23 grudnia 2013

Ravi & N




            Zimowa, chłodna noc. Jak zwykle o tej porze całe VIXX znajdowało się w wytwórni na próbie. Zwykle atmosfera na treningach była przyjemna, dzisiaj jednak było inaczej. Manager wyżywał się na nas za swoje nieudane życie łóżkowe, co dało nam się we znaki poprzedniej nocy. Jego partner wyraźnie nie miał ochoty na seks...a nasz kochany manager nienawidził sytuacji, w których ktoś odmawiał mu przyjemności. No...kończyło się to tak, że my obrywaliśmy za to na treningach.
- Yeon zepnij dupę i weź się do roboty !!!- ah no oczywiście...musiał się uczepić mnie. Spiąłem się w sobie i starałem się robić wszystko tak jak należy.
- Yeon do jasnej cholery głuchy jesteś ?!- nienawidziłem kiedy się mnie ktoś czepiał i kiedy ktoś podnosił na mnie głos. Należę niestety do tej ciotowatej grupy ludzi, którzy potrafią płakać z byle powodu. - Chodź tu do mnie !- po tych słowach opuściłem parkiet i podszedłem do managera.
- Słucham Pana...
- Czy ty weźmiesz się w końcu do roboty ?!
- Przecież robię co mogę... zawsze tak tańczyłem i jakoś nigdy to panu nie przeszkadzało. 
- Ale teraz mi przeszkadza... coś czuję, że chyba chcesz opuścić ten zespół. 
- Ale.... jak to, o czym Pan mówi ?- mój głos zadrżał. Nie wyobrażałem sobie życia bez chłopaków i VIXX... to było wszystko co mam...
- Mówię o tym, że się nie starasz, obijasz i... w ogóle jesteś do dupy...- na sali zapanowała głucha cisza, a ja czułem na sobie spojrzenia zdezorientowanych chłopaków.
- Ja... będę się starał... przyrzekam...- po policzku spłynęła mi łza... takie sytuacje były ponad moje siły.
- Wiesz.... myślę, że możesz zrobić coś dzięki czemu zostaniesz w zespole...
- A mianowicie ?
- Chodź... - rzucił manager i wyszedł z sali. Bez zastanowienia ruszyłem za nim i już po chwili znajdowaliśmy się w jego gabinecie. Mężczyzna usiadł na fotelu, a mnie pozostawił samego sobie. Stałem jak ta sirotka i nie miałem pojęcia co mam ze sobą zrobić. Kyung... bo tak miał na imię manager, wyciągnął z kieszeni spodni telefon i włączył na nagrywanie.
- No dajesz....
- A... ale że co ?- szczerze nie miałem pojęcia o co mu chodziło.
- Rozbieraj się.
- Co... Pan chyba żartuje.
- Yeon chcesz być w zespole ?- na te słowa skinąłem twierdząco głową. - No to dajesz.
Z ogromnym wstydem i zażenowaniem zacząłem zdejmować koszulkę.
- Nie... nie mogę... wstydzę się
- Mam Ci pomóc czy sam to zrobisz ?
- Ja...
- Tylko ostrzegam, że jak ci zacznę pomagać to już nie będzie tak przyjemnie...
Po moich bladych policzkach zaczęły spływać łzy. Zdjąłem buty i spodnie... ale co dalej....przecież nie będę świecił przed nim swoją męskością...to by było chore.
- Już...- powiedziałem drżącym głosem i spuściłem głowę.
- Dalej... chyba jeszcze nie skończyłeś. 
- Skończyłem...
Po tych słowach Kyung podszedł do mnie i uderzył mnie w twarz. Popchnął mnie na ziemie i pozbawił ostatniej części garderoby. Moja twarz zrobiła się cała czerwona, a oczy co chwilę napełniały łzy.
- Bierz to maleństwo w łapkę i do roboty.
- Nie... proszę mnie zostawić. 
- Jeżeli tego nie zrobisz, to po pierwsze wylecisz z zespołu, a po drugie ten filmik znajdzie się w internecie. 
Przerażony ująłem w dłoń mojego członka i zacząłem sobie... nazwijmy to dogadzać.
W tym samym czasie na sali treningowej panowała głucha cisza. Wszyscy siedzieli pod lustrami, jedynie Ravi chodził nerwowo po całej sali.
- Ravi usiądź... zaraz przyjdą.- powiedział Hyuk starając się uspokoić swojego hyunga.
- On mu coś zrobi... jestem tego pewien.- Ravi był widocznie przejęty całą tą sytuacją. Był zakochany w N od jakiś 6 miesięcy, o czym wszyscy doskonale wiedzieli... poza Yeonem oczywiście.
- Idź zobaczyć co oni tam robią.- łał... Leo pierwszy raz bez przymusu zabrał głos. Po jego słowach WonShik wyparował z sali i pobiegł w stronę gabinetu managera. Jednak jego próby dostania się do środka szły na marne. Drzwi zamknięte były na klucz, a ze środka dobiegały przerażone krzyki gwałconego Yeona. Ravi nie mogąc dłużej znieść tego przerażającego dźwięku wyważył drzwi i wbiegł do środka. Widok jaki go zastał był przerażający. Na biurku leżał nagi i posiniaczony chłopak, a nad nim stał podniecony do granic możliwości Kyung. 20-latek nie czekając ani chwili dłużej podbiegł do managera i uderzył go z całej siły w twarz. Następnie rzucił nim o podłogę i zaczął okładać pięściami najmocniej jak tylko potrafił. W tym czasie Hyuk i HongBin ubierali przerażonego chłopaka. Był strasznie posiniaczony, zakrwawiony i przerażony. Po jego twarzy spływały grube łzy, które przy ustach mieszały się z krwią. HongBin wziął drobne ciało N na ręce i ruszył w stronę samochodu. Za nim pobiegła cała reszta. Ravi myśląc, że zabił Kyunga wziął pośpiesznie rzeczy z sali i pędem ruszył do auta. Po kilku minutach byli już w drodze do dormu. Nikt o nic nie pytał, nikt nie patrzył w stronę Yeona, nikt nic nie mówił, wszyscy udawali, że nic się nie stało. Jedynie Ravi siedział na tyle vana i płakał. Co chwilę zerkał na siedzącego obok niego 23-latka, który owinięty w koc, telepał się niemiłosiernie i płakał...ciągle płakał...ten widok bolał WonShik'a najbardziej.
- Yeon...- zaczął cicho i złapał chłopaka za rękę. N odwrócił głowę i popatrzył na niego przymrużonymi, czerwonymi oczami. - Posłuchaj... wiem, że to nie jest odpowiedni moment, ale jak nie powiem tego teraz to już nie powiem ci tego nigdy... Yeon... kocham cię....
N dalej patrzył na Raviego tym samym nieobecnym spojrzeniem, a na jego twarzy malował się lekki uśmiech. Jego popękane i zakrwawione usta otworzyły się.... zapewne chciał coś powiedzieć. Jednak po tym geście padł w ramiona 20-latka i wydał z siebie ostatnie tchnienie. Jego oczy wciąż były otwarte... serce zatrzymało się....odszedł...
- Yeon..... Yeon popatrz na mnie ! - Ravi próbował jeszcze ratować chłopaka. Nawet interwencja najlepszych lekarzy w Seulu nic nie mogła zdziałać. W końcu po 6 miesiącach odważył się wyznać miłość Yeonowi, a on odszedł... tak po prostu.... w sekundę znalazł się na innym świecie...miejmy nadzieje,że lepszym świecie.


