10 listopada 2017

Egzamin dojrzałości~cz.3 [Daniel&Jihoon]




- Mów, bo zwariuję.- ojciec stanął bliżej mnie biorąc głęboki oddech.
- Nic mu nie mów... Dowie się o wszystkim po egzaminach.- widziałem, że ojciec odpuścił. Cholera jasna, a było tak blisko.
- Mhm... róbcie co chcecie. Ja się spakuję i wychodzę.
- Co? Niby dokąd?
- Dowiecie się po egzaminach.- burknąłem idąc krętymi schodami do swojego pokoju. Chciałem wziąć jedynie najpotrzebniejsze rzeczy i iść do Daniela. Miałem jedynie nadzieję, że przygarnie mnie do siebie na kilka dni. Muszę odpocząć od rodziców i tych kłótni. Nie wiem czy ich sprzeczki dotyczą mnie, czy nie, ale na pewno się na mnie odbijają, a nie chcę psuć sobie dobrego humoru ich sprawami. Po spakowaniu książek oraz ubrań ruszyłem ponownie do wyjścia. Czułem, że zostanę zatrzymany przez rodziców, ale w końcu nadszedł odpowiedni moment żeby się im postawić.
- Nigdzie nie pójdziesz Jihoon.
- Zajmijcie się swoimi sprawami.
- Jak ty się odzywasz?
- Nie pouczaj mnie... Kłócicie się, macie przede mną jakieś tajemnice... nie mam zamiaru tego słuchać. 
- Do kogo idziesz?
- Do Seongwoo.
- I kiedy wrócisz?
- Nie wiem.- zarzuciłem torbę na ramię wychodząc z domu. Boję się, że może chodzić o rozwód. Skoro ojciec jest tak wściekły na mamę, to znaczy, że ona musiała go zdradzić. Ale z kim i dlaczego? Był dla niej idealnym mężem... nie miała powodów do jakichkolwiek skarg. Fakt... mnie trzymał na bardzo krótkiej smyczy i tresował jak psa, ale w stosunku do mamy był aniołem. Czemu więc ta zdecydowała się zrobić mu takie świństwo?
         Gdy dotarłem pod mieszkanie Daniela, długo walczyłem z tym, czy aby na pewno powinienem zawracać mu głowę swoją obecnością. Niby jesteśmy razem i wiem, że Daniel bardzo mnie kocha, ale nie wiem czy to dobry pomysł, by zwalać mu się do mieszkania tak bez zapowiedzi. Mimo to zapukałem do drzwi czekając aż chłopak mi otworzy. Gdy drzwi się uchyliły, ujrzałem przed sobą zdziwioną twarz blondyna.
- Hej...- wtuliłem się w niego, czując jak schodzi ze mnie cały stres. Chłopak objął mnie całując mnie w głowę.
- Co się stało?
- Mógłbym u ciebie zostać kilka dni?
- Pewnie. Daj tą torbę.- Daniel wziął ode mnie rzeczy niosąc je do sypialni. Rozebrałem się idąc w stronę salonu. Chciałem wtulić się w mojego chłopaka i ze wszystkiego mu się wygadać i właśnie tutaj napotkałem przeszkodę. Wchodząc do pokoju, ujrzałem siedzącego w fotelu bruneta. Chłopak był dużo starszy ode mnie i do tego nieziemsko przystojny. Strasznie mnie to zaniepokoiło, bo Daniel nie wspominał mi o tym, że ma się z kimś dzisiaj spotkać.
- Cześć.- brunet uśmiechnął się wstając z fotela - Jihoon, tak?
- Tak... a ty to...?
- Minhyun, przyjaciel Daniela.- podałem mu rękę zerkając na wchodzącego do salonu mojego chłopaka.
- Widzę, że wam przeszkodziłem...- burknąłem wychodząc do kuchni. Wiem, że zachowałem się głupio, ale nie podoba mi się to, że Daniel spotyka się z innymi chłopakami poza moimi plecami. Nawet jeśli to tylko jego przyjaciel. Sięgnąłem po piwo otwierając je pospiesznie. Chciałem się napić i się położyć... jestem zmęczony tym wszystkim.
- Jihoon, co jest?
- Nic.- upiłem łyk gorzkiego piwa widząc niezadowolenie na twarzy Daniela.
- Daj to.- po chwili puszka znajdująca się w mojej dłoni wylądowała w śmietniku - Powiesz mi o co chodzi?
- Kto to jest?- oparłem się o blat czując jak się we mnie gotuje.
- Mój kolega z domu dziecka.
- Świetnie... często się z nim spotykasz?
- Jihoon.- chłopak parsknął śmiechem podchodząc bliżej mnie - Chyba nie jesteś zazdrosny, co?
- Coś się stało?- do kuchni wszedł Minhyun... facet idealny. Niesamowicie przystojny, wysoki... wygląda jak model.
- Jihoon myśli, że ze sobą kręcimy.- Daniel śmiał mi się prosto w twarz. Dawno nie czułem się tak upokorzony.
- Oho... i co teraz?
