- Chłopaki już 7 rano ! Chodźcie do kuchni !- donośny krzyk managera był w stanie pobudzić do życia nawet nieboszczyka. Wyciągnąłem się z głośnym jękiem, podniosłem cztery litery i posłusznie zszedłem do kuchni na śniadanie. Stół był już oblężony przez chłopaków i managera. No tak... tradycyjnie brakowało Leo. Dlaczego ten chłopak zawsze musiał trzymać się na uboczu z dala od reszty zespołu ? Był tak uroczo nieśmiały i wszystkim speszony, ale nie powiem....trochę mi to przeszkadzało, chociażby z tego względu, że mnie cholernie pociągał i w końcu chciałbym żeby między nami do czegoś doszło. Wziąłem ze stołu to co zostało po chłopakach i ruszyłem do pokoju bruneta. Był w nim sam. Ravi dzielił pokój z N, a ja z Hyukiem i Hongbinem, którzy co noc szeptali sobie czułe słówka miziając się przy tym w taki sposób, że aż mi się robiło dobrze.
Zapukałem do drzwi. Odpowiedziała mi jedynie cisza... Niewiele myśląc pociągnąłem za klamkę i wszedłem do ciemnego, chłodnego pokoju.
- Leoś ...
- Czego... - mimo chłodnego przywitania, jego głos był niesamowicie delikatny i cichy. Ciekawe co takiego stało się w jego życiu, że się tak zachowuje.
- Przyniosłem ci śniadanko.- uśmiechnąłem się i postawiłem talerz na szafce.
- Zabieraj to...
- Leo musisz coś zjeść.
- Wyjdź...- po tych słowach wypchnął mnie z pokoju i trzasnął z całej siły drzwiami. Szczerze mówiąc byłem trochę zawiedziony, bo chciałem sobie wreszcie z nim szczerze pogadać, no ale cóż....wyszło jak wyszło. Zrezygnowany zszedłem do kuchni i usiadłem obok Hyuka.
- Gdzie twój Leoś ?- zaśmiał się N wtulając się w ramię Raviego.
- Mój ?- szczerze mówiąc nie sądziłem, że ktokolwiek wie o tym, że za nim szaleję.
- No tak... znowu się zamknął w swojej klitce ?
- N daj mu spokój... Nie pomyślałeś o tym, że musiało się stać coś złego, że się tak zachowuje ?
- Dawno go nikt nie dymał. - zachichotał maknae i rzucił we mnie kawałkiem pomidora.
- Wiesz co Hyuk .... nie sądziłem, że jesteś aż tak żałosny...- po tych słowach wstałem i ruszyłem w stronę pokoju.
- Ken zaczekaj.- powiedział stanowczo Ravi i kiwnął na mnie głową żebym z powrotem zajął swoje miejsce. - Mam pomysł ...- kontynuował, a reszta chłopaków wpatrywała się w niego jak w obrazek. - Leo to prawiczek... nigdy nikogo nie miał i w związku z tym mam pewną propozycję...
- Jaką ?- zaciekawiłem się i patrzyłem na Raviego jak na kompletnego idiotę.
- Założymy się, który pierwszy go przeleci....
- Posrało cię...
- Eejjjj mi się tam podoba.- powiedział entuzjastycznie Hyuk, jednak Hongbin od razu go uciszył strzelając mu z piąchy w plecy. - To zabawa dla starszych skarbie.- cmoknął swojego młodszego chłopaka i spojrzał na Raviego.
- No to kto w to wchodzi ?- Ravi popatrzył po podnieconych twarzach chłopaków. Zgodzili się Hongbin i N...plus Ravi...najgorsza trójka będzie startować do tej bezbronnej, nieśmiałej istotki.
- Nie zgadzam się... dlaczego traktujecie go jak zwierze i wykorzystujecie jego niewinność ?- złowieszczy wzrok Hongbina jednak skutecznie mnie uciszył.
- Zaczynamy od dzisiaj.- cwaniacki uśmieszek Raviego mówił sam za siebie....szykował coś okropnego...
*
Poranna próba minęła mi w miarę szybko. Teraz była...już 20 ?...oj...to próba nie była w sumie taka poranna. Spojrzałem w stronę Leo, który w bardzo nieśmiały sposób ćwiczył przed lustrem kroki do Hyde. Uśmiechnąłem się pod nosem, jednak po chwili mój cały entuzjazm opadł po tym, jak zobaczyłem podchodzącego do niego Raviego. Hongbin, Hyuk i N chichotali mało co się nie dusząc.
