29 marca 2015

Ken & Leo...VIXX?~cz.3 [Kochajmy się- Koniec]



N
Stałem jak wryty w przedpokoju i patrzyłem na drzwi. Bałem się odwrócić. Czułem na sobie spojrzenie tego dupka. Przeszywał mnie nim na wylot... nienawidziłem tego. W pewnej chwili poczułem na karku jego zimny oddech. Zacisnąłem oczy, do których powoli napływały łzy, a dłonie same zacisnęły się w pięści. Miałem ochotę odwrócić się i zatłuc go na śmierć...ale bałem się... wiedziałem,że jest silniejszy ode mnie i bez problemu sobie ze mną poradzi. Wiedziałem też jakby to zrobił...znałem go już na wylot.
- Odsuń się ode mnie...- szepnąłem i mocniej zacisnąłem oczy.
- Czemu?
Jego dłonie powoli wędrowały po mojej talii. Na sam jego dotyk przez moje ciało przeszły dreszcze.
- Zostaw mnie do cholery...
- Yeon wyluzuj.- jego usta zaczęły pieścić mój kark. Nie wytrzymałem. Odwróciłem się gwałtownie i uderzyłem go z całej siły w twarz. Wiedziałem,że zaraz tego pożałuję. Ravi uśmiechnął się cwaniacko i złapał mnie za włosy przyciskając tym samym do ściany. Drugą ręką okładał mnie po brzuchu. Wszystko zaczęło mi wirować.. nie miałem nawet siły żeby zawołać Kena czy Leo. Chociaż pewnie baliby się przeciwstawić Raviemu. Na szczęście w porę z pokoju wyszedł menager, który odciągnął ode mnie rapera i zaprowadził go do swojego pokoju.

Leo
Chciałem teraz o wszystkim powiedzieć Kenowi,ale jak? Cały czas przecież tkwiłem w tym toksycznym związku z Ravim. Dawno bym go zostawił,ale bałem się konsekwencji. Wiem, do czego Ravi jest zdolny.. jakie ma znajomości i jak bardzo mógłby mi zaszkodzić gdybym tylko mu się przeciwstawił. Widziałem,że Ken patrzy na mnie od dłuższego czasu. Jego ręka spoczęła na moim policzku i zaczęła go delikatnie głaskać.
- Chcesz mi o czymś powiedzieć, prawda?
- N...nie..
- Leo, przecież widzę... 
- Chcę...ale się boję.
- Raviego?
Nic nie odpowiedziałem. Przecież to oczywiste.
- Leo... Ravi ci już nic nie zrobi.... obiecuję ci to. 
Nie miałem ochoty na dłuższą rozmowę. Wtuliłem się w Kena i zamknąłem oczy ciesząc się tą chwilą. Wiedziałem,że jak wróci Ravi nie będzie już tak kolorowo.

Hongbin
Szukałem Hyuka przez całą noc. Od dwóch dni nie było go w domu. Gdzie on się do cholery jasnej podziewa? Gdybym był kobietą już dawno dostałbym okresu z tych nerwów. Jak żyję, nigdy jeszcze nie byłem tak zestresowany. Już miałem się poddać i wracać do dormu,ale wtedy przed nosem śmignął mi chłopak podobny do Hyuka.
- Hyuk!
Nawet się nie odwrócił...biegł czym prędzej przed siebie.
- Han SangHyuk! Zaczekaj!
Nie ma na co czekać. Pędem rzuciłem się za nim. Czułem,że to on...był teraz na wyciągnięcie ręki.
- Hyuk, zaczekaj do cholery!- dosłownie rzuciłem się na niego powalając go tym samym na ziemię.
- Puść mnie!- czyli to on... cały w siniakach i ranach po zadrapaniach. Co ten dureń zrobił?!
- Kto cię tak załatwił?
- Puszczaj... nie mam ci nic do powiedzenia.
Miałem ochotę go wyściskać i udusić jednocześnie. Nie miałem już siły by udawać,że wszystko jest okej.
- Co ty sobie myślisz?! Wiesz jak się o ciebie martwiłem?! Gdzie byłeś przez te dwa dni i kto cię tak urządził?! - mimowolnie z moich oczu popłynęły łzy. Wisiałem teraz nad maknae, na którego twarz kapały słone krople. Widziałem,że jego twarz powoli łagodnieje. Chociaż to mogłby być jedynie pozory.
- Jak mogłeś mi to zrobić?
- Co?...co ja ci Hyuk zrobiłem?
- Co mi zrobiłeś?....związałeś się z Kenem! Doskonale wiesz jak mi na nim zależy!
- Hyuk, ja z nim nie jestem...to co widziałeś to jedna wielka ściema. 
- Nie uwierzę teraz w żadne twoje słowo. 
- Hyuk posłuchaj...- zszedłem z niego i posadziłem go trzymając cały czas jego ręce by mi nie uciekł - Ja i Ken tym sposobem chcieliśmy wzbudzić zazdrość w tobie i Leo.
- Nie rozumiem...
- Ken chcę być z Leo... przykro mi..
- To było do przewidzenia...- widziałem jak do jego oczu napływały łzy. Nie chciałem by cierpiał.
- Ale ja chcę być z tobą...
Cisza...dlaczego on nic nie mówi? Tego się właśnie obawiałem. Zawsze bałem się odrzucenia z jego strony. Jednak kiedyś w końcu musiał nadejść ten dzień kiedy Hyukkie dowie się o moich uczuciach i je odrzuci. Jeszcze przez krótką chwilę patrzyłem na chłopaka, który wyraźnie toczył ze sobą wewnętrzną walkę. Wciąż jednak milczał, co doprowadzało mnie do stanu, którego nie potrafiłem opisać. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię i zapomnieć co powiedziałem Hyukowi. Zrezygnowany westchnąłem i puściłem jego ręce.
- Idź już do dormu...
Ten jak gdyby nigdy nic wstał i odszedł...nawet się za siebie nie obejrzał...

