6 listopada 2017

Egzamin dojrzałości~cz.2 [Daniel&Jihoon]




                   Daniel chwycił mnie w talii wprawiając moje biodra w lekki, płynny ruch. Nachyliłem się do partnera przejeżdżając dłonią po jego mokrym od potu czole, po czym złożyłem pocałunek na jego ciepłych wargach. Mimo że była to dla nas codzienność, za każdym razem czułem się niesamowicie podczas seksu z moim chłopakiem. Pogłębiłem pocałunek pieszcząc dłonią rozgrzany policzek blondyna. Daniel muskając opuszkami palców moją talię znów doprowadzał mnie do szału, przyprawiając mnie tym samym o dreszcze i dziwne, niekontrolowane ruchy, zupełnie tak, jakby wstąpił we mnie demon.
- Kocham cię.- wydyszałem w usta chłopaka starając się złapać odrobinę oddechu.
- Co ty nie powiesz.- partner przekręcił mnie na plecy chichocząc.
- Ejj... znowu to robisz. To ja miałem dominować.- Daniel parsknął śmiechem nachylając się do mnie.
- Zapomnij skarbie.- objąłem go za szyję wpatrując się uważnie w jego oczy. Czasami mam wrażenie, że nie zasługuję na niego. Staram się jak mogę, by mu dorównać, ale wciąż baaardzo mi daleko do mojego chłopaka - Ale ci serduszko bije.- szepnął przykładając dłoń do mojej klatki piersiowej.
- Wszystko przez ciebie.- pocałowałem kącik jego ust pieszcząc dłonią kark blondyna - Nigdy mnie nie zostawisz, prawda?
- Nigdy w życiu.- gdy chłopak ułożył się na mnie kontynuując stosunek, po pokoju rozszedł się dźwięk mojego telefonu. Daniel nie przerywając sięgnął na szafkę nocną otwierając szerzej oczy - Seongwoo.
- Daj mi go.- drżącymi dłońmi odebrałem telefon widząc nad sobą falujące delikatnie ciało Daniela - Słucham?
- Co robicie gołąbki?
- Wiesz... jakby ci to powiedzieć. Właśnie się kochamy, a co?
- Czuję się częścią tego cudownego pożycia. 
- Boże Seongwoo... mów, o co chodzi.
- Twój ojciec do mnie dzwonił.
- Co, po co?- mój partner skończył się we mnie poruszać, po czym ostrożnie położył się na mnie słuchając, o czym rozmawiam z przyjacielem.
- Chciał wiedzieć, czy aby na pewno u mnie jesteś. 
- I co?
- Powiedziałem, że się kąpiesz i nie możesz podejść do telefonu. Ale powiem ci, że twój ojciec powinien chyba zostać detektywem, a nie wojskowym.
- Nawet nic mi nie mów...
- Dobra... chyba mamy go z głowy, chyba że do mnie przyjedzie. 
- Mam nadzieje, że nie. Jakby co to dzwoń.
- Może jednak będę zasypywał cię wiadomościami. Nie chcę wam przeszkadzać.
- Mmm... może faktycznie to lepsza opcja.- uśmiechnąłem się całując partnera w policzek. Daniel wziął ode mnie telefon chichocząc - Ej.
- Hej Seongwoo... niestety Jihoon nie może teraz rozmawiać, ale oboje bardzo doceniamy twoją pomoc.- po tych słowach rozłączył się wbijając się w moje usta. Objąłem go oddając jego pieszczotę. Mam najwspanialszego chłopaka na świecie, prawda? - Co będzie jak twoi rodzice zrobią nam tu nalot?
- Ciebie zabiją, a mnie wykastrują i wypiszą z rodziny. 
- Uu... brzmi okrutnie.- zaśmiałem się delikatnie go całując.
- Nie mogę się doczekać kiedy z tobą zamieszkam. 
- Ja też.- mruknął pieszcząc nosem moją wrażliwą szyję - Kto by pomyślał, że nasza znajomość tak się rozwinie.
- A tam... ja od samego początku wiedziałem, że będziemy razem.- uśmiechnąłem się głaszcząc go po policzku. Teraz wypadałoby powiedzieć jak wyglądała nasza znajomość. Chodziliśmy do tej samej szkoły... kiedy ja rozpoczynałem liceum, Daniel był w ostatniej klasie. Któregoś dnia w trakcie zajęć uczniowie spędzali przerwę na dziedzińcu szkoły. Było bardzo ciepło więc szkoda było marnować czas na siedzenie w chłodnych murach. Przyglądałem się Danielowi od bardzo dawna. Był przewodniczącym szkoły, czym potwornie mi imponował. Siedząc na dworze moje spojrzenie również było skupione na chłopaku. Widziałem jak komentował z dwoma kolegami jakąś ważną sprawę... strasznie przy tym gestykulował, a jego twarz wyrażała tysiące emocji na raz. W pewnym momencie poderwali się na