2 listopada 2016

Wonho&Kihyun~cz.3[Spójrz na mnie inaczej]



- Co powiesz na wspólny obiad?- spojrzałem na rudzielca, który z rumieńcami na twarzy pakował do torby książki.
- Aa... to już jesteśmy po zajęciach?
- Mhm... trafiłeś na dzień, w którym mamy tylko jeden wykład.- uśmiechnąłem się podając mu zeszyt.
- Dzięki.- Kihyun odwzajemnił uśmiech chowając zeszyt - No dobrze, to co proponujesz?- niezapomniane wrażenia po odbytym ze mną stosunku ot co... - Wonho...
- Ah tak... wiesz co? Może ja ci coś ugotuje?
- Potrafisz gotować?
- Hmm... wydaje mi się, że tak.- chłopak zaśmiał się kierując się w stronę drzwi.
- Uwielbiam gotować, także możemy razem coś pokombinować.- skinąłem głową przygryzając lekko wargę i wtedy poczułem dość mocne uderzenie w plecy.
- Wonho, pogadajmy.- westchnąłem posyłając Jooheonowi złowrogie spojrzenie.
- Nie teraz... widzisz, że rozmawiam...
- Ahh spokojnie.- Kihyun uśmiechnął się kłaniając się mojemu przyjacielowi - Porozmawiajcie, a ja skoczę za ten czas po kurtkę.
- Czekaj na mnie przy wyjściu.- rudzielec skinął głową, po czym wyszedł z sali udając się do szatni.
- Nie mów mi tylko, że to jest ten Kihyun, którego poznałeś w klubie...
- To on...
- Wow... idziecie teraz do ciebie?- skinąłem jedynie głową - Wygląda na prawiczka... nie będziesz miał z nim lekko.
- Nie, Jooheon... on nie może się dowiedzieć jaki jestem i co robię, jasne?
- Co...
- Błagam cię, nie wygadaj się.
- Jasne, ale... dlaczego?
- Po prostu bądź cicho.
- Wonho... chyba ci się nie spodobał taki duptuś?
- Nie mów tak o nim...
- Nie no nie wierzę.- chłopak zaśmiał się pstrykając mnie w czoło - Czyliiii... mogę brać się za Minhyuka?
- Mogłeś, a raczej powinieneś zrobić to rok temu...
- Dlaczego?
- Był u mnie w sobotę i powiedział, że się we mnie zakochał... żenada.
- Wiesz... żenada żenadą, ale... ty też się teraz zakochałeś, hm?
- Co?- parsknąłem śmiechem nerwowo się rozglądając - Nie znam go... poza tym wiesz, że ja się nie zakochuję.
- Do czasu. W końcu to cholerstwo dopadnie każdego.- machnąłem ręką kierując się w stronę wyjścia - Zadzwoń do mnie po wszystkim!- co za kretyn. Westchnąłem zbiegając na dół. Gdy ujrzałem stojącego przy drzwiach Kihyuna uśmiechnąłem się pospiesznie do niego podbiegając.
- Przepraszam, że tyle czekałeś.
- Nic się nie stało, nie przejmuj się.- wziąłem głęboki oddech otwierając chłopakowi drzwi.
- Chodź... zaparkowałem niedaleko uczelni.- rudzielec ukłonił się, po czym wyszedł z budynku uczelni. W ciszy przeszliśmy przez parking kierując się do mojego samochodu. Przyznam szczerze, że pierwszy raz w życiu odczuwałem lekki stres przed przebywaniem z chłopakiem sam na sam. Nie mam pojęcia czym było to spowodowane, ale nie należało to do przyjemnych, życiowych doświadczeń. Gdy weszliśmy do auta wymieniliśmy się uśmiechami, po czym włożyłem kluczyk do stacyjki odpalając silnik.
- Nie lubię takiej ciszy.- powiedział spokojnym głosem Kihyun - Jest potwornie krępująca.- to prawda, coś w tym jest.