*

Miesiąc później~

Ken
W końcu sytuacja w dormie się uspokoiła i unormowała. Ja i Leo jesteśmy ze sobą od jakiś dwóch tygodni. Leo całkowicie się przy mnie zmienił. Chodzi uśmiechnięty i jest ze wszystkiego zadowolony. Do tego bez przerwy się do mnie przytula i rząda wręcz bym się nim opiekował...moja kochana przytulanka. Co z resztą chłopaków? Wznieśliśmy do sądu pozew przeciwko Raviemu. Kosztowało nas to mnóstwo stresu i nerwów. Donoszenie na kolegę z zespołu nie było zbyt przyjemne. Póki co przebywa w areszcie, a w czerwcu odpowie przed sądem za molestowanie, gwałty i znęcanie się. N? Odkąd menager znalazł go nieprzytomnego w przedpokoju po pobiciu Raviego zaczęło się coś między nimi kleić. Póki co nie chcą nam nic powiedzieć, ale to widać, że tych dwoje coś do siebie czuje. Sprawa z Hyukiem i Hongbinem? Tu niestety nie ma happy endu. Hyuk się w sobie zamknął. Nie chce z nikim przebywać i tym bardziej rozmawiać. Hongbin mimo odrzucenia stara się mu pomagać jak może,ale widać, że psychicznie też już nie daje rady. Miejmy nadzieję,że z czasem wszystko się jakoś ułoży.


~Koniec.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam na mojego drugiego bloga poświęconego zespołowi, który ma zadebiutować w maju tego roku! TROPHY Hwaiting! ---> TROPHY Poland

27 marca 2015

Ken & Leo? VIXX~cz.2 [Kochajmy się]



N
- Powie mi ktoś do jasnej cholery dlaczego nie możemy jechać na próbę?- menager jak zwykle nie był w dobrym nastroju. W sumie wcale mu się nie dziwie. Powinniśmy się teraz promować, a nie możemy, bo w zespole powstaje coraz więcej miłosnych dram.
- Hyuk zniknął... nie możemy dzisiaj odbyć próby.
- Jak to zniknął? Jaja sobie robisz?
- Nie... pokłócił się z Hongbinem i zniknął.
- Nie zwalaj tego na mnie!- Hongbin wyraźnie bardzo to przeżywał, a ja tym tekstem tylko mu niepotrzebnie dopieprzyłem.
- Dobra... mamy ostatnio gorszy okres i Hyuk wyraźnie nie wytrzymał.
- Gorszy okres to on będzie miał jak wróci..- burknął menager i złapał za telefon, jednak jego wielokrotne próby dodzwonienia się do maknae były na nic - Z którym z was miał najlepszy kontakt?
- Ze mną.- szepnął visual i chwycił za chusteczkę, by wytrzeć zapłakane oczy.
- W takim razie powinieneś wiedzieć gdzie może teraz być.
- Skąd mam to do cholery jasnej wiedzieć?! On może być teraz wszędzie!
Takie naskakiwanie i wywoływanie presji na Hongbinie wcale nie przynosiło żadnych rezultatów. Wręcz przeciwnie... chłopak bardziej zamykał się w sobie i nie chciał nic mówić. Było mi go szkoda, ale co mogłem zrobić. Nie mogłem się teraz zająć pocieszaniem go...ważniejsze było odnalezienie Hyuka.
- Nie ma co gdybać.. jak mu przejdzie to sam wróci...- powiedziałem i podszedłem do okna.
- Skąd ta pewność?
- Hyuk ma tylko nas... nie ma dokąd iść... jak zmarznie i będzie głodny wróci z podkulonym ogonem. 

Ken
Może Yeon miał racje. Hyuk jest z domu dziecka... nawet jakby chciał do niego wrócić to go nie przyjmą, bo jest za stary. Ze mnie też jest niezły idiota.. wiedziałem,że Hyuk jest we mnie zakochany, a mimo to na jego oczach przytulałem jego najlepszego przyjaciela. To musiał być dla niego spory cios. No ale stało się... czasu nie cofnę. Teraz tylko mogłem modlić się o to, by Hyuk wrócił cały i zdrowy do domu. Po reakcji Hongbina widziałem,że nie mam u niego żadnych szans. Widziałem jak przeżywa zniknięcie maknae i jak się o niego martwi. A Leo? Hmm... owszem, dalej coś do niego czuję, ale pocałunek Hongbina sprawił,że pokochałem też jego. Dobrą opcją byłby trójkąt....ta...na samą myśl aż parsknąłem śmiechem.
- Bawi cię coś?- zapytał Ravi i objął Leo.
- Nie..
Muszę lepiej kontrolować swoje myśli. Kątem oka zerknąłem na Leo, który znajdował się w objęciach swojego chłopaka. Jego twarz ciągle skierowana była w przeciwną stronę niż my...a raczej Ravi. Widziałem też jak ciężko oddycha i bawi się spoconymi do granic możliwości palcami. Czyżby nasz raper go skrzywdził? A może mają kryzys?...nie...jakby mieli kryzys Ravi by go chyba teraz nie przytulał, a Leo nie byłby aż tak spięty. Może Leo jest z nim z przymusu?... Chociaż...sam już nie wiem co działo sie w tym pieprzonym dormie. Ostatnio widziałem Yeon'a wychodzącego z pokoju, który dzieli z Ravim. Miał podrapane przedramie i sporego siniaka na ramieniu. Nie chciałem go o to pytać, bo wiem, że i tak bym nie uzyskał odpowiedzi.
- Leo... możemy chwilę pogadać?
Leo nic nie odpowiedział. Przełknął jedynie głośno ślinę i przysunął się bliżej Raviego. Jego chłopak spojrzał na mnie i parsknął śmiechem.
- Jak widzisz, nie ma na to ochoty. 
- Nie dałeś mu nawet nic powiedzieć.- odpowiedział N, ale po złowieszczym spojrzeniu rapera od razu zamilkł.
- Ravi, pozwól na chwilę...- głos zabrał również menager. Po jego prośbie on i Ravi zniknęli w jego sypialni. Ja natomiast postanowiłem wykorzystać okazję i porozmawiać z Leo.

