27 grudnia 2013

Leo & Ken




                - Chłopaki już 7 rano ! Chodźcie do kuchni !- donośny krzyk managera był w stanie pobudzić do życia nawet nieboszczyka. Wyciągnąłem się z głośnym jękiem, podniosłem cztery litery i posłusznie zszedłem do kuchni na śniadanie. Stół był już oblężony przez chłopaków i managera. No tak... tradycyjnie brakowało Leo. Dlaczego ten chłopak zawsze musiał trzymać się na uboczu z dala od reszty zespołu ? Był tak uroczo nieśmiały i wszystkim speszony, ale nie powiem....trochę mi to przeszkadzało, chociażby z tego względu, że mnie cholernie pociągał i w końcu chciałbym żeby między nami do czegoś doszło. Wziąłem ze stołu to co zostało po chłopakach i ruszyłem do pokoju bruneta. Był w nim sam. Ravi dzielił pokój z N, a ja z Hyukiem i Hongbinem, którzy co noc szeptali sobie czułe słówka miziając się przy tym w taki sposób, że aż mi się robiło dobrze.
Zapukałem do drzwi. Odpowiedziała mi jedynie cisza... Niewiele myśląc pociągnąłem za klamkę i wszedłem do ciemnego, chłodnego pokoju.
- Leoś ... 
- Czego... - mimo chłodnego przywitania, jego głos był niesamowicie delikatny i cichy. Ciekawe co takiego stało się w jego życiu, że się tak zachowuje.
- Przyniosłem ci śniadanko.- uśmiechnąłem się i postawiłem talerz na szafce.
- Zabieraj to...
- Leo musisz coś zjeść. 
- Wyjdź...- po tych słowach wypchnął mnie z pokoju i trzasnął z całej siły drzwiami. Szczerze mówiąc byłem trochę zawiedziony, bo chciałem sobie wreszcie z nim szczerze pogadać, no ale cóż....wyszło jak wyszło. Zrezygnowany zszedłem do kuchni i usiadłem obok Hyuka.
- Gdzie twój Leoś ?- zaśmiał się N wtulając się w ramię Raviego.
- Mój ?- szczerze mówiąc nie sądziłem, że ktokolwiek wie o tym, że za nim szaleję.
- No tak... znowu się zamknął w swojej klitce ?
- N daj mu spokój... Nie pomyślałeś o tym, że musiało się stać coś złego, że się tak zachowuje ?
- Dawno go nikt nie dymał. - zachichotał maknae i rzucił we mnie kawałkiem pomidora.
- Wiesz co Hyuk .... nie sądziłem, że jesteś aż tak żałosny...- po tych słowach wstałem i ruszyłem w stronę pokoju.
- Ken zaczekaj.- powiedział stanowczo Ravi i kiwnął na mnie głową żebym z powrotem zajął swoje miejsce. - Mam pomysł ...- kontynuował, a reszta chłopaków wpatrywała się w niego jak w obrazek. - Leo to prawiczek... nigdy nikogo nie miał i w związku z tym mam pewną propozycję... 
- Jaką ?- zaciekawiłem się i patrzyłem na Raviego jak na kompletnego idiotę.
- Założymy się, który pierwszy go przeleci....
- Posrało cię...
- Eejjjj mi się tam podoba.- powiedział entuzjastycznie Hyuk, jednak Hongbin od razu go uciszył strzelając mu z piąchy w plecy. - To zabawa dla starszych skarbie.- cmoknął swojego młodszego chłopaka i spojrzał na Raviego.
- No to kto w to wchodzi ?- Ravi popatrzył po podnieconych twarzach chłopaków. Zgodzili się Hongbin i N...plus Ravi...najgorsza trójka będzie startować do tej bezbronnej, nieśmiałej istotki.
- Nie zgadzam się... dlaczego traktujecie go jak zwierze i wykorzystujecie jego niewinność ?- złowieszczy wzrok Hongbina jednak skutecznie mnie uciszył.
- Zaczynamy od dzisiaj.- cwaniacki uśmieszek Raviego mówił sam za siebie....szykował coś okropnego...