- Hmm no dobrze... to może opowiesz mi coś o sobie?
- Nie wiem co chciałbyś wiedzieć.
- Czy jeśli powiem ci, że wszystko to ci ułatwi sprawę?
- Niekoniecznie.- chłopak zaśmiał się zapinając pasy. By nie przedłużać tej niezręcznej sytuacji ruszyliśmy przejeżdżając przez parking. W pewnym momencie moją uwagę przykuła blond postać stojąca przy jednym z drzew. Zahamowałem dość gwałtownie otwierając szeroko oczy - Aishh... coś się stało?
- Nie... przepraszam, poczekaj chwilę.- wysiadłem z auta podbiegając do stojącego na parkingu chłopaka - Co ty tu robisz?!- syknąłem przyglądając się uważnie wyraźnie pijanemu Minhyukowi.
- Śledziłem cię.
- Co takiego?
- Ten co siedzi w samochodzie... to ten cały Kihyun?
- Nie... Boże, jak ty wyglądasz...- wziąłem głęboki oddech zerkając na Kihyuna - Piłeś?
- Piłem... ćpałem...
- Minhyuk...
- Martwisz się o mnie?- chłopak parsknął śmiechem - Daruj sobie i zajmij się tym kmiotem póki możesz... jak mu powiem prawdę to od razu cię pogoni, a ty mój kochany Wonho będziesz szukał pocieszenia u mnie. 
- Minhyuk.... Minhyuk do cholery, zrobię wszystko, tylko błagam cię... nie zrób nic głupiego...
- Boisz się, że go stracisz?- skinąłem jedynie głową - I słusznie... nie będę miał litości, a wiesz dlaczego?
- Minhyuk...
- Bo cię kocham dupku... a ty mnie podle wykorzystujesz.- westchnąłem wyciągając z kieszeni płaszcza telefon - Do kogo dzwonisz?
- Jooheon... Minhyuk przyszedł pod uczelnię... jest pijany... tak... stoję z nim na parkingu. Okej, czekam.- rozłączyłem się spoglądając na blondyna. W pewnym momencie ten uśmiechnął się pokazując na coś palcem.
- Patrz kto do nas idzie.- odwróciłem głowę spoglądając na idącego w naszym kierunku Kihyuna.
- Błagam cię, nie palnij nic głupiego...
- Mmm skoro tak ładnie prosisz.
- Wonho pomóc ci? Coś się stało?- zapytał zaniepokojony wbijając wzrok w Minhyuka.
- Nie... przepraszam, że tak to wygląda, ale...
- Nie, nie, nie tłumacz się.
- Zaraz przyjdzie po niego mój kolega.- rudzielec skinął głową podtrzymując stojącego ledwo na nogach blondyna.
- Uhhh ale się spiłeś... jesteście przyjaciółmi?- mój kochanek uśmiechnął się zawieszając się chłopakowi na szyi.
- Nawet nie wiesz jak bardzo jesteśmy ze sobą blisko... mmm można by powiedzieć, że znamy się na wylot... prawda Wonho?- skinąłem głową wyglądając ze zniecierpliwieniem Jooheona.
- Fajnie... też bym chciał mieć takiego przyjaciela.
- Ahh o to się nie martw... Wonho odpowiednio się tobą zajmie. To taki kochany i czuły chłopak.
- Czuły?- Kihyun zalał się rumieńcem zerkając na mnie - Nie będę się zagłębiał w poziom waszej znajomości.
- Jakiej znajomości?- zaśmiałem się nerwowo - Minhyuk jest po prostu moim dobrym przyjacielem, to wszystko. Do tego jest pijany więc gada takie głupoty.
- Tak... jestem pijany, bo mam problemy.
- Co się stało?- ahhh czy Kihyun musi być tak dociekliwy i opiekuńczy?
- Wiesz... wyznałem pewnej osobie, że ją kocham, ale ona powiedziała, że spotyka się ze mną tylko dla seksu, a tak naprawdę jest zakochana w kimś innym... to strasznie boli.
