Pierwszy dzień w nowej szkole. Pierwszy raz się przenosiłem w trakcie trwania semestru i powiem szczerze,że nie było to zbyt przyjemne doświadczenie. Stres był ogromny. A co jak dzieciaki przyczepią się mojego wyglądu albo nie podpasuje im mój charakter, ubiór czy fryzura ? Zrezygnowany z planem lekcji w ręce ruszyłem pod pokój nauczycielski, by spojrzeć na plan szkoły.
- Gdzie jest ta sala...?- zapytałem sam siebie wpatrując się w mapkę.
- Hej...jakiej sali szukasz ? - przy moim boku stanął niewysoki, szczupły chłopak o jasnobrązowych włosach. Podobnie jak ja wyróżniał się wyglądem wśród innych uczniów. Ale jego spojrzenie było jakieś nieobecne,a oczy pokryte jakby mgłą.
- Mmm 57..to chyba sala matematyczna.
- Zaprowadzę cię tam.- po tych słowach wziął mnie pod rękę.
- Co ty robisz ?
- Przepraszam,ale to mi pomoże. - o czym on mówi ? Westchnąłem i ruszyłem za chłopakiem. W pewnym momencie wyciągnął z rękawa laskę dla niewidomych i rozwinął ją. Następnie spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
- Tak w ogóle to jestem Luhan...jesteś tu nowy ?
- Tak...przyjechałem do Seoulu tydzień temu. A tak w ogóle to jestem Taemin.
- Miło cię poznać.- mówiąc to uderzył barkiem o kant ściany. - Aishhh...ciągle o nim zapominam.
- Nic ci się nie stało ?
- Niee, już się do tego przyzwyczaiłem.
Po około 10 minutach i kilku wpadkach w krzesła i ściany dotarliśmy pod salę.
- To tutaj... a gdzie masz kolejną lekcje ?
- W 74.
- Ah...to będziesz musiał iść piętro wyżej i sala będzie koło sklepiku.
- Dziękuję.
- A...mógłbym cię dotknąć ?
- Słucham...
- Tak poznaję ludzi.
- Ah rozumiem...no dobrze.
Luhan stanął przede mną. Jego delikatne, prawie że kobiece dłonie zaczęły nieśmiało dotykać mojej twarzy, włosów i ramion. Gdy przyłożył ręce do moich policzków, jego kciuki delikatnie poznawały moje oczy i usta. Twarz Luhana była niesamowicie podekscytowana i zaciekawiona.
- Jesteś śliczny. -powiedział szeroko się uśmiechając.
- Dziękuję...a możesz powiedzieć coś więcej o moim wyglądzie ?
- Hmm...- ręce chłopaka znów zaczęły wodzić po moim ciele. - Jesteś szczupły, wysoki, masz...chyba brązowe włosy, duże, ciemne oczy i pełne usta. A przy tym wszystkim jesteś bardzo delikatny....jak aniołek.
Uśmiechnąłem się,a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Też masz wygląd aniołka.
- Nawet nie wiem jak wyglądam.
- Czyli...jesteś niewidomy od urodzenia, tak? Przepraszam,że tak wypytuję...
- Spokojnie,nie jest to dla mnie jakiś trudny temat. Wzrok straciłem jak miałem 6 lat. Miałem wtedy z mamą wypadek. U mnie skończyło się to utratą wzroku i złamaną ręką....mama niestety nie przeżyła...dobrze,że byłem wtedy dzieckiem i tak naprawdę nie wiedziałem czym jest śmierć.
Bardzo zdziwiło mnie to,że chłopak się tak przede mną otworzył.
- Bardzo mi przykro....jeśli będziesz potrzebował jakiejś pomocy to moż...
- Bardzo ci dziękuję.- w tym momencie Luhan mocno mnie przytulił. Dziwny chłopak, z okropną przeszłością i skutkami tej przeszłości, ale miał w sobie pewien urok, którym od razu mnie zauroczył.
- Nie ma za co....a...co na to twoi znajomi ? Pomagają ci ?
- Nie... nie mam przyj...
- Luhan sieroto !! - do nastolatka podeszło trzech wyrośniętych chłopców w szkolnych mundurkach, z plakietkami na piersiach. Kris, Tao, Chanyeol...zakładam,że kiblowali. Kris złapał chłopaka i przycisnął go do ściany. - Dawaj pieniążki.
- Nie mam...
- No dawaj ! Masz wysoką rentę po matce i ojcu ! -czyli już wiem,że Luhan był zupełnie sam...