Leo
Nie chciałem z nikim rozmawiać. Wiedziałem,że jak Ravi pójdzie do pokoju menagera, Ken od razu mnie zaczepi. Żeby tego uniknąć wstałem pospiesznie i ruszyłem do pokoju. Ken jednak złapał mnie za rękę i pociągnął do kuchni. Był strasznie dociekliwy...nie chciałem, by ktoś tak ingerował w moje życie.
- Leo, co się dzieje?
Odwróciłem się do niego plecami. Nie miałem ochoty z nim o tym rozmawiać.. a już na pewno nie teraz. Czułem jak do oczu napływają mi łzy. Nie chciałem ich pokazywać,ale byłem za słaby psychicznie na tą całą sytuację. Zaginięcie Hyuka, comeback, rozpoczęcie studiów i Ravi... Sytuacji z Ravim była dla mnie najgorsza...
- Leo, porozmawiaj ze mną... nie ufasz mi?
- Ufam.
- Leo...- po chwili znajdowałem się w objęciach Kena. Nie wytrzymałem. Wtuliłem się w niego i wybuchłem płaczem. Jak długo można ukrywać fakt, że dzień w dzień jest się krzywdzonym? Jak długo można tłumić w sobie negatywne emocje? Zawsze myślałem,że jestem jednostką samowystarczalną, ale myliłem się. W chwilach gdzie jest mi naprawdę źle potrzebowałem kogoś z kim mógłbym porozmawiać i do kogo się przytulić. Kimś takim był w moim wypadku Ken. Po chwili jednak w kuchni znalazł się również nasz lider.
- Ken, idź z nim do pokoju...- powiedział spokojnie i poklepał go po ramieniu - A ty Leo o wszystkim mu powiedz...
Niepotrzebnie się w to mieszał. Rozumiem jego troskę, ale ta sprawa akurat go nie dotyczyła więc mógł się nie mieszać. Ken zaprowadził mnie do pokoju i posadził na łóżku. Następnie kucnął na przeciwko mnie i złapał mnie za ręce.
- Jak będziesz gotowy żeby mi o wszystkim powiedzieć to śmiało...mamy czas.
Jest cudowny... po prostu chodzący ideał. Zawsze można się z nim pośmiać i miło spędzić czas... z drugiej jednak strony jest niesamowicie czuły i empatyczny. Potrafi zawsze wysłuchać i doradzić... to cud, że go mam.
- Widzisz... na początku związku z Ravim wszystko było dobrze...później zaczęło mu odwalać...-tutaj przerwałem, bo na samo wspomnienie łzy same cisnęły mi się do oczu. Ken wyraźnie to wyczuł, bo już po chwili znajdowałem się w jego objęciach - Zaczął mnie zmuszać do seksu...jak odmawiałem to mnie bił... poniżał...zawsze wszystko nagrywał...ciągle mnie szantażuje...mam dość, rozumiesz?
- Nic już nie mów...

Ravi
Nie wiem po jaką cholere menager wziął mnie do siebie na rozmowę. Marnował tylko mój czas.
- Jeśli chodzi o Hyuka to ja nic nie wiem... wisi mi to gdzie on teraz jest.
- Nie chodzi o niego... chodzi mi bardziej o siniaki na ciele Leo i Yeona... nic ci o nich nie wiadomo?
- Nie... pewnie zrobili je na próbach...za bardzo nas katujesz.
- Ja katuję?... wydaję mi się, że to ty jesteś katem w tym dormie...- mówiąc to nachylił się do mnie i spojrzał prosto w oczy. Miałem ochotę strzelić mu w twarz i wyjść... z trudem się powstrzymywałem.
- Nie wiem o czym pan mówi.
- Niech ci będzie... ale wiedz, że będę miał cię na oku.
- Spoko.- idiota... coraz bardziej działał mi na nerwy. Wyszedłem z jego pokoju i wróciłem do salonu, w którym zastałem Hongbina i Yeona. N tulił tą sirotę i zapewniał, że Hyuk się odnajdzie i jeszcze dzisiaj wróci do dormu. Mógłby nie wracać... jeden problem byłby z głowy. Chrząknąłem i z impetem usiadłem na kanapie stojącej na przeciwko chłopaków. Hongbin aż podskoczył, co wywołało u mnie śmiech.
- Przestaniesz do cholery?- syknął lider i wtulił w siebie visuala.
- Nie... zrobisz mi coś za to?
N jedynie zmarszczył czoło. Widziałem jaką bucha do mnie nienawiścią i szczerze mówiąc bawiło mnie to. Nic mi nie mógł zrobić. Za dużo o nim wiedziałem i mógłbym to obrócić przeciwko niemu jeśli tylko by mi się zbuntował.