- Dość.- wtuliłem w siebie blondyna czując jak serce rozsadza mi klatkę piersiową - Minhyukkie, nie musisz przecież być aż tak szczery i bezpośredni... gdzie twoje maniery?
- Masz rację... wybacz mi Kihyun.- rudzielec jedynie lekko się uśmiechnął. Widziałem, że czuje się onieśmielony tą sytuacją.
- O... Jooheon idzie.- powiedział pokazując na biegnącego chłopaka.
- Wreszcie.- teraz już wiedziałem, że wszystko będzie dobrze - Co tak długo do cholery?
- Wykładowca mnie zatrzymał... ale chyba nic się nie stało, co?
- Było blisko...- warknąłem oddając pijanego Minhyuka w ręce przyjaciela - Proszę cię, weź go do siebie i połóż go spać... wieczorem po niego przyjadę.
- Przyjedziesz po mnie?- Minhyuk spojrzał na mnie ze łzami w oczach. Boże, mam dość... co ten dupek ze mną robi?
- Tak... obiecaj mi, że nie będziesz sprawiał Jooheonowi problemów.
- Obiecuję.- Jooheon wziął głęboki oddech, jednak po chwili przykleił do twarzy uśmiech.
- Lećcie już... ja się nim zajmę. 
- Przepraszam, że cię o to prosiłem, ale...
- Wonho, luzuj... bawcie się dobrze.- skinąłem głową lekko się uśmiechając.
- Do wieczora.- spojrzałem na Kihyuna, który pospiesznie ukłonił się mojemu przyjacielowi, po czym ruszył za mną do samochodu - Przepraszam za niego... ten dzieciak czasem nie wie co mówi.- zacząłem gdy tylko ruszyliśmy.
- Nie powiedział nic złego, nie musisz mnie przepraszać. 
- A... co myślisz o jego sytuacji?- rudzielec spojrzał na mnie ze zdziwieniem, jednak po chwili przełknął z trudem ślinę wbijając wzrok w szybę.
- Nie znam dokładnie tej sytuacji, ale strasznie mu współczuję... Ta osoba, z którą się spotyka i której powiedział, że ją kocha jest okropna. Jak można tak podle wykorzystywać uczucia drugiej osoby?- poczułem jak boli mnie serce. W zasadzie Kihyun nie jest tego świadomy, ale obraża właśnie w tym momencie mnie... to boli.
- A jeśli ta druga osoba zakochała się w kimś dopiero po jakimś czasie sypiania z Minhyukiem?
- Hm... wydaje mi się, że wtedy powinna od razu to zakończyć i powiedzieć Minhyukowi na czym stoi... A teraz sam widzisz... chłopak jest tak załamany, że upija się o godzinie...- Kihyun spojrzał na zegarek - Jest po 13-stej... Poza tym... czy ty właśnie bronisz tego dupka, który skrzywdził twojego przyjaciela?- mam ochotę powiedzieć mu, że tym dupkiem jestem ja, ale wtedy byłoby po mnie.
- Nie... absolutnie nie. Jestem po prostu ciekawy twojej opinii.- rudzielec westchnął spoglądając na mnie.
- Może zamiast oddawać go Jooheonowi powinniśmy zaprosić go na obiad?
- Widziałeś w jakim był stanie. Drzemka dobrze mu zrobi.- szczerze mówiąc przez Minhyuka odechciało mi się absolutnie wszystkiego... Lubię go, nawet bardzo. Przez rok naszej znajomości przeszliśmy naprawdę dużo i pomagałem mu w wielu sprawach. Nasza znajomość nie opierała się jedynie na seksie. Potrafiliśmy od czasu do czasu wyjść na obiad, spacer czy do kina, ale z mojej strony było to czysto przyjacielskie... nie sądziłem, że ten idiota czuje do mnie coś więcej...
- Hej, Wonho...
- Hm?
