30 czerwca 2018

Korepetycje~cz.5 [Hyunjin&Jeongin]




- Hej. - oderwałem się od szafki, widząc obok siebie uśmiechniętego Hyunjina, trzymającego w rękach piłkę do nogi.
- Cześć.
- Jak tam?
- W porządku. 
- Na pewno? Wydajesz się być strasznie skwaszony.
- Nie, jest okej. - uśmiechnąłem się, zamykając szafkę - Idziesz na trening?
- Mhm.. indywidualny.
- Jak to? - chłopak uniósł brew, uśmiechając się.
- Może chciałbyś ze mną pograć? 
- Żartujesz Hyung? Wyjdę przy tobie na łamagę. 
- Na pewno nie jest tak źle.
- Hm... czyli jednak chcesz się przekonać. - zabrałem mu piłkę, posyłając mu ciepły uśmiech. W końcu szczery, nie wymuszony uśmiech.
- Oo... w końcu mogłem zobaczyć twój aparat w całej okazałości. 
- Robi zdjęcia w najlepszej jakości więc uważaj. - Hyunjin zaśmiał się, zasłaniając usta dłonią - I cyk... będziesz miał nowe profilowe. - zaśmiałem się, zerkając w stronę drzwi, w których ujrzałem Seungmina w towarzystwie jego dziewczyny. Odkąd zszedł się z Yeri, nie zamienił ze mną ani słowa. Wiem, że jak człowiek zakocha się po raz pierwszy, to w większości przypadków świata nie widzi poza tą drugą osobą, ale nie przesadzajmy... Wie, że mam tylko niego, a mimo to totalnie mnie olał.
- Ooo... Seungmin ma dziewczynę? 
- Ta.. 
- I to jeszcze Yeri... uhh.. - zmarszczyłem brwi, idąc z kolegą w kierunku wyjścia.
- Co jest z nią nie tak?
- Jakby to ująć.. jest strasznie wredna, zapatrzona w siebie i... no.. chyba z pół szkoły z nią spało. Nie mam szacunku do takich dziewczyn. - westchnąłem, zerkając na uśmiechniętego przyjaciela, który wydawał się być w tym momencie najszczęśliwszą osobą na świecie - Nie martw się. Mam nadzieję, że Seungmin zmądrzeje i z nią zerwie. 
- Nie chcę po prostu żeby się rozczarował.. To jego pierwsza dziewczyna. 
- No gorzej nie mógł trafić. 
- A powiesz mu to? Bo mnie nie posłucha.
- Jak nie posłucha swojego najlepszego kumpla, to mnie tym bardziej. 
- No tak..
- I co? Pewnie trochę cię przez to zaniedbał. - skinąłem jedynie głową - Ojjj dzieciaku... widzisz jak to dobrze, że masz mnie? 
- Masz swoich przyjaciół i dziewczynę... naprawdę nie musisz spędzać ze mną czasu, Hyung.
- Nie muszę, ale chcę... Poza tym moi przyjaciele mają jeszcze innych znajomych, z którymi spędzają czas... moja dziewczyna.. - chłopak zawiesił się, rzucając piłkę na ziemię - No... także niczym się nie przejmuj. 
- Przepraszam, że pytam... macie jakiś kryzys? Wyglądacie na świetną parę. 
- Wiesz... każda dziewczyna z tej szkoły jest zainteresowana kapitanem drużyny. - Hyunjin parsknął śmiechem, kopiąc z całej siły piłkę w kierunku boiska - Wiem, że to głupio brzmi, ale tak to niestety wygląda. 
- I?
- I szczycą się tym, że są z Hwang Hyunjinem, ale nie ma w tym szczerych uczuć. - zamyśliłem się, nie odrywając wzroku od Hyunga - Yunjin myśli, że tego nie widzę, ale nie jestem głupi... nie pozwolę się dalej okłamywać. 
- Planujesz z nią zerwać? - ten skinął jedynie głową.
- Najgorsze jest to, że mi naprawdę na niej zależało, a ona mnie jedynie wykorzystywała.
- Przykro mi Hyung.. 
- Nieee, spokojnie. W sumie zdążyłem przywyknąć. - skinąłem głową, wzdychając.
- A... byłeś w wielu takich związkach?
- Mmm... w trzech. 
- Wow.. 
- Szczerze? Żałuję jak cholera. - mówiąc to, rzucił swój plecak pod trybuny, uśmiechając się - Gotowy?
- Naprawdę nie umiem grać.
- Oj no przestań.
- Poważnie. - zaśmiałem się, zdejmując marynarkę od mundurka, którą rzuciłem na jedną z ławek.
- Zaraz zobaczymy. - bawiłem się z nim jak dziecko. Dawno nie śmiałem się tak dużo i nie wydurniałem się jak głupi. Bardzo tego potrzebowałem. Nie myślałem o zagrożeniu z matematyki, o romansie ojca, o Seungminie. Wszystkie moje myśli skierowane były na Hyunjina i świetną zabawę z nim - Ograłem cię! - zaśmiał się, kładąc się na boisku. Wymęczony do granic możliwości, położyłem się obok niego, chichocząc.
- Mówiłem, że nie umiem grać. 
- Nie żartuj.. bardzo dobrze ci szło. 
- Dzięki Hyung. 
- Nie myślałeś o tym żeby grać?
- Ja? Coś ty. 
- Spróbuj... jutro o 17-stej mamy trening. 
- Gracie rewelacyjnie... jakbym przyszedł na ten trening, to ludzie by mnie wyśmiali. 
- Chyba jesteś strasznie zakompleksiony, co? - wzruszyłem ramionami, zerkając na chłopaka.
- Może troszkę. 
- Hm... nie będę ci mówił, że niepotrzebnie, bo i tak nie uwierzysz, dlatego proszę cię tylko żebyś przyszedł jutro na trening... mimo wszystko.
- Niech ci będzie... ale tylko ten jeden raz.
- Okej, niech tak będzie. - usiadłem, biorąc głęboki oddech.
- Hyung?
- Hm?
- Mogę mieć do ciebie prośbę?
- No pewnie. 
- Bo wiesz.. ta moja matma leży i kwiczy..
- Do której masz jutro lekcje?
- Do 15-stej.
- To po lekcjach w bibliotece. - mówiąc to wstał, podając mi rękę - Wstawaj. 
- Ale.. a nie masz żadnych planów? - złapałem go za rozgrzaną dłoń, wstając.
- Y y... chętnie ci pomogę. 
- Jeju... strasznie ci dziękuję. - uśmiechnąłem się, słysząc za sobą dziewczęcy głos.
- No tutaj jesteś! - odwróciłem się, widząc wpatrującą się we mnie z pogardą Yunjin - Szukałam cię po całej szkole.
- Mówiłem ci, że idę na trening. 
- To nazywasz treningiem? - dziewczyna podeszła do Hyunjina, wbijając się w jego wargi. Odwróciłem jedynie wzrok, czując lekki niesmak i zażenowanie... zwłaszcza po tym, co usłyszałem od kolegi.
- Mm.. przestań. 
- No Hyunjin! - Yunjin westchnęła spoglądając na mnie - A ty nie masz co robić?
- Przepraszam.. - skinąłem lekko głową, zerkając na Hyunga.
- Jeongin..
- W porządku. - uśmiechnąłem się, robiąc krok w tył - Ja... i tak miałem już iść. Dzięki za dzisiaj. - poszedłem po swoje rzeczy, po czym ruszyłem w kierunku przystanku. Czemu ona mnie tak nienawidzi? Może czuje się zagrożona? Haha, nie to głupie. Z drugiej strony, Hyunjin wcale nie spędza ze mną tak dużo czasu... nadal cała jego uwaga skupiona jest na Yunjin. Z resztą.. czym ja się przejmuje? Ta wredna panna niedługo skończy szkołę i nie będę musiał już jej oglądać.


*

                             Siedziałem na tarasie ciesząc się wyjątkowo ciepłym wieczorem. Bujając się na drewnianej huśtawce, rozwiązywałem zadane mi przez Hyunga ćwiczenia. Sporo tego, ale dzięki ostatnim korepetycjom z nim, jestem w stanie jako tako się w tym połapać. 
- Cześć młody. - uniosłem wzrok, widząc uśmiechniętego Seungmina.
- Hyung! - ucieszyłem się, robiąc mu pospiesznie obok siebie miejsce - Co ty tutaj robisz? 
- Aaa pomyślałem, że cię w końcu odwiedzę. - wyszczerzyłem się jak głupi, podrywając się z huśtawki.
- Przyniosę ci coś do picia. 
- Hmm... coś strasznie zimnego i gazowanego.
- Już się robi. - jestem w tym momencie tak potwornie szczęśliwy. Cieszę się, że mimo tego, że ma dziewczynę, z którą jest chyba szczęśliwy, znalazł dla mnie odrobinę czasu. Mam tylko nadzieję, że nic się nie stało.. - Proszę. 
- Dzięki. - usiadłem obok przyjaciela, kładąc mu rękę na udzie.
- Co tam?
- Wszystko jest super, serio.. jak człowiek się zakocha, to świat wygląda zupełnie inaczej. - wymusiłem jedynie uśmiech, przypominając sobie słowa Hyunjina - Yeri poszła na paznokcie tutaj w okolicy i pomyślałem, że wpadnę. - więc to tylko dlatego mnie odwiedził... cóż... dobre i to.
- Jest dla ciebie dobra?
- Oczywiście.
- Dogadujecie się?
- A to zależy, wiesz? Ma dość silny charakter i zwykle stawia na swoim.
- Nie daj się jej Hyung. 
- Że co? - Seungmin zaśmiał się, upijając kilka łyków coli.
- Chodzi mi o to, że powinieneś mieć zawsze swoje zdanie. Niezależnie od sytuacji. 
- Młody.. ty mnie już lepiej nie pouczaj.
- Chcę dla ciebie jak najlepiej.. 
- Nie Jeongin.. zachowujesz się, jakbyś był zazdrosny.
- Co? - otworzyłem szerzej oczy, nie mogą uwierzyć w to, co słyszę.
- Naprawdę nie mam pięciu lat i wiem, co robić.
- Ale ja się tylko o ciebie martwię... nie chcę dla ciebie źle.
- To się nie wtrącaj.
- Hyung, ja o niej rozmawiałem z Hyunjinem... przepraszam, ale musiałem..
- Mhm... i co niby ciekawego ci powiedział?
- Że... mówił, że jest podła i... Seungmin, duża część chłopaków z naszej szkoły z nią... wiesz.. 
- Nie wiem, oświeć mnie.
- No.. spali z nią. 
- Nie bądź śmieszny. - chłopak dopił colę, odstawiając szklankę na drewniany stolik - Jesteś najzwyczajniej w świecie zazdrosny.
- Nie, to nie prawda.
- Też sobie kiedyś kogoś znajdziesz, nie martw się.
- Ale.. - Seungmin wstał, zerkając na mnie.
- Tylko wiesz co? Najpierw trzeba do tego dojrzeć..
- Hyung!
- A... i powiedz z łaski swojej temu dupkowi żeby nie rozpuszczał o Yeri takich plotek.
- Ale to nie są żadne plotki, zrozum!
- Na razie.. - burknął, idąc do furtki.
- Seungmin! - pobiegłem za przyjacielem, chcąc go za wszelką cenę zatrzymać. Dlaczego on mi nie wierzy? Mi... swojemu przyjacielowi? Czemu wierzy dziewczynie, którą zna zaledwie tydzień?
- Odwal się gnojku.
- Nie, posłuchaj mnie. - złapałem go za nadgarstek, jednak ten odwrócił się gwałtownie, przez co oberwałem dość porządnie w twarz - Auć.. - chłopak wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę, jednak z jego ust nie wydobyło się ani jedno słowo - Hyung.. 
- Cześć. - po tym szorstkim pożegnaniu, wyszedł z podwórka jak gdyby nigdy nic. Było mi przykro... cholernie przykro. Byliśmy jak bracia... jak on tak może? Już pomijam to, że od niego oberwałem. Przecież nie zrobił tego celowo, ale to, że nie wierzy mi w to, co mówię.. Nie sądziłem, że związek tak go zmieni..


