4 listopada 2017

Egzamin dojrzałości cz.1~[Daniel & Jihoon]




                        Oderwałem się od warg chłopaka widząc przed oczami jego idealną, lekko zarumienioną twarz. Uwielbiam kochać się z Hyungiem. Jego wyraz twarzy jest czymś, co sprawia mi niezwykłą radochę, po tym, jak kończymy nasz stosunek.
- Zajedziesz mnie kiedyś.- zaśmiał się odgarniając z mojej twarzy spocone kosmyki włosów.
- Oj no przepraszam, ale nie potrafię już się hamować.- zaśmiałem się kładąc się obok mojego chłopaka. Sięgnąłem po telefon sprawdzając, która godzina - Cholera, zaraz mama wróci z pracy. 
- Która jest?
- Dochodzi 17-sta.
- Rozumiem, że muszę już iść.- spojrzałem na Daniela lekko się uśmiechając.
- Za rok idę na studia. Zamieszkamy razem i będziemy mieć święty spokój. 
- Wprowadzisz się do mnie?
- No jasne. O ile nie będziesz miał mnie dość do tego czasu. 
- Ciebie nigdy nie będę miał dość.- musnąłem wargi chłopaka czując bijące od niego ciepło - Jihoon...
- Hm?
- Kiedy powiesz swoim rodzicom o mnie i o tym, że jesteś gejem?- westchnąłem sięgając po bokserki.
- Nie szybko. Wiesz, że nie chcę o tym rozmawiać. 
- Skarbie, tak nie można.
- Nie pouczaj mnie, proszę cię.- naciągnąłem na siebie materiał wzdychając. Moi rodzice są bardzo stanowczy. Ojciec jest wojskowym i trzyma się brutalnych, konserwatywnych metod wychowawczych. Gdyby dowiedział się, że mam chłopaka wyrzuciłby mnie z domu i wyparł się tego, że jestem jego synem - Ubierz się, nie chcę mieć problemów.
- Skoro nie chcesz mieć problemów, to może powinniśmy się rozstać?- spojrzałem na Daniela karcąc go wzrokiem.
- Nie śmieszny żart.
- Wcale nie żartuję.
- Przestań!- nie potrafię nad sobą panować kiedy rzuca w moim kierunku takimi "żartami". Nie wyobrażam sobie rozstania z nim i on doskonale o tym wie. Wie, że mam problemy z panowaniem nad własnymi emocjami, a mimo to wciąż mnie prowokuje.
- Nie złość się, przepraszam. 
- Jihoon?
- O cholera, mama już jest w domu.- Daniel poderwał się z łóżka pospiesznie się ubierając - Szybciej.
- Łóżko czy szafa?
- Wejdź pod łóżko... Tak mamo?!
- Otwórz drzwi.
- Już mamuś.- gdy miałem pewność, że mój chłopak się schował, wziąłem głęboki oddech otwierając drzwi - Już... wróciłaś?
- Chodzisz po domu w samych bokserkach?- kobieta przyłożyła dłoń do mojego czoła - Jesteś rozpalony.
- Jak wróciłem ze szkoły położyłem się na chwilę i... miałem zły sen. Stąd ten krzyk.
- Dobrze synku, a teraz doprowadź się do porządku i bierz się za naukę.
- Mamo, dzisiaj piątek.
- A ty piszesz za kilka miesięcy egzaminy.
- A jeśli dzisiaj się pouczę, będę mógł wyjść jutro wieczorem?
- Chyba oszalałeś. Niby z kim i dokąd?
- Z kolegą ze szkoły... nie wiem, gdziekolwiek.
- Nie skarbie. Załatwię ci na jutro wieczór korepetycje z matematyki.
- Mamo...
- Jihoon, bez dyskusji. Ubierz się i zabieraj się za naukę.- po tych słowach kobieta opuściła pokój trzaskając drzwiami. Zamknąłem je po cichu na klucz siadając na krześle.
- Daniel...
- Już wychodzę.- blondyn wypełzł spod łóżka uważnie mi się przyglądając - Czyli... nie wpadniesz do mnie jutro. 
- Sam słyszałeś... będę miał randkę z matmą.- chłopak uśmiechnął się kucając między moimi nogami.
- Twoi rodzice robią to z troski o ciebie.
- Nie Daniel. Robią to żeby móc się mną chwalić przed znajomymi... Mam już tego dość.- burknąłem czując jak partner pieści moje dłonie.
- Jeszcze kilka miesięcy, wytrzymasz. Później wynajmiemy coś małego, będę się tobą opiekował.- jego wargi przywarły do moich rąk. Uśmiechnąłem się czując jak moje serce przyspiesza. Jesteśmy razem od ponad roku, a mimo to za każdym razem, gdy chłopak mnie dotyka czuję, jakbym zakochiwał się w nim od nowa - Wszystko będzie dobrze.
- A przygarniemy psa? 
- Nawet dziesięć jeśli zechcesz.- wymieniliśmy się uśmiechami, po których Daniel przywarł do moich warg - Uciekam... a ty się ucz pracusiu. 
- Nie chce mi się.
- Jihoon... masz egzaminy, skup się na nich, proszę cię.
- Uczę się na samych piątkach, wygrywam konkursy, a wam wszystkim ciągle jest mało...
- Nie Jihoon, źle mnie zrozumiałeś...
- Dobrze zrozumiałem. Ja już jestem tym wszystkim zmęczony, mam dość.
- Po prostu chcę żebyś miał dobre życie i żebyś był szczęśliwy, to wszystko.
- Jestem szczęśliwy tylko przy tobie.- Daniel zaśmiał się całując mnie w czoło.
- Mój kochany dzieciak.
- Nie nazywaj mnie tak. 
- Jihoon... przyjdę do ciebie jutro, okej?
- Obowiązkowo. 
- Daj mi znać, jak skończysz wieczorną randkę z matmą.- uśmiechnąłem się zadziornie otwierając okno przez które chłopak zawsze do mnie wchodził i wychodził.
- Na twoim miejscu byłbym zazdrosny... masz niezłą konkurentkę. 
- Żadna matma nie jest mi straszna.- szepnął całując mnie - Do jutra.
- Uważaj na siebie. 