Hongbin
Czułem się odpowiedzialny i winny za całe zło jakie dotknęło nasz dorm. Szczególnie czuję się odpowiedzialny za sprawę z Hyukiem. To przeze mnie zniknął. Przeze mnie teraz szwęda się niewiadomo gdzie. Nawet nie wiem czy jest teraz bezpieczny. czy nie jest mu zimno, na pewno teraz był głodny... a co jeśli sobie coś zrobił? Nie... nawet nie mogę tak myśleć... nigdy bym sobie nie wybaczył gdyby mu się coś stało. Zabiłbym się gdyby stała mu się jakaś krzywda. Wytarłem rękawem od bluzy łzy i spojrzałem na Yeona.
- Pójdę go poszukać...
- Pójdę z tobą.
- Nie... chcę iść sam... to przeze mnie zniknął i to ja będę go szukać.
Po tych słowach ruszyłem w stronę przedpokoju i zacząłem się ubierać.
- Bini...pójdę z tobą.
- Proszę cię, zostań.
Wyszedłem z dormu i ruszyłem nad Han. Hyuk lubił tam przychodzić gdy coś go trapiło. Tak bardzo pragnąłem go teraz zobaczyć. Chciałem tylko wiedzieć czy nic mu nie jest i czy jest bezpieczny. Wiedziałem, że do rozmowy i tak nie dojdzie. Hyukkie pewnie nie chce mnie znać po tej akcji z Kenem. Stanąłem przy budkach z jedzeniem. Widać stąd miejsce, w którym zawsze siedział maknae... niestety...tym razem go tam nie było. Zrezygnowany upadłem na ziemię i zacząłem płakać...


~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Apropo spraw z molestowaniem... Ostatnio N czuł się molestowany przez jedną z członkiń staffu. Kobieta położyła mu rękę na udzie i zaczęła je masować. Liderowi się to nie spodobało i całe szczęście się postawił...biedny Yeon...
Link do artykułu --> Yeon (VIXX)

21 marca 2015

Ken & Leo?...VIXX~cz.1 [Kochajmy się]



Ken
Plątałem się po dormie i szukałem jakiś czystych ubrań. Chciałem wyjść gdzieś z Leo, ale nie miałem się w co ubrać, bo ten patafian Yeon ostatnio pożyczał ode mnie namiętnie ciuchy i oczywiście ich nie prał. Przeszukałem całą szafę, kosz w łazience, garderobę menagera...nic. Zdenerwowany wparowałem do pokoju Yeona, który dzielił razem z Ravim. To co zobaczyłem okropnie mnie zdziwiło...

Leo
Byłem z Ravim od dawna. Nikomu nic nie mówiliśmy, żeby nie robić niepotrzebnych afer. Chcieliśmy być ze sobą, w całkowitej ciszy i spokoju, bez prasy, afer w wytwórni i dram związanych z fanami. Właśnie leżałem wtulony w Raviego, gdy do pokoju wparował Ken. Jego oczy zrobiły się wielkie i wyłupiaste jak u D.O z EXO. Podniosłem lekko głowę i posłałem mu ciepły uśmiech. Wtedy poczułem ręce Raviego zaciskające się na moim ciele i przyciągające mnie bliżej niego. Zachichotałem i wtuliłem się w jego klatkę piersiową.

Ravi
- Co jest?- burknąłem w stronę Kena i pocałowałem moją małpkę w czoło. Ten jednak stał jak wryty i wpatrywał się w Leo - Ken, mówię do Ciebie.
- Hm? 
- Wreszcie...co to za zastój? 
- Chciałem pogadać z Leo...
- Teraz jest zajęty mną.

Ken
Co to kurwa ma znaczyć? Leo nigdy nie wspominał o tym,że jest z tym dupkiem. Przecież jego cicha i spokojna osobowość nie pasują do przebojowości Raviego. Rzuciłem Leo spojrzenie, na które ten od razu się podniósł i znalazł się przy mnie.
- Możemy pogadać?
- O czym?
- Wolałbym, by nie było przy tym Raviego.- powiedziałem, po czym opuściłem pokój. Czułem jak Leo cicho kroczy za mną. Stanąłem w kuchni, opierając się o stół. Leo podszedł do lady i zaczął robić herbatę. Wziąłem głęboki oddech i zacząłem swój wywód.
- Jesteś z Ravim?
- Tak.
- Dlaczego?... znaczy..co w nim takiego jest?
- Jest przebojowy i pewny siebie..udaje twardziela, ale w głębi siebie jest strasznie czuły i wrażliwy. - cichy głos Leo sprawiał,że do oczu powoli napływały mi łzy. Widziałem,że jest w nim strasznie zakochany - A czemu o to pytasz?
- Czysta ciekawość...
- Yhym... bez powodu byś o to nie pytał.- szepnął niemalże chłopak zalewając tym samym dwa kubki herbaty. Po wręczeniu mi jednego z nich usiadł przy stole i spojrzał na mnie oczyma pełnymi cierpienia i smutku. Przyjrzałem mu się dokładnie i usiadłem na przeciwko niego.
- Coś cię trapi Leo.
- Dlaczego tak uważasz?
- Znam cię na wylot... widzę to po twoich oczach.
- A co jeśli się mylisz?
- Nie sądzę... 
- Nie powinniśmy o tym rozmawiać tut...
Tutaj Leo przerwał, bo do kuchni wparował Hyuk z Hongbinem. Ubrani w sportowe ubrania dyszeli ze zmęczenia i ociekali potem.
- Możecie stąd wyjść? Chcę pogadać z Leo. 
- A ja właśnie chciałem pogadać z Tobą.- uśmiechnął się Hongbin i spojrzał na maknae. Hyuk zarumienił się i uciekł do ich wspólnego pokoju.