- No nie wiem, nie wiem... chyba musimy się ujawnić.- po moim policzku popłynęła łza. Uderzyłem dłonią w blat, po czym ruszyłem w stronę łazienki. Nie chciałem wybuchnąć, by bardziej się nie ośmieszyć.
- Ja nie chciałem...
- Daj spokój, on ma problemy z emocjami... załatwię to.- stanąłem przy oknie głęboko oddychając. Nie rozumiem dlaczego Daniel non stop ze mnie żartuje, ale naprawdę mam już tego serdecznie dość. Z drugiej strony narobiłem mu wstydu przed przyjacielem... chłopakiem... cholera go wie... Jakby nie patrzeć wina leży po obu stronach - Jihoon...
- Nie będę wam przeszkadzał. Wezmę rzeczy i pójdę do Seongwoo.
- Przestań wygadywać takie głupoty.... Jihonnie...- blondyn odwrócił mnie w swoją stronę - Płaczesz?
- Kim on dla ciebie jest?
- Przyjacielem... poznaliśmy się w domu dziecka dawno temu.- Daniel przytulił mnie bawiąc się moimi włosami - Nie płacz.
- Czy ty za każdym razem musisz ze mnie żartować? 
- Przepraszam...
- Za każdym razem, po tym jak mnie ośmieszysz to przepraszasz, a za kilka dni znowu robisz to samo.- spojrzałem w oczy chłopaka - Życie mi się sypie, a ty mi dopieprzasz jeszcze bardziej.
- Jihoon... idź do pokoju i na mnie poczekaj, dobrze? 
- A Min...
- Powiem mu, że spotkamy się kiedy indziej.- chłopak pocałował mnie w czoło wychodząc z łazienki. Słyszałem jak tłumaczy Minhyunowi, że ten musi już iść. Poczułem się głupio, ale z drugiej strony bardzo chciałem porozmawiać ze swoim chłopakiem o tym, co dzieje się u mnie w domu. Usiadłem na łóżku w sypialni Daniela bawiąc się nerwowo palcami. Widziałem za oknem wirujące pod wpływem wiatru płatki śniegu... zaczęło się. Nasza ulubiona pora roku. Miałem ochotę się uśmiechnąć, ale nerwy mi na to nie pozwalały - Jestem. 
- Zobacz.- szepnąłem niemalże wskazując na okno. Daniel jedynie uśmiechnął się lekko, po czym usiadł obok mnie na łóżku.
- Jihoon... przepraszam cię za wszystko, naprawdę. Zachowuję się czasami jak dupek...
- Nie, nie mów tak... Ja... po prostu boli mnie to, że wiesz, że cię kocham... że mam problemy, a ty to bagatelizujesz. Mam czasami wrażenie, że bawi cię to, że nie widzę świata poza tobą i jestem o ciebie zazdrosny.- pociągnąłem nosem spoglądając na chłopaka - Przepraszam, że okazuję to w taki sposób, ale nie potrafię inaczej.- odkąd jesteśmy razem, nigdy poważnie się nie pokłóciliśmy. Mieliśmy szczere, poważne rozmowy, ale nigdy tego typu.
- Nie miałem pojęcia, że tak to postrzegasz i że tak to cię boli...
- Bo nigdy ci o tym nie mówiłem...
- Powinienem jednak mieć lepsze wyczucie.- chłopak przysunął się do mnie uważnie mi się przyglądając - Mogę cię przytulić?- skinąłem jedynie głową wtulając się w Daniela - Skarbie, nie bawi mnie to, że tak bardzo mnie kochasz i że jesteś o mnie zazdrosny. Jesteś pierwszą osobą, która mnie pokochała... to bardzo dużo dla mnie znaczy i... wiem, że nie potrafisz panować nad emocjami, ale znasz mnie. Czasami najpierw coś powiem, a dopiero potem myślę... to mój ogromny minus... Obiecuję, że się poprawię.- skinąłem głową głaszcząc chłopaka po udzie - Wybaczysz mi?- uniosłem głowę całując słodkie wargi Daniela.
- Tak... przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem.
- Należało mi się.- poczułem na czole czułe pocałunki ze strony chłopaka. Westchnąłem przykładając twarz do jego klatki piersiowej. Bicie jego serca bardzo mnie uspokaja - Powiesz mi, dlaczego uciekłeś z domu?
- Jak... jak wróciłem do domu byłem świadkiem kłótni rodziców. Nie chcą mi powiedzieć o co chodzi, ale obstawiam rozwód... i to z winy mamy.
- Dlaczego tak myślisz?
- Ojciec cały czas obwinia o coś mamę. Do głowy przychodzi tylko jedno...
- Nie zakładaj czarnego scenariusza. Może to przejściowe.
- A jak nie? Miałem taką idealną rodzinę, a teraz wszystko się sypie.- Daniel ujął moją twarz delikatnie mnie całując.
- Powiedz mi skarbie, jak mogę ci pomóc. 
- Bądź przy mnie.- uśmiechnąłem się zanurzając się ponownie w jego ramionach.

