- Skarbie, wychodzę. - oderwałem wzrok od telewizora, przenosząc go na moją mamę. Mamę, która była tak wystrojona, jakby co najmniej szła na randkę.
- Dokąd? Dochodzi 21.
- Pracuję Seonho.
- W piątek? O tej porze?
- Tak to jest, jak ma się firmę na głowie.
- No dobra, powiedzmy, że ci wierzę... tylko dlaczego tak się wystroiłaś?
- Synek, co z tobą? Przesłuchujesz mnie?
- Nie. Jestem po prostu ciekawy.
- Powiedz mi lepiej, czy masz odrobione lekcje.
- Jest piątek.
- To nic... wyłącz już te głupoty i idź zrobić coś pożytecznego.
- Mamooo..
- Pa skarbie. - mama pocałowała mnie w czoło, wychodząc w pośpiechu z domu. Dziwne.. ostatnio wychodzi bardzo często, zawsze wystrojona jak diabli. A wszystko od momentu, gdy pojechała na tygodniowy urlop na Tajwan, z którego wróciła niesamowicie rozpromieniona. Cóż... mimo to popieram każdy jej krok w kierunku ludzi. Po śmierci ojca mama strasznie cierpiała, a ja razem z nią. Nie miałem pojęcia jak jej pomóc, co odpowiedniego powiedzieć, jak się zachować... Cieszę się, jak widzę ją szczęśliwą.
Sięgnąłem po telefon, skacząc w międzyczasie po kanałach w telewizji. Wiedziałem, że wróci na pewno późno, więc wpadłem na pomysł, by zaprosić do siebie przyjaciela- Minhyuna.
- Cześć młody.
- Hej, co robisz? - zapytałem, wstając z kanapy.
- Idę na imprezę do kumpla z roku. - mój najlepszy kolega jest już studentem, podczas gdy ja uczę się w drugiej klasie liceum. W szkole nie mam nikogo bliskiego... strasznie mnie to frustruje i przytłacza.
- I nic mi nie powiedziałeś dupku?
- A jakbym powiedział to co? Mógłbyś ze mną iść?
- Dzisiaj tak... mama gdzieś znowu poszła.
- To zwijaj się. Przyjadę po ciebie.
- Nie no... przecież ci twoi znajomi mnie nie znają.
- Ale cię poznają. Wyrobisz się w 20 minut?
- Ale..
- Wyrobisz się, czy nie?
- Wyrobię się.
- No to zbieraj się, na razie. - rozłączył się. Nie sądziłem, że zechce zabrać mnie ze sobą na imprezę. Odkąd pamiętam, lubiłem obracać się wśród starszych osób. Po prostu lepiej się przy nich czułem. Mam wrażenie, że starsi koledzy lepiej mnie rozumieją, zawsze odpowiednio doradzą, patrzą na mnie z większą wyrozumiałością. Po śmierci taty, Minhyun bardzo dużo mi pomagał. Był przy mnie codziennie, rozmawiając ze mną całymi dniami. A kiedy nie miałem ochoty na rozmowę, tylko wolałem milczeć, ten jedynie mnie przytulał, siedząc tak ze mną przez kilka godzin... przyjaciel idealny.
Słysząc klakson samochodu, narzuciłem na siebie skórzaną kurtkę, wybiegając z domu. Przed bramą stało auto Minhyuna, z uśmiechniętym chłopakiem w środku. Wskoczyłem do samochodu, przybijając sobie z nim piątkę.
- Cześć Hyung.
- Hej... ale się wystroiłeś.
- Nie przesadzaj.
- Ale to dobrze... zobaczysz, że będziesz się dobrze bawić.
- No nie wiem.. trochę się stresuję.
- Czym?
- No... tym wyjściem. Nie znam tych ludzi, mogą mnie nie polubić.
- Ciebie nie da się nie lubić, gnojku. Wypijesz troszkę, poznasz nowe osoby... dobrze ci to zrobi.
- Wooo... pozwolisz mi na alkohol?
- Jedno piwo. - zaśmiał się, wyjeżdżając na główną ulicę - Nie chcę żeby twoja mama mnie potem zabiła.
- Coś ty... jak wrócę to jej albo nadal nie będzie.. albo będzie święcie przekonana, że już śpię i sama się położy. A do rana zdążę wytrzeźwieć.
- Wytrzeźwieć? - Minhyun ponownie zachichotał, zerkając na mnie - Aż tak grubo chcesz polecieć?
- Spróbowałbym... muszę na chwilę odciąć się od rzeczywistości. - spojrzałem w okno, głęboko przy tym wzdychając.
- Coś się stało?
- Nie no... tak jakoś.