równe nogi biegnąc za szkołę. Nie mam pojęcia, co podkusiło mnie, by iść za nimi. Będąc za szkołą, ukryłem się za kontenerem na śmieci podglądając poczynania starszych kolegów. Daniel oraz jego przyjaciele prowadzili rozmowę z czterema studentami gnębiącymi ucznia naszej szkoły. Chłopak był pobity i ledwo żywy... wyglądał naprawdę okropnie. Widziałem, że Daniel aż chodzi ze złości i chęci pomocy słabszemu. Po wymianie zdań, studenci rzucili się na mojego chłopaka. W prawdzie w jego obronie stanęli jego kumple z samorządu, ale stwierdziłem w przypływie emocji, że skoro już tam jestem, to muszę zacząć działać. Skończyło się na tym, że studenci uciekli, a my wylądowaliśmy na dywaniku u dyrektora. Z racji tego, że wszyscy byliśmy świetnymi uczniami, a kamery zarejestrowały przebieg wydarzeń, dostaliśmy dość łagodną karę. Musieliśmy przez miesiąc zostawać po lekcjach i sprzątać szkołę. Ja byłem oczywiście w parze z Danielem. Pani woźna kazała nam zajmować się salą gimnastyczną i toaletami, podczas gdy druga para zajmowała się sprzątaniem stołówki i korytarzy. Podczas tej głupiej kary bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Z początku spotykaliśmy się po lekcjach żeby się pouczyć. Daniel oddał mi swoje zeszyty i dawał masę wskazówek dotyczących nauki. Później zdał śpiewająco egzaminy, dostał się na najlepszą, Seoulską uczelnię, zaczął pracować i wynajął mieszkanie, w którym kontynuowaliśmy naukę i naszą znajomość. Pamiętam, że gdy odprowadzał mnie do domu, w ramach podziękowań za wszystko, co dla mnie robi, dostał ode mnie buziaka w policzek. Spaliłem buraka chcąc zapaść się pod ziemię... to było tak bardzo nie na miejscu. Chłopak jednak uśmiechnął się całując mnie po raz pierwszy. Nigdy z nikim się nie całowałem więc było to dla mnie podwójnie ekscytujące. Od tamtego dnia byliśmy razem. Wtedy też stałem się najszczęśliwszym chłopakiem na świecie i nawet moi rodzice nie mogli mi tego zepsuć.
- Dobrze, że to wszystko tak się potoczyło.
- Mmm... niestety ja musiałem zrobić pierwszy krok. Wiesz jakie to było dla mnie stresujące?- zaśmiałem się bawiąc się włosami Daniela.
- Pff... ty tylko dałeś mi buziaka. Ja musiałem zrobić całą resztę.
- Ale za to dałem ci niezwykle słodkiego buziaka.
- O tak... a jak słodko się przy tym zaczerwieniłeś.
- Przestań.- chłopak wtulił mnie w siebie głaszcząc mnie po nagich plecach.
- Nie jest ci zimno?
- Y y... leżę na najlepszym kaloryferze. 
- A masz ochotę na jakąś dobrą kolację?
- A mam... co proponujesz?
- Hm... może dak-galbi?
- Ooo tak.- wstałem z łóżka szukając swoich ubrań, które gubiłem idąc do sypialni.
- Ale kusisz tym ciałkiem.
- Aish... jak ty coś powiesz...- wyjąłem z szafy koszulkę partnera narzucając ją na siebie - Gdzie moje majty? 
- Zaczęliśmy w przedpokoju. Tam poszukaj.- gdy doprowadziliśmy się do porządku, zajęliśmy się przygotowywaniem kolacji. Nie przeszkadzało nam to, że dochodziła 23... na jedzenie zawsze jest odpowiednia pora - Słyszysz?
- Co?- chłopak ściszył telewizor przykładając palec do ust.
- Telefon ci dzwoni.
- O tej porze?- wyrwałem w stronę sypialni. Gdy zobaczyłem na wyświetlaczu numer ojca, zamarłem.. - T... tak?
- Wreszcie odebrałeś.
- Przepraszam... mam wyciszony telefon.
- Mhm... co robicie?
- Em... właśnie zjedliśmy pizzę i... chyba idziemy spać.
- To dobrze... musisz mieć siłę na jutrzejszą naukę.
- Tak, właśnie... a wy co robicie?- po drugiej stronie zapanowała cisza. Cholera, co jest... moi rodzice nigdy się tak nie zachowywali - Tato...
- Mama już śpi.
- A ty?
- Dokończę oglądać film i też się położę. 
- Tato...
- No co tam?
- Kłamiesz... wiem, że coś jest nie tak. Czuję to. 
- Porozmawiamy kiedy indziej synu.
- Ale tato...
- Do jutra.- rozłączył się. Odłożyłem telefon siadając na łóżku. Moi rodzice nigdy się nie kłócili, ba... nigdy między nimi nie doszło nawet do sprzeczki. Boję się. Jest to dla mnie zupełnie nowa sytuacja, w której nie czuję się zbyt komfortowo.