                                                                             *

Poranna próba minęła mi w miarę szybko. Teraz była...już 20 ?...oj...to próba nie była w sumie taka poranna. Spojrzałem w stronę Leo, który w bardzo nieśmiały sposób ćwiczył przed lustrem kroki do Hyde. Uśmiechnąłem się pod nosem, jednak po chwili mój cały entuzjazm opadł po tym, jak zobaczyłem podchodzącego do niego Raviego. Hongbin, Hyuk i N chichotali mało co się nie dusząc.
- Co tam Leoś ? - zapytał cwaniacko chłopak zbliżając się coraz bliżej do zdezorientowanego bruneta. - Bardzo dobrze ci idzie.
- No...
- Ojj...czemu ty jesteś taki chłodny ?- przycisnął chłopaka do lustra i zaczął całować po szyi....Łał....aż takiej akcji nie spodziewałem się nawet po Ravim.
- Proszę puść mnie.
- Najpierw się pobawimy. 
- Ravi błagam !- po twarzy Leo spływały łzy, a ciało trzęsło się jak galareta.
- Oj już nie zgrywaj takiej cnotki... wiem, że masz na to ochotę.- mówiąc to złapał za krocze chłopaka.
- Ravi pojebało cię ?! - nie mogłem już dłużej na to patrzeć. Podbiegłem do chłopaka i uderzyłem go z całej siły w twarz. W tym samym czasie przerażony jak dziecko Leo wybiegł z sali treningowej, a za nim wyrwał Hongbin. Łapiąc go za rękę wepchnął do schowka na miotły i w bezczelny sposób zaczął się do niego dobierać.
- Czego wy chcecie ?- zapytał Leo wijąc się we wszystkie strony chcąc uniemożliwić Hongbinowi dalsze próby gwałtu.
- Ciiii....- Hong złapał bruneta za włosy, odchylił jego głowę i zaczął gryźć po szyi. Druga ręka masowała w brutalny sposób jego przyrodzenie. Leo nie wytrzymał.... był to dla niego taki silny wstrząs, że aż zemdlał i osunął się na ziemię robiąc przy tym dużo szumu....

                                                                              *

 Obudził się dopiero w szpitalu. Leżał na łóżku z rozwaloną , zabandażowaną głową i z dość silnym uszczerbkiem na psychice. Siedziałem przy nim i co chwilę wycierałem zapłakane oczy. Leo spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem.
- Leoś.... jak się czujesz ?- zapytałem, ujmując delikatnie jego dłoń.
- Wyjdź...
- Nie, nie wyjdę... nie jestem taki jak oni, zaufaj mi...
- Nikomu nie ufam...
- Wiem... Leo ja to wiem, ale proszę cię, daj mi szansę...
- Nie...
- Dlaczego ?
- Odchodzę z zespołu... i chcę żebyście mi wszyscy dali święty spokój...
- Nie możesz odejść....
- Niby dlaczego ?- muszę powiedzieć, że byłem niesamowicie zaskoczony tą rozmową... chyba jeszcze nikomu nie udało się rozmawiać tak długo z Leo.
- Bo... bo mi na tobie zależy...
- Chyba na mojej dupie jak reszcie....
- Nie Leo... ja w przeciwieństwie do nich wiedzę w tobie cudownego, nieśmiałego chłopaka. I zdaję sobie sprawę z tego, że coś złego musiało wydarzyć się w twoim życiu, że się tak zachowujesz... tylko nie wiem co i.... nie wiem jak mógłbym ci pomóc...
- Dziękuję, ale.... nie pomożesz mi...
- Dlaczego ?
- Wolę o tym nie mówić....
- Leoś... zaufaj mi...- pogłaskałem jego dłoń w najbardziej czuły i delikatny sposób jaki tylko umiałem.
- Jak miałem 13 lat mój tato zmarł na raka... rok po jego śmierci mama znalazła sobie nowego fagasa, który od razu u nas zamieszkał... odkąd się wprowadził bywał w moim pokoju co noc... zaczęło się od niewinnego dotykania, a później pozwalał sobie na więcej... 
- Dobrze wystarczy ...- usiadłem na łóżku chłopaka i mocno go przytuliłem. Leo wtulił się we mnie i zaczął płakać jak bezbronne dziecko. Było mi go niezwykle żal i miałem ochotę popłakać się razem z nim.
- Leoś pomogę ci... obiecuję. Możesz mi zaufać... - cmoknąłem go w czoło... Po tym geście chłopak chyba się do mnie przekonał. Od razu się uspokoił, a jego drżące ciało wtuliło się we mnie jeszcze bardziej. Czułem, że jestem na dobrej drodze do tego, by go w końcu otworzyć na świat i ludzi.


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------











24 grudnia 2013

Wesołych Świąt !