*

- Jihoon, obiad!- sobotnie popołudnie. Wygrzebałem się ze stosu notatek spoglądając na zegarek, na którym widniała piętnasta. Przez tą nieszczęsną naukę straciłem całkowite poczucie czasu. Niespecjalnie miałem ochotę na obiad w towarzystwie rodziców, ale nie miałem innego wyjścia. Musiałem robić wszystko, co chcieli, inaczej zaczęłyby się różne podejrzenia, snucie niestworzonych historii, kontrolowanie mnie na każdym kroku... wolałem sobie tego oszczędzić.
- Jihoon do cholery, mama cię woła na obiad!- oho... ojciec jak ryknie, to nieżywego poderwałby do życia.
- Przepraszam, już idę!
- Złaź w tej chwili!- narzuciłem na siebie spodnie dresowe zbiegając schodami do kuchni - Wreszcie... ile można cię wołać?
- Siadaj, bo stygnie.- usiadłem przy stole sięgając po parujące mięso. 
- Jak ci idzie nauka?
- Dobrze.- spojrzałem niepewnie na ojca, który był jeszcze bardziej wściekły niż zwykle - Coś się stało?
- Nie.- coś mi tu nie grało. Mimo to nie chciałem zaprzątać sobie tym głowy.
- Tato...
- Hm?
- Mógłbym dzisiaj wyjść?
- A nauka?
- Wszystko już umiem. Chciałbym choć raz wyjść w weekend. 
- Nie pozwalaj mu. Ma dzisiaj korepetycje z matematyki. 
- Pozwól, że ja zadecyduję o tym, co ma robić mój syn.- otworzyłem szerzej oczy przyglądając się tej scence. Rodzice nigdy się nie kłócili i nigdy nie było między nimi takiego napięcia - Dokąd chcesz iść?
- Ja... może zostanę jednak w domu...
- Jihoon, rozmawiaj ze mną... powiedz mi dokąd chciałbyś dzisiaj wyjść.
- Do... do kolegi...
- Okej... znamy go?
- Tak, to... to Seongwoo.
- O której chcesz tam iść?
- Koło 19-stej?
- A wrócisz... 
- Myślałem, że... może mógłbym wrócić w niedzielę rano? Od razu po powrocie siądę do nauki, przysięgam. 
- Chcesz iść do niego na noc?- mama usiadła przy stole dostawiając miskę z grillowanymi warzywami.
- Tak, bo... zaprosił kilku chłopaków z klasy, wiecie... Ja jeszcze nigdy nigdzie nie wychodziłem.
- Dobrze, idź. Jutro jesteś w domu o 11-stej i uczysz się cały dzień. 
- Naprawdę mogę iść?
- Tak, idź... należy ci się.
- Wow... dzięki tato. 
- Ale dzisiaj do 19-stej też siedzisz w książkach. 
- Jasne.- uśmiechnąłem się kontynuując obiad. To dziwne, że ojciec pozwolił mi opuścić dom. Zwykle odwoził mnie do szkoły i z niej odbierał. Moje życie kręci się jedynie wokół szkoły i dodatkowych zajęć, a tu coś takiego? Teraz tylko muszę zadzwonić do Seongwoo i poprosić go, by w ramach nagłego wypadku okłamał moich rodziców - Między wami wszystko dobrze?
- Tak.
- Widzicie... może wyskoczycie do kina, na kolację... też wam się coś od życia należy.