- Jihonnie...- uniosłem głowę widząc stojącego w drzwiach Daniela - Coś się stało?
- Coś jest nie tak między moimi rodzicami.- blondyn westchnął kucając między moimi nogami - Coś się stało, o czym nie chcą mi powiedzieć. 
- Skarbie... dorośli mają swoje tajemnice, o których ich dzieci niekoniecznie muszą wiedzieć. 
- Boję się.
- Nie masz czego się bać. To chwilowe, mówię ci. Twoi rodzice wszystko sobie wyjaśnią i wszystko wróci do normy, obiecuję.- mówiąc to pocałował moje dłonie lekko się uśmiechając - Nie martw się. Nie lubię jak jesteś smutny.- skinąłem jedynie głową całując go w czoło - Chodź... zjesz i się położysz, okej?- jak mam być szczery po telefonie ojca straciłem na wszystko ochotę. Nawet obecność mojego chłopaka nie potrafiła mnie cieszyć. Po kąpieli oraz kolacji, wylądowaliśmy ponownie w łóżku. Leżałem wtulony w swojego chłopaka wsłuchując się w jego miarowo bijące serce, które zawsze potrafiło mnie uspokoić. Daniel drapał mnie po plecach nucąc moją ulubioną piosenkę. Chciał pewnie bym za wszelką cenę zasnął, ale nie potrafiłem. Z jednej strony chciałem cieszyć się spędzoną nocą u boku Daniela... z drugiej jednak, myśli związane z rodzicami nie mogły dać mi spokoju.
- Daniel?
- Hm?
- O czym myślisz?
- O tym, że chciałbym, by tak było już zawsze.- spojrzałem na niego wymuszając uśmiech.
- A co by było, jakby ktoś nas jednak rozdzielił? 
- Nie ma nawet takiej opcji Jihoon.- blondyn pocałował mnie w czoło wzdychając - Śpij, bo już głupoty gadasz. 
- Y y... chcę się tobą nacieszyć.
- Wiesz, że jutro wieczorem i tak do ciebie przyjdę.
- Ale to nie to samo.
- Jihoon... zostało nam zaledwie siedem miesięcy. 
- Jestem tak tym wszystkim zmęczony... Chodzę do szkoły na ósmą, kończę ją zazwyczaj koło szesnastej. Potem latam na zajęcia dodatkowe i wracam do domu na dwudziestą drugą. Spędzę z tobą niecałe dwie godziny i znowu zaczyna się młyn... dopiero dzisiaj odżyłem. Pierwszy raz mam tak długą przerwę w nauce. 
- Jesteś zdolnym, silnym chłopakiem. Dasz sobie ze wszystkim radę. Niedługo zamieszkamy razem i będziemy chodzić na tą samą uczelnię.
- O ile wcześniej się nie wykończę. 
- Nawet tak nie mów. 
- Wiem... jak zdam egzaminy i złożę już papiery na studia, pojedziemy na jakieś wakacje. Co o tym myślisz?
- Mhmmm... mów dalej.
- Może Tajlandia albo Malezja? Gdzieś, gdzie będziemy zupełnie sami, z dala od moich chorobliwie nadopiekuńczych rodziców.
- No dobrze, powiedzmy, że to wypali. Co powiesz swoim rodzicom?
- Że chcę pojechać na wakacje z przyjacielem.
- Z przyjacielem...
- Daniel.- spojrzałem na chłopaka głaszcząc go po policzku - Zrozum mnie...
- Rozumiem, naprawdę... Ale jeśli myślisz o nas poważnie, prędzej czy później będziesz musiał powiedzieć o tym swoim rodzicom. 
- Wiem... i uwierz mi, że nie jest to dla mnie łatwe.
- No tak... trochę znam twoich rodziców...
- Powiem im zaraz po tym jak się do ciebie wprowadzę. Pójdę do pracy, sam będę zarabiał na życie i nic już wtedy nie będą mogli mi zrobić.
- Tak kombinujesz...
- Źle?
- Dasz radę pogodzić studia z pracą?
- Pewnie, że tak. Pójdę w twoje ślady.- przysunąłem się bliżej twarzy partnera, obdarowując go namiętnym pocałunkiem, jednak mój chłopak chyba nie miał na to ochoty - Daniel...
- Przepraszam, nie mam ochoty...
- Skarbieeee... nie bądź na mnie zły.- położyłem się na chłopaku pieszcząc wargami jego szyję - Jeśli chcesz, porozmawiam z nimi jutro, tylko się na mnie nie złość.
- Nie... nic im nie mów. Chyba masz rację, poczekamy...
- Czyli nie jesteś zły?
- Nie potrafię być na ciebie zły.- uśmiechnąłem się obdarowując pocałunkami nagą klatkę piersiową oraz wyrzeźbiony brzuch Daniela - Oho... co ty wyprawiasz?
- A jak myślisz?- usiadłem między jego nogami zarzucając na siebie kołdrę.
- Jihoonnie...
- Ciiii... muszę ci wynagrodzić to moje dzisiejsze marudzenie.