- Głuchy jesteś ?....wyraźnie powiedział,że nie ma pieniędzy... - nie mogłem patrzeć, jak te bydlaki znęcają się nad niewidomym.
- Ooo Luhani znalazł kolegę... długo to nie pociągnie...nie wytrzymasz z kretem.
- Odszczekaj to...
- Uhuhuuu jaki groźny.- w okół nas zebrała się grupka uczniów czekająca na widowisko.
- Myślisz,że jesteś od niego lepszy ?...w jakiej kwestii ?
- Po pierwsze...ja nie robię z siebie idioty popylając z laską po szkole....to pewnie jedyna laska w jego życiu. - chłopak i reszta uczniów zaczęli się śmiać.
- Jesteś idiotą...zakładam,że kiblującym dobrych parę lat... znęcasz się nad słabszymi i wyciągasz od nich pieniądze,bo sam jesteś za leniwy,by zarobić na swoje zachcianki. Do tego wszystkiego Luhan w porównaniu do ciebie jest wrażliwym, delikatnym chłopakiem....a nie takim bucem, który wyżywa się za swoje krzywdy na innych...
Spojrzałem na Krisa. Wyraźnie go zamurowało i nie wiedział co odpowiedzieć. Popatrzył na swoich kolegów i skinął głową.
- Spadamy....a my pogadamy sobie później...- wraz z nimi reszta uczniów również rozeszła się do swoich wcześniejszych zajęć. Luhan natomiast stał pod ścianą,a po jego bladych policzkach płynęły łzy.
- Luhani....wszystko dobrze ?....już sobie poszli...
- Dziękuję...- chłopak wyciągnął ręce, by mnie przytulić.
- Tutaj jestem. - stanąłem przed nim i mocno go przytuliłem. - Często ci tak dokuczają ?
- Codziennie na każdej przerwie...ale już się do tego przyzwyczaiłem.
- Tak nie może być...mówiłeś o tym komuś ?
- Nie mam komu...nie mam przyjaciół ani rodziców...
- Ale od dzisiaj masz mnie....i będę cię przed nimi chronił. - spojrzałem na delikatną twarz chłopca, który błądził oczami po całym moim ciele. - Uśmiechnij się.
Luhan spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął.
- No i tak ma być...a powiedz mi w której klasie jesteś.
- W drugiej...klasa przyrodnicza.
- To może się do niej przeniosę, hm ?
- A do tej pory na jakim miałeś być profilu ?
- Artystycznym...ale chyba przyroda mnie bardziej interesuje.
Luhan zachichotał i złapał mnie za rękę.
- Rozwijaj się w tym kierunku, który cię interesuje.
- Luhani....w poprzedniej szkole miałem z geografii i biologii same 6...przeniesienie się dobrze mi zrobi.
- Hmm...no dobrze,ale powiedzmy,że nie robisz tego pode mnie,hm ?
- Absolutnie...to tylko zwyczajne zamiłowanie do przyrody. - zaśmialiśmy się i poszedłem wraz z Luhanem do sekretariatu prosić o przeniesienie. Udało się. Kolejne dni i tygodnie mijały nam bardzo szybko i przyjemnie. Siedzieliśmy w jednej ławce, na każdej przerwie byliśmy nierozłączni, prawie jak para. Muszę przyznać,że z dnia na dzień zakochiwałem się w Luhanie coraz bardziej. Jego wrażliwość, poczucie humoru i światopogląd były niesamowite.
Jednak sielanka nie mogła trwać długo. Któregoś dnia przyszedłem do szkoły. Zobaczyłem Luhana i od razu do niego podszedłem.
- Hej szkrabie.
- Oo hej...co słychać ?
- Aishh....nawet nie pytaj.
- Co się stało...- Luhan naprawdę się zaniepokoił.
- Właściciel mieszkania chce mnie z niego wyrzucić. - przyjechałem do stolicy z Busan. Sam, bez rodziców. Chciałem się uczyć i rozwijać w większym mieście,ale nie sądziłem,że któregoś dnia zostanę wyrzucony z mieszkania.
- Dlaczego ? Nie płaciłeś mu czy co?
- Zapłaciłem mu za rok z góry. On teraz chce je wynająć rodzinie,która będzie mu więcej płacić....dzisiaj wieczorem muszę się wynieść,a nie mam gdzie...aaa co ja mam zrobić ?
- Hm...no ja mam rozwiązanie.
- Jakie ?
- Mieszkam sam. Dostałem to mieszkanie po rodzicach i czuję się w nim okropnie samotny...a nie przepraszam...mam szczurka Lumina,który dotrzymuje mi towarzystwa. - chłopak uśmiechnął się i na mnie spojrzał. - Jeśli nie boisz się gryzoni to zapraszam.
