. Codziennie przynosili im domowe obiady i pomagali jeść BaekHyunowi, który nie miał siły już na nic. KyungSoo i Jongin, bo tak nazywali się koledzy Chana zaproponowali nowemu przyjacielowi wspólny wyjazd do Europy i powiedzieli,że pomogą mu w nauce, by mógł skończyć liceum i dostać się na studia. Tak minęły dwa tygodnie, podczas których ChanYeol miał przejść ostatni etap leczenia.
  Nastała noc. BaekHyun od ponad czterech miesięcy spędził ją w sali sam. Miał nadzieję, że przyjaciel nie zapomni o nim i odwiedzi go następnego dnia....nie mylił się. Nazajutrz "uszatek" wszedł do sali z szerokim uśmiechem na twarzy. Zastał w niej siedzącego na łóżku chłopaka, który bezskutecznie walczył z krwią wydobywającą się z jego ust i nosa. Chan wyciągnął chusteczki, kucnął przy koledze i delikatnie go wytarł. Następnie obmył mu twarz i położył go do łóżka. BaekHyun patrzył nieprzytomnym wzrokiem na sylwetkę siedzącą obok niego.
- Przyszedłem zgodnie z obietnicą...- wyszeptał chłopak i pocałował przyjaciela w czoło. Baek skinął głową i złapał go delikatnie za rękę.
- Skróć mi te męki...- głos chłopaka był ledwo słyszalny. Jego twarz była okropnie blada, oczy podkrążone, a usta sine jak u nieboszczyka.
- Baeki wyjdziesz z tego...musisz tylko chcieć i walczyć.
- Ja już nie mam siły...- chłopak kaszlnął, a z jego ust znów potoczyła się strużka krwi, która została natychmiast wytarta przez czujnego przyjaciela.
- Wiem, że jest ci teraz bardzo ciężko, ale wkrótce te męki zostaną nagrodzone...zobaczysz...- mówiąc to, do oczu ChanYeol'a napłynęły łzy. Wiedział,że jego przyjacielowi nie zostało dużo czasu, ale mimo to nie mógł się z tym pogodzić i tak po prostu pozwolić mu odejść.
- Nagrodzone śmiercią...
- BaekHyun....a podróż, studia...? To wszystko na ciebie czeka...
- Chan pogódź się z tym, że wkrótce zniknę... te miesiące spędzone tutaj naprawdę mnie wykończyły. 
- BaekHyun błagam cię...- głos chłopaka się załamał,a z jego oczu popłynęły łzy - Walcz do cholery i mnie nie zostawiaj.
Brunet powoli się podniósł i wytarł łzy z twarzy przyjaciela. Jego delikatne dłonie badały każdy milimetr skóry Chana.
- Mogę cię pocałować ?- szepnął Baek przejeżdżając delikatnie kciukiem po ustach kolegi. ChanYeol skinął twierdząco głową, po czym położył leciutkie ciało chorego na łóżku. Następnie nachylił się do niego i głaszcząc go opuszkami po policzku i uchu złożył na jego ustach delikatny pocałunek. BaekHyun czuł, że to będzie ostatnia przyjemna rzecz jaką zrobi w życiu. Położył swoją zimną jak lód dłoń na karku chłopaka i pogłębił pocałunek. Mimo że oboje siebie pożądli, całowali się bardzo powoli i delikatnie by mieć z tego jak najwięcej przyjemności i zapamiętać tę chwilę na zawsze. Z ich oczu płynęły łzy, które dostały się do ich ust uniemożliwiając pocałunek. Baek cmoknął drżące usta chłopaka i spojrzał w jego zapłakane oczy.
- Przepraszam...- szepnął i zamknął oczy.
- Za co ?
Chłopak nie odpowiadał, a jego oddech stawał się coraz płytszy.
- Baek...- Chan poklepał przyjaciela po twarzy. Ten otworzył lekko zamglone oczy i spojrzał na chłopaka.
- Za to co przed chwilą zrobiłem...i też bardzo ci dziękuję...bo dzięki tobie te ostatnie dwa tygodnie były najlepszymi w moim życiu...Chani...
- Tak ?- zapytał łamiącym się głosem chłopak i złapał go za rękę.
- Nie przejmuj się mną...
- Baeki o czym ty...
- Kocham cię...- szepnął chłopak, po czym zamknął oczy, a jego dłoń zaciśnięta na ręce chłopaka automatycznie zrobiła się bezwładna.
- Ba....BAEKHYUN !- ChanYeol wybiegł z sali po lekarzy. Jednak ich interwencja nie mogła już pomóc. Chłopak zgodnie ze swoim życzeniem odszedł, zostawiając rozkochanego w nim ChanYeol'a.
Kilka dni później odbył się zorganizowany przez rodzinę chłopaka pogrzeb,a ChanYeol stojąc nad grobem ukochanego obiecał,że nigdy już nikogo nie znajdzie i będzie go kochał do końca swoich dni....


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------



7 komentarzy:

  1. Hej :) Bardzo podoba mi się twój blog właśnie go znalazłam, a to opowiadanie było zajebi*** :) Zostawiam tutaj swój adres bloga: http://thatsallstory.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To opowiadanie jest ohhh i ahhhh, chociaż nie lubię tego gatunku to i tak go przeczytałam, ponieważ jest to jeden z moich ulubionych paringów. Jak czytałam o życiu Baeka to chciało mi się płakać :c
    Życzę weny o pozdrawiam :D
    P.S. Czy mogłabyś napisać jakiś wesoły one-shot o Zico i Kyung z Block B?
    Była bym bardzo wdzięczna <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham ChanBaek'a, a tobie bardzo wyszedł ten angst :) Z tego co widzę na swoim blogu masz chwilę wzlotów i upadków, ale te 2 ostatnie opowiadania są cudowne. Oby tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutam ;; kocham baekyeol'a, aż miałam łzy w oczach <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzisiaj znalazłam twojego bloga i przeczytałam wszystkie tego typu opowiadania, ale tylko przy tej się poryczałam jak małe dziecko. Jeju cudowne, podziwiam za talent, naprawdę <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mam w zwyczaju komentować różnego rodzaju 'wypocin'. Ale te opowiadanie poruszyło łzy w moich oczach. Cudowne. BaekHyun :3

    OdpowiedzUsuń