- Co tam Leoś ? - zapytał cwaniacko chłopak zbliżając się coraz bliżej do zdezorientowanego bruneta. - Bardzo dobrze ci idzie.
- No...
- Ojj...czemu ty jesteś taki chłodny ?- przycisnął chłopaka do lustra i zaczął całować po szyi....Łał....aż takiej akcji nie spodziewałem się nawet po Ravim.
- Proszę puść mnie.
- Najpierw się pobawimy.
- Ravi błagam !- po twarzy Leo spływały łzy, a ciało trzęsło się jak galareta.
- Oj już nie zgrywaj takiej cnotki... wiem, że masz na to ochotę.- mówiąc to złapał za krocze chłopaka.
- Ravi pojebało cię ?! - nie mogłem już dłużej na to patrzeć. Podbiegłem do chłopaka i uderzyłem go z całej siły w twarz. W tym samym czasie przerażony jak dziecko Leo wybiegł z sali treningowej, a za nim wyrwał Hongbin. Łapiąc go za rękę wepchnął do schowka na miotły i w bezczelny sposób zaczął się do niego dobierać.
- Czego wy chcecie ?- zapytał Leo wijąc się we wszystkie strony chcąc uniemożliwić Hongbinowi dalsze próby gwałtu.
- Ciiii....- Hong złapał bruneta za włosy, odchylił jego głowę i zaczął gryźć po szyi. Druga ręka masowała w brutalny sposób jego przyrodzenie. Leo nie wytrzymał.... był to dla niego taki silny wstrząs, że aż zemdlał i osunął się na ziemię robiąc przy tym dużo szumu....
*
Obudził się dopiero w szpitalu. Leżał na łóżku z rozwaloną , zabandażowaną głową i z dość silnym uszczerbkiem na psychice. Siedziałem przy nim i co chwilę wycierałem zapłakane oczy. Leo spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem.
- Leoś.... jak się czujesz ?- zapytałem, ujmując delikatnie jego dłoń.
- Wyjdź...
- Nie, nie wyjdę... nie jestem taki jak oni, zaufaj mi...
- Nikomu nie ufam...
- Wiem... Leo ja to wiem, ale proszę cię, daj mi szansę...
- Nie...
- Dlaczego ?
- Odchodzę z zespołu... i chcę żebyście mi wszyscy dali święty spokój...
- Nie możesz odejść....
- Niby dlaczego ?- muszę powiedzieć, że byłem niesamowicie zaskoczony tą rozmową... chyba jeszcze nikomu nie udało się rozmawiać tak długo z Leo.
- Bo... bo mi na tobie zależy...
- Chyba na mojej dupie jak reszcie....
- Nie Leo... ja w przeciwieństwie do nich wiedzę w tobie cudownego, nieśmiałego chłopaka. I zdaję sobie sprawę z tego, że coś złego musiało wydarzyć się w twoim życiu, że się tak zachowujesz... tylko nie wiem co i.... nie wiem jak mógłbym ci pomóc...
- Dziękuję, ale.... nie pomożesz mi...
- Dlaczego ?
- Wolę o tym nie mówić....
- Leoś... zaufaj mi...- pogłaskałem jego dłoń w najbardziej czuły i delikatny sposób jaki tylko umiałem.
- Jak miałem 13 lat mój tato zmarł na raka... rok po jego śmierci mama znalazła sobie nowego fagasa, który od razu u nas zamieszkał... odkąd się wprowadził bywał w moim pokoju co noc... zaczęło się od niewinnego dotykania, a później pozwalał sobie na więcej...
- Dobrze wystarczy ...- usiadłem na łóżku chłopaka i mocno go przytuliłem. Leo wtulił się we mnie i zaczął płakać jak bezbronne dziecko. Było mi go niezwykle żal i miałem ochotę popłakać się razem z nim.
- Leoś pomogę ci... obiecuję. Możesz mi zaufać... - cmoknąłem go w czoło... Po tym geście chłopak chyba się do mnie przekonał. Od razu się uspokoił, a jego drżące ciało wtuliło się we mnie jeszcze bardziej. Czułem, że jestem na dobrej drodze do tego, by go w końcu otworzyć na świat i ludzi.
~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
O^O mój męski Leo oppa co ty mu zrobiłaś.T-T..
OdpowiedzUsuńLeo ma coś w sobie tajemniczego. Słodki i nieobliczalny <3
OdpowiedzUsuńOmg, biedny Leo, chłopcy zdecydowanie przesadzili. Leo i Ken to taki uroczy pairing~
OdpowiedzUsuń