- Mamy zielone...- westchnąłem skręcając w uliczkę prowadzącą do mojego bloku - Wonho, jeśli Minhyuk nie daje ci spokoju to zjemy kiedy indziej... naprawdę nie ma problemu...
- Nie... chcę spędzić ten dzień z tobą.- odpowiedziałem stanowczo parkując pod blokiem - Zapraszam.- Kihyun uśmiechnął się lekko wysiadając z auta. W ciszy ruszyliśmy do klatki, po czym wylądowaliśmy w windzie uważnie się sobie przyglądając. Miałem ochotę zacząć go całować i pozbawiać po kolei każdej części jego garderoby, ale muszę się powstrzymać... naprawdę chcę zyskać w jego oczach, a nie na wstępie stracić... Po wejściu do mieszkania rozebrałem się biorąc od mojego gościa kurtkę.
- Wow... co to za maniery?
- W końcu jesteś moim gościem, prawda?- znów ten uroczy rumieniec. Uśmiechnąłem się łapiąc go za rękę. Chwilowo zapomniałem, że nie jest on moją kolejną, seksualną ofiarą.
- Wonho...- twarz Kihyuna aż płonęła za wstydu.
- Krępują cię takie gesty?- przygryzłem wargę podchodząc bliżej kolegi.
- Co?... Nie... nie, tylko... trochę to dziwne, wiesz... nie znamy się.- jaka urocza istotka.
- Czyli... mam rozumieć, że jeśli byśmy się lepiej znali...
- Wonho...- znów się zapędziłem. Czyżby Jooheon miał rację? Może rzeczywiście jestem nimfomanem? Co jest ze mną nie tak, że od dłuższego czasu nie jestem w stanie się pohamować i non stop myślę o seksie, flirtowaniu i kreowaniu się na bad boy'a?
- Żartowałem.- szepnąłem uśmiechając się, po czym zaciągnąłem rudzielca do kuchni - Na co masz ochotę?
- A co proponujesz?
- Mam ochotę na kurczaka.
- Super!- Kihyun aż podskoczył klaszcząc w dłonie. Nie wiedziałem, że facet może emanować taką słodyczą.
- Na pewno? Może masz ochotę na coś innego?
- Y y... jestem za kurczakiem.- po przygotowaniu potrzebnych rzeczy zabraliśmy się za przygotowania. Muszę przyznać, że dawno nie spędzałem czasu w tak miłej atmosferze, a było to przecież jedynie przygotowywanie obiadu. Kihyun okazał się być niesamowicie wrażliwym, kochanym, inteligentnym chłopakiem z ogromnymi, ambitnymi planami na przyszłość. Dowiedziałem się, że nigdy z nikim nie był i póki co nikogo nie szuka, bo chce się skupić na nauce... fuck. Nie powiem, że to trochę utrudnia mi zadanie. Z drugiej strony cieszę się, że to rude, kochane maleństwo jest całkowicie czyste i nietknięte przez nikogo. W tym momencie nie zakładam nawet innej opcji... muszę być pierwszy - Ale się najadłem.- jęknął chłopak kładąc się na stojącej w salonie kanapie.
- Mmm... ja też. Chyba przesadziłem.- usiadłem obok niego wbijając wzrok w telewizor.
- Kładź się... pewnie się źle czujesz.- skoro nalegasz. Położyłem się obok Kihyuna kładąc mu głowę na klatce piersiowej. Wiewiór objął mnie głęboko wzdychając. Czułem jak jego serce bije w niesamowicie szybkim tempie, ale nie chciałem go zawstydzać.
- Czuję, że nie ruszę się przez najbliższą godzinę.
- Mhmm... nie wiem jak ty, ale ja po jedzeniu jestem strasznie śpiący.
- Prześpij się jak chcesz.
- Nie no, co ty... Zaraz będę się zwijał.
- Już? Dlaczego?
- Musisz jeszcze jechać do Minhyuka... nie chcę ci przeszkadzać.- ahh... pora wydobyć z siebie swoją pseudo słodką stronę.