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------





5 komentarzy:

  1. Krótkie, ale mocne. I podoba mi się chociaż nie przepadam za uśmiercaniem bohaterów bo później ryczę przez pół dnia xd

    OdpowiedzUsuń
  2. ...D:
    Że czo Ty sobie myślicz, czo? Myślisz, że to przejdzie? No chyba nie.><
    Uważasz chyba, że ja nie mam nic lepszego do roboty jak beczeć nad tym.;;; I masz rację, no ale jednak. <//////3 A ja miałam pisać takiego wesołego NAviego, ale jak teraz mam to zrobić?D;

    OdpowiedzUsuń
  3. ^^^ Płaczę przez powyższe komentarze. Niestety jerem wymagającą czytelniczką i aby coś naprawdę wzruszyło, trzeba odpowiedniego klimatu i nieco więcej stron w Wordzie. Tutaj tego zabrakło, przez co nie ma możliwości, by jakkolwiek się w to zagłębić i chociażby poczuć troszkę smutno. Żadnych odczuć boahterów, akcja raz-dwa. Liczyłam na to, że shot zostanie inaczej zbudowany, ale ty bardzo lubisz pędzić. Doczekam się czegoś dłuższego...?

    --
    bytaasteful.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Co? To jakiś żart?! Ja myślałam że N rzuci mu się w ramiona i będą szczęśliwą parą a nie... :( Może i nie płakałam, nie zdążyłam przywiazac się do bohaterów z resztą ogólnie to było za krótkie żeby wywołać u mnie większe emocje, ale jednak trochę zasmucil mnie koniec :\\

    OdpowiedzUsuń
  5. Co? To jakiś żart?! Ja myślałam że N rzuci mu się w ramiona i będą szczęśliwą parą a nie... :( Może i nie płakałam, nie zdążyłam przywiazac się do bohaterów z resztą ogólnie to było za krótkie żeby wywołać u mnie większe emocje, ale jednak trochę zasmucil mnie koniec :\\

    OdpowiedzUsuń