8 kwietnia 2015

Hansol & B-joo [Wyrok sądu]



           Siedziałem w akademiku i ślepo wyglądałem przez okno. Czekałem aż Hansol wróci z.... właściwie to nawet nie wiem skąd. Zajęcia kończył o 16, a dochodziła już 21. Zawsze po zajęciach wracał prosto do naszego pokoju. Najgorsze było to, że nie odbierał ode mnie telefonu, a zawsze to robił. Po głowie zaczęły mi chodzić najgorsze myśli. Mógł mnie właśnie zdradzać albo coś mogło mu się stać. Teraz tylko pytanie, które założenie jest słuszne? Postanowiłem dać mu czas do 22... jeśli nie wróci do tego czasu, pójdę na policję. Westchnąłem i położyłem się na łóżku. Wtedy rozległo się głośne pukanie do drzwi.
- Kto to?!
- Policja, proszę otworzyć.
Zerwałem się na równe nogi i podbiegłem do drzwi natychmiast je otwierając. W progu stało dwóch mężczyzn w mundurach.
- Coś się stało Hansolowi, tak? - zapytałem nerwowo.
- Pan to...Kim Byungjoo?
- Tak...
- Dowód poproszę.- trzęsącymi się rękoma wyciągnąłem dokument i wręczyłem go mężczyźnie
- Kim jest dla pana Kim Hansol?
- To mój chłopak...
- Yhym... w takim razie pojedzie pan z nami.
- Powie mi ktoś w końcu co się stało?
- Nie możemy udzielać tutaj informacji. 
- Ale żyje, tak?
- On tak.
Co? Nic już z tego nie rozumiałem. Może Hansol jest o coś oskarżony? Nawet jeśli tak to wiem, że niesłusznie. Hansol nikogo by nie skrzywdził. Fakt.. znam go dopiero pół roku, ale wydaje mi się, że znam go na wylot i wiem o nim wszystko. Wiem też, że nie byłby w stanie zabić. Mimo mojego ciągłego wypytywania nikt nie chciał mi powiedzieć o co chodzi. Tak też upłynęła nam droga do... więzienia. Byłem pewny, że Hansol znajduje się na komisariacie.
- Więzienie?.... chyba źle pojechaliśmy. 
- Nie wydaje mi się.
Co za gbury. Przestraszony i jednocześnie ogromnie ciekawy całej tej sytuacji ruszyłem za mężczyznami do środka. Byłem przerażony widokiem ochroniarzy. Ogólnie cała aura tego miejsca wywoływała u mnie ciarki i szybsze bicie serca. W końcu dotarliśmy do pomieszczenia, w którym znajdowała się gruba, szklana szyba dzieląca pokój na dwie równe części. Po jednej i drugiej stronie znajdowały się drewniane, obdrapane stoły i kilka krzeseł. Na szybach umieszczone były telefony, za pomocą których więźniowie mogli rozmawiać z odwiedzającymi ich osobami.
- Siadaj.- powiedział jeden z policjantów, po czym opuścił pomieszczenie. Jak kazał tak też zrobiłem. Zawsze z nerwów bawiłem się palcami. Tak zrobiłem też i tym razem. Cholernie bałem się spotkania z Hansolem. Bałem się co mi powie. W końcu ciszę przerwał dźwięk otwierających się, starych drzwi. Po drugiej stronie szyby stanął przede mną Hansol w pomarańczowym, więziennym ubraniu. Na jego nadgarstkach i kostkach znajdowały się kajdanki. Na ten widok otworzyłem szeroko oczy, z których po chwili popłynęły łzy. Celnik posadził Hansola i wyszedł z sali. Nie wiedziałem jak mam zacząć rozmowe. Szczerze mówiąc w tym momencie było mi wszystko jedno co zrobił mój chłopak. Chciałem jedynie się do niego przytulić i wrócić z nim do akademika.