Hyuk
Wiedziałem,że mogę liczyć na Hongbina. Miał zagadać do Kena, co o mnie myśli i tak dalej. Ken podobał mi się odkąd go poznałem. Co noc o nim fantazjowałem i wyobrażałem nas sobie w różnych sytuacjach. W końcu Bini nie wytrzymał mojego ciągłego roztargnienia i wzdychania do Kena i zapytał o co chodzi. Jako że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, o wszystkim mu powiedziałem. Hongbin obiecał, że mi pomoże, mimo że wiedziałem,że od dawna mu sie podobam. Ale to chyba świadczy tylko i wyłącznie o tym, że jest moim prawdziwym przyjacielem i chce mojego szczęścia. Było mi go szkoda, ale co mogłem zrobić. Miłość nie wybiera. Zakochałem się w Kenie i czułem, że szybko tego nie zmienię.

Ken
Powoli kończyła mi się cierpliwość. Chciałem w końcu załatwić sprawę z Leo i wiedzieć na czym stoję. Teraz, kiedy mam ku temu okazję, musiał napatoczyć się Hongbin i jego "pilna" sprawa.
- Mów, o co chodzi.
- Przy Leo? Wolałbym żebyśmy załatwili to sami. 
- Ale ja i Leo...
- Nie ma problemu, już stąd spadam.- Leo wstał, posłał mi lekki uśmiech i zniknął za drzwiami do pokoju Raviego. Lekko poddenerwowany spojrzałem na Hongbina, który z uśmiechem na twarzy zajmował miejsce Leo.
- Mam nadzieję,że to coś pilnego.

Hongbin
Usiadłem i spojrzałem na Kena. Moim zdaniem nie był to chłopak dla Hyuka. Szczerze mówiąc ja bym bardziej do niego pasował, no ale cóż. Hyukkie chciał wyraźnie jego, a moim zadaniem było mu pomóc. Westchnąłem i wbiłem wzrok w stół.
- Co myślisz o Hyuku?
- W jakim sensie?
- No... co o nim myślisz jako człowieku...kumplu z zespołu..czy..no nie wiem...chłopaku.
Nie umiałem rozmawiać na takie tematy...
- Hongbin, o co ci konkretnie chodzi?
- Podobasz się Hyukowi... chcę wybadać sprawę.

Ken
Boże... tylko tego mi brakowało. Westchnąłem i spojrzałem na lekko zmieszanego Hongbina.
- Jest spoko, ale nie mógłbym z nim być. 
- Co?...dlaczego?- Bini podniósł głowę i na mnie spojrzał. Widziałem w jego oczach smutek pomieszany z nutką nadziei. Od dawna czułem,że jest zakochany w naszym maknae, ale coś go powstrzymywało od wyznania mu tego... teraz już wiem co.
- Dlaczego?...bo od dawna podoba mi się Leo, a Hyuk.... nie oszukujmy się, ale to jeszcze dziecko.
- Nie mów tak o nim...
- Mówię prawdę...- tu się zatrzymałem, bo do głowy przyszedł mi pewien pomysł - Wiesz co?...pomogę ci z Hyukiem, jeśli ty pomożesz mi z Leo.
- Jak mam ci pomóc? Leo jest przecież z Ravim.
- Wiedziałeś o tym?
Wygląda na to, że wszyscy o tym wiedzieli poza mną...Hongbin wzruszył ramionami i przytaknął.
- No a jaki jest ten twój plan?- zapytał po chwili.
- Jeszcze nie wiem...ale coś na pewno wymyślę. 

Hongbin
Ta...Ken i jakiś sensowny pomysł. Jak dla mnie jedno gryzło się z drugim. Westchnąłem i postanowiłem głębiej nad tym pomyśleć. Co zrobić żeby Hyukkie zakochał się we mnie, a Leo zostawił Raviego dla Kena. Tylko oczywiste jest to,że jak się rozstanął relacje w zespole będą tragiczne i prawdopodobnie wszystko się posypie. Z drugiej jednak strony Ravi nigdy nie rozpaczał po zakończonych związkach i szybko potrafił znaleźć sobie kogoś innego. Ale czy tak byłoby i tym razem? Zamyślony podniosłem wzrok na Kena, który bawił się kubkiem.
- Wymyśliłeś coś?
- Powiedzmy.
Wow...tutaj mnie zaskoczył.
- No to słucham.
- Wiem jak spiknąć cię z Hyukiem...nie wiem tylko czy ta sama metoda podziała na mnie i Leo.
- A konkretniej ?
- Sprawimy, by byli o nas zazdrosni...będziemy udawać,że ze sobą jesteśmy.
- Co?...ja z Tobą?...w życiu.
- Dzięki...
Cicho zachichotałem i spojrzałem na załamanego do granic możliwości chłopaka.
- Żartowałem durniu... wchodzę w to.