- Mmmm nie zostawiaj mnie.- jęknąłem wtulając się w chłopaka - Nie chcę zostawać sam.- Kihyun zaśmiał się spoglądając na mnie.
- Kto by pomyślał, że taka definicja męskości posiada taką stronę.- oparłem się na łokciu spoglądając mu w oczy.
- Twoim zdaniem jestem definicją męskości?
- Z tego co widzę i na tyle na ile cię znam chyba śmiało mogę tak powiedzieć.- uśmiechnąłem się nachylając się do ucha chłopaka.
- Ale mi schlebiasz.- ciało Kihyuna zadrżało... no i mam cię. Westchnąłem jeżdżąc palcem po wrażliwym płatku chłopaka - A ty? Lubisz być komplementowany? 
- Aish... nie, raczej nie. Krępuje mnie to.
- Czemu?
- Sam nie wiem... po prostu tego nie lubię.- westchnąłem kładąc dłoń na policzku chłopaka. Następnie odwróciłem jego twarz w swoim kierunku lekko się uśmiechając. Widziałem w jego oczach ogromną ciekawość pomieszaną ze strachem i ogromnym zawstydzeniem.
- Mógłbyś coś dla mnie zrobić?
- Zależy co.
- Mogę to zademonstrować? Nie lubię o tym rozmawiać.
- Nie mogę obiecać ci niczego w ciemno.- chyba coś podobnego powiedziałem ostatnio Minhyukowi... cóż... widzę, że jesteśmy coraz bardziej do siebie podobni.
- Kihyun...- uśmiechnąłem się lekko czując jak mocno bije moje serce - Mógłbyś mnie pocałować?
- Co?- było to jedyne słowo jakie chłopak zdążył wypowiedzieć. Nachyliłem się do niego muskając jego wargi najdelikatniej jak tylko mogłem. Po chwili takiej pieszczoty wsunąłem język między usta rudzielca czując lekki opór i cichy, stłumiony moimi wargami jęk. Czując jego niezaradność i wstyd zaistniałą sytuacją narastała we mnie coraz to większa ochota na coś więcej. Wiedziałem jednak, że muszę się powstrzymać, by nie wyjść na skończonego, napalonego dupka - Wonho... wystarczy.- przerwałem pocałunek spoglądając na czerwoną twarz chłopaka. Oblizałem wargi lekko się uśmiechając - Pójdę już...
- Co...- Kihyun podniósł się pospiesznie z kanapy idąc w stronę przedpokoju - Hej, zaczekaj.- pobiegłem za nim łapiąc go za rękę - Kihyun, przepraszam... proszę cię zapomnij o tym.- rudzielec zabrał rękę nakładając w biegu kurtkę i buty - Słyszysz?
- Nie chcę o tym zapominać...- powiedział kładąc rękę na klamce - Dziękuję za obiad.- dodał kłaniając się - Do zobaczenia.- po tych słowach opuścił moje mieszkanie zbiegając po schodach na dół. Bardzo spieprzyłem swoje szanse u tego chłopaka? Jakby nie patrzeć odwzajemniał mój pocałunek... powiedział, że chce go pamiętać. Boże... nigdy nie miałem takiego mętliku w głowie. Dotknąłem swoich warg lekko się uśmiechając. Jakie on ma słodkie, delikatne usta... Kto by pomyślał, że to wszystko potoczy się tak szybko? Nie wiedziałem nawet, że potrafię być delikatny i czuły... wow. Z rozmyśleń wyrwał mnie w brutalny sposób dzwonek telefonu. Podskoczyłem wyciagając go z kieszeni.
- Tak?
- Hej... nie przeszkadzam?- w słuchawce zabrzamiał głos Jooheona.
- Nie, Kihyun właśnie wyszedł... co jest?
- Minhyuk się obudził... bardzo chce się z tobą zobaczyć.
- Jak on się czuje?
- Lepiej, ale jak widzę jak on się męczy z uczuciem do ciebie...- przyjaciel westchnął.
- Mówił ci coś o mnie?