*

                         W końcu długa przerwa. Nie miałem dzisiaj ochoty na obiad. Chciałem spędzić tą przerwę na dworze, w ciszy i spokoju. Jestem tak zmęczony ostatnimi wydarzeniami, że każdą wolną minutę wykorzystuję na absolutne wyciszenie i ucieczkę od ludzi. 
Poszedłem za szkołę, gdzie stoi kilka pojedynczych ławek. Raczej nikt tam nie chodzi więc za każdym razem mam pewność, że idąc tam, będę sam. 
- Wiesz co? Nadal nie rozumiem... dlaczego mu na to pozwoliłeś? 
- Tłumaczę ci, że byłem pijany... nie wiem, co się działo. - westchnąłem, chcąc zrobić przysłowiowy w tył zwrot, jednak wtedy usłyszałem coś, co zatrzymało mnie na dłużej.
- Jeongin, tak?
- T.. tak, ale... Jisung, naprawdę sprawa jest już wyjaśniona. 
- Nie Minho, załatwię to.... i boli mnie to, że mi o niczym nie powiedziałeś... musiałem wszystkiego dowiedzieć się z jakiś pieprzonych zdjęć.
- Ja...
- Nie ufasz mi?
- Ufam, ale.. Jisung, bałem się, że mi nie uwierzysz. - słucham? Ktoś podczas imprezy u Hyunjina zrobił zdjęcia tego, jak całowałem się z Minho?! Boże, przecież jak ktoś to zobaczy, to będzie po mnie. Zaraz... wystarczy, że zobaczył je Jisung, a widzę, że Minho tak się boi, że go straci, że całą winę zrzucił na mnie. Po prostu nie wierzę.. 
- Znam cię... wiem, że byś mnie nigdy nie zdradził. - co za bzdury. Czemu znowu to ja jestem tym najgorszym? Z drugiej jednak strony, jeśli to ma uratować ich ponoć podupadający związek, to jestem w stanie jakoś to przełknąć. Ciekawe tylko, co planuje Jisung... nie znam go, ale trochę się boję. 
                  Po skończonych lekcjach, ruszyłem powoli dziedzińcem szkoły w kierunku przystanku. Miałem szczerą nadzieję, że zostanę zaczepiony przez Hyunjina i że zaproponuje mi jakieś wspólne wyjście albo grę w piłkę. Nie chciało mi się wracać do domu, a w sumie nie miałem innych planów na spędzenie tego popołudnia. 
- Hej. - uśmiechnąłem się pod nosem, słysząc za sobą głos wspomnianego wcześniej Hyunga. Mimo to nie odwróciłem się, kontynuując spacer - Jeongiiiin. - spojrzałem na chłopaka, posyłając mu ciepły uśmiech, na który ten pospiesznie odpowiedział tym samym.
- Cześć Hyung.
- Gdzie tak lecisz?
- Sam nie wiem. 
- Hm.. idziemy coś zjeść? Nie widziałem cię dzisiaj na obiedzie.
- Śledzisz mnie?
- Może. - zaśmiałem się, przytakując.
- Okej... ale ja wybieram. 
- A na co ma...
- Hyunjin, czekajcie! - zatrzymaliśmy się, widząc idących w naszym kierunku Minho i Jisunga.
- O nie.. - schowałem się lekko za Hyungiem, zerkając niepewnie na wściekłego chłopaka.
- Co tam?
- Co tam? Jeongin, tak? - Hyunjin zmarszczył brwi, uśmiechając się.
- Co ty od niego chcesz?
- Nie rozmawiam teraz z tobą. - wyszedłem zza pleców chłopaka, wbijając wzrok w chodnik - I co dupku? Nie masz mi nic do powiedzenia?
- Ja.. nie wiem o co chodzi.
- Nie wiesz o co chodzi? To ciekawe, wiesz?
- Jisung, co jest? - zaniepokoił się Hyunjin, stając w mojej obronie.
- To jest, że ten gnojek wykorzystał mojego, pijanego chłopaka.
- Że co? Minho, tak mu powiedziałeś?
- Ja..
- Tak było. - zacisnąłem powieki, podchodząc bliżej Jisunga - Przepraszam.. nie wiedziałem, że Minho ma chłopaka.. 
- Jeongin, co ty.. - Hyunjin otworzył jedynie szerzej oczy, spoglądając na swojego przyjaciela - Minho, co z tobą? Powiedz coś do cholery.
- A co ma mówić? Że został wykorzystany? 
- Czy ty siebie słyszysz? Został wykorzystany? Przez Jeongina? - mój Hyung parsknął śmiechem, kręcąc z niedowierzaniem głową - Spójrz tylko na niego..
- A ty po czyjej stronie jesteś? - burknął Minho, jednak gdy napotkał moje spojrzenie, odwrócił pospiesznie głowę.
- Jesteś moim przyjacielem, ale mimo to zawsze bronię prawdy, Minho.. 
- Dość pieprzenia.. - warknął Jisung, po czym złapał mnie za mundurek, uderzając mnie z pięści w nos.
- Przestań! - Hyunjin odepchnął go, pospiesznie obok mnie kucając - On nie jest niczemu winien, rozumiesz?!
- Trzymaj się z dala od Minho, gnoju! To było tylko ostrzeżenie! 
- Co za dupek.. - Hyung wyciągnął z plecaka chusteczki, przykładając je do mojej twarzy - W porządku? - skinąłem jedynie głową, zaciskając mocniej powieki - Dasz radę wstać? 
- Chwilka.. - Hyunjin posadził mnie, opatrując dokładnie mój nos.
- Możesz normalnie oddychać?
- Tak, jest okej..
- Dlaczego wziąłeś na siebie winę? Zwariowałeś? - wziąłem głęboki oddech, powoli wstając, będąc podtrzymywanym przez chłopaka.
- Mogli się rozstać... nie chciałem tego. - wytarłem nos, zerkając na kolegę - Leci mi jeszcze krew?
- Pokaż. - mówiąc to, zwilżył lekko chusteczkę językiem, po czym wytarł nią ostrożnie mój nos - Oj.. przepraszam, zrobiłem to odruchowo. - widząc na jego twarzy lekki rumieniec, uśmiechnąłem się, przytakując.
- W porządku Hyung... dziękuję. - schyliłem się, chcąc wziąć swój plecak, jednak wtedy poczułem lekkie zawroty głowy, przez które nieco się zachwiałem. Hyunjin chwycił mnie w talii, uważnie mnie obserwując.
- Ja to wezmę, zostaw. 
- Ale..
- Nie dyskutuj, daj to. 
                               Hyunjin zabrał mnie na obiad do swojej ulubionej knajpki, ukrytej w paśmie bardzo wąskich, cichych uliczek. Na miejscu poprosił swojego znajomego, który jest właścicielem o apteczkę i sam opatrzył mój nos. Był przy tym niesamowicie skupiony, dokładny i delikatny. Muszę przyznać, że było to bardzo miłe z jego strony. Nikt obcy, nigdy nie poświęcił mi tyle uwagi, co on w tamtej chwili. 
- Smakuje ci?
- Mhm.. pycha. - uśmiechnąłem się, sięgając po kolejny kawałek grillowanej wołowiny.
- A jak się czujesz?
- W porządku Hyung.. już pytasz chyba setny raz. - zaśmiałem się, widząc jak ten wpatruje się we mnie z troską - Naprawdę nie powinieneś się martwić. - chłopak westchnął, nalewając mi coli.
- Pogadam o tym z Minho. Jest ci winien przeprosiny. 
- Nie, nie wracajmy już do tego.
- Posłuchaj... Jisung i Minho mają teraz gorszy okres, ale mimo to Jisung nie widzi świata poza tym palantem.. Może cię teraz nękać przez cały czas. Jest chorobliwie zazdrosny o Minho.
- Hyung, ale to twoi przyjaciele... chyba nie chcesz żeby się rozstali.
- Nie, nie chcę... ale jeśli Minho miał jaja żeby się do ciebie dobierać i okłamywać później Jisunga, to będzie miał też jaja, żeby powiedzieć prawdę i ponieść wszelkie konsekwencje..
- Ale..
- Jeongin, nie jesteśmy dziećmi... powinien myśleć, co robi. 
- Ja jednak wolałbym to przemilczeć, Hyung.
- Na razie jedz dzieciaku.. a potem pomyślimy, co dalej. - uniosłem jedynie brew, uśmiechając się - No jedz, jedz... musisz być silnym chłopakiem. Kto cię będzie bronił, jak skończę szkołę?
- Właśnie tego się boję. Chyba musisz powtarzać klasę.
- No ja ci dam... jeszcze cię wyprowadzę na ludzi, nic się nie bój. - zaśmialiśmy się, kontynuując obiad. Świetnie czuję się w jego towarzystwie. Mimo że znamy się stosunkowo krótko, zrobił dla mnie wiele dobrego, za co jestem mu bardzo wdzięczny i mam nadzieję, że nasza znajomość nie upadnie z chwilą jego odejścia z liceum...






~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Skarby, jak wiecie UE chce wprowadzić cenzurę w internecie, która między innymi polegać będzie na zamknięciu wszelkich blogów i związanej z nimi działalności. Jeśli macie pół minutki, to proszę Was o podpisanie petycji, która ma na celu odciągnięcie rządu od tego idiotycznego pomysłu
 --> petycja

27 czerwca 2018

Korepetycje~cz.4 [Hyunjin&Jeongin]





