2 października 2020

I am WHO~cz.8 [Felix&Changbin] Koniec

 





                        Dochodziła 22. Leżałem między nogami mojego chłopaka, dogadzając mu w wiadomy sposób. Changbin mruczał z zadowolenia, drapiąc mnie przy tym po głowie. W końcu po wielu szczerych rozmowach zaczęliśmy się otwierać przed sobą coraz bardziej. Nadal nie jest idealnie, ale jest znacznie lepiej niż jeszcze kilka tygodni temu. 

- Yongbokie. - uniosłem wzrok, czując na oczach lampę z telefonu hyunga.

- Mmm... zwariowałeś? - zaśmiałem się, trącając ręką jego iphona. 

- Wrzucę na Instagrama... tylko jakby to otagować... 

- Changbin! - usiadłem na nim okrakiem, chichocząc - Oddawaj ten telefon. 

- Mmm Bokkie. - hyung mruknął z niezadowolenia, łapiąc mnie za biodra.

- Boli? I bardzo dobrze, zasłużyłeś. 

- No nie bądź taki.

- O nie... za to zdjęcie dokończysz robotę sam. - mówiąc to chwyciłem za jego dłoń, unosząc ją do góry - Tą oto ręką. 

- Ale za to pięknie wyszedłeś na tym zdjęciu, naprawdę. 

- Mhm... działaj, chętnie popatrzę.

- O ty wstrętny zwyrolu. - chłopak pchnął mnie na łóżko, na którym wylądowałem na plecach. Zaraz po tym położył się na mnie, całując mnie. Jego ciało ocierało się o moje, doprowadzając mnie do obłędu. 

- Ekhem.. - Changbin odskoczył ode mnie, zakrywając dolną część ciała poduszką - Wołałem was... pukałem... ale jesteście tak zajęci sobą, że nie słyszeliście. - zaśmiał się Chan, stojąc w naszych drzwiach ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękoma. Z racji tego, że byłem w pełni ubrany w piżamę, usiadłem, spoglądając na Changbina z triumfalnym uśmiechem na ustach. 

- Zawsze znajdziesz sobie porę... co jest?

- Kolacja przyjechała golasie. 

- Aishh... dobra, idź... idź, daj..

- Dokończyć wam robotę? - zaśmiał się lider - Nie ma sprawy... macie pięć minut. - po tych słowach zamknął za sobą drzwi, a ja wybuchnąłem śmiechem. 

- Z czego się śmiejesz?

- Z ciebie łajzo. - usiadłem bliżej chłopaka, zdejmując poduszkę z jego członka. 

- To nie jest śmieszne gnojku. 

- Przecież Chan widział cię nago setki razy.

- Owszem.. ale nie w takim stanie. - mówiąc to wskazał na swoją męskość, która aż prosiła się o dokończenie roboty. 

- Na szczęście masz takiego chłopaka, jak ja, który chętnie się z tym upora. - szepnąłem, muskając jego wargi, po czym znów położyłem się między nogami Changbina. Z ust hyunga wydobyło się cichutkie stęknięcie, a jego spięte ciało po kilku sekundach znów się rozluźniło. Dłoń Changbina znów drapała mnie po głowie, lekko ciągnąc mnie przy tym za włosy. Czując po kilku minutach jak jego ciało zaczyna drżeć, wyprostowałem się, po czym wbiłem się w wargi chłopaka, kończąc całą sprawę ręką. Hyung jęknął w moje ust, głęboko przy tym oddychając. Odetchnąłem, uwalniając z siebie kotłujące się we mnie emocje. Byłem niesamowicie podekscytowany, kto wie, czy nie bardziej jak sam Changbin. Sięgnąłem po stojące na szafce chusteczki, wycierając dłoń. 

- Bokkie..

- Wiem... jestem najlepszy na świecie. - zaśmiałem się, całując go - Ubieraj się hyung i chodź coś zjeść. 

- Ahh... naprawdę myślisz, że mam teraz jedzenie w głowie? - sięgnąłem po bokserki chłopaka, wręczając mu je.

- Mmm nie wiem... a co masz w głowie, hyung?

- Ojjj lepiej żebyś nie wiedział dzieciaku. - Changbin ubrał się, po czym wstał z łóżka gwałtownie do mnie podchodząc. Jednym zwinnym ruchem objął mnie w talii, namiętnie mnie całując - Bardzo mocno cię kocham, pamiętaj o tym.

- Ja ciebie jeszcze mocniej. - szepnąłem, całując kącik jego ust. 

- Da się kochać jeszcze mocniej?