 

                 Z związku z tym, że weszliśmy już w ten świąteczny okres chciałabym Wam złożyć życzenia płynące prosto z mojego serducha :) 





                     Długo myślałam nad tym czego Wam życzyć i w końcu się zebrałam na to żeby przelać te życzenia na mojego bloga. 




Może zacznijmy od tych tradycyjnych życzeń, które zapewne każdy z nas usłyszał nie raz.
Życzę Wam zdrowych, wesołych i przede wszystkim spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. Dużo uśmiechu, sukcesów w szkole i w życiu prywatnym, spełnienia marzeń, bo na pewno każdy z nas ma takie swoje dyskretne marzenie, żebyście się realizowali i spełniali w tym co kochacie i ogólnie wszystkiego co najlepsze. 






Drugą częścią moich życzeń są tzw. życzenia k-pop'owe :) W związku z tym życzę Wam.... dużo k-pop'u, dużo yaoi, spotkania ukochanego biasa, żebyście się nie wstydzili tego co kochacie, bo wiem niestety, że są i tacy ludzie, którym nie podoba się to czym się interesujemy i czego słuchamy przez co niektórzy z nas są poniżani czy wyśmiewani. Olejmy to...pokażmy im, że mamy to w nosie i zarażajmy innych naszą miłością do Azjatów i k-pop'u. 
 Wiele z Was pewnie marzy o tym, by wyjechać do Korei, stanąć pod wytwórnią SM, JYP, YG czy Star Empire i tam spotkać swojego ukochanego idola. Życzę Wam takiego wyjazdu i takiego spotkania z całego serducha. Sama chciałabym znaleźć się pod siedzibą SM i tam zobaczyć Luhana czy Siwona ;) 
Życzę wszystkim k-popowcom przyjazdu ich ukochanego zespołu do Polski. Niestety nasi idole niechętnie nas odwiedzają, ale miejmy nadzieje, że z nadchodzącym nowym rokiem to się zmieni. Osobiście z wielką nadzieją oczekuję koncertu EXO, który no niestety prędko raczej nie nastąpi. Ale jak to mówią, nadzieja umiera ostatnia, więc się nie załamujmy i głęboko w to wierzmy, że nasi idole odwiedzą kiedyś nasz kraj. 






Kończąc... mam nadzieję, że prezenty macie już popakowane, pierogi polepione, a barszczyk z torebki machnie się w dniu Wigilii, także z tym nie ma problemu ;) Bardzo chętnie polecę Wam kilka piosenek, które mam nadzieję, że umilą Wam te cudowne, świąteczne dni. 
Jeszcze raz życzę wszystkim WESOŁYCH ŚWIĄT















------------------------------------------------------------------------------------------------------------
















------------------------------------------------------------------------------------------------------------