                      Przebudziłem się czując potworną saharę w ustach. Do tego strasznie bolała mnie głowa i czułem dziwny, potwornie nieprzyjemny ścisk żołądka. Nie mam pojęcia, o co chodzi, ale nigdy się tak nie czułem. Przekręciłem się na bok, mrugając kilkakrotnie. Byłem bardzo zmęczony i w sumie to nie miałem siły, by wstać z łóżka.
- Dzień dobry. - poderwałem się gwałtownie, czując lekkie zawroty głowy, przez które ponownie wylądowałem w miękkich poduszkach - Jak się czujesz? - trzymając się obolałej głowy spojrzałem na leżącego obok mnie Hyunjina.
- Dobrze.. chyba. - chłopak uśmiechnął się, wstając z łóżka.
- Przyniosę ci wody. 
- Wody?
- Mhm.. nie chce ci się pić?
- Chce.. - okej... pora połączyć wątki. Co ja robię w jego łóżku? Zerknąłem pod kołdrę widząc na sobie koszulkę i bokserki... czyli do niczego między nami nie doszło. Przynajmniej taką mam nadzieję. Wiem, że wczorajszy wieczór spędziłem w towarzystwie Minho.. dużo rozmawialiśmy i piliśmy i... no właśnie.. urwał mi się film. Mam tylko nadzieję, że nie zrobiłem niczego głupiego, bo chyba spłonąłbym ze wstydu.
- Trzymaj. - Hyung wręczył mi butelkę wody, siadając obok mnie.
- Dziękuję. - po wbiciu warg w butelkę, nie byłem w stanie się od niej odkleić. Piłem, piłem i piłem, a pragnienie w ogóle nie ustępowało. Jeśli tak wyglądają imprezy i człowiek tak paskudnie się po nich czuje, to po co w ogóle je robić? Czemu one mają służyć? Złemu samopoczuciu?
- I jak? 
- Strasznie boli mnie głowa. 
- Zrobię ci aspirynę. 
- Y y, nie trzeba. 
- Chcesz czuć się tak przez cały dzień?
- Nie, ale..
- Żadne "ale".. za moment wrócę. - ale mi głupio. Nie znam Hyunjina zbyt dobrze... nie jesteśmy żadnymi przyjaciółmi. Zamieniliśmy ze sobą kilka zdań, trochę się razem pouczyliśmy i tyle. A teraz budzę się w jego łóżku, w samych gaciach.. Mam go przeprosić czy mu podziękować? - Proszę. - wziąłem od chłopaka szklankę, kłaniając się - Duszkiem. - skrzywiłem się, pijąc pospiesznie przyniesione przez niego lekarstwo.
- O fu..
- Trzeba było tyle nie pić. 
- Właśnie.. ja... zrobiłem coś głupiego, prawda? - Hyunjin uśmiechnął się lekko, odwracając wzrok - Hyung, ja nic nie pamiętam..
- Wiem. - spojrzałem na niego, zaciskając dłonie na szklance - Wypiłeś wczoraj tak dużo, że ledwo trzymałeś się na nogach. 
- Przepraszam..
- W porządku, przecież nic się nie stało. - brunet usiadł bliżej mnie, przykładając dłoń do mojego czoła - Naprawdę niczego nie pamiętasz?
- Y y.
- Cóż.. jakby to delikatnie ująć..
- Hyung.
- Poznałeś Minho.
- A to wiem. - odetchnąłem, uśmiechając się - Woo... myślałem, że coś się stało.
- No... całowaliście się. - uśmiech z mojej twarzy automatycznie zniknął. Otworzyłem szerzej oczy, czując jak Hyung wyjmuje szklankę z moich rąk - Tak dla bezpieczeństwa. 
- Ale..
- On pewnie też niczego nie pamięta... był pijany. - mimo koszmarnych zawrotów głowy, wstałem z łóżka, sięgając po leżące na dywanie spodnie - Nikt tego nie widział...
- Ty widziałeś Hyung. - wydusiłem, idąc w stronę drzwi.
- Hej, poczekaj. 
- A tak. - spojrzałem na Hyunjina, kłaniając się - Dziękuję za wszystko. 
- Jeongin, co z tobą? - zaśmiał się, podchodząc bliżej mnie - To tylko pocałunek. 
- Ale ja nie jestem gejem.. - zalałem się rumieńcem, czując jak uderzające we mnie ciepło sprawia, że czuję się jeszcze gorzej. Oparłem się odruchowo o ścianę, biorąc głęboki oddech.
- Chodź. - poczułem na talii delikatne dłonie chłopaka - Chodź, usiądziesz. - mówiąc to posadził mnie na łóżku, po czym jednym, zwinnym ruchem podskoczył do okna, otwierając je. Mam ochotę zapaść się pod ziemię, przysięgam. Dawno nie czułem się tak zażenowany, jak w tym momencie - Lepiej? - odwróciłem jedynie głowę, przecierając twarz dłońmi - Mogłem ci tego nie mówić..
- Nie no... byłbym obgadywany i nie wiedziałbym dlaczego. - Hyunjin kucnął przede mną, marszcząc brwi.
- Naprawdę myślisz, że bym komuś o tym powiedział? - wzruszyłem jedynie ramionami - Wrzuciłeś mnie nie do tego worka, co trzeba. 
- Przepraszam Hyung, ja... ja.. aishh..
- W porządku, dajmy już z tym spokój.
- Tak mi głupio..
- Nie rozumiem dlaczego. - zamilkłem, odwracając wzrok - No dobra, koniec gadania.. co byś zjadł na śniadanie?
- Nie jestem głodny... niedobrze mi.
- To może ci zrobię herbaty, hm? - zaprzeczyłem skinieniem głowy, zerkając niepewnie na chłopaka.
- Chciałbym już iść do domu. 
- W tym stanie? 
- Mhm.
- No dobrze. - Hyunjin podszedł do szafy, zdejmując z siebie koszulkę. Otworzyłem jedynie szerzej oczy, czując jak ponownie się czerwienię. Chłopak narzucił na siebie czyste rzeczy, zerkając na mnie - Dobra, jestem gotowy.
- Ale..
- Odwiozę cię. 
- Masz prawo jazdy?
- Mhm.. chodź. - do tej pory go lubiłem i czułem się przy nim w miarę swobodnie. Teraz jednak czuję się jak skończony głupek i chcę go unikać za wszelką cenę. Jak ja mogłem całować się z chłopakiem? Ja i pocałunek? Na samą myśl tak się stresuję, że mało mi serce z piersi nie wyskoczy. Byłem pewien, że nigdy nie dowiem się jak to jest, pocałować kogoś. Cóż... w sumie to nadal nie wiem, bo niczego nie pamiętam. Jestem pewien, że będę obiektem kpin w szkole - Zapnij pasy, bo nigdzie nie pojedziesz. - spojrzałem na Hyunga, widząc ciepły uśmiech na jego twarzy. Zrobiłem to, co mi kazał, po czym otworzyłem sobie okno - Aż tak cię mdli?
- Mhm. - chłopak sięgnął na tylne siedzenia, podając mi butelkę wody.
- Trzymaj.. jakby było gorzej, to mów. - ruszyliśmy. Za wszelką cenę starałem się sobie przypomnieć wczorajszy wieczór, ale nic mi nie świtało. Nie wiem, jak skończył się wieczór z Minho, o czym rozmawialiśmy, jak wylądowałem w łóżku Hyunjina... nigdy więcej nie tknę alkoholu, przysięgam.
- Hyung..
- No co tam? - zapytał, zatrzymując się na światłach.
- Minho Hyung... on jest gejem? 
- Tak.. spotyka się od roku z chłopakiem z naszej szkoły. - mówi o tym tak swobodnie, jakby było to czymś naturalnym. Może tak do tego podchodzi, bo Minho to jego najlepszy przyjaciel? - Czemu pytasz?
- Z ciekawości. - westchnąłem, upijając kilka łyków wody - Skoro ma chłopaka, dlaczego mnie pocałował?
- Ciągle się ostatnio kłócą, a Minho to straszna przytulanka, która chce mieć ciągle z kimś kontakt..
- Padło na mnie..
- Ojeju no, nie podchodź tak do tego. To był tylko pocałunek.. naprawdę nie musisz tak dramatyzować.
- Po prostu wolałbym pamiętać swój pierwszy pocałunek.. - szepnąłem, wbijając wzrok w okno. Czułem na sobie spojrzenie Hyunjina, jednak po chwili światło zmieniło się na zielone, dzięki czemu musiał skupić się w pełni na drodze.
- Naprawdę nie musisz się tym przejmować Jeongin.. potraktuj to jako lekcję. Korepetycje z pocałunku. - zaśmiał się, klepiąc mnie po udzie - Jestem pewien, że kiedyś poznasz kogoś, z kim przeżyjesz swój pierwszy pocałunek... tylko nie pij. Taka rada od starszego kolegi. - mimo wszelkich okoliczności, zaśmiałem się, spoglądając na chłopaka.
- Już nigdy nie tknę alkoholu, o to możesz być spokojny Hyung. 
- Zawsze tak się mówi... poczekaj do kolejnej imprezy.
- Mhm.. obawiam się, że jak moi rodzice mnie zobaczą, to na dobre zabronią mi imprezowania. 
- Czyli podobało ci się? - skinąłem głową, uśmiechając się.
- Przyjemna odmiana. Zawsze w piątki siedzę w domu.
- Czemu?
- Ahh.. mam dość specyficznego ojca. - na samą myśl o nim, wzdrygnąłem się, zaciskając zęby.
- Trzyma cię pod kluczem?
- Tak.. tylko nauka, nauka i jeszcze raz nauka. 
- Pewnie chce dla ciebie jak najlepiej. - Hyunjin skręcił w ulicę, w której mieszkam, wzdychając - W sumie to ci zazdroszczę, że rodzice tak cię pilnują.
- Dlaczego?
- Moich w ogóle nie ma w domu.. ciągle pracują. Nie wiem nawet czy pamiętają, że mają syna. - zaśmiał się, zatrzymując się pod domem - No to co? Herbatka i kuruj się, dzieciaku. 
- Może wejdziesz Hyung?
- Widziałeś, jak wyglądasz? Leć do łóżka. - skinąłem głową, lekko się uśmiechając.
- Dziękuję za wszystko i... przepraszam jeśli sprawiłem ci jakieś problemy. 
- Nie sprawiłeś mi żad... - wyszedłem z samochodu, zamykając za sobą drzwi. Zauważyłem na twarzy chłopaka ciepły uśmiech, który potrafi speszyć niejednego. Pomachałem mu, po czym pospiesznie zniknąłem za furtką. Hyung twierdzi, że nie wyglądam za dobrze. Kurcze, mam tylko nadzieję, że rodzice nie zorientują się, że wczoraj piłem. Poklepałem się po twarzy, słysząc czyjś chichot.
- To chyba nie był Seungmin, co? - uniosłem wzrok, widząc palącego na tarasie Jongsoo.
- O... nie śpisz?
- Jest 12-sta, wiesz?
- Ah.. może i tak. - odwróciłem wzrok, idąc w stronę drzwi, jednak ten złapał mnie za ramię, zatrzymując mnie.
- Czekaj no... gdzieś ty był?
- U Seungmina. - widząc znaczące, podejrzliwe spojrzenie brata, westchnąłem, rozglądając się, czy nikt nas nie podsłuchuje - U Hyunjina.. mówiłem ci o nim Hyung.
- To ten co gra w nogę?
- Tak.
- Po co u niego byłeś? Wyglądasz jak zombie. - wbiłem wzrok w podłogę tarasu, czując jak dym wydobywający się z papierosa mdli mnie jeszcze bardziej - Jeongin.. byłeś na imprezie?
- Ciszej. - syknąłem, zerkając nerwowo na drzwi.
- Rodzice wiedzą?
- Zwariowałeś? Mówiłem, że idę się uczyć do Seungmina. 
- Uuuu.. mój młodszy braciszek zaczyna kombinować. 
- Wcale nie czuję się z tym dobrze.
- W sumie dobrze, że ściemniłeś. Ojciec by cię w życiu nie puścił.
- No właśnie..
- No to opowiadaj... jak było?
- W sumie to... no wiesz..
- Patrząc na ciebie, to chyba niewiele pamiętasz. - zaśmiał się, klepiąc mnie po ramieniu.
- To nie jest śmieszne... czuję się okropnie.
- I dobrze. Masz teraz nauczkę żeby nie chlać jak świnia. 
- Nie chciałem pić.
- Ale stało się i co? Nic już nie zrobisz. Na drugi raz będziesz wiedział, kiedy przystopować. 
- Drugi raz? Nie żartuj.. - Jongsoo zaśmiał się, gasząc papierosa.
- Krzyknij tylko rodzicom, że wróciłeś i spadaj do łazienki... lepiej żeby cię nie widzieli.
- Jest aż tak źle? - zapytałem, łapiąc za klamkę.
- Sam zobaczysz młody. - weszliśmy do domu, gdzie pospiesznie zacząłem się rozbierać. Gdy zrzuciłem z siebie kurtkę i buty, ruszyłem w kierunku łazienki.
- Wróciłem! 
- Jeongin?! 
- Tak! 
- Chodź tu do mnie! - krzyknął ojciec ze swojego gabinetu. Przełknąłem z trudem ślinę, zerkając na starszego brata.
- Idę! - westchnąłem, przecierając pospiesznie twarz - Słucham.. - stanąłem w drzwiach, wbijając wzrok w ojca. Dupek... podły, fałszywy, zakłamany dupek.
- Dlaczego wracasz tak późno?
- Jest dopiero 12-sta. 
- Nie dyskutuj ze mną. - zacisnąłem dłonie w pięści, nie odrywając od niego wzroku - Jak ty wyglądasz?
- Jestem zmęczony. Uczyliśmy się do późna matematyki. - uniosłem brew, widząc jak ten lekko się spina.
- To dobrze... te wszystkie jedynki same się nie poprawią.
- Ciekawe skąd ich tyle się nabrało, co? 
- Słucham? Jak śmiesz tak do mnie mówić gówniarzu?
- Pójdę już.. chciałbym się położyć. 
- Nie... od leżenia to jest noc. Bierz się za robotę.
- Ale..
- No już. - patrzyłem na niego przez dłuższą chwilę, po czym bez słowa ruszyłem do swojego pokoju. Brzydzę się nim. Swoją drogą, jak on poznał moją matematyczkę, skoro ani razu nie był w szkole na żadnym zebraniu? Zawsze oddelegowuje na to mamę albo Jongsoo. Może szuka przygód po jakiś stronach internetowych? A to ciekawe... może ma na boku więcej takich przelotnych romansów?