*
Leo
Dochodziła 23. Chciałem wziąć szybki prysznic i wrócić w objęcia Raviego. Cały czas zastanawiałem się czy powinienem wyznać Kenowi prawdę, czy dla dobra zespołu trzymać ją dla siebie. Było to dość męczące i wykańczające psychicznie, ale cóż... powinienem w sumie przywyknąć do tego, że przez całe życie robiłem za popychadło. Westchnąłem zmęczony i z piżamą pod pachą ruszyłem do łazienki. Gdy wyszedłem z pokoju zobaczyłem siedzących w salonie Kena i Hongbina, którzy obściskiwali się, śmiali się i bez przerwy mówili sobie czułe, tandetne słówka. Przystanąłem na chwilę, by bardziej się im przyjrzeć. Gdy tylko to zobaczyli Ken złapał zaskoczonego Hongbina za twarz i delikatnie go pocałował.
- Czemu nic nie mówiliście?
- Hm?- Bini odwrócił się i spojrzał na mnie wielkimi oczyma -O czym nie mówiliśmy?
- O tym,że jesteście razem.
- Jakoś nie było okazji.- wtrącił się Ken i objął swojego chłopaka.
- Mhm.- w sumie było mi to obojętne czy Ken będzie z tym przygłupem. To tylko i wyłącznie jego osobista sprawa. Nie miałem zamiaru się w to wtrącać. Nie powiem... trochę mnie to zaskoczyło, ale nie miałem zamiaru rozpaczać z tego powodu. Wszedłem do łazienki trzaskając drzwiami i zająłem się swoimi sprawami.

Ken
- Chyba się udało.
- Dlaczego tak myślisz?
- Widziałeś jaki wkurzony wszedł do łazienki?
- Myślisz,że to przez zazdrość?- zachichotał Bini i zarzucił włosami. Muszę przyznać, że spodobał mi się moment kiedy go całowałem. Nasz visual miał tak cudownie miękkie usta, że po skosztowaniu ich miało się ochotę na więcej.
- Hm... miejmy nadzieję,że tak.- uśmiechnąłem się lekko i wtuliłem w siebie Hongbina. Głaszcząc go po głowie czułem się niesamowicie dobrze. Czułem jak moje serce przyspiesza, a ręce lekko drżą. Dlaczego do cholery?! Przecież to tylko Hongbin... ciapowaty, wiecznie zadowolony i...nieziemsko przystojny Hongbin. Aishh...przecież to nie jego chciałem, tylko Leo. Spokojnego, zamkniętego w sobie Leo. Dlaczego Bini musiał wywoływać we mnie takie emocje? Gdy poczułem jak ten mocniej się we mnie wtula, uśmiechnąłem się pod nosem i nakryłem go kocem. Wtuleni w siebie podziwialiśmy nocną panoramę Seoulu, która była idealnie widoczna z naszego dormu.

Hyuk
Było już dawno po 23, a Hongbina nie było jeszcze w łóżku. Dziwne... zwykle o 22 leżał pod kołdrą i opowiadał mi straszne historie. Gdzie on się podziewa? Czyżby tak długo rozmawiał z Kenem? Szczerze mówiąć wątpie w to. Wstałem z łóżka, narzuciłem na siebie bluzę i wyszedłem z pokoju. Zerknąłem do kuchni, ale tam nie było nikogo poza menagerem, który ledwo żywy wcinał resztki z kolacji. Ukłoniłem mu się i poszedłem do salonu. Widok jaki tam zastałem ogromnie mną wstrząsnął. Mój najlepszy przyjaciel siedział w objęciach chłopaka, do którego wzdycham od kilku lat. Gdy Hongbin zobaczył moje odbicie w jednej z naszych szklanych ścian poderwał się na równe nogi i ruszył w moją stronę.
- Hyukkie, wytłumaczę ci to. 
Nie miałem ochoty go słuchać. Szybko ubrałem buty i wybiegłem z dormu. Gdy wybiegałem z bloku widziałem goniącego mnie Hongbina i Kena. Zalany łzami ruszyłem w moje ulubione miejsce, do którego zawsze chodziłem, gdy miałem gorszy dzień... gorszy dzień...w tym momencie nie było to chyba za dobre określenie. Miałem ochotę przestać istnieć. Nie miałem już po co wracać do dormu. W jednej chwili straciłem być może przyszłego chłopaka i najlepszego przyjaciela.

*

N
Zbliżała się 7 rano. Codziennie o tej porze jeździliśmy do wytwórni na treningi. Wraz z menagerem stałem przy vanie i czekałem na zespół. Byłem lekko poddenerwowany, bo chłopaki się spóźniali, a wiedzieli, że tego nienawidzę. U mnie punktualność zawsze stała na pierwszym miejscu. 
- Nie umiesz zapanować nad zespołem?- zapytał w końcu menager. Właśnie czekałem na moment, kiedy się do mnie przyczepi. Jako lider zawsze brałem całą odpowiedzialność za zespół na swoje barki. 
- Nie wiem dlaczego się spóźniają... nigdy tego nie robili.
- No właśnie... coś się stało, a ty o tym nie wiesz?
- Może to ich osobiste sprawy?...nie będę się przecież mieszał.
- Jesteś liderem Yeon... masz wiedzieć o nich wszystko.
Westchnąłem i wrzuciłem torbę do vana.
- Pójdę zobaczyć co z nimi.
Po tych słowach pobiegłem na górę. Po wejściu do dormu stanąłem na środku salonu i wrzasnąłem.
- Jest 7:15 ! Dawno powinniśmy jechać do wytwórni! 
Po tych pobudzających słowach wyszli z pokoju Leo z Ravim i pośpiesznie zbiegli na dół.
- Hyuk, Ken i Hongbin! Ruszajcie dupy!
Nikt nie odpowiadał...co jest do cholery? Już miałem ponownie zdzierać gardło gdy nagle do salonu wszedł zapuchnięty od płaczu Hongbin. Podszedłem do niego i odgarnąłem mu włosy z twarzy.
- Co się stało?
- Hyuk zniknął...
- Co takiego?...jak to zniknął?
- Długa historia...wczoraj w nocy wyszedł z dormu i do tej pory nie wrócił...- posadziłem Hongbina na kanapie i dałem mu wody. Widać, że okropnie przeżywał zniknięcie naszego maknae. 
- Gdzie Ken?
- W pokoju... Hyung, błagam znajdź go...
- Przede wszystkim się uspokój i powiedz mi co się stało.- Bini powoli normował oddech, a ja w tym czasie napisałem do menagera,że z dzisiejszej próby nic nie będzie. 
- No bo Hyuk zakochał się w Kenie... miałem z nim o tym pogadać i w trakcie rozmowy wyszło, że Ken nie chce być z Hyukiem, tylko z Leo... później Ken wpadł na pomysł, że będziemy udawać związek, żeby Hyuk i Leo byli o nas zazdrośni...tylko Hyuk... wiesz jak on bardzo przeżywa takie rzeczy... jezu, jaki ja byłem głupi, że się na to zgodziłem...- nie dało się z nim nie zgodzić. Westchnąłem i wtuliłem w siebie Hongbina, który z minuty na minutę rozklejał się coraz bardziej. Gdy zobaczyłem wchodzących do mieszkania Raviego, Leo i menagera czułem,że będzie z tego niezła afera... w sumie co się dziwić... zaginął jeden z członków zespołu...