- Byungjoo...- na ten głos łzy z moich oczu popłynęły jeszcze bardziej. Podniosłem lekko głowę i spojrzałem w oczy Hansola. Oczy przepełnione smutkiem i cierpieniem - Wiesz, że nie chciałem...
- Cze...czego nie chciałeś?...Dlaczego tutaj jesteś?
- Niesłusznie mnie oskarżyli...
- O co?!- nie wytrzymałem. Ta cała sytuacja zaczynała mnie przerastać. Hansol jedynie patrzył na mnie i delikatnie jeździł palcami po szybie, jakby głaskał mnie po twarzy. Zamknąłem na chwilę oczy i czułem jego dotyk. Zupełnie jakby stał obok mnie. Po chwili jednak oprzytomniałem i znów spojrzałem na chłopaka.
- Hansol... co zrobiłeś?
- Oskarżyli mnie o gwałt i morderstwo...
Grunt osunął mi się spod nóg. Nie znałem Hansola od tej strony. Wstałem lekko otumaniony i chwiejnym krokiem ruszyłem do wyjścia.
- B-joo zaczekaj! Ja tego nie zrobiłem! To jedna wielka pomyłka, słyszysz?!
Zerknąłem na niego kącikiem oka. Widziałem jak do sali wbiega celnik i po chwili Hansol upada na ziemię. Mimo wszystko podbiegłem do szyby i zacząłem w nią walić jak opętany.
- Co pan wyprawia?! ..Hansol! Hyung, słyszysz mnie!? 
Wtedy zostałem wyprowadzony z sali na korytarz. Policjant wręczył mi leki na uspokojenie i powoli prowadził w stronę wyjścia.
- Ja wiem,że Hansol tego nie zrobił.... za dobrze go znam.
- Póki co wszystkie dowody świadczą przeciwko niemu. 
- Po czym wywnioskowaliście, że to on? Poza tym kogo on niby miałby zgwałcić, a później zamordować?...To brzmi jak scena z filmu..
- Rozumiem, że jesteś w szoku i przykro mi, że to musiało dotknąć akurat ciebie i twojego chłopaka.
- Gówno prawda... wcale nie jest panu przykro...
Mężczyzna westchnął i wyprowadził mnie przed główne wejście więzienia. Następnie stanął na przeciwko mnie i zapalił papierosa. Powoli wypuszczając dym spojrzał na mnie mierząc mnie wzrokiem.
- Posłuchaj mnie uważnie... Kim Hansol był widziany na miejscu wypadku przez świadków. Klęczał nad 7-letnią dziewczynką i robił przy niej niewiadomo co... 
- Czyli co?
- Dziecko miało rozpięte spodnie... Poza tym z jej głowy sączyła się krew...Przykro mi, ale wszystko działa tu przeciwko niemu.
- A nie pomyślał pan, że Hansol mógł tam się znaleźć przez przypadek i zwyczajnie udzielać pomocy temu dziecku?!
Policjant znów zamilkł. Parsknąłem śmiechem i wściekły ruszyłem w stronę miasteczka studenckiego, na którym znajdował się mój akademik. Miałem przeczucie, że Hansol jest niewinny. Czułem się okropnie zostawiając go tam samego, ale co mogłem zrobić? Musiałem teraz coś wymyślić żeby na rozprawie sądowej udowodnić wszystkim niewinność mojego chłopaka. Tylko co ja jeden mogłem zdziałać? Nikt nie uwierzy pieprzonemu pedałowi...tak...tak właśnie postrzega mnie społeczeństwo. Jako zakłamanego pedała, który kradnie, gwałci i morduje. To boli, że mimo XXI wieku nasze społeczeństwo jest tak zacofane i uprzedzone co do "odmienności". Ale teraz nie o tym... teraz musiałem wymyślić naprawdę dobre argumenty działające na korzyść Hansola. Byłem okropnie wściekły i rozżalony. Miałem ochotę uderzyć każdego kogo mijałem...tylko co by mi to dało...