- Da się, hyung. Życie bym za ciebie oddał. - uśmiechnąłem się, po czym po ponownym buziaku ruszyłem w kierunku kuchni, gdzie nasi przyjaciele zasiadali do pysznie pachnącej kolacji. 

- Jest nasz Lixie! - uśmiechnąłem się, zajmując miejsce obok Minho.

- Co jemy?

- O stary... mamy makaron.. nie wiem jaki, Chan zamawiał... Mamy tteokbokki, bulgogi, bibimbap iiii... samgyeopsal.

- Do wyboru, do koloru. 

- A gdzie zgubiłeś Changbina?

- Dajcie mu chwilkę. - spojrzałem na lidera, widząc jak ten się uśmiecha. 

- Chłopak musi dojść do siebie. - zaśmiał się, wkładając do ust kawałek wieprzowiny. 

- Achhh... jak dobrze, że macie oddzielny pokój. Nie zniósłbym takich widoków. - zaśmiał się maknae, wywołując uśmiechy na naszych twarzach. 

- W końcu byś przywykł. - uniosłem głowę widząc wchodzącego do kuchni Changbina. 

- Ugh.. wolałbym nie. 

- Wolałbym nie. - przedrzeźnił go hyung, łaskocząc jego kark - Co jesz? - zapytał siadając za mną okrakiem. Oparłem się o jego klatkę piersiową, wkładając do jego ust ostrego kluska ryżowego - Uhh, ale ostre. 

- Zjedz coś łagodniejszego. - mówiąc to podsunąłem bliżej nas jedną z misek z makaronem - Spróbuj to. 

- Jak człowiek na was patrzy, to aż ma ochotę mieć chłopaka. - zaśmiał się Hyunjin, tarmosząc policzek Jeongina, który nienawidzi wręcz, jak się go dotyka - Mmmm mój słodki dzieciak, bądźmy razem.

- Oszalałeś! - "oburzył" się maknae, co wywołało śmiech wszystkich członków - Możesz wzdychać do mnie z daleka, hyung. 

- Wzdycham już za długo... dłużej tego nie wytrzymam! - zagrał wręcz teatralnie Hyunjin. Nie mogłem przestać się śmiać. Moje życie jest teraz niesamowicie piękne. Czułem jednak, że gdzieś jest haczyk... W trakcie trwania kolacji usłyszałem dźwięk sms'a. Sięgnąłem do kieszeni dresowych spodni, wyciągając z nich telefon. Na ekranie widniała wiadomość od mojej mamy... mamy, która nie odzywała się do mnie ani słowem przez ostatni rok.

Mama: "Gratuluję wygranych z Back Door! Widzę, że w końcu te Twoje wygłupy przynoszą jakieś efekty. Chyba bardzo schudłeś, prawda? To dobrze, bo w tym zawodzie wygląd gra istotną rolę. Trzymaj tak dalej. 

Rzuciłem telefon na stół, odkładając tym samym pałeczki, którymi jadłem.

- Co jest? - szepnął mi do ucha Changbin, delikatnie mnie w nie całując.

- Nic. 

- To co cię tak zdenerwowało?

- Nic, naprawdę.. - wziąłem głęboki oddech, po czym usiadłem bokiem, wtulając się w chłopaka - Przytul. - hyung odłożył pałeczki, spełniając moją prośbę.

- Lixie, o co chodzi?

- Coś się stało? - zapytał Seungmin, nalewając nam wszystkim soku. Czułem jedynie jak Changbin wzrusza ramionami. 

- Nie.. - przerwałem niezręczną ciszę, wzdychając - Chciałem się tylko przytulić do Changbina. - lider zrozumiał, że coś się stało, bo od razu zmienił temat, zagadując chłopaków. Gdy wszyscy zaczęli żywo dyskutować i się śmiać, Changbin sięgnął po mój telefon.

- Mogę? - skinąłem jedynie głową, widząc jak hyung czyta wiadomość od mojej mamy - Jak długo się nie odzywała? 

- Z rok.. 

- Później o tym porozmawiamy, dobrze? - szepnął, wzmacniając uścisk - Zjedz coś jeszcze.

- Nie chcę. 

- Lix, błagam cię.. nie bierz do siebie tej wiadomości, najlepiej ją usuń.. Przecież o tym rozmawialiśmy, tak? Strasznie schudłeś, to nie jest dla ciebie zdrowe. - uniosłem głowę, czując buziaka na czole - Na co masz największą ochotę? - westchnąłem jedynie, układając dłonie na policzkach chłopaka.

- Może na bulgogi. 

- Już. - Changbin przysunął danie bliżej nas - Zjedz troszkę. - musnąłem jego wargi, czując jak wraz z jego bliskością schodzi ze mnie stres.