*

                          Tego samego dnia, wieczorem. Leżałem w łóżku, czując jak z minuty na minutę coraz bardziej skręca mój żołądek. Przeleżałem tak cały dzień, bez jakiegokolwiek zapału i chęci do życia. Mój starszy brat donosił mi jedynie herbaty, które miały mi rzekomo pomóc, ale coś kiepsko im to szło. 
- Zaraz umrę, przysięgam. - jęknąłem, słysząc dźwięk kakaotalk'a. Sięgnąłem niechętnie po telefon, odczytując wiadomość od... od Minho? 
<- Hej, tu Minho. Poznaliśmy się wczoraj u Hyunjina
-> To jeszcze pamiętam
<- Właśnie.. nie pamiętasz, co się wczoraj działo, prawda?
-> Nie pamiętam, ale Hyunjin Hyung mi przypomniał
<- Ah.. no ja właśnie w tej sprawie
-> ???
<- Straszcie cię za to przepraszam. Sam byłem pijany i nie wiedziałem, co robię
-> W porządku.. nie ma o czym mówić
<- Wiesz.. mam chłopaka i nie chciałbym żeby się o tym dowiedział
-> Nie martw się Hyung. Nic mu nie powiem. Z resztą i tak nie wiem z kim się spotykasz
<- No tak.. ale mimo wszystko dziękuję 
-> Ukrywanie czyichś zdrad to moja specjalność..
<- ??
-> Muszę kończyć.. trzymaj się Hyung!
Odłożyłem telefon, wzdychając. Ten ojciec nie daje mi spokoju. Przecież nie mogę tak ciągle kłamać i udawać, że nic się nie dzieje. 
- Mam dość.. - szepnąłem, słysząc ponownie dźwięk telefonu. Tym razem jednak, ktoś dzwonił - Słucham.
- No hej. - Seungmin. Usiadłem, masując obolały brzuch.
- Cześć.. co tam?
- Słuchaj Jeongin... twój przyjaciel nie jest już prawiczkiem! - otworzyłem szeroko usta, wbijając wzrok w znajdującą się przede mną szafę - Yeri jest niesamowita... i w ogóle to jesteśmy razem.
- O... gratuluję. 
- Jest strasznie słodka, zabawna i bardzo fajnie mi się z nią rozmawia i..
- Wie, że Hyunjin nie jest twoim przyjacielem?
- Co? Jeongin, nie bądź złośliwy. 
- Nie no.. cieszę się.
- Ale?
- Ale.. szybko trochę. Przecież wy się nie znacie..
- Aj tam.. będziemy się teraz poznawać. 
- Najpierw łóżko, potem poznanie się?
- Młody, o co ci chodzi? Jesteś zazdrosny?
- Nie. Po prostu się martwię i jestem ciekaw, jak to teraz funkcjonuje. 
- O co się martwisz?
- O to żeby cię nie skrzywdziła, Hyung..
- No nie żartuj.
- Ja po pro..
- Muszę kończyć, Yeri do mnie napisała. Paaa. - chłopak rozłączył się, zostawiając mnie w totalnym osłupieniu.
- Pa. - no i po przyjacielu. Westchnąłem, po czym wstałem dość niechętnie z łóżka. Chciałem iść na spacer... musiałem pobyć chwilę sam, pomyśleć nad wszystkim w ciszy i spokoju. Poza tym, jak pooddycham świeżym powietrzem, to może w końcu przejdą mi moje dolegliwości żołądkowe. Narzuciłem na siebie byle jaki dres i bluzę, po czym ruszyłem w stronę przedpokoju. 
- Jeonginie? - zatrzymałem się, słysząc dobiegający z kuchni głos mamy.
- Tak?
- Wybierasz się gdzieś? Jest późno.
- Chciałbym się przejść.
- Za moment będzie kolacja.
- Nie jestem głodny.
- Co się dzisiaj z tobą dzieje? Nie pochorowałeś się?
- Na lenistwo się nie choruje. - burknął ojciec, nie odrywając wzroku od laptopa.
- To tym bardziej już pójdę. - nałożyłem buty, po czym sięgnąłem po kurtkę, widząc stającego w przedpokoju Jongsoo.
- A ty dokąd? Pada jak cholera.
- Nie jestem z cukru Hyung. - wyszedłem na dwór, czując uderzające we mnie zimne powietrze. Chyba tego właśnie potrzebowałem. Po chwili jednak usłyszałem, jak drzwi otwierają się, a obok mnie staje mój starszy brat - Co ty..
- Pójdę z tobą.
- Chciałem pobyć sam..
- Widzę, że coś cię gryzie.. mnie raczej nie oszukasz. Może jednak zdecydujesz się pogadać?
- Sam nie wiem..
- Nie ufasz mi?
- Nie w tym rzecz... ufam ci i to bardzo, tylko.. - westchnąłem, chowając dłonie do kieszeni kurtki - Boję się o tym mówić.. 
- Chodź. - Jongsoo rozłożył ogromną parasolkę, obejmując mnie, po czym ruszył wraz ze mną wąskimi uliczkami, otaczającymi nasz dom - Powiedz o co chodzi, jakoś ci pomogę.
- Mi? Nam wszystkim..
- Co ty mówisz? 
- Hyung, obiecaj mi coś.
- W porządku.. o co chodzi?
- Niech to zostanie tylko i wyłącznie między nami.. błagam. 
- Okej, obiecuję. - moje serce biło tak mocno, jak nigdy dotąd. Znam Jongsoo i wiem, że może się wygadać pod wpływem impulsu i ogromnej złości. 
- Ojciec miał romans.. - zatrzymaliśmy się w kompletnej ciszy. Słyszałem jedynie szybki oddech chłopaka i coraz mocniej padający deszcz. 
- O czym ty mówisz Jeongin..
- Sam słyszałem.. on.. on to skończył, ale mimo wszystko.. 
- Skąd o tym wiesz?
- Słyszałem jak rozmawiał z moją matematyczką..
- Że co? Chyba sobie jaja robisz.
- Nie.. Hyung, oni mieli romans.. ojciec ją zostawił i ona teraz mści się na mnie. 
- Skurwiel.. no a mama? Co z nią?
- Nic nie wie..
- No to się dowie.
- Nie! - złapałem go za nadgarstek, bardzo mocno go za niego trzymając - Jongsoo, obiecałeś!
- Ojciec okłamuje naszą mamę i bzyka inne baby na boku... naprawdę chcesz ją oszukiwać?
- Nie chcę, ale nasza rodzina..
- To już nie jest rodzina Jeongin... kurwa mać! - przytuliłem go najmocniej jak mogłem.
- Nie krzycz... proszę cię, nie krzycz.. 
- Dawno się dowiedziałeś?
- Nie... chwilę temu. - uniosłem głowę, wbijając wzrok w jego wściekłą twarz - Hyung, ja się tak boję... proszę, nie wygadaj się.
- Ja się nie wygadam. Zabiję dupka przy najbliższej okazji. 
- Ochłoń.
- Jeongin, ty siebie słyszysz? Ten dupek zdradza naszą mamę i wyżywa się na tobie, mimo że wie, że nie jesteś niczemu winien... on nazywa siebie ojcem? Kawał chuja i tyle.. - odsunąłem się od chłopaka, czując napływające do oczu łzy. Żałuję, że to usłyszałem.. tak bardzo żałuję. Chciałbym żeby to nigdy nie wyszło na jaw. A Jejoon? On tak uwielbia ojca i uważa go za największe dobro na świecie... nie chcę żeby się nim rozczarował - Dobrze, że mi o tym powiedziałeś. Już ja to załatwię..
- Obiecałeś mi.
- Jeongin... mogę ci kryć dupę, kiedy biegasz cichaczem na imprezy, ale tego nie można trzymać w tajemnicy.. tu chodzi o całą, naszą rodzinę, zrozum. - niestety rozumiem to aż za dobrze i właśnie dlatego tak bardzo boję się tego wszystkiego.. 






~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------





Przepraszam, że tak krótko, ale jutro mam ostatni egzamin i z nerwów myślę tylko i wyłącznie o tym. Trzymajcie kciuki, proszę:(

24 czerwca 2018

Korepetycje~cz.3 [Hyunjin&Jeongin]