~c.d.n
---------------------------------------------------------------------------------------------------------



~~
Przypominam o nowym coverze Chada, który wyszedł dzisiaj o 19:00. Słucham go w kółko od ponad 4 godzin ;; --->  Chad Future-"One man can change the world" (cover)




7 marca 2015

Relacja koncertu Block B

Hej,
zgodnie z obietnicą napiszę dzisiaj relację z koncertu Block B, który miał miejsce 6 marca 2015 roku w klubie Palladium w Warszawie.
Ludzie zaczęli się schodzić pod klub z tego co wiem o godzinie 12, 5 marca. Ja wraz z koleżanką przyszłam pod Palladium 6 marca około 1 w nocy. Uzbrojone w śpiwory i kubki termiczne z kawą dzielnie czekałyśmy na swoją kolej. Odebrałyśmy numerki jakoś po 3 w nocy i do 06:00 miałyśmy czas by pojechać do domu, przespać się, cokolwiek. Ja w tym czasie skoczyłam do domu wykąpać się, pomalować i przebrać i o 6 rano przybiegłam pod klub zameldować się organizatorom. Jeśli bym tego nie zrobiła mój numerek by mi przepadł i dostałby go ktoś inny...ja natomiast byłabym daleko daleko w tyle;) Następne "meldowanie" się było o godzinie 15:30. 3/4 osób będących pod klubem rozjechało się do mieszkań, hosteli itp. lub kręcili się po pobliskiej galerii. Ja z koleżanką natomiat stałam dzielnie pod klubem i czekałam na Block B, bo krążyła plotka, że mają przyjechać między 09:00 a 12:00 na próbę. Tak też zrobili. Jako że wejście do klubu jest jedno nie mieli wyjścia i chcąc czy nie chcąc musieli wejść tym głównym. Stałam tam bardzo blisko chłopaków. P.O i Jaehyo byli dla mnie na wyciągnięcie ręki. Tutaj muszę pochwalić fanów, bo zachowali się tak jak należy. Nikt nie piszczał, nie krzyczał, chłopaki nie mieli również utrudnionego wejścia do środka. P.O i Jaehyo przywitali się z nami, machając nam i uśmiechając się do nas, reszta natomiat z kapturami na głowach pobiegła prosto do klubu. Wszystko to będzie można zobaczyć w filmiku, który nakręciłam i wrzuciłam na yt. Wszystko to stało się kilka minut przed 12:00. Jako że następne czekanie i sprawdzanie numerków było o 15:30 skoczyłam z koleżanką do Subway'a, znajdującego się naprzeciwko klubu na kawusie, która w tym dniu była niezbędna. Po wypiciu kawy, ok. 14:00 wróciłyśmy pod klub i siedząc na zimnym chodniku odmrażając sobie tym samym tyłki czekałyśmy na wpuszczanie do środka. W międzyczasie poznałam mnóstwo świetnych osób, z którymi na pewno będę chciała utrzymać kontakt. Wiele ludzi podchodziło do mnie i mówiło, że wyglądam jak Park Bom (2NE1), czym sprawiali mi ogromną radość. Najbardziej spodobał mi się tekst jednej z dziewczyn stojących niedaleko za mną w kolejce: "Hej...jezu, przyszłam na koncert Block B, rozglądam się po ludziach i nagle what the fuck...co tutaj robi Park Bom?". Na samo wspomnienie tego zdania i mimiki tej dziewczyny mam banana na twarzy :)
Po kilku godzinach marznięcia, okoły godziny 18:00 weszliśmy wszyscy do Palladium...i wtedy dopiero zaczęła się walka. Ludzie wrzucali do szatni rzeczy i czym prędzej biegli na salę. Ja grzecznie zostawiłam kurtkę i poszłam zająć jakieś miejsce. Stałam praktycznie pod samą sceną, niedaleko znajomych, którzy mieli bilety Early więc stwierdziłam,że nie jest źle. Problem zaczął się gdy na salę weszła grupka dziewczyn i na chama zaczęła się pchać na ludzi stojących z przodu, tym samym na mnie. Jakaś dziewczyna dosłownie leżała mi na plecach. Nie miałam nawet jak wyciągnąć telefonu, nie mówiąc już o podniesieniu baneru. Kilka minut przed koncertem zrobiło się niezbyt przyjemnie. Otóż wszyscy, wiadomo, chcieli mieć jak najlepszy widok na chłopaków i w związku z tym zaczęły się kłótnie, wyzwiska, przepychanki...dramat. Sądziłam, że polskie BBC będą umiały się zachować, ale jak widać, niestety nie.
Koncert rozpoczął się punktualnie o 19, co strasznie mnie ucieszyło. Widać, że chłopaki nas szanują. Zastanawiam się jak dużo wkładek mieli tym razem, bo wyglądali na bardzo wysokich ;) I teraz powiem tak...
* Zico - jego bezczelne..nie wiem jak to nazwać.."podrywanie" o mało mnie nie wykończyło. To ciągłe przygryzanie i oblizywanie warg i jednoczesne patrzenie na fanki, to dla mnie zdecydowanie za dużo. Ogólnie Zico jest.. tak mi się przynajmniej wydaje, bardzo ciepłą i zabawną osobą. Zagrzewał fanów do boju :) Zachęcał byśmy z nimi śpiewali, robili hałas, ogólnie co chwilę pokazywali czy jesteśmy zadowoleni i czy dobrze się bawimy.
* Taeil - o nim niestety nie mogę za dużo powiedzieć, bo moje oczy głównie skierowane były na Zico i Jaehyo. Powiem tylko tyle, że był bardzo wycofany..może przestraszony hah, naprawdę nie wiem jak mogłabym go opisać.
* B-Bomb - jak żyję, nie widziałam tak przystojnego faceta. B-Bomb jest pod tym względem po prostu idealny. Wygląda też na wysokiego, ale mówię...wszystko jest kwestią wkładek ;) Chętnie również odpowiadał na pytania od polskich fanów, zresztą podobnie jak reszta chłopaków.
* Jaehyo - i nadszedł ten moment, kiedy będę pisała o swoim biasie...[wdech i wydech]. Jak zobaczyłam go wysiądającego z taxi pod klubem byłam bliska zejścia..dosłownie. Żeby nie narobić wstydu sobie i innym członkom fandomu grzecznie go nagrałam, a gdy tylko znalazł się w klubie wybuchłam płaczem. Podczas koncertu gdy podniosłam baner...a że byłam blisko sceny, a baner był jednym z większych, musiał zwrócić na niego uwagę. Spojrzał jedynie na niego, odwrócił lekko głowę i lekko się uśmiechnął...coś jak Leo (VIXX), typowa diva. Gdy odpowiadał na pytania, jego prawy kącik ust jedynie lekko drgnął gdy słyszał piski fanek. Jak tu żyć z takim człowiekiem...ale i tak go uwielbiam.
* U-kwon - o nim niestety również nie jestem w stanie dużo powiedzieć. Jedyne co zapamiętałam z koncertu to jego czarujący uśmiech...that's all.
* Kyung - jeju...cudowne, kochane, urocze maleństwo do kochania i tulenia. Ubóstwiam jego uśmiech nie schodzący mu w ogóle z twarzy. Momentami miałam ochotę wparować na scenę i zatulić go z miłości. Gdy widział, że fani nagrywają to, co dzieje się na scenie od razu się uśmiechał i nam machał.
* P.O - większość ludzi, których znam mówi: "P.O to brzydal...ale i tak go kocham". Błąd! P.O jest na żywo bardzo przystojny i wysoki. Gdy przechodził obok mnie pod klubem był gdzieś wyższy o głowę (ja mam 173 cm). Do tego jest niewiarygodnie uroczy i ciepły.