- Tak... powiedział, że zakochał się w tobie podczas waszego pierwszego razu. Ponoć byłeś jego pierwszym partnerem. Wiesz... trochę mu współczuję...
- Nie ważne.- czułem jak coś ściska mnie za gardło - Niedługo u ciebie będę.- rozłączyłem się odczuwając narastające we mnie coraz to większe wyrzuty sumienia. Ahhh nienawidzę tego uczucia. Nie mogę przecież zmusić się do bycia z Minhyukiem. Co z Kihyunem? Ten wiewiór naprawdę mi się podoba i patrzę na niego jak na partnera, którego chcę kochać i się nim opiekować, a nie jak na zabawkę do zaliczenia...
               Po około pół godziny dotarłem pod dom Jooheona. Ten to ma szczęście. Jego rodzice w pogoni za pracą uciekli do Busan zostawiając mu cały, jednorodzinny dom do jego dyspozycji. Ahh... poza klubami to właśnie tutaj odbywają się najlepsze, studenckie imprezy. Uśmiechnąłem się pod nosem wysiadając z auta. Gdy doszedłem od drzwi otworzyłem je wchodząc do środka.
- Jestem!
- Chodź do kuchni!- rozebrałem się wchodząc w głąb mieszkania.
- Ale pachnie... co robisz?
- Ddukbokkie i Dakjuk.
- Co to za okazja?
- Musiałem przecież zrobić obiad Minhyukowi.- westchnąłem mierząc przyjaciela wzrokiem.
- No tak... gdzie on jest?
- W moim pokoju.
- Czemu nie siedzi z tobą?- chłopak wzruszył jedynie ramionami - Dobra... zaraz przyjdę.- wziąłem do ust kawałek mięska, po czym ruszyłem do sypialni Jooheona - Minhyuk...- szepnąłem wchodząc do środka. Myślałem, że może śpi, jednak ten siedział na łóżku owinięty od stóp do głów kocem. Gdy mnie zobaczył westchnął wbijając wzrok w podłogę - Hej... jak się czujesz?
- Dobrze.- usiadłem obok blondyna głaszcząc go po plecach - Wiesz co dzisiaj jest?- środa, to jest pewne... zaraz... - Nie wiesz...- aishh jak mogłem zapomnieć?!
- Oczywiście, że wiem... dzisiaj są twoje urodziny.- uśmiechnąłem się szturchając palcem nos chłopaka.
- Pamiętałeś...- powiedział nieco wzruszony lekko się czerwieniąc.
- Jak mógłbym zapomnieć?- no właśnie, jak... ale ze mnie dupek - Co chciałbyś dostać?
- Nic.- hm? Spojrzałem na blondyna pytająco - Chcę je spędzić z tobą... to wszystko.- westchnąłem wtulając w siebie drżące ciało blondyna - Udawaj... chociaż dzisiaj udawaj, że ci na mnie choć trochę zależy. 
- Minhyuk, zależy mi na tobie...
- Na mnie czy na mojej dupie?- zapytał podnosząc głowę. Między nami zapadła dość niezręczna cisza, którą musiałem jak najszybciej przerwać.
- Zależy mi na tobie jak na przyjacielu... uwierz mi, że nie jesteś mi obojętny. Nie po tym, co przeszliśmy przez ten rok.- oczy blondyna wypełniły łzy - Minhyuk...
- W czym jestem gorszy od tego całego Kihyuna?
- Proszę cię, nie zaczynaj.
- Wonho, odpowiedz mi... nie zmuszaj mnie żebym zrobił naprawdę coś głupiego.
- Nie szantażuj mnie.
- Zrozum do cholery, że cię kocham i już nie wiem co mam ze sobą zrobić!- znów cisza. Wziąłem głęboki oddech odwracając głowę... nie byłem w stanie na niego spojrzeć - Wonho...- poczułem jak chłopak siada na mnie okrakiem.
- Proszę cię, skończmy z tym.