23 grudnia 2013

Ravi & N




            Zimowa, chłodna noc. Jak zwykle o tej porze całe VIXX znajdowało się w wytwórni na próbie. Zwykle atmosfera na treningach była przyjemna, dzisiaj jednak było inaczej. Manager wyżywał się na nas za swoje nieudane życie łóżkowe, co dało nam się we znaki poprzedniej nocy. Jego partner wyraźnie nie miał ochoty na seks...a nasz kochany manager nienawidził sytuacji, w których ktoś odmawiał mu przyjemności. No...kończyło się to tak, że my obrywaliśmy za to na treningach.
- Yeon zepnij dupę i weź się do roboty !!!- ah no oczywiście...musiał się uczepić mnie. Spiąłem się w sobie i starałem się robić wszystko tak jak należy.
- Yeon do jasnej cholery głuchy jesteś ?!- nienawidziłem kiedy się mnie ktoś czepiał i kiedy ktoś podnosił na mnie głos. Należę niestety do tej ciotowatej grupy ludzi, którzy potrafią płakać z byle powodu. - Chodź tu do mnie !- po tych słowach opuściłem parkiet i podszedłem do managera.
- Słucham Pana...
- Czy ty weźmiesz się w końcu do roboty ?!
- Przecież robię co mogę... zawsze tak tańczyłem i jakoś nigdy to panu nie przeszkadzało. 
- Ale teraz mi przeszkadza... coś czuję, że chyba chcesz opuścić ten zespół. 
- Ale.... jak to, o czym Pan mówi ?- mój głos zadrżał. Nie wyobrażałem sobie życia bez chłopaków i VIXX... to było wszystko co mam...
- Mówię o tym, że się nie starasz, obijasz i... w ogóle jesteś do dupy...- na sali zapanowała głucha cisza, a ja czułem na sobie spojrzenia zdezorientowanych chłopaków.
- Ja... będę się starał... przyrzekam...- po policzku spłynęła mi łza... takie sytuacje były ponad moje siły.
- Wiesz.... myślę, że możesz zrobić coś dzięki czemu zostaniesz w zespole...
- A mianowicie ?
- Chodź... - rzucił manager i wyszedł z sali. Bez zastanowienia ruszyłem za nim i już po chwili znajdowaliśmy się w jego gabinecie. Mężczyzna usiadł na fotelu, a mnie pozostawił samego sobie. Stałem jak ta sirotka i nie miałem pojęcia co mam ze sobą zrobić. Kyung... bo tak miał na imię manager, wyciągnął z kieszeni spodni telefon i włączył na nagrywanie.
- No dajesz....
- A... ale że co ?- szczerze nie miałem pojęcia o co mu chodziło.
- Rozbieraj się.
- Co... Pan chyba żartuje.
- Yeon chcesz być w zespole ?- na te słowa skinąłem twierdząco głową. - No to dajesz.
Z ogromnym wstydem i zażenowaniem zacząłem zdejmować koszulkę.
- Nie... nie mogę... wstydzę się
- Mam Ci pomóc czy sam to zrobisz ?
- Ja...
- Tylko ostrzegam, że jak ci zacznę pomagać to już nie będzie tak przyjemnie...
Po moich bladych policzkach zaczęły spływać łzy. Zdjąłem buty i spodnie... ale co dalej....przecież nie będę świecił przed nim swoją męskością...to by było chore.
- Już...- powiedziałem drżącym głosem i spuściłem głowę.
- Dalej... chyba jeszcze nie skończyłeś. 
- Skończyłem...
Po tych słowach Kyung podszedł do mnie i uderzył mnie w twarz. Popchnął mnie na ziemie i pozbawił ostatniej części garderoby. Moja twarz zrobiła się cała czerwona, a oczy co chwilę napełniały łzy.
- Bierz to maleństwo w łapkę i do roboty.