- Mówisz poważnie ? Naprawdę mógłbym z tobą zamieszkać ?
- Mmm....nie.
- Ej no Luhan...
- Żartuję głupku. Po szkole leć po rzeczy i do mnie przyjdź. Ja ci niestety z nimi nie pomogę.
- Wiem....boże strasznie ci dziękuję. - przytuliłem do siebie chłopaka. Moje serce automatycznie zaczęło szybciej bić, a czujny Luhan niestety musiał to wyczuć.
- Ale ci wali serducho.
- Em....to z radości oczywiście.
- Eh...myślałem,że się może zakochałeś czy coś.
- W kim ?- parsknąłem śmiechem - W Tobie ?
- Spadaj.- Luhan uderzył mnie w ramię i zachichotał. - A co ? Nie potrafiłbyś być z krecikiem ?
- Nie mów tak o sobie... poza tym ja nie patrzę na wygląd tylko na to co jest tutaj.- mówiąc to popukałem palcem w serce chłopaka. - A Twoje wnętrze jak doprawdy pociągające.- zachichotałem i przeczesałem mu włosy. - Nie uczesałeś się dzisiaj.
- Nie miałem czasu.
- Aish czekaj... zaraz cię uczeszę. -ułożyłem chłopakowi włosy, stawiając je lekko z przodu.
- Czy teraz jestem piękny ?- zapytał wysokim głosikiem robiąc minę divy. Zaśmiałem się i przytaknąłem.
- Najpiękniejszy na świecie.
- Uuu no to cudownie. Chodź menadżerze. - chłopak wstał i podał mi rękę.
- Dlaczego to ty masz być gwiazdą,a ja menadżerem ?
- Później się zamienimy. - zachichotaliśmy i w dobrych nastrojach ruszyliśmy na zajęcia.
Po ciężkich 8 godzinach tradycyjnie odprowadziłem Luhana do domu. Był to niewielki, parterowy domek z uroczym, o dziwo zadbanym ogródkiem.
- Jesteśmy gwiazdo. Za kilka godzin twój menadżer tu będzie z powrotem.
- Okej...zrobisz mi jeść, odrobisz lekcje i wymasujesz.
- Poważnie ?
- Nie...znaczy masaż mógłbyś mi zrobić.
- Yhymmm no dobrze.- pocałowałem Luhana w czoło i wprowadziłem go do domu. - Będę za jakieś 2 godziny.
- Dobrze,do zobaczenia.
Po równych dwóch godzinach byłem już w domu przyjaciela. Rozpakowałem rzeczy do szafy,którą mi przygotował i rozłożyłem rzeczy na biurku.
- A łóżko ?-zapytałem, patrząc na małżeńskie łoże stojące w kącie pokoju.
- A tak...musimy spać razem.
- Mi ta opcja odpowiada.
- No dobra menago...to teraz masaż. - chłopak bez skrępowania rozebrał się do bielizny i położył się na łóżku. Usiadłem na nim okrakiem i delikatnie masowałem jego spięte ramiona.
- Rozluźnij się gwiazdko.
- Jestem rozluźniony.
- Czuję, że nie...czyżby wielki menago cię krępował ?
- Mmm troszkę.
- Dlaczego ?
- Sam nie wiem...aishhh o jezus jak dobrze.- uśmiechnąłem się pod nosem. Widzę,że trafiłem w czuły punkt chłopaka. Po godzinnym masażu odwróciłem do siebie ciało chłopaka i spojrzałem na jego twarz.
- Łapki mi odpadają.
- Mmm to co mam zrobić ?
- Nie wiem...należy mi się nagroda za taki masaż.
- A jaka ?
- Buziak. -chłopak podniósł się i delikatnie mnie pocałował. Po chwili jednak włączył w to język. Całował bardzo nieśmiało, ale wkładał w to całego siebie.
- Mogę ci coś powiedzieć Luhani ?
- Pewnie.
- Ale się nie obrazisz...
- Nie mam Tae 5 lat żeby się obrażać.
- No tak...no to ja...no....zakochałem się w tobie.
- Na...naprawdę ?
- Yhym...i jeśli to możliwe chciałbym już z tobą być do końca życia...
- Brzmi jak oświadczyny.
- Aish Luhan...nie stresuj mnie bardziej.
Chłopak zaśmiał się i schował swoje ciałko w moich ramionach.
- Dbaj o mnie.- wyszeptał i mocno mnie przytulił.
- Będę...obiecuję...
~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------