Podczas koncertu wiele osób mdlało. Na sali panował ogromny gorąc i było bardzo duszno. Za każdym razem gdy byliśmy zmuszeni przerwać koncert, by ochrona wyniosła mdlejące osoby, widać było po chłopakach, że się tym przejmują. Śledzili wzrokiem każdą osobę, która była wynoszona z sali. Tym również u mnie bardzo zapunktowali. Bolało mnie jedynie to, że nie wszyscy byli gotowi pomóc padającym jak muchy osobom. Dużo ludzi wykorzystywało zamieszanie i pchało się bliżej sceny...no cóż. Całe szczęście mój baner nadał się idealnie do wachlowania takich osób, a kurs pierwszej pomocy nie poszedł na marne. Po koncercie, który trwał około 1,5 godziny chłopcy oblali nas wodami, które sami pili. Miałam na sobie wodę Jaehyo, B-Bomb'a i...kogoś jeszcze..wiem,że trzy osoby lały wodę w stronę gdzie ja stałam.

Podsumowując... jestem bardzo wdzięczna rodzicom za kupno biletu na Bloczki. Był to mój pierwszy k-pop'owy koncert i był on dla mnie naprawdę niezwykle ważny. Gdy w liceum zaczęły się moje wszystkie problemy, wtedy właśnie poznałam k-pop i tak naprawdę tylko i wyłącznie dzięki niemu jeszcze żyję. K-pop to coś więcej niż muzyka. Zobaczenie na żywo swoich idoli, którym tak wiele zawdzięczasz jest dla fana czymś nie do opisania. Pewnie dlatego po wyjściu z sali, siadłam na schodach i dopiero uwolniłam emocje w postaci płaczu..a raczej histerii... ale jak mówiłam, ten koncert był dla mnie naprawdę czymś niesamowicie ważnym.
Życzę wszystkim fanom k-pop'u koncertów ich idoli, takich wrażeń i pozytywnych emocji.




Wszystkie urywki zawarte w tym filmie zostały nagrane przeze mnie :) Miłego oglądania

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ponoć w tym roku mają zawitać do nas Topp Dogg. Jesteście gotowi? :) ja chyba psychicznie jeszcze nie bardzo hah.
Buziaki