*

Dwa miesiące później
Rzuciłem studia. Nie miałem siły chodzić na uczelnię i widywać się z wykładowcami i ludźmi z roku. Poza tym cały czas każdy wypytywałby mnie o Hansola, a to byłby dla mnie tylko kolejny gwóźdź do trumny. Nie zniósłbym tych ciągłych pytań: "A gdzie Hansol?", "Hansol rzucił uczelnie?", "Hansol się przeniósł gdzie indziej?"...nie. To nie na moje nerwy. Pewnie zastanawiacie się co robię. Jak już mówiłem rzuciłem studia i wyniosłem się z akademika. Wynająłem mieszkanie w dzielnicy Jung-gu. Żadne luksusy. Zwykłe mieszkanko dla młodej osoby chcącej się powoli usamodzielnić. Czy rodzice wiedzą o tym,że rzuciłem uczelnię? Nie... nie zrozumieliby. Wrócę na studia dopiero po tym jak pomogę Hansolowi...oboje wrócimy. Praktycznie przez ostatnie dwa miesiące nie wychodziłem z domu. Moją jedyną rozrywką były odwiedziny Hansola w więzieniu. Chodziłem do niego co drugi dzień. Jego wygląd i stan psychiczny bardzo się pogorszyły. Strasznie schudł. Było mu widać bardzo wyraźnie kości policzkowe i obojczyki. Do tego miał bardzo kościste ramiona i chudziutkie uda. Strój więzienny dosłownie na nim wisiał. Jego cera zrobiła się szara, a pod oczami pojawiły się fioletowe sińce. Celnik mówił, że nie rozmawia z nikim poza mną. Zamknął się w sobie tak jak ja. Słyszałem też, że osoby oskarżone o gwałt...i to na dziecku...mają bardzo ciężko w więzieniu. Są bite i gwałcone przez współwięźniów. Zawsze jak pytałem o to Hansola zaprzeczał twierdząc,że jest wszystko okej...ale widziałem, że jest zupełnie inaczej. Z bezsilności ciąłem się każdego dnia żeby choć w połowie czuć jego ból. Czułem się bezradny... nie wiedziałem jak mogę mu pomóc. 
Dzisiejszego dnia dyrektor więzienia zgodził się byśmy mogli się spotkać w jednym z pokoi przeznaczonym dla par...wiadomo w jakim celu. Ja jednak wiedziałem,że nasze spotkanie będzie wyglądało zupełnie inaczej. Czekałem na Hansola siedząc na okropnie skrzypiącym łóżku. Serce waliło mi jak przed pierwszą randką. W końcu po dwóch miesiącach będę mógł się do niego przytulić. W pewnym momencie drzwi otworzyły się i do środka wszedł Hansol...a raczej pozostałości po nim. Gwałtownie poderwałem się z łóżka i rzuciłem się na chłopaka mocno go w siebie wtulając. Po chwili czułem jak moja koszulka robi się coraz bardziej mokra. Hansol objął mnie chudymi rękoma i zaczął płakać jeszcze bardziej. Próbowałem go uspokoić, ale to na nic... po tak długiej przerwie nie umieliśmy kryć łez. Celnik jedynie westchnął i pokręcił głową.
- Macie dwie godziny...- powiedział spokojnie i zamknął drzwi. Posadziłem Hansola na łóżku i klęknąłem przed nim. Starałem się delikatnie wytrzeć łzy spływające po jego bladych policzkach. Ten jednak złapał moje dłonie i delikatnie je pocałował. Miałem ochotę wybuchnąć płaczem... dosłownie...w środku miotałem się sam ze sobą i z ogromnym bólem i rozpaczą, ale nie chciałem bardziej dołować Hansola. Musiałem mu pokazać, że jakoś się trzymam... Wiem,że wtedy również jemu będzie łatwiej. 
- Jak się czujesz księżniczko?- zapytał niemalże szczeptem. Zawsze tak do mnie mówił...
- Dobrze... wiesz...na studiach same piątki więc...nie jest źle...- spuściłem głowę, a po moim policzku popłynęła wielka łza. Nie potrafiłem kłamać... jeszcze w takiej sytuacji. 
- Kłamiesz.... pewnie rzuciłeś studia, hm?
Skinąłem jedynie twierdząco i wtuliłem się w jego brzuch. Hansol westchnął i pogłaskał mnie po głowie. 
- Obiecaj mi,że wrócisz na studia. Nie możesz spieprzyć swojej przyszłości przeze mnie.
- Wrócimy na nie razem... najpierw cię stąd wyciągnę...
Chłopak tylko westchnął. Czułem, że coś jest nie tak. Podniosłem głowę i spojrzałem w oczy Hansola. 
- O czymś nie wiem?
- Nie skarbie...- na twarzy Hansola pojawił się sztuczny uśmiech...wiedziałem, że coś jest nie tak.
- Hansol powiedz mi... chodzi o to,że dostaniesz dożywocie?... Dla mnie to nie jest problem. Wiesz,że i tak będę cię kochał do końca życia i będę cię tutaj codziennie odwiedzał...- tutaj przerwał mi składając na moich ustach delikatny pocałunek. Zamknąłem oczy i dosłownie odpłynąłem. Tak bardzo mi tego brakowało przez ten czas.
- Za dużo mówisz.
- Po prostu staram się ciebie uświadomić, że co się nie stanie, zawsze będziesz mógł na mnie liczyć.
- Wiem skarbie...- westchnął zaczesując mi włosy za ucho. Podniosłem się i położyłem się na łóżku przyciągając do siebie Hansola. Ten od razu się we mnie wtulił i zamknął oczy. 
- Wiem, że tego nie zrobiłeś i zrobię wszystko żeby to udowodnić.
- To nie ma sensu... nikt nam nie uwierzy. 
- Dlaczego zakładasz najgorsze?! Ktoś nam musi do cholery uwierzyć! Jesteś niewinny, nie mogą cię tutaj trzymać!
Hansol podniósł głowę i znów mnie pocałował. 
- Nie krzycz. I tak zrobią co chcą. 
- Dlaczego jesteś takim pesymistą?
- Raczej realistą...przepraszam, że musisz przez to przechodzić. 
Wtedy to ja nie wytrzymałem i zacząłem płakać. Miałem nie martwić Hansola, ale nie mogę słuchać tego, co on tutaj wygaduje. 
- Nie płacz B-joo... Wszystko ci się jakoś poukłada. 
- Mi?... Nam się poukłada Hansol...
Ten jedynie lekko się uśmiechnął, pocałował mnie w czoło i zamknął oczy. Reszta naszego spotkania upłynęła w zupełnej ciszy...