- Kocham cię. 

- Daj jeszcze buziaka. - po wymianie kilku pocałunków, usłyszałem chichot Hyunjina. 

- Serio... chcę chłopaka.

- Ja będę twoim chłopakiem... poświęcę się. - odezwał się Lee Know.

- Nie ma opcji! - oburzył się Jisung - Ty jesteś mój... nikt inny by z tobą nie wytrzymał. - ze strony chłopaka wyrwał się nerwowy śmiech. Minho natomiast odwrócił wzrok, zapychając się wieprzowiną. W kuchni zapadła absolutna cisza, a na usta wszystkich zaczął się cisnąć lekki uśmiech. 

- Chwila... czy my o czymś nie wiemy? - zapytał Chan. 

- Zaraz.. - Changbin przetarł twarz wolną dłonią, parskając śmiechem - Jesteście razem? Serio?

- No ja się z tym nie kryłem, że wolę facetów. - odezwał się spokojnie Minho, sięgając po sok - A... a potem się napatoczył taki przybłęda... to go przygarnąłem. - chłopcy wymienili się uśmiechami, co absolutnie roztopiło moje serce.

- Serio?! - Seungmin aż podskoczył - Jak... jak wy ze sobą wytrzymujecie? 

- No ja zwariuję. - maknae schował się pod stołem, co sprawiło, że się zaśmiałem - Dlaczegoooo?! 

- Wow... co mogę powiedzieć. - Chan sięgnął po Jeongina, po czym chwycił go za biodra, sadzając go na swoich kolanach - Gratuluję... naprawdę, bardzo wam gratuluję.. I.. wow, jak to możliwe, że nikt nic nie zauważył?

- Długo jesteście razem? - zaciekawił się Hyunjin.

- Dwa i pół roku..

- Ile?! - krzyknęliśmy wszyscy, wbijając oczy w przyjaciół. 

- Ale.. nie rozumiem. - lider jakby nagle posmutniał - Czemu nam o niczym nie powiedzieliście?

- Było nam głupio..

- Mm... wstyd wziął górę.

- Wstyd przed najlepszymi przyjaciółmi? 

- Channie.. - spojrzałem na lidera, łapiąc go za rękę - Wiem po sobie, jak ciężko przyznać się do czegoś takiego przed samym sobą.. co dopiero przed znajomymi.. 

- Rozumiem to Lixie... ale dwa i pół roku? Wiecie... ja się naprawdę szczerze cieszę... bardzo się cieszę, że jesteście szczęśliwi, tylko... myślałem, że nie mamy przed sobą tajemnic. - zagryzłem wargę czując, jak robi mi się potwornie przykro - Przepraszam. - lider wstał od stołu, odkładając do zlewu swoje naczynia.

- Chan..

- Przepraszam, nie zrozumcie mnie źle... Naprawdę wam gratuluję. - dodał, opuszczając kuchnię. 

- No to ładnie.. - westchnął Seungmin.

- Minho, chodź. - rzucił Jisung, wstając od stołu.

- Dokąd?

- Pogadać z Chanem.. chodź. - Lee Know zebrał na kupkę swoje naczynia, wstając od stołu. Po chwili wyszli z kuchni i zniknęli za drzwiami sypialni lidera. Westchnąłem jedynie, obserwując uważnie pozostałych przyjaciół. 

- Szkoda mi Chana.. - powiedziałem przygaszony, sięgając niechętnie po bulgogi.

- Dlaczego?

- Ciągle nam powtarza, że jesteśmy rodziną i że powinniśmy ze sobą o wszystkim rozmawiać. O tym co nas cieszy, smuci, martwi, niepokoi.. żebyśmy dzielili się ze sobą tymi wesołymi i smutnymi wydarzeniami.. ciągle go zawodzimy. 

- Uważasz, że to, że w naszej grupie są dwie pary zaprzecza temu, co mówi nam Chan? - zapytał Changbin, drapiąc mnie po plecach.

- Trochę tak... bo to przed nim kryjemy, jakbyśmy robili coś złego.. Wiem, że pogodzenie się z tym, kim się jest, jest ciężkie... ale Chan zawsze przecież stanie po naszej stronie i zawsze nam pomoże.. - westchnąłem, opierając się o hyunga.

- Mam być zazdrosny? - mruknął, całując mnie w ucho.

- Oj Binnie..

- No co tam?

- Porozmawiasz z nim jakoś?

- Z Chanem? - zrobiłem psie oczy, potwierdzając jego słowa skinieniem głowy - Porozmawiam.. dla ciebie wszystko.