                    Dostałem dziś kolejną jedynkę. Ja nie wiem, jak wielkiego trzeba mieć pecha żeby otrzymać złą ocenę za... no właśnie, nawet nie wiem, za co dostałem tą jedynkę. Tak po prostu... bo ta wstrętna baba miała taki kaprys. Po skończonych lekcjach dużo myślałem o tym, co powinienem zrobić. Przecież jak tak dalej pójdzie to nie zdam do drugiej klasy... ale byłby wstyd. Mimo mojej nienawiści do tej kobiety, postanowiłem z nią porozmawiać i nieco się przed nią poniżyć.. może to pomoże mi w poprawieniu ocen. Stojąc pod klasą, w której mam zawsze zajęcia, myślałem o tym, co powinienem jej powiedzieć.
- Dobra... pora z nią porozmawiać. - wziąłem głęboki oddech, uchylając lekko drzwi.
- Przestań się mścić na Jeonginie. - zmarszczyłem brwi, chowając się po cichu za drzwiami - On nie jest niczemu winien. 
- Wróć do mnie.
- Nie... to było tylko na chwilę. Tak się umawialiśmy. - tata? Otworzyłem szeroko usta, nie mogą uwierzyć w to, co słyszę. Czy on miał romans z moją matematyczką?! Boże, nie... to nie może być prawda. Zdradził mamę? Jak on mógł?! Ale... nie, w głowie mi się to nie mieści. Dlaczego? Przecież niczego mu nie brakowało.
- Poczułam do ciebie coś więcej.
- Mam żonę i trójkę synów...
- Jak mnie posuwałeś, to jakoś o tym nie myślałeś. - zwymiotuję, przysięgam.
- Skończ... i przestań odgrywać się na moim dziecku. 
- Wróć do mnie. - zacisnąłem dłonie w pięści, czując napływające do oczu łzy. Co za podły dupek. Nienawidzę go... po prostu nienawidzę! Jak on mógł zrobić coś takiego mamie?!
- Powiem to ostatni raz... przestań mścić się na Jeonginie. Koniec tematu. - spojrzałem na drzwi, słysząc szybkie kroki ojca. Wolałem żebyśmy się tutaj nie spotkali. Schowałem się za jedną z kolumn, stojących niedaleko klasy, czekając aż ojciec wyjdzie z sali. Miałem ochotę wykrzyczeć mu, jak bardzo go nie cierpię. Wszelkie moje niepowodzenia to tylko i wyłącznie jego wina, a on?! Wyżywa się na mnie i wyzywa od idiotów. Gdy miałem już pewność, że mój podły ojciec zniknął z pola widzenia, ruszyłem do sali, zastając tam zdenerwowaną nauczycielkę.
- Coś chciałeś? - poczułem narastającą w gardle gulę. Nie mogę na nią patrzeć - Hej, Jeongin.
- Jak pani mogła? - pociągnąłem nosem, rozklejając się.
- Postawić ci jedynkę? Jak się niczego nie uczysz, to nie miałam wyjścia..
- Mówię o moim ojcu! Dlaczego?! - matematyczka otworzyła szerzej oczy, po czym podbiegła do drzwi, zamykając je - To mój ojciec! Dlaczego?!
- Przestań krzyczeć, zaraz ci to wyjaśnię.
- Nie chcę pani wyjaśnień! Co z moją mamą?! Nie wie pani, że mój ojciec ma rodzinę?! - wytarłem policzki, nie odrywając wzroku od kobiety - Ja... Boże, nienawidzę pani..
- Jeongin! - wyszedłem z klasy, biegnąc na oślep przed siebie - Jeongin! - jak ja mam się teraz zachowywać przy tacie? Przecież nie mogę udawać, że nic się nie stało i że o niczym nie wiem, prawda? A mama? Nie mogę jej o niczym powiedzieć. Złamałbym jej tym serce.. przecież ona tak bardzo kocha ojca. Cholera jasna! Wybiegłem przed szkołę, czując chłód bijący od padającego deszczu. Kto by jednak teraz o tym myślał...
- Jeongin.. Hej, Jeongin! - zostałem złapany za nadgarstek i wciągnięty pod dach okrywający wejście do budynku - Co ty... ty płaczesz? - uniosłem wzrok, widząc przed sobą przejętego Hyunjina - Co się stało? - spuściłem głowę, chcąc uniknąć jego spojrzenia za wszelką cenę - Jeongin..
- Puść Hyung.
- Powiedz mi, o co chodzi.
- Puść, proszę. - chłopak przytaknął, puszczając moją rękę.
- Jakbyś chciał pogadać.. - zaprzeczyłem jedynie skinieniem głowy. Hyung westchnął, po czym włożył mi w dłoń swoją parasolkę - Weź ją, bo zmokniesz. 
- Ale..
- Poradzę sobie, nie martw się. - chłopak posłał mi ciepły uśmiech, poprawiając mi przy tym włosy. Ukłoniłem się jedynie, po czym odwróciłem się w kierunku dziedzińca. Boję się wracać do domu.. boję się, że jak zobaczę ojca, to pęknę i się wygadam, a nie chcę skrzywdzić mamy. Wolałbym w tym momencie żyć w totalnej nieświadomości i nadal myśleć, że mam względnie normalną, kochającą się rodzinę - Jeongin.. co z tobą? - Hyunjin objął mnie, po czym wyjął parasolkę z mojej ręki, rozkładając ją - Chodź.. odprowadzę cię do domu. - szliśmy w absolutnej ciszy, wsłuchując się jedynie w odbijające się od parasola krople deszczu. Było mi potwornie zimno, ale te myśli zeszły całkowicie na drugi plan - Jeongin.. dobrze idziemy?
- Tak.
- Jak się czujesz?
- Dziwnie. - spojrzałem na niego, czując przyjemne ciepło w sercu - Dziękuję, że mnie odprowadzasz.
- To nic takiego. - uśmiechnął się, wzdychając - Coś poszło nie tak w szkole, mam rację?
- Poniekąd. 
- Nie przejmuj się młody. Przez wszystko da się przejść.. trzeba tylko przeczekać najgorsze. 
- Boję się, że najgorsze dopiero przede mną. 
- To może powiesz mi, co się stało, hm? Będę wiedział, jak ci pomóc.
- Nie Hyung... dziękuję, ale ja... przepraszam, ale to sprawy mojej rodziny. 
- Rozumiem. - odbiliśmy od głównej ulicy, skręcając w wąską uliczkę domków jednorodzinnych - Wow... fajna okolica.
- Cicha. - wymusiłem uśmiech, czując jak przechodzą mnie dreszcze.
- Chyba zmarzłeś, co?
- I to jak. 
- Masz sine dłonie... jak wrócisz do domu, to wypij coś ciepłego.
- Też powinieneś Hyung.. zapraszam do siebie. 
- Nie chcę wam dzisiaj przeszkadzać.
- Hyung..
- Ale będę miał to na uwadze. Kiedyś na pewno do ciebie wpadnę. - chłopak uśmiechnął się, podprowadzając mnie pod furtkę - Zmykaj, bo zamarzniesz.
- Hyunjin..
- Hm?
- Jesteś świetnym Hyungiem. - uśmiechnąłem się, pospiesznie się kłaniając, po czym zniknąłem za drewnianą furtką. Fajny z niego chłopak... Dzięki niemu choć na chwilę zapomniałem o ojcu i zajściu w szkole.


*

                     Minęły cztery dni, odkąd dowiedziałem się o romansie mojego ojca. Od tamtego momentu staram się unikać go jak ognia. Chciałem porozmawiać o tym z braćmi, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Jejoon ma dopiero 12 lat i wątpię, by rozmawianie z nim o romansie ojca było odpowiednie. Jongsoo natomiast jest dość wybuchowy i strasznie bezpośredni i jestem pewien, że jeszcze tego samego dnia urządziłby ojcu niezłą awanturę. Cóż... muszę tkwić w tym sam, ale jeśli to ma być najlepszym rozwiązaniem, to jestem w stanie to przecierpieć. 
                  Dziś w naszej szkole rozgrywa się mecz piłki nożnej. Gra nasza drużyna kontra drużyna z liceum Inhun. Wszyscy uczniowie zostali zaproszeni na rozgrywki. W sumie strasznie mnie to cieszy... po pierwsze, przepadną mi dwie matematyki... po drugie, będę mógł wspierać na boisku Hyunjina. Mam nadzieję, że nasze liceum da Inhun w kość. 
- Goooool! - kurcze... może jednak rozmowa z Jongsoo nie będzie taką złą opcją.. Sam już nie wiem, co o tym myśleć - Jeongin, obudź się! - uniosłem wzrok, widząc nad sobą podekscytowanego do granic możliwości Seungmina - Kolejny gol! Wygraliśmy! 
- Już? - hm... trochę mnie chyba ominęło. Wstałem z trybun, wbijając wzrok w naszą podekscytowaną do granic możliwości drużynę. Na widok noszonego na rękach Hyunjina, uśmiechnąłem się szeroko, oddając się w pełni wiwatom i oklaskom.
- Boże, on jest niesamowity! Żebyś tylko widział, co zrobił! 
- Em.. pewnie strzelił gola.
- No tak, ale w jakim stylu! 
- Aaaa Hyunjin Oppa jest taki przystojny!
- I jak dobrze gra!
- Zobaczcie, jak się uśmiecha! - o wow... wiem, że Hyung jest popularny i że wzdycha do niego 3/4 dziewczyn z naszej szkoły, ale czegoś takiego to się nie spodziewałem. 
- Wiecie dziewczyny.. - zmarszczyłem czoło, spoglądając na zagadującego do dziewczyn Seungmina - Ja i mój przyjaciel się z nim kumplujemy.
- Poważnie?! - zaśmiałem się, kręcąc zrezygnowany głową.
- Mhm... ba.. można powiedzieć, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.
- Wow! 
- Jestem Yeri. - jedna z dziewczyn zeskoczyła z trybun nad nami, po czym chwyciła mojego Hyunga pod ramię. 
- Seungmin. - o proszę.. wystarczyło jedno drobne kłamstewko żeby mój kolega poznał jakąś dziewczynę. Swoją drogą, komicznie to wyglądało. 
- Patrzcie, idą! - spojrzałem w stronę schodów, po których szła nasza drużyna z Hyunjinem na czele. Fakt... jakbym był dziewczyną, też pewnie bym do niego wzdychał. Naprawdę robi wrażenie. 
- Robimy dzisiaj imprezę?
- Ooo należy nam się!
- W takim razie dzisiaj wieczorem u mnie. - powiedział Hyunjin, zerkając na mnie. Ukłoniłem się jedynie, uśmiechając się w jego kierunku - Jeongin, Seungmin... też jesteście zaproszeni. - te pięć słów wystarczyło, by wzbudzić zainteresowanie wszystkich uczniów siedzących obok nas. Jeju.. nie lubię wzbudzać takiej niezdrowej sensacji. Mój przyjaciel natomiast czuje się jak ryba w wodzie. Wystarczy mu wianuszek uczennic, by być najszczęśliwszym chłopakiem na świecie. W sumie co chwilę mówi mi o tym, że chce mieć dziewczynę, bo "ma swoje potrzeby". Fu... póki co tego nie rozumiem i raczej nie potrzebuję, ale skoro on tego chce, to teraz ma pełne pole do popisu.