*

               Dochodziła 11-sta. Wbiegłem na posesję chcąc jak najszybciej przekroczyć próg domu. Minuta spóźnienia i byłoby po mnie. Gdy wbiegłem do przedpokoju dobiegły mnie krzyki rodziców. Nie chciałem im przerywać i w końcu miałem też okazję podsłuchać, o co im poszło. 
- On już coś podejrzewa, nie rozumiesz?! Ile chcesz go jeszcze okłamywać?! Wystarczy, że ze mnie zrobiłaś idiotę!
- Przestań krzyczeć! Powiemy mu dopiero po tym, jak zda egzaminy! On musi się teraz uczyć!
- Nie... masz przyznać się do tego teraz.- ojciec warknął rzucając czymś o ziemię - Nie okłamuj chociaż naszego dziecka...
- Macie mi coś do powiedzenia?- wszedłem do kuchni widząc wściekłego ojca i zapłakaną mamę - Co wy przede mną ukrywacie?!
- Jihoon...
- Mamo, o co chodzi?
- Mów... pochwal się jak szalałaś kilka lat temu. 
- Przestań!- nigdy nie widziałem tak wściekłej mamy. Odsunąłem się lekko zerkając na przemiennie na obojga rodziców - Idź się uczyć, proszę cię.
- Nie. Chcę wiedzieć o co chodzi. 
- Skoro mama nie chce się do tego przyznać, ja ci powiem... Powinieneś znać prawdę synu...

~c.d.n.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



5 komentarzy:

  1. Ma innego ojca, Daniel to jego brat? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, też miałem to napisać xD

      Usuń
    2. Haha spokojnie :D musicie poczekać do piątku!

      Usuń
    3. To samo przeszło mi przez myśl XDD

      Usuń
  2. Jeśli Daniel to jego brat to mi zniszy paring. I życie. A tak im ładnie szłooooo :(((

    OdpowiedzUsuń