- Może innym razem synku.- mama odeszła od stołu znikając za drzwiami jadalni. 
- Tato, co jest...
- Aj takie tam... sprawy dorosłych. 
- Jeśli coś się stało...
- Nie Jihoon, nic się nie stało. Idź dzisiaj do kolegi i niczym się nie przejmuj. 
- Dobrze... ale proszę cię, bądźcie ze mną szczerzy. 
- Jesteśmy.
        Po obiedzie ruszyłem do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Od razu sięgnąłem po telefon wybierając numer do kolegi z klasy.
- Halo?
- Hej, nie przeszkadzam?
- Ooo Jihoon... co tam?
- Mogę mieć do ciebie prośbę?
- Jasne, mów.
- Wychodzę na noc do Daniela, a... powiedziałem rodzicom, że idę do ciebie...
- Rozumiem.- chłopak zaśmiał się wywołując uśmiech na mojej twarzy - Ale wow... rodzice wypuścili cię z klatki?
- Też się zdziwiłem. Mają chyba jakieś problemy i dlatego chcą się mnie pozbyć.
- Oni i problemy? Zawsze wydawali mi się idealnym małżeństwem.
- Aj tam... to chyba nic poważnego, ale mimo to dobrze im to zrobi, jak wyjdę dzisiaj z domu.
- No pewnie... Daniel już wie?
- Nie... chcę zrobić mu niespodziankę.
- Uuuu... to pewnie z tej radości nie wypuści cię dzisiaj z łóżka.- Seongwoo to mój najlepszy przyjaciel. Znamy się sześć lat, a moi rodzice nadal wiedzą o nim tylko to, że chodzimy razem do klasy. Uważają, że przyjaciele to coś absolutnie zbędnego, co tylko zaśmieca nasz czas i myśli, a i jedno i drugie można przecież spożytkować na naukę.
- Pewnie tak, ale nie mogę się już doczekać. 
- Jesteś z nim szczęśliwy, co?
- I to jak.- zachichotałem bawiąc się stosem kartek zaśmiecającym moje łóżko - Nie mogę się doczekać pójścia na studia.
- Mam chociaż nadzieję, że wynajmiemy mieszkania po sąsiedzku. 
- No a jak! Nie wyobrażam sobie mieszkania z dala od ciebie.
- Weź, bo się zarumienię.- zaśmialiśmy się, nie mogąc przestać się rechotać - Mam powiedzieć Danielowi, że mnie podrywasz?
- Nieee... to nasz cichy, słodki romansik. 
- Niech ci będzie.
- A ty co porabiasz?
- Miałem właśnie odpalać pornola, ale zadzwoniłeś.
- Znalazłbyś sobie w końcu dziewczynę. 
- Po co? Świetnie radzę sobie sam.- zaśmiałem się siadając na łóżku.
- Tylko czekać aż dostaniesz kontuzji nadgarstka. 
- Wtedy z pomocą przyjdą mi twoje ręce.
- Moje ręce są już zaklepane, wybacz. 
- Dobra Jihoon... ja kończę, bo już tu wytrzymać nie mogę, a ty baw się dzisiaj dobrze. 
- Dzięki.
- I daj jutro znać, co i jak.
- No pewnie... zdam ci relacje z najpikantniejszymi szczegółami. 
- Nie no, obejdzie się.
- Dureń.- zaśmiałem się rozłączając się. Nie mogłem już doczekać się spotkania z Danielem. Nie ma mowy o tym, bym skupił się teraz na nauce. 