*

- No chodź Jeongin, błagam cię. - po skończonych zajęciach, poszliśmy z Seungminem na bibimbap. Odkąd guru naszej szkoły rzuciło hasło o imprezie, mój Hyung nie daje mi z nią spokoju. 
- Ale po co? 
- Obudź się dzieciaku... To impreza u 3-klasistów i... i będzie tam masa dziewczyn i najlepsze towarzystwo z całej szkoły.
- Sam nie wiem.
- Jeongin.. będziemy po tym rozpoznawalni, rozumiesz to? - zaśmiałem się, ładując do buzi kolejną porcję jedzenia - Proszę cię, no. 
- A co powiemy rodzicom?
- Już o tym myślałem. Ja powiem ojcu, że idę na noc do ciebie, bo muszę ci wytłumaczyć matmę na sprawdzian. A ty powiesz swoim rodzicom, że idziesz do mnie się uczyć, bo w domu przeszkadzają ci bracia.
- I myślisz, że to łykną?
- Chciałbym. - Seungmin westchnął, sięgając po colę - Młodyyy... ta Yeri jest taka śliczna.
- To prawda. - uśmiechnąłem się, otwierając swoje picie - Ale.. przepraszam, że to mówię, ale do tej pory cię nie zauważała Hyung. Dopiero jak powiedziałeś o Hyunjinie..
- No wiem o co ci chodzi, ale to nic.
- To nic?
- Jak mnie pozna, na bank się we mnie zakocha. 
- Pf... tak myślisz?
- Osz ty gnojku.. - zaśmiałem się, oddając całe swoje mięso przyjacielowi.
- Żartuję. Jesteś super Hyung. 
- No..
- Jakbym był dziewczyną, już dawno bym się w tobie zakochał. - chłopak zapluł się colą, chichocząc.
- Jesteś niemożliwy. - uśmiechnąłem się, sięgając do kieszeni po telefon. Mój starszy brat zlitował się nade mną i oddał mi swojego starego samsunga, żebym miał jakikolwiek kontakt ze światem.
- Hyunjin napisał... wysłał mi swój adres. 
- Aishh... błagam cię Jeongin. Proszę, proszę, proooooszę.
- Dobrze no. Pójdziemy tam. 
- Tak! Jesteś najlepszy.
- Czekaj no Hyung... pójdziemy pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Nie odstąpisz mnie na krok... nie żartuję.
- Jak ja wtedy wyrwę Yeri? - wzruszyłem ramionami, odpisując Hyunjinowi, że będziemy.
- Z przyzwoitką przy boku. Dasz sobie radę. 
                               Ciężko mi w to uwierzyć, ale moja mama łyknęła to, że idę na noc do Seungmina, uczyć się na sprawdzian. Ojca na szczęście nie było w domu więc nie musiałem pytać go o zgodę. Kurcze, to moja pierwsza impreza i potwornie się nią stresowałem. Moim zupełnym przeciwieństwem jest Seungmin. Mój Hyung jest tak podekscytowany jakby wygrał kilkanaście milionów wonów w zestawie z willą, sportowym autem i kilkoma dziewczynami. Kiedy ja w końcu dojrzeję do takich rzeczy, jak on?
- Jeongin..
- Tak?
- Dobrze wyglądam? - spojrzałem na chłopaka, mierząc go wzrokiem.
- Bardzo dobrze Hyung, ale nie to jest najważniejsze.. Yeri ma cię pokochać za charakter, a nie..
- Oj wiem, wiem, ale przy pierwszym poznaniu, to wygląd gra kluczową rolę.
- Skoro tak mówisz..
- Żyję dłużej na tym świecie i wiem, co mówię.
- Dłużej? Jesteś zaledwie rok starszy. 
- Właśnie... mam więcej wszelakich, życiowych doświadczeń, niż ty. - uśmiechnąłem się jedynie, wchodząc na posesję Hyunjina. Hm.. fajny domek. Niewielki, parterowy, urządzony bardzo minimalistycznie... strasznie lubię takie klimaty - Jeonginie, obiecaj mi coś.
- Co takiego?
- Zapomnisz dzisiaj o matmie, o tej podle babie, o ojcu, telefonie, o wszystkim, okej? - zatrzymałem się, spoglądając na niego. W sumie ma rację. Pierwszy raz w życiu gdzieś wyszedłem... szkoda by było rozmyślać na imprezie o wszystkich życiowych niepowodzeniach.
- Okej... obiecuję, że będę się dobrze bawić. 
- Ale... jakby coś było nie tak, to mów. 
- I co Hyung? Zostawisz dla mnie Yeri?
- Oczywiście, że tak. - wymieniliśmy się uśmiechami, idąc powoli w stronę drzwi - Jesteś dla mnie najważniejszy.
- Jakbyśmy nie byli najlepszymi przyjaciółmi, pomyślałbym, że się we mnie zakochałeś.
- W tobie? Fuuu. 
- Ej... nie jest ze mną aż tak źle. 
- Aż tak to nie, ale i tak fuuu. - zaśmiałem się, dzwoniąc do drzwi. Swoją drogą to dziwne, że rodzice Hyunjina pozwalają mu na imprezy.
- Jesteście. - w drzwiach stanął uśmiechnięty Hyung. Widząc nas, przeczesał włosy, trzymając w drugiej ręce butelkę soju - Nie mieliście problemów z rodzicami? - zapytał, wpuszczając nas do środka.
- Trochę musieliśmy nakła... - Seungmin uderzył mnie z łokcia w brzuch, skutecznie mnie uciszając - Aishh... aua. 
- Nie, co ty Hyung... na luzie.
- Na luzie. - zaśmiał się, wręczając mu alkohol - W takim razie miłej zabawy. 
- Jeongin.. 
- Leć Hyung. Wyszalej się. - usiadłem na długiej pufie, zajmując się zdejmowaniem butów. Hyunjin kucnął obok mnie, uśmiechając się.
- Hyung? Czemu mówisz do niego Hyung?
- Jest rok starszy ode mnie.
- Nie zdał?
- Y y... ja poszedłem wcześniej do szkoły. - chłopak zmarszczył czoło, zadziornie się uśmiechając.
- Czekaj.. powinieneś być teraz w trzeciej klasie..
- Gimnazjum. - szepnąłem, zalewając się rumieńcem - Jeśli chcesz Hyung to stąd pójdę..
- Zwariowałeś? Chodź. - mówiąc to wstał, wyciągając rękę w moim kierunku - No chodź dzieciaku. - ruszyłem za nim w kierunku dużego pokoju, z którego słychać było wyraźnie krzyki i głośną muzykę - Chcesz coś do picia?! - wow... moja klatka piersiowa zaczęła poruszać się w rytm granej muzyki. Ale szum..
- Nie, dziękuję!
- Na pewno?! - skinąłem głową, uśmiechając się - Czuj się jak u siebie! - Hyunjin poklepał mnie po ramieniu, odchodząc do swoich znajomych. Dobra Jeongin, bez paniki. Jakoś sobie poradzisz.. Rozejrzałem się po pokoju, widząc znajome twarze ze szkoły. Sami 3-klasiści i kilka dziewczyn z młodszych klas. Szukając dla siebie jakiegoś miejsca, zauważyłem wysokiego, blond chłopaka, o bardzo delikatnych, chłopięcych rysach twarzy. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się do mnie, idąc w moim kierunku. Zawsze widzę go przy Hyunjinie... wydaje mi się, że są przyjaciółmi, ale nie mam pojęcia, jak się nazywa.
- Hej! - chłopak podał mi rękę, uśmiechając się - Jestem Minho!
- Jeongin! Miło mi! 
- Chodź za mną! - Minho złapał mnie za rękę, po czym zaprowadził mnie do bardzo długiego łącznika między pokojami, w którym stała kanapa i niewielki stolik - Trochę tu ciszej, co?
- Oj tak. - uśmiechnąłem się, siadając.
- Masz, napij się. - wyjąłem szklankę z jego dłoni, uważnie się jej przyglądając - Śmiało.
- A co to?
- Spróbuj. - upiłem dość spory łyk, czując koszmarną gorycz.
- Fu... co to jest?
- Soju z sokiem.
- Soju? - oddałem mu drinka, otwierając szerzej oczy - Nie mogę pić.
- A tam... jesteś na imprezie.
- Tak, ale ja.. - Hyung usiadł obok mnie, nie odrywając ode mnie wzroku. Dziwnie się czuję.. albo jest już pijany albo... nie, w sumie nie wiem, o co mu chodzi.
- Co chciałeś powiedzieć? 
- Sam już nie wiem. - blondyn uśmiechnął się, odgarniając grzywkę z mojego czoła.
- Może jednak się czegoś napijesz? - skinąłem pospiesznie głową, czując mocniejsze bicie serca - Zrobię ci coś słabszego.
- W porządku. - z godziny na godzinę czułem się przy Minho coraz lepiej. Hyung opowiadał mi dużo zabawnych historii, mówił o śmiesznych sytuacjach, jakie miały miejsce w szatni podczas treningów czy meczy. Jak się okazało Minho gra razem z Hyunjinem... to dziwne, że dotąd nie przykuł mojej uwagi. Czułem się baaardzo wyluzowany i otwarty na wszystko... pewnie za sprawą co chwilę donoszonego mi przez chłopaka alkoholu. Cała moja dzisiejsza impreza kręciła się wokół Minho i kanapy stojącej z dala od imprezowiczów, ale nie narzekam... naprawdę dobrze się bawiłem - I... i wtedy.. - zaśmiałem się, kończąc swojego drinka - Wtedy Seungmin powiedział, że przyjaźnimy się z Hyunjinem i ta Yeri zwróciła na niego uwagę. - Hyung wyciągnął szklankę z mojej dłoni, lekko się uśmiechając. Oparłem głowę o kanapę, głęboko wzdychając - Ale kręci mi się w głowie. 
- Bardzo? - zapytał, pieszcząc nosem mój policzek.
- Bardzo. - czknąłem, zamykając oczy - Dużo wypiłem?
- Kilka drinków.
- Ojj... ja nie mogę. 
- Dlaczego? - chłopak musnął ostrożnie moje wargi, wywołując uśmiech na mojej twarzy.
- Bo to dla starszych. 
- Dla starszych? - skinąłem jedynie głową, czując ponownie jego wargi. Strasznie mi wszystko wirowało i w zasadzie nie miałem pojęcia, co robię. Było mi wszystko jedno co robię i z kim.
- Minho.. - chłopak oderwał się ode mnie, spoglądając na stojącego nad nami Hyunjina.
- Długo tu stoisz?
- Wystarczająco... dałeś mu alkohol? - Hyung nachylił się do mnie, biorąc mnie na ręce - Uh..
- Trochę.
- Trochę? Wali od niego jak z gorzelni. 
- Nie przesadzaj. 
- Ja przesadzam? Przecież masz chłopaka, co z tobą do cholery? 
- Mówiłem ci, jak jest między nami..
- Spać. - mruknąłem, łapiąc niezdarnie Hyunga za koszulkę.
- Za chwilę cię położę. - westchnął, zerkając na swojego przyjaciela - Minho, zapomnij... weź się w garść i pogadaj w końcu z Jisungiem.
- Hyunjin..
- I proszę cię, nie wykorzystuj na drugi raz takich dzieciaków... robiłeś to wbrew niemu. - Hyunjin westchnął, po czym ruszył ze mną długim korytarzem - Jak się czujesz?
- Zmęczony jestem. 
- Bardzo?
- Mhm.
- A dużo wypiłeś? - czknąłem, czując cierpki posmak alkoholu.
- Mmm... nie wiem.
- No dobra.. położę cię u siebie. - zacisnąłem dłoń na jego koszulce, po czym wtuliłem głowę w jego klatkę piersiową, zamykając przy tym oczy - Powiem Seungminowi, że będziesz u mnie spać. - skinąłem jedynie głową, ponownie czkając - Nie jest ci niedobrze?
- Y y. - wtedy też poczułem, jak ląduję w miękkim łóżku chłopaka - Jak dobrze. - Hyunjin zdjął ze mnie spodnie, po czym przykrył mnie kołdrą, wzdychając.
- No pięknie... mam tylko nadzieję, że się nie strułeś tym alkoholem. 
- Ale dobra impreza. - uśmiechnąłem się, wtulając się w poduszkę. Chłopak zaśmiał się, głaszcząc mnie po głowie - Dobra zabawa.
- Zobaczymy co powiesz jutro. 
- Jutro.. jutro to będzie futro.
- I kac. - zachichotał, gasząc lampkę nocną - Śpij Jeonginie. Pogadamy o tym wszystkim rano. 