- Nie... proszę mnie zostawić. 
- Jeżeli tego nie zrobisz, to po pierwsze wylecisz z zespołu, a po drugie ten filmik znajdzie się w internecie. 
Przerażony ująłem w dłoń mojego członka i zacząłem sobie... nazwijmy to dogadzać.
W tym samym czasie na sali treningowej panowała głucha cisza. Wszyscy siedzieli pod lustrami, jedynie Ravi chodził nerwowo po całej sali.
- Ravi usiądź... zaraz przyjdą.- powiedział Hyuk starając się uspokoić swojego hyunga.
- On mu coś zrobi... jestem tego pewien.- Ravi był widocznie przejęty całą tą sytuacją. Był zakochany w N od jakiś 6 miesięcy, o czym wszyscy doskonale wiedzieli... poza Yeonem oczywiście.
- Idź zobaczyć co oni tam robią.- łał... Leo pierwszy raz bez przymusu zabrał głos. Po jego słowach WonShik wyparował z sali i pobiegł w stronę gabinetu managera. Jednak jego próby dostania się do środka szły na marne. Drzwi zamknięte były na klucz, a ze środka dobiegały przerażone krzyki gwałconego Yeona. Ravi nie mogąc dłużej znieść tego przerażającego dźwięku wyważył drzwi i wbiegł do środka. Widok jaki go zastał był przerażający. Na biurku leżał nagi i posiniaczony chłopak, a nad nim stał podniecony do granic możliwości Kyung. 20-latek nie czekając ani chwili dłużej podbiegł do managera i uderzył go z całej siły w twarz. Następnie rzucił nim o podłogę i zaczął okładać pięściami najmocniej jak tylko potrafił. W tym czasie Hyuk i HongBin ubierali przerażonego chłopaka. Był strasznie posiniaczony, zakrwawiony i przerażony. Po jego twarzy spływały grube łzy, które przy ustach mieszały się z krwią. HongBin wziął drobne ciało N na ręce i ruszył w stronę samochodu. Za nim pobiegła cała reszta. Ravi myśląc, że zabił Kyunga wziął pośpiesznie rzeczy z sali i pędem ruszył do auta. Po kilku minutach byli już w drodze do dormu. Nikt o nic nie pytał, nikt nie patrzył w stronę Yeona, nikt nic nie mówił, wszyscy udawali, że nic się nie stało. Jedynie Ravi siedział na tyle vana i płakał. Co chwilę zerkał na siedzącego obok niego 23-latka, który owinięty w koc, telepał się niemiłosiernie i płakał...ciągle płakał...ten widok bolał WonShik'a najbardziej.
- Yeon...- zaczął cicho i złapał chłopaka za rękę. N odwrócił głowę i popatrzył na niego przymrużonymi, czerwonymi oczami. - Posłuchaj... wiem, że to nie jest odpowiedni moment, ale jak nie powiem tego teraz to już nie powiem ci tego nigdy... Yeon... kocham cię....
N dalej patrzył na Raviego tym samym nieobecnym spojrzeniem, a na jego twarzy malował się lekki uśmiech. Jego popękane i zakrwawione usta otworzyły się.... zapewne chciał coś powiedzieć. Jednak po tym geście padł w ramiona 20-latka i wydał z siebie ostatnie tchnienie. Jego oczy wciąż były otwarte... serce zatrzymało się....odszedł...
- Yeon..... Yeon popatrz na mnie ! - Ravi próbował jeszcze ratować chłopaka. Nawet interwencja najlepszych lekarzy w Seulu nic nie mogła zdziałać. W końcu po 6 miesiącach odważył się wyznać miłość Yeonowi, a on odszedł... tak po prostu.... w sekundę znalazł się na innym świecie...miejmy nadzieje,że lepszym świecie.