- Achhh nie wytrzymam. - Hyunjin ułożył głowę na ramieniu maknae, wzdychając - Bądźmy razem.

- Idę spać. - Jeongin wstał od stołu, ponownie wprawiając wszystkich w śmiech. 

- Jeonginie! 

- Wzdychajcie do mnie z daleka.. odchodzę. - zaśmiałem się, czując na policzku czułego całusa. 

- A to za co?

- Za nic... po prostu cię kocham. 

- Cukrzycy można przy was dostać. - uśmiechnął się Seungmin, po czym wstał od stołu zbierając naczynia i papierowe opakowania, w których przyjechało do nas jedzenie. 

- Pomogę ci. - wstałem z kolan Changbina, zabierając się do pracy.

- A ja popatrzę. - Hyunjin oparł się wygodniej na swoim krześle, wpatrując się w nas z uśmiechem. 

- Leniu ty.

- Jutro ja będę sprzątać... obiecuję.

- Dobra dzieciaki... wy to ogarnijcie, a ja idę do Chana. 

- Udobruchaj go jakoś.

- Postaram się. - chłopak wziął ostatniego łyka napoju, zerkając na mnie - Yongbokie.. jak ogarniesz, to chodź od razu do pokoju. - Seungmin i Hyunjin wymienili się jedynie uśmiechami, ale ja wiem, co się za tym kryło.

- Dobrze. - zająłem się porządkami, czując na sobie wzrok przyjaciół - Czemu tak patrzycie? 

- A tak sobie.

- Rozumiem, że dzisiaj musimy spać z zatyczkami w uszach. - zażartował Hyunjin.

- Nie.. możecie być o to spokojni. 

- Coś się stało?

- Nie... po prostu musimy pogadać. - uśmiechnąłem się, zabierając się za mycie naczyń.

- Musimy pogadać zawsze brzmi strasznie.

- Mmm fakt... ale tu mogę was zapewnić, że wszystko będzie dobrze. 



*


                        Skończyłem lekcje koreańskiego z niezwykle wymagającym nauczycielem. Facet jest niesamowicie cięty i wredny, ale zna się na swojej robocie i skutecznie pomaga mi w nauce języka, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Wyszedłem z niewielkiej sali, wyjmując telefon z kieszeni spodni. Od razu pomyślałem o Changbinie i zdecydowałem się do niego napisać, by spędzić z nim chociaż chwilkę.

Felix: Binnie, gdzie jesteś?

Changbin: Stęskniłeś się? 

Felix: BARDZO!

Changbin: Hahaha, jestem w studiu 37 na 3 piętrze, chodź 

Ruszyłem szybko po nasze ulubione iced americano i ulubione ciastko hyunga, po czym popędziłem we wskazane miejsce. Gdy stałem już pod drzwiami, zapukałem do nich szeroko się uśmiechając.

- Prooooszę! - zachichotałem, wchodząc do studia - Dzień dobry panu.

- Czeeeeść. - zamknąłem drzwi, po czym nachyliłem się do chłopaka, dając mu buziaka w czoło - Mam coś dla ciebie. - mówiąc to wręczyłem mu kawę i ciastko.

- Achhh jesteś najlepszy.. dziękuję. 

- Ciężko pracujesz.. musisz zjeść coś słodkiego. - Changbin przyciągnął mnie do siebie, po czym włożył głowę pod moją koszulkę, wtulając się w mój brzuch. Zaśmiałem się, głaszcząc go jedynie po głowie przez materiał ubrania. 

- Jak było na koreańskim dzieciaku?

- Dobrze... zaczynam rozumieć coraz więcej.

- Naprawdę?

- Mhm.. idzie mi coraz lepiej. 

- Super... jestem z ciebie naprawdę dumny. - szepnął, obdarowując pocałunkami mój brzuch. Zagryzłem wargę, uśmiechając się. Uwielbiam takie pieszczoty z jego strony, a fakt, że robimy takie rzeczy w wytwórni dodaje jedynie pikanterii całej tej sytuacji. 

- Hyung.. 

- Jeszcze chwilkę. - mruknął, podgryzając delikatnie moją skórę. Jęknąłem, lekko się przy tym wyginając. Czułem, że z emocji nie ustoję zbyt długo na nogach. 

- Binnie.. - chłopak wyjął głowę spod mojej koszulki, po czym chwycił mnie za biodra, sadzając mnie na sobie. Gdy już się wygodnie na nim usadowiłem, uśmiechnąłem się szeroko, ciesząc się pocałunkami składanymi na mojej buzi.

- Kocham twoje piegi. 

- Czemu?