~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

22 czerwca 2018

Korepetycje~cz.2 [Hyunjin&Jeongin]




- I jak tam? Widzisz się z nim dzisiaj? - zapytał Seungmin, gdy wyszliśmy z klasy.
- Z kim?
- No z Hyunjinem.
- Mhm... wczoraj zgadaliśmy się na facebook'u. 
- Wooo... trzymaj się z nim, a dobrze na tym wyjdziesz.
- Daj spokój Hyung. To normalny chłopak... naprawdę nie rozumiem tego szumu wokół niego. 
- To kapitan drużyny głupku.
- No i co w związku z tym? Ja jestem kapitanem drużyny głupków matematycznych i jakoś nikt na mnie większej uwagi nie zwraca. - przyjaciel zaśmiał się, czochrając mi włosy.
- Przestań tak o sobie mówić.
- Sam nazwałeś mnie wczoraj tumanem. 
- Tak po przyjacielsku.
- Yang Jeongin. - zatrzymałem się, słysząc za plecami głos jakiejś nauczycielki. Gdy się odwróciłem, ujrzałem matematyczkę, mierzącą mnie wzrokiem od stóp do głów. Gdyby ta kobieta miała jakieś nadprzyrodzone moce, jestem pewien, że zamroziłaby mnie swoim spojrzeniem albo zamieniła w kamień, niczym bazyliszek - Proszę za mną.
- Ale... coś się stało?
- Twoje wczorajsze zachowanie na lekcji się stało... zapraszam. - westchnąłem, zerkając na Seungmina, który poklepał mnie jedynie po plecach. Ruszyłem za kobietą, idąc w stronę gabinetu dyrektora. Mam tylko nadzieję, że ta czarownica nie zadzwoni do mojego ojca... jestem pewien, że zabiłby mnie za coś takiego - Proszę. - wszedłem do pomieszczenia, w którym siedział zamyślony dyrektor szkoły.
- Dzień dobry. - ukłoniłem się pospiesznie, czując jak moje serce przyspiesza. Dawno nie byłem tak zestresowany.
- Dzień dobry Jeongin. Usiądź, proszę.
- Postoi panie dyrektorze. - powiedziała nauczycielka, zajmując jedno z miejsc - To młody chłopak. - skinąłem jedynie głową, bawiąc się nerwowo palcami.
- Hm, no dobrze. Wiesz dlaczego tutaj jesteś, prawda?
- Tak.
- Możesz nam wytłumaczyć swoje wczorajsze zachowanie? Dlaczego wyszedłeś z lekcji?
- Ja... przepraszam..
- Jeongin... odpowiedz na pytanie dyrektora. - zacisnąłem dłonie w pięści, czując napływające do oczu łzy. Nie cierpię tej wstrętnej baby i zrobiłbym wszystko, żeby wyleciała z tej szkoły.
- Ja.. po prostu się zdenerwowałem kolejną jedynką. 
- Masz same jedynki z matematyki, prawda? - zapytał dyrektor, starając się przejąć tą rozmowę. Dobrze, że chociaż ten człowiek jest w miarę wyrozumiały i potrafi rozmawiać ze swoimi uczniami.
- Tak. - ukłoniłem się przed mężczyzną, unosząc niepewnie na niego wzrok - Przepraszam... obiecuję, że się poprawię.
- Posłuchaj... tu nie chodzi o mnie, o panią Kang, o dobre imię szkoły, tylko o ciebie... Wiem, że nie każdy musi być geniuszem z matematyki, sam nie jestem. - zaśmiał się, sprawiając, że moje nerwy odrobinę puściły - Ale musisz uczyć się nieco więcej jak twoi starsi koledzy. Nie wiem... może powinieneś poprosić kogoś o pomoc? 
- Hwang Hyunjin zaproponował mi pomoc, panie dyrektorze.
- No to świetnie. 
- Panie dyrektorze. - wtrąciła nauczycielka - Z całym szacunkiem, ale przyprowadziłam tu Jeongina, żeby porozmawiać o jego zachowaniu... Przecież to było skandaliczne. 
- Dzień dobry. - odwróciłem się gwałtownie, widząc wychylającego się zza drzwi Hyunjina. Co on tutaj robi?! I dlaczego akurat teraz musiał tutaj przyjść?! Aishh... co za wstyd! - Przepraszam, że przeszkadzam..
- Nie, nie, wejdź. - dyrektor wstał, podając chłopakowi rękę... ten to ma przywileje.
- Pan Lee prosił żebym przyniósł panu te dokumenty.
- Dziękuję. - Hyung spojrzał na mnie, lekko się uśmiechając.
- To ja już będę uciekał. - mówiąc to zatrzymał się obok mnie, klepiąc mnie po ramieniu - Jak skończysz to przyjdź do biblioteki.
- Dobrze.
- Do widzenia.
- Do widzenia! - odpowiedzieli chórem, wbijając znów we mnie wzrok.
- Tak, to o czym my..
- Zachowanie tego ucznia. - warknęła niemalże pani Kang, rażąc mnie spojrzeniem. Za co ona mnie tak nienawidzi?
- A tak... co proponujesz Jeongin?
- Proszę tylko nie dzwonić do moich rodziców.. 
- Wydaje mi się, że twoi rodzice powinni wiedzieć, co wyprawiasz w szkole. 
- Nie, proszę... Poprawię się, obiecuję. To był jednorazowy wybryk..
- Nie zgadzam się. - matematyczka wstała, po czym zaczęła krążyć wokół mnie - Przeszkadzasz mi na każdych zajęciach, dostajesz same jedynki, w ogóle się nie uczysz i do tego ciągle mi pyskujesz..
- Przecież to nieprawda. - otworzyłem szerzej oczy, spoglądając na dyrektora - Przysięgam, że to nieprawda.
- Mhm, a więc sugerujesz, że kłamię, tak? - przełknąłem z trudem ślinę, wbijając wzrok w ziemię - No właśnie.. proszę go ukarać. 
- Ale ja nigdy nie sprawiałem żadnych problemów... 
- Nie mogę ukarać ucznia, nie mając żadnych dowodów na jego winę. Porozmawiam z innymi nauczycielami, z jego kolegami i wtedy pomyślimy, co dalej. - uniosłem wzrok na dyrektora, widząc delikatny uśmiech na jego twarzy - Idź się uczyć, Jeongin.
- Dobrze. - ukłoniłem się, nie odrywając wzroku od mężczyzny - Do widzenia. 
- Do widzenia. - wyszedłem z gabinetu, czując jak schodzi ze mnie cały stres. Boże, było tak blisko. Przecież jakby ta wiedźma zadzwoniła do moich rodziców, ci urządziliby mi piekło po powrocie do domu. I jeszcze Hyunjin Hyung... jest mi przed nim tak potwornie wstyd. Nie dość, że jest moim Hyungiem, to jeszcze uchodzi za najlepszego ucznia w szkole, a ja? Dzieciak, który ma problemy w nauce i ląduje na dywaniku u dyrektora. Mimo to ruszyłem w kierunku biblioteki, by spotkać się z chłopakiem i pouczyć się matmy. Nie chce mi się, jak nie wiem co, ale bardzo doceniam to, że Hyung chce poświęcić mi swój czas i że chce pomóc mi poprawić oceny. Będę musiał dać z siebie wszystko żeby go nie zawieść i żeby nie narobić sobie większego wstydu. Gdy wszedłem do biblioteki, ujrzałem siedzącego przy stole Hyunjina, zajadającego się jabłkiem. Wziąłem głęboki oddech, podchodząc niepewnie bliżej niego.
- Cześć.
- O, jesteś... siadaj. - usiadłem obok niego, wyciągając swoje książki i zeszyty - Czym podpadłeś?
- Niczym, naprawdę... pani Kang mnie po prostu nie lubi. 
- Twierdziła, że skandalicznie się zachowujesz.
- Podsłuchiwałeś?
- Tylko trochę. - uśmiechnął się, przeglądając mój zeszyt - Jeśli jej czymś podpadłeś, to nie wiem jakbyś się nie starał, ale ocen nie poprawisz.
- Jak to?
- Znam ją trochę dłużej jak ty. - Hyung dokończył jabłko, rzucając nim do kosza - To jak?
- Oj... wyszedłem wczoraj z zajęć, mimo że kazała mi zostać w klasie. I właśnie dlatego zaciągnęła mnie dzisiaj do dyrektora. 
- Taki z ciebie buntownik?
- Nie.. po prostu po raz kolejny upokorzyła mnie przy całej klasie. Ile można słuchać tego samego? - westchnąłem, odwracając wzrok.
- Pastwi się nad tobą? - skinąłem jedynie głową - Mówiłeś o tym dyrektorowi?
- Wydaje mi się, że sam to widzi. 
- Hm... w takim razie musimy teraz coś zrobić żebyś poprawił oceny. Nie będzie miała powodów do czepiania się. 
- Hyung, to jest nierealne... naprawdę nic nie rozumiem.
- Nie wierzę... nie może być z tobą aż tak źle. - mówiąc to napisał jakiś przykład, zerkając na mnie - Rozwiąż to. - spojrzałem na ciąg cyfr i dziwnych, finezyjnych szlaczków, głęboko wzdychając - Nic nie świta?
- Nic. 
- No dobrze, to może coś łatwiejszego. - chłopak spojrzał w książkę, przenosząc na kartki zeszytu jeden z przykładów. Nie odrywałem od niego wzroku. Jaki on ma cel w tym, żeby mi pomagać? Na pewno ma dużo nauki, przecież ma w tym roku egzaminy. Do tego ciągłe treningi piłki nożnej i uciążliwa dziewczyna na karku...o co mu chodzi? - Czemu tak na mnie patrzysz? - zapytał, zerkając na mnie.
- Co.. - zaczerwieniłem się, odwracając wzrok - Przepraszam, zamyśliłem się. 
- Może właśnie na tym polega twój problem? 
- Hm?
- Może nie potrafisz się skupić na nauce? Nie masz problemów z koncentracją?
- Nie, no co ty Hyung.
- W porządku. - westchnął, podsuwając mi zeszyt - Z tym przykładem powinieneś sobie poradzić. Rozwiąż go tak, jak uważasz, a ja ci to sprawdzę i powiem, gdzie zrobiłeś błędy... no i potem będę wiedział, co powinienem ci tłumaczyć. 
- Dobrze. - może on ma rację? Może rzeczywiście siadając do nauki, uciekam myślami gdzie indziej? Chociaż z drugiej strony potrafię się uczyć innych przedmiotów... aishh, sam już nie wiem. Po upływie kilku minut, Hyunjin usiadł bliżej mnie, zaglądając przez moje ramię do zeszytu - I jak Hyung?
- Oj dzieciaku... widzę, że mamy co robić. 
- Hyung... a ty nie masz swoich zajęć? - brunet zmarszczył jedynie czoło - Chodzi mi o to, że nie chcę zabierać ci czasu.
- Sam zaproponowałem ci pomoc, tak? 
- No tak.
- To wyluzuj odrobinę i skup się na nauce. Dwie godziny dziennie i niedługo wszystko poprawisz. 