- Wonho...- powtórzył chłopak obejmując mnie. Po chwili poczułem jego delikatne wargi na swojej szyi. Ułożyłem dłonie na jego plecach, po czym przekręciłem głowę w jego kierunku spoglądając mu tym samym w oczy.
- Minhyuk, nie róbmy tego... to cię jedynie rani...
- Mylisz się.- szepnął lekko się uśmiechając - Dzięki temu jestem choć przez chwilę szczęśliwy.- nie potrafię mu odmówić... w tym momencie czuję się jak zwykła dziwka. Chodzę do łóżka z kim popadnie, gdzie popadnie i teraz to ja przyjąłem rolę tej uległej strony - Pocałuj mnie.- wargi Minhyuka musnęły delikatnie moje usta przyprawiając mnie o falę dreszczy.
- Robimy to ostatni raz.- szepnąłem namiętnie go całując. W tym momencie brzydzę się sam siebie... kim ja do cholery jestem i dokąd zawędrowało moje pieprzone życie? Poczułem jak ręka Minhyuka wsuwa się w moje spodnie. Jego delikatne palce zaczęły pieścić moją męskość. Odchyliłem głowę zamykając tym samym oczy. Z moich ust wydobył się gardłowy jęk. Chłopak nachylił się do mnie całując mnie zachłannie po uchu - Aishh Minhyuk...
- Wiem, że to lubisz.- szepnął rozpinając mi spodnie, które z lekkim wysiłkiem opuścił wraz z bokserkami - Kocham cię Wonho.- jego dłoń zjechała na mojego członka, po czym zaczęła wykonywać bardzo szybkie ruchy. Przyciągnąłem go do siebie znów zatapiając się w jego delikatnych wargach. W chwili gdy poczułem, że moja męskość jest już gotowa rozpiąłem mu spodnie lekko się uśmiechając. Blondyn z wypiekami na twarzy odwzajemnił uśmiech w pośpiechu zdejmując z siebie spodnie oraz bieliznę. Po kilku sekundach znów przyjął wcześniejszą pozycję siadając na moim członku. Z jego ust wydobył się cichy krzyk, a jego delikatne ciało pospiesznie się we mnie wtuliło - Aishh boli.- syknął chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi.
- Ciii.- pocałowałem go w ucho pomagając mu zatopić się w pełni na moim członku - Powoli.- Minhyuk nie potrzebuje dużo czasu. Po paru sekundach jego biodra zaczęły wykonywać szybkie, dość intensywne ruchy przyprawiając mnie o kolejną dawkę przyjemności. Gdy blondyn się wyprostował sięgnął po koc zakrywając nim nasze tułowia - Myślisz, że ktoś nas przyłapie?
- Nie raz już to przecież robili.- mruknął nastawiają mi swoją szyję. Chyba jeszcze nie wspominałem, że ta mała bestia uwielbia być gryziona po szyi. Przejechałem językiem po słodkiej skórze kochanka, po czym wgryzłem się w nią słysząc niesamowicie podniecający mnie jęk. Z każdym ugryzieniem jego jęki stawały się coraz głośniejsze, a biodra pracowały na coraz to szybszych obrotach. Chwyciłem chłopaka za pośladki ugniatając je najmocniej jak mogłem. Minhyuk krzyknął szarpiąc mnie dość brutalnie za włosy... za to właśnie uwielbiam tego dzieciaka - Zaraz dojdę.- jęknął nakierowując jędną z moich dłoni na swojego członka. W pewnym momencie usłyszałem jak drzwi do pokoju otwierają się, a pomieszczenie wypełnia delikatne światło dobiegające z kuchni.
- Jak skończycie to chodźcie jeść.- aishh... Jooheon przyłapał mnie na seksie setki razy, ale za każdym razem krępuje mnie to tak samo. Minhyuk nie zwolnił nawet na chwilę. Schował jedynie twarz w zagłębieniu mojej szyi wypuszczając z siebie powietrze. Poczułem jak jego ciepła sperma rozlewa się po mojej ręce.