*

Cztery miesiące później
Dzisiejszego dnia miała odbyć się rozprawa sądowa decydująca o dalszym losie Hansola. Miałem w niej uczestniczyć,ale nie mogłem zeznawać... mogłem jedynie przyglądać się całej sprawie. Byłem strasznie zestresowany, ale w głębi duszy liczyłem na łagodny wyrok. Kilka lat w więzieniu... będzie ciężko,ale jakoś damy rade. Punktualnie o 12:00 Hansol został wprowadzony na salę. Rozprawa zaczęła się kilka minut po tym. Ludzie po kolei zeznawali przeciwko chłopakowi. Co chwilę zrywałem się z miejsca i broniłem Hansola. Po pewnym czasie jednak zamknąłem się, bo sąd zagroził mi wyjściem z sali. Rozprawa była bardzo długa...trwała ponad cztery godziny. Jedyną osobą działającą na korzyść Hansola był celnik mówiący o tym, że chłopak zachowywał się bardzo potulnie podczas pobytu w więzieniu...że zwykle gwałciciele i mordercy zachowywali się zupełnie inaczej. Sąd jednak to olał...
- ....decyzją sądu Kim Hansol dnia 27 października 2015 roku otrzymuje wyrok śmierci. Rozprawę uważam za zamkniętą. 