*

                 Uczyłem się z Hyunjinem bardzo długo. Znacznie dłużej niż planowaliśmy. Muszę powiedzieć, że bardzo fajnie spędziłem czas z Hyungiem... fajny z niego facet. Normalny, zabawny chłopak, który nie rozumie tego całego szumu wokół niego. Ale muszę przyznać, że łeb to on ma. Każde zadanie to dla niego pestka... jestem pewien, że rozwiązałby to wszystko z zamkniętymi oczami. 
                 Szedłem właśnie do szkoły, starając się przemielić w głowie wszystko, czego nauczył mnie wczoraj starszy kolega. Kazał mi się zgłosić dzisiaj do odpowiedzi, bo twierdzi, że to rozumiem i mam szansę dostać dobrą ocenę. Boję się jak diabli, ale muszę to zrobić choćby nie wiem co. 
- Cześć młody. - mrugnąłem kilkakrotnie, widząc stojących przede mną trzech starszych chłopaków.
- Cześć.. - skinąłem głową, chcąc iść dalej, jednak ci zatrzymali mnie, cwaniacko się uśmiechając - Ja.. przepraszam, ale mam lekcje. 
- Lekcje poczekają.
- Wyskakuj z kasy.
- Nie mam przy sobie pieniędzy. - jeden z chłopaków chwycił mnie za mundurek. Czułem na twarzy jego ohydny oddech, podlatujący jakimś alkoholem - Puść mnie. 
- Trzymaj go.. trzeba go przeszukać. 
- Ale ja nic nie mam! - na pewno nie są to uczniowie naszej szkoły. Mają na sobie normalne ubrania, w sumie to wyglądają na studentów. Czego oni tutaj szukają? 
- Nie drzyj się, bo oberwiesz. - warknął jeden z nich, przeszukując mój mundurek, podczas gdy drugi wyrzucił wszystkie moje rzeczy z plecaka, pospiesznie je przeglądając.
- Nie dotykaj mnie! Nic nie mam!
- Ooo a to? - chłopak wyjął z moich spodni najnowszego iphone'a, którego dostałem zaledwie miesiąc temu od rodziców.
- Nie, proszę.. dopiero go dostałem.
- A co mnie to obchodzi? - zaśmiał się, chowając go do swoich spodni.
- Co wy robicie? - zostałem pchnięty na ziemię. Uniosłem głowę, widząc Hyunjina w towarzystwie swojej dziewczyny i kolegów z klasy - Oddaj mu ten telefon. - starszy chłopak parsknął śmiechem, mierząc wzrokiem Hyunjina.
- Dlaczego niby mam to zrobić?
- Jesteś na terenie szkoły i bezprawnie okradasz ucznia.. wiesz, że to się może dla was źle skończyć? 
- A co ty gnojku? Straszysz mnie? 
- Nie. Mówię tylko żebyście oddali mu telefon i stąd poszli. 
- Jak będziesz dalej fikać, to też za moment oberwiesz i zostaniesz oskubany z kasy. - mówiąc to, plunął pod nogi 3-klasistów, odchodząc w towarzystwie swoich kolegów. Westchnąłem jedynie, wbijając wzrok w chodnik... przecież rodzice mnie zabiją.
- Wstawaj. - Hyung pomógł mi wstać, po czym zaczął mi się uważnie przyglądać - W porządku? - skinąłem jedynie głową, zerkając na niego.
- Dziękuję. 
- Nie uderzyli cię?
- Nie, ale mój telefon.. 
- To tylko telefon, nie przejmuj się.
- Najważniejsze, że tobie się nic nie stało. - hmm, to chyba Changbin. Kojarzę go, bo gra razem z Hyunjinem w piłkę nożną.
- No dokładnie. 
- Hyunjinie, chodźmy już. - jego dziewczyna złapała go za rękę, mierząc mnie wzrokiem - Muszę jeszcze zajść po coś do picia.
- Moment.
- Nie, w porządku, ja... też już muszę iść. - ukłoniłem się, wymuszając uśmiech, po czym ruszyłem w stronę szkoły. Jak ta dziewczyna mnie denerwuje. Może jest córką naszej matematyczki? Obie mają super charakterek.


*

                       Wróciłem do domu, słysząc krzątającą się po kuchni mamę. Udało mi się dzisiaj poprawić ostatnią kartkówkę z matematyki... wprawdzie na 3, ale przynajmniej z taką oceną zdam do następnej klasy. 
- To ty Jeongin?
- Tak. - wszedłem do kuchni, po czym usiadłem przy stole, zerkając na pracującego ojca.
- Jak było w szkole?
- Poprawiałem ostatnią kartkówkę z matmy..
- Tak? I co dostałeś?
- Tróję. - tato westchnął, zdejmując okulary.
- A dlaczego nie czwórkę? - norma... co bym nie dostał, to zawsze słyszę "a dlaczego nie dostałeś oceny wyżej".
- Kochanie, trója póki co też jest dobra... grunt, że ruszył jakoś do przodu. 
- Tato.. - zacisnąłem dłonie na spodniach mundurka, wbijając wzrok w stół - Masz może na zbyciu jakiś telefon?
- No nie mów, że już popsułeś swój... dopiero go dostałeś.
- Ukradli mi go..
- Jak to ukradli?! - ojciec uderzył ręką o stół, po czym poderwał się z krzesła - To gdzieś ty go zostawił?!
- Nigdzie go nie zostawiłem.. Jak szedłem do szkoły to trzech chłopaków mi go zabrało. 
- I oczywiście nie mogłeś im się postawić! Nie mogłeś poprosić kogoś żeby ci pomógł! 
- Yongsang, co ty wygadujesz? Przecież ktoś go napadł.. - moja mama podeszła do mnie, oglądając uważnie moją twarz.
- Tato, przepraszam... obiecuję, że zarobię sam na nowy telefon, tylko... tylko chcę mieć teraz coś do dzwonienia..
- To na coś do dzwonienia też sobie zarobisz sam gówniarzu.
- Dlaczego ty mnie tak traktujesz? - wstałem od stołu, czując na sobie spojrzenia braci, którzy stanęli w drzwiach wezwani krzykami ojca.
- Dlaczego? Bo non stop przynosisz nam wstyd i ciągle mamy z tobą jakieś problemy... dlatego!  
- Yongsang, nie mów takich rzeczy..
- Jak mam nie mówić takich rzeczy? Nie jest ci wstyd, jak twoje koleżanki opowiadają ci o swoich zdolnych, poukładanych dzieciach? Bo mi jest.. Na Jongsoo i Jejoona nie mogę złego słowa powiedzieć, ale Jeongin... 
- Wiesz co? - pociągnąłem nosem, zbierając swoje rzeczy - Nie kończ. - ruszyłem w stronę drzwi, chcąc jak najszybciej wyjść z domu. Byłem zmęczony po całym dniu w szkole, ale nie mam ochoty siedzieć teraz w mieszkaniu. Mój ojciec jest podły. Nigdy nie przyniosłem mu żadnych problemów, poza tymi nieszczęsnymi jedynkami z matematyki, ale tak nie może o mnie złego słowa powiedzieć. Nie chodzę na imprezy, nie palę, nie piję, nie wagaruję, staram się być zawsze grzeczny i poukładany. To, że ktoś ukradł mi telefon, to też nie jest moja wina. Miałem się z nimi bić? Ja? 
- Młody zaczekaj. - Jongsoo złapał mnie za ramię - Dokąd ty idziesz?
- Nie wiem. 
- Nie idź nigdzie.. jest późno i pada. - dodał Jejoon, stając przy drzwiach.
- Mam go dość. - szepnąłem, rozklejając się.
- Chodź. - starszy brat ubrał się, po czym otworzył drzwi - Wyłaź... a ty młody zmykaj do siebie, okej?
- A gdzie idziecie?
- Pogadamy na werandzie.
- No dobrze. - usiadłem na bujanej, drewnianej huśtawce, wbijając wzrok w deszcz uderzający o ogrodowe rośliny. Jongsoo usiadł obok mnie odpalając papierosa, po czym zaciągnął się, zerkając na mnie.
- Jeongin... wiesz, że ojciec ma chore ambicje wobec nas wszystkich. 
- Wiem, ale zobacz Hyung, jak on mnie traktuje... jak psa. - wytarłem policzki rękawem od mundurkowej marynarki, opierając głowę na ramieniu brata - On nie widzi, że mnie to boli? Wy macie z nim jak w raju, a ja? Co z tego, że kupi mi nowy telefon albo da duże kieszonkowe, jak traktuje mnie, jak największe zło? 
- Młody..
- Jestem pewien, że on mnie nie kocha.
- Co ty wygadujesz? - chłopak objął mnie, zaciągając się ponownie tym śmierdzącym dymem - Kocha cię, tylko może nie potrafi tego okazać.. Poza tym chce dla ciebie jak najlepiej i pewnie boi się o te twoje jedynki.. ciężko mi powiedzieć. 
- Jongsoo, on wyraźnie powiedział, że się mnie wstydzi. Czekam tylko aż wyśle mnie do szkoły z internatem na drugim końcu Korei. 
- Nie zrobi tego. Mama by mu na to nie pozwoliła.
- Za co on mnie tak nienawidzi? - zacisnąłem dłonie na spodniach, czując jak po moich policzkach spływają łzy.
- Jeonginie, to nie tak.. 
- Serio jestem takim beznadziejnym dzieckiem? 
- Absolutnie nie i nie pozwalam ci tak myśleć. 
- No to powiedz mi, co mam w takim razie o tym myśleć? Bo ja już naprawdę nie wiem.. Powiedz mi, jeśli wam przeszkadzam...
- Czekaj, hamuj, bo za bardzo się rozpędziłeś. - Jongsoo zgasił papierosa, wrzucając go do stojącej na parapecie popielniczki - Jesteś świetnym chłopakiem i ja z Jejoonem uwielbiamy cię ponad wszystko. Ojciec musi mieć teraz gorszy okres w pracy... widzisz, że przychodzi do domu i dalej pracuje. Pewnie jest przemęczony.
- A mimo to, dla was jest miły.. - westchnąłem, wstając z ławki - Nie dość, że on jest dla mnie gburowaty, to jeszcze pani od matmy gnębi mnie na każdym kroku.
- Co ty mówisz?
- Serio... ośmiesza mnie przy całej klasie i... niech to zostanie między nami.
- No spoko, mów o co chodzi.
- Wczoraj byłem przez nią na dywaniku u dyrektora.
- Ty? - chłopak zaśmiał się, patrząc na mnie z niedowierzaniem - To coś ty zrobił?
- Wyszedłem z klasy po tym, jak mnie obraziła.
- No i dobrze, też bym tak zrobił. - uśmiechnąłem się, przybijając bratu "piątkę" - Słuchaj.. może powinieneś powiedzieć o tym mamie? Niech idzie do szkoły, pogadać z tą babą.
- Nie, lepiej nie. Jakby ojciec się dowiedział, to byłoby po mnie. 
- Przecież nie musi o niczym wiedzieć.
- Y y, lepiej nie. - chłopak westchnął, odpalając kolejnego papierosa - Miałeś ograniczać.
- Zdenerwowałem się tą matematyczką... nikt nie będzie poniżał mojego brata. - usiadłem obok niego, bujając lekko huśtawką - W ogóle jak to się stało, że dostałeś tą tróję z matmy?
- Wczoraj długo uczyłem się z takim chłopakiem z trzeciej klasy.
- Serio? Fajny jakiś?
- Bardzo miły... dzisiaj też stanął w mojej obronie, jak ci chłopcy zaczepili mnie przed szkołą. Jest kapitanem szkolnej drużyny piłki nożnej, także byście się dogadali. - Jongsoo kocha piłkę nożną i wszelkie inne sporty. Kiedyś bardzo dużo grał, ale odkąd nabawił się kontuzji kolana, musiał niestety przerwać.
- Chcę go w takim razie poznać.
- Hyung, my się tylko razem uczymy... nie jesteśmy jakimiś przyjaciółmi. 
- Jeszcze... kto wie, może złapiecie wspólny język.
- Może... ale powiem ci, że będzie to strasznie trudne.
- Dlaczego?
- Dlatego, że jest starszy ode mnie i dlatego, że jego dziewczyna mnie nie cierpi.
- Skoro się z tobą uczy i zadaje, znaczy, że twój wiek mu nie przeszkadza... a laską się nie przejmuj. Serio, kij z nią. - zaśmiałem się, wtulając się w chłopaka - Oo... jeszcze tylko Jejoona nam tu brakuje. 
- Dzięki Hyung... na ciebie to zawsze można liczyć.
- W końcu noszę miano starszego brata, nie? 
- To zgaś starszy bracie tego papierosa, bo zwymiotuję za moment. 
- No już, ostatni buszek.
- Gaś powiedziałem. - wyjąłem papierosa z jego dłoni, gasząc go o huśtawkę - Koniec z truciem się Hyung. 







~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------





Jeszcze tylko 2 egzaminy i koniec męki <3
A Wam skarby życzę udanych, wesołych, ciepłych i bezpiecznych wakacji!!!