- Jooheon...
- Jasne, już mnie nie ma.- westchnął opuszczając sypialnię.
- Doszedłeś?- Minhyuk spojrzał na mnie chichocząc. Uwielbiam jego zmęczoną, styraną po seksie twarz i dochodzący do tego ciepły, ciężki oddech odbijający się od mojego ciała.
- Jeszcze nie.- szepnąłem całując go w wystający spod bluzki obojczyk. Chłopak uśmiechnął się powoli ze mnie schodząc. Po chwili jednak klęknął między moimi nogami wkładając do ust mojego penisa. Złapałem go za blond włosy odchylając ponownie głowę w tył - Szybciej.- szepnąłem nieco zmęczony zaciskając coraz bardziej dłoń na jego włosach. Czułem jak moja męskość przechodzi przez całe gardło kochanka. W pewnym momencie poczułem w podbrzuszu silny ucisk, po którym doszedłem w ustach Minhyuka. Chłopak posłusznie zebrał moje nasienie, po czym wstał chwiejnym krokiem nachylając się do mnie. Chwyciłem go za biodra czekając aż ten mnie pocałuje. Wiem, że niektórych może to brzydzić, jednak my uwielbiamy kończyć właśnie w taki sposób. Minhyuk złapał mnie za tył głowy namiętnie mnie całując. Po dość długim pocałunku chłopak spojrzał na mnie lekko się uśmiechając.
- Dostałem najlepszy prezent Wonho... dziękuję.- po tych słowach pocałował mnie w czoło ubierając się. Wziąłem kilka głębszych wdechów, po czym wstałem naciągając na siebie bokserki oraz spodnie.
- Minhyukkie...- podszedłem do blondyna łapiąc go za ramiona. Chciałem mu powiedzieć, że tym akcentem kończymy naszą łóżkową znajomość, ale nie potrafiłem.
- Tak?- westchnąłem lekko się uśmiechając.
- Chodź jeść...- chłopak skinął głową startując w stronę kuchni. Miałem ochotę uderzyć się w twarz, ale co to da... Będę podrywał i starał się o Kihyuna, a na boku będę zabawiał się z Minhyukiem? Przecież tak nie można do cholery!
- Wonho, chodź jeść!
- Idę!- westchnąłem kierując się w stronę chłopców. W kuchni zastałem jedzącego ze smakiem blondyna i wpatrującego się we mnie z pogardą Jooheona - Zjedz i odwiozę cię do domu.- powiedziałem głaszcząc kochanka po plecach.
- Ty nic nie zjesz?- zapytał przyjaciel uważnie mi się przyglądając.
- Nie jestem głodny...
- Mhm...- chłopak wstał podając Minhyukowi kolejną porcję wodorostów - Mógłbyś do mnie wpaść jak odwieziesz już Minhyuka?- czuję, że czeka nas poważna rozmowa...
- Jasne... 
- Świetnie.- zakończył rozmowę zabierając się za jedzenie. Wiem, że Minhyuk podoba się Jooheonowi i pewnie o tym chce ze mną rozmawiać, ale w czym ja tak naprawdę mogę mu pomóc? Ahh... pewnie jeszcze dostanę pouczenie, że skoro chcę być z Kihyunem to nie powinienem zabawiać się dalej z Minhyukiem. Czemu to wszystko musi być do cholery takie skomplikowane? I dlaczego to zasrane przekleństwo zwane zakochaniem musiało mnie dopaść właśnie teraz?

~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
/03.11.2016/~
Minhyukkie obchodzi dzisiaj swoje 23 [w Korei 24] urodziny! 

2 komentarze:

  1. O mój Boże... Co tu się dzieje....
    WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO MINHYUK!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze nienawidzę postaci typu Minhyuka w tym fanfiku, ale tutaj wyjątkowo... Odgrywa swoją rolę przebojowo ;3 obv. Liczę na happy end, ale cóż Minhyukiem w tle nie pogardzę

    OdpowiedzUsuń