*

Rok później
Odszedł... nigdy nie przypuszczałbym, że nasz związek zakończy się w ten sposób. Zawsze obiecywałem Hansolowi, że uchronię go przed całym złem tego świata... że nikomu nie pozwolę go skrzywdzić... zawiodłem go. Zawiodłem osobę, którą tak bardzo kochałem i kocham nadal. 
Moje życie jest teraz tak bardzo puste... nie wiem gdzie mam się podziać i co ze sobą zrobić. Po śmierci Hansola załamałem się psychicznie i starałem się popełnić samobójstwo... przez to trafiłem do szpitala psychiatrycznego. Zerwałem kontakt z rodzicami i wszystkimi znajomymi...nie ma mnie teraz dla nikogo... Dzisiaj mija rok od śmierci Hansola. Dyrektor szpitala zgodził się na przepustkę, bym mógł odwiedzić jego grób..i co...jestem tutaj...stoję nad nim i patrzę na dół, w którym leży Hansol. Nawet nie płaczę... po tym całym roku już chyba nie mam czym. Mimo to, to tak bardzo boli... czuję jak żal i rozpacz rozrywają mnie od środka. Tak bardzo brakuje mi Hansola... jego dotyku, uśmiechu, ciepłego słowa którym potrafił mnie zawsze pocieszyć, wspólnych chwil...zwykłe życie dwojga nastolatków, w zwykłym akademiku, bez luksusów...a jednak to cieszyło mnie najbardziej. Wystarczyło, że był przy mnie Hansol... niczego więcej nie potrzebowałem. Wraz ze śmiercią Hansola straciłem wszystko...chęć do życia...nadzieję...ludzkie uczucia....nie mam już nic...


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------




8 komentarzy:

  1. Ojeju, to było piękne ^^ Takie rozbudowane i w ogóle... Po prostu świetne ^^ Ta przerwa dobrze ci zrobiła ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże to było piękne. Smutne strasznie, a ja takich nie lubie, ale to przeczytałam. Chociaż jednego nie rozumiem. No bo on chciał udowodnić jego niewinność to dlaczego nic nie zrobił? Co jak co, ale to było fajne. Weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie nie nie........
    Wróć.. jest gejem od ponad pól roku odwiedza go chłopak i gwałt na dziewczynce?
    Nie rozumiem..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Xiao Lu chodziło tu o powszechny stereotyp niedouczonych ludzi, którzy uważają, że jak gej, to pewnie i pedofil. Poza tym tak jak B-joo powiedział "Ale kto by chciał wierzyć pedałowi?" :)

      Usuń
    2. Dokładnie. Nie raz się słyszy o parach homoseksualnych chcących np. adoptować dzieci. Wszyscy są temu przeciwni,bo "to zboczeńcy i będą krzywdzić te dzieciaki". Poza cudownym paringiem jakim jest HanJoo, chciałam poruszyć w tym opowiadaniu właśnie problem z takimi chorymi stereotypami. Mam nadzieję, że rozumowanie ludzi z czasem się zmieni i będą postrzegać to zupełnie inaczej.
      Moim zdaniem lepiej żeby dziecko wychowywało się w rodzinie homoseksualnej niż np. w domu dziecka. Taka para da mu ciepło, dom i miłość, nie sądzicie? Taka jest przynajmniej moja opinia.

      Usuń
  4. Noo troche ten temat ze jest gejem a próbował zgwałcić dziewczynkę trochę dziwy, znaczy sam fakt ale no, teorie możemy tworzyć dlaczego
    co do ogólnej treści, zwłaszcza końcówki, prawie sie poryczałam.
    Tiaa.
    Można
    Życzę weny do dalszego pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Płacze ;-; To było smutne...

    OdpowiedzUsuń
  6. Chlip chlip. So sad... ;-;

    OdpowiedzUsuń