*

              Środa. Wyszedłem ze szkoły koło godziny 17-stej z ogromną chęcią powrotu do domu. Daniel kończył dziś o 15-stej więc na pewno czeka już na mnie z obiadem. Wyszedłem na pusty już niemalże parking unosząc głowę ku górze. Fioletowe niebo mieniło się tysiącami płatków śniegu. Uśmiechnąłem się do siebie czując jak ktoś mi się przygląda. Po odwróceniu się za siebie, ujrzałem mojego ojca.... nie wierzę. Miałem ochotę uciekać gdyż byłem pewien, że zechce zaciągnąć mnie do domu. 
- Tata?- ten jedynie podszedł do mnie przytulając mnie - Co ty tutaj robisz?
- Chciałem cię zobaczyć. Masz ochotę coś zjeść?
- Da... Seongwoo na mnie czeka i...
- Ojcu odmówisz?- no tak. Westchnąłem wymuszając uśmiech.
- Masz rację. Napiszę mu, że wrócę później.- pojechaliśmy do centrum miasta. Siedząc z ojcem przy jednym stole, czułem się, jakbym siedział z kimś zupełnie mi obcym - To... co u was?
- Lepiej... doszliśmy z mamą do wniosku, że powiemy ci całą prawdę. Tylko będziesz musiał wrócić do domu... na stałe.
- Przemyślę to.
- Nie chcesz znać prawdy?
- Chcę... ale z drugiej strony jest mi dobrze tak, jak jest teraz.
- Właśnie...- ojciec wziął głęboki oddech, po czym sięgnął po kawę upijając kilka łyków - Gdzie mieszkasz?
- U Seongwoo... mówiłem ci.
- Musisz być bardzo cichym współlokatorem... jego mamie nic nie wiadomo o tym, że u nich mieszkasz.- cholera jasna... mogłem się domyślić, że ojciec prędzej czy później przeprowadzi śledztwo na ten temat - Dowiem się, gdzie mieszkasz?
- U kolegi... 
- Znam go?
- Nie. 
- A ty skąd go znasz?
- Ze szkoły... 
- Mhm... daj mi numer do jego rodziców.
- On nie ma rodziców. Mieszka sam.
- Jak to?
- Normalnie... studiuje zaocznie, na tygodniu pracuje... sam o siebie dba. 
- Dobrze, że masz takich kolegów, a nie jakiś pozbawionych ambicji leni.
- Sam widzisz... 
- Dobrze, że goni cię do szkoły. Byłem pewien, że po tym chwilowym kaprysie i ucieczce z domu, dasz sobie spokój ze szkołą.
- Nie jestem głupi tato... wiem co należy do moich obowiązków. 
- Cieszę się, że sobie radzisz.- nie poznaję go. Jestem naprawdę zdziwiony tym, że na mnie nie krzyczy i mi nie rozkazuje. 
         Po zjedzonym późnym obiedzie, ojciec odwiózł mnie pod blok Daniela. 
- Przepraszam, ale nie mogę zaprosić cię na górę...
- Nie przejmuj się tym.- ojciec wysiadł razem ze mną z samochodu wyjmując z bagażnika mój plecak.
- Dziękuję za obiad. 
- Wróć do domu Jihoon. 
- Kiedyś na pewno wrócę.- tato uśmiechnął się całując mnie w głowę.
- Leć, bo zmarzniesz. 
- Jeszcze raz dziękuję i... ucałuj ode mnie mamę.- posłałem ojcu uśmiech znikając za drzwiami klatki schodowej. Wow... poczułem dziwną ulgę i przypływ nagłej radości. Wystarczy zniknąć na parę dni i nagle wszystko zaczyna się stabilizować - Wróciłem!