- Czemu, czemu... Bo są przesłodkie. - zarzuciłem ręce na jego kark, po czym połączyłem nasze usta pocałunkiem. Changbin po chwili takich pieszczot włożył ręce pod moją koszulkę, dotykając ostrożnie mojej talii, pleców i brzucha. Pojękiwałem w jego usta, czując jak ten co chwilę uśmiecha się triumfalnie. Najchętniej nie odklejałbym się od niego nawet na sekundę. Jest tak cholernie przystojny, czuły i pociągający, że jestem w stanie oddać mu się wszędzie, gdzie tylko zechce - Kocham cię. - z wielkim uśmiechem na ustach pogłębiłem pocałunek jeszcze bardziej. Przysunąłem się jeszcze bliżej ciała hyunga, poruszając delikatnie biodrami. Wiem, że podobają mu się takie rzeczy. Za każdym razem gdy tak robię, mruczy z zadowolenia jak kot. W pewnym momencie usłyszeliśmy dźwięk drzwi. Oderwałem się od warg Changbina, czując jak dostaję w twarz z otwartej dłoni. Wszystko wydarzyło się tak szybko... Upadłem na ziemię, czując jak ze zbyt gwałtownego stresu zaczyna mi się kręcić w głowie - Co ty wyp.. - usłyszałem oburzony ton Changbina, jednak ten po chwili również oberwał w twarz. Przeniosłem wzrok na wściekłego mężczyznę - jednego z pracowników PR'owych wytwórni. 

- Co wy robicie, gnoje?! - tak bardzo się bałem... nasz największy sekret został właśnie odkryty przez jednego z pracowników wytwórni.. Chwyciłem się za klatkę piersiową, czując jak zaczyna brakować mi tchu. Moje największe koszmary senne przeniosły się na rzeczywistość... 

- To nasza sprawa! - warknął mój hyung, dostając ponownie w twarz. Tym razem jednak siła uderzenia była tak duża, że z wargi chłopaka poleciała strużka krwi. 

- Nie tym tonem gówniarzu! - pozostając przez ostatnią chwilę przy zdrowych zmysłach wyjąłem telefon, pisząc do Chana. 

Felix: Studio 37 pomocy błagam

- Przestań mnie bić! 

- Nie jesteśmy na "ty"! - mężczyzna pchnął mojego chłopaka na krzesło, łapiąc go z całej siły za włosy. Pisnąłem jedynie, czując jak obraz przed moimi oczami jest coraz bardziej zamazany - Czułości wam się zachciało, co? Obrzydliwe! Pomyśleliście przez sekundę co by było, gdyby ludzie się o tym dowiedzieli?! 

- Puszczaj.. - zacisnąłem dłoń na koszulce, widząc jak drzwi do studia się otwierają, a w nich staje Chan w towarzystwie jednego z menadżerów i samego Park Jinyounga. 

- Puść go w tej chwili. - rozkazał Park - Co ty wyprawiasz? 

- Lixie.. - lider kucnął przy mnie, klepiąc mnie po twarzy - Hej, popatrz na mnie. - przeniosłem wzrok na mojego chłopaka, widząc jak ten drżącą dłonią wyciera rozciętą wargę. Chan ukrył mnie w swoich ramionach, głaszcząc mnie po plecach - Już dobrze, oddychaj... spokojnie.

- Są razem! - wrzasnął mężczyzna pokazując na mnie i Changbina - Przyłapałem ich tutaj, jak się obściskiwali.. obrzydliwe. - Park zmierzył nas wzrokiem, kiwając głową na znak, że rozumie.

- Changbin... dasz radę wstać?

- Tak.. nic mi nie jest.

- W porządku... Chan, co z Yongbokiem? 

- Powoli dochodzi do siebie. 

- Bokkie.. - uniosłem wzrok, widząc kucającego obok nas Changbina - Już dobrze. - szepnął wycierając moje mokre policzki - W porządku? - zapytał układając dłoń w miejscu mojego serca. Skinąłem jedynie głową, widząc stającego nad nami menadżera. 

- Ja się nim zajmę. - powiedział pomagając mi wstać, jednak towarzyszący mi stres był tak silny, że automatycznie zakręciło mi się w głowie - Lix.. - wystawiłem jedynie rękę na znak, że jest w porządku, jednak po chwili zacisnąłem ją na rękawie menadżera.

- Hwang, do mojego biura... Changbin, Chan, zapraszam. - powiedział Park otwierając szerzej drzwi - Felixa trzeba zabrać do szpitala. 

- Nie. - zaprzeczyłem, idąc powoli w stronę drzwi, będąc prowadzonym przez menadżera - Już mi lepiej. 

- I tak ci nie odpuszczę. Opowiesz mi o tym, co się stało i pojedziesz na badania, dobrze? - gdy potwierdziłem jego słowa skinieniem głowy, ruszyliśmy wszyscy do biura Jinyounga. Gdy się w nim znaleźliśmy, zająłem miejsce obok mojego chłopaka. Ten od razu objął mnie ramieniem dopytując co chwilę o to, jak się czuję, mimo że to on oberwał znacznie bardziej... Bałem się.. bałem się, że Park Jinyoung wścieknie się tak bardzo, że zagrozi nam wyrzuceniem z zespołu i z wytwórni - Jakim prawem podniosłeś na nich rękę? - było to pierwsze pytanie zadane przez mężczyznę. Unieśliśmy oczy, wbijając je w pracownika. 

- To co wyprawiali było obrzydliwe... Z tego co wiem te gnoje mają zawarte w umowach, że nie mogą się z nikim wiązać, a jak widać oni mieli to w nosie i złamali ten zakaz. 

- Nie pozwalam ci tak o nich mówić, czy to jest jasne? - PR'owiec skinął jedynie głową, po czym lekko się ukłonił - To prawda, że jesteście razem? - Park spojrzał na nas wyjątkowo łagodnie. Wbiłem wzrok w podłogę, bawiąc się przy tym nerwowo palcami. 

- Tak... od ponad roku. - Park westchnął, opierając się o swoje biurko.

- I przez tak długi czas nikt się o tym nie dowiedział?

- Nikt poza nami. - wtrącił Chan - Wszyscy o tym wiedzieliśmy, ale trzymaliśmy to w tajemnicy. Nikt spoza dormu o tym nie wie, przysięgam.

- Mhm. - mężczyzna skrzyżował ręce na klatce piersiowej, zamyślając się. Przełknąłem jedynie z trudem ślinę, czekając tak naprawdę na najgorsze. 

- Chyba pan na to nie pozwoli. - wtrącił pracownik. Park westchnął głęboko, przytakując.

- Masz rację, nie pozwolę. - spiąłem się, zaciskając dłonie na spodniach - Nie pozwolę żeby moi podopieczni byli bici i żeby czuli się tutaj źle.. 

- Słucham?

- Spakuj proszę swoje rzeczy. Od jutra nie przychodź do pracy.

- Ale..

- Żegnam. 

- Nie wierzę, że wyrzuca mnie pan przez tych gnojków... mnie... swojego najlepszego PR'owca..

- Tak, właśnie zostałeś zwolniony. Wyjdź proszę, muszę porozmawiać z chłopakami. 

- To jakaś kpina.. - warknął, opuszczając biuro Parka. Ten jedynie przetarł twarz dłońmi, ponownie wzdychając.

- Przepraszam za niego... przepraszam, że zostaliście uderzeni.. - spojrzeliśmy jedynie na siebie z Changbinem, po czym wstaliśmy pospiesznie, kłaniając się - To nie powinno mieć miejsca, przepraszam. - Park zajął swoje miejsce za biurkiem, zamyślając się - Co proponujecie?

- To moja wina. - poderwałem się na równe nogi, kłaniając się głęboko przed mężczyzną - Błagam... proszę nie karać za to Changbina. To wszystko moja wina.

- Felix..

- O czym ty mówisz?

- Proszę go tylko nie wyrzucać.

- Nie mam zamiaru tego robić. Zarówno ty, jak i Changbin, zostajecie... skąd ten pomysł? - uniosłem wzrok na mężczyznę, widząc ciepły uśmiech na jego buzi - Spokojnie, okej? - skinąłem jedynie głową, zajmując swoje miejsce. Changbin złapał mnie za rękę, patrząc na mnie wymownie.

- Zwariowałeś? 

- Przepraszam. 

- Dobra, panowie... powiem waszym menadżerom i staffowi żeby mieli na was oko, czy to jest jasne? - otworzyliśmy szerzej oczy, pospiesznie przytakując.

- Obiecuję, że będę mieć na nich oko cały czas. - wtrącił menadżer, głaszcząc mnie po głowie - Ale ufam im i wiem, że nie zrobią nic głupiego. To mądre dzieciaki. 

- Wiem, ufam wam... Jeśli jednak ktoś powie mi, że wśród ludzi zachowywaliście się nieodpowiednio to wtedy podejmiemy bardziej drastyczne kroki... zrozumiano? 

- T.. tak..

- Tak.. bardzo dziękujemy. 

- Dobrze się czujecie? 

- Tak.. to nic takiego.

- Hm... Jihoon pojedź z nimi na badania kontrolne, dobrze? Tak na wszelki wypadek.