- Seonho..
- Po prostu ostatnio dość często myślę o tacie i... i strasznie za nim tęsknię.
- Słuchaj.. może wrócimy do ciebie, zamówimy coś dobrego i pogadamy?
- Nie, nie... powinienem gdzieś wyjść.
- Pewny jesteś?
- Tak... wypiję trochę i mi przejdzie.
- Teraz nie wiem, czy pozwolę ci pić.
- Hyuuuuung.... nie przesadzaj. Niepotrzebnie ci o tym mówiłem.
- Bardzo dobrze, że mi o tym powiedziałeś. Będę teraz mieć na ciebie oko.
*
Dawno się tak dobrze nie bawiłem, choć nie do końca wiem, co robiłem na tej domówce. Pamiętam, że zostałem przyjęty bardzo ciepło przez studentów, że zjadłem piekielnie ostre tteokbokki i wypiłem po nich dwa... może trzy piwa, a potem? Cóż.. musiało to wszystko wymknąć mi się spod kontroli, bo całkowicie urwał mi się film. Nie wiem nawet, jak znalazłem się w domu, w swoim łóżku... pewnie Minhyun mi w tym pomógł. Jak mogłem doprowadzić się do takiego stanu, by niczego nie pamiętać? Z drugiej strony, w końcu udało mi się o wszystkim zapomnieć. Nie myślałem o tacie, mamie, szkole, braku znajomych... czułem się bardzo lekko i beztrosko.. wreszcie.
- Seonho... Seonho! - poczułem mocne szarpnięcie, po którym gwałtownie się przebudziłem, czując przy tym okropny ból głowy i pragnienie - Ale będziesz mi się grubo tłumaczyć. - otworzyłem leniwie oczy, widząc stojącą nad moim łóżkiem mamę. Co jest do cholery? - Zdziwiony? Urwał się film?
- Ale ja..
- Wróciłeś do domu o czwartej nad ranem... czwartej, rozumiesz?! Gdzieś ty był?!
- Aishh.. - złapałem się za głowę, próbując w jakiś sposób pozbierać myśli - Nie krzycz.
- Gdzie byłeś gówniarzu?
- Na imprezie.
- Jakiej imprezie? Pozwoliłam ci gdzieś wychodzić?
- No nie... ale byłem z Minhyunem..
- Tak wiem.. przyprowadził cię do domu. Z tym że on trzymał się świetnie, a ty zataczałeś się jak menel, rozumiesz?!
- Mamoooo. - schowałem głowę pod poduszkę, czując jak ta pęka na setki kawałków.
- Masz dopiero 17-cie lat! Jak mogłeś sięgnąć po alkohol?!
- Przepraszam... Błagam cię, nie krzycz.
- Wstawaj, bo dochodzi już 16-ta. Później z tobą porozmawiam.
- Ale dzisiaj sobota..
- A my mamy gości. Weź prysznic i doprowadź się do normalnego stanu.
- Gości? - usiadłem leniwie, przecierając twarz dłońmi - Jakich gości?
- Zobaczysz... proszę cię, wstawaj już.
- Mamooo... powiedz, że mnie nie ma.
- Przestań mamać i uciekaj pod prysznic. - nigdy się tak źle nie czułem. Bolało mnie absolutnie całe ciało, strasznie chciało mi się pić i do tego ten ból głowy... jak ludzie świadomie mogą doprowadzać się do takiego stanu? Dlaczego akurat ci goście muszą przyjść dzisiaj? Najchętniej wróciłbym do łóżka i spał tak długo, dopóki ten koszmarny kac by nie przeszedł. Mam nadzieję, że to któraś ciotka. Posiedzę z nimi chwilę i ucieknę do pokoju pod pretekstem nauki.
Wziąłem solidny, chłodny prysznic, wskoczyłem w domowy dres i zszedłem na dół domu, by napić się herbaty. Czułem jak wszystko w moim żołądku wiruje, a wczorajszy alkohol wraca do mnie naprawdę wielkimi krokami.
- Wykąpałeś się?
- Tak. - nastawiłem wodę w czajniku, po czym zacząłem szukać w szafce swojej ulubionej herbaty.
- Ubierz się ładnie. - spojrzałem na mamę, która w amoku biegała po kuchni, przygotowując pysznie pachnący obiad, który normalnie pochłonąłbym w całości. Mój żołądek jednak krzyczał, że jeśli coś zjem, to gorzko tego pożałuję.
- Mamo... dowiem się wreszcie, kto do nas przychodzi?
- Zastanów się jaką karę chcesz dostać.
- No proszę cię... to tylko jedna impreza.
- Tak, to tylko impreza... ale gdybyś mnie o niej poinformował i nie spił się jak świnia, to bym inaczej wtedy na to patrzyła.
- Obiecuję, że to się nie powtórzy... mam nauczkę.
- Źle się czujesz?
- I to jak.
- Dobrze ci tak. - mama na medal, co? Oczywiście żartuję, jest świetna. I wcale się nie dziwię, że się na mnie złości. Nie powiedziałem jej, że gdzieś wychodzę i do tego wróciłem w totalnie poniżającym stanie.
- No dzięki. - zalałem sobie herbatę truskawkową, przenosząc wzrok na stół - Cztery nakrycia? Ciocia z wujkiem przychodzą?
- Nie.
- Dziadkowie.
- Seonho, cierpliwości. Przebierz się, proszę. - sięgnąłem po kubek, głęboko przy tym wzdychając.
- Dobrze. - ruszyłem ponownie na górę. Oczy same mi się zamykały, a nogi coraz bardziej odmawiały posłuszeństwa. Przysięgam, że nigdy więcej nie sięgnę po alkohol... nigdy. Narzuciłem na siebie czarne spodnie i zwykły, biały t-shirt, po czym usiadłem przy biurku, sięgając po telefon, w którym widniała wiadomość od Minhyuna.
<- Jak żyjesz?
-> Nie żyję.
<- Jest aż tak źle?
-> Żartujesz? Czuję, jakby wyparowało ze mnie życie
<- No wczoraj o mały włos nie wyparowało
-> Jak ja w ogóle wróciłem do domu?
<- Ja Cię przywiozłem. Chciałem Cię cicho położyć do łóżka, ale tak się darłeś, że twoja mama nas przyłapała
-> Darłem się?
<- I to jak. Nie wiedziałem, że po alkoholu jesteś taki głośny
-> Ale wstyd.. przepraszam
<- A daj spokój, przecież nic się stało. Przynajmniej widziałem, że się dobrze bawisz
-> Mam nadzieję, że nie zrobiłem niczego głupiego
<- Hahaha, nie. O to nie musisz się martwić
- Seonho! - przeniosłem gwałtownie wzrok w kierunku drzwi , czując przy tym mocniej bijące serce - Zejdź na dół!
-> Spadam Hyung. Mamy dzisiaj jakiś gości ;/
Odłożyłem telefon, starając się przykleić uśmiech do zmęczonej twarzy. Dobra Seonho.. posiedzisz z nimi godzinę, odbębnisz swój obowiązek i wrócisz do łóżka. Może jak zjem coś ciepłego to mi przejdzie. Zszedłem powolnym krokiem na dół, widząc stojącego w przedpokoju mężczyznę w towarzystwie młodego, bardzo wysokiego chłopaka.
- Em... dzień dobry? - powiedziałem dość lekceważąco, nie mając pojęcia, o co właściwie chodzi.
- Cześć.. ty pewnie jesteś Seonho. - odpowiedział dość łamanym koreańskim mężczyzna, podając mi rękę, którą całkowicie zignorowałem.
- Dowiem się o co chodzi?
- Tak... to.. to Chiawei... mój... mój przyjaciel. - wydusiła mama, łapiąc niepewnie mężczyznę za rękę.
- Przyjaciel? - krew się we mnie zagotowała. Spotyka się z kimś? Kto to w ogóle jest? Skąd oni są? A ten chłopak? - Od kiedy się spotykacie?
- Skarbie..
- No od kiedy?
- Od mojego wyjazdu na Tajwan... tam się poznaliśmy. - parsknąłem śmiechem, czując cisnące się do oczu łzy. Jak ona może robić coś takiego?
- Przypomnieć ci, kiedy umarł tata?
- Seonho, proszę...
- Odszedł dwa lata temu... jesteś podła!
- Seonho! - nie miałem ochoty na ten cyrk. Nie chciałem nawet udawać, że się cieszę, czy stwarzać chociaż pozory podczas tego obiadu. Może to egoistyczne, ale mam to głęboko w dupie. Wróciłem do pokoju, trzaskając mocno drzwiami. Nie mogę w to uwierzyć. Mam mieć ojczyma? Ojczyma, z którym się jeszcze nie dogadam? I co? Przyszedł jeszcze tutaj z braciszkiem w pakiecie? Nie no, to jakaś kpina do cholery. Sięgnąłem po swój telefon, słysząc dobijającą się do drzwi mamę - Seonho otwórz... proszę cię, porozmawiajmy. - rozmawiaj... ale nie ze mną.
- No cześć mło...
- Hyung, mógłbym do ciebie przyjechać? - wydusiłem przez ściśnięte gardło, dzwoniąc do mojego najlepszego przyjaciela.
- A.. miałeś mieć gości i.. czekaj, ty płaczesz?
- Mogę czy nie?
- Pewnie, że możesz, ale co się stało?
- Mógłbym zostać na noc? - sięgnąłem po torbę, pakując do niej najpotrzebniejsze rzeczy.
- Tak, ale Seonho..
- Dziękuję. - rozłączyłem się, po czym narzuciłem torbę na ramię, idąc w kierunku drzwi.
- Synu, dokąd ty idziesz? - spojrzałem na mamę, wycierając przy tym niezdarnie policzki - Proszę cię, poczekaj.
- Bawcie się dobrze.
- Seonho..
- Mogłaś mnie na to przygotować, wiesz?! A ty... ty postawiłeś mnie przed faktem dokonanym!
- Proszę cię, poznajcie się. Bardzo mi na tym zależy.
- Masz znowu faceta... masz nowego syna. Ale ci się poszczęściło, co?
- Przestań być złośliwy. Poza tym, jakiego nowego syna? To ty jesteś moim dzieckiem..
- Gówno prawda.
- Seonho..
- Jakbym był twoim dzieckiem... i jakbyś rzeczywiście traktowała mnie poważnie i liczyła się z moim zdaniem.. powiedziałabyś mi wcześniej o tym dupku. Przygotowałabyś mnie na to. Wiesz, jak ja się teraz czuję?
- Skarbie, przepraszam.. przepraszam, nie pomyślałam o tym.
- Szkoda... może ten wieczór byłby przyjemniejszy i dla ciebie i dla mnie. - minąłem mamę, zbiegając pospiesznie po schodach. Przechodząc koło kuchni, zauważyłem kątem oka siedzących przy stole mężczyzn. Miałem ochotę do nich podejść i wykrzyczeć im wprost, co o nich myślę, ale z drugiej strony nie chciałem wdawać się z nimi w żadne dyskusje.
- Hej, zaczekaj. - a ten czego chce.. Narzuciłem na siebie kurtkę, widząc wchodzącego do przedpokoju wysokiego bruneta o niesamowicie ciemnych oczach. Chyba nie jest zbyt wiele ode mnie starszy.. z resztą. Co mnie to obchodzi. Olałem go, wychodząc z domu. W momencie wyjścia na dwór, poczułem jak uderza we mnie przyjemne, chłodne powietrze. Mój kac i nerwy związane z tą sytuacją, potrzebowały takiego orzeźwienia - No poczekaj.
- Odwal się. - chłopak szarpnął mnie za rękę, przez co gwałtownie się zatrzymałem, odwracając się w jego kierunku - Nie dociera? A... może nie rozumiesz?
- Wszystko rozumiem... i rozumiem też to, że musisz czuć się teraz okropnie.
- Prawie się wzruszyłem.
- Proszę cię, zostań z nami..
- Ty chyba czegoś nie rozumiesz..
- Słuchaj gnojku... mi też nie podoba się ta cała sytuacja, okej? - nie wiem dlaczego, ale najbardziej w tym wszystkim zastanowiło mnie to, skąd on tak dobrze zna koreański - Ale tu nie chodzi o nas, tylko o naszych rodziców. Zależy im na sobie.
- A mi zależy na powrocie taty, ale wiem, że to jest niemożliwe, tak samo jak ich związek.
- Jesteś pieprzonym egoistą.
- Nie znasz mnie, więc mnie nie oceniaj, co?
- Zdążyłem sobie wyrobić o tobie wystarczającą opinię.
- Pieprz się.. - syknąłem przez zaciśnięte zęby, idąc w kierunku przystanku. Mam nadzieję, że to wszystko wina alkoholu. Że jutro rano obudzę się w swoim łóżku, a nowa miłość mojej mamy okaże się być jedynie koszmarem. To wszystko wydarzyło się za szybko. Nowy facet po dwóch latach od momentu pogrzebu mojego taty? Jak tak można? Wydawało mi się zawsze, że bardzo go kochała, a ona... muszę się zamknąć, bo powiem coś, czego potem pożałuję. Jest mi po prostu cholernie przykro. Zawiodłem się na niej. Nie wrócę do domu, jeśli tych dwóch, obcych mi ludzi nadal tam będzie. Póki co nie chcę też rozmawiać z mamą. Ja wiem, że chce być znowu szczęśliwa, ale to stanowczo za wcześnie... nigdy jej tego nie wybaczę.
~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
omg omg, dziękuję za ten paring i oczywiście czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały >///<
OdpowiedzUsuńPoczatek taki średni ale dalej sie pewnie rozkręci
OdpowiedzUsuń