*

          Dochodziła 19-sta. Z mocno bijącym sercem zbiegłem na dół ubierając się do wyjścia. 
- Już wychodzisz?
- Tak.
- Podwiozę cię.
- Nie trzeba tato. Za trzy minuty mam autobus. 
- No dobrze... uważaj na siebie i pamiętaj...
- Tak wiem... będę jutro o 11-stej. 
- Dokładnie.
- Jeszcze raz dziękuję.- uśmiechnąłem się wybiegając z domu. Czułem się jak w filmie. Potajemne schadzki z ukochaną osobą... jadąc autobusem myślałem, że wybuchnę śmiechem. Wysiadając na końcowym przystanku ruszyłem w stronę sklepu z zamiarem kupna wina. Byłem podekscytowany jak przed pierwszą randką... nie mam pojęcia dlaczego się tak czułem. Po zakupach ruszyłem w kierunku bloku, w którym mój chłopak wynajmował mieszkanie. Strasznie mi imponuje tym, jak bardzo jest dojrzały i zaradny. Nie zna swoich rodziców... po wyjściu z domu dziecka rozpoczął pracę oraz studia. Wynajął mieszkanie, uczy się na samych piątkach i do tego ma czas na pracę i na mnie... facet idealny. Po wejściu na klatkę schodową zaśmiałem się wybierając do niego numer.
- Witam pana.
- Dobry wieczór... jak tam nauka?
- Ciężko... dzisiaj całą noc będę siedział nad jednym, głupim działem.
- Może wpadnę i ci pomogę, co?
- To się nie uda. Rodzice wkurzyli się, po tym jak babeczka od matmy powiedziała im, że nie rozumiem tego tematu. Pilnują mnie jak dziecka. 
- Jihonnie... kiedy cię zobaczę?
- Nie mam pojęcia.- wszedłem po cichu na drugie piętro dzwoniąc do drzwi. 
- Poczekasz chwilkę? Bo ktoś się do mnie dobija.
- No jasne.- rozłączyłem się słysząc jak Daniel przekręca zamek - Dobry wieczór.- zaśmiałem się widząc jego zdziwioną minę.
- Jihoon...
- Jutro o 11-stej muszę być w domu.- wyjąłem z reklamówki jedną z butelek wina machając nią przed oczami partnera - Ale cały wieczór i całą noc jestem twój.- blondyn wciągnął mnie do mieszkania smakując moich ust. Już zdążyłem się stęsknić za jego bliskością... 
- Jak ty to zrobiłeś?
- Widzisz... twój chłopak nigdy nie zawodzi. 
- Jak to zrobiłeś cholero?- postawiłem zakupy na szafce, wieszając się na szyi chłopaka. 
- Powiedziałem rodzicom, że idę na noc do Seongwoo. Cieszysz się, że przyszedłem?
- Żartujesz? Ale zrobiłeś mi niespodziankę.
- W końcu będziemy mieć namiastkę tego, jak będzie wyglądać nasze życie za parę miesięcy. 
- To za chwilkę...- mruknął łapiąc mnie za rękę - A teraz chodź.

~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Przepraszam, że tak krótko i przepraszam, że tak późno dodane od mojego ostatniego postu, ale musicie mi uwierzyć, że ostatnio nie mam na nic czasu. :( Uczę się, pracuję, piszę książkę i artykuły do redakcji, w której się udzielam... mam nadzieję, że mnie rozumiecie skarby. Kolejne części będą się pojawiać, ale bardzo rzadko. W nadchodzącym tygodniu obstawiam dopiero piątek, ale będę się starała oczywiście dodać coś szybciej. 
Buziaki!

1 komentarz:

  1. O kurde jakie słodkie... tylko mieć nadzieję, że nie umrą...xD

    OdpowiedzUsuń