- Tak, oczywiście.. chodźcie panowie. - wstaliśmy, głęboko kłaniając się przed Parkiem. Po ponownych podziękowaniach i zapewnieniu, że będziemy ostrożni, wyszliśmy z biura, idąc w kompletnej ciszy na parking, gdzie stały vany. Gdy usiedliśmy w jednych z nich i menadżer ruszył, Changbin złapał mnie za dłoń, delikatnie pieszcząc ją kciukiem.

- W porządku? - skinąłem głową, opierając ją na ramieniu hyunga - Pokaż mordkę. - uniosłem więc głowę, czując na policzku czułego buziaka chłopaka - Masz lekko zaczerwienioną buzię.

- Ty.. ty masz strupka tutaj. - szepnąłem wskazując na zaschniętą na jego wardze krew. Pociągnąłem nosem, czując cisnące się do oczu łzy - Przepraszam hyung... gdybym do ciebie nie przyszedł..

- To nadal musielibyśmy się ukrywać jak szczury i ten dupek nadal pracowałby w wytwórni... nie obwiniaj się Bokkie. 

- Ale..

- I nie płacz... już jest wszystko w porządku. 

- Nie jesteś na mnie zły?

- Na ciebie? Nie żartuj. - szepnął, całując mnie w nos. Podczas wizyty w szpitalu dostałem tlen i silne leki na uspokojenie. Mojemu hyungowi natomiast opatrzono wargę, a jego twarz posmarowano jakąś maścią... nic nam nie było, ale jak Park zarządził, że ma nas zobaczyć lekarz, to trzeba było spełnić ten rozkaz. 

                            Po przyjeździe do dormu byliśmy zupełnie sami. Menadżer pojechał do wytwórni, by poczekać na resztę chłopaków, aż skończą swoje zajęcia. Leżeliśmy tradycyjnie na łóżku, wpatrując się sobie w oczy. Głaskałem policzek chłopaka, czując bijące od niego ciepło. Uwielbiam takie chwile i chciałbym, by było już tak zawsze...

- O czym myślisz? - zapytał Changbin, pieszcząc opuszkami palców moje nagie ramię. 

- O nas.

- O nas. - powtórzył szeptem, uśmiechając się - I co tam wymyśliłeś?

- Nic nowego Binnie... ciągle myślę o tym, jak bardzo cię kocham i... i że chciałbym, by już zawsze tak było. 

- Będzie.. obiecuję ci to.

- A... a jak kiedyś skończą nam się kontrakty i... i coś pójdzie nie tak i się rozstaniemy?

- Czemu snujesz takie czarne scenariusze?

- Nie wiem... po prostu się boję, że kiedyś zostanę sam... bez ciebie.

- Lixie.. zrozum wreszcie, że kocham cię najmocniej na świecie i że świata poza tobą nie widzę. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, rozumiesz to? Nawet jak kiedyś powinie nam się noga, to będę robić wszystko żeby to naprawić... bo cholernie mi na tobie zależy. - skinąłem głową, czując buziaka na czole.

- Przepraszam, że tak mędzę, ale to wszystko bardzo mnie stresuje..

- Wiem Bokkie. - szepnął, muskając moje wargi - Ale przestańmy wreszcie myśleć o tym, co złe i skupmy się na dobrych rzeczach. Chociaż spróbuj, dobrze? 

- Dobrze.. obiecuję. 

- A jak się czujesz? W porządku?

- Tak... już jest dobrze. - "wtopiłem" się dosłownie w ciało chłopaka, dotykając ostrożnie jego wargi - Bardzo cię boli?

- Nie Bokkie, w ogóle. 

- A dasz radę dać mi buzi?

- Oczywiście, że tak. - uśmiechnął się, całując mnie najdelikatniej jak to możliwe. Zarzuciłem rękę na jego kark, delikatnie go po nim dotykając. Jego pocałunki były tak słodkie i subtelne.. czułem jakbym miał za moment odpłynąć. W pewnym momencie Changbin pogłębił pocałunek, wkładając dłoń pod moją koszulkę.

- Mmm.

- Co tam?

- Delikatnie. 

- Mam cię nie dotykać? 

- Dotykaj.. tylko delikatnie. - szepnąłem, ciesząc się po chwili subtelnym dotykiem hyunga. Pieściliśmy nasze ciała przez naprawdę długi czas. Changbin momentami śmiał się, że drętwieją mu już palce, jednak mimo to nie przerywał. W pewnym momencie, gdy od jakiegoś czasu siedziałem na hyungu wpatrując się w ciszy w jego oczy, po pokoju rozległo się pukanie do drzwi - O.. wrócili już?

- Hej... nie wchodzę, także spokojnie. - Chan. Spojrzałem jedynie na Changbina, całując go w czoło - Jak.. jak będziecie czuć się na siłach to moglibyście przyjść do salonu? Chcę z wami wszystkimi porozmawiać.

- Tak, jasne. - odezwał się mój chłopak, mocniej mnie przytulając - Za minutę przyjdziemy.

- Okej, dzięki. - uniosłem twarz chłopaka, muskając jego wargi.

- Myślisz, że coś się stało?

- Nie mam pojęcia. Zaraz się przekonamy. 

- Mmm... nie chcę z ciebie schodzić. 

- Obiecuję, że będziemy się dzisiaj przytulać całą noc. 

- Okej. - uśmiechnąłem się szeroko, schodząc z chłopaka. Gdy weszliśmy do salonu, wszyscy już siedzieli na kanapie, żywo ze sobą dyskutując. Usiadłem obok Changbina, układając głowę na jego ramieniu. Ten od razu ułożył dłoń na moim udzie, głaszcząc mnie po nim.

- Co się stało Channie? - zapytałem widząc lekki uśmiech na ustach lidera.

- Chciałbym porozmawiać z wami o tym, co się dzisiaj stało i jakoś się do tego odnieść. - w pokoju zapanowała cisza. Chan wziął głęboki oddech, zerkając co chwilę na mnie i Changbina - Wiecie, co stało się dzisiaj Changbinowi i Felixowi... Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca i mam nadzieję, że już nigdy więcej nie dojdzie do podobnej sytuacji i... Chciałbym żebyśmy wszyscy byli dla siebie wsparciem.. żebyśmy starali się zrozumieć siebie nawzajem i nie bali się mówić o tym, co nas boli, czego się boimy, co nas cieszy... Nie wiem jak to jest być osobą homoseksualną, ale rozumiem, że momentami może być to ciężkie i że może was to przytłaczać. Chcę żebyście mi o tym mówili... mi, Minho, Seungminowi, Hyunjinowi, komukolwiek... i nie tyczy się to tylko naszych zakochanych par.. - Chan uśmiechnął się lekko, mierząc wszystkich wzrokiem - Tyczy się to nas wszystkich... jeśli czujemy, że coś jest nie tak.. lub wręcz przeciwnie.. stało się coś fajnego, wyjątkowego.. mówmy sobie o tym, okej? Nie wstydźmy się ze sobą rozmawiać.. jesteśmy rodziną i najlepszymi przyjaciółmi chłopaki. Wiecie przecież jak wiele można załatwić szczerą rozmową, prawda? - skinęliśmy jedynie głowami, nie odrywając przy tym wzroku od lidera - I wiecie, że nie zawsze te rozmowy są łatwe... ale jedno jest pewne... zawsze.. za każdym razem, jak wyrzucimy z siebie złe emocje, które nas niszczą od środka, poczujemy się znacznie lepiej, tak? Minho, Jisung, Changbin i Felix... jeśli poczujecie się źle z tym, kim jesteście, przyjdźcie do nas... nie duście emocji w sobie, tylko walczmy razem z tymi złymi emocjami. - ponownie przytaknęliśmy, pociągając momentami nosami - Seungmin, Jeongin, Hyunjin... jeśli będziecie chcieli ze mną o czymś porozmawiać, przyjdźcie do mnie o każdej porze.. Obiecuję, że rzucę wszystko i was wysłucham. Chcę po prostu żebyście byli cholernie szczęśliwi i żebyście bawili się życiem, bo jest stanowczo za krótkie na to, by dać się stłamsić przez nadmiar negatywnych emocji... 



~Koniec.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Dziś swoje 24 urodziny obchodzi lider Stray Kids - Bang Chan! Wszystkiego najlepszego!

2 komentarze:

  1. Boże, ale mi ten rozdział poprawił humor, a jak się uśmiałam (≧◡≦) ♡

    I ta puenta na końcu, cud, miód i orzeszki. Szkoda, że niektórzy się do tego nie stosują ( ̄ε ̄@) ┐( ̄∀ ̄)┌

    I to koniec, ale jak to? Jak ja myślałam, że to jeszcze się pociągnie przez kilka rozdziałów, no i jak to tak pożegnać się mam z moimi kochanymi Changlixami? No jak to tak?

    Weź zrób kolejne opo też ze SKZ, bo ja tylko takie czytam (♡μ_μ)

    ~Ari <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki paring będzie teraz?
    *szepcze* mam nadzieję, że to będzie SKZ ♡.♡

    ~Ari <3

    OdpowiedzUsuń