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------





8 grudnia 2013

Hansol & B-joo





             Znów nadszedł ten świąteczny, przesłodzony okres. Od śmierci rodziców znienawidziłem go do granic możliwości. Od pięciu lat spędzałem święta samotnie. Odkąd dostałem się do Topp Dogg miałem nadzieję, że spędzę je razem z chłopakami....niestety...każdy pojechał do swojej rodziny, tylko ja jak ta sirota zostałem w dormie i nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Usiadłem w salonie na wygodnej, wielkiej kanapie z paczką czipsów i colą....tradycyjny zestaw świąteczny wersja B-joo... Wpatrywałem się w choinkę i wsłuchiwałem w cudownie skwierczący kominek. Bardzo chciałbym spędzić te święta z rodzicami....tak jak kiedyś....niestety to jedno, na pozór błahe pragnienie pięć lat temu musiał spiepszyć jakiś pijany kretyn, który wjechał w samochód moich rodziców. Na samą myśl o tym po policzku spłynęła mi łza.
- B-joo co się dzieje ? - do moich uszu dotarł ciepły, przyjemny głos....Hansol...co on robił w dormie ? Odwróciłem się szybko w jego stronę.
- Co ty tu robisz ?
- No....mieszkam...
- Wiem kretynie.... ale nie powinieneś być teraz w domu...z rodziną ?
- Powinienem...ale wolałem zostać z Tobą w dormie.- po tych słowach usiadł koło mnie i mnie objął.
- Łał...jak szlachetnie....
- Mam wrażenie,że nie chcesz spędzić ze mną tych świąt...
- Bystrzak z ciebie...- warknąłem, po czym podniosłem się z kanapy i ruszyłem w stronę swojego pokoju. Wszedłem do niego trzaskając drzwiami i położyłem się na łóżku. Nałożyłem słuchawki, włączyłem sobie jakieś zamulające smęty i zamknąłem oczy...tradycyjnie po kilku minutach odpłynąłem. 
Obudził mnie mokry dotyk czegoś miękkiego na mojej twarzy. Szybko otworzyłem oczy i zobaczyłem siedzącego na sobie Hansola. 
- Co ty robisz ?! 
- Oj już się tak nie denerwuj...- szepnął i delikatnie mnie pocałował. Nie powiem....było to przyjemne...z drugiej strony jednak krępujące i troche chore...
- Jestem hetero idioto ! 
- Ojjj ale to można zmienić...- złapał mnie za włosy i zaczął namiętnie całować. Poczułem w sobie ogromną blokadę i w przypływie emocji z całej siły odepchnąłem od siebie zdezorientowanego chłopaka.
- Co się stało ? 
- Nigdy się nie całowałem...- przyznałem z wielkim wstydem i zażenowaniem. Hansol na te słowa bardzo się ucieszył i zetknął się ze mną swoimi ciepłymi, delikatnymi wargami. 
- Nauczyć cię ?- wyszeptał muskając moje rozedrżane usta. Nie wiem dlaczego skinąłem na te słowa twierdząco głową. Coś czułem, że będę żałował tej decyzji. Po moim pozwoleniu Hansol wsunął delikatnie język w moje usta i zaczął badać ich wnętrze. Czułem się tak jakby serce miało mi rozerwać klatkę piersiową. W sumie to chyba przestałem się kontrolować, bo z moich ust zaczęły wydobywać się ciche, stłumione jęki i westchnięcia. Czułem na swoim podniebieniu i zębach niesamowicie delikatny język chłopaka. 
- Możesz się dołączyć...- uśmiechnął się, a ja po tych słowach wprawiłem w ruch swój język. Z początku czułem, że nie idzie mi zbyt dobrze, bo co chwilę słyszałem cichy chichot Hansola. Nie powiem....byłem dość przewrażliwiony więc moja reakcja była oczywista. 
- Wystarczy... - zrzuciłem z siebie chłopaka i wstałem. 
- Eeejjj co jest ? 
- Jak to co.... jak zwykle mnie ośmieszyłeś....teraz śmiało możesz wszystkim powiedzieć, że B-joo nie umie się całować...
- Wcale nie mam zamiaru tego robić...
- Jasne....musiałbym cię chyba nie znać...
- Skarbie.... naprawdę nia mam zamiaru nikomu o tym mówić...- wstał, zaszedł mnie od tyłu i mocno przytulił. Łał...nawet byłem w stanie mu uwierzyć... do czasu... po tym jakże przyjemnym i prawie że wiarygodnym geście zza drzwi wyleciał A-tom, Xero i Nakta. Na ich twarzach widniały szerokie, szydzące ze mnie uśmiechy. 
- Kurwa wiedziałem, że nie można ci ufać...- zbierało mi się na płacz... czułem się niezwykle upokożony.
- B-joo nie wiedziałem, że z ciebie taka cnotka.- Nakta nigdy się nie cackał. Zawsze paplał to co mu ślina przyniosła na język. 
- Nie no,ale wiesz... jeszcze troszke poćwiczysz i może nie będzie takiej tragedii...- śmiech Hansola bolał mnie najbardziej. Miałem ochotę go uderzyć,a później zniknąć. 
- Dobra, skończmy bo B-joo się zaraz popłacze...- zażartował A-tom. I niestety miał rację... po moich policzkach popłynęły wielkie łzy. Niewiele myśląc wybiegłem z pokoju i zamknąłem się w łazience. Wyciągnąłem z szafki żyletke i zacząłem się ciąć....dlaczego ?...sam nie wiem. Po kilku jednak głębszych wcięciach poczułem błogi spokój...spokój przeplatany z niesamowitym bólem, ale ten jednak nie miał tu większego znaczenia. Moje oczy zamknęły się ,a ciało osunęło się bezwładnie na ziemię. No i udało się.... po pięciu latach wreszcie mogłem spędzić te wymarzone święta razem z mamą i ojcem. Jedyne co mogłem powiedzieć to "Hansol... dziękuję...".


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------









25 listopada 2013

B.A.P/BangLo.




       Kolejna zmiana szkoły... super. Te awanse ojca i związane z nimi przeprowadzki kiedyś mnie wykończą. Środek pierwszego semestru, a ja przenoszę się do innej klasy, do nowych ludzi, do nowego otoczenia...nienawidziłem tego, mimo że już dawno powinienem był się przyzwyczaić. Takie przeprowadzki zdażały nam się 2-3 razy w ciągu roku...porażka.. Wszedłem na dziedziniec szkoły .... "School of Performing Arts Seoul"...brzmi całkiem nieźle. Nie chciałem się nawet do niej zbytnio przyzwyczajać, bo za jakieś góra 4-5 miesięcy będę musiał ją zmienić. To dobrze...to liceum miało wyjątkowo wieśniackie mundurki. Żółty pulower...boże co za wstyd. Pocieszające było to,że około tysiąca uczniów chodziło dokładnie w tym samym co ja. Wszedłem do szkoły. Korytarze były puste i panowała na nich totalna cisza. Dlaczego ?...spojrzałem na zegarek. Ah tak...spóźniłem się pierwszego dnia, ale tylko 10 minut. Niepewnym krokiem wszedłem do klasy, w której miałem teraz lekcje. Nauczyciel przywitał mnie serdecznie, przedstawił uczniom po czym wskazał miejsce, które miałem zająć. Tył klasy...może być....miałem siedzieć koło jakiś pięciu chłopaków...no to już troche gorzej, bo nie wyglądali zbyt przyjemnie. Zająłem swoje miejsce i spojrzałem na chłopaka siedzącego obok mnie. Na marynarce od mundurka miał plakietke "Bang YongGuk". Wpatrywałem się tak w niego dłuższą chwilę, po czym poczułem uderzenie w tył głowy.
- Młody nie gap się tak na niego....- siedzący za mną chłopak zmierzył mnie chłodnym wzrokiem. "Himchan"...tak się nazywał. Teraz już wiem, że z nim lepiej nie zadzierać...
- Przepraszam...- powiedziałem nieco przestraszony i znów spojrzałem na Banga. Był niesamowicie przystojny i męski. Siedział niczym posąg i wpatrywał się w nauczyciela podczas gdy reszta jego kumpli bez żadnego krępowania obgadywała mnie za plecami. Trwało to całą lekcję dopóki nauczyciel nie wygonił nas z klasy na przerwe. Wyciągnąłem z plecaka pomidorki koktajlowe i ruszyłem w stronę dziedzińca. Przysiadłem sobie na ławce stojącej w cieniu. Nie zdążyłem nacieszyć się przerwą i moimi kochanymi pomidorkami bo już grupka wśród której siedziałem otoczyła mnie i wpatrywała się złowrogimi oczyskami. Ale...zaraz...kogoś mi brakowało. Nie było wśród nich Banga. Nie wiem dlaczego, ale poczułem się nieco zagrożony.
- Zeloooś... -podszedł do mnie jeden z nich i złapał za włosy.
- Ała to boli -syknąłem i próbowałem się jakoś bronić.
- Bardzo mi przykro ...- chłopak podniósł mnie i prowadził za budynek. Szedłem posłusznie bo każda próba ucieczki kończyła się wielkim bólem. Zaszliśmy za szkołę i chłopak pchnął mnie na ziemie.
- Czego chcecie ? - zapytałem, a po policzku spłynęła mi łza. Nie uzyskałem odpowiedzi. Po moich słowach chłopak z plakietką "Dae" złapał mnie za ręce, Himchan natomiast majstrował mi przy nogach. Wiedziałem co się szykuje....
- Jae czyń honory... - Himchan zaśmiał się, a Jae już po chwili rozpinał moje spodnie.
- Proszę zostawcie mnie ! - krzyknąłem....widocznie zirytowało to Dae, bo już po chwili dostałem od niego w twarz. Popłynęła mi krew z nosa, która już po chwili zalewała moje usta i brodę.
- Jae czekaj...niech się sam zabawi.- zaśmiał się JongUp...boże czego oni ode mnie chcieli ? Czym ja im zawiniłem ?
- Słyszałeś Zelo ?...do roboty. -Himchan pchnął mną o drzewo i rozszerzył moje nogi. Czułem się strasznie upokożony. Siedziałem w samej koszuli i marynarce. Moje uda drżały a z oczu płynęły łzy pomieszane z krwią z nosa.
- Jaki ciaśniutki...- wymruczał wręcz Dae i przygryzł wargi.
- Co ja wam zrobiłem ?...proszę zostawcie mnie.- próbowałem jakoś zakrywać moją męskość i płakałem jak bezbronne dziecko. W pewnym momencie usłyszałem czyjeś kroki. Podniosłem głowę i zobaczyłem Banga. Stał niewzruszony i patrzył na moje nagie ciało. I właśnie wtedy wydarzyło się to, czego się tak bardzo bałem. Poczułem jak coś rozrywa moje ciało. Po moich pośladkach spływała ciepła, gęsta krew, a ciało poruszało się zgodnie z nadanym mu przez Himchana rytmem. Moje dłonie zacisnęły się na korze drzewa, a drzazgi wchodziły mi pod paznokcie. Reszta chłopaków śmiała się i okładała mnie pięściami. YongGuk natomiast wciąż stał z kamienną twarzą i wpatrywał się na to co robią jego kumple. Ruchy Himchana były coraz głębsze i mocniejsze. Nie miałem już na to siły. Krew zalewała całe moje ciało, a siniaki znajdowały się na każdym najmniejszym jego skrawku.
- Koniec zabawy panowie...- męski, niesamowicie głęboki i niski głos przerwał falę drwiącego śmiechu.
- Oooo Bangi, nabrałeś ochoty ? - zaśmiał się Jae.
- Nie...zostawcie już go...- po tych słowach Himchan wyszedł ze mnie i szybko ubrał spodnie.
- Wstawaj młody...- Bang szarpnął mnie za reke i zabrał pośpiesznie od chłopaków. Przycisnął mnie do ściany i przyłożył do mnie swoje wargi. Zrobiło mi się niesamowicie ciepło i przyjemnie, a całe ciało przeszedł cudowny dreszcz.
- Trzymaj się od nas z daleka, rozumiesz ?- mówiąc to jego wargi w delikatny sposób muskały moje. Zrobiło mi się strasznie dobrze i błogo.
- Al.....ale to oni mnie zaczepili...
- Gang B.A.P.... mówi ci to coś ?- mówiąc to przycisnął mnie bardziej do ściany.
- N...nie bardzo...
- Kochamy gnębić i pierdolić takie cioty jak ty...- przełknąłem głośno śline. Czułem na swoich wargach ciepły oddech Banga. Zamknąłem oczy i wydałem z siebie ciche westchnięcie. YongGuk cwaniacko się uśmiechnął i złapał za moje przyrodzenie. -Podobam Ci się ?- dodał i mnie delikatnie pocałował. Nie wytrzymałem....jego wargi były tak cudownie ciepłe i miękkie. Mimowolnie skinąłem głową,a Bang ścisnął moją męskość jeszcze bardziej.
- Zrobisz mi dobrze ?- szepnął i przygryzł moje rozedrżane wargi. Zamurowało mnie....miałem na to straszną ochote...ale..zaraz.....przecież nie jestem gejem ani żadną męską dziwką...Bang nie uzyskał ode mnie odpowiedzi co widocznie go zirytowało. - No zrobisz czy nie ?! -przestraszyłem się...od razu skinąłem twierdząco głową.
- Grzeczny chłopiec. -Bang pchnął mną o ziemie. Klęczałem i miałem przed oczami jego pobudzone do granic możliwości przyrodzenie. Podniosłem na niego oczy. Był taki męski i przystojny. Miałem ochotę robić z nim tyle nieprzyzwoitych rzeczy. Mógł ze mną robić co tylko chciał. Mogłem być kimś w rodzaju jego....dziwki ? Jezu....o czym ja myślę ? Ta wizja mnie przerażała, ale jednocześnie też fascynowała i podniecała.
- Do roboty... - z rozmyśleń wyrwał mnie Bang, który szybkim ruchem pozbawił się dolnej części garderoby. Moim oczom ukazał się idealnie smukły i pobudzony członek. Guk złapał mnie za włosy i szybkim ruchem włożył mi go do ust. Było mi niesamowicie dobrze...jemu chyba też, bo z jego ust wydobywały się gardłowe, stłumione jęki. Chwyciłem za jego zgrabne i delikatne jak na takiego faceta biodra i zacząłem wczuwać się w dogadzanie mojemu ideałowi. Bang jęczał i mruczał jak kot. Całe to zdarzenie trwało może około 5 minut....Musiałem bardzo podniecać Guka, bo już po tak krótkim czasie gęsta, ciepła sperma rozlała się po wnętrzu moich ust. Zacisnąłem dłonie na jego pośladkach i delektowałem się jej smakiem.
- Wystarczy...- chłopak odepchnął mnie i zaczął się ubierać. Patrzyłem na niego lekko zdezorientowany i wycierałem twarz z płynącej mi po brodzie spermy.
- Ale....Bangi....- zacząłem cicho, ale Guk złapał mnie za włosy i uderzył mną o ścianę.
- Kochasz mnie ? 
Skinąłem tylko twierdząco głową.
- To od dzisiaj każda długa przerwa będzie tak wyglądać....rozumiesz ?
- Tak....- po moim policzku spłynęła łza. Naprawdę go pokochałem. Był niesamowicie tajemniczy i jestem pewien, że za tą maską skrywał się wrażliwy i porządny chłopak.
- Weź się doprowadź do jakiegoś ładu i najlepiej idź już do domu....- puścił mnie i ruszył w strone szkoły. Ja natomiast położyłem się na chłodnej ziemi, zwinąłem w kulkę i zacząłem płakać. Byłem gotowy zrobić dla niego wszystko. Jakby mi kazał zabić...to bym zabił, jakby mi kazał gwałcić...też bym to zrobił... co on takiego w sobie miał, że go tak pożądałem ? Nie chciałem wracać do domu...po prostu tak leżałem, wpatrywałem się w niebo i myślałem. Robiło się coraz ciemniej i chłodniej....zamknąłem oczy i wydałem z siebie ciche westchnięcie....nie mam pojęcia, co działo się ze mną dalej.....


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------