- Chodź żabko do kuchni!- rozebrałem się z zasypanej śniegiem kurtki oraz butów idąc we wskazane miejsce. Gdy wszedłem do kuchni ujrzałem gotującego Daniela oraz siedzącego przy blacie Minhyuna.
- Hej...- rzuciłem w jego kierunku podchodząc do mojego chłopaka, którego przywitałem porządnym buziakiem - Jak było w pracy?
- Super... mamy dzisiaj co świętować.
- Jak to?
- Dostałem awans iii... premię.
- Poważnie? Gratuluję zdolniacho.- uśmiechnąłem się ponownie go całując.
- Mów lepiej jak z ojcem.
- Zabrał mnie na obiad, pogadaliśmy... chyba wszystko jest okej. 
- Widzisz... mówiłem, że niepotrzebnie panikujesz.
- A jak było w szkole?- spojrzałem na Minhyuna. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że wyczułem w jego głosie kpinę.
- Dobrze.- odburknąłem nalewając sobie wody. 
- Masz na jutro dużo nauki skarbie?- Daniel pocałował mnie w głowę, podając swojemu przyjacielowi talerz pełen pyszności.
- O dziwo nie. 
- Ooo... to znajdziesz dzisiaj dla mnie chwilkę?- uśmiechnąłem się siadając przy blacie na przeciwko tego buca- Minhyuna. 
- Jak długą chwilkę?
- Mmm cały wieczór... i noc.
- Panowie, dajcie mi zjeść.- mój chłopak zaśmiał się zajadając razem z Minhyunem. 
- No to co? Pójdę się pouczyć, wykąpię się iiii... grzecznie na ciebie poczekam.
- A nie chcesz nic zjeść?
- Dopiero jadłem. 
- No dobra, to leć się uczyć.- zostawiłem Daniela z jego przyjacielem chcąc zająć się swoimi sprawami. Mimo to jednym uchem wciąż nasłuchiwałem jego rozmowy z Minhyunem. Nie potrafiłem skupić się na nauce fizyki wiedząc, że za ścianą mój chłopak siedzi z jakimś namolnym przygłupem. 

*

- Jihoonnie...- nie drgnąłem ani trochę. Schowany pod puchatą kołdrą czekałem od ponad godziny na Daniela. Gdy poczułem jak kładzie się obok mnie, zamknąłem oczy udając, że śpię - Śpisz już?- szepnął całując mnie w głowę - Śpij aniołku.- mruknąłem przekręcając się leniwie na plecy.
- Nie śpię. Czekałem na ciebie. 
- Nie obudziłem cię?
- Y y.
- Przepraszam, że tyle to trwało... zagadaliśmy się.
- Wiem... wszystko słyszałem.- westchnąłem głaszcząc Daniela po policzku - Kładziesz się już spać?
- Mhm.
- Przytulisz mnie? Nie zasnę bez ciebie. 
- No jasne.- chłopak wskoczył pod kołdrę, po czym wtulił mnie w swoje silne ramiona. Zamknąłem oczy uśmiechając się... czułem się teraz tak cholernie dobrze.
- Ah... coś ci dzisiaj obiecałem.
- Jutro Jihoon... Rano masz szkołę, musisz się wyspać. 
- Może jutro nie pójdę, co?
- Nie ma takiej opcji. Rano budzę cię do szkoły.- zaśmiałem się całując Daniela w klatkę piersiową.
- Zachowujesz się jak tatuś. 
- Jestem za ciebie odpowiedzialny. Muszę cię pilnować...


~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz